Przetasowania we władzach Chin. Papież chce za wszelką cenę porozumienia z reżimem komunistycznym

Kardynał Józef Zen nazwał usunięcie arcybiskupa Hon sygnałem, że papież za wszelką cenę chce zawrzeć umowę z chińskim reżimem i niestety nie słucha głosów temu przeciwnych.

Podczas minionego właśnie święta Republiki Chińskiej na Tajwanie prezydent Tsai Ing-wen zapowiedziała rozbudowę przemysłu obronnego, a także zachęcała rodzimych inwestorów do inwestowania w regionie, to jest na Filipinach czy w Indochinach, ale, co symptomatyczne, w szeregu wymienianych państw nie było Chin kontynentalnych. W dodatku zadeklarowała, że wyspa nie ugnie się pod naciskiem Pekinu.

W trakcie uroczystości powitała obecnego na niej ponad 80-letniego misjonarza, który od 50 lat mieszka na Tajwanie, co należy odczytywać jako swego rodzaju ukłon w stronę Watykanu. Tajwanowi szczególnie zależy na utrzymywaniu z nim dobrych relacji, bo to jedyne państwo w Europie, które uznaje niepodległość Tajwanu i ma oficjalne relacje dyplomatyczne z tym krajem. Zwłaszcza w kontekście ostatnich poczynań Watykanu, który stara się zbliżyć do Pekinu a sytuacja ta nie wygląda ciekawie, bo prawdopodobnie zbliżenie zaowocuje zerwaniem Stolicy Apostolskiej z Tajwanem.

Ostatnio na Tajwanie był w trakcie Światowego Kongresu Apostolstwa Ludzi Morza wysłannik papieża – jeden z kardynałów, za pośrednictwem którego prezydent Tajwanu zaprosiła Franciszka na wyspę. Wydaje się jednak, że szanse na wizytę są niewielkie, bo papieżowi zależy na nawiązaniu dobrych relacji z Pekinem i jest w stanie z tego powodu wiele poświęcić.

Nie tak dawno papież usunął ze stanowiska sekretarza Kongregacji do spraw Ewangelizacji Narodów arcybiskupa Savio Hon Tai Fai, który był najwyżej ustawionym w hierarchii chińskim duchownym. Przypominał on stale, jako osoba znana z antykomunistycznego nastawienia, że Watykan, rozmawiając z chińskimi władzami, powinien upominać się o tych duchownych i wiernych, którzy są nadal prześladowani i więzieni. Dlatego należy spodziewać się, że usunięcie go z tak eksponowanego stanowiska zostało dobrze przyjęte przez Pekin.

Kardynał Józef Zen, emerytowany biskup Hong Kongu, nazwał usunięcie arcybiskupa Hon sygnałem, że papież za wszelką cenę chce zawrzeć umowę z chińskim reżimem i niestety nie słucha głosów temu przeciwnych, a co więcej, usuwa ze swego otoczenia osoby, które mają odmienne zdanie.

18 października będzie mieć miejsce Zjazd Komunistycznej Partii Chin, odbywający się raz na pięć lat, podczas którego zostanie wymieniony prawie cały stały komitet Biura Politycznego KPCh. Jest to najważniejszy organ w państwie chińskim i w tej chwili liczy on 7 osób (może liczyć od 5-9). To są ludzie, którzy podejmują najważniejsze decyzje w państwie, i w tej chwili to gremium prawdopodobnie ze względu na przekroczenie wieku 68 lat opuści 5 osób. Aktualnie trwają prasowe spekulacje, kto ich zastąpi.

Szczególnie ważnym nazwiskiem, które powinno zniknąć z Biura Politycznego, jest Wang Qishan, aktualny sekretarz Centralnej Komisji Dyscypliny Partyjnej, mianowany na to stanowisko przez Xi Jinpiinga, który mu bardzo ufa. Komisja Dyscypliny Partyjnej zajmuje się walką z korupcją w partii, a w przypadku rządów Xi Jinpinga oznacza to usuwanie przeciwników politycznych. Wang Qishan ze względu na wiek powinien odejść, ale wszystko zależy tu od Xi Jinpinga.

