„Wybuch konfliktu na Bliskim wschodzie jest nie tylko prawdopodobny, ale będzie czymś naturalnym, o ile nie dojdzie do słowa polityka i dyplomacja” – mówi b. ambasador RP w Arabii Saudyjskiej i Iraku.
„Ostatnie zmiany we władzach Izraela przybliżają nas do eskalacji.” – mówi dr Witold Repetowicz, wykładowca na Akademii Sztuki Wojennej.
Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!
W ostatnich tygodniach doszło do zaognienia sytuacji na granicy izraelsko-libańskiej w związku z wymianą ognia między armią izraelską a Hezbollahem. Dr Witold Repetowicz zwraca uwagę na potencjał wojskowy organizacji wspieranej przez Iran:
Hezbollah w przeciwieństwie do Hamasu dysponuje rakietami kierowanymi.
Jednocześnie gość Poranka Wnet uważa, że sytuacja polityczna w Izraelu sprzyja dalszej eskalacji starć między Izraelem a Hezbollahem:
Myślę, że Netanjahu, a zwłaszcza środowiska Ben Gewira i Smotricza liczą na to, ze atak na Liban jeszcze bardziej wzmocni ich pozycję polityczną w Izraelu, że pozwolą na ogłoszenie zwycięstwa.
Ekspert podkreśla, że sytuacja na granicy izraelsko-libańskiej uzależniona jest częściowo od zbliżających się wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych:
Netanjahu gra na to, aby Joe Biden przegrał [wybory prezydenckie w St. Zjednoczonych – przyp. red.].
Im bliżej wyborów, tym bardziej jest prawdopodobne, że ta eskalacja nastąpi.
Najtrudniejsza sytuacja humanitarna jest przy granicy z Izraelem.
Cóż się dzieje na Bliskim Wschodzie? – zaczyna audycję Kazimierz Gajowy:
To pytanie, które zadaje sobie wiele osób, gdyż sytuacja w regionie wydaje się coraz bardziej napięta. Anthony Blinken, sekretarz stanu USA, podobno intensywnie pracuje nad rozwiązaniem konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Jednakże, mimo jego starań, porozumienie w ramach tzw. „porozumienia synów Abrahama” wciąż pozostaje nieosiągalne.
To głównie dlatego, że atak Hamasyu na Izrael stwarza pretekst dla premiera Izraela, Benjamina Netanjahu, aby utrudnić proces tworzenia niezależnego państwa palestyńskiego. Zupełnie zignorować możliwość istnienia wolnej Palestyny – to wydaje się być strategią Netanjahu.
A co z Libanem? Tam życie toczy się, wydawałoby się, normalnie. Jednakże przy granicy z Izraelem sytuacja jest bardzo trudna. Dzieci nie mogą chodzić do szkół, a coraz większa liczba osób staje się wewnętrznymi migrantami, liczącymi wyłącznie na pomoc humanitarną.
Jednakże, pani Aleksandra, gość rozmowy, opowiada, że czuje się w Libanie bezpiecznie. Nie ma się czego bać jeśli chodzi o wycieczkę do Libanu – nikt nie jest zagrożony. Jedynie granica z Izraelem to niezbyt trafiony cel podróży.