Ponad Oceanami: Izrael atakuje Syrię, antyimigranckie protesty w Europie, historyczna umowa pomiędzy Anglią a Niemcami

W audycji również m.in.: o nowym selekcjonerze Reprezentacji Polski i głosie Kościoła katolickiego ws. polityki imigracyjnej USA.

Alex Sławiński o bilateralnej umowie pomiędzy Anglią a Niemcami i tym, czego ona dotyczy.


Ojciec Paweł Kosiński i stanowisko amerykańskich biskupów dot. polityki imigracyjnej USA.


Arkadiusz Jarzecki o antyimigranckich protestach w Europie.


Jaśmina Nowak o ataku Izraela na obiekty wojskowe w Damaszku.


Ewa Jeneralczuk o wstrzymaniu prac nad drugim stanowym ośrodkiem detencyjnym dla nielegalnych imigrantów.


Małgorzata Kleszcz i wakacyjno-informacyjny raport z Półwyspu Helskiego.


Kamil Kowalik i sprawozdanie z konferencji z Janem Urbanem, nowym selekcjonerem Reprezentacji Polski w piłce nożnej.


Wysłuchaj całej audycji już teraz!

Państwa bałtyckie wycofują się z konwencji ottawskiej. Dr Kuczyńska-Zonik: chodzi o zapewnienie bezpieczeństwa obywateli

Mina przeciwpiechotna / Fot. PFC TRACEY L. HALL-LEAHY , Wikimedia Commons

Zarówno Wilno, jak i Ryga i Talinn zapewniają, że wycofanie się z konwencji o zakazie używania min przeciwpiechotne nie wpłynie na podejście do praw człowieka – mówi politolog.

Konwencja ottawska weszła w życie 1 marca 1999. Ratyfikowały ją 164 państwa.  Nie ma wśród nich m.in. USA, Rosji, Chin i Izraela.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Wraca sprawa Tajwanu. Chiny ostrzegają wyspę, żeby „nie przekroczyła czerwonej linii”

Dr Krzysztof Rak: Trump urealnia globalną pozycję Stanów Zjednoczonych

Donald Trump / Fot. Tia Dufour, Flickr

By zrozumieć poczynania nowej administracji amerykańskiej na arenie międzynarodowej, należy koniecznie uwzględnić aspekt wewnętrzny – mówi b. dyrektor Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Marek Budzisz o realiach korzystania z systemu Starlink

Polska na Rozdrożu: jak Unia Europejska przeobraża naszą przyszłość. Prawny chaos w Polsce, gdy sędziowie tworzą prawo!

Transformacja Unii Europejskiej nie jest już jedynie abstrakcyjnym, teoretycznym scenariuszem! To rzeczywisty, nieubłagany proces, który rozgrywa się na naszych oczach. Coraz większa centralizacja władzy, silniejsze dążenie do ograniczenia konkurencyjności, eliminowanie niezależnych mediów i wzmacnianie aparatu kontroli społecznej to nie kalki wspomnień z komunistycznego Związku Radzieckiego i zza dawnej "żelaznej kurtyny" czy wizje przyszłości, ale mechanizmy, które są już wdrażane. Przemiany te, choć na pozór subtelne, prowadzą nas w stronę erozji fundamentów, na których opierała się zjednoczona Europa na judeo -chrześcijańskich korzeniach.

Transformacja Unii Europejskiej to nie teoretyczny scenariusz, ale realny proces.

 Stopniowe załamanie kontraktu społecznego i konieczność stosowania narzędzi przymusu doprowadzą do całkowitego podporządkowania obywateli. Jeśli nie zaczniemy działać, to powiemy… Żegnaj, Polsko!

Ciekawe, kiedy dojrzeje w nas świadomość, że aż w ciągu ostatnich lat zdarzyło się aż pięć bardziej niż krytycznych okoliczności, które doprowadziły do obecnego zatrważającego i tragicznego stanu systemu prawnego w Polsce. To dzieje się w całej Unii Europejskiej, ale Polska obrywa najwięcej…

W polskiej debacie publicznej, na forum parlamentu czy mediów nikt nie zastanawia się i nie dyskutuje na temat w jaki sposób doszło do tego, że prawo zamiast być pewnym fundamentem sprawiedliwości, stało się narzędziem do ochrony układów i betonowania wpływów kosztem maluczkich obywateli?!

Tomasz Wybranowski



 

Pierwsza teza powinna już zatrważać – polski system sądowniczo-prawny po 1989 roku pozostał całkowicie nietknięty.

Nie był to przypadek, ale świadoma gwarancja dla post-PRL-owskich sitw, od tajnych służb po aktywistów, polityków i ich zstępnych po polskim okrągłym stole stała się faktem! W ten sposób zabetonowano systemowe pasożytowanie na państwowym majątku i publicznych pieniądzach, czerpiąc zyski z szemranych układów, prywatyzacji podsycanych “opiniami zagranicznych fachowców i audytorów”, kombinacji, oszustw i matactw w świetle reflektorów aż po tragifarsę trzymania Polski na krótkiej smyczy zagranicznych interesów.

Profesor Antoni Dudek w swojej książce „Reglamentowana rewolucja” opisuje, jak to elity PRL, zamiast ponieść odpowiedzialność za swoją działalność, płynnie przeszły do III RP, zabezpieczając swoje wpływy. Profesor Dudek podkreśla również, że komunistyczne elity skutecznie wykorzystały swoją przewagę organizacyjną i ekonomiczną:

Dzięki wcześniejszemu przygotowaniu i dostępowi do zasobów państwowych nomenklatura PRL była w stanie przejąć kontrolę nad kluczowymi sektorami gospodarki, przekształcając się w nową elitę biznesową.”

Powtórzę z naciskiem, że okrągły stół stał się narzędziem, które umożliwiło niesprawiedliwą transformację:

„Porozumienia Okrągłego Stołu stworzyły podwaliny pod system, w którym dotychczasowi funkcjonariusze państwa komunistycznego mogli nie tylko uniknąć rozliczeń, ale również odnaleźć się w nowych realiach, często na kluczowych pozycjach.”

Zgadza się z tym prof. Andrzej Zybertowicz, który od ponad 30 lat pisze I mawia, że 

Nie było dekomunizacji, była ciągłość państwa”,

Andrzej Zybertowicz zwraca uwagę, że brak rozliczenia PRL-owskich kadr spowodował, iż „nowa” Polska wciąż tkwi w starych układach”. W 1992 roku podczas próby lustracji wybuchła tzw. “noc teczek”, co pokazało, jak bardzo wpływowe grupy dążyły do ukrycia swoich powiązań z systemem komunistycznym.

W nocy z 4 na 5 czerwca 1992 roku rząd premiera Jana Olszewskiego został odwołany po ujawnieniu przez ministra spraw wewnętrznych, Antoniego Macierewicza listy osób publicznych zarejestrowanych jako tajni współpracownicy Służby Bezpieczeństwa. W trakcie narady u prezydenta Lecha Wałęsy, mającej na celu ustalenie strategii odwołania rządu, Donald Tusk, ówczesny lider Kongresu Liberalno-Demokratycznego, zwrócił się do zebranych słowami: „Panowie, policzmy głosy”.

Scena ta została uwieczniona w filmie dokumentalnym „Nocna zmiana” z 1994 roku, który przedstawia kulisy tych wydarzeń. Film zawiera materiały archiwalne, w tym wspomnianą naradę, podczas której zapadła decyzja o odwołaniu rządu Jana Olszewskiego.

Poniżej fragment filmu „Nocna zmiana”, ukazujący moment, w którym Donald Tusk wypowiada słowa: „Panowie, policzmy głosy”.

