Witold Repetowicz: Zachód powinien uznać niepodległość Arcachu. Inaczej Kaukaz Płd. będzie kondominium Turcji i Rosji

Azerbejdżan zatrzyma to, co zdobył, a Górski Karabach będzie pod kontrolą wojsk rosyjskich. Witold Repetowicz o zawartym między Armenią a Azerbejdżanem porozumieniu, jego krytyce i tym, co oznacza.

Armenia i Azerbejdżan jedynie zatwierdziły to porozumienie, które zostało wynegocjowane przez Rosję i Turcję.

Witold Repetowicz wskazuje, że Ormianie porównują obecne porozumienie do układu między Leninem a Atatürkiem. Jest to ich zdaniem nowy rosyjsko-turecki rozbiór Armenii. Moskwa i Ankara podzieliły się strefami wpływów – twierdzą. Zgodnie z porozumieniem Azerbejdżan będzie miał kontrolę nad terenami przez siebie zajętymi i pasem bezpieczeństwa Górskiego Karabachu. Na terytorium pozostałym przy separatystycznej republice stacjonować mają Rosjanie.

Wojska rosyjskie kontrolują Arcach.

Z punktu widzenia wielu protestujących wkroczenie wojsk rosyjskich na tereny separatystycznej republiki odbyło się nielegalnie. Umowa bowiem nie była jeszcze wówczas zatwierdzona przez ormiańskie władze. Od podpisanego przez premiera Nikol Pasziniana porozumienia odcięła się armeńska głowa państwa. Prezydent stwierdził, że nie został o nim powiadomiony. Rosjanie wprowadzili już jednak porozumienie w życie wkraczając do Republiki Górskiego Karabachu.

Ludzie uważają, że Rosja zdradziła Armenię, a pakt sprzedaje Armenię zarówno Rosji, jak i Turcji.

Paradoksalnie na obecnych antyrosyjskich protestach przeciw premierowi, skorzystać mogą prorosyjscy konkurenci polityczni obecnego rządu. Opcja prorosyjska będzie chciała obciążyć winą za obecną sytuację  Pasziniana i jego prozachodnią politykę. Ocenia, że Zachód powinien uznać niepodległość Arcachu (Górskiego Karabachu). Byłby to gambit, który zepchnąłby Rosję do narożnika.

Inaczej na Południowym Kaukazie będzie kondominium dwóch tyrańskich państw – Turcji i Rosji.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Repetowicz: Trwają ormiańskie Termopile. Armenia wie, że nie ma możliwości porozumienia się z Azerbejdżanem

Jeżeli nie uda się powstrzymać Turcji od wspierania Azerów, dojdzie do kolejnej masakry Ormian – przestrzega korespondent wojenny.

Witold Repetowicz relacjonuje stan konfliktu w Górskim Karabachu. W wojnę włączyły się oddziały wojsk tureckich.

Sytuacja jest dynamiczna. Dzisiaj w Stepanakercie przez cały dzień było spokojnie, w przeciwieństwie do dnia wczorajszego.

W nocy w stolicy Górskiego Karabachu doszło do gigantycznej eksplozji:

Ormianie poinformowali, że zniszczyli zgrupowanie azerskie gotowe do wykonania ataku.

Dzisiaj pierwszy raz od wielu dni nie miały miejsca bombardowania Martakertu:

Pe eksplozji wszystko ucichło. Azerowie otrzymali poważny cios.

Azerowie i Turcy przygotowują się teraz do przegrupowania. Ekspert ocenia, że nie należy wierzyć w azerskie zapewnienia o braku udziału Turcji w konflikcie między Azerbejdżanem a Armenią.

Witold Repetowicz ubolewa nad brakiem zainteresowania polskich mediów trwającymi w Górskim Karabachu walkami. Wyraża przypuszczenie, że azerscy żołnierze biorą pod uwagę zaatakowanie pracujących na miejscu dziennikarzy.

Gość „Popołudnia WNET” zapewnia, że Ormianie wierzą w  zwycięstwo nad Azerbejdżanem, pomimo świadomości, iż jest to walka „Dawida z Goliatem”.

Można niekiedy usłyszeć, że trwają „ormiańskie Termopile”. Armenia wie, że nie ma możliwości dogadania się z Azerbejdżanem. Jeżeli inne kraje nie powstrzymają Ankary od wspierania Baku, dojdzie do masakry Ormian. To cud, że bronią się oni już piąty tydzień. Jak nie będą mieli szans na zwycięstwo, to po prostu oddadzą swoje życie.

