Aleksander Bondariew: Rosja nie skorzystała za bardzo na eskalacji konfliktu w Górskim Karabachu

Dziennikarz wskazuje, że zwycięzcami sporu są Azerbejdżan i Turcja. Mówi również o perspektywach prezydentury Joe Bidena.

Aleksander Bondariew opowiada o skutkach wojny azersko-ormiańskiej z 2020 r. Według naszego gościa zarówno Azerbejdżan jak i Turcja są zwycięzcami konfliktu.

Status regionu pozostał nieokreślony. Rosja zdradziła Armenię wykorzystując to, że Erewań nie może liczyć na nikogo innego.

Ankara uzyskała bezpośredni dostęp do azerskiego terytorium. Zdecydowanie mniej korzyści niedawna eskalacja przyniosła Kremlowi.

Mimo to, Rosja pozostała poważnym graczem w Kaukazie Południowym. Armenia będzie od niej coraz bardziej zależna.

Gość „Poranka WNET” komentuje również wybory prezydenckie w USA. Przewiduje, że Joe Biden będzie starał się ocieplać stosunki z Iranem i Chinami:

To byłby bardzo duży błąd. Nie wiemy jednak na pewno, jaki będzie program nowego prezydenta.

Również należy spodziewać się próby poprawy relacji na linii Waszyngton-Moskwa, pomimo iż Władimir Putin do tej pory dość ostrożnie odnosił się do prawdopodobnego wyboru Demokraty na prezydenta.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T. / A.W.K.

Świdziński: Nie cichną plotki o ataku USA na Iran. Indie blokują chińskie aplikacje

Ekspert Strategy & Future mówi o konsekwencjach zamachu na szefa irańskiego programu nuklearnego, wyeliminowaniu 43 chińskich aplikacji z Indii, oraz o wizycie szefa MSZ ChRL w Japonii i Korei Płd.

Albert Świdziński mówi, że na Bliskim Wschodzie spodziewany jest atak USA na irańskie instalacje nuklearne.

Trumpowi chodzi o uniemożliwienie następcy powrotu do porozumienia z Teheranem.

Izraelskie media informują, że odbyło się spotkanie premiera Benjamina Netanjahu  szefa Mossadu z saudyjskim następcą tronu, potwierdzają je źródła w izraelskim rządzie

Saudyjskie dementi jest tylko listkiem figowym. Wcześniej, jak dochodziło do takich spotkań, informacje tak szybko nie przedostawały się do mediów.

W tym samym czasie w Arabii Saudyjskiej przebywał amerykański sekretarz stanu Mike Pompeo. Waszyngton usilnie dąży do normalizacji saudyjsko-izraelskiej.

Ekspert omawia również zamach na szefa irańskiego programu nuklearnego.

Atak miał miejsce na przedmieściach Teheranu, dokonał go zamachowiec-samobójca.

Doszło do podpisania dwóch umów wojskowych  między Grecją a Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi.

Sygnatariusze potępili naruszanie suwerenności Grecji i Cypru przez Turcję, oraz jej agresywne działania na Bliskim Wschodzie, Kaukazie Południowym i południowo-wschodnim Morzu Śródziemnym.

W drugim porozumieniu umieszczono klauzulę wzajemnej obrony i możliwość szkolenia żołnierzy ZEA w Grecji.

Poruszony zostaje również temat zablokowania przez Indię 43  chińskich aplikacji, ze względu na zagrożenie dla bezpieczeństwa kraju.

Najbardziej znaną zablokowaną aplikacją jest platforma zakupowa Aliexpress.

Odbyła się również wizyta chińskiego ministra spraw zagranicznych w Japonii i Korei Południowej.

Jest to miniofensywa dyplomatyczna Pekinu.

Podczas spotkania w Tokio omówiono kwestię spornych wysp Senkaku. Sprawa jest daleka od rozwiązania. Udało się za to odblokować przepływ osób między oboma krajami.

