Mira Modelska-Creech o manifestacjach Polonii amerykańskiej przeciwko ustawie 447. Stwierdza, że te mające miejsce w Chicago miały pozytywny wydźwięk.
Modelska-Creech w porannej audycji mówiła o tym, że jest bardzo zaniepokojona tym, co dzieje się na świecie. Stwierdziła, że żyjemy w czasach, w których osoby kształtujące społeczeństwo obywatelskie powinny „brać sprawy w swoje ręce”. Nawiązuje tym samym do protestów, które zorganizowała Polonia Amerykańska 1 marca w Chicago:
Zorganizowaliśmy na Daily Plaza manifestacje, że nie zgadzamy się i że nie ma przyzwolenia ze strony Polonii na realizację ustawy 447 […] która byłaby rzeczywiście dewastująca i nie ma żadnych podstaw ani moralnych, ani prawnych ku jej realizacji.
Odniosła się także do wypowiedzi Tomasza Sakiewicza, który twierdził, że podczas owego protestu dało się usłyszeć antysemickie hasła:
Żadnych elementów antysemickich nie widziałam. W całym moim długim życiu nie spotkałam antysemity, także nie wiem jak wyglądają. […] Jeżeli Pan Sakiewicz widział jakieś momenty antysemickie, to punkt siedzenia określa punkt widzenia.
Modelska-Creech stwierdziła także, że łączna liczba 2500 osób biorących udział w proteście była ogromnym sukcesem organizacyjnym.
Tomasz Sakiewicz opowiada o, jak sam je określa, lewackich żydowskich organizacjach, które chcą dzięki ustawie 447 (JUST) uzyskać miliardy dolarów od Polski z tytułu roszczeń mienia bezspadkowego.
Mówi o tym w kontekście niedawnej wizyty w Stanach Zjednoczonych. Podczas jego podróży redaktor naczelny „Gazety Polskiej” był świadkiem protestu Polonii amerykańskiej przeciwko wspomnianej ustawie. Krytycznie odnosi się do wystąpienia publicznego Polaków, gdyż nie sądzi, aby ów protest był pokazem siły:
Te demonstracje były robione bardzo szybko i nie mogły się udać. To nie był protest siły, tylko zachęta do uruchomienia tej ustawy. Po proteście w New York Times i innych czołowych amerykańskich gazetach ukazały się artykułu o polskich antysemitach i o potrzebie uruchomienia tj. ustawy. Jak dodaje redaktor Gazety Polskiej: bez względu na to, czy te gazety piszą prawdę, czy nie, sam słyszałem, jak protestujący posługiwali się hasłami antysemicki i padały tam teksty w stylu: wojska USA stacjonują w Polsce po to, aby Żydzi ograbili Polskę. Tomasz Sakiewicz po wizycie w USA zauważa, że Polonia, która jeszcze do niedawna sympatyzowała z Demokratami, teraz coraz częściej popiera Republikanów.
Ponadto publicysta ze sceptycyzmem podchodzi do retoryki protestujących oraz polskich polityków, którzy przekonują społeczeństwo, iż polityka Prawa i Sprawiedliwości jest antypolska. Atakuje przy tym Konfederację KORWiN Braun Liroy Narodowcy:
Przyjrzyjmy się temu, co głoszą liderzy tej partii (…) Korwin Mike, który wprost broni Adolfa Hitlera (…) czy Grzegorz Braun, który chce wprowadzać monarchię”. Jak dodaje Sakiewicz; Liderzy nowego prawicowego ugrupowania służą nie wiadomo komu, ale na pewno nie Polakom. Jesteśmy znowu robieni w konia, i to przez lewicę, która wykorzystuje ludzi urwanych z choinki. Każdy ma prawo istnieć na scenie politycznej i każdy ma prawo walczyć o głosy, natomiast Konfederacja KORWiN Braun Liroy Narodowcy nawiązuje do najbardziej szkodliwych dla Polski haseł. Trudno sobie wyobrazić, co może dziś przynieść większe straty.
– W wyniku głosowania prawicowa partia Likud premiera Netanjahu niemal zremisowała z opozycyjnym centrowym sojuszem Niebiesko-Białych. Wygrała demokracja, będzie dobrze – mówi Jarosław Papis.
