Benjamin Netanjahu cały czas szuka eskalacji i wojny. Ma jednak więcej do stracenia w konflikcie z Palestyną – mówi ambasador Palestyny w Polsce Mahmoud Khalifa.
Mahmoud Khalifa komentuje izraelskie plany ekspansji terytorialnej. Określa je mianem „rozszerzania państwa apartheidu”. Dyplomata apeluje o deeskalację konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Jego zdaniem, Stany Zjednoczone nie są dobrym mediatorem w tej sprawie.
Rząd Izraela wykonuje kroki, które zagrażają bezpieczeństwu w regionie bliskowschodnim. Żeby chronić pokój, trzeba zapobiegać aneksjom.
Gość „Popołudnia WNET” komentuje zakończenie przesilenia rządowego w Izraelu. Stwierdza, że to państwo w dalszym ciągu nie jest dobrym partnerem do negocjacji pokojowych:
Benjamin Netanjahu cały czas szuka eskalacji i wojny. Aby wrócić do procesu pokojowego potrzebujemy jasnych i uzgodnionych zasad, poważnego partnera i konkretnego harmonogramu. Bez tego Izrael cały czas będzie naruszał podpisane przez siebie umowy i rezolucje ONZ.
Ambasador Mahmoud Khalifa oskarża USA i Izrael o sianie antypalestyńskiej propagandy, i kolportowanie nieprawdziwych informacji, jakoby Palestyna nie miała w świecie żadnych przyjaciół.
Mamy wsparcie od całego świata arabskiego. Są to środki finansowe i wyraźne decyzje polityczne.
Rozmówca Jaśminy Nowak mówi również o konieczności odbycia w tym roku w Autonomii Palestyńskiej wyborów parlamentarnych. Mahmoud Khalifa apeluje o większe zaangażowanie społeczności międzynarodowej w zapewnienie stabilności na Bliskim Wschodzie. W przeciwnym wypadku, cierpieć będą zarówno Izraelczycy, jak i Palestyńczycy:
Izrael w sporze z Palestyną ma nawet więcej do stracenia.
Śmierć chińskiego dyplomaty, inwestycje Państwa Środka, amerykańska presja i nowa koalicja rządowa. Dr Agnieszka Bryc o sytuacji w Izraelu, jego postawie wobec Chin i USA oraz sytuacji wewnętrznej.
Dr Agnieszka Bryc komentuje śmierć ambasadora ChRL w Izraelu, która miała miejsce w niedzielę. 57-letni Du Wei został znaleziony martwy w swoim domu na północ od Tel Awiwu. W sprawie tej toczą się śledztwa chińskie i izraelskie. Przy tej okazji ekspertka omawia zaangażowanie Chin w Izraelu. Zauważa, że
Chińczycy inwestują w bardzo newralgiczne punkty.
Wśród nich są „inwestycje w największym porcie Izraela w Hajfie”. Tam zaś ulokowane są „bardzo istotne z punktu widzenia obronności Izraela instalacje amerykańskie”. Dla bezpieczeństwa Izraelczycy wdrożyli „mechanizm monitorujący obecność biznesową Chińczyków w Izraelu”.
Większa aktywność Państwa Środka na Bliskim Wschodzie nie umknęła uwagi Amerykanom. Odwiedzający Izrael dwa dni przed śmiercią chińskiego ambasadora Mike Pompeo mówił, że Izraelczycy muszą wybrać stronę, po której chcą stanąć. Dr Bryc przypomina, iż kiedy Tel-Awiw podpisał z Pekinem kontrakt na dostawę do Chin samolotów Falcon, Waszyngton zagroził zawieszeniem, bądź ograniczeniem pomocy militarnej dla Izraela. Jak komentuje:
Bezpieczeństwo Izraela naprawdę zależy od współpracy z Amerykanami, mogą utrzymać pragmatyczne relacje z Chinami, ale doskonale wiedzą, kto jest partnerem nr 1.
Specjalista od spraw Bliskiego Wschodu odnosi się także do sformowania koalicyjnego rządu przez dotychczasowych rywali politycznych – Beniego Ganca i Binjamina Netanjahu. Ten ostatni ma pozostać premierem w 35. rządzie Państwa Izrael. Po 18 miesiącach na stanowisku zmieni go Ganc.
Jak zauważa dr Bryc, jest to piąty rząd Netanjahu, drugi rotacyjny i pierwszy tak duży – jest w nim aż 34. ministrów, a po zmianie premiera ma być 36.
24 maja rusza proces Netanjahu, który uzyskał od Sądu Najwyższego zgodę na to, żeby pozostać na urzędzie nawet mając na sobie ciążące zarzuty o korupcję.
