Samochodowa wyprawa sześciu osób w 600 dni dookoła świata / Pierwszy odcinek – Azja: przez Turcję i Iran do Indii

Pokój za 1 USD, a w nim pięć żelaznych łóżek, materace z gąbki i po dwa koce. Nie wiadomo, czy od czasu wybudowania hotelu ktoś tu sprzątał, ale karaluchów, pluskiew i innego robactwa nie było.

Władysław Grodecki

W Istambule zatrzymaliśmy się w niewielkim, tanim hoteliku w pobliżu Aja Sofia i od razu poszliśmy zwiedzać jeden z siedmiu najciekawszych kompleksów zabytkowo-historycznych świata – Topkapı Sarayı.

Wśród wielu obiektów pałacowych na szczególną uwagę zasługuje zespół budynków, dziedzińców, korytarzy, łaźni i salonów haremu. Tutaj spędzali noce sułtani. To tu zapadały decyzje, przed, którymi drżała Europa, część Azji i Afryki. Z czasem harem stał się światem samym w sobie, rządzącym się swoimi prawami i związany był z intymną sferą miłości, władzy i prokreacji. W końcu stał się instytucją, która w decydujący sposób wpływała na losy państwa, kultury i sztuki.

Stosunek do kobiety w islamie najczęściej widziany jest przez pryzmat haremów, poddaństwa, despotyzmu, okrucieństwa i religijnego fanatyzmu. Czy nie jest to duże uproszczenie? „Święta przestrzeń haremu zapewnia jednorodność kobiecej wspólnoty. Za murami i żaluzjami domów kobiety organizują własne społeczeństwo, własne miejsce spotkań, dyskusji i wytchnienia. Jest to świat zamknięty, lecz jego rozgałęzienia sięgają w nieskończoność!” (…)

Im dalej na wschód, tym podróżowanie było coraz trudniejsze: gorsze drogi, brak campingów, pensjonatów, niebezpieczeństwo napadów tubylców i coraz bardziej dokuczliwy chłód. Nad jeziorem Egirdir wiał tak silny wiatr, że nie mogliśmy zasnąć nawet w domkach campingowych, a w Uchisarze (Kapadocja) temperatura spadła poniżej 0ºC i mój stary przyjaciel, właściciel campingu Coru Mocamp, Omer Kolukisa, musiał nas umieścić w ogrzewanej recepcji. (…)

O północy wbili nam wizę powrotną. Przejechać 1750 km w dwa dni, z krótkim zwiedzaniem Teheranu, Qum i Isfahanu, to absurd!

Po kilkunastu minutach zatrzymali nas policjanci, pytając o „carnet de passage”. Niestety tego dokumentu odpowiedzialni za transport studenci nie załatwili, trzeba więc było wrócić na przejście graniczne, zaczekać do rana i jakoś ten problem rozwiązać! Biura, toalety, magazyny, wygląd obdartych policjantów trochę szokował. Około 9.00 poinformowano mnie, że bez „carnetu” musimy być eskortowani do granicy pakistańskiej przez policjanta.

Nim ruszyliśmy w drogę, trzeba było załatwić wiele formalności. Chodziłem od urzędnika do urzędnika, a ci przekładali papiery z jednego biurka na drugie. Ale najgorsze było przed nami: drobiazgowa kontrola celna. Najpierw z samochodu wyciągnęliśmy wszystkie przedmioty, później nastąpiła ich segregacja i spis. Gitarę, kamerę video i kasety zaplombowano, a z „podejrzanych” butelek wylano soki! Wszystko to trwało do godziny piętnastej; później jeszcze wymieniłem 120 USD, z czego 75 przeznaczyłem na opłatę dla eskortującego nas policjanta (pozostałe 45 wystarczyło na jeden nocleg dla całej „siódemki”, paliwo, chleb, owoce i drobne zakupy).