Jarosław Papis, prezes Fundacji Trzeci Wymiar Kultury, prezentuje wyniki wtorkowych wyborów parlamentarnych w Izraelu. Pierwsze opublikowane sondaże exit poll nie przesądziły, kto osiągnął przewagę w głosowaniu. Według nich zarówno prawicowe ugrupowanie Likud premiera kraju Benjamina Netanjahu, jak i opozycyjny centrowy sojusz Niebiesko-Białych cieszyły się niemal identycznym poparciem. Jednak po przeliczeniu 97 proc. głosów o włos wygrała partia Netanjahu. Likud może liczyć na 37 mandatów, a sojusz Niebiesko-Białych – 36 mandatów. Tym samym izraelski polityk po raz piąty objął stanowisko Prezesa Rady Ministrów.
„W Izraelu te wybory to był też plebiscyt za premierem Netanjahu albo przeciw niemu”.
Po ogłoszeniu wyników głosowania Benjamin Netanjahu podziękował za wybór oraz obiecał, że będzie premierem wszystkich Izraelczyków – Żydów, nie-Żydów i Arabów. Stwierdził również, że problem mniejszości arabskiej i palestyńskiej zamieszkującej państwo znajdzie swoje szybsze rozwiązanie.
„Wygrała demokracja, wszyscy wrócili do pracy, będzie dobrze”.
Nikt oprócz nas nie ma interesu w tym, by pokazywać, jak zachowali się Polacy podczas wojny. Więcej, prawie wszyscy mają interes w tym, by tego nie pokazać, obawiając się kompromitujących porównań.
Zbigniew Kopczyński
Szanse Polski na przeciwstawienie się fałszowaniu historii i finansowym żądaniom Przedsiębiorstwa Holokaust, bo tak to można nazwać, wyglądają skromnie. Optymizmu może dodać historia z żądaniami niemieckimi. Przypomnę: w czasie pierwszych rządów PiS-u pojawiły się żądania zwrotu lub wypłaty odszkodowań za niemiecki majątek przejęty przez Polskę po wojnie. Powstała organizacja Preußische Treuhand, a liczne autorytety prawnicze, również polskie, wskazywały, że Niemcy mają prawo odzyskać utracony majątek.
Sytuacja wyglądała na beznadziejną do momentu, gdy, z polecenia ówczesnego prezydenta Warszawy Lecha Kaczyńskiego, obliczono straty wojenne Warszawy. Suma zrobiła wrażenie, a i wątpliwości, kto ma zapłacić, nie było żadnych.
Preußische Treuhand zniknął z mediów. Dziś, gdy oblicza się polskie straty wojenne, by wystąpić z żądaniem odszkodowań, ze strony niemieckiej słychać przypominanie, że Polska otrzymała już ziemie zachodnie. A to już jest defensywa, w ofensywie są Polacy.
W kwestii żydowskiej sprawa jest trudniejsza, bo przeciwnik silniejszy i ekonomicznie, i medialnie, a nam brakuje sojuszników. Ba, nasz główny sojusznik jest przeciw nam. Działać potrzeba więc zdecydowanie i wielotorowo. Przede wszystkim musimy pokazać światu naszą prawdziwą historię. Tutaj również nie mamy sojuszników. Nikt oprócz nas nie ma interesu w tym, by pokazywać, jak zachowali się Polacy podczas wojny. Więcej, prawie wszyscy mają interes w tym, by tego nie pokazać, obawiając się kompromitujących porównań. (…)
Dyskusję o roszczeniach finansowych musimy z kolei sprowadzić na grunt cywilizacyjno-prawny, czyli odnieść się do podstawowych zasad prawa obowiązujących w krajach cywilizowanych. Wykażmy naszemu głównemu sojusznikowi, że domaganie się wypłaty odszkodowań za bezspadkowe mienie pożydowskie w Polsce jakieś grupie amerykańskich Żydów, których z byłymi właścicielami łączy jedynie narodowość, jest podważeniem cywilizowanych systemów prawnych, w tym prawa amerykańskiego.
Według prawa cywilizowanego świata majątek bezspadkowy przypada państwu, którego zmarły był obywatelem, a pomordowani w Zagładzie Żydzi, którzy posiadali majątki w Polsce, byli obywatelami polskimi. Domaganie się wypłaty odszkodowań organizacjom amerykańskich Żydów jest działaniem rasistowskim, stosowaniem mentalności plemiennej.