Szef chińskiego MSZ określił relacje między Pekinem a Seulem jako wzorcową. Zapowiedział, że Chiny zawsze będą odgrywać pozytywną rolę dla światowego pokoju.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Dr Sadłowski: Jeżeli Azerbejdżan będzie prowadził bardziej antyrosyjską politykę, to Rosja może oddać Karabach Ormianom

Dr Michał Sadłowski i dr Mariusz Patey o Górskim Karabachu: modernizacji armii Azerbejdżanu, wejściu rosyjskiego wojska do regionu, konkurencyjności azerbejdżańskiej ropy i bierności państw Zachodu.

Ten konflikt pokazał, że obszar poradzieckiej staje się z każdym rokiem można powiedzieć mniej poradziecki.

Ekspert ds. obszarów postsowieckich zaznacza, że Azerbejdżanowi po przegranej ćwierć wieku temu, udało się mimo korupcji i klanowego społeczeństwa zmodernizować armię. Nowoczesna technologia zdała egzamin. Górski Karabach udało się Azerom odbić dzięki współpracy z Izraelem i Turcją. Tymczasem po swym sukcesie w latach 90.

Armenia spoczęła na laurach w większości. Przez te 26 lat nie przygotowała się aż tak do tego konfliktu. […] Ormianie też nie zakładali tak silnego zaangażowania Turcji.

Ormianie muszą zacząć tworzyć państwo nowoczesne. Dr Michał Sadłowski wskazuje, że ten konflikt był bardzo intensywny. Obu stron nie dało się pogodzić. Żadna z nich nie chciała się zgodzić co do statusu Górskiego Karabachu. Azerbejdżan odzyskał strefę bezpieczeństwa Górskiego Karabachu. Na terenie samego regionu pojawiły się zaś siły rosyjskie, które Kreml może wykorzystywać do nacisku na oba osłabione konfliktem państwa:

Na przykład jeżeli Azerbejdżan będzie prowadził bardziej antyrosyjską politykę czy bardziej jeszcze zwróci się w stronę Turcji, to niewykluczone, że Rosjanie jakoś dogadają się z Ormianami, żeby odbili część Górskiego Karabachu,

Kremlowi zależy, jak mówi nasz gość, aby zarówno Erywań, jak i Baku nie mogły funkcjonować bez uwzględniania jego interesów. Obecność baz rosyjskich sprawia, że Rosja jest dużo bardziej wysunięta na południe. Zauważa, że jeśli Moskwa będzie skupiona na Kaukazie, to mniej będzie się skupiać na tym, co się dzieje na Białorusi. Dr Sadłowski zwraca uwagę na wykorzystanie dronów w walkach:

Ten konflikt pokazał, że zbliża się nowoczesna wojna- wojna, której sami jeszcze nie byliśmy świadkami.

Komentuje także rolę państw zachodnich (a raczej jej brak) w konflikcie. Przypomina, że od dwóch lat Armenią rządzi ekipa, która chce ją reformować na wzór zachodni walcząc z korupcją, budując państwo prawa, rozwijając samorząd terytorialny itd. Pomagali im w tym Niemcy. Podczas walk w Arcachu mogli już jednak liczyć tylko na wsparcie Rosji, gdyż państwa zachodnie ograniczyły się do krytyki prezydenta Turcji. Ormianie mieli pecha do Zachodu, gdyż Donald Trump wycofał się z Kaukazu, a Unia Europejska zajęta jest Brexitem.

Europa nie powinna tego rozpamiętywać, tylko po prostu pomóc moim zdaniem Armenii jako państwo chrześcijańskiemu- pomóc po prostu humanitarnie, rozwojowo.

Jak wskazuje dr Mariusz Patey, branża sektora naftowego podchodzi sceptycznie do tego, co się w Górskim Karabachu stało. Niedaleko biegnie magistrala kolejowa służąca do transportu surowca. Tymczasem, jak informuje,

Federacja Rosyjska jest głównym konkurentem, jeśli chodzi o rynek ropy i gazu dla Azerbejdżanu

Informuje, iż na rynku tureckim ropa azerbejdżańska wyparła rosyjską. Rosja stara się utrzymywać kontrolę nad możliwością przesyłu ropy przez ich konkurentów. Wojska rosyjskie są w Osetii, Naddniestrzu, a teraz także w Górskim Karabachu.

