Czy na Bliskim Wschodzie tworzy się nowy ład? Czy upadnie Państwo Islamskie? / Pierwszy Poranek WNET na 87,8 UKF

Co dzieje się na Bliskim Wschodzie i po co przyjechał do Polski prezydent Turcji okiem ekspertów – doktora Jerzego Rohozińskiego i Franciszka Bocheńskiego – w rozmowie z Witoldem Gadowskim.

W związku z tym, że dzisiaj z wizytą do Polski przyjeżdża prezydent Turcji Recep Tayyip Erdoğan, w trzeciej godzinie pierwszego nadawanego na 87,8 UKF Poranka WNET Witold Gadowski rozmawiał ze znawcami tematów bliskowschodnich – historykiem, doktorem Jerzym Rohozińskim, oraz arabistą Franciszkiem Bocheńskim.

Nowy Ład na Bliskim Wschodzie?

Doktor Jerzy Rohoziński uważa, że wizyta tureckiego prezydenta będzie skoncentrowana na kwestiach bezpieczeństwa i powinna być rozpatrywana w kontekście nowego ładu, jaki tworzy się obecnie na Bliskim Wschodzie. Jego istotnym elementem i współarchitektem jest Turcja. Trudno jednak powiedzieć, do jakiego stopnia. Na pewno ma ona wpływ na to, co rozgrywa się w Syrii i w Iraku, a także na kwestię emigracji do Europy.

Obecnie mamy do czynienia z załamaniem się ładu, który wytworzył się na Bliskim Wschodzie po I wojnie światowej. Ład ten powstał w wyniku serii dość przypadkowych i nieprzewidzianych wydarzeń. Efektem jest między innymi „potworek” i „beczka prochu” – Syria, będąca mozaiką wzajemnie nienawidzących się narodowości. Do tego doszła polityka Francuzów, którzy wsparli alawitów, do tamtej pory dość marginalnej sekty, wciągając ich do struktur siłowych mandatowych rządów na terenie Syrii. Z tak dowartościowanych alawitów wywodzi się reżim Assadów, który ma świadomość, że odebranie im władzy skutkować będzie ludobójstwem alawitów.

Polska nie będzie mieć dużego udziału w budowie nowego ładu na Bliskim Wschodzie, ale dobrze, żeby była na bieżąco z tym, co się tam dzieje. Temu służy wizyta Recepa Erdoğanam, który ma zrelacjonować tureckie stanowisko. [related id=42139]

Gość skomentował też ostatnie wydarzenia w irackim Kirkuku, w którym oddziały szyickiej policji zaatakowały kurdyjskich bojowników (Peszmergów). Irak jest drugim po Syrii sztucznym tworem, którego dni dobiegają końca. Na temat przyszłych wydarzeń w Iraku można jednak jedynie wróżyć, przy czym niepodległość Kurdystanu w nieznanej jeszcze formie jest już według Jerzego Rohozińskiego przesądzona.

Co będzie z Państwem Islamskim?

Kolejny gość Poranka, Franciszek Bocheński, stwierdził, że Państwo Islamskie upadnie, wtedy gdy upadnie rząd Assada w Syrii. Pomimo oficjalnej amerykańskiej propagandy, w której Państwo Islamskie jest potępiane, jego istnienie leży w interesie USA. Stanowi ono pewną część opozycji i stronę walczącą z rządem Assada.

W tej chwili Państwo Islamskie upada w tym sensie, że traci tereny zdobyte w Syrii i Iraku. Z tego wynika osłabienie jego pozycji ekonomicznej, która była bardzo silna dzięki zagarnięciu kapitałów z banków i wsparciu ze strony różnych popierających je grup. Jako idea Państwo Islamskie jednak nie upadnie – gorzej – rozleje się na różne tereny świata.

Arabista i podróżnik przypomniał, jakie są założenia Państwa Islamskiego. Dąży ono do odtworzenia kalifatu islamskiego na wzór VII wieku przed dynastią Umajjadów. Zdaniem zwolenników tej idei, w roku 661, ze śmiercią Alego, nastały rządy niewiernych, za których uważają także Turków. To ich Arabowie i wielu zachodnich orientalistów obwinia za upadek potęgi islamskiej, spowodowany między innymi tym, że Imperium Osmańskie przeżarte było korupcją.