 

 

Nie rozliczono przeszłości, więc nie można było budować przyszłości na zdrowych zasadach” – dr hab. Sławomir Cenckiewicz.

Polska transformacja była sterowana tak, aby władza realna pozostała w tych samych rękach” – prof. Wojciech Roszkowski.

 

Sądownictwo w całej Europie stało się narzędziem władzy, a nie jej kontrolą.

Po II wojnie światowej w wielu europejskich krajach establishment sędziowski znalazł sposób na przejmowanie coraz większych obszarów decyzyjności, niezależnie od wyborów i demokratycznych procedur. Politycy, nawet kiedy chcieli, to nie mieli szans, bowiem z każdym rokiem sądokracja uzależniała ich od swoich decyzji, tworząc właściwy rząd w cieniu, na pozornie quasi apolitycznym polu, a faktycznie decydującym o wszystkim.

Lord Jonathan Sumption, brytyjski sędzia i historyk, wielokrotnie ostrzegał przed zjawiskiem „sądokracji / judicial overreach”, wskazując, że sędziowie coraz częściej przekraczają swoje kompetencje i zamiast ograniczać się do interpretacji prawa, faktycznie je tworzą.

W swoich wystąpieniach i publikacjach podkreślał, że taka sytuacja prowadzi do osłabienia demokratycznej kontroli nad władzą sądowniczą oraz ograniczenia roli parlamentów jako organów stanowiących prawo. W serii słynnych wykładów zebranych pod zbiorczym tytułem „Reith Lectures”, lord Sumption argumentował, że 

prawo stało się substytutem polityki” oraz, że „nadmierna rola sądów w kształtowaniu polityki publicznej prowadzi do erozji demokracji”.

Wskazał jednoznacznie, że w systemie demokratycznym decyzje o charakterze politycznym powinny pozostawać w gestii wybranych przedstawicieli społeczeństwa, a nie sędziów, którzy 

nie ponoszą odpowiedzialności przed wyborcami. (!!!)

Sumption wielokrotnie krytykował także orzeczenia brytyjskiego Sądu Najwyższego, które – wedle jego oceny – rażąco przekraczały tradycyjne granice władzy sądowniczej. Przykładem kardynalnym był wyrok w sprawie prorogacji parlamentu przez premiera Borisa Johnsona w 2019 roku, kiedy to sąd uznał działanie rządu za niezgodne z prawem. Lord Sumption argumentował, że była to decyzja polityczna, a nie prawna, i że sąd nie powinien wkraczać w ten obszar.

Podobne zarzuty dotyczące sądokracji pojawiają się coraz liczniej także w kontekście Unii Europejskiej. W 2019 roku Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) wydał orzeczenie dotyczące niezależności sądów w Polsce, które – według krytyków – stanowiło próbę ingerencji w suwerenność polskiego systemu prawnego.

 

źródło: domena publiczna

Przypomnę, że ten wyrok odnosił się do reformy sądownictwa w Polsce, a TSUE (siedziba na zdjęciu powyżej) orzekł, że 

„krajowe przepisy dotyczące systemu dyscyplinarnego sędziów muszą być zgodne ze standardami unijnymi”. Decyzja ta została odebrana przez polski rząd jako próba podporządkowania polskiego wymiaru sprawiedliwości organom unijnym i ograniczenia możliwości kształtowania krajowej polityki sądowej.

Podobne napięcia między TSUE a państwami członkowskimi pojawiały się już wcześniej, co skwapliwie i solidarnie media liberalnolewicowe zamiatało nie tyle z gracją, co „na chama” i bezwstydnie pod dywan.

Oto w 2020 roku w Niemczech, tamtejszy Trybunał Konstytucyjny w Karlsruhe wydał wyrok kwestionujący orzeczenie TSUE dotyczące programu skupu obligacji przez Europejski Bank Centralny (EBC). Niemieccy sędziowie uznali, że TSUE przekroczył swoje kompetencje. To tylko jeden z przykładów pokazujący, że spór o granice władzy sądowniczej w Europie nie dotyczy jedynie Polski.

Ale co wolno Niemcom, to Polakom nawet nie wolno o tym pomyśleć!

Lord Sumption wskazuje na konkretnych przykładach, że nadmierna jurydyzacja polityki może prowadzić do alienacji obywateli, którzy tracą wpływ na kluczowe decyzje dotyczące ich życia.

Ową jurydyzację powinniśmy rozumieć, jako rozrost władzy sądowniczej, ergo: sądową ingerencję w politykę i przewagę prawa nad polityką. Mamy więc do czynienia z karygodnym naruszeniem Monteskiuszowskiej zasady trójpodziału władzy. I w kontekście jurydyzacji polega ono na tym, że władza sądownicza zaczyna przejmować i zawłaszczać kompetencje władzy ustawodawczej i wykonawczej.

Zamiast jedynie interpretować prawo, sędziowie podejmują decyzje o charakterze politycznym, które powinny należeć do demokratycznie wybranych organów.

Przejawy tego zjawiska obejmują:

  • tworzenie prawa przez sądy, zamiast jego interpretacji.

  • podważanie decyzji parlamentów i rządów na podstawie szerokiej interpretacji norm prawnych.

  • rozszerzanie kompetencji organów sądowych, np. poprzez orzeczenia, które zmieniają ustalony porządek prawny.

  • podporządkowanie władzy ustawodawczej i wykonawczej sądom międzynarodowym (np. TSUE), co może ograniczać suwerenność państwową.

Krytycy, tacy jak Lord Sumption, wskazują, że taki proces prowadzi do osłabienia demokracji, ponieważ obywatele tracą wpływ na decyzje podejmowane przez niekontrolowaną przez nich władzę sądowniczą. Wzywa do przywrócenia równowagi między władzą ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą, aby demokracja mogła funkcjonować w sposób właściwy.

Zarówno krytyka lorda Sumptiona, oraz kontrowersje wokół orzeczeń TSUE wskazują na szerszy problem rosnącej roli sądów w kształtowaniu polityki oraz na napięcia między suwerennością państw narodowych a kompetencjami organów unijnych.

Trzeba tutaj przywołać nieżyjącego prof. Piotra Winczorka (1943 – 2015), prawnika i profesora Uniwersytetu Warszawskiego, który przez całą swoją karierę naukową wskazywał na istotny dylemat w systemach demokratycznych:

jak zapewnić niezawisłość sędziów, nie odbierając im jednak odpowiedzialności przed społeczeństwem.

Profesor Winczorek podkreślał, że sądownictwo w demokratycznym państwie nie może być absolutnie oderwane od społeczeństwa, ponieważ

sędziowie, choć muszą być niezawiśli, to jednak pełnią swoją rolę w ramach systemu sprawiedliwości, który służy obywatelom.

Niezawisłość sędziów oznaczać ma ich niezależność od wpływów politycznych i innych nacisków, ale nie powinna oznaczać całkowitej niezależności od społeczeństwa, czyli powinni być odpowiedzialni za swoje decyzje przed obywatelami. Oznacza to, że istnieje potrzeba kontroli społecznej nad funkcjonowaniem wymiaru sprawiedliwości, by unikać sytuacji, w których władza sądownicza staje się niekontrolowana i nieodpowiedzialna.

Kontrola społeczna nad sądownictwem nie oznacza ingerencji w orzeczenia sędziów, ale nadzór nad procesami wyboru sędziów, ich oceną i odpowiedzialnością za działania. W tym kontekście profesor Piotr Winczorek podkreślał rolę polskiego parlamentu, który 

ma prawo uchwalać przepisy prawne i ustanawiać procedury, a także organów samorządu sędziowskiego, które powinny dbać o niezależność sędziów, ale również o transparentność i sprawiedliwość w całym systemie.