Tuż przed zachodem słońca opuściliśmy granicę, utyskując na panujące porządki. Kilkaset metrów dalej uzbrojeni po zęby policjanci zatrzymali nas i sprawdzili nasze paszporty. Tego dnia zatrzymywano nas jeszcze pięciokrotnie i dokładnie sprawdzano! (…)

Dotarliśmy w bezpośrednie sąsiedztwo Hazrat-e Masumeh, jednego z najważniejszych sanktuariów islamu. Tu spoczywa Fatima, siostra ósmego szyickiego imama Rezy (VIII/IX w.). Już w Quazin ostrzegał mnie Andrzej Siwiec, by raczej nie wchodzić do wnętrza świątyni, bo mogą mnie nawet zlinczować. Dla wyznawców islamu wejście „niewiernego” do środka to profanacja ich świętości. Mieszkając w Karbali przez dwa miesiące i odwiedzając inne święte miasta szyitów, nigdy nie udało mi się przekroczyć bramy „złotego meczetu”.

Przed wejściem na dziedziniec tłum sprzedawców tandetnych dewocjonaliów i pamiątek starał się coś sprzedać. Dalej siedzący rzędem żebracy – karłowaci, pozbawieni kończyn, domagali się jałmużny. Niedoświadczeni studenci wyskoczyli z samochodu z aparatami fotograficznymi i przeciskali się ku wejściu się przez tłum obdartych i brudnych biedaków. Świadomy, że wejścia pilnują liczni strażnicy, odczekałem chwilę i gdy oni byli zajęci wypychaniem na zewnątrz pewnych siebie studentów, w mroku pochyliłem głowę, odwróciłem twarz i niepostrzeżenie udało mi się minąć bramę, zmieszać się z tłumem i nieco przyspieszyć. Co prawda po chwili zostałem zauważony przez jednego ze strażników, ale już mnie nie dopędził. (…)

Nim dotarłem pod grobowiec, musiałem jeszcze pokonać jedną przeszkodę: przed wejściem do wnętrza trzeba oddać obuwie w przedsionku obok wejścia. Stojący za ladą poczciwy, stary Pers uśmiechnął się tajemniczo i odebrał moje sandały.

Odetchnąłem, ale tylko na chwilę. Coraz bardziej bowiem odczuwałem ciężar spojrzeń zdumionych moją obecnością kobiet i mężczyzn. Zamiast się modlić, głaskać kraty otaczające sarkofag, wszyscy patrzyli w moją stronę. Jedni życzliwie, z zaciekawieniem, inni obojętnie, ale byli i tacy, w których oczach widać było złość. Bałem się, serce biło mi jak przed zawałem, szukałem skrawka miejsca, gdzie mógłbym się schować.

Po chwili podeszli do mnie czterej mężczyźni. Jeden z nich dobrze mówił po angielsku. Początkowo byłem bardzo nieufny, ale gdy się przekonałem, że przybyli, by raczej mnie chronić, niż „zlinczować”, nie uciekałem od nich. Zaproponowali mi nawet zwiedzanie sanktuarium, ale rozwścieczona grupa fanatyków kategorycznie zażądała, bym wyszedł na zewnątrz. Dobre i to, że nic mi się nie stało, a na dziedzińcu udało mi się zrobić kilka zdjęć. (…)

Położony na wysokości ok. 1600 m. n.p.m. Isfahan jest pełen kontrastów: słońca i cieni, półmrocza wnętrz i oślepiającej jasności majdanów; zieleni ogrodów i lazurów ceramiki w morzu spękanej pustyni; szmeru aryków (kanałów irygacyjnych) i ludzkiego zgiełku; ciszy meczetów przerywanej śpiewnym nawoływaniem muezina; wąskich zaułków i rozległych dziedzińców. Blisko pięćset lat temu nazywany był przez podróżników: Isfahan nis-i-dżan – „Isfahan jest połową świata”. I słusznie, bo jest to miasto niezwykłej urody. Gdy znalazłem się na Wielkim Majdanie, od razu nasunęły się skojarzenia z Rynkiem Głównym w Krakowie.