Rola „bezcennego Izraela”

Do rozmowy włączył się Stanisław Michalkiewicz, uczestniczący w rozmowach w całym dzisiejszym Poranku WNET, pytając o to, co na Bliskim Wschodzie leży w interesie „bezcennego Izraela”. Bez jego wiedzy nic się tam nie dzieje. Krwawy chaos, w który wtrącony został cały region, sprzyjać ma właśnie Izraelowi, osłabiając zagrożenia dla niego. Temu służyć też ma – zdaniem publicysty – exodus do Europy młodych, zdolnych do walki mężczyzn.

Tę rolę Izraela potwierdził Franciszek Bocheński. Powiedział, że to, co się dzieje w Syrii, jest w interesie Izraela. Dla niego głównym zagrożeniem jest Iran, a ten zawarł umowę z rządem Assada, na podstawie której funkcjonuje tranzyt pomocy z Iranu dla Hezbollahu.

Czy na pewno na Bliskim Wschodzie tworzy się ład?

Franciszek Bocheński polemizował z twierdzeniem doktora Jerzego Rohozińskiego na temat powstawania nowego ładu na Bliskim Wschodzie i wiodącej roli Turcji w jego tworzeniu. Pojęcie ładu wiązać się musi z istnieniem systemu zaprowadzającego spokój. Takowego Franciszek Bocheński nie widzi, szczególnie na terenie Syrii i Iraku. Nie widzi też możliwości efektywnego udziału Turcji w tworzeniu tego nowego ładu. Spowodowane jest to tym, że Syria i Irak są szalenie podzielone. Główne wiodące w nich grupy to: szyici, sunnici (w tym salafici, dążący do odtworzenia potęgi islamu) oraz Kurdowie. Wszystkie przeciwne są Turcji.

JS

Rozmowa z doktorem Jerzym Rohozińskim i Franciszkiem Bocheńskim w części ósmej Poranka WNET.

 

„Za daleki Bliski Wschód”. Książka polskiego jezuity o losach Kościoła w Syrii i o dramacie bliskowschodniej wojny

Jeżeli chcemy pomagać, to musimy przede wszystkim nauczyć się słuchać. Nasza obecna wiedza jest jakimś konstruktem opartym na wybiórczych informacjach medialnych – mówi ksiądz Zygmunt Kwiatkowski.

 

Jeżeli obecnie chce się szczerze pomagać Syryjczykom lub jakiejkolwiek innej społeczności bliskowschodniej, to przede wszystkim należy usunąć przyczyny wojny. Została ona wywołana jako świadoma misja zaprowadzenia na świecie „nowego porządku” (…) Ważnym etapem była też tzw. arabska wiosna, która zyskała poparcie opinii światowej i zmieniła się w straszliwy wojenny chaos – pisze ksiądz Zygmunt Kwiatkowski, jezuita, który przez trzydzieści lat pracował na Bliskim Wschodzie.

 Ojciec Zygmunt Kwiatkowski, który był gościem Witolda Gadowskiego w Poranku Wnet, jest autorem książki „Za daleki Bliski Wschód”. Książka pokazuje wciąż zbyt mało znaną w Polsce rzeczywistość Kościoła w Syrii, Libanie, Egipcie – czyli tam, gdzie chrześcijaństwo istnieje od czasów apostolskich. Jest to właściwie reportaż pokazujący wyznaniową mozaikę Bliskiego Wschodu. W pierwszej części autor opisuje względną wolność, jaką cieszyli się tam chrześcijanie przed inwazją na Irak i przed powstaniem Państwa Islamskiego.[related id=41518]

Druga część książki pokazuje dramatyczną sytuację, która panuje obecnie w tamtym rejonie – od symbolicznego początku, czyli wojny w Iraku, poprzez arabską wiosnę, aż po wojnę w Syrii. Jezuita nazywa ją najgorszą od pierwszych lat trwania chrześcijan na tych ziemiach. Możemy śmiało stwierdzić, że mamy do czynienia z ludobójstwem i wielkim exodusem chrześcijaństwa z jego macierzystych stron. Grozi niebezpieczeństwo, że Kościół całkiem zniknie z ziem, które stanowiły jego kolebkę.