Zauważa, że jeśli Bibi zostanie za 18 miesięcy wicepremierem to zapewne „pojawi się kwestia czy może pełnić obowiązki wicepremiera, a jednocześnie mieć zarzuty”, którą ponownie będzie musiał rozpatrzyć SN.
Tomasz Siemoniak o walce państwa z koronawirusem, skrytykowanej propozycji kandydatki PO na Prezydenta RP, kryzysie uchodźczym i o rozczarowaniu Włoch odnośnie braku pomocy w walce z Covid-19.
Tomasz Siemoniak ma nadzieję, że rząd ma skuteczny plan walki z zarazą covid-19. Informuje, że obecnie mówi się o możliwości wprowadzenia stanu nadzwyczajnego lub klęski żywiołowej, ale nie wyjątkowego.
Nie było wczoraj kwestii wprowadzenia stanu wyjątkowego.
Za wcześnie jest też, jak powiedział na spotkaniu premier, by mówić o przesunięciu wyborów prezydenckich na późniejszy termin. Za takim rozwiązań opowiada się jeden z kandydatów- Krzysztof Bosak. Nasz gość zgadza się z szefem rządu, że jeszcze nie czas by o tym mówić. Trzeba się skupić przez najbliższe 2-3 tygodnie na walce z wirusem. Siemoniak odnosi się do możliwości wprowadzenia pełnej kontroli na granicach lub nawet ich zamknięcia:
Tylko rząd ma wiedzę jak wygląda sytuacja. […] Izrael i Wielka Brytania, nie mają takiej granicy jak my.
Stwierdza, że to bardzo trudna decyzja dodając, że państwa na które powołują się zwolennicy takiego rozwiązania mają całkiem inną sytuację, jeśli chodzi o granice lądowe niż my. Mówi, iż prosił premiera Mateusza Morawieckiego, żeby wyraźniej komunikował społeczeństwu o sytuacji w Polsce. Powodem tego jest masa krążących po kraju plotek. Na to co mówią powinni uważać także politycy. Kandydatka Koalicji Obywatelskiej została skrytykowana przez Adriana Zanberga za swój tweet. Apelowała w nim ona, żeby rząd uruchomił powszechny dostęp do testów na koronowirusa.
Oczekiwałbym od polityków Lewicy, którzy krytykują Małgorzatę Kidawę-Błońską, własnych pomysłów.
Propozycja kandydatki na prezydenta została oceniona przez część komentujących jako nierealna i przez to nieodpowiedzialna, gdyż próba jej realizacji oznaczałaby zakorkowanie systemu opieki zdrowotnej. Członek sztabu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej zgadza się, że kampania zamarła. Jest tak nie tylko ze względów bezpieczeństwa, ale także dlatego, że uwagę opinii publicznej w pełni angażuje koronawirus.
Rozmówca Łukasza Jankowskiego przedstawia działania, które mogą podjąć instytucje Unii Europejskiej w walce z koronawirusem. Podkreśla, że narzędzia do rozwiązania prawie wszyskich, poza gospodarczymi, kryzysów mają rządy narodowe, nie organa unijne. Te ostatnie zostały poddane ostrej krytyce ze strony Włochów, twierdzących, że Bruksela jest bierna wobec ich zmagań z epidemią. Nasz gość przypomina, że
Nie ma magazynów w Brukseli, nie ma hali z lekarzami unijnymi […] Gorzkość Włoch jest adresowana względem konkretnych państw, które ich zdaniem nie pomagają tak, jakby mogły.
Wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej odnosi się także do wzmożenia migracji z Bliskiego Wschodu poprzez Turcję do Europy. Oznajmia, że Polska powinna mieć szczelne granice, a porozumienie Unia-Turcja winno być honorowane. Nie widzi powodów żeby traktować zapowiadane na 17 marca spotkanie prezydenta Turcji ze swym francuskim odpowiednikiem i z kanclerz Niemiec jako powody do niepokojów, że robi się coś za plecami innych członków Unii.
Bliskowschodni korespondent Radia WNET analizuje sytuację na Bliskim Wschodzie w kontekście kryzysu humanitarnego na granicy Grecji i Turcji. Mówi też o powyborczej sytuacji w Izraelu.
Paweł Rakowski komentuje zmianę nastawienia Unii Europejskiej do przybyszów z Bliskiego Wschodu:
Europa jest już innym kontynentem niż 5 lat temu. Zdaje się, że przywódcy coś zrozumieli. Założenie, że ludzie których przyjmiemy nam się za to odwdzięczą było bardzo naiwne.
Eksperci zauważają, że uchodźcy, w celu odreagowania, niszczą swoje ośrodki. Proces ich adaptacji jest bardzo trudny. Na dodatek, imigranci niechętnie podejmują pracę. Comiesięczne zasiłki dla bezrobotnych stanowią równowartość rocznej pensji na Bliskim Wschodzie.
