Ardanowski: Izraelska koalicja rządząca spiera się czy Netanyahu za bardzo ustąpił Morawieckiemu?

Minister Ardanowski relacjonuje swoją wizytę w Izraelu na międzynarodowym spotkaniu blisko 40 grup parlamentarnych współpracujących z Knesetem.

Jan Krzysztof Ardanowski, przewodniczący Polsko-Izraelskiej Grupy Parlamentarnej, a od czerwca br. minister rolnictwa i rozwoju wsi, relacjonował w dzisiejszym Poranku WNET swoją wizytę w Izraelu na międzynarodowym spotkaniu blisko 40 grup parlamentarnych współpracujących z Knesetem.

Gość audycji Radia WNET rozmawiał z przewodniczącym izraelskiego parlamentu, który stwierdził, że jego naród pamięta o dziedzictwie wspólnego życia Polaków i Żydów w Rzeczypospolitej. Juli Jo’el Edelstein uznał, iż wojna światowa wywołana przez Niemców doprowadziła do sytuacji, w której w wielu krajach ujawniły się środowiska antyżydowskie i Polska nie była żadnym wyjątkiem. Edelstein uznał, że tymi zagadnieniami powinni zająć się historycy, dążący do wyjaśnienia prawdy historycznej, a trudne okresy w historii nie mogą blokować myślenia o współpracy, która powinna skoncentrować się na budowaniu relacji gospodarczych i naukowych, współpracy młodzieży – współpracy na wielu polach, w tym za zakresie innowacyjności i start-upów.

Minister Ardanowski uważa, że deklaracja, którą podpisali premierzy Polski i Izraela to był absolutnie potrzebny gest i premier Morawiecki „nie poszedł za daleko”, co potwierdza też spór w izraelskiej koalicji rządzącej o to czy premier Netanyahu za bardzo nie ustąpił premierowi Morawickiemu. Ardanowski przypomniał informację o zapowiedzi wprowadzenia przez ministra edukacji w rządzie Netanyahu obowiązkowych zajęć traktujących o działalności Polaków przeciwko Żydom.

Przewodniczący Polsko-Izraelskiej Grupy Parlamentarnej zaznaczył, że w Izraelu jest więcej tych, którzy chcą współpracy niż tych, którzy „zioną nienawiścią do Polaków w sprawie faktycznych czy wymyślonych zarzutów”. Premier Izraela i dyplomacja tego kraju jest otwarta na współpracę.

Międzynarodowe spotkanie grup parlamentarnych współpracujących z Knesetem było zapowiadane od wielu miesięcy. Jan Krzysztof Ardanowski był wtedy zaproszony w innym charakterze, a teraz udał się na to spotkanie na polecenie premiera Morawieckiego. Ardanowski jest przewodniczącym Polsko-Izraelskiej Grupy Parlamentarnej od lutego br. Po powołaniu go na ministra rolnictwa i rozwoju wsi został poproszony przez członków tego gremium o dalsze przewodniczenie grupie.

LR

Żaryn: Broniąc prawdy o historii II wojny światowej będziemy musieli zderzyć się z żydowskim mitem Holokaustu [VIDEO]

Senator Prawa i Sprawiedliwości podkreślił, że przekaz środowych konferencji premierów Polski i Izraela był sukcesem Rzeczpospolitej, w walce o popularyzację naszej narracji historycznej Holokauście.

 

Zdaniem gościa Poranka Wnet nowelizacja ustawy o IPN oraz następnie konferencje premierów Morawieckiego i Netanjahu były sukcesem Polski: Deklaracja premierów jest naszym zwycięstwem w walce o narrację historyczną, ponieważ storna izraelska stara się, by historia holocaustu nie uległa żadnej deformacji, poprzez jakieś wyjątkowe doświadczenie innego narodu. A my mieliśmy wyjątkowe doświadczenia II wojny światowej.

Jeżeli chodzi o kwestie roszczeń bezspadkowych, to niewątpliwie wartość deklaracji premierów zobaczymy dopiero w trakcie kolejnych negocjacji, które pewnie będą wynikiem nacisków USA – podkreślił w Poranku Wnet profesor Jan Żaryn, historyk, znawca dziejów Holokaustu oraz senator Prawa i Sprawiedliwości.

Zdaniem gościa Poranka Wnet w ramach walki o historyczną prawdę musi dojść do sporu innymi narodami: W społeczności żydowskiej jest bardzo wiele osób i środowisk, które są zainteresowane w podtrzymaniu mitu o wyjątkowy losie narodu żydowskiego w czasie II wojny świętej, w którym żaden obcy dźwięk ma nie być obecnym. W tym micie kluczowe jest, że Holokaustu dokonali naziści z Niemiec, ale za zgodą chrześcijańskich narodów Europy i stanowił finał antyżydowskiej opowieści toczącej się co najmniej od 70 roku po Chrystusie.

Prof. Jan Żaryn podkreślił, że jeszcze wiele działań przed rządem oraz polskim społeczeństwem, zanim polska narracja o II wojnie światowej zajmie właściwe miejsce w światowym obrazie tych wydarzeń: Po tej deklaracji front z Izraelem nie jest zamknięty. W relacjach między USA i Izraelem a Polską i w tym trójkącie mamy jeszcze wiele zadań do wykonania. Zrobiliśmy pierwszy krok, ale teraz czas na edukację i naukę. Trzeba powoływać katedry zajmujące się kulturą i historią Polski na zachodnich uniwersytetach i nie oddawać ich w ręce takich ludzi jak Tomasz Gross, a tak działo się dotychczas.

Musimy zdawać sobie sprawę, że ta prawda historyczna dotycząca II wojny światowej, stawia nas w pozycjach wyjątkowych, jeśli chodzi o przebieg II wojny światowej, więc musimy się zderzyć z narracjami obcymi i musimy się zderzyć, także z mitologiami, w związku z tym musimy być potraktowany jako intruz. To jest kwestia, która powinna być dla nas oczywiste – podkreślił profesor Jan Żaryn.

ŁAJ

Bronisław Wildstein: Walka o prawdę historyczną w zakresie Holokaustu, to walka o pozycję Polski na świecie

Przewodniczący specjalnego zespołu ds. dialogu z Izraelem podkreślił, że III Rzeczpospolita nie prowadziła prawdziwej polityki historycznej, tym samym osłabiając pozycję Polski.


Głównym tematem rozmowy z Bronisławem Wildsteinem była wspólna deklaracja premierów Polski i Izraela: We wspólnej deklaracji premierów znajduje się, podniesie pewnych spraw, które nigdy nie wybrzmiały w światowej przestrzeni publicznej. Po pierwsze, że polskie państwo podziemne i rząd na uchodźstwie robił wszystko, żeby ratować swoich obywateli pochodzenia żydowskiego. Zostało przypomniane, że liczni Polacy heroicznie ratujących swoich współobywateli żydowskiego pochodzenia.

Gość Poranka Wnet podkreślił, że istotnym impulsem do ataków na Polskę, są środowiska wrogie obecnemu rządowi: W sprawie dialogu historycznego mamy do czynienia z działaniami na polu minowych i do tego we wrogim otoczeniu, niestety wrogim również w naszych kraju, ponieważ mamy bardzo wrogie rządowi środowiska, które nie liczą się, jakie to będzie mało konsekwencje dla państwa polskiego. Tym środowiskom tylko chodzi o to, żeby powrócić do władzy, i w tym celu są gotowi biegać z donosami po kraju, dezinformując zagranicę o sytuacji w Polsce.

Gra o politykę historyczną, a to jest gra o wizerunek polski, który ma wpływ na aktualną pozycję polski w relacjach międzynarodowych. (…) To nie jest tylko kwestia polsko-żydowska tylko znacznie szersza, tylko kwestia niemiecko-polska i niemiecko-żydowska – podkreślił Bronisław Wildstein.

Gość Poranka Wnet wskazał na błędy w kreowaniu wizerunku Polski: Przez cała III RP robiliśmy fatalną politykę historyczną, już po upadku komunizmu, kiedy dominowała chęć odrzucenia własnej tożsamości. Polska w ogóle nie przedstawiała własnej opowieści o historii i o świecie, a bez własnej opowieści o świecie nie można mówić o samodzielnej polityce.

ŁAJ

 

Chrześcijanie nadal są najbardziej prześladowaną religią na świecie – rozmowa z ks. prof. Waldemarem Cisło [VIDEO]

– Armia Izraelska pokazała swój poziom humanitaryzmu, strzelając do dzieci oraz ostrzeliwując szkoły i szpitale – Powiedział ks. Waldemar Cisło w Poranku WNET.

Według nowego raportu o prześladowaniach Chrześcijan na świecie, średnio co 5 minut ginie jeden Chrześcijanin. Choć jest to zauważalna poprawa (poprzedni raport wskazywał na męczeńską śmierć co 3 minuty), to Chrześcijanie wciąż są najbardziej prześladowaną religią na świecie. Ks. Waldemar Cisło, przewodniczący polskiej sekcji Pomocy Kościołowi w Potrzebie, przedstawił statystyki: „Pamiętamy liczby, które prezentował stały przedstawiciel Watykanu przy ONZ, które mówiły o 170 tysiącach ofiar, ostatnie dane są nieco lepsze 105 tysięcy chrześcijan jest zabijanych rocznie.”

Ks. Waldemar Cisło opowiedział również o innych przykładach łamania praw człowieka, szczególnie w Arabii Saudyjskiej. Również kraje Unii Europejskiej oraz innych krajów zrzeszonych w organizacjach międzynarodowych, ks. Cisło określił jako, te, które mają „usta pełne frazesów”.

– Kiedy przedstawiciele największych kościołów z Syrii i z Iraku byli w parlamencie Europejskim, to wyjechali zażenowani poziomem wiedzy i poziomem dyskusji, która tam panowała. Działo się to obliczu wypędzenia z okolic Mosulu około stu tysięcy Chrześcijan. (…) Odpowiedź jednego z „bardziej wykształconych” eurodeputowanych brzmiała: „To po co oni tam jeżdżą”.

Ksiądz odnosząc się do praw człowieka przytoczył również sytuację z roku 2014, która dotyczyła Jazydek i chrześcijanek, były one porywane i sprzedawane na rynku w Mosulu jako niewolnice seksualne, a na szyjach miały powieszone kartki z ceną. Istniały grupy ludzi którzy wykupowali te kobiety aby im pomóc. Najmłodsza wykupiona niewolnica seksualna miała 5 i pół roku.

Sytuacja w Syrii od lat się nie polepsza, ludzie nie mają pracy, więc rodzinom brakuje pieniędzy do życia. „Pensja spadła dwunastokrotnie w porównaniu do tej przed rozpoczęciem wojny”- w efekcie brakuje pracy, a do utrzymania rodziny trzeba mieć je dwie powiedział ks.Waldemar Cisło, podkreślając rolę pomocy humanitarnej świadczonej przez PKWPCaritas.

Ksiądz odniósł się również do sformułowań uznających prezydenta Syrii jako winnego wojny, jako nieprawdziwe. Przypomniał słowa biskupa Syrii, który apelował o pozwolenie Syrii na życie w pokoju oraz wypowiedź rosyjskiego generała, który przyznał, że przez Syrię miano poprowadzić ropociąg i gazociąg, który ominąłby Rosję.

Gość Poranka WNET bardzo zdecydowanie odniósł się również do działań Izraela, które uważa za nieludzkie i przerażające:„Armia Izraelska pokazała swój poziom humanitaryzmu, strzelając do dzieci, ostrzeliwując szkoły i szpitale. Oczywiście jest to teren wojny ale strzelanie do dzieci, ostrzeliwanie szkół i szpitali i potem każda forma krytyki jest uznawana za antysemityzm, więc bądźmy realistami. Opinia międzynarodowa powinna zejść do poziomu właściwej dyskusji nad tym co robi Izrael. Zresztą nie tylko u siebie w kraju ale też w krajach ościennych.”

 

MW/WJB

Ustawa 447 o restytucji mienia bezspadkowego: Polsce wypadnie płacić po milionie dolarów dziennie przez 170 lat…

Nie jesteśmy w stanie spłacić sum tego rzędu. Pozostaje chyba tylko oddać część terytorium (może lasy?) lub zmienić wyznanie na judaizm (jest taka możliwość – skorzystał z niej Janusz Palikot).

Jan Martini

Na stronie rządowej Stanów Zjednoczonych pojawiła się informacja, że „US z uznaniem powitały prawo uchwalone przez serbski parlament dotyczące restytucji mienia bezspadkowego”. Serbia stała się pierwszym krajem wywiązującym się z tzw. deklaracji terezińskiej, zorganizowanej z inicjatywy amerykańskiej w 2009 r. (podpisał ją w imieniu rządu Władysław Bartoszewski), a która dotyczyła rekompensaty za przejętą własność ofiar Holokaustu. Deklaracja (nie będąca zobowiązaniem) przewiduje, że rekompensaty przeznaczone będą dla żyjących ofiar i na szerzenie wiedzy o Holokauście. Warto przypomnieć, że rząd Tuska zawarł porozumienie z Izraelem w sprawie rent płaconych ocalonym z Holokaustu. Nie były to jakieś zawrotne sumy, ale – rzecz dziwna – nie zmniejszają się (ofiary cieszą się znakomitym zdrowiem?). (…)

Serbia była koalicjantem hitlerowskich Niemiec. Nie wiemy, ilu jest Żydów w Sebii obecnie, ale przed wojną było ich 15,5 tysiąca (z czego zginęło 14 tys.).

Beneficjenci z pewnością staną się najbogatszymi ludźmi w kraju, chyba że będą musieli odpalić „działkę” tym, którzy to załatwili. Ponieważ Żydów w Polsce było znacznie więcej niż 15 tysięcy, to na nas wypadnie po milionie dolarów DZIENNIE przez 170 lat.

Prezydent Izraela zapowiedział, że nie dopuści, aby Polacy bez opłaty korzystali z mienia wypracowanego przez Żydów. Oczywiście nie jesteśmy w stanie spłacić sum tego rzędu. Pozostaje chyba tylko oddać część terytorium (może lasy?) lub zmienić wyznanie na judaizm (jest taka możliwość – skorzystał z niej Janusz Palikot).

Pod względem prawnym cała sprawa jest absolutnym kuriozum – wprowadza rodzaj własności klanowej, a więc jest skrajnie rasistowska. (…) Czekają nas trudne negocjacje. (…)

Przypuszczeniem katastrofisty Brauna jest, że Żydzi w dalszej perspektywie nie będą w stanie utrzymać tego spłachetka lądu w Palestynie i szykują sobie nowe tereny osiedlenia. Nigdzie nie jest tak ładnie jak w Polsce (mimo licznych antysemitów). W Polsce osób deklarujących narodowość żydowską jest 6 tysięcy, a należność od nas za Holokaust (jako współsprawców i beneficjentów) wyceniono na 65 mld $. Chyba za dużo dla tej grupki. Niewątpliwie za tę kasę można by przeflancować cały naród (8 mln).

Coś może być na rzeczy. Gdy pracowałem na amerykańskich statkach wycieczkowych, większość szefów ochrony – oficerów Mosadu – miała polski paszport. Idąc dalej tropem teorii spiskowych – czy temu miała służyć „głęboka rekonstrukcja rządu”, a zwłaszcza pozbycie się Macierewicza?

Cały artykuł Jana Martiniego pt. „Sojusznicy naszych sojuszników” znajduje się na s. 8 majowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 47/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Jana Martiniego pt. „Sojusznicy naszych sojuszników” na s. 8 majowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 47/2018, wnet.webbook.pl

Paweł Lisicki: Głównym celem ustawy 447 jest Polska. Musimy zacząć grać w polityce, jak Orban, na wielu fortepianach

Zdaniem redaktora naczelnego tygodnika DoRzeczy, jeśli dojdzie do realizacji roszczeń środowisk żydowskich wobec Polski, to skutki dla budżetu państwa będą horrendalne.


W Poranku Wnet redaktor Paweł Lisicki podkreślał wagę uchwalonej przez amerykański kongres ustawy JUST: Wygląda na to, że głównym celem ustawy 447 jest Polska. Sumy podawane przez środowiska żydowskie, czyli 340 mld dolarów, są z naszego punktu widzenia horrendalne. Jeśli dojdzie do realizacji założeń ułożeń ustawy 447, to konsekwencje będą dla Polski tragiczne. A główne media pomijają ten temat i wiedza społeczeństwa o tej ustawie jest niewielka.

Przez lata prawica podkreślała, że tylko bliskie relacje z USA są gwarancją naszego bezpieczeństwa. Teraz się okazało, że nasz sojusznik potraktował nas, delikatnie mówiąc, po macoszemu. Dlatego media prawicowe niechętnie piszą o ustawie 447 – podkreślił gość Poranka Wnet.

Zdaniem Pawła Lisickiego, w obecnej sytuacji zbyt mocne związanie się ze Stanami Zjednoczonymi jest politycznym błędem: Państwo, które chce być suwerenne, musi grać na wielu fortepianach, do nikogo nie przywiązując się na stałe. Nikogo nie można traktować jako jednoznaczne zło. Dla mnie przykładem prowadzenia mądrej polityki zagranicznej są Węgry Wiktora Orbana.

Zdaniem redaktora naczelnego tygodnika DoRzeczy, jeśli Polska chce się przed czymś bronić, to musi sama siebie szanować. Jeżeli będziemy cały czas mówić, że jedynym gwarantem bezpieczeństwa Polski są stany zjednoczone, sami obniżamy swoją pozycję negocjacyjną.

Tematem rozmowy Krzysztofa Skowrońskiego z Paweł Lisickim była również sytuacja na Bliskim Wschodzie i konflikt izraelsko-palestyński: To, co się dzieje w Strefie Gazy oraz to, co wydarzyło się między USA a Iranem, to już miało wyraźny wpływ na nasze życie, chociażby kiedy jedziemy na stację benzynową. Dopływ taniej irańskiej ropy znikną oraz obawa przed konfliktem zbrojnym bezpośrednio odbił się na cenach paliwa w Polsce.

ŁAJ

Ludzie, którzy wysuwają dziś roszczenia żydowskie, nie mają pojęcia o realiach II wojny światowej

Barbara Stanisławczyk opowiedziała o wznowieniu swojej książki pt. „Czterdzieści twardych. Wojenne losy Polaków i Żydów. Prawdziwe historie”, skomentowała również dzisiejsze relacje polsko-żydowskie.

„Książka ta opowiada o splecionych losach Polaków i Żydów w czasie drugiej wojny światowej – o najwyższym poświęceniu i cichych bohaterach, którzy często wcale się za takich nie uważają. Autorka wykracza poza czasy wojenne, ukazując dalsze dramatyczne historie wybawców, którzy niekiedy sami stawali się ofiarami. Stawia też trudne pytania: Jakie uczucia budzi skrajne uzależnienie ocalonego od wybawcy? Jaką cenę jesteśmy gotowi zapłacić, ratując drugiego człowieka? Czy należy oczekiwać wdzięczności i jaka ona powinna być?”- czytamy w opisie ze strony lubimyczytać.pl

„Książka ta została napisana w pierwszej połowie lat 90, wtedy był to temat tabu. Nawet nieliczni recenzenci pytali się, kto za mną stoi, oraz czy się nie boję. Trochę mnie to dziwiło, dopiero później zrozumiałam, na czym polega problem rozbijania muru na ten temat i pisanie o nim w sposób nieschematyczny”.- powiedziała dziennikarka. Jak dodała, ta książka wciąż jest aktualna, ponieważ prawda nie traci na ważności oraz na aktualności. W książce tej bardzo wiele niezwykłych historii.
Jedna z nich dotyczy ratowanego przez dwóch młodych chłopców, braci, policjanta.

” Zadałam jednemu z tych braci pytanie, dlaczego ratowaliście policjanta żydowskiego. Już wtedy wiedziałam, jak okrutnie potrafili się zachowywać. Nie od dziś wiadomo, że rękami kolaborantów wykonywano tę najczarniejszą robotę. Oni odpowiedzieli, że nie wolno im nikogo oceniać. Nikt inni, jak oni nie rozumieli komplikacji losów oraz sytuacji, podczas II wojny światowej. Teraz gdy słucham tych ocen, opinii, roszczeń, że np. zbyt mało ludzi ratowano, to wiem jedno: Ci ludzie nie mają pojęcia, o czym mówią”.

Zdaniem dziennikarki, niemoralnym jest żądać od kogoś, aby poświęcił swoje życie. Ludzie,  którzy to zrobili, są bohaterami, ludzie nadzwyczajnymi i należy się im wielki szacunek, ale takiego poświęcenia nie można od nikogo wymagać. Każdy, kto wypowiada się na ten temat, powinien zapoznać się z historią  II wojny światowej- podkreśliła.

Barbara Stanisławczyk powiedziała, że w swojej książce starała się odtworzyć opisy wojenne takimi, jakie były. Bez stronniczości i bez polityki. Charakterystyczną cechą, przewijającą się  we wszystkich opowieściach, był element moralności katolickiej, który odgrywał wielką rolę.

Zdaniem dziennikarki, antysemityzm przedwojenny był zupełnie czymś innym niż stosunek Polaków do Żydów w trakcie, i po wojnie:

„Przed wojną antysemityzm miał charakter polityczno-ekonomicznych. Była to rywalizacja dwóch odmiennych narodów. Należy pamiętać, że Żydzi chcieli budować swoją tożsamość narodową i robili wiele rzeczy, aby odseparować się od Polskiej społeczności”.

Zapraszam do wysłuchania całej rozmowy.

jn

Papis: Iran jako jedno z ostatnich państw chce zniszczyć Izrael

Jarosław Papis o ataku Iranu na Izrael. Izraelska armia opublikowała oświadczenie, w którym potwierdziła uruchomienie alarmu lotniczego na Wzgórzach Golan.


Wojsko wskazało, że doszło do ostrzału przeprowadzonego przez oddziały irańskie. Jarosław Papis powiedział, że każdy obserwator z niepokojem obserwuje to co się dzieje między Tel Avivem, Teheranem i Damaszkiem:

„Każdy mieszkaniec trzyma gorąco kciuki za postawę Izraela, za ataki wyprzedzające i myślę, że reakcje całego świata i jego sympatia, jest po stronie Izraela”

Krzysztof Skowroński zauważył, że ocena sytuacji na Bliskim Wschodzie na arenie międzynarodowej jest skomplikowana i nie wszystkie państwa wspierają decyzje Donalda Trumpa:

„Wielkie mocarstwa europejskie nie są tej samej myśli co prezydent Donald Trump.  Emmanuel Macron na przykład wybiera się niebawem do Teheranu- to pierwsza wizyta tak wysoko postawionego polityka francuskiego od  od 1979 roku.”- podkreślił Krzysztof Skowroński.

Zdaniem naszego gościa, Iran to jedno z ostatnich państw, które wyznaje zasadę: zniszczyć Izrael.

„Izrael nie może pozwolić sobie na taki dyskomfort. Po drugie na terenach Syrii, Iran zainstalował swoje wyrzutnie rakietowe, oraz swoje wojsko. Siły Iranu znajdują się w Iraku, w Jemenie, oraz w Libanie. To Asad wpuścił Iran do Syrii. Izrael zaatakował tylko te jednostki wojskowe, które bezpośrednio zagrażają jego bezpieczeństwu i myślę, że dobrze zrobił.- zaznaczył nasz gość.

Zapraszam do wysłuchania całej rozmowy.

jn

 

 

 

 

 

 

Grzegorz Długi: Za pogorszenie relacji ze środowiskiem żydowskim odpowiedzialna jest polityka totalnej opozycji

Zdaniem posła Kukiz’15 szereg działań przedstawiających Polaków jako naród współodpowiedzialny za Holokaust i czerpiący z niego korzyści nie byłby możliwy gdyby nie postawa części polskich polityków.

 

Poseł Grzegorz Długi podkreślił, że Izraelowi od lat zależało na osłabieniu pozycji Teheranu: Donald Trump jednoznacznie poparł stanowisko Izraela w sprawie porozumienie z Iranem, który od początku był zainteresowany, aby w Iranie albo była władza przychylna Tel Avivowi, co jest raczej niemożliwe, albo powstał wewnętrzny spór i podział wewnętrzny, co by powodowało osłabienie Iranu.

To nie jest tak, że musimy każde działania USA wspierać w sposób konkretny i wyraźny.  Powiem więcej Amerykanie nawet tego nie oczekują, nie słyszeliśmy żadnych sygnałów, że Amerykanie oczekują ze strony Polski jakiegoś działania –  podkreślił poseł Grzegorz Długi.

Zdaniem posła Kukiz’15 nie ma przypadku w serii wydarzeń medialnych i politycznych pokazujących Polskę jako kraj gdzie szerzy się faszyzm i antysemityzm: Oczywiście to nie jest ciąg przypadków, ale nie nazwałbym tego też wojną przeciwko Polsce. Nazwałbym to normalnym elementem mocowania i polityki trzeba sobie z tego zdawać sprawę. Niewyobrażalnym byłoby, aby prezydent [Donald Trump] nie podpisał tej ustawy, trzeba brać pod uwagę realia amerykańskie polityczne.

Oczywiście podjęto działania to powinny być działania spokojne dyplomatyczne zakulisowe, a nie jakieś walki medialne czy przekrzykiwanie się, bo po pierwsze w tym przekrzykiwaniu na pewno przegramy, a po drugie niewiele załatwimy – zaznaczył polityk.

Grzegorz Dług wskazał, że działania opozycji pomagają środowiskom żydowskim antypolską kompanię i starania o wynegocjowanie od Polski reparacji: To jest niestety odprysk naszej wewnętrznej polityki. Bo to podział wewnątrz polityczny w Polsce, który opozycja wyniosła na zewnątrz, po to aby zyskać jakiś tam poklask w niektórych w mediach, w tej chwili odbył się rykoszetem przeciwko nam jako całości narodu i całości państwa. Nie jest dla mnie tajemnicą, że te pogorszenie relacji ze środowiskami żydowskimi jest funkcją ostrej walki politycznej wewnątrz Polski.

 

ŁAJ

Fundamenty Izraela w Zofijówce i Andrychowie. Pomoc władz II Rzeczpospolitej w powstaniu niepodległego państwa Izrael

Program tajnej współpracy z Haganą i Irgunem został zaakceptowany przez ministra spraw zagranicznych Józefa Becka oraz generalnego inspektora Sił Zbrojnych marszałka Edwarda Śmigłego-Rydza.

Rafał Brzeski

Fundamenty Izraela w Zofijówce i Andrychowie

Druga Rzeczpospolita była krajem tak przeludnionym, że groziła jej rewolta społeczna. Wentylem bezpieczeństwa mogła stać się emigracja. Jednym z jej kierunków była Palestyna, do której bardzo wielu chciało wyjechać, a Brytyjczycy bardzo niewielu chcieli wpuścić.

Ociąganie się Londynu w wykonaniu przyjętego na siebie zobowiązania do utworzenia państwa żydowskiego sprawiło, że minister spraw zagranicznych Józef Beck domagał się na forum Ligi Narodów utworzenia żydowskiej Palestyny i „rozszerzenia terytorium żydowskiego o pustynię Negew, dając w ten sposób Żydom dojście do Morza Czerwonego”.

Równocześnie z dyplomatyczną presją, Departament Konsularny MSZ rozpoczął działania tajne. Prowadzili je szef departamentu Wiktor Tomir Drymmer, jego zastępca, naczelnik wydziału polityki emigracyjnej, dr Apoloniusz Zarychta oraz radca dr J. Wagner. W Brytyjskim Mandacie Palestyny istniały wówczas dwie żydowskie organizacje wojskowo-niepodległościowe, które stawiały sobie za cel zmuszenie Anglików do utworzenia państwa Izrael. Były to: powołana przez Syjonistów-Rewizjonistów organizacja konspiracyjna Irgun Zwai Leumi, kierowana przez Władimira Żabotyńskiego, oraz Haganah, organizacja o charakterze policyjno-samoobronnym, dość zasobna w broń i pieniądze, której prawie wszyscy członkowie pochodzili z Polski.

W lipcu 1936 roku Władimir Żabotyński spotkał się z hrabią Edwardem Raczyńskim i przedstawił mu wizję Syjonistów-Rewizjonistów. Rozmowy kontynuowano we wrześniu 1936 roku w Warszawie. W ich trakcie Żabotyński ujawnił dziesięcioletni plan emigracji 750 tysięcy Żydów z Polski do Palestyny. Warunkiem powodzenia było umocnienie pozycji organizacji niepodległościowych działających w Brytyjskim Mandacie Palestyny. Żabotyński liczył na pomoc Polski, strona polska na pomoc Syjonistów-Rewizjonistów w sprawnym zorganizowaniu i przeprowadzeniu kampanii emigracyjnej z ziem II RP. Na spotkaniu 9 września uzgodniono, że strona polska przeszkoli 100 młodych syjonistów z Betaru, prawicowej organizacji żydowskiej stanowiącej zaplecze kadrowe dla Irgunu. Warunkiem Departamentu Konsularnego było, żeby po zakończeniu kursu jego uczestnicy wyjechali z Polski. Latem 1936 roku zorganizowano również pierwsze paramilitarne obozy wakacyjne dla młodzieży z Betaru. Kolejny obóz młodzieżowy zorganizowano w 1937 roku. Obozy te miały polskich instruktorów i były dla uczestników nieodpłatne, a uczono na nich podstaw musztry, strzelania oraz zasad konspiracji i przetrwania.

Masowym zapleczem ludzkim dla żydowskiego podziemia w Palestynie była armia potencjalnych emigrantów, którą Żabotyński szacował na około 700 tysięcy osób. Do wybuchu powstania arabskiego przeciw brytyjskiej administracji w 1936 roku z Polski wyemigrowało do Palestyny około 100 tysięcy Żydów. Potem Brytyjczycy wstrzymali imigrację i pozostał przemyt. Szmugiel ludzi do Palestyny był wspierany finansowo i organizacyjnie przez MSZ i Oddział II Sztabu Głównego, czyli tak zwaną „Dwójkę”.

Główna nitka przemytniczego szlaku wiodła pociągiem do rumuńskiego portu Konstanca, a dalej transatlantykiem „Polonia” do Jaffy i Hajfy. Przerzut prowadzono pod płaszczykiem turystyki do krajów odległych: Brazylii, Boliwii, Urugwaju i Konga Belgijskiego, tranzytem przez Palestynę. „Turystyczny” ruch był tak duży, że PKP uruchomiły połączenia Konstancy z głównymi miastami Polski. Druga nitka prowadziła samolotami linii LOT do Hajfy. Do wybuchu wojny przeszmuglowano tymi trasami ponad 13 tysięcy ludzi, w tym – w obu kierunkach – szkolonych w Polsce dywersantów i minerów Irgunu i Haganah.

W 1937 roku wojskowa współpraca Departamentu Konsularnego MSZ i „Dwójki” z żydowskimi organizacjami bojowo-niepodległościowymi nabrała tempa. W ślad za rozmowami z emisariuszem Jehudą Arazim zawarto z Haganah porozumienie o udzieleniu ułatwień w zakupie uzbrojenia i amunicji oraz o pomocy w wyszkoleniu członków organizacji. Program tajnej współpracy z Haganą i Irgunem został w ciągu kilku dni zaakceptowany przez ministra spraw zagranicznych Józefa Becka oraz generalnego inspektora Sił Zbrojnych marszałka Edwarda Śmigłego-Rydza.

W dyskretnych rozmowach w 1937 roku ze stroną rumuńską uzgodniono zasady transportu ludzi, broni, amunicji, materiałów wybuchowych i sprzętu wojskowego z Polski przez Rumunię do Palestyny. Przerzut miał się odbywać bez kontroli i zadawania pytań.

W październiku 1937 roku dla 50 instruktorów Betaru zorganizowano szkolenie w jednostce wojskowej w Rembertowie, a w styczniu 1938 roku podobne szkolenie w Andrychowie.

Latem 1938 roku około 40 bojowników Irgunu odbyło regularne szkolenie wojskowe w ośrodkach z Zofijówce na Wołyniu oraz w Poddębiu (zapewne Poddębicach) pod Łodzią. Były to szkolenia dla mieszkających w Polsce szeregowców, prowadzone przez instruktorów przeszmuglowanych z Palestyny.

Wiosną 1939 roku dla wytypowanych 25 bojowników Irgunu zorganizowano czteromiesięczny kurs minerski w ośrodku szkolenia dywersyjnego Ekspozytury nr 2 „Dwójki” w Andrychowie. Część kursantów mieszkała w Polsce, a część przybyła z Palestyny samolotami LOT obsługującymi linię Hajfa–Warszawa, najprawdopodobniej posługując się autentycznymi paszportami polskimi z fałszywymi danymi. Żydowską grupą kierował Abraham Stern, urodzony w Suwałkach komendant organizacji bojowej Irgunu. Był to kurs dla przyszłych instruktorów, a jego program obok zajęć saperskich obejmował podstawy konspiracji, techniki sabotażu, dywersji i walki partyzanckiej. Absolwenci mieli w Palestynie przekazywać zdobytą wiedzę dalej. Równolegle szkolenie bojowników Haganah prowadzono w jednostkach wojskowych w Rembertowie i Warszawie. Odpowiedzialnym za program szkoleniowy i przygotowanie ochotników z Polski, którzy mieli wyemigrować i zasilić obie organizacje bojowe w Palestynie, był pułkownik Jan Kowalewski, jeden z najlepszych oficerów „Dwójki”.

Wiosną 1939 roku Żabotyński i Stern wystąpili do MSZ o pożyczkę dla Irgunu w wysokości 212 tysięcy przedwojennych złotych. Zgodę na udzielenie pożyczki z budżetu Departamentu Konsularnego wydał minister Józef Beck. Pożyczka miała być częściowo w gotówce, a częściowo w broni, amunicji, materiałach wybuchowych i sprzęcie wojskowym. W przekazanym pokwitowaniu, datowanym 12 maja 1939 roku Władimir Żabotyński uznał polską pożyczkę za „dług honorowy” i zapewnił: „uczynimy wszystko, co w naszej mocy, aby spłacić ją jak najprędzej”.

Abraham Stern (w Palestynie używał pseudonimu Ben Mosze), dziękując 2 maja za możliwość pozyskania dóbr wartości powyżej 200 tysięcy złotych, zapewniał, że dług zostanie spłacony „po realizacji naszych celów”, czyli po powstaniu niepodległego państwa Izrael. Reprezentujący w tej transakcji stronę polską szef Departamentu Konsularnego Wiktor Tomir Drymmer jeszcze w 1968 roku zapewniał publicznie, że pożyczka nie została spłacona, chociaż niepodległość państwa Izrael proklamowano 14 maja 1948 roku.

Z innych niż Drymmer źródeł wiadomo, że Żabotyński listownie wyraził też wdzięczność za inną pożyczkę w wysokości 300 tysięcy złotych. Czy została zwrócona – nie wiadomo.

Magazyn uzbrojenia i sprzętu przeznaczonego do dyspozycji Irgunu mieścił się w wąskim budynku przy ulicy Ceglanej 8 (obecnie Pereca) w Warszawie. Yaakov Meridor, który po ukończeniu szkolenia w Andrychowie miał nadzorować przerzut uzbrojenia do Palestyny, pisał po latach, że kiedy wszedł do środka to – „omal nie zemdlałem”. Stały tam „setki skrzynek z bronią i amunicją. Chciałem ucałować każdą z nich”. Według Meridora, dla żydowskiego podziemia w Palestynie przygotowano 20 tysięcy karabinów Mauser oraz setki sztuk lekkiej i ciężkiej broni maszynowej, w tym 200 ckm Hotchkiss, a także liczne pistolety polskiej produkcji. Karabiny były produkcji francuskiej z dostaw dla polskiej armii w 1921 roku i zakonserwowane po wojnie polsko-bolszewickiej. Podane przez Meridora liczby mogą być dyskusyjne, ale fakt, że ckm Hotchkiss zostały dostarczone do Palestyny z Polski, potwierdzają inne źródła.

Wszystkie egzemplarze broni były „anonimowe”. Zatarto numery seryjne i oznaczenia producenta na wypadek, gdyby w Palestynie broń wpadła w brytyjskie ręce. Wielka Brytania była wówczas sojusznikiem Polski przeciwko III Rzeszy!

Broń, amunicję i sprzęt szmuglowano do Palestyny przez Bułgarię i Rumunię jako pomoc charytatywną dla osadników żydowskich, podając w listach przewozowych koce, obuwie, cement, materiały budowlane itp. Transporty te finansował w części, obok polskiego rządu, sympatyk Syjonistów-Rewizjonistów, francusko-rumuński milioner Simon Marcovici-Cleja. Zapotrzebowania na dostawy konkretnego uzbrojenia, amunicji lub zaopatrzenia składał Abraham Stern w uzgodnieniu z konsulem generalnym RP w Jerozolimie, Witoldem Hulanickim. Trzy poważne transporty dla Irgunu przerzucono jesienią 1938 roku oraz wiosną i latem 1939 roku. W międzyczasie szmuglowano drobne ilości broni i amunicji. Równolegle wysyłano uzbrojenie i amunicję dla Haganah. W tym przypadku transport i przemyt organizował mieszkający w Warszawie Jehuda Arazi.

Wojna przerwała współpracę, ale po podpisaniu układu Sikorski-Majski w lipcu 1941 roku, w szeregach armii generała Władysława Andersa znalazło się około 4 tysięcy Żydów. Po wyjściu ze Związku Sowieckiego polskie oddziały przybyły w 1942 roku przez Persję i Irak do Palestyny. Tam „zaczęły się tłumne dezercje żołnierzy żydowskiego pochodzenia, zaagitowanych przez organizacje żydowskie” – zapisał generał Anders we wspomnieniach. Jednostki Armii Polskiej na Wschodzie opuściło około 3 tysięcy żołnierzy „częściowo dobrze wyszkolonych”, co spowodowało „znaczne luki w oddziałach”. Mimo to, generał Anders nie zezwolił na poszukiwanie dezerterów, chociaż domagali się tego dowódcy brytyjscy. „Ani jeden dezerter nie został przez nas aresztowany”, ponieważ „nie chciałem mieć pod dowództwem żołnierzy, którzy bić się nie chcą” – wspominał dowódca II Korpusu i zagrał na dwie strony. Polskiej żandarmerii wydał cichą instrukcję, aby uciekinierów nie traktowano jako dezerterów, a Brytyjczyków lojalnie uprzedził, że mogą mieć z dezerterami kłopoty.

Wśród tysiąca żołnierzy pochodzenia żydowskiego, którzy postanowili zostać w szeregach Wojska Polskiego, był kapral 5 dywizji piechoty Menachem Begin, w cywilu warszawski adwokat. Uważał on, że nie można opuszczać armii, której złożyło się przysięgę.

Begin nie był w łatwej sytuacji. Koledzy z Irgunu prosili go, aby wszedł do ścisłego kierownictwa organizacji. Chcąc mu pomóc, zwrócili się do przebywającego w Palestynie Wiktora Drymmera. Ten, znając dobrze generała Michała Karaszewicza-Tokarzewskiego, który był zastępcą generała Andersa, przedstawił mu sytuację Begina i jego rozdarcie między dwiema lojalnościami. Generał Karaszewicz-Tokarzewski znalazł salomonowe rozwiązanie – udzielił kapralowi Beginowi bezterminowego urlopu.

W odpowiedzi na otrzymywaną pomoc i wsparcie kierownictwa Irgunu i różnych grup, które z niego wyszły, doradziły dyskretnie dowództwu Armii Polskiej na Wschodzie, aby na pojazdach obok brytyjskich oznaczeń malowano nieformalne oznakowania polskie. Najlepiej biało-czerwone proporczyki. Wówczas, tłumaczono, nasi ludzie przepuszczą pojazd i nie odpalą przygotowanych już przydrożnych min.

Po wybuchu wojny Irgun powstrzymał się od atakowania Brytyjczyków. Nie podporządkował się tej decyzji Abraham Stern, który z grupą młodych, dobrze wyszkolonych, „wilków” opuścił Irgun i w 1940 roku założył odrębną organizację bojową Lechi, która prowadziła typowe działania terrorystyczne. Dla Lechi głównym wrogiem byli Brytyjczycy i dla ich pokonania Stern gotów był sprzymierzyć się z każdym, nawet z Niemcami Hitlera, Włochami Mussoliniego czy Sowietami Stalina. Stern oraz jego zastępca Icchak Szamir nadali Lechi wymiar mistyczny. Głosili, że Żydzi są narodem wybranym, a ich zadaniem jest utworzyć państwo od Nilu do Eufratu, odrodzić królestwo i zbudować Trzecią Świątynię. W taktyce wykorzystywali skutecznie nauki pobrane w Rembertowie i Andrychowie.

Brytyjczycy pilnie szukali dowodów działalności Sterna, który w Palestynie znany był pod pseudonimami Ben Mosze i Yair. Kiedy 11 lutego 1942 roku (według innych źródeł 12 grudnia 1942 roku) do mieszkania, w którym ukrywał się wraz z żoną, weszli z nakazem rewizji funkcjonariusz brytyjski i policjant żydowski, Stern nie stawiał oporu. Na polecenie, żeby zabrał płaszcz, bo jest aresztowany, odwrócił się do wieszaka, a wówczas padł strzał w plecy. „Kto strzelił? Anglik? Żyd?” – pytał we wspomnieniach Wiktor Drymmer. Część źródeł podaje, że Anglik – funkcjonariusz policji brytyjskiej Jeffrey Morton.

Do końca 1942 roku większość bojowników Lechi zginęła lub została aresztowana. Niedobitki zeszły do głębokiego podziemia. Na wzór siatek „Dwójki” organizację przebudowano w system trzyosobowych komórek konspiracyjnych z trzyosobowym komitetem centralnym na czele.

Za sprawy operacyjne, administracyjne i organizacyjne odpowiadał w nim Icchak Szamir, który, ścigany przez Brytyjczyków, posługiwał się otrzymanymi potajemnie autentycznymi polskimi dokumentami wojskowymi wystawionymi na jego właściwe nazwisko Jeziernicki. Udawał przy tym, że nie zna ani hebrajskiego, ani jiddisz i mówi tylko po polsku.

Po wojnie Lechi i Irgun nie zaprzestały walki o niepodległość. Liczba zamachów bombowych, ataków, porwań, terrorystycznych zabójstw stale rosła. 22 lipca 1946 roku sześciu bojowników Irgunu wśliznęło się do podziemi hotelu King David w Jerozolimie, zarekwirowanego dla brytyjskich oficerów. Wnieśli siedem konwi do mleka pełnych materiałów wybuchowych. Z wielką znajomością rzeczy minerzy zainstalowali ładunki w newralgicznych punktach konstrukcji południowej części siedmiokondygnacyjnego budynku, pod lokalami, w których urzędowały władze Brytyjskiego Mandatu Palestyny, a potem wycofali się niepostrzeżenie. Irgun ostrzegł telefonicznie, że hotel jest zaminowany, ale ostrzeżenie zlekceważono i nie zarządzono ewakuacji budynku. Eksplozja nastąpiła o 12.37 czasu lokalnego. Cały narożnik hotelu runął. Zginęło 91 osób, w tym 28 Brytyjczyków. Londyn zagotował się z oburzenia, ale w kręgach politycznych zaczęła dojrzewać myśl, iż czas rozpocząć rozmowy w sprawie powstania państwa Izrael.

Artykuł Rafała Brzeskiego pt. „Fundamenty Izraela w Zofijówce i Andrychowie” znajduje się na s. 4 i 5 marcowego „Kuriera WNET” nr 45/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Rafała Brzeskiego pt. „Fundamenty Izraela w Zofijówce i Andrychowie” na s. 4 marcowego „Kuriera WNET” nr 45/2018, wnet.webbook.pl