Misjonarz stawia tezę, że Zachód ponosi dużą współodpowiedzialność za to, co się dzieje na Bliskim Wschodzie.

– Dla mnie to obowiązek moralny, żeby o tym mówić – deklaruje o. Zygmunt Kwiatkowski. – To są konkretni ludzie, wobec których mam obowiązek być tutaj świadkiem.

Autor publikacji zwraca uwagę na to, że nieznajomość człowieka, jego kultury i regionu stanowi przeszkodę w skutecznej pomocy ofiarom wojny w Syrii. – Jesteśmy pod presją tego, że tam dzieje się źle i że trzeba szybko reagować. Jednak bez poznania tamtej kultury nasze wychodzenie im naprzeciw nie jest wychodzeniem naprzeciw. Jest raczej mijaniem się.

Wypowiedzi ojca Zygmunta Kwiatkowskiego wysłuchaliśmy podczas konferencji prasowej zorganizowanej przez Katolicką Agencję Informacyjną.


Książka księdza Zygmunta Kwiatkowskiego SJ Za daleki Bliski Wschódjest kolejną publikacją w serii reportaży wydawanych przez poznańskie wydawnictwo Święty Wojciech.

Czy kwestia ukraińska będzie ceną rozwiązania konfliktu z Koreą Północną?

Władimir Putin i dyplomacja rosyjska próbują ugrać coś na kryzysie wokół Korei Północnej i wykorzystać to w konflikcie z Ukrainą o Donbas.

14 września rozpoczynają się w Rosji i na Białorusi ćwiczenia wojskowe Zapad 2017. Na Ukrainie od 7 do 23 września też trwają ćwiczenia – Rapid Trident. Biorą w nich udział także żołnierze NATO. Duże dyskusje wywołała obecność na manewrach 57 wojskowych z Mołdawii, gdyż prorosyjski prezydent tego kraju nie zgodził się na ich wysłanie na Ukrainę. Pomimo to rząd mołdawski żołnierzy wysłał. W tym czasie mołdawski prezydent odbywa wiele spotkań z rosyjskimi delegacjami, co relacjonuje na swoim profilu na Facebooku. Z kolei w Gruzji mają miejsce manewry Agile Spirit, podczas których komandosi z NATO oraz z Gruzji i Ukrainy ćwiczą w górach możliwości desantowe.

Być może w innych okolicznościach nie zwracalibyśmy uwagi na takie nagromadzenie wojskowych ćwiczeń. Trudno jednak nie patrzeć na nie w kontekście sytuacji wokół Korei Północnej, która w pełni pokazuje swoje możliwości bojowe. Widać już, kto może, przynajmniej politycznie, skorzystać na konflikcie na Półwyspie Koreańskim. Szczególnie aktywna stała się Rosja.

Władimir Putin stwierdził ostatnio, że Korea Północna ma nie tylko rakiety średniego zasięgu, ale też dalekosiężną artylerię i systemy zaporowego ognia, wobec których nie można zastosować systemów przeciwrakietowych. Tym samym prezydent Rosji podważył politykę Donada Trumpa i próbował pokazać, że świat ma ograniczone możliwości militarnego osłabienia Korei i obrony przed jej atakiem. Powiedział też, że w Korei będą jeść trawę, ale nie zrezygnują z programu atomowego. Wymusza to, jego zdaniem, prowadzenie z Koreą dialogu i podważa sensowność nakładania na nią kolejnych sankcji.