Korespondent podkreśla, że przeciwko Azerbejdżanowi walczy armia Arcachu, a nie Armenii.

Arcach podkreśla, że z samym wojskiem azerskim by sobie poradził. Problemem jest aktywny udział Turcji.

Azerom nie udało się jeszcze zająć najważniejszych strategicznie terenów Górskiego Karabachu:

Brutalność Azerów i Turków powoduje, że ta sytuacja może się w ciągu najbliższych kilkunastu dni zmienić

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Hraczja Bojadżjan: Za demonstracje Azerów w Polsce odpowiadają ludzie związani z ambasadą Azerbejdżanu

Hraczja Bojadżjan o kontrowersjach wokół demonstracji azerskiej w Katowicach, prowokacji i roli azerbejdżańskiej ambasady oraz o tym, kto jest agresorem w konflikcie w Górskim Karabachu.

Prawo międzynarodowe nie zezwala na użycie siły i przemocy wobec ludności cywilnej w celu reintegracji terenów uznawanych przez centralę za będące pod kontrolą stolicy.

Hraczja Bojadżjan odnosi się do rozmowy z Lolą Zejnalową, która komentowała demonstrację społeczności azerbejdżańskiej w Katowicach. Kobieta oskarżyła grupę Ormian o stosowanie agresji wobec pokojowej manifestacji. Organizowane w Polsce demonstracje nie są dziełem miejscowych Azerów, stwierdza nasz gość, ale ludzi związanych z ambasadą Azerbejdżanu. Całe wydarzenie określa jako prowokację.

Prezes Ormiańsko-Polskiego Komitetu Społecznego podkreśla, że to nie Ormianie są agresorem w Górskim Karabachu (Arcachu). Separatystyczna republika nie naruszała bowiem istniejącego od 1994 r. status quo.

Należy przypominać wydarzenia z Kosowa z 1999 r., kiedy armia serbska rozpoczęła pacyfikację albańskiego ruchu oporu, pomimo faktu, że Kosowo znajdowało się w granicach międzynarodowo uznawanej Republiki Jugosławii.

Sytuacja w Górskim Karabachu jest zdaniem naszego gościa analogiczna. Azerbejdżańskie bomby kasetowe spadają na mieszkańców nieuznawanego międzynarodowo państwa. Bojadżjan zwraca uwagę na to, że we właściwym Azerbejdżanie przed wojną mieszkało więcej Ormian.

W samej Gandży mieszkało 40 tys. Ormian, a teraz mieszka sześć Ormian.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Ambasador Armenii: Nasi przeciwnicy robią jedno, a potem przerzucają winę na Ormian

Armenia, zamach stanu?

Ambasador Armenii o walkach o Archach (Górski Karabach), ostrzelaniu azerbejdżańskiej Gandży, porozumieniu w Moskwie oraz postawie Rosji oraz państw UE wobec konfliktu.

Kiedyś tylko nasi sąsiedzi, teraz nasi przeciwnicy robią jedno, a potem przerzucają winę na Ormian.

Samvel Mkrtchian odnosi się do rozmowy z mieszkanką azerbejdżańskiej Gandży w Radiu Wnet. Krytykuje twierdzenie jakoby Ormianie ostrzeliwali terytorium właściwego Azerbejdżanu. Dodaje, że nawet gdyby Armenia ostrzeliwała Gandżę, to ostrzał dotyczyłby celów wojskowych- jak lotnisko w mieście, gdzie stacjonują tureckie myśliwce. Wskazuje, że Armenia nie miała powodu, by łamać porozumienie zawarte w Moskwie. Przypomina, że główny dokument został podpisany w 1994 r.

Na terenie Armenii znajduje się baza Rosji. […] Rosja stara się utrzymać neutralność.

Kreml podkreśla, że ma dobre relacje zarówno z Armenią, jak i z Azerbejdżanem. Podobną postawę zajmuje Polska, jak i cała Unia Europejska.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Repetowicz: Armenia jest osamotniona przeciwko Azerbejdżanowi. Jej największym sojusznikiem są trudne do zdobycia góry

Korespondent wojenny Witold Repetowicz mówi o azerskich zbrodniach wojennych, biernej postawie Rosji i Zachodu oraz pretensji Ormian wobec społeczności międzynarodowej o brak pomocy.

W Stepanakercie nieustannie słychać strzały.