To jest zapowiedź fali, która może być dużo większa. Turcja może zechcieć usunąć lwią część uchodźców ze swojego terytorium, żeby zmniejszyć obciążenia budżetowe. Przed Europą jest widmo marszu 6 milinów ludzi.
Jak dodaje nasz korespondent, aktualna sytuacja jest niezwykle korzystna dla prezydenta Turcji Erdogana, który otrzymuje nowe narzędzie nacisku na UE.
Tureckie więzienia są opróżniane z kryminalistów, którzy docierają na turecko-greckie pogranicze. Obawiam się, że nikt nie będzie weryfikować uchodźców.
Paweł Rakowski dodaje:
Turcy muszą trzymać rękę na pulsie Syrii, by kontrolować swoje materialne interesy.
Zdaniem Pawła Rakowskiego, niemożliwa jest bezpośrednia wojna Turcji i Rosji. Jednak polityka Ankary staje się coraz bardziej nieprzewidywalna:
Im bardziej Turcja będzie tracić wpływy, tym bardziej będzie stawać się agresywnym bandytą.
Gość „Kuriera w samo południe” analizuje również skomplikowaną sytuację polityczną w Izraelu. kolejne wybory nie przełamały parlamentarnego pata. Ekspert nie spodziewa się, żeby dalsze rządy Benjamina Netanjahu przyniosły pozytywne efekty:
Premier Netanjahu dużo mówi a mało robi. Nie będzie uregulowania kwestii Iranu. W relacjach izraelsko-palestyńskich będzie tak, jak było.
Sytuacja szefa rządu jest tym trudniejsza, że ciążą na nim zarzuty korupcyjne. Proces przeciwko niemu rozpocznie się 17 marca. Paweł Rakowski przypomina, że skazany w trakcie pełnienia urzędu został prezydent Mosze Kacaw.
Trzeba przyznać, że Izrael nie boi się wtrącać do więzień własnych polityków.
Poruszony zostaje również temat relacji polsko-izraelskich, które są skomplikowane ze względów historycznych oraz z powodu agresywnej i przebiegłej polityki Federacji Rosyjskiej.
Prof. Bogdan Szafrański o tym, kto jest doradcą socjalisty Berniego Sandersa, co ten kandydat ma wspólnego z Polską i co uważa o premierze Izraela oraz komentuje umowę USA z talibami.
Prof. Bogdan Szafrański recenzuje prawybory w Partii Demokratycznej w Stanach Zjednoczonych. Dziś jest tam „super wtorek”. W prawyborach zagłosuje 14 stanów. Nasz gość przedstawia sylwetki trzech kandydatów, którzy pozostali. Jednym z nich jest Bernie Sanders, który deklaruje się jako socjalista. Co ciekawe jego doradcą jest Jeffrey Sachs, który pomagał w Polsce wprowadzić kapitalizm. Kolejną rzeczą łączącego tego kandydata z naszym krajem jest jego pochodzenie. Jego rodzice byli Żydami z Nowosądecczyzny, którzy wyemigrowali w 1921 r. do USA. Sam kandydat, jak mówi Szafrański, wspomina o tym, „tak, jakby bycie potomkiem polskich Żydów było rodzajem nobilitacji”. Żydowskie pochodzenie nie przeszkadza Sandersowi w ostrej krytyce władz Izraela. Nazwał on premiera Binjamina Netanjahu „reakcyjnym rasistą”. Amerykanista zwraca uwagę, że:
Na Partię Demokratyczną tradycyjnie głosuje dwie trzecie obywateli amerykańskich pochodzenia żydowskiego. O ich głosy raczej walczy Donald Trump.
Temu służyć miało, jak twierdzi, uznanie przez USA Jerozolimy za stolicę Państwa Izrael. Kolejnym kandydatem, także pochodzącym z rodziny żydowskiej, ale nie polskiej, tylko amerykańskiej, jest miliarder Michael Bloomberg. Jego majątek szacuje się na 50-60 mld dolarów, podczas, gdy Donalda Trumpa na 3 do 5 miliardów. Prof. Szafrański stwierdza, że Bloomberg jest gotów wydać potężne pieniądze na swoją kampanię. Jednocześnie jednak jego poglądy są niezbyt jasne i jest on dość słaby, jeśli chodzi o wystąpienia publiczne.
Joe Biden jest przedstawicielem tradycyjnych elit Partii Demokratycznej.
Trzecim z kandydatów na prezydenta USA jest były wiceprezydent przy Baracku Obamie i wieloletni działacza Partii Demokratycznej Joe Biden. Jego program to w znacznej mierze kontynuacja polityki Obamy.
