Albert Świdziński: Trump chce odciąć Chiny od giełdy USA. Biden jest gotów wrócić do porozumienia z Iranem

Albert Świdziński o zagrożenia, jakim jest ChRL dla USA, jednomyślności parlamentarzystów w tej kwestii oraz o zapowiedziach Bidena dotyczących jego polityki jako przyszłego prezydenta USA.

W środę amerykańska Izba Reprezentantów przyjęła jednogłośnie Holding Foreign Companies Accountable Act. W maju taką ustawę, także jednogłośnie, przyjął Senat.  Albert Świdziński tłumaczy, że prawo to wymierzone jest w chińskie spółki na amerykańskiej giełdzie:

Holding Foreign Companies Accountable Act nakłada pod rygorem usunięcia z giełdy na zagraniczne przedsiębiorstwa (w domyśle na chińskie przedsiębiorstwa, nie miejmy złudzeń) obowiązek udowodnienia, że nie są kontrolowane przez obcy rząd oraz poddania się audytowi co najmniej raz na trzy lata.

Przyjęcie ustawy przez obie izby bez głosu sprzeciwu potwierdza, że konflikt amerykańsko-chińska ma charakter strukturalny, przekraczający podziały ideologiczno-polityczne. W artykule Wall Street Journal „Chiny są zagrożeniem nr 1 dla bezpieczeństwa narodowego” John Ratcliffe przestrzega przed chińską próbą zdominowania świata militarnie, ekonomicznie i technologicznie.

Dyrektor Narodowego USA twierdzi również że Chiny korzystają ze szpiegostwa przemysłowego, aby zrealizować agresywny plan uczynienia z Chin pierwszej potęgi militarnej świata.

Chińczycy mają też według autora artykułu prowadzić eksperymenty na żołnierzach celem ich udoskonalenia biologicznego. Nie wiadomo przy tym, na czym te doświadczenia miałyby polegać.

Ratcliffe […] zauważa, że pracownicy wywiadu wykształceni w czasach zimnej wojny mieli odpowiednią mentalność do rywalizacji w obecnych czasach, ponieważ zawsze uznawali Rosję za największe i podstawowe zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego Stanów Zjednoczonych. Natomiast ci jego zdaniem, którzy wstąpili do służby na przełomie wieków koncentrowali się na kontrterroryzmie.

Obecnie, tak jak w czasie zimnej wojny, trzeba wybierać między dwoma niekompatybilnymi ze sobą ideologiami. Skutkiem wyboru może być odcięcie od lukratywnego handlu z Państwem Środka, jak to widzimy na przykładzie Australii.

Tymczasem prezydent in spe Joe Biden zadeklarował w środę utrzymanie ceł nałożonych na chińskie produkty przez Donalda Trumpa.

Zamiast tego nowa administracja przeprowadzi analizę zawartej w styczniu ubiegłego roku umowy i skonsultuje ewentualną decyzję z sojusznikami w Azji i Europie. Biden wymienił również priorytetowe obszary amerykańskiej gospodarki, które mają zostać objęte programami finansowania przez rząd federalny.

Chodzi o sektory energii, biotechnologii i sztucznej inteligencji. Demokrata zapowiedział, że zanim podpisze jakąkolwiek umowę handlową z kimkolwiek, dokona znaczących inwestycji krajowych. Zadeklarował gotowość powrotu do porozumienia Stanów Zjednoczonych z Iranem jako punktu wyjścia do dalszych negocjacji. Albert Świdziński zwraca uwagę, że

Po pierwsze Biden przynajmniej według Timesa nie odniósł się do irańskiego programu pocisków balistycznych, który miał być jedną z przyczyn odejścia od typowej administracji Trumpa. Po drugie prawdopodobny następca Donalda Trumpa życzyłby sobie, aby stronami przyszłego porozumienia stały się również państwa regionu, w tym Arabia Saudyjska i Zjednoczone Emiraty Arabskie.