Jest jeszcze powód wizerunkowy przemawiający za odejściem Wang Qishan. Wiąże się to z szeregiem informacji wypływających za pośrednictwem mediów w ostatnich tygodniach dzięki chińskiemu miliarderowi Guo Wengui , który stara się o azyl polityczny w Stanach Zjednoczonych. Mówi on jasno, że dorobił się majątku w Chinach, ponieważ korumpował polityków, ma dokumenty, które pokazują, jak bardzo skorumpowany jest aparat władzy chińskiej, i ujawnia je. Pierwsze dokumenty, jakie pokazał, dotyczyły właśnie Wang Qishana i okazało się, że ten polityk, rzekomo walczący z korupcją, sam jest jednym z najbardziej skorumpowanych i zdemoralizowanych polityków, który zgromadził ogromny majątek poza Chinami w USA i Australii. Majątek ten jest poprzepisywany na jego kochanki i dzieci z nieprawego łoża. Informacje te powoli docierają do Chińczyków, mimo że cenzura chińska je blokuje. Dlatego utrzymywanie Wang Qishana jest wizerunkowo złe dla Xi Jinpinga i właśnie z tego powodu przewiduje się, że jednak odejdzie on na emeryturę.

Jednym z polityków,  który przewidywany jest na miejsce Wang Qishana, jest Li Zhanshu, obecnie szef biura generalnego Komitetu Centralnego KPCh – to taka funkcja sekretarza kancelarii prezydenta. Prywatnie jest przyjacielem przewodniczącego ChRL, który zapewne będzie chciał go mieć w nowym Biurze Politycznym, zwłaszcza że jest to zwolennik bardzo bliskich relacji z Rosją i często był specjalnym wysłannikiem Chin na rozmowy z Putinem. Mówi to nam bardzo dużo o tym, jak będą wyglądały nowe chińsko-rosyjskie relacje.

Hanna Shen z Tajwanu

Ostra reakcja Chin na niepodległościowe wypowiedzi premiera Tajwanu. Pekin uważa wyspę za zbuntowaną prowincję

Tajwan jest nieodłączną częścią terytorium Chin; nie jest i nigdy nie stanie się państwem – oznajmił  rzecznik chińskiego biura ds. Tajwanu. To reakcja na słowa premiera Lai nt. niepodległości wyspy.

„Chiny kontynentalne i Tajwan należą do jednych Chin, a ich relacje nie są relacjami międzypaństwowymi” – powiedział Ma Xiaoguang, rzecznik chińskiego biura ds. Tajwanu,
podczas konferencji prasowej. Dodał, że nie istnieją „jedne Chiny i jeden Tajwan”.

Cytowany przez chińskie media rzecznik rządowego biura ostrzegł, że władze w Pekinie kategorycznie sprzeciwiają się promowaniu niepodległości Tajwanu w „słowach i czynach” i „nigdy nie pozwolą, by powtórzyła się historyczna tragedia podziału kraju”.

Premier Tajwanu William Lai odpowiedział w środę, że „z jakiejkolwiek perspektywy” by na to patrzeć, pozostaje „obiektywną prawdą”, iż Tajwan jest niepodległym państwem, gdyż jego mieszkańcy sami wybierają swoje władze. Nagranie jego wypowiedzi opublikował m.in. chiński portal Ifeng.

We wtorek Lai, który sprawuje urząd od niecałego miesiąca, określił siebie w przemówieniu do posłów jako „pracownika politycznego, który opowiada się za niepodległością Tajwanu”, i jednocześnie „pragmatycznego teoretyka niepodległościowego”. Jak zauważa chiński portal Sina, Lai jest pierwszym tajwańskim „szefem rządu” (chińskie media używają tego terminu w cudzysłowie), który otwarcie zadeklarował poparcie dla niepodległości wyspy.

Komentatorzy oceniają, że tak odważny komentarz tajwańskiego premiera jest szczególnie niewygodny dla Pekinu w okresie przygotowań do XIX krajowego zjazdu rządzącej Komunistycznej Partii Chin (KPCh), najważniejszego wydarzenia politycznego Chin od pięciu lat. Na rozpoczynającym się 18 października zjeździe wytyczone zostaną główne kierunki rozwoju ChRL na kolejne lata.

Tajwan dla chińskich władz jest jednym z najwrażliwszych tematów politycznych. Pekin uważa wyspę za zbuntowaną prowincję, która prędzej czy później zostanie całkowicie wchłonięta przez ChRL. Z kolei Tajwan uznaje się za niezależną Republikę Chińską, będącą jedynym prawowitym przedstawicielem Chin na świecie. Relacje na linii Pekin – Tajpej pogorszyły się, gdy urząd prezydenta Tajwanu objęła Caj Ing-wen.

Chiny sądzą, że chce ona niepodległości, ale Caj twierdzi, że pragnie zachować z Pekinem pokojowe stosunki. Od czasu zwycięstwa w wyborach jej partii Pekin wstrzymał regularne kontakty z Tajpej, zapoczątkowane za czasów poprzedniego tajwańskiego rządu, uznawanego za przyjazny wobec ChRL.