Ekspert w zakresie zarządzania strategicznego komentuje także podpisaną przez reprezentantów Stanów Zjednoczonych i Talibanu umowę zakładającą stopniowe wycofywanie wojsk amerykańskich z Afganistanu.
Trudno liczyć na pokój w Afganistanie. […] Amerykanie wycofują się falami. Mogą to odwrócić, jeśli sytuacja się znacznie pogorszy. Talibowie wiedzą, że nie mogą przesadzić.
[related id=99212 side=left]Podkreśla, że po serii konfliktów przetaczających się przez ten kraj od 40 lat, „trudno liczyć, że konflikty skończą się jak nożem uciął”. Trudno z kolei wyobrazić sobie, jak mówi, że Amerykanie wyjdą z Iraku. Przy tym „Amerykanie są zniecierpliwieni przedłużającym się konfliktem”.
Dlaczego Netanjahu zależy by sformować nowy rząd przed 17 marca i czemu może chcieć przeprowadzić reformę sądownictwa? Jak w wygraniu wyborów pomógł mu Władimir Putin? Odpowiada dr Agnieszka Bryc.
Skończył się impas polityczny, w którym Izrael tkwił co najmniej od roku.
Dr Agnieszka Bryc przedstawia sytuację polityczną w Izraelu, gdzie odbyły się wybory parlamentarne. Według wyników exit poll Likud premiera Izraela Binjamina Netanjahu wygrał z Niebiesko-Białymi Beniego Gantza. Wygrana Likudu pozwala partii tej sformować koalicję rządzącą, co do tej pory nie było możliwe. Dotąd bowiem, „ani Netanjahu ani Beni Gantz nie byli w stanie stworzyć koalicji”. Bibi ma poza politycznymi, także bardziej personalne powody dla których zależy mu na szybkim powołaniu rządu. Premier Izraela ma bowiem postawione zarzuty o korupcję, a jego proces rusza 17 marca. Jeśli jednak zdąży powołać wcześniej nowy rząd, to proces będzie musiał się opóźnić ze względu na chroniący go immunitet. W tym czasie może zaś jako lider koalicji większościowej przystąpić do reformy sądownictwa:
Może dojść do takiej sytuacji, że [Netanjahu] przejmie większą kontrolę nad prokuratorem generalnym, wybieraniem sędziów, osłabi rolę Sądu Najwyższego.
Tym, który, jak mówi ekspertka ds. Izraela, pomógł wygrać Netanjagu jest zaś prezydent Rosji Władimir Putin. Swoim przybyciem na konferencję w Jerozolimie pomógł ugruntować wizerunek Netanjahu jako tego, który, „jest w bliskich relacjach nie tylko z Donaldem Trumpem, ale też z Władimirem Putinem”. W ten sposób przywódca Likudu potwierdził swój status jako najbardziej wpływowego polityka, nie tylko w Izraelu.
Premier Netanjahu wykorzystał wizytę Putina, by przyciągnąć do siebie część elektoratu rosyjskich Żydów, z których 40% głosuje na partię Awigdora Liebermana Nasz Dom Izrael.
Reżim chce wykorzystać kryzysową sytuację do uderzenia w Zachód – komentuje nasz korespondent. Analizuje również sytuację przedwyborczą w Izraelu.
Paweł Rakowski mówi o epidemii koronawirusa w Iranie. Jest to drugie, po Chinach, siedlisko tej choroby na świecie. Pojawia się wiele opinii, że władze w Teheranie ukrywają prawdę o skali epidemii:
Zdaniem wielu komentatorów sytuacja jest dramatyczna.
Koronawirusa z Wuhan wykryto, jako u pierwszej osoby, u chińskiego robotnika pracującego w mieście Kom, gdzie znajduje się grób ajatollaha Chomeiniego. Do tej pory odnotowano 20 przypadków śmiertelnych, na ogólną liczbę 2oo zachorowań. Zarażony jest m.in. irański wiceminister zdrowia. Jak mówi korespondent Radia WNET:
W wyniku panicznej reakcji sąsiadów, Iran został odcięty od świata. Granica irańsko-iracka jest objęta kwarantanną.
Rządzący Iranem oskarżają, że handlowa blokada Teheranu utrudnia skuteczną walkę z nową chorobą.
Radykalnie zaostrzono środki bezpieczeństwa przy lotach z i do Iranu. Tamtejsza propaganda głosi, że kraj jest dobrze przygotowany na epidemię. Wielu ekspertów jest odmiennego zdania.
Ajatollahowie chcą przy okazji koronawirusa pokazać, że Iran jest poszkodowany przez Zachód. Epidemia jest wygodnym wytłumaczeniem niskiej frekwencji. […] Uczynienie koronawirusa sprawą polityczną ma markować nieudolność władzy. To stałe działanie reżimów autorytarnych.