Pojawia się tutaj wątek ukraiński. Putin twierdzi bowiem, że oczekiwanie wprowadzenia sankcji na Koreę jest śmieszne. Wcześniej Stany Zjednoczone zastosowały sankcje w stosunku do Rosji i Chin. Sankcje przeciwko Rosji USA wprowadziły z powodu jej postępowania wobec Ukrainy, przede wszystkim aneksji Krymu. [related id=37343]

W tym samym czasie na forum ONZ Rosja zgłosiła pomysł wprowadzenia do Donbasu sił pokojowych. Jeszcze kilka dni temu jednoznacznie opowiadała się przeciwko takiemu rozwiązaniu. Jego inicjatorem była strona ukraińska już w 2015 roku. Potem do tego wielokrotnie powracała, co Rosja jednak bojkotowała.

Według ukraińskich ekspertów w rosyjskiej propozycji nie chodzi o rozwiązanie konfliktu na Ukrainie, ale o umocnienie w nim pozycji Rosji. Ta po pierwsze stawia się w pozycji kraju niebiorącego udziału w konflikcie na Ukrainie. Może więc chcieć, żeby jej żołnierze uczestniczyli w zapowiadanej misji pokojowej. Ukryty, ale faktyczny agresor stałby się wtedy rozjemcą. Po drugie misja miałaby być zlokalizowana nie na terenie całego Donbasu, a na linii frontu. Utrwalałoby to istnienie tzw. republik ludowych, ich związki z Rosją i na lata blokowałoby możliwość odzyskania ich terenów przez Ukrainę.

Jeszcze 2 września Rosja na misje pokojową w Donbasie nie chciała się zgodzić. Trudno więc nie łączyć zaostrzania się konfliktu koreańskiego ze wzmożeniem aktywności dyplomacji rosyjskiej. Putin może przy tej okazji załatwiać swoje interesy w innych częściach świata. Udało mu się to już raz w Syrii. Zaangażowanie Rosji w walkę przeciwko Państwu Islamskiemu, po krótkim okresie izolacji na forum międzynarodowym, wprowadziło ją w grono światowych liderów decydujących o bezpieczeństwie całego świata.

Co ciekawe, do dzisiaj nie rozstrzygnięto kwestii, kto stoi za finansowaniem Państwa Islamskiego i stworzeniem światowej sieci terroryzmu. Trudno nie zauważyć, że aktywność islamskich terrorystów ostatecznie okazała się dla Rosji politycznie bardzo korzystna. Podobnie – fala imigrantów szturmujących Europę.

Dziś niechętnie przypomina się, że głównym partnerem ekonomicznym i politycznym Korei Północnej przez lata były Rosja i Chiny. Teraz starają się wykazać, że to one mogą doprowadzić do pokoju. Pytanie, za jaką cenę i czy tą ceną nie będzie kwestia ukraińska – a tak to właśnie jest postrzegane na Ukrainie.

Felietonu Pawła Bobołowicza można wysłuchać w części drugiej Poranka WNET z Puław.

JS

Raport Organizacji do Spraw Zakazu Broni Chemicznej (OPCW): w kwietniowym ataku w Syrii użyto sarinu

Podczas ataku na Chan Szajchun w Syrii 4 kwietnia, w którym zginęło 90 osób, użyto sarinu”Sprawcy muszą ponieść odpowiedzialność za ten straszny atak” – oświadczył szef OPCW Ahmet Uzumcu.

„Stanowczo potępiam tę zbrodnię, która w pełni przeczy zasadom zawartym w Konwencji o zakazie broni chemicznej” – podkreślił.

Zespół ekspertów OPCW, niezależnej organizacji międzynarodowej współpracującej z ONZ, oparł swoje ustalenia na dokumentach, biochemicznych próbkach z miejsca ataku i wywiadach ze świadkami zdarzenia; grupa śledczych nie była jednak w mieście Chan Szajchun ze względu na zbyt wysokie zagrożenie – zaznaczono w oświadczeniu organizacji. [related id=”26401″]

Ambasador USA przy ONZ Nikki Haley po zapoznaniu się z raportem oświadczyła, że dokument „potwierdza to, co już wiedzieliśmy: broń chemiczna była wykorzystana wobec syryjskiej ludności”.