Jeszcze nie ochłonąłem z wrażenia, kiedy podszedł do mnie około siedemdziesięcioletni mężczyzna i upewnił się: Polacy? Po czym zaczął wspominać: „Polacy, Polacy, znowu Polacy… było ich tu wielu w czasie wojny! Były szkoły, gdzie uczyły się polskie dzieci, obchodziło się polskie rocznice, pielęgnowało polskie obyczaje. Gdy muezin wyśpiewywał z minaretu kolejne wersety z Koranu, one śpiewały polskie pieśni patriotyczne i kolędy”.

Te słowa starego Persa utkwiły mi głęboko w pamięci i bardzo zmartwiły. Nie wiedziałem, że w tym mieście w czasie wojny były polskie dzieci, uchodźcy z „nieludzkiej ziemi”.

Cały artykuł Władysława Grodeckiego pt. „Samochodem do Indii” znajduje się na s. 11 październikowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 40/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Władysława Grodeckiego pt. „Samochodem do Indii” na s. 11 październikowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 40/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

W polityce zagranicznej USA źle się dzieje. Kto ma wpływ na Donalda Trumpa?

Wypowiedzenie porozumienia nuklearnego z Iranem jest – zdaniem Ireny Lasoty – przykładem tego, jak Donald Trump, w sposób przedziwny, a nawet szkodliwy dla USA, wypełnia swoje obietnice wyborcze.

Jest napięcie na linii Teheran – Waszyngton, choć na razie tylko słowne. Dużo mówiło się, że USA wypowiedzą porozumienie nuklearne z Iranem. Nie jest to jednak proste, gdyż jest to porozumienie wielostronne, a zniesienie sankcji wobec Iranu na jego podstawie bardzo dobrze wpłynęło na rozwój handlu między Iranem a niektórymi krajami, stronami tego porozumienia – Francją, Rosją czy Wielką Brytanią. Nie wiadomo, na czym miałoby polegać to wypowiedzenie. Prezydent Donald Trump na razie nie zatwierdził dalszego porozumienia, ale – jak twierdzi Irena Lasota – z tego nic nie wynika. Wypowiedzenie porozumienia wymaga zgody Kongresu, a ponadto spotkałoby się ze sprzeciwem sojuszników USA.

Sprawa porozumienia nuklearnego jest – zdaniem Ireny Lasoty – przykładem tego, jak Donald Trump w sposób przedziwny, a nawet szkodliwy dla USA wypełnia swoje obietnice wyborcze. W tej kwestii doprowadzić to może do konfliktu na linii prezydent – Kongres.

Działania Donalda Trumpa Iran przyjął dość nerwowo. Podgrzewają one sytuację na Bliskim Wschodzie, nie wiadomo jeszcze, co będzie z Syrią czy Irakiem. Według obserwatorów Iran nie dał powodów do wypowiedzenia porozumienia, ponieważ nic nie zrobił wbrew jego postanowieniom. Tłumaczenia, że działa, co prawda, zgodnie z jego literą, a niezgodnie z jego duchem, nie są przekonujące.

Sprawa Iranu nieco przysłoniła napięcie wokół Korei Północnej. Jej dalsze działania zależeć będą od Chin. O tym, że Korea ma pociski, które są w stanie dotrzeć do USA, mówi się już od dawna. Nie wiadomo jednak, na ile jest to teoretyczne, gdyż wiele jej prób balistycznych kończy się niepowodzeniem.

Generalnie Irena Lasota twierdzi, że w polityce zagranicznej USA źle się dzieje. Wiele osób z otoczenia Donalda Trumpa mówi, że ma na niego wpływ, przy czym nie wiadomo, jak jest naprawdę. Niewykluczone, że nie słucha on nikogo.

JS

Całej wypowiedzi Ireny Lasoty można posłuchać w części piątej Poranka WNET.

Tirem do Iranu/Pierwsza w Polsce książka o pracy kierowcy tira, jeżdżącego w latach 80. na trasie Europa–Bliski Wschód

Wyjeżdżając pierwszy raz do nieznanego mi jeszcze kraju, jakim był Iran, postanowiłem robić małe zapiski oraz robić zdjęcia na bieżąco, aby napisać kiedyś pamiętnik dla moich synów Sławka i Szymona.