Poruszony zostaje również temat sytuacji w Izraelu. Tam również dotarła epidemia zapoczątkowana w chińskim Wuhan. Paweł Rakowski mówi również o zbliżających się kolejnych wyborach parlamentarnych:
Te wybory są być albo nie być dla oskarżonego o korupcję Benjamina Netanjahu.
Izraelski premier zaangażował się w eliminację wpływów irańskich w Syrii, by zaprezentować się jako silny przywódca. Nie ustają starcia zbrojne z Palestyńczykami. Sukcesy zagraniczne Netanjahu, zdaniem Rakowskiego, mogą nie wystarczyć do przekonującego wyborczego sukcesu.
Rozmówca Jaśiny Nowak mówi również o swojej książce „Liban. Więcej niż przewodnik”, która ukaże się na wiosnę.
Daktyle o tej porze roku nie dojrzewają, za to na ziemi leżało mnóstwo pomarańczy i grejpfrutów, zupełnie jak nasze jabłka, których nikomu nie chce się podnieść, kiedy drzewa zbyt obficie owocują.
Magdalena Słoniowska
Zdjęcia Andrzej Słoniowski
Pierwszy raz byłam w Ziemi Świętej w roku 2012, na początku września.
Zapamiętałam spokój i pastelowy koloryt Galilei, piękno i bezmiar Jeziora Genezaret, widocznego z okna pokoju, w którym mieszkaliśmy, i tak małą liczbę turystów, że wszędzie można było pomodlić się i rozejrzeć bez pośpiechu, poczuć klimat miejsc, które łatwo w tych warunkach uznać za niezmienione od czasów Chrystusa.
I mogliśmy zbierać z ziemi przepyszne daktyle spod palm obok miejsca, w którym zmartwychwstały Chrystus czekał na Apostołów wracających z połowu ryb. Do dziś pamiętam też zieleń, ciszę i majestat Hermonu przy źródłach Jordanu, a także olśniewające bugenwille we wszystkich kolorach w Dekapolu, w miejscu uzdrowienia opętanego.
Bazylika Zwiastowania w Nazarecie
Judeę natomiast zapamiętałam jako tłok, ścisk, pośpiech. (…) Mnich prawosławny przepędził nas przez Grób Pański, pozwalając zaledwie przyklęknąć przy płycie, stojąc nam nad głowami i poganiając głośno przez cały czas, wpuszczając poza kolejką swoich współwyznawców, którym pozwalał pomodlić się przy Grobie dłużej. Eucharystię sprawowaliśmy w części bazyliki należącej do Franciszkanów, ale otwartej na resztę kościoła; było jak na ruchliwej ulicy. Na Golgocie inny mnich pilnował, żebyśmy nie modlili się za głośno i oczywiście w miejscu Krzyża wolno było tylko przyklęknąć i biec dalej. Podczas Drogi Krzyżowej przemykaliśmy się uliczkami Starego Miasta, żeby broń Boże nie narazić się wyznawcom innych religii. (…) Ale to wszystko było osiem lat temu. Teraz naszą pielgrzymkę rozpoczynaliśmy w zupełnie innych okolicznościach. 17 stycznia, w pełni zimy, czyli pory deszczowej, lecieliśmy do Tel Awiwu, a potem od razu w autokar – i do Galilei. (…)
W Nazarecie oczywiście podążyliśmy do Bazyliki Zwiastowania. Niespodzianka! Mieliśmy do dyspozycji całą przestrzeń przed Domkiem Maryi, gdzie mogliśmy pomodlić się po wysłuchaniu fragmentu Ewangelii wg św. Łukasza – a jakże, o Zwiastowaniu! Bardzo mocno usłyszałam słowa: „Dla Boga nie ma nic niemożliwego” i przypomniałam sobie wszystkie niemożliwe rzeczy, jakie Bóg zrealizował w moim życiu. A po nich: „Niech mi się stanie według twego słowa” – co dla mnie nieraz było trudniejsze niż uwierzyć w niemożliwe.
(…) Otaczała nas zdumiewająco bujna roślinność, którą w naszym klimacie znamy świetnie – ale jako miniaturki w doniczkach.