„Nie ma żadnej wątpliwości”, że za wykorzystaniem broni chemicznej stoi rząd Baszara el-Asada – oświadczył w piątek brytyjski minister spraw zagranicznych Boris Johnson w wywiadzie dla SkyNews.

Zadaniem OPCW było tylko ustalenie, czy doszło do ataku chemicznego. Dopiero w ramach wspólnego dochodzenia ONZ i OPCW będzie można badać, kto jest odpowiedzialny za atak. Ten zespół stwierdził już wcześniej, że syryjskie siły rządowe były odpowiedzialne za trzy ataki z wykorzystaniem chloru w 2014 i 2015, a bojownicy tzw. Państwa Islamskiego użyli gazu musztardowego.

O wnikliwe śledztwo OPCW apelował prezydent Rosji Władimir Putin i sugerował, że prezydent Asad jest niesłusznie obarczany odpowiedzialnością za atak. Asad podkreślał wcześniej, że nie zaakceptuje śledztwa w sprawie ataku na Chan Szajchun, które nie będzie bezstronne. „Będziemy dążyć wraz z Rosjanami do międzynarodowego dochodzenia, ale musi być one bezstronne. Możemy pozwolić na śledztwo, tylko jeśli będzie one bezstronne, upewniając się, że wezmą w nim udział bezstronne kraje” – oświadczył.

W reakcji na atak chemiczny na Chan Szajchun USA w nocy z 6 na 7 kwietnia przeprowadziły uderzenie rakietowe na syryjską bazę lotniczą Szajrat w prowincji Hims. Według Pentagonu uszkodzono tam lub zniszczono około 20 proc. syryjskich lotniczych sił operacyjnych. To z Szajratu według USA miały wystartować samoloty, które zaatakowały Chan Szajchun.

Damaszek przypisanie mu kwietniowego ataku chemicznego nazwał historią wymyśloną w stu procentach, a jego główny sojusznik, Rosja, zapewniała, że do ofiar doszło w wyniku ataku rządowych sił lotniczych na wytwórnię produkująca dla rebeliantów broń chemiczną. Atak USA na bazę Szajrat syryjskie władze uznały za „lekkomyślny i nieodpowiedzialny”.

W maju OPCW przedstawiła inny raport, w którym stwierdziła, że podczas ataku, do którego doszło w syryjskiej prowincji Aleppo we wrześniu ubiegłego roku, zastosowano gaz musztardowy.

W ramach porozumienia z 2013 roku Syria zgodziła się zniszczyć swoje zasoby broni chemicznej. Przed rozbrojeniem rząd Asada wyjawił, że posiada około 1300 ton broni chemicznej, w tym sarinu, czynnika VX (najniebezpieczniejszy z gazów bojowych, paralityczno-drgawkowy) i gazu musztardowego. Zasoby te miały być pod międzynarodową kontrolą zabrane w 2014 roku z Syrii i zniszczone. Jednak wkrótce pojawiły się wątpliwości, czy Syria zgłosiła wszystkie zapasy takiej broni i czy wszystkie jej fabryki zostały zniszczone.

W styczniu 2016 roku OPCW zapewniła, że cały zgłoszony w 2013 roku arsenał syryjskiej broni chemicznej został zniszczony; organizacja nadzorowała ten proces w imieniu wspólnoty międzynarodowej. OPCW wyraziła jednocześnie duże zaniepokojenie doniesieniami o użyciu gazu musztardowego, sarinu czy chloru w trwającej od 2011 roku wojnie domowej w Syrii. Stwierdziła wówczas jedynie fakt użycia broni, nie wskazując, która strona jest winna.

PAP/MoRo

Rzecznik Białego Domu: „Władze Syrii są znów gotowe użyć broni chemicznej”

Sean Spicer nie podał dowodów, lecz grozi, że jeśli do tego dojdzie, odpowiedź amerykańska będzie zdecydowana, co będzie dużo kosztowało władze Damaszku.

Wiele wskazuje na to, że władze Syrii są znów gotowe do użycia broni chemicznej, tak jak to miało miejsce 4 kwietnia – oznajmił w poniedziałek rzecznik Białego Domu, Sean Spicer. Zapowiedział, że jeśli dojdzie do ataku, cena dla władz w Damaszku będzie wysoka.