 

Zasada trójpodziału władzy

Władza sądownicza, mimo swojej niezawisłości, działa w ramach – i trzeba głośno o tym pisać, mówić i krzyczeć we współczesnej Polsce! – JEDNAK (!!!) trójpodziału władzy, który ma na celu wzajemne hamowanie się i kontrolowanie władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej.

Jeśli władza sądownicza jest całkowicie odcięta od jakiejkolwiek formy kontroli społecznej, może to prowadzić do nadużyć władzy, braku transparentności oraz oddalenia sędziów od oczekiwań i potrzeb społeczeństwa.

Ważnym elementem kontroli społecznej nad sądownictwem jest rola i aktywność mediów oraz opinii publicznej, które mogą ścigać nieprawidłowości, ujawniać przypadki niewłaściwego zachowania sędziów i wszelkie niezgodności z prawem.

Piotr Winczorek zaznaczał, że społeczeństwo nie powinno pozostać bierne wobec działań wymiaru sprawiedliwości, ale także podkreślał, że takie działania muszą odbywać się w ramach poszanowania zasad niezawisłości i uczciwości sądów.

 

Przykłady kontroli społecznej nad sądownictwem czy jej zaprzeczenie

Co z wyborem sędziów?

W Polsce, przed reformami sądownictwa wprowadzonymi w ostatnich latach przez PiS i Zjednoczoną Prawicę, to środowisko sędziowskie samo wybierało swoich przedstawicieli do Krajowej Rady Sądownictwa, co (rzekomo – mój dopisek) „zapewniało większą autonomię sądownictwanadzór społeczny”.

Procedury oceny sędziów

W wielu krajach sędziowie są poddawani ocenie efektywności pracy (dla przykładu przez samorządy sędziowskie, organizacje prawnicze), co pozwala zapewnić, że sądy działają zgodnie z oczekiwaniami społecznymi.

Warto pójść dalej i zmieniając fundamenty ustrojowe prawne Polski umożliwić obywatelom wybrać sędziów i prokuratorów!

Prof. Piotr Winczorek wskazywał, że w systemach demokratycznych niezawisłość sądów powinna być równoważona przez szeroką kontrolę społeczną, aby uniknąć odcięcia wymiaru sprawiedliwości od realiów i oczekiwań obywateli.

Chociaż sędziowie muszą być chronieni przed naciskami zewnętrznymi, to jednak zdecydowanie powinni działać w ramach zasady przejrzystości, a ich działania powinny być monitorowane przez społeczeństwo i odpowiednie instytucje, by zapewnić sprawiedliwość i zgodność z normami społecznymi.

W finale tego podrozdziału dwa cytaty:

Sądy muszą działać w ramach prawa stanowionego, a nie ponad nim”, to słowa Alana Dershowitza. Przytoczę jeszcze wypowiedź Antonina Scalii, zmarłego w 2016 jednego z najważniejszych sędziów w historii sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych: Nie ma większego zagrożenia dla demokracji niż sądy, które stają się władzą ustawodawczą”.

Lewicowy marsz przez instytucje – czysta metoda destrukcji

Współczesna XXI – wieczna lewicowość coraz bardziej odchodzi od tradycyjnej i dobrze nam znanej ze szkół (starych i dobrych) definicji skupienia się na ekonomii i klasie społecznej, przesuwając środek ciężkości w stronę progresywnych postulatów dotyczących spraw społecznych i kulturowych.

Lewica XXI wieku mówi o sobie z dumą, że walczy “o równość, inkluzywność i ochronę praw jednostki przed opresją struktur społecznych”. Ja twierdzę, że wymazuje każdy segment starego porządku świata i wartości niezmiennych.

Lewicowy marsz przez instytucje to strategia, która z powodzeniem realizuje swoje cele od ponad już pięciu dekad, a dziś jest bardziej skuteczna niż kiedykolwiek. Współczesny marksizm nie potrzebuje już rewolucji ulicznych, barykad i dramatycznych przewrotów. Wystarczy konsekwentne przejmowanie kluczowych instytucji: sądownictwa, mediów, edukacji oraz korporacji.

Pod hasłami walki z faszyzmem, tak zwaną „mową nienawiści” i obrony praw człowieka dokonuje się dramatyczna rewolucja kulturowa, której celem nie jest równość czy sprawiedliwość, ale całkowita przebudowa społeczeństwa według utopijnych, a zarazem totalitarnych wzorców.

Przemiany te są często przedstawiane jako konieczne i nieuniknione – wszakże sprzeciw wobec nich oznacza etykietę „wroga postępu”.

To właśnie dzięki tym mechanizmom społeczeństwa zmuszane są do akceptowania kolejnych absurdów – od uznawania kilkudziesięciu płci po promocję ideologii gender w szkołach czy seksualizację dzieci. Donald Trump jest wrogiem, bowiem powiedział temu stanowcze nie!

Jednym z najbardziej niebezpiecznych narzędzi tej strategii jest system sprawiedliwości. Sądy, zamiast bronić obywateli przed naruszeniami praw i wolności, coraz częściej służą jako narzędzie ideologicznej inżynierii społecznej.

Przykłady? Liczne procesy, które odwołują się do pokazowych z czasów komunizmu, przeciwko osobom sprzeciwiającym się ideologii LGBT, cenzura niepoprawnych poglądów pod pretekstem walki z „mową nienawiści” czy spektakularne wyroki wymierzone w tych, którzy ośmielili się publicznie powiedzieć, że mężczyzna nie może być kobietą.

Media, te dumne media niegdyś uznawane za czwartą władzę, które strzegły interesy obywateli, stały się tubą propagandową nowej ideologii. Szerzenie jedynej słusznej narracji, niszczenie oponentów społecznych, eliminowanie z przestrzeni publicznej niewygodnych myślicieli – oto metody, które nie mają nic wspólnego z wolnością słowa czy pluralizmem poglądów. Każdy, kto się sprzeciwia, jest momentalnie dehumanizowany, nazywany jest bez pojęcia i śladu historycznej faktografii „faszystą” lub „skrajną prawicą”, a następnie poddawany medialnemu linczowi.

Jeszcze skuteczniej przebiega ofensywa na froncie edukacyjnym. Przejęcie programów nauczania przez aktywistów lewicowych – przykład minister Nowackiej jest jak najbardziej wzorcowy – sprawia, że młode pokolenia nie są już uczone krytycznego myślenia, ale otrzymują gotowe zestawy jedynie słusznych poglądów.

Wmówienie młodzieży, że nauka matematyki może być „rasistowska”, a biologia jest „społecznym konstruktem”, to nic innego jak systematyczna dezinformacja i oszustwa prowadzące do tworzenia pokoleń ludzi odciętych od rzeczywistości i racjonalnych podstaw wiedzy,

Korporacje, kiedyś skupione tylko na pomnażaniu zysków, dzisiaj dołączyły do tego marszu, stając się głównymi sponsorami ideologii progresywnej. Wymuszana poprawność polityczna, obowiązkowe szkolenia z „białego przywileju”, promowanie ideologii gender wśród pracowników, poprawianie historii i dzieł literatury to tylko niektóre z narzędzi stosowanych przez wielki biznes.

Warto też zauważyć, że te same korporacje, które tak chętnie angażują się w „tęczowe” kampanie na Zachodzie, w krajach takich jak Chiny, Iran, Nigeria czy Arabia Saudyjska zdają się tracić zapał do promocji progresywnych idei.

Ostateczny cel tej strategii jest jasny. To całkowite przeobrażenie społeczeństwa, wymazanie tradycyjnych wartości i stworzenie nowego człowieka: bez korzeni, bez tożsamości, bez możliwości buntu i bezsilnego w swojej głupocie rozumienia i pojmowania.