Za figurą św. Józefa z pergoli zwieszała się hoja. Obok rosło kilka wielkich, chyba pięciometrowych krzaków, które rozpoznałam jako gwiazdy betlejemskie. Parę metrów dalej – dwa potężne fikusy beniaminki, które w naszych warunkach czasem udaje się doprowadzić do stanu mikrego drzewka. A tuż przy wejściu do kościoła św. Józefa – przepiękny, imponujący fikus-olbrzym. Wygląda, jakby stał tam od dwóch tysięcy lat. (…)
Sanktuarium Przenajświętszego Sakramentu w Domus Galilaeae na Górze Błogosławieństw
Z Nazaretu ruszyliśmy na Górę Błogosławieństw, do Domus Galileae. Jest to ośrodek wybudowany ze składek ofiarodawców z całego świata. Jego piękno trudno opisać. Zaprojektował go Kiko Argüello, inicjator Drogi Neokatechumenalnej. Domus jest własnością Watykanu, a stoi na terenie, który należy do zakonu Franciszkanów. Jest to centrum spotkań i modlitwy. Przyjeżdżają do niego na kilkudniowe spotkania i modlitwę wspólnoty z całego świata, kapłani, biskupi, a nawet Żydzi odwiedzający ziemię przodków, którzy twierdzą, że tutaj realizuje się prawdziwe pojednanie chrześcijan i Żydów. W budynku mającym 6 poziomów i usytuowanym na zboczu góry znajduje się kaplica i – na tarasie od strony Jeziora Genezaret – niezwykłej piękności sanktuarium Przenajświętszego Sakramentu, z olśniewającą rzeźbą Chrystusa i dwunastu Apostołów. W sanktuarium odbywa się nieustanna adoracja, do której mogą włączyć się pielgrzymi. (…)
Pozostałość starożytnego terebintu na Górze Błogosławieństw
Miejsce ma ciekawą historię. Wszystkim chrześcijanom wiadomo, że tutaj Chrystus wygłosił Kazanie na Górze. Św. Karol de Foucauld (1858-1916), który żył jako pustelnik wśród muzułmańskich Beduinów, dowiedział się, że to właśnie miejsce blisko szczytu, gdzie rosły trzy drzewa: dąb, terebint i oliwka, od zamierzchłych czasów uważane było za święte przez zamieszkujące te tereny plemiona. Jeszcze osiem lat temu mieliśmy okazję oglądać starożytny terebint, który niestety w zeszłym roku trzeba było ściąć. Pozostał po nim spróchniały pień, ale zasadzono obok trzy nowe drzewka tych właśnie gatunków. Są więc podstawy, by przypuszczać, że Chrystus wybrał to właśnie miejsce na wygłoszenie Kazania. (…)
Wyprawiliśmy się też do Kany Galilejskiej, gdzie przyjął nas w swoim kościółku proboszcz greckokatolicki, rodowity Palestyńczyk z pobliskiej wsi, pochodzący z rodziny wysiedlonej podstępnie z własnego domu przez władze izraelskie, jak wiele tysięcy innych miejscowych Palestyńczyków. Jego rodzina wróciła, jednak nie do swojego gospodarstwa, które już zostało zrównane z ziemią, ale do sąsiedniej wsi. On sam kształcił się m.in. we Francji, uzyskał doktorat i postanowił wrócić jako duszpasterz do ojczyzny. Odbudowuje teraz malutki kościółek greckokatolicki. W ramach zdobywania funduszy na ten cel sprzedaje pakiety z czterema buteleczkami wina z Kany Galilejskiej. Oczywiście nabyliśmy je wszyscy.
Takie pakiety można kupić we wszystkich sklepach w Galilei – piszę to dlatego, żeby Czytelnicy nie myśleli, że ksiądz miał złe intencje lub że był producentem tego napitku. Wszyscy bowiem znajomi wracający do Polski z winem z Kany twierdzili, że wino z tego właśnie miasta jest okropne. Nie mieliśmy wielkiej nadziei na coś szczególnego; kupowaliśmy raczej z myślą o wsparciu chrześcijańskiej parafii; i dobrze. Doświadczenia naszych poprzedników potwierdziły się.
To najgorsze wino, jakiego w życiu próbowałam. Zastanawiam się, czy produkują je niechrześcijanie po to, żeby dowieść, że cud w Kanie nie miał miejsca, czy przeciwnie – chrześcijanie, po to, żebyśmy mieli okazję liczyć na następny? Ale to było jedyne miejsce, w którym wino okazało się kiepskie. (…)
Jechaliśmy do Jerozolimy, obserwując po drodze, jak zmienia się krajobraz w miarę zbliżania się do Judei. Galilea jest, jak już wspomniałam, pastelowa, szaro-zielona. Jej wzgórza pokrywają kamienie – jakby rozsypane przez olbrzyma. Żyzna gleba to raczej nie w górach. Tam spod głazów i drobniejszych kamieni, które wydają się wychodzić nieustannie spod ziemi, wyrywa się ze wszystkich sił trawa i wszelka inna zieleń; miejscami migają kępy liści tulipanów, które już pewnie teraz kwitną. Dość przerażająco wyglądają wyschnięte, wszechobecne, bardzo wysokie i gęste osty, których kolce można dostrzec nawet z okien autokaru. Nietrudno sobie wyobrazić, o czym mówił Jezus w przypowieści o sianiu na skale i między cierniami. (…)
Tabgha nad Jeziorem Galilejskim
Rolnictwo jest czwartym ze źródeł dochodów skarbu państwa izraelskiego (pierwsze to handel diamentami). A turystyka jest dopiero na piątym miejscu. Czy raczej aż na piątym, sądząc po widokach obserwowanych z okien autokaru. To państwo w miejscach zamieszkanych jest jednym wielkim śmietnikiem. Wszystko poza murami domów to strefa przeznaczona na odpadki. W Galilei jest stosunkowo czysto, bo miejscowości jest niewiele, ale i Nazaret w miejscach nieturystycznych to są domy poprzedzielane śmietniskami: gruz, resztki roślinne, opakowania, złom, plastik. Cała gama tego, co my segregujemy i jeszcze płacimy, żeby to nam wywieziono spod domu – tam poniewiera się w miejscach, gdzie komuś wygodnie było to pozostawić. (…)
Po drodze minęło nas kilka Merkab. Niestety, nie były to biblijne wozy ogniste, ale osławione izraelskie czołgi, wiezione na lawetach.