W ostatnich miesiącach spadła też znacznie liczba chińskich turystów odwiedzających wyspę – podała agencja Reutera. W niedzielę trzy osoby zostały ranne w wyniku przepychanek pomiędzy aktywistami niepodległościowymi a propekińskimi lojalistami podczas występu uczestników telewizyjnego Talent Show na jednym z uniwersytetów w Tajpej – podała agencja AFP.

PAP/MoRo

Korespondentka Radia WNET, z Tajwanu: Niełatwa współpraca Chin z USA z powodu koreańskiego „rocket man”

Sankcje USA na instytucje i firmy mające powiązania z Koreą Północną to jedno z ważniejszych posunięć kilku ostatnich administracji amerykańskich na rzecz rozwiązania kwestii północnokoreańskiej.

[related id=39810]Wymiana „uprzejmości” między prezydentem Donaldem Trumpem a dyktatorem Korei Północnej Kim Dzong Unem powoduje, że światowa opinia publiczna przyzwyczaiła się do tego i nie zwraca uwagi na ważne kroki, które są aktualnie podejmowane.

Niełatwa współpraca

W dniu wczorajszym Stany Zjednoczone nałożyły sankcje na osiem północnokoreańskich banków i 26 osób, które pracują dla tych banków w Chinach, Rosji i Emiratach Arabskich. To wynik zarządzenia prezydenta Trumpa z zeszłego tygodnia.

Przeminęło ono bez echa, a wielu komentatorów zwraca uwagę, że to jedno z ważniejszych posunięć kilku ostatnich administracji prezydenckich w USA na rzecz rozwiązania kwestii północnokoreańskiej.

Zarządzenie pozwala na nakładanie sankcji na instytucje i firmy mające powiązania z Koreą Północną. Gdy je Trump ogłaszał, zlecił amerykańskiemu Departamentowi Skarbu, aby sporządził listę firm i instytucji finansowych, które robią interesy z Koreą Północną. Oczywiście czołowe miejsca na tej liście zajęłyby chińskie banki. Aby jednak nie znaleźć się na tej liście, Chiny wcześniej ogłosiły, że już poleciły swoim bankom wstrzymanie usług finansowych dla klientów z Korei Północnej, co zostało bardzo dobrze przyjęte w Białym Domu.

Preludium do wizyty Trumpa w Pekinie

Aktualnie wiele się dzieje na linii Pekin – Waszyngton. W tym tygodniu mają miejsce dwie ważne wizyty. Na początku tygodnia był w Państwie Środka amerykański sekretarz handlu Wilbur Ross. Wizyta dotyczyła przede wszystkim kwestii gospodarczych – Amerykanie chcą, aby Chiny bardziej otworzyły swój rynek na produkty amerykańskie – ale były również poruszane sprawy drażliwe w ostatnich tygodniach wśród Chińczyków, takie jak kwestia kradzieży własności intelektualnej.

Kiedy w sierpniu tego roku Trump ogłosił rozpoczęcie śledztwa w tej sprawie, Chiny nazwały ten krok „nieodpowiedzialnym”. Drugą sprawą, która w ostatnim czasie rozzłościła Chińczyków, była decyzja prezydenta Trumpa o przerwaniu transakcji zakupu przez Chiny firmy Lattice Semiconductor, produkującej układy elektroniczne. Miano jej dokonać za pośrednictwem funduszu Canyon Bridge Capital Partners, którego jednym z głównych udziałowców jest Pekin. Trump uznał, że ta transakcja zagraża bezpieczeństwu narodowemu USA.

Jutro odwiedzi Pekin Rex Tillerson, amerykański sekretarz stanu, który podczas planowanych spotkań będzie podejmować tematy dotyczące w dużym stopniu Korei Północnej. Obie te wizyty to przygotowania do zbliżających się – prawdopodobnie w listopadzie, czyli zaraz po zjeździe Chińskiej Partii Komunistycznej – odwiedzin Donalda Trumpa w Chinach. Zjazd jest szczególnie ważny dla chińskiego przywódcy Xi Jinpinga, natomiast światu pokaże, do jakiego stopnia umocnił się on na swojej pozycji i ile władzy jest w stanie skumulować w swoich rękach.

Chińscy szpiedzy na Tajwanie

[related id=39826]W ciągu ostatnich miesięcy na Tajwanie pojawiło się wiele artykułów na temat chińskiej agentury – pierwsze na początku roku, mniej więcej wtedy, kiedy Tajwan rozpoczął rozmowy z USA w sprawie zakupu uzbrojenia. Wielu ekspertów, ku czemu się przychylam, uważa, że ujawnianie agentury w tej chwili na Tajwanie to jest wynik nacisków amerykańskich. Amerykanie zgodzili się na to, aby uczestniczyć w unowocześnieniu armii, ale nadali jasny sygnał władzom tajwańskim, że muszą coś zrobić z rozrastającą się w ostatnich latach na Tajwanie agenturą chińską.