Lewicowy marsz przez instytucje to metoda destrukcji, która nie niszczy budynków, ale fundamenty cywilizacji. A współczesne sądy temu sprzyjają!

 

Wpływ ideologii na współczesne instytucje i edukację

Współczesne zmiany w sferze edukacji, polityki i kultury pokazują, jak ideologie kształtują rzeczywistość, często w sposób, który budzi kontrowersje i sprzeciw zdecydowanej większości społeczeństwa, ale biernego i milczącego ku swojej zagładzie (niestety).

Dostrzec to można zarówno w teorii, jak i w praktycznych decyzjach podejmowanych przez rządy, szczególnie europejskie, oraz instytucje. Przyjrzyjmy się kilku głównym koncepcjom oraz ich autorom, którzy wpłynęli na ten stan rzeczy.

 

Herbert Marcuse i jego „Represyjna tolerancja”

Herbert Marcuse, filozof i socjolog związany z marksistowską Szkołą Frankfurcką, w swoim eseju „Represyjna tolerancja” stwierdził, że 

lewica powinna wykorzystywać instytucje do uciszania konserwatywnych i prawicowych głosów.

Jego zdaniem prawdziwa wolność i równość mogą zostać osiągnięte tylko wtedy, kiedy „dominujące, reakcyjne narracje zostaną zdławione”. Te słowa brzmią niczym credo Feliksa Dzierżyńskiego!

W praktyce możemy to obserwować dziś w wielu krajach, gdzie instytucje akademickie, media oraz korporacje ograniczają debatę publiczną poprzez cenzurę i nakładanie wędzidła stygmatu „mowa nienawiści” na pewne treści oraz eliminację dyskusji na kontrowersyjne tematy.

Znakomitym przykładem uprawiania tego typu polityki może być decyzja duńskich władz z 2021 roku o usunięciu ze szkół podręczników podkreślających binarność płci. To przejaw wpływu ideologii na edukację i prawodawstwo.

Usuwanie tradycyjnych koncepcji płciowych na rzecz nowoczesnych teorii to jeden z przejawów zmian zachodzących na Zachodzie, gdzie idee różnorodności i inkluzywności są wykorzystywane do przekształcenia systemu edukacyjnego.

Antonio Gramsci i podstępna strategia infiltracji

 

Teraz Antonio Gramsci i jego „rewelacje”. Ten włoski filozof marksistowski, tak ukochany przez elity Unii Europejskiej i brukselskiej „śmietanki” uważał, że 

najlepszym sposobem przejęcia władzy nie jest rewolucja, ale infiltracja”.

Jego teoria hegemonii kulturowej zakładała, że kontrola nad społeczeństwem może być osiągnięta poprzez stopniowe przejmowanie instytucji kulturowych: mediów, szkół i uniwersytetów, muzeów i wydawnictw literackich. Ta strategia, stosowana przez dekady, doprowadziła do sytuacji, w której wiele współczesnych instytucji promuje tylko idee „nowe” i skutecznie marginalizuje te konserwatywne i „stare”.

Jordan Peterson, psycholog i publicysta, w swoich analizach wskazuje na zmiany w mechanizmach kontroli społecznej. Twierdzi, że 

dawniej tyrani kontrolowali ludzi siłą, dziś robią to za pomocą ideologii”.

Peterson wskazuje na niebezpieczeństwo narzucania jednolitej narracji przez dominujące instytucje, co prowadzi do ograniczenia wolności myślenia i debaty publicznej.

Na koniec tego rozdziału smutne memento Douglasa Murraya, brytyjskiego pisarza i dziennikarza, który od dawna ostrzega przed stopniowym przejmowaniem zachodnich instytucji przez ideologie lewicowe. Twierdzi, że 

marksizm kulturowy przejmuje Zachód metodą salami – po kawałku”.

Oznacza to, że zmiany nie zachodzą nagle, lecz są wprowadzane stopniowo, co utrudnia opór i pozwala na głębokie przeobrażenie struktur społecznych i kulturowych.

Zebrane przeze mnie cytaty wskazują, że współczesne zmiany w polityce, edukacji i mediach nie są przypadkowe, ale wynikają z długofalowych strategii ideologicznych. Debata na temat ich wpływu jest kluczowa, ponieważ dotyczy podstawowych wartości, takich jak wolność słowa, edukacja i kształtowanie przyszłych pokoleń.

Czy mamy do czynienia z naturalnym rozwojem społecznym, czy też z kontrolowaną transformacją – to pytanie pozostaje otwarte. – Tomasz Wybranowski.

 

Unia Europejska i zaplanowana centralizacja władzy

Transformacja Unii Europejskiej, która zmierza w kierunku centralizacji władzy nie jest przypadkowym procesem, ale wynikiem świadomego projektu, który opiera się na przekonaniu, że scentralizowana, biurokratyczna machina powinna zarządzać wszystkimi aspektami życia, eliminując rolę państw narodowych.  Realizacja tego celu odbywa się poprzez wprowadzanie mechanizmów takich jak chaos prawny, kontrola sądowa oraz narzędzia finansowego, prawnego i medialnego nacisku. W efekcie społeczeństwa mogą nie dostrzegać, jak stopniowo tracą wpływ na swoje państwa.

Orędownikiem głębszej integracji był Jean-Claude Juncker, były przewodniczący Komisji Europejskiej (2014–2019). W swoim orędziu o stanie Unii z roku 2018 roku mówił o „godzinie europejskiej suwerenności”, sugerując, że państwa członkowskie powinny działać bardziej wspólnie, aby sprostać globalnym wyzwaniom.

Juncker argumentował, że tylko zjednoczona Europa może skutecznie stawić czoła takim mocarstwom jak Chiny czy Stany Zjednoczone. To Juncker był autorem „mechanizmu praworządności”.

 

Mechanizm praworządności – gilotyna kontroli nad państwami członkowskimi

Wprowadzenie mechanizmu praworządności w UE trzeba wprost postrzegać jako sposób na podporządkowanie państw niezgadzających się z ideologią Brukseli i jej wolą. Mechanizm ten pozwala na monitorowanie i ocenę – niestety dowolną – przestrzegania zasad praworządności w państwach członkowskich, a w skrajnych przypadkach na zastosowanie sankcji finansowych. Krytycy, których na szczęście przybywa, uważają, że jest to narzędzie wywierania presji na rządy, które nie podążają za głównym nurtem polityki unijnej.

Nigel Farage, brytyjski polityk i jeden z głównych architektów Brexitu, wielokrotnie krytykował biurokrację UE. Podkreślał, co denerwowało salony brukselskie, że 

eurokraci nie są wybierani, a rządzą!

Farage wskazuje na deficyt demokratyczny w strukturach unijnych! Oto bowiem niewybrani przez obywateli urzędnicy mają zbyt dużą władzę, co prowadzi do alienacji społeczeństw od procesów decyzyjnych w UE.

Jednym z najgłośniejszych krytyków centralizacji Unii jest Viktor Orbán, premier Węgier. Twierdzi, że 

Unia Europejska zmienia się w imperium, które chce podporządkować sobie państwa członkowskie.

Orbán ostrzega przed utratą suwerenności narodowej na rzecz ponadnarodowych struktur, twierdząc stanowczo, że decyzje dotyczące poszczególnych krajów powinny być podejmowane przez ich obywateli, a nie przez brukselskich biurokratów.

 

Unieważnianie państwa narodowego na przykładzie Polsce – rzecz o zrewoltowanych sędziach…

 

Czy to naprawdę przypadek, że to właśnie w Polsce toczy się najbardziej brutalna bitwa o niezależność sądownictwa? A może jest w tym coś znacznie głębszego, coś, co ma na celu osłabienie suwerenności Polski, zmniejszanie wpływu obywateli na kształtowanie własnego państwa i tego, co się z nim dzieje!?