Zapytajmy sekretarza Pompeo, czy jeśli w Kalifornii lub Pensylwanii umrze jakiś Polak, nie pozostawiwszy spadkobierców, to jego mienie powinno przypaść jakiejś grupie Polaków (bo nie państwu polskiemu). I, jeśli tak, to której: tej z Wrocławia, czy tej z Białegostoku? A do starszych braci z Przedsiębiorstwa Holokaust przemówmy językiem dla nich zrozumiałym, czyli wyliczeniami finansowymi. (…)
Przeanalizujmy, skąd biorą się te bajońskie sumy żądanych odszkodowań, na jakiej podstawie zostały obliczone. Czy na podstawie obecnych wartości nieruchomości, ich wartości przed wojną, czy też w momencie przejęcia ich przez państwo polskie? Najuczciwszy jest ten trzeci wariant. Wtedy jednak wartość tych nieruchomości była niewielka, a w takiej Warszawie wręcz ujemna, to znaczy wartość działki minus koszty usunięcia gruzu. Same działki też miały wartość niedużą, bo nie wchodziła wtedy w grę premia za położenie. Nie było wcale pewne, że Warszawa będzie odbudowana.
Takie wyliczenie powinniśmy przedstawić holokauściarzom z uprzejmą sugestią, by o wyrównanie różnicy między wartością sprzed wojny a bezpośrednio po niej zwrócili się następcy prawnego wykonawcy przekształcenia domów w gruz, czyli Republiki Federalnej Niemiec.
À propos Niemiec: Berlin jest najodpowiedniejszym adresem dla całości żądań.
Cały artykuł Zbigniewa Kopczyńskiego pt. „Jak bronić się przed roszczeniami” znajduje się na s. 4 marcowego „Kuriera WNET” nr 57/2019, gumroad.com.
„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.
Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.
Artykuł Zbigniewa Kopczyńskiego pt. „Jak bronić się przed roszczeniami” na s. 4 marcowego „Kuriera WNET”, nr 57/2019, gumroad.com
– Donald Trump i władze Izraela mniemają, że Syria jest trampoliną dla Iranu w celu ataku na Izrael – mówi dr Bruno Surdel, tłumacząc tę decyzję. Czy może ona skutkować legalizacją aneksji Krymu?
W Poranku WNET dr Bruno Surdel mówi o przyczynach podpisania w poniedziałek przez Donalda Trumpa dekretu uznającego suwerenność Izraela nad Wzgórzami Golan. Jedną z nich jest wzmocnienie pozycji Benjamina Netanjahu przed wyborami do Knesetu, które odbędą się już 9 kwietnia. Druga przyczyna łączy się z wyborami prezydenckimi w USA w 2020 r.
Czy ktoś może przeciwstawić się decyzji prezydenta Stanów Zjednoczonych? „Nie ma możliwości, aby ktoś wystąpił zbrojnie” – oznajmia dr Surdel w rozmowie z Krzysztofie Skowrońskim. Niemniej jednak konsekwencje tego wydarzenia na arenie międzynarodowej mogą być poważne. Uznanie bowiem suwerenności Izraela nad Wzgórzami Golan oznacza, że aneksja Krymu przez Rosję była w oczach Putina pełni legalna. Problematyczna staje się również niepodległość Tajwanu, do którego Chiny roszczą sobie prawo od lat.
Ponadto gość Poranka WNET mówi o podziale Syrii przez kilku największych graczy na arenie międzynarodowej.
– Polonię w USA przerażają zaniechania polskich władz w sprawie ustawy 447. Jej zapisy mogą doprowadzić do przejęcia kontroli nad naszym krajem, a także do odebrania suwerenności – mówi Edward Jeśman.
Edward Jeśman, członek Kongresu Polonii Amerykańskiej, mówi o protestach organizowanych przez jego organizację, które odbędą się 21 marca w sześciu miastach Stanów Zjednoczonych: Nowym Jorku, Chicago, Bostonie, Filadelfii, Los Angeles i Hartfordzie. Manifestanci będą wyrażać podczas nich swoje niezadowolenie wobec zapisów ustawy 447, na mocy której amerykański Departament Stanu zobowiązany jest do składania corocznych raportów dotyczących zaawansowania realizacji roszczeń na rzecz organizacji żydowskich przez Polskę i 45 innych krajów, które sygnowały Deklarację Terezińską.
Gość Poranka informuje, że Polonię w USA przerażają zaniechania, których w sprawie kontrowersyjnego dokumentu dopuszczają się polskie władze. Stwierdza on, że zdają się one nie dostrzegać olbrzymich konsekwencji wynikających z zapisów ustawy.
„Gra jest naprawdę o wszystko, to nie jest kwestia tylko pieniędzy, to też jest kwestia kontroli nad naszym krajem”.
Jeśman przybliża również okoliczności podpisania przez Polskę Deklaracji Terezińskiej. Została ona przyjęta 30 czerwca 2009 r. podczas konferencji praskiej poruszającej m.in. temat restytucji prywatnego i komunalnego mienia żydowskiego przejętego w czasie II wojny światowej i po jej zakończeniu. Członek Kongresu Polonii Amerykańskiej zaznacza, że nie posiada on dowodów na to, by strona polska podpisała tę umowę.