Powraca do wątku zabójstwa ojca irańskiego programu atomowego, jak nazywany był Mohsen Fakhrizadeh Mahabad. Media podają, że siły IDF znajdują się podwyższonej gotowości, a Amerykanie wycofali swój personel z ambsady w Bagdadzie. Nie wydaje się jednak by Teheran planował w najbliższym czasie odpowiedź na śmierć Fakhrizadeha. Analityk Strategy&Future zauważył, że

Chociaż irański parlament przegłosował […] ustawę wzywającą do zwiększenia produkcji wzbogaconego uranu oraz uniemożliwienia kontrolerom przeprowadzania inspekcji w zakładach jądrowych jej zapisy zostały odrzucone przez rząd Islamskiej Republiki Iranu.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Świdziński: Nie cichną plotki o ataku USA na Iran. Indie blokują chińskie aplikacje

Ekspert Strategy & Future mówi o konsekwencjach zamachu na szefa irańskiego programu nuklearnego, wyeliminowaniu 43 chińskich aplikacji z Indii, oraz o wizycie szefa MSZ ChRL w Japonii i Korei Płd.

Albert Świdziński mówi, że na Bliskim Wschodzie spodziewany jest atak USA na irańskie instalacje nuklearne.

Trumpowi chodzi o uniemożliwienie następcy powrotu do porozumienia z Teheranem.

Izraelskie media informują, że odbyło się spotkanie premiera Benjamina Netanjahu  szefa Mossadu z saudyjskim następcą tronu, potwierdzają je źródła w izraelskim rządzie

Saudyjskie dementi jest tylko listkiem figowym. Wcześniej, jak dochodziło do takich spotkań, informacje tak szybko nie przedostawały się do mediów.

W tym samym czasie w Arabii Saudyjskiej przebywał amerykański sekretarz stanu Mike Pompeo. Waszyngton usilnie dąży do normalizacji saudyjsko-izraelskiej.

Ekspert omawia również zamach na szefa irańskiego programu nuklearnego.

Atak miał miejsce na przedmieściach Teheranu, dokonał go zamachowiec-samobójca.

Doszło do podpisania dwóch umów wojskowych  między Grecją a Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi.

Sygnatariusze potępili naruszanie suwerenności Grecji i Cypru przez Turcję, oraz jej agresywne działania na Bliskim Wschodzie, Kaukazie Południowym i południowo-wschodnim Morzu Śródziemnym.

W drugim porozumieniu umieszczono klauzulę wzajemnej obrony i możliwość szkolenia żołnierzy ZEA w Grecji.

Poruszony zostaje również temat zablokowania przez Indię 43  chińskich aplikacji, ze względu na zagrożenie dla bezpieczeństwa kraju.

Najbardziej znaną zablokowaną aplikacją jest platforma zakupowa Aliexpress.

Odbyła się również wizyta chińskiego ministra spraw zagranicznych w Japonii i Korei Południowej.

Jest to miniofensywa dyplomatyczna Pekinu.

Podczas spotkania w Tokio omówiono kwestię spornych wysp Senkaku. Sprawa jest daleka od rozwiązania. Udało się za to odblokować przepływ osób między oboma krajami.

Szef chińskiego MSZ określił relacje między Pekinem a Seulem jako wzorcową. Zapowiedział, że Chiny zawsze będą odgrywać pozytywną rolę dla światowego pokoju.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Prezydent Iranu: To Izrael odpowiada za zabicie naukowca. Przemysł jądrowy będzie dalej rozwijany

Wcześniej inni wysoko postawieni Irańscy politycy wprost mówili o udziale Izraela w zabójstwie fizyka jądrowego Mohsena Fakhrizadeha, który zginął w wyniku eksplozji samochodu.