Sędziowie, którzy powinni być strażnikami prawa, a także znakomitą i szanowaną częścią politycznych elit, odgrywają niestety kluczową rolę w rozmontowywaniu fundamentów polskiej państwowości. Ich działania zdają się prowadzić nas na smycz Brukseli i globalnych interesów, odcinając Polskę i jej obywateli od jej narodowej tożsamości, kodu kulturowego, ale przede wszystkim decyzyjności.

Nie jest przypadkiem, że to w Polsce, będącej jednym z ostatnich bastionów oporu wobec unijnego centralizmu, toczy się totalna wojna o sądownictwo. Tylko w Polsce wymiar sprawiedliwości stał się polem walki o przyszłość nie tylko państwa, ale i całego narodu.

W tym kontekście nie możemy zapominać o kluczowej roli, jaką odgrywają unijne instytucje, w tym Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej – TSUE. W 2021 roku TSUE nałożył na Polskę gigantyczne kary finansowe za przeprowadzone reformy sądownictwa. To kara, która nie tylko obciążyła polski budżet, ale także pokazała, jak sądy unijne mogą być wykorzystywane jako narzędzie nie nacisku, ale UCISKU politycznego, a nie organ sprawiedliwości. Polska, mimo suwerenności, jest zależna od decyzji zagranicznych ciał i dworów.

Prawo nie jest już wyrazem woli narodu, ale bronią w rękach globalnych elit”, powiedział kiedyś cytowany już Victor Orbán. I trudno się z nim nie zgodzić skoro prawo jest już narzędziem globalnej dominacji, a nie zabezpieczeniem interesów obywateli danego państwa.

Polski system prawny, zamiast być tworzony przez Polaków i dla Polaków, staje się coraz bardziej poddany obcym wpływom i interpretacjom.

Zbigniew Ziobro, były minister sprawiedliwości, przestrzegał, że „Polska nie może pozwolić sobie na to, by o jej prawie decydowali urzędnicy z zagranicy”. Jego słowa mają szczególne znaczenie w kontekście rosnącego wpływu Brukseli i międzynarodowych organizacji na polski system prawny. A przecież to w polskiej tradycji prawnej, sądy powinny być nie tylko niezależne, ale także ściśle związane z interesami narodowymi i z wolą społeczną.

Sędziowie w Polsce walczą nie o niezależność, ale o zachowanie swoich przywilejów” – te słowa Marka Jana Chodakiewicza trafnie ujmują całą istotę sporu.

Zamiast dążyć do usprawnienia systemu i jego rzeczywistej niezależności, część środowiska sędziowskiego koncentruje się na utrzymaniu swojego statusu, przywilejów i wpływów. Gdyby sędziowie naprawdę walczyli o niezależność, powinni zrezygnować z roli politycznych marionetek, które manipulują systemem prawnym na korzyść globalnych interesów. Zamiast tego, opór wobec reform, które miały na celu usprawnienie polskiego wymiaru sprawiedliwości, staje się polem do walki o osobiste przywileje i polityczne wpływy.

Bez realnej reakcji i czynnego oporu Polska może stać się jedynie wspomnieniem w podręcznikach historii. Kiesy zaś władza sądownicza zostaje całkowicie podporządkowana obcym interesom, wtedy wola narodu polskiego zostaje zignorowana.

Polacy tracą nie tylko kontrolę nad swoim systemem prawnym, ale także nad swoją przyszłością. Jeżeli nie zaczniemy działać, to nie tylko system sądowniczy, ale cała polska państwowość może zostać zapisana na stronicach historii. Bo jeżeli nie będziemy w stanie walczyć o nasze prawa, o naszą tożsamość i suwerenność, to powiemy chóralnie „ŻEGNAJ, POLSKO!”

Model polityczny, do którego zmierza transformacja Unii Europejskiej, w istocie opiera się na wdrażaniu narzędzi realnego przymusu i kontroli społecznej. Sami widzimy, że to prowadzi do opresyjnych mechanizmów wobec obywateli. Z owym narastającym zagrożeniem autorytarnych tendencji w zarządzaniu społeczeństwami Bruksela depcze demokrację i za nic ma obywateli.

Zwiększająca się centralizacja władzy politycznej i gospodarczej, w połączeniu z celowym osłabianiem konkurencyjności stwarza ryzyko załamania podstawowych filarów kontraktu społecznego. Osłabia konkurencyjność?! – ktoś wyśmieje mnie wskazując fundamenty i powody dla których powstała UE. A jak inaczej nazwać unijne regulacje, uprawianie polityki klimatycznej, która jest pozbawiona sensu (bo niewykonalna i wpędzająca w biedę) z niekorzystną polityką fiskalną?!

Zaczyna to rodzić niepokój oraz zaczyny oporu! Społeczeństwa, które mają poczucie, że ich interesy nie są reprezentowane – jak pokazuje historia – popadają w stan dezorientacji i niezadowolenia.

I właśnie dlatego, aby uniknąć destabilizacji władzy, jej kontestowania oraz poważnych konsekwencji społecznych, Unia Europejska wdraża rozbudowany aparat kontroli z przyzwoleniem na coraz wyraźniejszą ingerencję systemu sprawiedliwości w kwestie polityczne z coraz większym dążeniem do ograniczenia wolności obywatelskich. Jak nie pandemie, to wojna! Straszak zawsze się znajdzie na obywateli, którzy bojąc się oddadzą resztki wolnościowej godności.

To poletko (i nasze głowy) uprawiają teraz większość mediów w Polsce strasząc wojną. Tą samą rzeką płynie premier Donald Tusk z ministerialnymi przyległościami i „poselską policją polityczną”, która każe zamykać pod byle pretekstem opozycyjnych parlamentarzystów.

Presja na przestrzeń publiczną i indywidualną wolność jednostki wzrasta, ale mniemam, że to dopiero (niestety!) początek!

 

Centralizacja władzy i eliminacja suwerenności państw członkowskich

Unia Europejska podejmuje szereg działań, które mają na celu osłabienie autonomii krajów członkowskich, co przekłada się na dalszą centralizację władzy. Mechanizm warunkowości funduszy unijnych staje się narzędziem politycznego nacisku, wprowadzającym elementy przymusu w relacjach między instytucjami unijnymi a państwami członkowskimi.

Próby ograniczenia prawa weta, szczególnie w kontekście polityki zagranicznej czy kwestii obronności, mogą prowadzić do sytuacji, w której decyzje podejmowane na poziomie unijnym będą naruszać interesy narodowe poszczególnych państw. Na przykład, wprowadzenie unijnych podatków, coraz większa presja na powołanie wspólnej unijnej armii czy próby wdrażania wspólnej polityki fiskalnej to kroki w stronę unii politycznej, której efekt może być odwrotny do zamierzeń. Jak na dłoni widać, że to prowadzi do podziałów między krajami o różnych tradycjach gospodarczych i politycznych.

 

Rozbudowa mechanizmów kontroli społecznej

Polityka ESG i polityka klimatyczna stają się narzędziami, które w coraz większym stopniu kontrolują gospodarki państw członkowskich. Przykładem jest system unijnych certyfikatów energetycznych (CBAM) oraz ambitny plan Fit for 55, które narzucają standardy, mające na celu walkę ze zmianami klimatycznymi.

Ale efektem ubocznym takich działań jest wykluczenie małych i średnich przedsiębiorstw z rynku, które nie są w stanie sprostać wymaganiom ekologicznym, podczas gdy korporacje o globalnym zasięgu, powiązane z centralnym aparatem władzy, zyskują na konkurencyjności. Przemiany te mogą prowadzić do zmniejszenia innowacyjności i dynamizmu gospodarki.