Spicer nie podał konkretnych dowodów potwierdzających, że przygotowania do ataku z użyciem broni chemicznej istotnie mają miejsce. W swym oświadczeniu powiedział jedynie, że wywiad wojskowy „dostrzegł potencjalne oznaki” wskazujące, iż reżym Baszara el-Asada podjął takie przygotowania i może zdecydować się po raz kolejny na użycie broni chemicznej.

Agencje przypominają, że 4 kwietnia armia syryjska przeprowadziła atak chemiczny na opanowaną przez rebeliantów miejscowość Chan Szajchun w prowincji Idlib, w którym zginęło co najmniej 86 osób, w tym 30 dzieci.

W reakcji na ten atak siły USA w nocy z 6 na 7 kwietnia przeprowadziły atak z użyciem 59 pocisków samosterujących Tomahawk na syryjską bazę lotniczą Szajrat w prowincji Hims, powodując ciężkie straty po stronie syryjskiej.

PAP/LK

Witold Repetowicz, korespondent wojenny: Do końca roku Irak powinien zostać oczyszczony z terrorystów [VIDEO]

Zerwanie stosunków między Katarem a Arabią Saudyjską i Emiratami wygląda skomplikowanie, a to logiczna konsekwencja działań Kataru i wynik zmiany w Waszyngtonie – powiedział gość „Poranka Wnet”.

– W Iraku toczy się wojna, przy czym toczy się tylko na części terytorium, bo większa jego część jest już oczyszczona z bojowników Państwa Islamskiego – powiedział Witold Repetowicz, gość „Poranka Wnet”, który właśnie powrócił z Iraku, w rozmowie z Witoldem Gadowskim.

– Natomiast w kilku miejscach toczą się walki sił rządowych z IS, które jest cały czas w defensywie i do końca roku Irak zostanie oczyszczony  – prognozował korespondent wojenny, który uważa że do końca czerwca dojdzie do całkowitego wyparcia sił ISIS z Mosulu, bowiem walki toczą się już jedynie w części Starego Miasta. Podkreślił, że  jest to teren trudny dla wojska ze względu na gęstą zabudowę i liczną ludność zamieszkującą ten obszar. Powiedział, że podczas działań mających na celu ewakuację ludności cywilnej często dochodziło do sytuacji, w której oddziały Państwa Islamskiego strzelały uciekinierom w plecy.

– W przypadku bombardowań koalicyjnych trudno jest uniknąć cywilnych ofiar i jest to wykorzystywane przez Państwo Islamskie propagandowo – powiedział ekspert. Przypomniał, że w sobotę mija trzecia rocznica zajęcia Mosulu przez Państwo Islamskie.

– Ludzie powoli wracają do swoich miast – powiedział ekspert Defence24, pytany o Karakosz, miasto chrześcijańskie niedawno odbite z rąk ISIS, które było zajęte w 2014 roku. Zaznaczył przy tym, że jest to proces dość powolny, chociaż w przypadku omawianego miasta mamy do czynienia ze szczególną sytuacją, bowiem było ono wyzwolone przez siły rządowe i tam następuje to trochę szybciej.

– Jest kilka przeszkód, aby chrześcijanie powrócili do swoich domów, do jednej z najważniejszych należy niepewność co do statusu równiny Niniwy, która częściowo zajęta jest przez Kurdów, a częściowo przez oddziały rządowe – powiedział Repetowicz.  Jego zdaniem niepewność polityczna ma tutaj kluczowe znaczenie, chociaż często są również fizyczne przeszkody, jak chociażby niedostateczne oczyszczenie terenu z bomb śmieciowych. Jako przykład podał chrześcijańskie miasteczko Telescow, do którego wróciła część mieszkańców, ale niewielki procent.