W miniony poniedziałek wydano wyrok w jednej z takich spraw. W marcu został zatrzymany 29-letni młody człowiek z Chin, który swego czasu studiował na Tajwanie i po jakimś czasie powrócił tu z Chin.

[related id=39751]Próbował on budować agenturę ze swoich byłych kolegów ze studiów, którzy m.in. pracowali w tajwańskim ministerstwie spraw zagranicznych. Była to nieudana próba i został skazany na dwa i pół roku więzienia. Takie właśnie sprawy pokazują Tajwańczykom, jak bardzo są narażeni na akcje szpiegowskie ze strony Pekinu.

Hanna Shen poleca również swój artykuł opublikowany w tygodniku „Gazeta Polska” o inwestycjach Chińczyków nad Wisłą, w którym pokazuje brak wyczulenia polskich władz na zagrożenia związane z bezpieczeństwem narodowym.

Hanna Shen z Tajwanu

Oprac. MoRo

 

 

 

 

 

Trump: USA w pełni przygotowane na opcję militarną wobec Pjongjangu

Prezydent USA powiedział podczas konferencji prasowej, że Stany Zjednoczone są „totalnie przygotowane” na zastosowanie opcji militarnej wobec Korei Płn., co „będzie dewastujące dla Pjongjangu”.

Trump dodał jednak, że rozwiązanie militarne nie jest „pierwszą opcją”, po jaką sięga Waszyngton. „Zobaczymy, co się wydarzy” – powiedział.

„Jesteśmy totalnie przygotowani na drugą opcję, która nie jest preferowana (…). Ale jeśli wybierzemy tę opcję, to będzie ona dewastująca – mogę was zapewnić – dewastująca dla Korei Północnej. To się nazywa opcja militarna. Jeśli będziemy musieli, to wybierzemy ją” – wyjaśnił prezydent.

Wcześniej we wtorek szef połączonych sztabów sił zbrojnych USA generał Joseph Dunford powiedział podczas przesłuchania przed komisją sił zbrojnych Senatu, że mimo nasilenia działań wywiadowczych wobec Korei Północnej Stany Zjednoczone nie zaobserwowały zwiększenia gotowości bojowej w tym kraju.

Dunford dodał, że „militarny wymiar” działań podejmowanych w związku z prowokacjami Korei Północnej to tylko „wsparcie dla wysiłków dyplomatycznych i ekonomicznych” podejmowanych „pod przewodnictwem sekretarza stanu” Rexa Tillersona.

Generał zastrzegł jednak, że nie wolno pozwolić reżimowi na taki rozwój programu balistycznego, który umożliwiałby atak nuklearny na Stany Zjednoczone i zagrażałby bezpieczeństwu w regionie.

W poniedziałek szef dyplomacji Pjongjangu Ri Jong Ho oświadczył w Nowym Jorku, że Trump „wypowiedział wojnę Korei Północnej” oraz że Pjongjang zastrzega sobie prawo do reakcji. Jako przykład możliwej odpowiedzi podał zestrzelenie amerykańskich bombowców strategicznych przelatujących w pobliżu Korei Północnej, nawet jeśli znajdowałyby się w międzynarodowej przestrzeni powietrznej.

Prezydent USA zagroził w niedzielę władzom Korei Północnej, że mogą „długo nie przetrwać”. Była to odpowiedź na sobotnie słowa Ri Jong Ho o „nieuniknionej wizycie” północnokoreańskich rakiet na terytorium USA.

PAP/ MoRo

Kim Dzong Un: reakcja na słowa Trumpa będzie „najostrzejsza w dziejach”

Korea Płn. rozważy stanowczą, „najostrzejszą w dziejach” reakcję na groźbę totalnego zniszczenia KRLD, na jaką pozwolił sobie prezydent USA, Donald Trump podczas wtorkowego wystąpienia na forum ONZ .

[related id =38874]Oświadczenie przywódcy KRLD, w którym nazwał on prezydenta Trumpa „obłąkanym” i „nienadającym się na przywódcę Stanów Zjednoczonych” politykiem, zostało podane do wiadomości publicznej za pośrednictwem Koreańskiej Centralnej Agencji Prasowej, KCNA.