Jak informuje Reuters, Prezydent Iranu Hassan Rowhani oskarżył Izrael o spowodowanie zamachu na Irańskiego naukowca. Sam prezydent zapowiedział w irańskiej telewizji kontynuowanie rozwoju przemysłu jądrowego.

Zabicie męczennika Fahrizadeha pokazuje rozpacz naszych wrogów i głębię ich nienawiści […] Jego męczeńska śmierć nie zatrzyma naszych osiągnięć.

W piątek Ministerstwo Obrony Iranu poinformowało o dokonaniu zamachu na fizyka jądrowego Mohsena Fakhrizadeha. Dzień wcześniej, 27 listopada uzbrojeni mężczyźni zaatakowali naukowca. Doszło do wybuchu samochodu oraz wymiany ognia. W starciu między służbą bezpieczeństwa a terrorystami Irańczyk został ciężko ranny i zmarł w szpitalu.

Kancelaria premiera Izraela odmawia komentarza w sprawie zarzutów płynących z Iranu.

Prof. Prokopowicz: Prezydent-elekt może pobierać środki federalne. Nie ma podstaw by uznawać Joego Bidena za elekta

Prof. Adam Prokopowicz o manipulacjach wyborczych w Stanach Zjednoczonych, ponownym liczeniu głosów, ustawie o przekazaniu władzy prezydenckiej, szczepionce Pfizera i międzynarodowych korporacjach.

Na pewno w tych wyborach zaszły poważne nieprawidłowości.

Prof. Adam Prokopowicz wskazuje, że nie wiadomo, czy są one na tyle duże, by zmienić zwycięzcę wyborów. Mogą one dotyczyć od kilkudziesięciu tysięcy do nawet miliona głosów. Chodzi tutaj o głosy oddane za kogoś innego, wypełnione nieprawidłowo, lub takie, które wpłynęły już po czasie.

Stwierdzono bardzo dużo manipulacji liczenia głosów. Są bardzo duże zastrzeżenia do tego, jakie programy zostały wykorzystane.

Ponowne przeliczenie głosów byłoby jednak żmudną i niełatwą pracą. Kilka osób, które liczyły głosy zeznały pod przysięgą, że były szantażowane lub wywierany był na nie nacisk, by liczyć głosy tak, aby wygrał kandydat Demokratów.

prezes Instytutu Globalnych Innowacji, Ekonomii i Logistyki zauważa tytułowanie Joego Bidena prezydentem-elektem niesie za sobą wagę prawną. Z tytułem tym wiąże się prawo do otrzymywania federalnych środków na organizację nowej administracji. Przywołuje ustawę z 1963 r., który zauważa, że w przypadku podejrzeń o sfałszowanie wyborów ten, który aktualnie prowadzi nie jest uznawany za prezydenta-elekta.

Jest też możliwość, że któryś kandydat uzna, że jego kontrkandydat wygrał. Donald Trump tego nie uznał, więc nie ma podstaw stosowania tego aktu.

Przypomina precedens z 2000 r., kiedy to Al Gore uznał zwycięstwo George’a W. Busha po 35 dniach od wyborów. Nasz gość mówi, iż Donald Trump nie ma podstaw, aby zgadzać się na ogłoszone przez media zwycięstwo kandydata z ramienia Partii Demokratycznej. Wyniki w wielu stanach bowiem nie zostały prawnie certyfikowane bądź policzone do końca.

Prezes firmy Pfizer zapomniał, że na opracowanie szczepionki otrzymał dofinansowanie od amerykańskiej administracji – wskazuje. Mówi się o szczepionce Bidena. Prof. Prokopowicz obawia się, że zmiany ekonomiczne na świecie prowadzą do odejścia od kapitalistycznego modelu gospodarczego. Stwierdza, że w jego przekonaniu

Mamy w Stanach Zjednoczonych i na całym świecie wielką ofensywę międzynarodowych wielkich korporacji, które koniec końców prowadzić będą do ograniczenia roli małych przedsiębiorców w gospodarce.