Aleksandra Tabaczyńska

Publikacja powstała w oparciu o pamiętnik z 1983 roku, kiedy to autor książki – Adam Frąckowiak – ruszył w swoją pierwszą drogę z Polski do Iranu. Prowadził ciężarówkę należącą do śremskiego oddziału firmy PKS Warszawa – 330-konnego Fiata 190 NC z przyczepą. Przejazd z Polski do Teheranu i z powrotem zajął 45 dni, a licznik wskazał odległość 10 310 kilometrów. (…)

Nie da się porównać ówczesnych warunków pracy zawodowych kierowców do dzisiejszych realiów. Różnią się nie tylko samochody, ale wyposażenie, możliwości bezgotówkowych transakcji, łatwy sposób komunikowania się, dostęp do informacji itp. W latach osiemdziesiątych nie było telefonów komórkowych, przewodników turystycznych po tamtym rejonie, czy chociażby tzw. rozmówek. O internecie i aktualnych możliwościach dostępu do wszelkiej wiedzy nikt nawet nie marzył.

Zawodowy kierowca pod względem finansowym, żywnościowym był zdany wyłącznie na siebie i co najwyżej mógł liczyć na kolegów-rodaków, będących również w trasie. Tirem do Iranu to nie tylko piękna karta historii polskiego transportu, ale opowieść o trudach, tęsknocie, zaradności oraz odpowiedzialności za siebie i kolegów. (…)

Fotografie ilustrujące publikację Adam Frąckowiak był często zmuszony robić, równocześnie prowadząc ciężarówkę. Duże znaczenie miała pogoda bowiem w temperaturze -40⁰C lub + 70⁰C trudno było oczekiwać, że aparat zadziała bez zarzutu. Jednak wiele zdjęć jest udanych i można je podziwiać w książce. Tirem do Iranu to prawdziwa gratka nie tylko dla miłośników transportu ciężkiego. Książka jest pionierska w swoim gatunku, a świadczy o tym jej duży sukces wydawniczy. (…)

Adam Frąckowiak jest nowotomyślaninem, cenionym społecznikiem i radnym miejskim. Lokalnemu środowisku znany był do tej pory ze swej nieugiętej postawy wobec planów władz poprzedniej kadencji sprzedaży Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w Nowym Tomyślu. W latach, gdy masowo wyprzedawano polskie zakłady i przedsiębiorstwa, zasłynął dzielną i po części samotną, ale przede wszystkim zwycięską walką o zatrzymanie w majątku miasta strategicznego przedsiębiorstwa.

Przez całe swoje dotychczasowe życie przejechał ponad trzy miliony kilometrów – bez wypadku. Jest też naszym czytelnikiem.

„Jeszcze jako młody chłopak marzyłem, aby zostać kierowcą. Teraz tak myślę, że chyba miałem ten bakcyl w sobie. Zaraz po wojnie, w latach 50. jako dziecko poznawałem, kto jakim samochodem jedzie. (…) Nie patrząc przez okno, poznawałem po mruczeniu silnika i wiedziałem, co to za samochód oraz kto nim jedzie – moja mama wielokrotnie to później wspominała”.

Cały artykuł Aleksandry Tabaczyńskiej pt. „Tirem do Iranu” znajduje się na s. 2 październikowego „Wielkopolskiego Kuriera Wnet” nr 40/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Aleksandry Tabaczyńskiej pt. „Tirem do Iranu” na s. 2 październikowego „Wielkopolskiego Kuriera Wnet” nr 40/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

„Za daleki Bliski Wschód”. Książka polskiego jezuity o losach Kościoła w Syrii i o dramacie bliskowschodniej wojny

Jeżeli chcemy pomagać, to musimy przede wszystkim nauczyć się słuchać. Nasza obecna wiedza jest jakimś konstruktem opartym na wybiórczych informacjach medialnych – mówi ksiądz Zygmunt Kwiatkowski.