Kim Dzong Un zapowiedział w nim, że Donald Trump „słono zapłaci za swe słowa”. „Jako człowiek reprezentujący KRLD przed światem, odpowiedzialny za godność i honor mego kraju, społeczeństwa i honor własny, uczynię wszystko, co w mej mocy, by człowiek, w którego prerogatywach mieści się naczelne dowództwo w USA, odpowiedział za swą przemowę” – wskazał przywódca Korei Płn.

W ocenie Kim Dzon Una wystąpienie prezydenta Trumpa na 72. sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ, w którym prezydent USA przedstawił swą koncepcję polityki zagranicznej, ostrzegając równocześnie przywódcę Korei Północnej, że kontynuacja programu nuklearnego byłaby „samobójczą misją” i grożąc, że Stany Zjednoczone w przypadku ataku KRLD będą zmuszone „całkowicie zniszczyć” ten kraj, było „najdzikszym sposobem wypowiedzenia wojny, jaki znamy z dziejów”.

„Jego (Trumpa) uwagi nie przeraziły mnie i nie zatrzymają w dążeniu do celu, a tylko pogłębiły przeświadczenie, że wybraliśmy właściwą drogę i że nie wolno mi z niej zbaczać” – podkreślił Kim, którego podczas wystąpienia w ONZ Trump złośliwie nazwał „Rocket Man” – od tytułu słynnego hitu Eltona Johna.

W swym piątkowym oświadczeniu Kim Dzong Un nie odniósł się do informacji o wydaniu przez prezydenta Trumpa w czwartek dekretu przewidującego rozszerzenie możliwości nakładania sankcji na osoby i firmy, w tym banki, które finansują i ułatwiają handel z Koreą Północną.

Zgodnie z dokumentem w gestii resortu finansów leżeć będzie nakładanie sankcji na banki realizujące transakcje powiązane z handlem z Koreą Północną. „Zagraniczne banki będą miały jasny wybór czy chcą prowadzić handel z nami, czy z Koreą Północną” – powiedział Trump dziennikarzom w Nowym Jorku przed spotkaniem z przywódcami Japonii i Korei Południowej.

Według Trumpa celem jest odcięcie źródeł dochodów, „z których finansowane są północnokoreańskie dążenia do opracowania najbardziej śmiercionośnej broni, jaką zna ludzkość”. Powiedział, że USA mogą się skoncentrować na północnokoreańskim przemyśle tekstylnym, rybołówstwie, technologii informacyjnej oraz na przemyśle wytwórczym. Celem będzie też północnokoreańska żegluga. Reuters odnotowuje, że prezydent USA nie wspomniał w tym kontekście o ropie naftowej.

11 września Rada Bezpieczeństwa ONZ jednogłośnie rozszerzyła sankcje wobec Korei Północnej, zakazując jej eksportu tekstyliów i ograniczając jej import ropy naftowej. Była to reakcja na podziemne zdetonowanie w tym państwie 3 września potężnego ładunku nuklearnego i przeprowadzenie w kilkanaście dni później kolejnej próby rakiety balistycznej o znacznym zasięgu.

Prezydent USA Donald Trump przedstawił we wtorek założenia swojej polityki „Ameryka przede wszystkim”, występując na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Mówił w nim m.in. o problemie zagrożenia ze strony Korei Płn., o Iranie i Wenezueli. Amerykańska prasa jest podzielona w ocenie wystąpienia prezydenta USA Donalda Trumpa podczas debaty generalnej Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Zwolennicy oceniają je jako bardzo dobre, pewne i przemyślane, według krytyków było mroczne i trąciło autorytaryzmem.

Przemówienie Trumpa na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ po przemówieniu w Arabii Saudyjskiej w czerwcu i wystąpieniu w Warszawie w lipcu br. było trzecią ważną prezentacją zasad jego polityki zagranicznej, którą Biały Dom nazywa „pryncypialnym realizmem”.

PAP/MoRo

Traktat o zakazie broni jądrowej podpisany przez dziesiątki krajów. Bojkot USA, Wielkiej Brytanii i Francji

Dziesiątki krajów podpisały traktat zakazujący rozprzestrzeniania broni nuklearnej, zbojkotowały to m.in. USA, Wlk. Brytania i Francja. Odbywają się spotkania kuluarowe i negocjacje z Iranem.

[related id=39032]Traktat wejdzie w życie 90 dni po ratyfikowaniu go przez 50 krajów.

Sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres powiedział, rozpoczynając procedurę podpisywania traktatu, że na świecie jest ok. 15 tys. sztuk broni nuklearnej.

„Nie możemy pozwolić, żeby ta broń zagłady zagrażała naszemu światu i przyszłości naszych dzieci” – podkreślił.