Minęliśmy też jakiś zardzewiały, porzucony przy drodze. Widzieliśmy trochę zasieków, które pozostawiono na nierozminowanych po dawnej wojnie terenach. I to tyle, jeśli chodzi o pogotowie militarne czy inne objawy zagrożenia w Izraelu. (…)
Cieszyłam się bardzo, że rozczarowania, jakie przeżyłam podczas poprzedniego pobytu, znikają jedno po drugim. Teraz podobało mi się wszystko (oprócz śmietników), nawet pogoda mi nie przeszkadzała. I już mieliśmy wejść do Grobu, kiedy pojawił się mnich prawosławny – czyżby ten sam, co osiem lat temu? Zaczął burczeć, że za długo się zatrzymujemy, żeby przechodzić… No tak – spojrzeliśmy na siebie z mężem – znowu mamy pecha. Mnich wygarnął z Grobu te kilka osób, które na szczęście zdążyły już się tam pomodlić, po czym odsunął naszego księdza, który miał wejść z nami, i wszedł sam. Ukląkł, po jakichś piętnastu sekundach wstał i burknął: – Można wchodzić! I poszedł sobie! A my weszliśmy. Mogłam na chwilę przytulić się do najważniejszego na świecie kamienia.
Kaplica Grobu Adama pod Golgotą
Byliśmy jeszcze na Golgocie, skąd też nas nikt nie przegonił i gdzie również miałam czas pochylić się z wdzięcznością nad miejscem, w które wbity był Krzyż, a pod nim znajduje się powstałe w chwili śmierci Chrystusa pęknięcie w skale, sięgające ponoć do miejsca grobu Adama. Może to i legenda, ale o bardzo głębokiej wymowie. (…)
Zabraliśmy z Góry Oliwnej na pamiątkę szyszki i oliwkę. Smak surowej oliwki okazał się obrzydliwy, ale mam nadzieję, że roślinka wyrośnie mi z pestki w doniczce.
Cały artykuł Magdaleny Słoniowskiej pt. „A miało być tak strasznie…” znajduje się na ss. 10 i 11 „Kuriera WNET” nr 68/2020, gumroad.com.
„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.
Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.
Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 12 marca 2020 roku!
Artykuł Magdaleny Słoniowskiej pt. „A miało być tak strasznie…” na ss. 10 i 11 „Kuriera WNET”, nr 68/2020, gumroad.com
Tel-Awiw jest zaniepokojony działaniami europejskich dyplomatów obawiając się, że zmierzają one do potępienia planu prezydenta Trumpa lub nawet do uznania niepodległości Państwa Palestyny.
Francja, Hiszpania, Portugalia, Finlandia, Malta, Irlandia, Belgia oraz Szwecja i Słowenia to kraje, których szefowie dyplomacji spotkali się w niedzielny na zaproszenie ministra spraw zagranicznych Luksemburga. Jean Asselborn, który zainicjował to niedzielne spotkanie pragnie przekonać państwa UE do uznania niepodległości Państwa Palestyny. Odbyło się ono w przeddzień spotkania wszystkich szefów dyplomacji krajów Unii. Nie jest to pierwsza taka inicjatywa ze strony długoletniego szefa luksemburskiej dyplomacji. Już w grudniu rozesłał on list (cytowany przez Onet.pl) do europejskich dyplomatów w którym pisał:
Uznanie Palestyny za państwo nie byłoby ani przysługą, ani pustym czekiem, ale prostym uznaniem prawa narodu palestyńskiego do własnego państwa. W żaden sposób nie byłoby to skierowane przeciwko Izraelowi. W istocie, jeżeli chcemy przyczynić się do rozwiązania konfliktu między Izraelem a Palestyną, nie możemy nigdy zapomnieć o warunkach bezpieczeństwa Izraela, a także o sprawiedliwości i godności narodu palestyńskiego.