 

Jeżeli obecnie chce się szczerze pomagać Syryjczykom lub jakiejkolwiek innej społeczności bliskowschodniej, to przede wszystkim należy usunąć przyczyny wojny. Została ona wywołana jako świadoma misja zaprowadzenia na świecie „nowego porządku” (…) Ważnym etapem była też tzw. arabska wiosna, która zyskała poparcie opinii światowej i zmieniła się w straszliwy wojenny chaos – pisze ksiądz Zygmunt Kwiatkowski, jezuita, który przez trzydzieści lat pracował na Bliskim Wschodzie.

 Ojciec Zygmunt Kwiatkowski, który był gościem Witolda Gadowskiego w Poranku Wnet, jest autorem książki „Za daleki Bliski Wschód”. Książka pokazuje wciąż zbyt mało znaną w Polsce rzeczywistość Kościoła w Syrii, Libanie, Egipcie – czyli tam, gdzie chrześcijaństwo istnieje od czasów apostolskich. Jest to właściwie reportaż pokazujący wyznaniową mozaikę Bliskiego Wschodu. W pierwszej części autor opisuje względną wolność, jaką cieszyli się tam chrześcijanie przed inwazją na Irak i przed powstaniem Państwa Islamskiego.[related id=41518]

Druga część książki pokazuje dramatyczną sytuację, która panuje obecnie w tamtym rejonie – od symbolicznego początku, czyli wojny w Iraku, poprzez arabską wiosnę, aż po wojnę w Syrii. Jezuita nazywa ją najgorszą od pierwszych lat trwania chrześcijan na tych ziemiach. Możemy śmiało stwierdzić, że mamy do czynienia z ludobójstwem i wielkim exodusem chrześcijaństwa z jego macierzystych stron. Grozi niebezpieczeństwo, że Kościół całkiem zniknie z ziem, które stanowiły jego kolebkę.

Misjonarz stawia tezę, że Zachód ponosi dużą współodpowiedzialność za to, co się dzieje na Bliskim Wschodzie.

– Dla mnie to obowiązek moralny, żeby o tym mówić – deklaruje o. Zygmunt Kwiatkowski. – To są konkretni ludzie, wobec których mam obowiązek być tutaj świadkiem.

Autor publikacji zwraca uwagę na to, że nieznajomość człowieka, jego kultury i regionu stanowi przeszkodę w skutecznej pomocy ofiarom wojny w Syrii. – Jesteśmy pod presją tego, że tam dzieje się źle i że trzeba szybko reagować. Jednak bez poznania tamtej kultury nasze wychodzenie im naprzeciw nie jest wychodzeniem naprzeciw. Jest raczej mijaniem się.

Wypowiedzi ojca Zygmunta Kwiatkowskiego wysłuchaliśmy podczas konferencji prasowej zorganizowanej przez Katolicką Agencję Informacyjną.


Książka księdza Zygmunta Kwiatkowskiego SJ Za daleki Bliski Wschódjest kolejną publikacją w serii reportaży wydawanych przez poznańskie wydawnictwo Święty Wojciech.

Press TV: Iran przeprowadził udany test pocisku balistycznego. Start rakiety pokazał państwowy irański nadawca IRIB

W przemówieniu podczas parady wojskowej w Teheranie irański prezydent Hasan Rowhani powiedział, że „Iran zamierza rozbudować swój arsenał rakietowy” i „nie potrzebuje na to zgody innych państw”.

Chorramszahr to trzeci typ irańskich rakiet balistycznych. Według gen. Amira Aliego Hadżizadeha, jednego z dowódców Gwardii Rewolucyjnej, pocisk „jest mniejszy i bardziej zaawansowany taktycznie i będzie operacyjny w najbliższej przyszłości”.

Jak twierdzą irańscy wojskowi, Chorramszahr ma zasięg dwóch tysięcy kilometrów i jest zdolny do przenoszenia kilku głowic bojowych.

W piątek rakieta balistyczna została pokazana podczas parady wojskowej w Teheranie. W swoim przemówieniu podczas uroczystości irański prezydent Hasan Rowhani zapewnił, że „Iran zamierza rozbudować swój arsenał rakietowy” i „nie potrzebuje na to zgody innych państw”.