Korea Północna przeprowadziła w tym miesiącu szóstą próbę nuklearną, największą z dotychczasowych. Prezydent USA Donald Trump ostrzegł we wtorek, przemawiając na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ, że Stany Zjednoczone będą zmuszone “całkowicie zniszczyć Koreę Północną” jeśli kraj ten zagrozi im lub ich sojusznikom.

[related id=39366]Traktat o zakazie broni jądrowej został zaaprobowany w lipcu br. przed dwie trzecie spośród 193 państw członkowskich ONZ po miesiącach negocjacji.

Traktatu nie popiera żadne z dziewięciu państw, które posiadają broń jądrową lub co do których uważa się, że ją posiadają; są to: USA, Rosja, Wielka Brytania, Chiny, Francja, Indie, Pakistan, Korea Północna i Izrael.

[related id=39023]USA i inne potęgi jądrowe chcą zamiast tego wzmocnienia i potwierdzenia obowiązującego niemal od pół wieku Traktatu o Nierozprzestrzenianiu Broni Jądrowej (NPT), uważanego pod tym względem za kamień milowy.

NPT z 1968 roku zakazuje państwom nienuklearnym posiadania tego rodzaju broni, a państwa nuklearne (USA, Rosja, Wielka Brytania, Francja i Chiny) nie mogą przekazywać komukolwiek bezpośrednio lub pośrednio broni jądrowej lub innych materiałów wybuchowych i muszą kontrolować ten typ broni.

PAP/MoRo

Premier Japonii: czas rozmów z Koreą Północną się skończył

Premier Japonii oświadczył, że wspólnota międzynarodowa powinna się zjednoczyć w egzekwowaniu sankcji nałożonych na Koreę Płn. i wywieraniu na nią nacisku, by zrezygnowała ze swych zbrojeń nuklearnych

„Teraz nie jest czas na dialog. Teraz jest czas na wywieranie nacisku” – powiedział Shinzo Abe na spotkaniu z inwestorami na nowojorskiej giełdzie, co powtórzył potem w wystąpieniu na sesji plenarnej Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych.

„Nie może nas zadowalać to, że ONZ zatwierdził nowe sankcje wobec Korei Północnej. Kluczową kwestią jest obecnie pełne wprowadzenie sankcji w życie, a wymaga to ścisłej współpracy z Chinami i Rosją” – podkreślił japoński premier.

W przemówieniu w ONZ wskazał, że Korea Północna ma już lub wkrótce będzie mieć bomby wodorowe, co stwarza bezprecedensowe zagrożenie.

„To bezdyskusyjnie pilna kwestia. Musimy zapobiec, by towary, fundusze, ludzie i technologia niezbędne do zbrojeń nuklearnych oraz rakietowych dostawały się do Korei Północnej. To, czy będziemy mogli położyć kres północnokoreańskim prowokacjom, zależy od solidarności wspólnoty międzynarodowej. Nie pozostało dużo czasu” – powiedział Abe. Dodał, że będąca sojuszniczką USA Japonia konsekwentnie wspiera pogląd Waszyngtonu, iż w postępowaniu wobec Pjongjangu „na stole są wszystkie opcje”.

11 września Rada Bezpieczeństwa ONZ jednogłośnie rozszerzyła sankcje wobec Korei Północnej, zakazując jej eksportu tekstyliów i ograniczając jej import ropy naftowej. Była to reakcja na podziemne zdetonowanie w tym państwie 3 września potężnego ładunku nuklearnego i przeprowadzenie w kilkanaście dni później kolejnej próby rakiety balistycznej o znacznym zasięgu.

Abe przypomniał, że trwające już ponad dwa dziesięciolecia wysiłki dyplomatyczne na rzecz porzucenia przez Pjongjang jego nuklearnych aspiracji nie przyniosły żadnego efektu. „Dialog w celu prowadzenia dialogu jest bez znaczenia” – powiedział na nowojorskiej giełdzie.

PAP/MoRo

Chiny przeciwne opcjom militarnym wobec Korei Północnej

Działania bądź retoryka sięgające po groźby nie pomogą w rozwiązaniu sytuacji na Półwyspie Koreańskim – oświadczył rzecznik chińskiego MSZ w reakcji na wypowiedzi sugerujące opcje militarne.

Prezentując takie stanowisko na rutynowym briefingu prasowym w Pekinie rzecznik Lu Kang zaznaczył jednocześnie, że Chiny liczą na pełne wprowadzenie w życie odnoszących się do Korei Północnej rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ.