Rządzić będą monopolistyczne korporacje, co porównuje do socjalizmu.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Rakowski: Sypie się irańska koncepcja „od Kabulu do Bejrutu”. Biden może pomóc ją ożywić

Bliskowschodni korespondent Radia WNET mówi, jak może się zmienić sytuacja na Bliskim Wschodzie po objęciu funkcji prezydenta USA przez Joe Bidena.

Paweł Rakowski mówi o saudyjskim współwłaścicielu Twittera i Apple, który jest „osobistym wrogiem” następcy tronu Arabii Saudyjskiej, sympatyzującego z Donaldem Trumpem.

Pojawiają się opinie, że brak zasięgów na profilu prezydenta Trumpa ma właśnie saudyjskie źródło. Powszechnie wiadomo, że brak jego reelekcji może wywołać gwałtowne zmiany w tamtejszej monarchii.

Gość „Kuriera w samo południe” prognozuje, że zmiana w Białym Domu zastopuje budowę antyirańskiego i antychińskiego sojuszu na Bliskim Wschodzie, a także zaszkodzi izraelsko-arabskiemu procesowi pokojowemu:

Joe Biden nie ma żadnej konkretnej propozycji w tej sprawie.

Paweł Rakowski ocenia, że Donald Trump, pomimo wszystkich słabości, przełamał niemoc społeczności międzynarodowej na Bliskim Wschodzie, a także osłabił imperialne ambicje Teheranu:

Jeszcze niedawno irańska koncepcja „od Kabulu do Bejrutu” miała solidne fundamenty. Dzisiaj widzimy, że ten projekt podupada.

Część komentatorów obawia się, że polityka Joe Bidena spowoduje wzrost chaosu na Bliskim Wschodzie. Rozmówca Jaśminy Nowak przypomina, że pochopne działania administracji Baracka Obamy w Afganistanie całkowicie zdestabilizowały ten kraj.

Donald Trump oferował Bliskiemu Wschodowi nie górnolotne frazesy, ale konkretną, biznesową ofertę.

Bliskowschodni korespondent Radia WNET przewiduje, że przewrót w Arabii Saudyjskiej wywołałby bardzo negatywne skutki gospodarcze dla całego świata.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Kazimierz Gajowy: W Libanie muzułmanie chcieliby przegranej Trumpa, a chrześcijanie wiążą nadzieje z jego reelekcją

Wybory nic nie zmienią? Kazimierz Gajowy o postrzeganiu amerykańskich wyborów przez kraje Bliskiego Wschodu, oświadczeniach Iranu i Hezbollahu oraz komentarzach arabskich dziennikarzy.

Na Bliskim Wschodzie panuje przekonanie, że wszystko zależy od wyborów w Stanach Zjednoczonych.

Kazimierz Gajowy  wskazuje, że przez ostatnie miesiące kraje arabskie czekają na wynik wyborów, ponieważ polityka zagraniczna USA w dużej mierze koncentruje się na tym regionie. W Libanie sympatie wobec kandydatów dzielą się według kryteriów religijnych.

Część muzułmańska życzyłaby sobie, aby Trump przegrał, podczas gdy chrześcijanie wiążą nadzieje z reelekcją Donalda Trumpa.

Ali Chamenei, irański Najwyższy Przywódca zapowiedział, że wynik wyborów nie wpłynie na kierunek polityki zagranicznej Islamskiej Republiki. Podobnie Hezbollah podkreśla, że nie zależnie kto, by wygrał, Stany pozostają „Wielkim Szatanem”. Dziennikarze arabscy oceniają, że Trump jest lepszy, bo jest już znany. Wygasił on wiele konfliktów, choć w przeciwieństwie do poprzednika nie dostał Pokojowej Nagrody Nobla. Zwraca się przy tym uwagę, iż urzędujący prezydent amerykański chce oddać 70 procent palestyńskich terytoriów w ręce Izreala.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Dr Bartosiak: Trump nie ustabilizuje Bliskiego Wschodu. Ambasador Palestyny: USA chcą przekazać swą agendę Izraelowi

Czy ChRL zastąpi USA jako protektor Saudów? Czemu Turcja prowadzi agresywną politykę? Jaki interes na Bliskim Wschodzie mają Amerykanie i jak go realizują? Mówią Mahmoud Khalifa i dr Jacek Bartosiak.