Dr Michał Sadłowski zgadza się z uwagami swego przedmówcy. Ocenia, że największy błąd popełnili Ormianie i Azerowie. Gdyby się dogadali, nie mieliby wojsk rosyjskich na swoim terytorium.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Jerzy M. Nowakowski: Armenia jest na granicy wojny domowej. 40 proc. społeczeństwa uważa, że premier jest zdrajcą

Jerzy Marek Nowakowski o skutkach konfliktu w Górski Karabachu dla Armenii, świadomości Ormian, trzech ścieżkach, które może wybrać Erywań oraz o syndromie sztokholmskim i wypisaniu się Zachodu z gry.


Jerzy Marek Nowakowski wskazuje, że przegrana wojna z Azerbejdżanem zaważy na świadomości Ormian. Upadł mit ich niezwyciężoności, który był mocny na Kaukazie. Ormianie muszą znaleźć inną opowieść niż historia ich zwycięstwa nad Azerbejdżanem. były ambasador Rzeczypospolitej Polskiej na Łotwie oraz w Armenii stwierdza, że Armenia ma trzy ścieżki do wyboru: izraelską, czyli zbrojenie się, szwajcarską, czyli rezygnacja z Górskiego Karabachu i dogadanie się z Turkami i Zachodem oraz osetyjską, czyli scenariusz gnilny Armenii uzależnionej od Rosji i wizji dawnej chwały. Dodaje, że

Armenia jest na granicy wojny domowej.

40 proc. armeńskiego społeczeństwa uznaje obecnego premiera za zdrajcę. Drugie tyle uważa, że zdradzili poprzednicy Pasziniana. 20 proc. sądzi, że problemem nie jest zdrada, ale błędy wszystkich dotychczasowych ekip rządowych. Nikol Paszinian, jak zauważa nasz gość, jest deklaratywnie prozachodni, ale faktycznie prorosyjski. Oskarża się go o dumę, która nie pozwala mu być dobrym przywódcą.

Europa i Stany Zjednoczone się z tej gry wypisały

– zauważa dyplomata. Termin ofensywy został dobrze wybrany. Amerykanów zajmowały wybory prezydenckie, a Europę brexit.

Postawę Armenii wobec Rosji cechuje syndrom sztokholmski. Rosjanin jest jednocześnie dla Ormianina zdrajcą i tym, który Armenię ratuje w ostatniej chwili.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Repetowicz: Do Górskiego Karabachu powoli wraca życie. Ormianie czują się opuszczeni i zdradzeni przez Zachód

Rosjanie znów mają okazję grać rolę protektora chrześcijan, tak jak to było w 2016 r. w Syrii – komentuje korespondent. Mówi o dużej skali zniszczeń, które są skutkiem eskalacji konfliktu.

 

Witold Repetowicz relacjonuje, jak wygląda sytuacja w Górskim Karabachu po podpisaniu porozumienia:

Powoli wraca życie, ludzie przybywają z powrotem do Stepanakertu. Niestety są duże zniszczenia, odbudowa pochłonie wiele środków.

Ormianie opuszczają obszar oddany na mocy porozumienia Azerbejdżanowi. Gość „Kuriera w samo południe” zwraca uwagę, że przybyli oni tam jeszcze przed upadkiem Związku Sowieckiego.

Żaden Ormianin nie wyobraża sobie życia pod panowaniem Baku. Część mieszkańców Górskiego Karabachu zapowiada dalszą walkę.

Gość „Kuriera w samo południe” opowiada o dziejach obecności Ormian na spornym z Azerbejdżanem terytorium. Istnieją materialne dowody na ich osadnictwo już w I w. n.e.