Witold Repetowicz relacjonuje sytuację w Górskim Karabachu, gdzie trwają azerskie bombardowania:

Ludzie żyją głównie pod ziemią, wychodzą bardzo rzadko. Mimo to, Azerbejdżanowi nie udało się złamać ducha walki Ormian.

Korespondent mówi o „dzikich zwyczajach” Azerów, którzy niejednokrotnie obcinają uszy swoim ofiarom.

W Górskim Karabachu trwa regularna, brutalna wojna. Wiemy o zbrodniach wojennych Azerbejdżanu, m.in. o zbombardowaniu szpitala. Od początku wiadomo, że to Azerowie są stroną silniejszą,

Gość „Poranka WNET” mówi o dotkliwym osamotnieniu Armenii w walce z wrogiem:

Turcja chce zniszczyć państwowość ormiańską, tak samo jak to robiła 100 lat temu razem z bolszewicką Rosją.

Moskwa próbowała doprowadzić do zawieszenia broni w Górskim Karabachu. Okazało się ono niemożliwe ze względu na sprzeciw Turcji.

Rosja nie stanęla jednoznacznie po stronie Ormian, by nie tracić pozycji mediatora.

Zdaniem Witolda Repetowicza nie można na razie mówić o „wielkiej wiktorii” Azerbejdżanu.

Największym sojusznikiem Armenii są trudne do przebycia góry.

Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego nie wyklucza, że w najbliższym czasie wyjazd z Górskiego Karabachu może być niemożliwy. Jak dodaje:

Wielu ludzi straciło bliskich i dorobek swojego życia. Niestety, na tym polega wojna. Ormianie mają duży żal do świata. Czują, że stawiają opór innej cywilizacji.

Witold Repetowicz opisuje również sytuację epidemiczną w Górskim Karabachu:

Nikt tutaj nie ma czasu zajmować się koronawirusem, wszyscy walczą o przetrwanie.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T / A.W.K.

Bojadżjan: Turcja masowo wysyła do Armenii tych samych dżihadystów, którzy ucinali głowy syryjskim chrześcijanom

Prezes Ormiańsko-Polskiego Komitetu Społecznego Hraczja Bojadżjan wskazuje, że jedynym rozwiązaniem konfliktu azersko-ormiańskiego jest uznanie niepodległości Górskiego Karabachu.


Hraczja Bojadżjan mówi o bombardowaniach Stepanakertu, stolicy Górskiego Karabachu:

Pokojowe rozwiązanie tego konfliktu jest możliwe tylko wtedy, jeżeli Unia Europejska przestanie udawać, że nie widzi problemu.

Gość „Poranka WNET” postuluje uznanie przez społeczność międzynarodową niepodległości Górskiego Karabachu.

Turcja masowo wysyła do Armenii tych samych dżihadystów, którzy ucinali głowy syryjskim chrześcijanom. Fakty są takie, że Armenia jest osamotniona.

Rozmówca Magdaleny Uchaniuk podkreśla, że Ormianie mieszkający w Polsce zawsze wiernie służyli Rzeczpospolitej:

W związku z tym liczymy na radykalne poparcie Armenii. Póki co, prezydent Andrzej Duda wypowiada się zachowawczo.

Hraczja Bojadżjan przestrzega, że brak ingerencji społeczności międzynarodowej w konflikt azersko-ormiański doprowadzi do czystek etnicznych.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T. / A.W.K.

Repetowicz: Białoruś przesyłała rakiety Azerbejdżanowi. Wejście Turcji na Górny Kazukaz powoduje, że może wejść też Iran

Witold Repetowicz o tym, czemu konflikt w Górskim Karabachu nie jest wojną zastępczą między Rosją i Turcją oraz o postawie Kremla wobec konfliktu i ofiarach walk.


Witold Repetowicz przedstawia sytuację w stolicy separatystycznej Republiki Górskiego Karabachu. Stepanakert jest wyludniony- większość kobiet i dzieci wyjechało. Dziennikarz, że w konflikt na Kaukazie zaangażowany jest nasz wschodni sąsiad:

Białoruś jest członkiem Organizacji Układu Bezpieczeństwa Zbiorowego. Przesyłała rakiety Polonez Azerbejdżanowi. […] Ormianie mają do tego bardzo negatywny stosunek.