Izrael zyskuje bardzo dużo, Zjednoczone Emiraty Arabskie i Bahrajn nic zyskały.

Ambasador Palestyny w Polsce komentuje zawarcie porozumienia między Tel-Awiwem oraz Abu Zabi i Manamą. Wskazuje, że Państwa te nigdy nie były ze sobą w stanie wojny, natomiast ZEA pomagało Palestyńczykom w ich konflikcie.

To jest niedobry  krok ze strony ZEA.

Przypomina, że nie po raz pierwszy Palestyńczycy są pozostawieni sami sobie w konflikcie z Izraelczykami. Dr Jacek Bartosiak stwierdza, że nie wierzy by Donaldowi Trumpowi udało się ustabilizować Bliski Wschód.

Na Bliskim Wschodzie po wojnie 2003 roku powstała próżnia bezpieczeństwa. Wszyscy gracze: Iran, Arabia Sudyjska, Turcja, Izrael zmieniają swój status.

Porównuje to do wojny trzydziestoletniej w Europie, wskazując na zmieniające się sojusze. Przypomina, że mija sto lat od czasu, gdy mocarstwa zachodnie zbudowały nowy ład na gruzach Imperium Osmańskiego. Zauważa, że Amerykanów w tym regionie praktycznie już nie ma. Uaktywniają się na nim zaś Rosjanie i Chińczycy. Założyciel Strategy&Future odnosi się do konfliktu w Karabachu. Wyjaśnia, że obecne działania Turcji nie wynikają z tego, że „Erdoğan jest złym człowiekiem”, lecz z tego, że

Turcy zrozumieli, że nastał już czas poamerykański i z powodu własnego bezpieczeństwa muszą prowadzić agresywną politykę zagraniczną.

Ankara musi obecnie negocjować z Kremlem wpływy i dbać o swoje interesy zagrożone przez sąsiadów. Dr Bartosiak wskazuje, że Izrael jest państwem małym, które „ma tendencję do używania siły militarnej na swoim perymetrze”, tak by tłumić w zarodku rozwój potęgi sąsiadów. Polityki takiej nie można jednak ciągnąć w nieskończoność. Z tą oceną zgadza się  Mahmoud Khalifa zauważa, że Izraelczycy zdają sobie sprawę, że „przyszłość należy do siły” i stara się znaleźć własną drogę.

Ostatni szczyt Ligi Arabskiej nie był udany. […] Turcja ponownie chce pokazać swoją siłę.

Wskazuje, że świat arabski obecnie jest w kryzysie. Zauważa, że obecna amerykańska administracja działa przeciw własnym interesom. Dr Bartosiak wyjaśnia, że Amerykanie działają na Bliskim Wschodzie przez dostawy broni i kontrolę dolara, którym płaci się na ropę. Wskazuje, iż

Chińczycy kupują dużo więcej ropy od Saudów niż Amerykanie i ktokolwiek inny. Już w latach 30. XX wieku doszło do zdrady Domu Saudów i Amerykanie zastąpili Brytyjczyków w roli protektora Saudów.

Co się stanie jeśli Chiny zastąpią w tej roli Amerykę? Dokona się wielka zmiana na Bliskim Wschodzie – wyjaśnia. Amerykanie nie zgodzą się jednak łatwo na taki scenariusz. Przypomina przy tym, że

Nie można być silnym wszędzie. Potomak jest bardzo daleko od Bliskiego Wschodu.