„Patrząc na rozwój sytuacji na Półwyspie Koreańskim aż do dnia dzisiejszego, widać, że zainteresowane strony występowały od czasu od czasu z wzajemnymi groźbami tak w retoryce, jak i swych działaniach, co nie pomagało w uregulowaniu problemu. Wprost przeciwnie, wzmagały one napięcie i w żaden sposób nie przyczyniały się do rozwiązania całej kwestii. Dlatego chciałbym ponownie podkreślić, że mamy nadzieję, iż różne strony mogą w spójny, dokładny, ścisły i skuteczny sposób wprowadzić w życie wszystkie dotyczące Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej rezolucje Rady Bezpieczeństwa ONZ” – oświadczył rzecznik.

W trakcie swej poniedziałkowej konferencji prasowej w Waszyngtonie Mattis wypowiedział się na temat kryzysowej sytuacji na Półwyspie Koreańskim po podziemnym zdetonowaniu w Korei Północnej 3 września potężnego ładunku nuklearnego i przeprowadzonej przez to państwo w kilka później kolejnej próbie rakiety balistycznej o znacznym zasięgu.

Zapytany, czy Stany Zjednoczone dysponują wobec Korei Północnej jakimikolwiek opcjami militarnymi, które nie wystawiałaby Korei Południowej na poważne ryzyko, szef Pentagonu odparł: „Tak, mamy je. Ale nie będę wchodził w szczegóły”.

PAP/MoRo

Świat śle słowa potępienia po kolejnej próbie rakietowej Korei Północnej. To poważne zagrożenie pokoju i bezpieczeństwa

Przywódcy państw potępiają nową próbę rakiety balistycznej Korei Północnej. Stoltenberg zażądał „światowej odpowiedzi”. To było „nierozsądnym naruszeniem rezolucji ONZ”.

„Wystrzelenie pocisku balistycznego przez Koreę Północną było nowym nierozsądnym naruszeniem rezolucji ONZ”, które zabraniają Pjongjangowi wszelkich prac nad rakietami balistycznymi i bronią jądrową – napisał Jens Stoltenberg na Twitterze. Dodał, że takie „poważne zagrożenie pokoju i bezpieczeństwa wymaga światowej odpowiedzi”.

 Rex Tillerson: testy rakietowe Korei Północnej zagrażają całemu światu

Sekretarz stanu USA Rex Tillerson oświadczył w piątek, że kontynuowanie testów rakietowych przez Koreę Północną zagraża całemu światu, a Waszyngton ściśle współpracuje z regionalnymi sojusznikami Japonią i Koreą Południową nad uporaniem się z tym problemem.

„W Azji Wschodniej coraz bardziej agresywny i izolowany reżym północnokoreański zagraża demokracjom w Korei Południowej, Japonii i, co więcej, w ostatnim czasie rozszerzył te groźby na Stany Zjednoczone, stwarzając niebezpieczeństwo dla całego świata” – powiedział Tillerson w Waszyngtonie na zgromadzeniu międzyrządowej koalicji państw Wspólnota Demokracji.

„Spoglądamy najpierw na naszych regionalnych sojuszników, Południową Koreę i Japonię. Pracując wraz z nimi oraz innymi demokratycznymi partnerami, kontynuujemy budowanie konsensusu w Radzie Bezpieczeństwa ONZ dla stworzenia zjednoczonego międzynarodowego frontu, który wzmocni nasze wartości i będzie dążył do uczynienia nas bardziej bezpiecznymi” – dodał sekretarz stanu.

Prezydent Korei Płd.: prowokacje Pjongjangu będą skutkować większą izolacją 
KOR W reakcji na kolejną próbę rakietową Korei Północnej rzecznik prezydenta Korei Południowej Mun Dze Ina oświadczył w piątek, że prowokacje Pjongjangu będą skutkować jeszcze większą dyplomatyczną i ekonomiczną izolacją kraju Kim Dzong Una.

Putin i Macron potępili północnokoreańską próbę rakietową 
RUS Rosja i Francja potępiły najnowszą północnokoreańską próbę rakietową – poinformował Kreml. Prezydent Władimir Putin rozmawiał telefonicznie o sytuacji na Półwyspie Koreańskim z przywódcą Francji Emmanuelem Macronem.

Premier W. Brytanii May „oburzona” północnokoreańską próbą rakietową 
Brytyjska premier Theresa May jest „oburzona” najnowszą północnokoreańską próbą rakietową. Wielka Brytania będzie się nadal domagać od Chin zwiększenia nacisku na Koreę Północną – oświadczył w piątek w Londynie rzecznik szefowej rządu.

 Rząd Niemiec ostro potępia kolejną próbę rakietową Korei Płn. 
Rząd Niemiec potępił w piątek najnowszą próbę rakietową Korei Północnej. Zastępca rzecznika rządu Georg Streiter zaapelował o „szybkie i konsekwentne” wdrożenie zaostrzonych sankcji wobec władz w Pjongjangu, które stanowią zagrożenie dla pokoju.