Wsparcie Łukaszenki dla Azerbejdżanu potwierdza fakt, że w konflikt ten nie angażuje się Rosja. Ta bowiem mogłaby łatwo wpłynąć na niego, by przestał sprzedawać broń Baku. Tymczasem ze strony Rosji nie ma żadnego wsparcia, choćby w postaci sprzedaży broni, dla jej armeńskich sojuszników. Przed obecną ofensywą Azerbejdżanu Moskwa sprzedawała broń obu państwom.

Mówienie, że jest to konflikt zastępczy między Turcją a Rosją jest jakimś totalnym nieporozumieniem. Rosja nie jest zaangażowana w ten konflikt ani militarnie, ani nawet politycznie nie wyraziła swego jednoznacznego poparcia dla strony ormiańskiej.

Celem Kremla jest sprowadzenie do Górskiego Karabachu swych sił pokojowych, na co sami Ormianie się nie zgadzają. Baku szuka wsparcia nie tylko w Moskwie, ale też w Waszyngtonie, Paryżu, czy Atenach.

Wejście Turcji na Górny Kaukaz całkiem zmienia układankę, powoduje, że w każdej chwili może wejść także Iran.

Dziennikarz wskazuje, że nie można rozłączać tego, co się dzieje na Morzu Śródziemnym, z wydarzeniami na Kaukazie. Łączy je bowiem turecki ekspansjonizm.

Jest ogromna liczba zniszczeń, jeśli chodzi o domy i sklepy. To jest bardzo brutalna wojna, z dużą ilością ofiar.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Azerka: Ormianie bombardują terytoria odległe od Górskiego Karabachu. Chcą sprowokować Azerbejdżan do odpowiedzi ogniem

Mieszkanka Gandży w Azerbejdżanie o bombardowaniach swego miasta- jego ofiarach i celu jakiemu mają służyć oraz o międzynarodowych sojusznikach obu stron i ryzyku globalnego konfliktu.


Emina Isaeva pochodząca z miasta Gandża w Azerbejdżanie wyjaśnia czemu jej kraj nie może zaatakować Armenii.

Wojna jest na Górskim Karabachu – tam wojsko broni naszej ziemi i tam są walki. […] Ormianie natomiast rozpoczęli ostrzał terytoriów dalekich od Górskiego Karabachu. Robią to po to, by sprowokować Azerbejdżan.

Podkreśla, że Baku nigdy nie atakowało Armenii i jej ludności cywilnej, tylko Górski Karabach. Według relacji naszego gościa to Ormianie prowokują wojska azerskie w Górnym Karabachu.

Bombardowanie cywilnych miast jest po to, żebyśmy zaczęli odpowiadać ogniem na ogień.

Jeśliby do tego doszło, po stronie Erywania będzie musiała wystąpić Moskwa. Baku wesprze wtedy jednak Ankara. Skutkiem będzie globalna wojna. Azerbejdżanka wspomina bombardowanie swego miasta, którego była świadkiem:

29 września byłam w domu razem z siostrą […]. Nagle usłyszałam dźwięk uderzenia. Otworzyłam okno i zobaczyłam dym. Wtedy w to miejsce spadła bomba. […] Nigdy wcześniej nie było ataków na Gandżę.

Gandża znajduje się, ok. stu kilometrów od strefy konfliktu. Do kolejnego ataku na miasto doszło w nocy 11 października.  Nasza rozmówczyni przedstawia bilans strat w jej mieście, w wyniku tego ataku:

9 osób, w tym dzieci zginęło, ok. 30 zostało rannych. […] Wszystkie te osoby były cywilami.

Wskazuje, że w pobliżu miejsca bombardowania była jej koleżanka, która na szczęścia razem ze swoją rodzina była wówczas poza domem. Wiele ludzi nie miało takiego szczęścia- stracili oni swoich bliskich pod gruzami. Helena Gruszewska wyjaśnia, że Isaeva jest zwykłą dziewczyną, 23-latką, pochodzącą z miasta, które dotąd jedynie przyjmowało uchodźców, ale samo nie było w obszarze walk.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Repetowicz: Kreml zachowuje dystans od obu stron sporu Górskim Karabachu. Ormianie otrzymują mało pomocy humanitarnej

Bliskowschodni korespondent mówi o tym, jak wygląda aktualnie w stolicy Górskiego Karabachu, Stepanakercie. Tłumaczy rolę Rosji w konflikcie. Mówi o braku pomocy humanitarnej zza granicy.

Witold Repetowicz relacjonuje aktualny stan konfliktu w Górskim Karabachu. mówi, że widać dużą różnicę jeżeli chodzi o życie w Stepanakercie w porównaniu z latem.