Zdaniem palestyńskiego ambasadora „Amerykanie chcą dać swoją agenturę na Bliskim Wschodzie Izraelowi”. Wskazuje na słowa Trumpa, który stwierdził, że Chiny winny zapłacić za spowodowanie światowej pandemii.

Amerykanie chcieliby pływać dokoła Bliskiego Wschodu, sprzedawać broń, dbać by przepływ energii był taki jaki chcą i żeby był spokój.

Trwa debata wśród amerykańskich elit, czy Izrael stanowi dźwignię do osiągnięcia tego celu. Prezydent Obama uznał, że stanowi on obciążenie. Ambasador Khalifa przypomina o roli ONZ, którą poprzednie rządy Stanów Zjednoczonych szanowały:

Obecna administracja nie szanuje wszystkiego na całym świecie i dyktuje.

Dr Bartosiak przypomina, że korelacja sił zmieniła się od czasu powołania do życia ONZ. Mówi się o poszerzeniu liczby członków stałych Rady Bezpieczeństwa o Niemcy, czy Indie.

Dr Surdel: Macron ogłosił, że Turcja odpowiada za wszystkie napięcia na Bliskim Wschodzie

Dr Bruno Surdel mówi o planowanych antytureckich sankcjach UE, aktywności Emmanuela Macrona na Bliskim Wschodzie i konsekwencjach normalizacji stosunków Izraela ze światem arabskim.

 

Dr Bruno Surdel mówi o reakcji Turcji na zapowiedź ze strony Unii Europejskiej, że zostaną wprowadzone sankcje przeciwko Ankarze:

Prezydent Erdogan postanowił spuścić z tonu.

Ekspert zwraca uwagę na wzrost aktywności prezydenta Francji Emmanuela Macrona na odcinku bliskowschodnim:

10 września na spotkaniu krajów śródziemnomorskich Macron ogłosił, że winowajcą wszystkich napięć w regionie jest Turcja.

Gość „Kuriera w samo południe” dodaje, że za minister spraw zagranicznych Egiptu uznał Turcję za głównego wroga państw arabskich.

Poruszony zostaje temat sytuacji w Libii.

Wznowiono tam wydobycie ropy naftowej. Część portów i pól naftowych zostało odblokowanych dzięki zgodzie dowódcy samozwańczej armii libijskiej.. Nie mogłoby do tego dojść, gdyby nie mediacje w Soczi między rządem w Trypolisie a rebeliantami.

Rozmówca Jaśminy Nowak mówi o konflikcie grecko-tureckim. Planowane są rokowania między Turcją a Unią Europejską:

Handel z UE jest dźwignią gospodarki tureckiej, bez tej współpracy Turcja pogrążyłaby się w upadku.

Dr Surdel prognozuje, że normalizacja stosunków między Izraelem a państwami arabskimi może doprowadzić do całkowitego osamotnienia Turcji. Nie wpłynie również korzystnie na los Palestyńczyków:

Powiedzmy sobie uczciwie: Palestyna jest przegrana.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Dr Bryc: Państwa arabskie, które zawarły porozumienie z Izraelem nie zrezygnowały z działań na rzecz powstania Palestyny

Dr Agnieszka Bryc mówi, że porozumienie pomiędzy Izraelem a ZEA i Bahrajnem zostało zawarte z obawy przed ekspansją Iranu, a umowa zakłada również zakaz finansowania organizacji, takich jak Hamas.


Ekspert ds. polityki bliskowschodniej, Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu, dr Agnieszka Bryc wskazuje, że od 1994 roku, gdy Izrael podpisał traktat pokojowy z Jordanią, dopiero po 26 latach nastąpiło „wielkie przełamanie” i doszło do podpisania normalizacji stosunków Izraela z kolejnymi arabskimi państwami, jak Zjednoczone Emiraty Arabskie i Bahrajn.