– Kluczową sprawą dziś dla Iraku  jest spór o Kirkuk, bowiem zamieszkują go, mówiąc w dużym uproszczeniu, Kurdowie, Arabowie i Turkmeni – powiedział Repetowicz. Duży udział ludności turkmeńskiej „generuje zaangażowanie Turcji” w spór o to miasto. Ekspert zauważył, że Turcja z wielką niechęcią odniosła się do wywieszenia przez gubernatora Kirkuku flagi kurdyjskiej. Zwrócił uwagę na to, że do tej pory rozważa się w Iraku, czy kwestie związane z tym miastem należy rozwiązywać w referendum niepodległościowym kurdyjskim , czy też za pomocą referendum konstytucyjnego.

– Dodatkowo sytuację komplikuje fakt, że Kirkuk to nie tylko miasto, ale cała prowincja, której dystrykt Hawidża jest na terenach Państwa Islamskiego – powiedział Repetowicz. Jego zdaniem Kirkuk też nie powinien zapominać o wciąż istniejącym zagrożeniu od strony ISIS, którego siły zostaną wyparte z Hawidży na samym końcu.

– Referendum niepodległościowe i kwestie niepodległości  Kurdystanu Irackiego jest to sprawa decyzji Kurdów – powiedział gość „Poranka Wnet”. Zauważył przy tym, że aby dyskutować o kwestiach poparcia czy uznania państwa Kurdów, sami zainteresowani powinni zorganizować referendum i jasno się określić, działając w porozumieniu z Irakiem, bowiem ani Irakowi, ani Kurdom nie jest potrzebna nowa wojna.

– Zerwanie stosunków między Katarem a Arabią Saudyjską i Emiratami wygląda skomplikowanie, a to logiczna konsekwencja działań Kataru, ale też wynik zmiany w Waszyngtonie – powiedział gość „Poranka Wnet”. Jego zdaniem, administracja Donalda Trumpa udzieliła pełnego poparcia dla działań Arabii Saudyjskiej i jej sojuszników. Podkreślił, że dogadywanie się Kataru z Iranem za plecami Saudów doprowadziło do wściekłości Rijad.

Witold Gadowski rozmawiał z Witoldem Repetowiczem także o walkach z oddziałami Daesh i „Gniewie Eufratu”, o miliardowym okupie, jaki zapłaciła dynastia z Kataru Iranowi i organizacjom przez niego wskazanym. Zapraszamy do wysłuchania audycji.

Witold Repetowicz, niezależny dziennikarz, ekspert ds. międzynarodowych portalu Defence24.pl, prawnik. Autor licznych reportaży z podróży na Bliski Wschód i do Afryki. Szczególnie zainteresowany problemami wojen i konfliktów etnicznych oraz religijnych, a także terroryzmu. Od czasu wybuchu „Arabskiej Wiosny” wielokrotnie przebywał w krajach Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej, w tym w Iraku i Syrii. Autor książki „Nazywam się Kurdystan”.

 

Armia rządu prezydenta Baszara al-Asada odbiła z rąk Państwa Islamskiego strategiczną miejscowość w prowincji Aleppo

Jak informują państwowe media syryjskie, po wielu tygodniach ciężkich walk wojskom rządowym udało się odebrać miejscowość Maskana z rąk dżihadystów. Operację Syryjczyków wspierali Rosjanie.

Zajęcie Maskany położonej po zachodniej stronie jeziora (zbiornika retencyjnego) Al-Asad wpisuje się w zakrojoną na szeroką skalę operację militarną, którą syryjskie siły rządowe rozpoczęły w połowie stycznia z pomocą Rosjan w celu pokonania IS w prowincji Aleppo.  [related id=”22695″]

„Siły rządowe i sprzymierzeni bojownicy posuwają się naprzód w prowincji Aleppo i tropią grupy organizacji terrorystycznej Daesz (Daesh – arabski akronim Państwa Islamskiego)” – powiedziało źródło wojskowe cytowane przez syryjskie media. „Przywracają bezpieczeństwo i stabilność w strategicznej miejscowości Maskana i wielu innych ważnych miejscach” – dodało to źródło.