A nadto rozwój cyfrowych walut banków centralnych, takich jak planowane cyfrowe euro, daje instytucjom centralnym możliwość pełnej kontroli nad transakcjami finansowymi obywateli. Przewiduje się już – i to jest groźne! – wprowadzenie mechanizmów, które mogą blokować wydatki na „niepożądane” cele, co rodzi obawy o ograniczanie osobistej swobody i prywatności obywateli.

Upolitycznienie systemu sprawiedliwości i cenzura

W wielu krajach UE, takich jak Niemcy, Francja czy Hiszpania, obserwujemy coraz silniejszą ingerencję sądownictwa w sprawy polityczne. W niektórych przypadkach dochodzi do eliminowania opozycji pod pretekstem naruszenia demokratycznych norm, co może skutkować dalszym osłabieniem pluralizmu politycznego. Zjawisko to przyczynia się do erozji demokratycznych wartości, w których władza sądownicza staje się narzędziem politycznym.

W kontekście mediów i przestrzeni publicznej, unijny „Akt o Usługach Cyfrowych (DSA)” stanowi próbę walki z tak zwaną dezinformacją. Ale ów akt również prowadzi do coraz większej cenzury i ograniczania wolności słowa. Niewygodne opinie, które nie pasują do narracji przyjętej przez instytucje unijne, mogą być już wykluczane z debaty publicznej, co zagraża podstawowym wolnościom obywatelskich.

 

Rozszerzanie uprawnień instytucji siłowych

Zwiększenie inwigilacji obywateli poprzez regulacje dotyczące dostępu do prywatnych wiadomości, takie jak planowana kontrola zaszyfrowanych komunikatorów przez UE, to kolejny kroki w stronę totalnej kontroli, zaś wprowadzenie regulacji dotyczących „zagrożenia wewnętrznego” stworzyć może liczne preteksty do użycia sił porządkowych przeciwko protestującym obywatelom, co w praktyce może prowadzić do brutalnego tłumienia sprzeciwu.

Przykładem tego rodzaju działań były brutalnie tłumione protesty rolników w Holandii, które pokazały, jak łatwo państwo używa siły w obronie politycznych decyzji a nie racji i dobra swoich obywateli.

Przemiany, które zachodzą w ramach Unii Europejskiej, zmierzają w stronę coraz bardziej scentralizowanego modelu politycznego, gospodarczego i jednej konkretnej idei, który prowadzi do osłabienia podstawowych praw obywatelskich. Wzrost mechanizmów kontroli społecznej, upolitycznienie sądownictwa oraz rozszerzanie uprawnień siłowych to tendencje, które tworzą opresyjny system.

Ale jak znaleźć równowagę między silną władzą centralną a wolnością jednostki, aby uniknąć kryzysu społecznego, politycznych napięć i protestów, których Europa nie widziała od stu prawie lat. Ktoś pamięta jeszcze Wiosnę Ludów?

 

 

Transformacja Unii Europejskiej nie jest już jedynie abstrakcyjnym, teoretycznym scenariuszem! To rzeczywisty, nieubłagany proces, który rozgrywa się na naszych oczach. Coraz większa centralizacja władzy, silniejsze dążenie do ograniczenia konkurencyjności, eliminowanie niezależnych mediów i wzmacnianie aparatu kontroli społecznej to nie kalki wspomnień z komunistycznego Związku Radzieckiego czy wizje przyszłości, ale mechanizmy, które są już wdrażane. Przemiany te, choć na pozór subtelne, prowadzą nas w stronę erozji fundamentów, na których opierała się zjednoczona Europa na Chrześcijańskich korzeniach opartych na Ewangelii i nauce Kościoła.

Skutek tej transformacji będzie opłakany! Bruksela nieuchronne prze ku załamaniu (a potem całkowitemu) zburzeniu tradycyjnego kontraktu społecznego, który łączył obywateli z instytucjami, a także zaufania.

Jeśli te mechanizmy będą kontynuowane, to Unia Europejska może znaleźć się na krawędzi swojego przetrwania. Wtedy Bruksela zmuszona będzie do sięgnięcia po narzędzia przymusu i krwawej represji, aby utrzymać swoje status quo w rękach niewielkiej, wąskiej grupy decydentów.

Wtedy już nie będzie mowy o zjednoczeniu, lecz o brutalnej dyktaturze elit, które będą grały na czas, nie licząc się z obywatelami. To jest cena, jaką zapłacimy za tę nieodwracalną przemianę, która w końcu zdegraduje naszą wspólnotę do narzędzia w rękach nielicznych.

Jeden z ostatnich aktów tej walki i przeciągania liny dzieje się w Polsce.

Tomasz Wybranowski

Piotr Andrzejewski: skrajna prawica w Austrii odniosła pyrrusowe zwycięstwo

Pałac Hofburg, siedziba ONZ | fot.: Piotr Mateusz Bobołowicz, Radio Wnet

„FPO pozostanie w opozycji pomimo zwycięstwa.” – mówi dr Piotr Andrzejewski, główny analityk w Instytucie Zachodnim.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Wynik wyborów parlamentarnych w Austrii był wielkim triumfem dla skrajnie prawicowej partii FPO, która uzyskała 29,2% poparcia. Jak podkreśla dr Piotr Andrzejewski z Instytutu Zachodniego, proces tworzenia nowego rządu może trwać aż do grudnia:

Austria jest jednym z tych państw, w których powstawanie rządów trwa najdłużej. Średni czas konstytuowania się rządu po wyborach to ponad 64 dni.

Gość audycji Cała Naprzód! zwraca uwagę, że pomimo historycznego zwycięstwa, wątpliwe jest, aby FPO weszło w skład nowego rządu. Nie ulega jednak kwestii, że partia ta zdołała narzucić swoją narrację polityczną partii ludowej:

Ludowcy pod wpływem rosnącej popularności skrajnej prawicy w Austrii, przejęli znaczną część programu, szczególnie dotyczącą migracji.

/mm

Zobacz także:

Prof. Andrzej Nowak: Prezydent odsłonił łajdackie założenie propagandy Donalda Tuska

Arkadiusz Mularczyk: Tusk dostaje od Niemców koraliki za rezygnację z suwerennej polityki

Arkadiusz Mularczyk | fot.: Radio Wnet

„Donald Tusk realizuje wobec Niemiec politykę peryferyjną, kraju, który jest podporządkowany interesom Berlina.” – mówi Arkadiusz Mularczyk, europoseł Prawa i Sprawiedliwości.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

W rozmowie z Krzysztofem Skowrońskim, Arkadiusz Mularczyk, europoseł PiS, komentuje przyznanie premierowi Donaldowi Tuskowi nagrody M100 Media Award przez niemiecką organizację M100 Sanssouci Colloquium:

Niemcy odwdzięczają się Tuskowi za jego politykę z ostatnich dziewięciu miesięcy.

Pytany o ostatnie wypowiedzi polskiego premiera o demokracji walczącej, gość Poranka Wnet stwierdza, że w istocie zapowiadają one demontaż państwa prawa:

Myślę, że bardzo wielu prawników zastanawia się, w jakim kierunku to wszystko płynie. (…) Prowadzi to do demontażu państwa polskiego, do ubezwłasnowolnienia państwa polskiego.

Arkadiusz Mularczyk zwraca jednocześnie uwagę, że Donald Tusk nie musi obawiać się konsekwencji swoich działań na poziomie europejskim:

Te największe formacje [w Parlamencie Europejskim – przyp. red.], które pomagały Tuskowi wrócić do władzy w Polsce, one nie chcą o tym rozmawiać w Parlamencie Europejskim.