W odpowiedzi na wystrzelenie przez Teheran 27 lipca rakiety zdolnej do przenoszenia satelitów Waszyngton nałożył sankcje finansowe na sześć irańskich przedsiębiorstw uczestniczących w irańskim programie rakiet balistycznych. Próbę rakietową, którą Teheran opisał jako sukces, a amerykańska stacja Fox News, powołując się na źródła wywiadowcze, określiła fiaskiem, USA uznały za naruszenie postanowień rezolucji ONZ oraz pogwałcenie porozumienia atomowego.

Zawarte w 2015 roku porozumienie nuklearne między Iranem a sześcioma mocarstwami (Chiny, Francja, Rosja, USA, Wielka Brytania i Niemcy) ma na celu ograniczenie irańskiego programu nuklearnego i przewiduje, że Teheran zrezygnuje z dążenia do uzyskania broni atomowej w zamian za stopniowe znoszenie nałożonych na niego sankcji międzynarodowych.

PAP/MoRo

Traktat o zakazie broni jądrowej podpisany przez dziesiątki krajów. Bojkot USA, Wielkiej Brytanii i Francji

Dziesiątki krajów podpisały traktat zakazujący rozprzestrzeniania broni nuklearnej, zbojkotowały to m.in. USA, Wlk. Brytania i Francja. Odbywają się spotkania kuluarowe i negocjacje z Iranem.

[related id=39032]Traktat wejdzie w życie 90 dni po ratyfikowaniu go przez 50 krajów.

Sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres powiedział, rozpoczynając procedurę podpisywania traktatu, że na świecie jest ok. 15 tys. sztuk broni nuklearnej.

„Nie możemy pozwolić, żeby ta broń zagłady zagrażała naszemu światu i przyszłości naszych dzieci” – podkreślił.

Korea Północna przeprowadziła w tym miesiącu szóstą próbę nuklearną, największą z dotychczasowych. Prezydent USA Donald Trump ostrzegł we wtorek, przemawiając na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ, że Stany Zjednoczone będą zmuszone “całkowicie zniszczyć Koreę Północną” jeśli kraj ten zagrozi im lub ich sojusznikom.

[related id=39366]Traktat o zakazie broni jądrowej został zaaprobowany w lipcu br. przed dwie trzecie spośród 193 państw członkowskich ONZ po miesiącach negocjacji.

Traktatu nie popiera żadne z dziewięciu państw, które posiadają broń jądrową lub co do których uważa się, że ją posiadają; są to: USA, Rosja, Wielka Brytania, Chiny, Francja, Indie, Pakistan, Korea Północna i Izrael.

[related id=39023]USA i inne potęgi jądrowe chcą zamiast tego wzmocnienia i potwierdzenia obowiązującego niemal od pół wieku Traktatu o Nierozprzestrzenianiu Broni Jądrowej (NPT), uważanego pod tym względem za kamień milowy.

NPT z 1968 roku zakazuje państwom nienuklearnym posiadania tego rodzaju broni, a państwa nuklearne (USA, Rosja, Wielka Brytania, Francja i Chiny) nie mogą przekazywać komukolwiek bezpośrednio lub pośrednio broni jądrowej lub innych materiałów wybuchowych i muszą kontrolować ten typ broni.

PAP/MoRo

Pierwsze spotkanie Tillersona i Zarifa w sprawie porozumienia nuklearnego

Szefowie dyplomacji USA i Iranu, Rex Tillerson i Mohammad Dżawad Zarif, spotkali się po raz pierwszy w siedzibie ONZ w Nowym Jorku, aby omówić sprawę porozumienia nuklearnego.

We wtorek w wystąpieniu na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ Trump zarzucił Iranowi destabilizujące zachowanie. Władze w Teheranie nazwał morderczym reżimem. Mówił o Iranie jako o wyczerpanym ekonomicznie „łajdackim państwie” (rogue state), którego głównym artykułem eksportowym jest przemoc.