Wówczas była to odpowiedź na decyzje prezydenta Donalda Trumpa, który uznał Jerozolimę za stolicę Izraela. Zdaniem Asselborna kraje Unii na proizraelską postawę Stanów powinny odpowiedź deklaracją propalestyńską. Teraz z krajów UE nie uznaje Palestynę za niepodległe Państwo uznają Cypr (od 1988) i Szwecja (od 2014 r.). Pozostałe, tak jak m.in. Polska utrzymują stosunki dyplomatyczne z Autonomią Palestyńską, ale nie uznają jej za niepodległe państwo.
Obecna inicjatywa Luksemburga związana jest z ogłoszonym przez Trumpra „dealem” stulecia. Wcześniej w tym miesiącu, jak przypomina portal ynet.nwes.com, szef unijnej dyplomacji Josep Borrell zagroził Tel-Awiwowi sankcjami jeśliby zdecydował się na jednostronną aneksje części Terytoriów Okupowanych, na których znajdują się osiedla żydowskie, zgodnie z planem Trumpa. Wypowiedź unijnego dyplomaty spotkała się z krytyką izrelskich władz, którym nie spodobało się również to, iż Borell na miejsce swojej pierwszej wizyty jako szefa dyplomacji UE wybrał Iran.
-USA nie są wiarygodnym mediatorem w konflikcie izraelsko-palestyńskim – ocenia w „Poranku WNET” Mahmoud Khalifa.
Ambasador Palestyny w Polsce Mahmoud Khalifa tłumaczy sprzeciw palestyńskich władz wobec planu pokojowego Donalda Trumpa:
Ten plan nie jest dobry ani dla Izraelczyków, ani Palestyńczyków. […] Jeżeli mediator jest niewiarygodny, nie znajdzie żadnego lekarstwa.
Gość „Poranka WNET” uważa, że w stabilizację sytuacji w konflikcie izraelsko-palestyńskim powinna zaangażować się Organizacja Narodów Zjednoczonych, Unia Europejska, Wielka Brytania i Rosja:
Plan pokojowy Trumpa to trucizna. Na razie nie mamy o czym rozmawiać.
Mahmoud Khalifa ocenia, że zaproponowana przez prezydenta USA kwota 50 mld dolarów jest stanowczo niewystarczająca do budowy sprawnego państwa. Wspomina wcześniejsze próby zawarcia porozumienia izraelsko-palestyńskiego. Zwraca uwagę na to, że propozycja prezydenta Trumpa została skrytykowana także przez byłego izraelskiego premiera Ehuda Olmerta:
Uważam, że istnieje szansa dojścia do pokoju między Izraelem i Palestyną. […] Cały region jest zmęczony konfliktem.
Jak jednak dodaje ambasador:
Ze strony palestyńskiej koniecznym warunkiem porozumienia jest granica z 1967 r.
Tzw. plan Trumpa został ogłoszony przez prezydenta D. Trumpa bez porozumienia z Palestyną, a dyskutowany jedynie z premierem B.Netanyahu, dlatego strona palestyńska bezdyskusyjnie odrzuca jego zapisy.
Ten plan został wymyślony przez cztery osoby: premiera Netanyahu, ambasadora Friedmana, Kushnera i Greenblatta dla utrwalenia okupacji izraelskiej, a nie dla rozwiązania dwupaństwowego jako sposobu na rozstrzygnięcie konfliktu.
Plan ten jest nie do zaakceptowania pod wieloma względami, m.in. nie jest oparty na rozwiązaniu dwupaństwowym, stoi w sprzeczności z rezolucjami międzynarodowymi i porozumieniami dwustronnymi. Strona palestyńska nie akceptuje roli administracji prezydenta Trumpa ani roli stanów Zjednoczonych jako mediatora, zwłaszcza biorąc pod uwagę jego liczne decyzje, pomyślne dla premiera Netanyahu, nie uwzględniające rzeczywistości w terenie ani postulatów strony palestyńskiej.
W innych kwestiach proponuje rozwiązania, które są nie do przyjęcia przez Palestyńczyków, państwa arabskie oraz społeczność międzynarodową, jaka np. aneksja części Zachodniego Brzegu i całkowita utrata integralności terytorialnej.
Strona palestyńska nigdy nie odrzuciła propozycji wiarygodnych negocjacji, dlatego apelujemy do społeczności międzynarodowej, zwłaszcza ONZ i Unii Europejskiej, w tym Polski, o zwiększenie wtysiłków w celu rozwiązania konfliktu i zapewnienie bezpieczeństwa dla obu narodów, dla regionu i całego świata.