Odnosząc się do spekulacji w sprawie kandydata swojego ugrupowania na fotel prezydencki, europoseł PiS uważa, że powinna to być osoba nieobciążona elektoratem negatywnym:

To musi być osoba, która wejdzie do drugiej tury i w drugiej turze będzie miała jak najmniejszy elektorat negatywny.

Zobacz także:

Ryszard Czarnecki: Nie przyznaję się do winy, moja żona również

 

 

 

 

Wojciech Górecki: Armenia przez 30 lat żyła złudzeniami, że to ona rozdaje karty w regionie

Armenian Apostolic Church in the Republic of Artsakh/Fot. Wikimedia Commons

„Chodzi teraz o obronę Armenii w granicach uznanych międzynarodowych.” – mówi Wojciech Górecki, ekspert ds. Kaukazu w Ośrodku Studiów Wschodnich.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Zobacz także:

Opowieść o Inguszach – Uciśnione Narody Wschodu – 03.09.2024 r.

Zofia Delest, Andrzej Moser: dla wielu Niemców powstanie warszawskie i powstanie w Getcie to to samo

Powstaniec warszawski wyciągnięty przez niemieckich żołnierzy ze stołecznych kanałów / Bundesarchiv, Bild 146-1994-054-30, August Ahrens (CC-BY-SA 3.0)

„Niemcy często odsuwają od siebie rozmowę o historii II wojny światowej.” – mówią Zofia Delest i Andrzej Moser, małżeństwo polsko-niemieckie.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

My patrzymy na to wszystko z perspektywy ofiary (…) To są długie rozmowy, które dopiero jakby wielu Niemcom uświadamiają, że trzeba nadal o tym rozmawiać.

https://open.spotify.com/episode/5vFuhpy1cBZpHVhNElj6VM?si=601bd682b4054c15

Zobacz także:

Michał Wojnarowicz: negocjacje ws. zawieszenia broni w Strefie Gazy prawdopodobnie zostaną zawieszone

Jak mord na dzieciach w angielskim Southport wpłynie na debatę na temat nielegalnej imigracji i migrantów ekonomicznych

Oto nazwiska biednych i niewinnych aniołków zamordowanych w angielskim Southport przez 17-letniego Rwandyjczyka: Bebe King (6 lat), Elsie Dot Stancombe (7 lat) i Alice Dasilva Aquiar (9 lat). [*] [*] [*]

Przestępca, który był uzbrojony w nóż, wszedł do środka i zaatakował dzieci przebywające w ośrodku kultury. Dwie dziewczynki nie żyją. Miały 6, 7 i 9 lat.

Oto nazwiska trzech biednych i niewinnych aniołków: Bebe King (6 lat), Elsie Dot Stancombe (7 lat) i Alice Dasilva Aquiar (9 lat). [*] [*] [*]

Tutaj do wysłuchania program specjalny „4PRZEZ4” Bogdana Feręca i Tomasza Wybranowskiego:

 

Sześcioro innych dzieci i dwoje dorosłych wciąż są w stanie krytycznym i walczą o życie. Dwoje innych dzieci zostało rannych, ale ich życiu na szczęście nie zagraża niebezpieczeństwo.

Walczący o życie dorośli, którzy próbowali chronić dzieci w momencie ataku to 35-letnia Leanne Lucas, nauczycielka jogi, która według doniesień BBC prowadziła zajęcia taneczne i jogi w czasie wakacji i lokalny przedsiębiorca Jonathan Hayes.

Tak wyglądają fakty w związku z atakiem terrorystycznym, bo tak ten atak i zbrodnię określam. Miejscem tej ohydnej zbrodni jest ciche miasteczko Southport w północno – zachodniej Anglii. Bandyta dokonał terroru w jednej z placówek kultury, kiedy trwał w najlepsze „poranek taneczny i warsztaty robienia bransoletek”. Przecież trwają wakacje!

 

 

Wierzę, że ośmioro ciężko rannych – sześcioro dzieci i dwoje dorosłych bohaterów ratujących dzieciaki przeżyje, choć ich stan jest krytyczny.

Zaraz „ci poprawni” mnie zakrzyczą, ale trzeba podkreślić z całą stanowczością, że po raz kolejny napotykamy na efekt złej polityki migracyjnej, która absolutnie nie sprawdza się! Przypomnę, że ta kwestia była jedną z przyczyn dlaczego obywatele Zjednoczonego Królestwa opowiedzieli się za Brexitem.

 

TEORIE I WERSJE WYDARZEŃ ZWIĄZANYCH Z MORDERCĄ 

Wersje dotyczące sprawcy terroru były dwie. Jedne źródła związane z wypowiedziami osób mieszkających w wiosce Banks w hrabstwie Lancanshire (północno – zachodnia Anglia, blisko Liverpoolu) wskazywały, że sprawcą jest 17-letni Syryjczyk, Ali Al-Shakati – tu cytaty z sieci „od roku przebywający w Wielkiej Brytanii„.

Druga wersja, która w końcu okazała się tą właściwą, była inna, że zbrodni dokonał 17-letni syn uchodźców z Rwandy, który urodził się w Cardiff i jest drugim pokoleniem, tych co przybyli w taki czy inny sposób do Wielkiej Brytanii. Coraz więcej osób zadawało sobie pytania: „dlaczego policja milczy na temat narodowości sprawcy”„na ile policja i media chcą maksymalnie ostudzić wzburzenie społeczne i słuszny gniew.”

Po dobie od ataku podano już oficjalnie, że rzezi dokonał 17-latek, który urodził się w Cardiff a jego rodzice byli Rwandyjczykami. Przeprowadził się z nimi do Southport w 2013 roku.

 

 

W jednym i drugim przypadku nie zmienia to faktu, że zabójca to nikczemny potwór, który chciał zaszlachtować 13 osób. Przypomnę! Trzy niewinne dziewczynki uczęszczające na wakacyjne zajęcia nie żyją! Pozostałe dzieci walczą o życie.

Czyli co poprawni? Kolejny biedny imigrant, który w drugim pokoleniu nie umie się odnaleźć i nie potrafi powstrzymać swoich emocji. Czyli co? Musimy tolerancyjnie usprawiedliwić i litować się nad nim, że biedny, że korzeniami z Rwandy, że bez perspektyw i wykluczony?! Przepraszam za sarkazm…

Słyszałem jednak głos: „Wpuśćmy ich wszystkich a później się sprawdzi, kim oni są!” . To nie był sen! Tak grzmiała pewna pani poseł [nazwisko litościwie przemilczę].

Problem jest znacznie głębszy, jak rany w ciałach martwych dzieci i bardziej złożony. Jak bowiem zachęcić do asymilacji tych, któzy zasymilować się nie chcą? Jak to uczynić, kiedy żyjemy w czasie kapitulacji i kompletnych ustępstw w imię „postępu, otwartości i tolerancji”.  Czas to powiedzieć wprost, że Europa pochyla się i kłania ludom Afryki i Azji, którzy pochodząc i często wzrastając w innych tyglach kulturowych nie nawykli są do egzekwowania i poszanowania dla europejskich – CZYLI NASZYCH! – zasad, praw, kultury i kodów zachowania? Europa za chwilę stanie się pariasem światajego kloaką.

Fala niechęci i bojaźni przed niekontrolowanym zalewem nachodźców przybiera na sile. Tak dzieje się chociażby w mojej Irlandii. To już nie małę „strachy na lachy”, ale gigantyczny lęk przed realnym terrorem, którego jesteśmy świadkami w Europie przez ostatnie 10 lat, śledząc czarną listę największych zamachów i odczytując nazwiska ich sprawców – morderców.

Prześledźcie także czasem media irlandzkie, albo portal Polska-IE.com by dowiedzieć się, co na przykład dzieje się w Coolock. W tej dublińskiej dzielnicy od prawie miesiąca nie ustają protesty przeciwko budowie ośrodka dla uchodźców. 

 

 

TERROR A NIE INCYDENTY!!!

Oczywiście brytyjscy politycy i policja twierdzą zgodnie [jak zwykle], że „zdarzenie [ergo: incydent] nie miało znamiona ataku terrorystycznego” [sic!]. To jak na Boga nazwać próbę zarżnięcia, zaszlachtowania niczym owiec grupę jedenaściorga dzieci przez 17-letniego bandytę. Niestety także media zmieniają terror w incydent w imię poprawności politycznej, czyli by nie podpaść mniejszościom etnicznym. 

 

Jak działają służby Wielkiej Brytanii, aby bronić swoich obywateli?

Wracam teraz do pierwszej wersji, czyli osób związanych z miejscowością Banks. Twierdzili oni, że ów Ali-Al-Shakati (raz jeszcze podkreślam, że opierałem się na głosach community, czyli mieszkańców którzy „rzekomo zidentyfikowali go z miejscowości, w której dostał socjalne mieszkanie”) był już znany policji i służbom. Choć policja skwapliwie ukrywa oficjalnie tożsamość mordercy.

Wczoraj [29 lipca 2024] nazwano go „lokalnym chłopcem”. To częsty zabieg, tak jak i w Polsce, kiedy ukrywa się narodowość, inicjały, imiona przestępców nie – Polaków.

Wersja druga, lansowana od rana, to syn rwandyjskich uchodźców urodzony w Cardiff (Walia). Osoby powiązane z wioską Banks twierdzą jednak, że zabójca przybył rok temu nielegalnie do UK i figurował na liście podejrzanych MI6 i był znany także służbom zdrowia psychicznego w Liverpoolu.

To wszystko jest nieważne! Zabójca, bandyta, nożownik, NIEWAŻNE, czy jest Syryjczykiem przybyłym rok temu na pontonie na Wyspy przez Kanał La Manche czy urodzonym w uchodźczej rodzinie o rwandyjskich korzeniach JEST ZABÓJCĄ I BANDYTĄ!

Skoro Wielka Brytania nie radzi sobie w tym, to w jaki sposób ma to udźwignąć Polska – z premierem Donaldem Tuskiem, który uroczyście [przypominam „UŚMIECHNIĘCI”] „UNIEWAŻNIŁ TO REFERENDUM”???

Pytanie retoryczne, bo przecież teraz rzeczy mają się zdecydowanie gorzej niż 9 lat temu. Dlatego słowa pana Sienkiewicza, emigranta zarobkowego, co to czmychnął do Brukseli – „ch.., dupa i kamieni kupa” – brzmią jeszcze bardziej złowrogo a do tego wieszczo. Niestety.

Skoro służby nie potrafią zrobić porządku z nielegalnymi nachodźcami i ich pomocnikami łamiącymi prawo Rzeczpospolitej a sam minister obrony prosi płaczliwym głosem przedstawicieli pro – nachodźczych NGO’sów „ej, nie podawajcie namiarów nielegalnym, bardzo was proszę”, to co mamy o tym sądzić??? Ano jedno [chyba] tylko:

Ratuj się kto może, więc staraj się o broń myśliwską lub kolekcjonerską Obywatelu! Pomóż ojczyźnie i obroń się sam! 

A problem jest poważny. Ponad 60 % ciężkich przestępstw na Wyspach Brytyjskich popełniają uchodźcy o innym niż biały kolor skóry. Wzrost przestępczości w Wielkiej Brytanii zatrważa!

 

O 4% w górę wzrost przestępstw z użyciem noża lub ostrego narzędzia zarejestrowanych przez brytyjską policję od 1 marca 2023 – do końca 1 marca 2024. 50 510 to liczba ciężkich przestępstw z użyciem noża lub ostrego narzędzia odnotowanych przez służby mundurowe w Wielkiej Brytanii od 1 marca 2023 do 1 marca 2024 r.) 78%!!! – tyle wyniósł wzrost przestępstw z użyciem noża lub ostrego narzędzia w ciągu ostatnich 10 lat (do marca 2024 r.)

Jak widzimy na Wyspach rośnie liczba tego typu przestępstw. Podobnie prezentują się statystyki dotyczące gwałtów, pobić, kradzieży i włamań popełnianych przez muzułmańskich imigrantów pierwszego i drugiego pokolenia. Oczywiście nie wszyscy imigranci są przestępcami, ale rozwija się niepokojący trend, częściowo z powodu braku ich chęci do asymilacji a przede wszystkim uczciwej pracy. Trzeba to powiedzieć wprost!

Zrzucanie wszystkiego na „stan zdrowia psychicznego” uchodźców, lub ich problemy z aklimatyzacją to tylko wymówka polityków, władz i mediów; ergo [będąc nieco poprawnym] – w najlepszym raziekulturowe niedopasowanie” [sic!].

Powiem tak, gdyby Anglicy i w ogóle Europejczycy mieli prawo do obrony (czytaj: posiadania broni), to być może każdy rodzic miałby możliwość, umiejętności i przede wszystkim śmiałość, aby położyć kres zagrożeniom jakie uczynił ten 17-letni łajdak – uchodźca. I nieważne w pierwszym czy drugim pokoleniu.

CZY PRAWA UCHODŹCÓW MAJĄ BYĆ STAWIANE PONAD PRAWAMI DO ŻYCIA, NAUKI, ZABAWY W PEŁNYM ZDROWIU NASZYCH DZIECI I NAJBLIŻSZYCH?

Czy prawa człowieka dotyczą jedynie uchodźców, którzy starają się o azyl, albo pobyt tolerowany?! Dlaczego z pobłażliwością przyjmuje się uchodźców z Afryki i Bliskiego Wschodu także  z problemami natury psychicznej i niestabilnych emocjonalnie a potem zamyka się na nich oczy i pozostawia samych sobie bez nadzoru, wsparcia i wiedzy służb czy nie spiskują terrorystycznie przeciw krajowi do którego przybyli.

Tak dzieje się nie tylko w Wielkiej Brytanii, ale całej Unii Europejskiej. Niestety, ten problem dotknie też Polski i Polaków. Bo przecież referendum pan premier Tusk :uroczyście unieważnił” a „pakt migracyjny obowiązuje wszystkich”, bo ta „wielka europejska solidarność”!!! Choć pamiętać trzeba, że rozpętały go dawne kolonialne potęgi: Niemcy i Francuzi. Ci ostatni w swoich koloniach byli największymi zwyrodnialcami w historii. Nawet Belgom i ich krwawym dokonaniom z kolonialnego Konga daleko do zbrodni Francuzów.

Owa solidarność i respektowanie praw człowieka kosztowało istnienia trzech małych i niewinnych dziewczynek oraz poważne rany 7 innych dzieci i dorosłych, którzy teraz walczą o życie… Ale, co tam, jesteśmy otwarci i gościnni! No i solidarni oczywiście. 

Cóż Brytyjczycy i Wy rodacy – Polacy – oto jest DEMOKRACJA!!! Dostajecie to, co wybieracie… a tak naprawdę i tak nikt Was nie słucha…

Tomasz Wybranowski

Ambasador Azerbejdżanu w Polsce: przyszłość Armenii zależy od dobrych stosunków z Azerbejdżanem

Nagiz Gurbanova / Fot. gov.pl, Wikimedia Commons

Wywiad z p. Nargiz Gurbanową, Nadzwyczajnym i Pełnomocnym Ambasadorem Republiki Azerbejdżanu w Polsce.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Zobacz także:

Stanisław Żaryn: Nie uciekniemy od tematu cenzurowania sieci pod kątem walki z terroryzmem