Jak ocenia Witold Repetowicz, bierność Zachodu wobec konfliktu azersko-ormiańskiego jest poważnym błędem.

Dzieje się kolejna niesprawiedliwość dziejowa. Rosjanie znów mają okazję grać rolę protektora chrześcijan, tak jak to było w 2016 r. w Syrii.

Ormianie po raz kolejny czują się opuszczeni i zdradzeni.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Rozejm w Górskim Karabachu. Kuczyński: Długoterminowo to porażka Rosji, która pokazała, że jest partnerem wiarołomnym

Ekspert ds. rosyjskich o sytuacji na Kazukazie Południowym, tym, co zyska, a co straci Rosja na porozumieniu ws. Górskiego Karabachu i o wspólnocie interesów Ankary i Kremla.

Grzegorz Kuczyński ocenia, że obecny rozejm między Armenią a Azerbejdżanem będzie trwały w przeciwieństwie do trzech poprzednich- dwóch zawieranych z inicjatywy Rosji, jednego z amerykańskiej.

Głównym przegranym poza Armenią jest Zachód.

Międzynarodowe organizacje jak ONZ i OBWE nie miały tutaj głosu. Oznacza to, że ich siła maleje na rzecz układów głównych graczy dyplomatyczno-militarnych. Jak mówi ekspert ds. rosyjskich będziemy mieli do czynienia teraz z kontrolowaną przez Ormian enklawą Górskiego Karabachu połączony pasem terytorium z Armenią. Stacjonować będą tam wojska rosyjska. Azerbejdżan odzyskał kontrolę nad kontrolowaną wcześniej przez Ormian strefą bezpieczeństwa Górskiego Karabachu i częścią tego ostatniego.

Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że to duży sukces rosyjski

Kremlowi udało się bowiem wyeliminować z rozgrywki Zachód. Długofalowo jednak zdaniem Kuczyńskiego obecna sytuacja nie będzie tak korzystna dla Rosji, podobnie jak wcześniej zajęcie Krymu. Rosjanie zdradzili swojego sojusznika- Armenię z Rosją układy dwustronne i członkostwo w OBWE. Krótkoterminowo Rosja zyska na tym, że Armenia jest na nich skazana. Długoterminowo jednak jest to porażka Rosji – mówi.

Kraje, które tradycyjnie orientowały się na Moskwę widzą, że Rosja jest partnerem wiarołomnym.

Grzegorz Kuczyński zauważa, że Moskwa i Ankara mają wspólny interes w utrzymania korytarza energetycznego na Kaukazie Płd.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Jan Abgarowicz o konflikcie w Arachu: Zachód popełnił grzech zaniedbania. Armenii opłaca się wygrana opcji prorosyjskiej

Jan Abgarowicz o przegranej Armenii w kolejnej odsłonie konfliktu o Górski Karabach, postawie Zachodu oraz o tym, co zyskała Rosja i o armeńskim rządzie.

Ten konflikt nie trwa od 27 września, tylko od 30 lat.

Jan Abgarowicz ocenia, że Armenia dotkliwie przegrała kolejną bitwę w sporze o Górski Karabach.  Konflikt z Azerbejdżanem będzie trwał nadal. Gość „Poranka WNET” wyraża przekonanie, że bez zaangażowania Turcji i Rosji Armenia poradziłaby sobie z ofensywą wrogo nastawionego sąsiada. Stwierdza, że nie dziwi go postawa Turcji i Rosji, które zabezpieczały swoje wpływy w regionie natomiast rozczarowująca jest postawa państw zachodnich:

Zachód tutaj zawinił, popełnił grzech zaniedbania.

W opinii Jana Abgarowicza wygranym ostatniej eskalacji nie jest Turcja i Azerbejdżan, lecz Rosja, która, wbrew ocenom części polskich ekspertów, ma większe wpływy w Azerbejdżanie. Rosja nie zrezygnuje ze swojej strefy wpływów na Kaukazie Południowym.