Jeszcze dwa miesiące miasto tętniło życiem, w tej chwili jest wymarłe.

O ile naloty na stolicę Górskiego Karabachu zostały wstrzymane, to azerskie lotnictwo wciąż bombarduje wschodnią część regionu; zniszczony został szpital w Martakercie.

Bomba spadła obok szpitala, budynek silnie uszkodziły odłamki.

Jak wskazuje ekspert, Rosja nie jest najbardziej zaangażowanym w konflikt państwem w Górskim Karabachu. Jest nim Białoruś, i to po przeciwnej stronie niż wielki wschodni sąsiad:

Mimo, że Łukaszenka jest mocno uzależniony od pomocy moskiewskiej, to wysłał rakiety Polonez Azerbejdżanowi.

Rozmówca Jasminy Nowak dodaje, że:

Wojska rosyjskie nie biorą udziału w walkach. Kreml próbuje utrzymać równy dystans od obu stron tak długo, jak walki nie odbywają się na terytorium Armenii. W tym momencie nie zgadzam się z określaniem tego konfliktu mianem zastępczej wojny między Rosją a Turcją.

Gość „Kuriera w samo południe” ocenia, że Azerbejdżan nie zrealizował swoich założeń opracowanych przed eskalacją konfliktu w Górskim Karabachu. Prognozuje, że spór w najbliższych dniach się zaostrzy, m.in. wznowione zostaną bombardowania Stepanakertu.

Witold Repetowicz relacjonuje, że pomoc dla Ormian w Górskim Karabachu dociera głównie od diaspory oraz ze stolicy Armenii, Erewania.

Nie spotkałem się świadectwami pomocy humanitarnej zza granicy.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

 

Dr Surdel: Najlepszym rozwiązaniem byłoby przyznanie Górskiemu Karabachowi autonomii w ramach Azerbejdżanu

Dr Bruno Surdel o metodzie faktów dokonanych, strategicznej przyjaźni Azerbejdżanu i Izraela, roli Rosji i Turcji, najemnikach oraz o szansie na przerwanie walk.


Dr Bruno Surdel wyjaśnia, że z perspektywy Azerbejdżanu „po dwudziestu paru latach bezsilności Grupy Mińskiej” trzeba było coś z tą kwestią zrobić.

Metoda faktów faktów dokonanych, jak pokazała Rosja, jest najlepsza na świecie i nic innego nie można zrobić żeby osiągnąć swoje cele.

Stwierdza, że jego zdaniem najlepszym rozwiązaniem byłoby funkcjonowanie Arcachu (Górskiego Karabachu) jako autonomicznego regionu Azerbejdżanu. Na takie rozwiązanie wyjścia jednak, żadna ze stron nie jest gotowa. Ekspert zauważa przy tym, że Rosja nie będzie bronić ormiańskich separatystów, ale samej Armenii już tak.

Azerbejdżan i Izrael utrzymują bardzo ciepłe bardzo dobre kontakty od wielu lat.

Zauważa, że zachodni sąsiad Iranu jest traktowany przez Tel-Awiw „jako miejsce, z którego można dokonywać pewnych operacji zarówno szpiegowskich, jak i różnych taktycznych i rozpoznawczych w samym Iranie”.  Izrael i Azerbejdżan współpracują ze sobą także na polu energetyki. Dr Surdel zauważa, że na całej sytuacji najbardziej korzysta Turcja, która jest zainteresowana zmianą granic i układu międzynarodowego:

Jest takie słynne powiedzenie prezydenta Erdoğana że świat jest większy niż pięć. Chodzi o to, że jest pięciu stałych członków Rady Bezpieczeństwa.

Turecki prezydent chciałby zaś tą sytuację zmienić. Ankarę oskarża się o sprowadzanie do Azerbejdżanu najemników. Są to  bojownicy z Syrii, w tym syryjscy Turkmeni. Azerbejdżan ze swej strony oskarża Armenię, że po jej stronie walczą Ormianie z Syrii. Jednocześnie mówi się, że

Jest możliwe, iż Iran obecnie wysyła sprzęt, i broń Ormianom do Górskiego Karabachu.

Czy jest możliwy stały pokój w regionie? Zdaniem rozmówcy Jaśminy Nowak nie należy na to liczyć. W uspokojeniu obecnej sytuacji pomóc mogą zaś Rosja i Turcja, które prowadzą ze sobą wojny zastępcze w Syrii i Libii, a jednocześnie współpracują ze sobą energetycznie.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.