Porozumienie to było motywowane kwestiami bezpieczeństwa, wymianą informacji i koordynacją swoich działań, by powstrzymywać ekspansję Iranu w regionie. Główną ofiarą tego porozumienia są Palestyńczycy, którzy zostali także wykluczeni z tzw. planu stulecia proponowanego przez Stany Zjednoczone. W Palestynie normalizacja stosunków z Izraelem postrzegana jest jako „nóż w plecy”.

Ironia losu polega na tym, że państwo które jest jednym z ostatnich, które tak bardzo wyraźnie broni praw Palestyńczyków to Iran, a z drugiej strony Turcja, która ma duży problem w relacjach z rządem Netanjahu.

Gość Radia Wnet podkreśla, że porozumienie z Izraelem nie tylko normalizuje stosunki z państwami arabskimi, ale także zakazuje wspierania organizacji terrorystycznych działających przeciw Izraelowi, takich jak właśnie Hamas, który jest silnie finansowany przez Iran.

Oficjalnie normalizacja jest podpisana, ale państwa Zatoki Perskiej nie wycofał się do inicjatywy saudyjskiej […] i ciągle będą działać na rzecz powstania Palestyny, ale siłą rzeczy, ze względu na zagrożenie ze strony Iranu, muszą współpracować z Izraelem, który daje realne możliwości obrony przez Iranem. Do 2019 roku z państw Zatoki Perskiej do Hamasu przesłano […] 7,5 mld dolarów. To jest 1/3 całego wsparcia dla Palestyńczyków zza granicy.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

M.K.

Lasota: Bahrajn jest na liście krajów, które nie są bardzo cenione. Rządzi nim dynastia, która łamie prawa człowieka

Irena Lasota o podpisaniu porozumienia pomiędzy Izraelem a ZEA i Bahrajnem, motywacji Donalda Trumpa, tym, co oznacza to dla Palestyńczyków oraz o protestach na Białorusi.

Nie ma co mówić o żadnym pokoju skoro ani Emiraty, ani Bahrajn nigdy nie toczyły wojny z Izraelem.

W Białym Domu podpisano trzy dokumenty, regulujące porozumienia pokojowe pomiędzy Izraelem, Bahrajnem i Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi. Nazwano je porozumieniami Abrahamowymi od wspólnego przodka Arabów i Żydów. Irena Lasota krytycznie odnosi się do historycznej umowy. Bahrajn i ZEA bowiem nigdy nie były w stanie wojny ze Stanami Zjednoczonymi. Wedle niej wygląda to prędzej jako gra Donalda Trumpa, prezydenta Stanów Zjednoczonych, w związku z wyborami prezydenckimi.

Bahrajn jest na liście krajów, które nie są bardzo cenione. Rządzi nim dynastia, która łamie prawa człowieka.

Komentatorzy zwracają uwagę, że Bahrajn jest krajem w większości szyickim. Jednak, jak zauważa korespondentka polskich mediów w USA, w państwie tym rządzi mniejszość sunnicka, a szyici są prześladowani. Ocenia, że ze strony krajów arabskich jest to porzucenie sprawy palestyńskiej. Zauważa, że część Żydów, jak nowojorscy inteligenci, są wyborcami Demokratów, więc zawarte umowy tylko częściowo wpłyną na poparcie amerykańskich Żydów dla Trumpa.

Dziennikarka komentuje sytuację na Białorusi. Uważa, że zachodnie kraje nie są zainteresowane demokratyzacją naszego wschodniego sąsiada:

Łukaszenka czerpie z Rosji nie pomoc tylko finansową, ale i informacyjną.

Stwierdza, że część polityków obawia się teorii domina, tzn. za Białorusią miałyby podążyć części składowe Federacji Rosyjskiej, takie jak Tatarstan. Nie chcą zaś destabilizować wielkiego mocarstwa.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.