Nie wiemy, w jakim kierunku pójdzie Armenia.

Tysiąc osób, według doniesień, wróciło do Stepanakertu, stolicy Republiki Arcachu. Prezes Fundacji Kultury i Dziedzictwa Ormian Polskich wskazuje, że wobec przegranej w Górskim Karabachu przyszłość polityczna armeńskiego rządu jest niepewna. Nie wiadomo, czy Nikol Paszinian nie będzie musiał ustąpić, a do władzy nie wróci ancien regime spod znaku Serża Sarkisjana. Jan Abgarowicz podkreśla, że

Armenia jest całkowicie zachodnim krajem jeśli chodzi o kulturę i cywilizację.

Obecny premier atakowany jest zarówno przez polityków prorosyjskich, jak i prozachodnich. Utrzymanie się go będzie mniej się opłacało Armenii niż wygrana opcji prorosyjskiej. Rosjanie żądzą obecnie bowiem w Arcachu, a wobec polityków prorosyjskich mogą pójść na większe koncesje.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K./A.P.

Paweł Bobołowicz o „Białoruskich nocach”: Udało się zgromadzić niesamowitych ludzi z Białorusi

Paweł Bobołowicz o nowym projekcie Radia WNET, czyli nadawaniu programów po białorusku, rosyjsku i ukraińsku oraz o porozumieniu w Górskim Karabachu z rosyjskimi żołnierzami w tle.

Paweł Bobołowicz informuje, że w Radiu WNET „Białoruskich nocy” można słuchać od 23:00 do 2:00 oraz „Świtu wolności” od godziny 5:00 do 6:00 od poniedziałku do piątku. Zdradza, jaka ekipa będzie tworzyć program emitowany po polsku, białorusku, rosyjsku i ukraińsku.

Udało się zgromadzić niesamowitych ludzi z Białorusi, których droga życiowa jest trudna, bo musiały opuścić kraj w obawie przed represjami lub wprost uciekając przed nimi.

Z audycji inni Białorusini, którzy opuścili swój kraj po obecnych protestach dowiedzą się rzeczy przydatnych im na imigracji w Polsce lub na Litwie. Dodaje, że

Mamy swoich korespondentów na Białorusi.

Niektórzy z nich będą zachowywać anonimowość z obawy przed konsekwencjami. Ponadto nasz korespondent odnosi się do porozumienia dotyczącego separatystycznej Republiki Arcach (Górskiego Karabachu).  Pokój w regionie gwarantować mają siły rosyjskie. Przypomina, że w 2008 r. Osetii Płd. pilnować miały rosyjskie siły pokojowe. W praktyce skończyło się to wojną z Gruzją. Obecnie te same jednostki kierowane są na armeńsko-azerbejdżańskie sporne pogranicze.

Pierwszego dnia dziesięć samolotów z rosyjskimi żołnierzami dotarło do Górskiego Karabachu. W sumie tam ma być 1960 żołnierzy, 90 transporterów opancerzonych, 380 jednostek pojazdów specjalnego sprzętu wojskowego.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

 

 

Na Kaukazie – trzeba ze smutkiem skonstatować – elity nie potrafiły udźwignąć ciężaru obowiązków wobec swoich narodów

Kreml może użyć patriotycznie pobudzonych „prawosławnych turystów”, zaopatrzonych w „prywatne” czołgi i systemy artyleryjskie. Wielu Rosjan posiada także „prywatne” statki powietrzne…

Mariusz Patey

W 1917 r., kiedy to powstała Federacja Zakaukaska, składająca się z Gruzji, Armenii i Azerbejdżanu, były nadzieje na trwałe oderwanie się tego obszaru od Imperium Rosyjskiego. Konflikty między Gruzinami, Ormianami i Azerami doprowadziły do wyodrębnienia się niezależnych krajów: Gruzji, Armenii i Azerbejdżanu. Każdy z tych starożytnych narodów, uciskanych przez wiele lat, snuł wizje odtworzenia swojego państwa w granicach historycznych o jak największym zasięgu. I tak Ormianie marzyli o wielkiej Armenii, Azerowie o wielkim Azerbejdżanie, a Gruzini o wielkiej Gruzji. W związku z tym wybuchły konflikty między tymi trzema krajami. Wykorzystała to w kemalistowska nacjonalistyczna Turcja, niemal zajmując Armenię. Z kolei Ormianie zajęli część terytorium Azerbejdżanu. Wszystkich pogodziła Armia Czerwona, która do 1922 r. ostatecznie złamała opór poszczególnych państw kaukaskich.