Prezydent oświadczył również, że porozumienie społeczności międzynarodowej z Teheranem w sprawie irańskiego programu nuklearnego było jedną z najgorszych i najbardziej jednostronnych transakcji, do jakich kiedykolwiek przystąpiły Stany Zjednoczone. Uznał to porozumienie za żenujące dla Stanów Zjednoczonych i zapowiedział: „wkrótce o tym usłyszycie”.

Mohammad Dżawad Zarif ostro zareagował we wtorek na wypowiedź Trumpa na temat Iranu, zarzucając prezydentowi USA, że to, co powiedział na forum ONZ, było „podłe i bezsensowne”. Zarif ocenił na Twitterze, że przemówienie Trumpa było „mową nienawiści” i że takie wystąpienia „należą do średniowiecza, a nie do XXI wieku”.

Stany Zjednoczone mają czas do 15 października na stwierdzenie, czy władze w Teheranie spełniają warunki porozumienia nuklearnego.

Zawarte w 2015 roku porozumienie nuklearne między Iranem a tzw. grupą 5+1 (Chiny, Francja, Rosja, USA, Wielka Brytania i Niemcy) ma na celu ograniczenie irańskiego programu nuklearnego i przewiduje, że Teheran zrezygnuje z dążenia do uzyskania broni atomowej w zamian za stopniowe znoszenie nałożonych na niego sankcji międzynarodowych.

PAP/MoRo

Rowhani: Iran nie złamie porozumienia nuklearnego jako pierwszy

Iran nie złamie porozumienia nuklearnego jako pierwsze państwo – oznajmił  w ONZ prezydent Iranu Hasan Rowhani, który określił przemówienie prezydenta USA jako „pełne absurdu, ignorancji i nienawiści”

„Oświadczam, że Iran nie złamie porozumienia nuklearnego jako pierwsze państwo” – powiedział Rowhani w przemówieniu na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Prezydent Iranu zaznaczył jednak, że Teheran „odpowie stanowczo na łamanie przez kogokolwiek” tego porozumienia.

„Będzie bardzo szkoda, jeżeli umowa zostanie zniszczona przez nieprzewidywalnych nowicjuszy światowej polityki” – powiedział irański prezydent, podkreślając, że przez „naruszanie międzynarodowych zobowiązań nowa amerykańska administracja niszczy swoją wiarygodność”.

W wystąpieniu podczas 72. sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ Rowhani zapewnił również, że „Iran nie próbuje przywrócić swojego dawnego imperium czy narzucić innym swojej religii”. „Podjęliśmy świadomą decyzję o wzmocnieniu naszych relacji z sąsiadami i poprawie współpracy z wszystkimi przyjaznymi państwami” – zaznaczył.

Irański przywódca określił przemówienie Trumpa na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ jako „pełne ignorancji, absurdu oraz nienawiści”. Oświadczył, że Iran „nie toleruje gróźb i zastraszania”.

We wtorek Trump zarzucił Iranowi destabilizujące zachowanie. Władze w Teheranie nazwał morderczym reżimem. Mówił o Iranie jako o wyczerpanym ekonomicznie „łajdackim państwie” (rogue state), którego głównym artykułem eksportowym jest „przemoc, rozlew krwi i chaos”.

W październiku Trump wystąpi w Kongresie, by ogłosić, czy Iran respektuje warunki porozumienia nuklearnego. W środę amerykański prezydent powiedział dziennikarzom, że podjął już decyzję, czy wycofać USA z umowy, nie zdradził jednak, jaka ona jest.

Zawarte w 2015 roku porozumienie nuklearne między Iranem a tzw. grupą 5+1 (Chiny, Francja, Rosja, USA, Wielka Brytania i Niemcy) ma na celu ograniczenie irańskiego programu nuklearnego i przewiduje, że Teheran zrezygnuje z dążenia do uzyskania broni atomowej w zamian za stopniowe znoszenie nałożonych na niego sankcji międzynarodowych.

PAP/MoRo

Ambasador USA przy RB ONZ: Iran nie przestrzega postanowień umowy nuklearnej

Iran nie przestrzega postanowień porozumienia nuklearnego – oznajmiła ambasador USA przy ONZ Nikki Haley. Jej zdaniem umowa jest tak skonstruowana, że wycofanie się z niej jest „mało atrakcyjne”.