 Szef MSZ W. Brytania: świat zjednoczony w obliczu próby rakietowej Korei Płn. 
GBR Brytyjski minister spraw zagranicznych Boris Johnson oświadczył w piątek, że świat jest zjednoczony w przeciwstawianiu się Korei Północnej po dokonanej przez nią próbie pocisku balistycznego o znacznym zasięgu.

Chiny potępiają próbę rakietową Pjongjangu, są za pokojowym rozwiązaniem 
CHN MSZ Chin ostro potępiło w piątek najnowszą próbą rakietową Korei Północnej, nazywając ją złamaniem rezolucji RB ONZ. Jednocześnie podkreślono konieczność pokojowej deeskalacji napięć w relacjach z Pjongjangiem i wezwano do „powściągliwości”.

Stoltenberg za „światową odpowiedzią” na północnokoreańską próbę rakietową
BEL Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg zażądał w piątek „światowej odpowiedzi” na przeprowadzoną przez Koreę Północną nową próbę rakiety balistycznej, co było według niego „nierozsądnym naruszeniem rezolucji ONZ”.

Francuski ekspert: Prowokacja Korei Płn. była do przewidzenia 
FRA Zgodnie z przewidywaniami nowe sankcje Rady Bezpieczeństwa ONZ stały się sygnałem do kolejnej prowokacji ze strony Korei Płn. – ocenił w piątek kolejną północnokoreańską próbę rakietową Theo Clement z Instytutu Azji Wschodniej w Lyonie.

Dyplomacja USA i Japonii za presją na Pjongjang w celu denuklearyzacji |
Szefowie dyplomacji USA i Japonii, Rex Tillerson i Taro Kono, omówili w piątek w rozmowie telefonicznej najnowszą próbę rakietową Korei Północnej i uzgodnili, że będą wywierać nacisk na Pjongjang, aż uzyskają jego zgodę na denuklearyzację oraz negocjacje.
PAP/MoRo

Korea Północna przeprowadziła kolejną próbę rakietową

12 dni po szóstej próbie nuklearnej Korea Północna przeprowadziła w piątek rano czasu lokalnego kolejną próbę rakietową. Pocisk przeleciał nad północną Japonią i spadł do Pacyfiku.

[related id=38521]Informacje te podały sztaby Korei Południowej i USA. Rakieta została wystrzelona z miasta Sunan w pobliżu stolicy Korei Północnej Pjongjangu. Według południowokoreańskiej armii pocisk przeleciał 3700 km, na maksymalnej wysokości 770 km.

Armia USA podała, że był to pocisk balistyczny zasięgu pośredniego – IRBM (Intermediate-Range Ballistic Missile), który przeleciał nad północną Japonią zanim spadł do Pacyfiku. Rzecznik dowództwa amerykańskich sił zbrojnych w rejonie Pacyfiku powiedział, że pocisk nie stanowił zagrożenia dla Ameryki Północnej ani też dla będącej amerykańskim terytorium wyspy Guam na Pacyfiku, gdzie USA mają bazy wojskowe.

Natomiast szef japońskiej dyplomacji Taro Kono oświadczył, że jego zdaniem był to międzykontynentalny pocisk balistyczny (ICBM).

Rząd w Tokio ostro potępił piątkową próbę rakietową Korei Północnej i oskarżył Pjongjang o prowokację.

Sekretarz stanu USA Rex Tillerson zaapelował do społeczności międzynarodowej, a zwłaszcza Rosji i Chin, które mają największy wpływ na władze w Pjongjangu, o podjęcie nowych działań wobec Korei Północnej w odpowiedzi na kolejną próbę rakietową.

W związku z tą próbą w piątek po południu czasu lokalnego na nadzwyczajnym posiedzeniu zbierze się Rada Bezpieczeństwa ONZ.

W poniedziałek Rada Bezpieczeństwa nałożyła na Koreę Północną nowe sankcje w reakcji na próbę nuklearną z 3 września. Władze w Pjongjangu oświadczyły wówczas, że „całkowitym powodzeniem” zakończyła się przeprowadzona przez Koreę Północną próba z użyciem bomby wodorowej przeznaczonej do montażu na międzykontynentalnych pociskach balistycznych.

Generał John Hyten, szef Dowództwa Strategicznego USA (STRATCOM), powiedział w czwartek, że zakłada, biorąc pod uwagę „siłę wybuchu i inne czynniki”, iż rzeczywiście była to próba bomby wodorowej.

PAP/MoRo