Rejon Górskiego Karabachu został przez aliantów przyznany po I wojnie światowej Azerbejdżanowi, a bolszewicy w 1920 r. potwierdzili to nadanie i pozostał on w Azerskiej SSR.

Należy tu wspomnieć, że związana umową kończącą wojnę z Turcją bolszewicka Rosja przekazała Azerbejdżanowi rejon, który z racji geograficznych powinien należeć do Armenii (dziś nazywa się on Nachiczewańska Republika Autonomiczna). Teren jest obecnie eksklawą Azerbejdżanu i został zupełnie zablokowany przez Armenię. Linie komunikacyjne łączące go z resztą Azerbejdżanu biegną przez Turcję lub Iran. Armenia graniczy od południowego zachodu z NRA, a z północnego wschodu z obszarem Górskiego Karabachu, formalnie należącym do Azerbejdżanu.

Górski Karabach, w 1991 r. zamieszkały w 76% przez Ormian, został zajęty w wyniku operacji wojskowej przez siły armeńskie i de facto pozostaje poza jurysdykcją Baku. Obie strony dopuściły się przy tym czystek etnicznych i związku z tym wielu Ormian musiało opuścić Azerbejdżan, a Azerów – Górski Karabach.

Azerbejdżan nigdy nie zrezygnował z odzyskania swojego terytorium. Trzeba tu zaznaczyć, że istnieje duża presja społeczna na władze, by drogą dyplomatyczną bądź militarną przywróciły suwerenność enklawy.

Do dużych protestów społecznych na tym tle doszło w lipcu 2020 r. w Baku. Azerbejdżan, zasobny w surowce energetyczne, wydaje się stać na lepszej pozycji niż biedna i mniej liczna Armenia. Jednak Armenia ma ważnego sojusznika – Federację Rosyjską; stąd dotychczasowe próby przywrócenia zwierzchności nad Górskim Karabachem przez Baku kończyły się niepowodzeniem.

Należy nadmienić, że 15 km od linii rozgraniczenia biegnie ważna infrastruktura przesyłu surowców energetycznych do Turcji i gruzińskich terminali nad Morzem Czarnym, omijająca FR. W interesie Rosji byłoby zatem nie tylko utrzymanie kontroli Armenii nad Górskim Karabachem, ale rozszerzenie tego terytorium, a co za tym idzie – objęcie kontroli nad tymi ważnymi korytarzami transportowymi. (…)

Rosja ma oficjalnie związane ręce, póki gra toczy się o terytorium formalnie należące do Azerbejdżanu. No chyba, że się pojawi zagrożenie humanitarne… Wtedy będzie mogła wyprowadzić wojska ze swojej bazy usytuowanej w Armenii. Jest jeden problem: Turcja, która otwarcie wsparła Baku i ma ku temu argumenty prawne. Przecież Górny Karabach jest w rękach separatystów, nielegalnych formacji zbrojnych. Wiemy jednak, że Kreml, kiedy podejmie decyzję, może użyć patriotycznie pobudzonych „prawosławnych turystów”, zaopatrzonych w „prywatne” czołgi i systemy artyleryjskie. Wielu Rosjan posiada także „prywatne” statki powietrzne…

Sytuacja jest zatem bardzo niepewna, rozwojowa i przypomina scenariusz, jaki szykowało KGB na Litwie dla Polski, wychodzącej właśnie spod wpływu ZSRR, wykorzystując patriotyczne uniesienie Polaków.