W wypowiedzi dla think tanku American Enterprise Institute amerykańska ambasador Nikki Haley stwierdziła również, że umowa nuklearna została „zaprojektowana jako zbyt wielka, by upaść”, a irańscy przywódcy „biorą świat jako zakładników swojego złego zachowania”. Haley dodała, że porozumienie jest „bardzo wadliwe i ograniczone”, a Iran wielokrotnie je naruszał.

Jak jednak zaznaczyła, jeżeli prezydent USA Donald Trump powie w październiku Kongresowi, że Iran nie przestrzega postanowień porozumienia nuklearnego, nie będzie to oznaczać, że Waszyngton zamierza wycofać się z umowy.

Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (MAEA) opublikowała w czwartek raport kwartalny, w którym oceniła, że Iran stosuje się do warunków zawartych w umowie nuklearnej. W październiku Trump wystąpi przed Kongresem, by ogłosić, czy Iran respektuje warunki porozumienia; Haley powiedziała we wtorek, że nie wie, jaką decyzję podejmie prezydent USA.

W odpowiedzi na wystrzelenie przez Teheran rakiety zdolnej do przenoszenia satelitów Waszyngton nałożył 28 lipca sankcje finansowe na sześć irańskich przedsiębiorstw uczestniczących w irańskim programie rakiet balistycznych. Próbę rakietową, którą Iran opisał jako sukces, ale amerykańska stacja Fox News, powołując się na źródła wywiadowcze, określiła jako fiasko, USA uznały za naruszenie postawień rezolucji ONZ oraz pogwałcenie porozumienia atomowego.

Na początku sierpnia prezydent USA Donald Trump podpisał ustawę wprowadzającą nowe sankcje wobec Iranu, Rosji i Korei Północnej, którą wcześniej przyjął Kongres USA.

Prezydent Iranu Hasan Rowhani zagroził 15 sierpnia, że jeśli Stany Zjednoczone nałożą kolejne sankcje na jego kraj, to „nawet w ciągu kilku godzin” będzie on mógł zerwać umowę nuklearną.

Zawarte w 2015 roku międzynarodowe porozumienie nuklearne ma na celu ograniczenie programu nuklearnego Teheranu i przewiduje, że zrezygnuje on z dążenia do uzyskania broni atomowej w zamian za stopniowe znoszenie nałożonych na niego sankcji międzynarodowych. W ramach paktu zawartego z mocarstwami program jądrowy Iranu został poddany ścisłej kontroli MAEA.

PAP/MoRo

Iran: sankcje USA to złamanie postanowień porozumienia nuklearnego, a nasza reakcja jest właściwa i proporcjonalna

Według Teheranu kraj nie prowadzi żadnych prac nad pociskami z bronią jądrową. Jak podkreśla szef MSZ, Iran nie zamierza użyć ani jednego pocisku przeciwko jakiemukolwiek innemu krajowi na świecie.

„W naszej opinii porozumienie nuklearne zostało pogwałcone i pokażemy, że nasza reakcja jest właściwa i proporcjonalna” – powiedział Abbas Arakczi, wiceminister spraw zagranicznych, cytowany przez agencję ISNA. Iran został objęty nowymi sankcjami gospodarczymi zgodnie z ustawą, którą wcześniej w środę podpisał prezydent Donald Trump.

Ustawa nakłada nowe restrykcje na Teheran między innymi ze względu na jego program budowy pocisków balistycznych. Międzynarodowy układ z Iranem ma na celu ograniczenie jego programu nuklearnego i przewiduje, że zrezygnuje on z dążenia do uzyskania broni nuklearnej w zamian za stopniowe znoszenie nałożonych na niego sankcji międzynarodowych.

Teheran utrzymuje, że nie prowadzi żadnych prac nad pociskami mającymi przenosić broń jądrową, i zapewnia, że żaden pocisk produkowany w Iranie nie będzie użyty przeciw innemu krajowi.

PAP/MoRo