Maskana jest oddalona o 15 km od granicy administracyjnej z prowincją Ar-Rakka, gdzie wspierany przez USA sojusz milicji pod nazwą Syryjskie Siły Demokratyczne (SDF) przygotowuje się do operacji przejęcia kontroli nad miastem o tej samej nazwie – bastionem IS w Syrii. Nie przewiduje się udziału armii syryjskiej w tej operacji.

Według źródła, na które powołuje się agencja AFP, „Maskana jest ostatnim ważnym miejscem w prowincji Aleppo przed Rakką, a ci, co kontrolują Maskanę, kontrolują też oś Aleppo-Rakka”. Rozmówca AFP twierdzi, że obecność IS w prowincji Aleppo nie potrwa już długo.

Obecnie IS kontroluje jedynie niewiele wiosek rozsianych na wschodzie i na południowym wschodzie prowincji Aleppo – twierdzi szef Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka, Rami Abdel Rahman.

Państwo Islamskie wciąż dokonuje w Syrii zbrojnych wypadów na wioski w pobliżu stref znajdujących się pod jego kontrolą, ale jest spychane w kierunku swych mateczników – położonych nad Eufratem miast Rakka i Dajr az-Zaur.

pap/aa

Kolejna runda negocjacji w sprawie Syrii. Ostatnią opuścili w ramach protestu przedstawiciele syryjskiej opozycji

Kolejna runda negocjacji w sprawie uregulowania konfliktu syryjskiego odbędzie się w stolicy Kazachstanu Astanie w dniach 12-13 czerwca – powiedział w sobotę syryjski ambasador w Moskwie Riad Haddad.

Ostatnią rundę negocjacji w Astanie opuścili w proteście przeciwko udziałowi Iranu przedstawiciele zbrojnej opozycji syryjskiej. Moskwa i Teheran wspierają w konflikcie syryjskim prezydenta Baszara el-Asada.[related id=”16680″]

Na razie nie poinformowano, czy opozycja weźmie udział w nowej rundzie rozmów.

W ogarniętej wojną od 2011 r. Syrii obowiązuje obecnie porozumienie o strefach bezpieczeństwa, podpisane przez gwarantów planu pokojowego: Rosję, Iran i Turcję. Konflikt kosztował już życie ponad 320 tys. ludzi.

PAP/JN

Rosja/ Resort obrony: Rosyjskie lotnictwo w Syrii ma siłę ognia i dość środków, by skutecznie zniszczyć terrorystów

Ponad 80 dżihadystów zgięło w wyniku ataków przeprowadzonych przez rosyjskie siły zbrojne na konwoje bojowników Państwa Islamskiego uciekających z Ar-Rakki, ich nieformalnej stolicy na północy Syrii.

Resort poinformował, że siły rosyjskie systematycznie bombardują dżihadystów uciekających z Rakki.

Do tego miasta zbliżają się obecnie siły kurdyjsko-arabskie wspierane przez międzynarodową koalicję pod wodzą USA. AFP podała, że we wtorek zbliżyły się one do wschodnich peryferii Rakki, ale są jeszcze dalekie od rozpoczęcia szturmu na miasto. Dżihadyści uciekają z Rakki od strony południowej.

Resort obrony podał, że rosyjskie uderzenia nastąpiły 25, 29 i 30 maja, a ich celem były konwoje przemieszczające się z Rakki w kierunku Palmiry w środkowej Syrii. Poinformowano, że zniszczono kilkadziesiąt samochodów, a także wyposażenie wojskowe.

[related id=20623]

– Jakakolwiek podjęta przez bojowników Państwa Islamskiego próba opuszczenia Rakki w kierunku Palmiry będzie stanowczo powstrzymana. Rosyjskie lotnictwo w Syrii ma siłę ognia i środki, by skutecznie niszczyć terrorystów o jakiejkolwiek porze dnia czy nocy – zapewniło ministerstwo.

W środę ministerstwo obrony Rosji przekazało, że fregata „Admirał Essen” i okręt podwodny „Krasnodar” przeprowadziły z Morza Śródziemnego atak z użyciem pocisków manewrujących Kalibr, którego celem były pozycje i obiekty Państwa Islamskiego w rejonie Palmiry.

PAP/JN