Starano się mianowicie utworzyć Polski Kraj Narodowo-Terytorialny. Połknięcie tej przynęty mogłoby mieć katastrofalne skutki dla 38 mln Polaków. Trwały konflikt z Litwą, przypominający to, co było przed II wojną światową, zablokowałby nasze starania o członkostwo w UE i NATO. Członkostwo Krajów Nadbałtyckich także stanęłoby pod znakiem zapytania. Dobrze, że Warszawa oparła się pokusie i zajęła stanowisko uznania granicznego status quo.

Bogactwo materialne i kulturowe narodu nie jest już zależne, jak w minionych wiekach, od wielkości terytorium, ale od stopnia wykorzystania kapitału ludzkiego. Gospodarka oparta na wiedzy daje szansę rozwoju nawet bardzo małym terytorialnie państwom. Los rodaków mieszkających poza naszymi wschodnimi granicami i kwestia pomocy Polski dla nich to temat na inny artykuł.

Z tej dygresji wynika, jak ważna jest dojrzałość elit. Na Kaukazie – trzeba ze smutkiem skonstatować – nie potrafiły one udźwignąć ciężaru obowiązków wobec swoich narodów. Sytuacja jest tam obecnie bardzo trudna i mamy na nią niewielki wpływ.

Pokój i stabilność na Kaukazie, a także bezpieczeństwo korytarzy transportu ropy i gazu, jest kluczowe dla nas, jeśli chcielibyśmy kiedyś szerzej skorzystać z zasobów Morza Kaspijskiego jako komponentu w naszym planie dywersyfikacji kierunków dostaw ropy i gazu.

Cały artykuł Mariusza Pateya pt. „Górski Karabach. O co toczy się gra?” znajduje się na s. 16 listopadowego „Kuriera WNET” nr 77/2020.

 


  • Z przykrością zawiadamiamy, że z powodu ograniczeń związanych z pandemią ten numer „Kuriera WNET” można nabyć wyłącznie w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
  • Od lipca 2020 r. cena wydania papierowego „Kuriera WNET” wynosi 9 zł.
Artykuł Mariusza Pateya pt. „Górski Karabach. O co toczy się gra?” na s. 16 listopadowego „Kuriera WNET” nr 77/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Kolejna wojna między Ormianami a Azerbejdżanem może zdestabilizować cały region, w najgorszym przypadku – nawet świat.

Z doniesień medialnych wynika, że Azerbejdżan, przy jawnym wsparciu Turcji (która wysyła syryjskich bojowników na pomoc Azerbejdżanowi), nie planuje w najbliższym czasie zakończenia działań wojennych.

Andranik Muradyan

Poza Turcją, która nie ukrywa swojego zaangażowania, przedłużająca się wojna może również zaangażować światowych graczy, takich jak Iran czy Rosja. Federacja Rosyjska odgrywa w tym konflikcie szczególnie ważną rolę. Rosja i Armenia są członkami Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (OUBZ) – międzyrządowego sojuszu wojskowego (ang. CSTO). Oznacza to, że ataki na granice Republiki Armenii mogą zmusić Rosję do bezpośredniego zaangażowania się w konflikt po stronie Armenii. Włączenie się Rosji w konflikt wojenny może spowodować wycofanie przez Turcję poparcia dla Azerbejdżanu. Wydaje się jednak, że Rosja stara się uniknąć takiego scenariusza.

FR ma dość silną pozycję polityczną i lobbystyczną w Azerbejdżanie i traktuje ten kraj jako partnera strategicznego. Zatem jakiekolwiek jawne wsparcie strony ormiańskiej przez Rosję z pewnością doprowadziłoby do utraty tej pozycji, a wtedy Azerbejdżan dostałby się w strefę wpływów Turcji. Dla Rosji oznaczałoby to znaczące osłabienie pozycji geopolitycznej w tym regionie.