„Sama ustawa odwołuje się też do uczestników tej konferencji, a nie do signatories, czyli osób, które podpisały cokolwiek”.
Gość Poranka zwraca uwagę, że ustawa 447 została przyjęta dzięki lobbingowi marginesu amerykańskich środowisk żydowskich, który żyje z tego rodzaju wymuszeń mienia. Duży swój udział ma w nim Światowa Organizacja Restytucji Mienia, która kilka lat wcześnie wywarła duży wpływ na uzyskanie majątku z roszczeń w Szwajcarii.
Marek Budzisz komentuje rosyjską politykę zagraniczną w skali globalnej, zarówno w Europie jak i na Bliskim Wschodzie. Wyjaśnia, dlaczego popiera dalsze zacieśnianie więzów wojskowych z USA
Wczoraj rozpoczęła się wizyta premiera Izraela Benjamina Netanjahu w Rosji. Przywódcy obu krajów rozmawiali głównie o wojnie w Syrii. Jak twierdzi Budzisz, wizyta jest spowodowana zacieśnianiem więzów persko-syryjskim. Niedawno miała również miejsce wizyta Assada w Teheranie, gdzie razem z ajatollahem Chamenei rozmawiał o wzmocnieniu obecności Irańczyków w Syrii. Głównym miejscem koncentracji są wzgórza Golan, przy granicy z Izraelem, stąd nerwowa reakcja Jerozolimy i próba mediacji z sojusznikiem Damaszku i Teheranu.
Budzisz komentuje też ostatnie groźby Rosji, która w reakcji na plany rozszerzenia NATO zapowiada, że nie zawaha się wystrzelić rakiety z ładunkiem nuklearnym nie tylko w kraje europejskie, ale też „w stronę krajów, które są decyzyjne”. Budzisz na pytanie o różnicę potencjału państw NATO i Rosji odpowiada, że rosyjscy stratedzy nie wierzą, że w XXI wieku wojna między mocarstwami mogła trwać latami jak na przykład II wojna światowa, a raptem kilka tygodni. – Różnica potencjału nie będzie, jak mówią, grać wielkiej roli – opowiada Budzisz.
Gość Poranka WNET popiera także zwiększenie obecności wojsk Stanów Zjednoczonych na terenie Polski. Uważa, że to jedyna gwarancja bezpieczeństwa, pewniejsza niż państwa zachodnioeuropejskie. – Proszę popatrzeć na sondaże we Francji albo w Niemczech, opinia publiczna tych krajów uważa, że większym zagrożeniem dla pokoju jest prezydent Trump niż Władimir Putin – wyjaśnia. Budzisz sugeruje, że w warunkach wojny hybrydowej, gdy nikt oficjalnie nie wypowiada wojny, dyplomacja europejska będzie bezradna. Nasz ekspert nie uważa, że wojna przy pomocy zielonych ludzików grozi Polsce, ale Litwie, Łotwie i Estonii już tak.
Piotr Gliński, wiceprezes Rady Ministrów o konferencji pt. „Wolność (słowa) kocham i rozumiem” zorganizowanej przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich oraz o stosunkach polsko-izraelskich.
Zdaniem ministra kultury i dziedzictwa narodowego tego typu debaty dziennikarskie są bardzo ważne i potrzebne dla dobrego funkcjonowania polskiej demokracji, dla funkcjonowania instytucji publicznych oraz wspólnoty politycznej.
„Bez wolności mediów nie ma współczesnej demokracji, nie ma także sukcesu we wspólnotach politycznych. Już od kilkuset lat ludzie nie organizują się dobrze, jeżeli nie ma wolności […] Każde takie forum, każda okazja, aby mówić o faktach, jest dla nas czymś pozytywnym”.
Piotr Gliński opowiada również o relacjach polsko- żydowskich.
– Elementem polskiego dziedzictwa narodowego jest również dziedzictwo polskich Żydów, czyli milionów polskich obywateli, którzy żyli na polskich ziemiach przez wiele lat – mówi. – Nasze relacje układały się różnie, ale nigdy nie doprowadziliśmy do eskalacji nienawiści takiej, jaką zorganizowała niemiecka, nazistowska machina Państwowa w czasie II wojny światowej. W tej chwili jesteśmy oskarżani, nasza historia jest przekłamywana i stoją za tym jakieś grupy interesów. Naszym obowiązkiem jest mówić prawdę o relacjach oraz o żydowskim dziedzictwie.
Zdaniem ministra Glińskiego obecnie relacje polsko-izraelskie są o wiele lepsze niż takie, które mieliśmy w styczniu zeszłego roku.
„W ciągu jednego roku sprawiliśmy, że relacje polsko- żydowskie weszły na zupełnie inny poziom”.
Jako przykład zmiany w naszych relacjach Gliński przytoczył fakt, że w momencie skandalicznego ataku szefa izraelskiego MSZ Israela Katza na Polskę, z użyciem najbardziej rasistowskich, stereotypowych, głupich oskarżeń, byliśmy natychmiast bronieni zarówno przez polskie środowiska żydowskie, ale również przez amerykański oraz Światowy Kongres Żydów.
– Czaputowicz nie miał żadnej odpowiedzi na słowa Pompeo o restytucji mienia żydowskiego. Pokazał w ten sposób, że należy całą polską dyplomację wyrzucić na zbity pysk – mówi Wojciech Cejrowski.
W poniedziałkowym programie „Studio Dziki Zachód” Wojciech Cejrowski komentuje najnowsze wydarzenia polskiej polityki. W najnowszym wydaniu audycji odnosi się krytycznie do wybiórczego spełniania obietnic wyborczych przez prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego. Jako przykład takiego działania podaje wycofanie się polityka z decyzji o zapewnieniu darmowych miejsc we żłobkach dla wszystkich dzieci w 2019 r. z powodu zbyt małej ilości miejsc. Zaznacza, że pozostaje to w sprzeczności z chęcią inwestowania przez prezydenta w program in vitro.
„Jak te dwie rzeczy Państwo zestawią ze sobą, to facet chce produkować więcej dzieci, pomimo że nie ma miejsc w żłobkach dla tych dzieci, które już są. To jest tak zwyczajnie nielogiczne”.
Podróżnik nie jest również entuzjastą propozycji rządu, który chce zapewnić dzieciom darmowy ciepły posiłek w szkołach. Uważa, że tego typu działaniami powinny zajmować się organizacje charytatywne i rodzice, a nie władza.
„Państwo absolutnie nie powinno się zajmować działalnością gospodarczą ani fundowaniem zupy dla nikogo. Nigdy”.
Najwięcej uwagi w swojej audycji Cejrowski poświęcił tym razem konferencji bliskowschodniej, która odbyła się w dniach 13-14 lutego w Warszawie. Zdaniem gospodarza „Studia Dziki Zachód” podczas imprezy polska dyplomacja, którą uznał za nieistniejącą, popełniła szereg błędów. Podróżnik nie przebiera w tym miejscu w słowach – sądzi, że tzw. fachowców „po ruskich szkołach” należy „na zbity pysk wyrzucić” nawet za cenę tego, że nie będziemy sobie przez jakiś czas radzić. Nie szczędzi gorzkich słów przede wszystkim pod adresem ministra spraw zagranicznych Jacka Czaputowicza, którego skrytykował za brak odpowiedzi na apel sekretarza stanu USA Mike’a Pompeo o restytucji mienia żydowskiego. Uważa ponadto, że wypowiedź amerykańskiego polityka nie była tak szkodliwa dla interesów Polski jak przedstawia się ją w polskich mediach. Podróżnik wskazuje, że wezwano do zwrotu majątku jedynie osobom fizycznym, a nie instytucjom czy fundacjom żydowskim.
Cejrowski stwierdza także, że odwołanie przez premiera Mateusza Morawieckiego udziału Polski w szczycie Grupy Wyszehradzkiej zaplanowanego na 18-19 lutego w Izraelu nie przyniosło spodziewanego efektu. Decyzja wywołana przez słowa ministra spraw zagranicznych Izraela Izraela Katza, który stwierdził, że Polacy wyssali antysemityzm z mlekiem matki była całkowicie chybiona biorąc pod uwagę fakt, że we wtorek premierzy Czech, Węgier, Słowacji i Izraela odbyli wspólne spotkanie. Polska nieobecność dodatkowo potwierdziła wypowiedziane przez izraelskiego polityka słowa.
W programie podróżnik mówi również o cenzurze konta Donalda Trumpa przez Twitter oraz nielegalnym wywożeniu polskich leków za granicę.
W Popołudniu WNET Miłosz Lodowski mówił jak Polska powinna zwalczać przejawy antypolonizmu i aktów dyfamacyjnych wobec Rzeczpospolitej. Zaczął od napaści w Waszyngtonie za popieranie Trumpa.