Z oficjalnych oświadczeń Kremla wynika, że na tym etapie wojny władze Rosji próbują znaleźć rozwiązanie kanałami dyplomatycznymi.

Świadczą o tym liczne apele Rosji o powstrzymanie eskalacji przemocy w Górskim Karabachu oraz liczne rozmowy przywódców Armenii i Azerbejdżanu z prezydentem Putinem. Niemniej jednak warto również podkreślić, że po osiemnastu dniach intensywnych walk strona ormiańska nie poprosiła o wsparcie OUBZ. Może to świadczyć o tym, że Armia Obrony Górskiego Karabachu kontroluje sytuację, a strona azerska nie osiąga swoich celów nawet przy pomocy Turcji.

Oczywiście istnieje ryzyko, że zaangażowanie Turcji i ewentualne zaangażowanie Rosji może doprowadzić do głębszego militarnego, politycznego lub innego rodzaju włączenia się w konflikt (np. w formie pomocy finansowej lub technologicznej dla walczących stron) innych światowych centrów siły – np. niektórych państw UE, Stanów Zjednoczonych, Chin, Indii, Pakistanu. W rezultacie konflikt regionalny może przerodzić się w wojnę zastępczą, jak to ma miejsce w Syrii czy w Libii. Na tym etapie prawdopodobieństwo takiego scenariusza nie jest wysokie, ale jeśli zaistniałaby choćby najmniejsza szansa rozwoju wydarzeń w tym kierunku, społeczność międzynarodowa musi zrobić wszystko, aby temu zapobiec. (…)

Miliardy dolarów wydane na broń w ciągu ostatnich kilku lat, wielostronne wsparcie ze strony tak potężnego sojusznika, jakim jest Turcja z pantureckimi ambicjami Erdogana, odwrócona z powodu pandemii koronawirusa uwaga społeczności międzynarodowej oraz wahania polityczne w Azerbejdżanie pozwalają wysunąć wniosek, że to Baku jest bardziej zainteresowane nową wojną.

Zrozumienie motywów rozpoczęcia wojny może pomóc społeczności międzynarodowej w znalezieniu optymalnego rozwiązania tego kryzysu. Oczywiście najlepszym rozwiązaniem byłoby wykorzystanie arsenału dostępnych środków dyplomatycznych, ale tu pojawia się kilka pytań:

Czy strony nie przekroczyły już „Rubikonu”?

Czy negocjacje i kompromis są nadal możliwe po utracie setek, a może nawet tysięcy istnień ludzkich?

Czy społeczność międzynarodowa będzie miała wystarczająco dużo siły i możliwości, aby skutecznie mediować?

Co gotowa jest zrobić Turcja, aby osiągnąć jeden ze swoich głównych celów – przywrócenie swojej potęgi geopolitycznej w regionie?

Czy nie jest to przypadkiem druga próba ludobójstwa Ormian przez Turcję i czy świat będzie reagował?

To tylko przykłady pytań, na które w tej chwili nie ma odpowiedzi. Możemy tylko mieć nadzieję, że pokój w tym regionie będzie nadal możliwy i że nie będzie więcej śmierci niewinnych ludzi.

Andranik Muradyan jest doktorem nauk społecznych w dziedzinie zarządzania i jakości (Uniwersytet Warszawski). Publikuje artykuły w czasopismach naukowych w Armenii i w Polsce.

Cały artykuł Andranika Muradyana pt. „Eskalacja konfliktu między Azerbejdżanem a Ormianami” znajduje się na s. 16 listopadowego „Kuriera WNET” nr 77/2020.

 


  • Z przykrością zawiadamiamy, że z powodu ograniczeń związanych z pandemią ten numer „Kuriera WNET” można nabyć wyłącznie w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
  • Od lipca 2020 r. cena wydania papierowego „Kuriera WNET” wynosi 9 zł.
Artykuł Andranika Muradyana pt. „Eskalacja konfliktu między Azerbejdżanem a Ormianami” na s. 16 listopadowego „Kuriera WNET” nr 77/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego