Marek Biernacki krytykuje rząd za działania na granicy polsko-białoruskiej. Poseł odnosi się także sceptycznie do powrotu Donalda Tuska do polityki krajowej.
W piątkowym „Poranku WNET” poseł KO z ramienia PSL, Marek Biernacki, komentuje wydarzenia na wschodniej granicy. Polityk krytykuje działania rządu w związku z wprowadzeniem stanu wyjątkowego. Ponadto, poseł odnosi się również do głosowania Sejmu, w wyniku którego uchwalono specustawę o budowie muru na granicy Polski z Białorusią. Marek Biernacki wyraża swój zawód i podkreśla, że preferowałby formę elektronicznej bariery ochronnej:
Głosowaliśmy nie za murem, a za barierą ochronną – zaznacza poseł.
Według Marka Biernackiego obawa przed migrantami potrafi zmienić treść aktu prawnego. Co więcej, poseł KO uważa, że w akcie prawnym jest mowa o barierze ochronnej. Rozmówca Łukasza Jankowskiego dodaje przyznaje także, że Straż Graniczna informowała o podobnym zagrożeniu ze strony Białorusi jeszcze przed pojawieniem się bieżącego kryzysu:
Straż graniczna od jakiegoś czasu obawiała się tego, co będzie się dziać na granicy. Straż Graniczna apelowała wcześniej, że dotychczasowe środki ochrony są nie skuteczne i postulowała o barierę elektroniczną – mówi polityk.
Na koniec rozmowy Marek Biernacki odnosi się do polityki partyjnej Koalicji Obywatelskiej. Poseł opowiada o zaskoczeniu, które wywołało w nim przejęcie przywództwa w KO przez Donalda Tuska:
Platforma nie stanowi już w klubie jednolitej formacji. Byłem zaskoczony powrotem Donalda Tuska na tę bieżącą scenę polityczną, w ten sposób, że stał się liderem. Zakładałem, że będzie chciał powrócić, ale jako mentor nie jako bardzo twardy frontman – dodaje.
Gość audycji wyraża również swój niepokój związany z silną i coraz mniej podzielną władzą byłego premiera w KO. Marek Biernacki zastanawia się, czy Donald Tusk nie ewoluuje politycznie w stronę jednowładztwa, które reprezentuje Jarosław Kaczyński:
Mam nadzieję, że nie dojdzie do takiej sytuacji, że stanie się takim alter ego Jarosława Kaczyńskiego, tylko inaczej ubranym i z inną retoryką – podsumowuje Marek Biernacki.
Jerzy Marek Nowakowski o kryzysie migracyjnym w Europie Środkowo-Wschodniej. Według naszego gościa należy trzeba przyjmować uchodźców do kraju. Przed imigrantami zaś się bronić.
W porannej audycji gościem redaktor Magdaleny Uchaniuk jest prezes stowarzyszenia Euroatlantyckiego oraz były ambasador Polski w Armenii i na Łotwie, Jerzy Marek Nowakowski. Dyplomata komentuje sytuację na wschodniej granicy:
Cała Europa z Polską na czele nie chce powtórki z 2015 r. To była masowa ogromna migracja na teren Włoch i Grecji z obszarów Afryki i Bliskiego Wschodu. Europa mogłaby nie przetrzymać takiego kryzysu – przyznaje historyk i dyplomata.
Rozmówca Magdaleny Uchaniuk podkreśla jednakże dwoistą naturę trudnej sytuacji. Były ambasador podkreśla, że poza aspektem politycznym występuje również aspekt ludzki. Zgodnie z nim, zdaniem Jerzego Marka Nowakowskiego, jeżeli ktoś jest uchodźcą i potrzebuje pomocy trzeba mu pomóc:
Z punktu widzenia logiki politycznej – potrzebny jest twardy szlaban. Z takiej zwyczajnej ludzkiej przyzwoitości należałoby powpuszczać tych ludzi – tłumaczy nasz gość.
Według dyplomaty Białoruś Aleksandra Łukaszenki używa migrantów jako broni politycznej i zamierza ich wykorzystać do dwóch celów. Po pierwsze, żeby siebie wzmocnić wobec Putina i utrzymać się przy władzy. Po drugie, by zmusić świat zachodni do porzucenia sankcji i bojkotu i do wznowienia relacji Zachód-Białoruś.
Drugą stroną medalu jest widok tych nieszczęśliwych ludzi, którzy tkwią w błocie na granicy i próbują się przedostać do lepszego świata – podkreśla Jerzy Marek Nowakowski.
Co więcej, zdaniem byłego ambasadora polski rząd powinien zezwolić mediom na wstęp na obszary, w których trwa kryzys migracyjny. Według naszego gościa, dzięki temu polskie działania byłyby bardziej transparentne dla polskich i europejskich obywateli:
Marcin Krzyżanowski o pierwszych rozmowach między Amerykanami a Talibami po ewakuacji żołnierzy USA z Afganistanu oraz o stosunkach afgańsko-irańskich i współpracy azerbejdżańsko-izraelskiej.
Marcin Krzyżanowski komentuje rozmowy między Talibanem a Stanami Zjednoczonymi. Jak zauważa,
Sam fakt, że to takich rozmów doszło można uznać za niewielki przełom.
Według naszego gościa rozmowy nie są przełomowe poza usztywnieniem przez USA stanowiska w sprawie zamrażania aktywów w afgańskich bankach. Stwierdza, że sytuacja w Afganistanie pozostaje pod kontrolą talibów.
Były konsul RP w Kabulu mówi także o stosunkach między Afganistanem a Iranem po zwycięstwie talibów.
.@makrzyz w #PoranekWNET: Iran podchodzi do sprawy Afganistanu bardzo ostrożnie, relacje między Teheranem a Kabulem można określić mianem poprawnych #RadioWNET
Tymczasem Izrael ostrzega przed aktywnością Iranu na Wzgórzach Golan. Krzyżanowski zauważa, że współpraca antyizraelska między Teheranem a Damaszkiem ma bardzo długą tradycję.
Wskazuje na wspólne manewry azersko-izraelskie.
.@makrzyz w #PoranekWNET: kryzys azersko-irański dotyczy przede wszystkim współpracy Azerbejdżanu z Izraelem, wszystko inne to kwestie poboczne #RadioWNET
Izrael ma swój przyczółek w Azerbejdżanie. Iran próbuje wybić Izrael z Azerbejdżanu. Współpraca z państwem żydowskim w zakresie nowoczesnych technologii wojskowych jest kluczowa dla Azerbejdżanu.
W niedzielę talibowie poinformowali, że pierwsze po przejęciu władzy w Afganistanie prowadzone przez nich rozmowy z Amerykanami „poszły dobrze”.
W wydanym po rozmowach komunikacie rzecznik Departamentu Stanu USA Ned Price stwierdził, że
Dyskusje były szczere i profesjonalne, a delegacja USA powtórzyła, że talibowie będą oceniani na podstawie swoich działań, a nie tylko słów.
Ned Price poinformował, że tematem rozmów w stolicy Kataru były kwestie bezpieczeństwa, terroryzmu i praw człowieka, zwłaszcza kobiet. W Dosze rozmawiano także o problemie bezpiecznego opuszczenia Afganistanu przez obywateli USA i innych państw.
Talibowie poinformowali, że rozmowy potoczyły się dobrze. Zauważyli, że Stany Zjednoczone zgodziły się na udzielenie pomocy humanitarnej. Jak zaznaczyły obie strony, nie oznacza to uznania talibańskiego rządu przez Waszyngton.
Piotr Langenfeld jest przekonany, iż w Afganistanie rozpoczyna się nowa forma wojny domowej. Talibowie mają problem z przejmowaniem państwa i reformą gospodarczą. ISIS-K korzysta z ucieczek islamistów z więzień.
Będzie taka jątrząca się rana w środku Azji.
Korespondent wojenny sądzi, że jedną z głównych ról w tym państwie niebawem będą odgrywać Chiny, którzy zdaniem naszego gościa będą wspierać Talibów. Wypełnią tym samym lukę po Amerykanach, którzy niedawno wyszli z tego bliskowschodniego kraju. Zauważa, że Chiny przekupują różne kraje. Wskazuje na Afrykę, rabowaną przez Chińczyków. Według Langenfelda w niedalekiej przyszłości czeka nas drenaż gospodarczy Afganistanu przez Chiny. Gość Poranka Wnet Odnosi się także do prześladowań dziennikarzy w Afganistanie.
Wracamy do sytuacji sprzed 20 lat.
Obecnie talibowie komunikują się przez media społecznościowe, ale nie czyni ich to bardziej wyrozumiałymi wobec dziennikarzy.
Jak podaje Human Rights Watch (HRW) odkąd w połowie sierpnia Talibowie przejęli władzę w Afganistanie aresztowano przynajmniej 32 dziennikarzy.
Zgodnie z relacją organizacji stojącej na straży Praw Człowieka talibskie władze próbują stłumić wszelkie głosy sprzeciwu i krytyki za pomocą nieprecyzyjnych przepisów. Jak informuje HRW:
Afgańskie ministerstwo informacji i kultury wydało rozporządzenie, którego „obszerne i ogólnikowe” zapisy mają w praktyce zakazać wszelkiej krytyki działania władz.
Nowe prawo zabrania publikacji materiałów, które „są w sprzeczności z islamem”, „obrażają narodowych bohaterów” lub „zniekształcają obraz (rzeczywistości)”. Według rozporządzenia dziennikarze są zobowiązani do komentowania wydarzeń „w sposób wyważony”. Co więcej, zabrania się dotykania tematów, które „nie zostały potwierdzone przez urzędników” oraz takich, które „mogą mieć negatywny wpływ na postawy społeczne”.
Ponadto, afgańskie służby specjalne wzywają pracowników mediów do zaprzestania „działań propagandowych”, których miano się dopatrzeć w publikowanych materiałach. Jak podsumowuje redaktorka internetowego portalu dla kobiet:
Nie mamy już wolnych mediów w Afganistanie. Straciliśmy przestrzeń dla wolnych mediów wraz z przejęciem władzy w kraju przez talibów – podkreśla dziennikarka.
Sytuację niknącej wolności słowa w Afganistanie komentuje także szefowa sekcji HRW ds. Azji Patricia Gossman. Według Gossman nowe przepisy swoją radykalnością „duszą media”:
Mimo, iż talibowie zobowiązali się, że będą zezwalać na działania dziennikarzom respektującym wartości islamu, nowe przepisy prawa duszą media. (…) Obecne regulacje są tak radykalne, że dziennikarze ze strachu przed więzieniem sięgają po autocenzurę – stwierdza.
Zdaniem Gossman na zaistniałą sytuację powinny zareagować zagraniczne rządy. Według niej to właśnie sprzeciw społeczności międzynarodowej może wpłynąć na politykę talibskiej władzy:
Zagraniczne rządy powinny wysłać sygnał, że sposób traktowania mediów przez talibów pozostanie głównym problemem przyszłych stosunków – podsumowuje.
Jakie problemy mają talibowie? Kim są ludzie koczujący u granic Polski? Reżyser i dokumentalista o sytuacji w Afganistanie i na polsko-białoruskiej granicy.
Marcin Mamoń zauważa, że talibowie skupiają się na przejmowaniu władzy. Jednocześnie apelują o międzynarodową pomoc.
Trzeba pamiętać o tym, że jest to kraj niesłychanie biedny i czeka i czeka pękają jeszcze większe kryzysy.
Dziennikarza zauważa, że talibowie nie są jednolitą formacją. Wyjaśnia, że
Tam jest kilka grup wpływów powiązanych z konkretnymi plemionami.
Trwa walka o władzę. Wskazuje, iż pojawiły się pogłoski jakoby przewidywany na premiera Abdul Ghani Beradar miał zginąć podczas strzelaniny. Informacje te zdementował sam zainteresowany, występując w mediach. Mamoń mówi, że talibowie próbują się dogadać z Chinami i Pakistanem. Tymczasem w Afganistanie
Sytuacja jest fatalna. Trzeba pamiętać, że wszystkie jakieś aktywa dawnego rządu zostały zamrożone, bądź Skarb Państwa został okradziony przez przez notabli poprzedniego rządu.
Nasz gość odnosi się do sytuacji na polsko-białoruskiej granicy. Ocenia, iż służby muszą mieć informacje na temat zagrożenia, jaką mogą stwarzać ludzie próbujący przekroczyć polską granicę.
Narracja, którą przyjęli na tej konferencji ministrowie nie jest moim zdaniem najlepsza
Stwierdza, że po tym, co usłyszał i zobaczył na konferencji nie może stwierdzić, czy ludzie przy granicy są niebezpieczni dla Polski. Przyznaje, że trzeba być przygotowanym na ewentualność zagrożenia terrorystycznego z ich strony. Jednocześnie jednak
Nie można traktować tych wszystkich ludzi, którzy przyjechali na pogranicze jako terrorystów, czy jako dewiantów.
Gościem ,,Poranka WNET” był Tobiasz Bocheński, Wojewoda Łódzki, który opowiedział o aktualnej sytuacji na granicy polsko-białoruskiej, a także o nauczaniu stacjonarnym w świetle pandemii.
Tobiasz Bocheński podkreślił, że kryzys migracyjny na wschodniej granicy wciąż trwa. Według wojewody Rosja upatruje w Polsce naturalnego konkurenta geopolitycznego:
To, co dzieje się na granicy, to próba dla Państwa Polskiego. Rosja mierzy Polskę swoją miarą – miarą imperializmu. Sprawdzają naszą efektywność, zdolność do działania pod presją.
Gość ,,Poranka” zaznaczył, że wojewodowie są odpowiedzialni za obronę cywilną kraju, wymienił także działania, które na tę obronę się składają. Dodał, że organizowane są narady wojewodów z Ministerstwem Spraw Wewnętrznych oraz Ministerstwem Obrony Narodowej, w celu ustalenia właściwego postępowania podczas obecnego kryzysu:
Obrona cywilna organizuje zaplecze, na przykład w stanie wojny, organizuje życie cywilne podczas wojny. Odpowiada za służby, takie jak policja czy straż pożarna, oraz za urzędy.
Odniósł się również do sytuacji w Afganistanie, zauważając, iż niedawna operacja wycofania wojsk amerykańskich z tego kraju, zakończona wizerunkową klęską, powinna być czytelnym znakiem także dla Polski:
Patrząc na sytuację w Afganistanie możemy powiedzieć, że nie mamy stuprocentowej pewności co do pomocy naszych sojuszników w wypadku, gdyby Rosja napadła na Polskę. Dlatego należy wzmacniać obronność naszego kraju.
Opowiedział też o przygotowaniach województwa łódzkiego do czwartej fali koronawirusa. Zaznaczył, że miasto dysponuje zamrożonym szpitalem tymczasowym, który jest gotowy do natychmiastowego uruchomienia w razie nagłej konieczności. Odniósł się także do działalności placówek edukacyjnych, zwracając uwagę na to, że kolejna fala pandemii może, dzięki szczepionkom, przebiegać zupełnie inaczej; prognozowana mniejsza liczba hospitalizacji umożliwi kontynuowanie nauki stacjonarnej w szkołach podstawowych oraz średnich w okresie jesienno-zimowym. Dodał, iż Uniwersytet Łódzki z rezerwą podchodzi do kwestii powrotu na uczelnię:
Uniwersytety stronią od powrotu do stacjonarnego nauczania. Na Uniwersytecie Łódzkim 90% zajęć będzie odbywać się zdalnie.
Dokumentalista Marcin Mamoń komentuje doniesienia z Afganistanu, według których talibowie zdobyli ostatni bastion oporu przeciw ich władzy.
Marcin Mamoń komentuje sytuację w Afganistanie, skąd dochodzą wieści o zwycięstwie talibów w Dolinie Pandższeru. Sami talibowie twierdzą, że zdobyli kontrolę nad doliną dotychczas kontrolowaną przez mudżahedinów Ahmada Masuda. Przeciwna strona milczy. Jak stwierdza reżyser,
To jest paradoksalnie dobra wiadomość dla Afganistanu, bo to oznacza, że kończy się wojna.
Zauważa, że od 2014 r. trwa wojna między Talibanem a Państwem Islamskim. To ostatnie ma jednak niewielkie poparcie.
Przygotowanie wyprawy to miesiąc intensywnej pracy, w czasie którego talibowie zdobyli Kabul, a na polskiej granicy Łukaszenka przygotował prowokację „migracyjną” – próbę rozbudzenia konfliktu.
Wakacje skończyły się tak nagle, jak obecność państw zachodnich w Afganistanie. Przyszedł zimny front, nadciągnęły ciemne chmury i lunął deszcz. Słońce, na którego skwarne promienie wielu tak chętnie narzekało, skryło się za gęstą zawiesiną, tworzącą nastrój melancholii i pesymizmu. A wielu powodów do ponurych myśli dostarczają zdarzenia mijających tygodni. Chciałem napisać, że tych powodów jest tak dużo, jak mrówek na tarasie Makazi Gardens – gościnnego domu Kazimierza Gajowego (Studio Bejrut) w Libanie – ale te powody przypominają raczej słonie. Największy jest oczywiście słoń afgański, który trąbą talibów (czyli uczniów) wskazał kierunek rozwoju globalnej cywilizacji.
Przez lata ci, którzy nie interesowali się sytuacją Afganistanu, mieli przeświadczenie, że wojska NATO pokonały talibów, ale jest odwrotnie, o czym wszyscy wiemy.
Za to nie wszyscy wiedzą, że 5 września zaczyna się Wielka Wyprawa Radia Wnet. Odwiedzimy wszystkie miasta, w których możemy lub będziemy nadawać nasz program: Białystok, Lublin (będziemy!), Kraków, Wrocław, Szczecin, Bydgoszcz, Łódź. Koniec wyprawy to koncert w warszawskim Teatrze Palladium, przygotowany przez Milo Kurtisa i Marcina Pospieszalskiego. W każdym mieście spędzimy dwa dni, a właściwie spędzą go z nami nasi słuchacze. Bo wszystkie programy będziemy prowadzić z odwiedzanych miast, a na koniec dnia w każdym z nich udało się zorganizować koncert.
Przygotowanie wyprawy to miesiąc intensywnej pracy, w czasie którego talibowie zdobyli Kabul, a na polskiej granicy Łukaszenka przygotował Polsce prowokację „migracyjną”, będącą wstępem do wciągania Polski w coraz gorętszy konflikt.
Planując trasę Wielkiej Wyprawy nie mogliśmy przewidzieć, że będziemy przejeżdżać przez dwa województwa objęte stanem wyjątkowym.
Tak jak nie mogliśmy wiedzieć, że w ramach manewrów wojskowych żołnierze rosyjscy będą stacjonować w Grodnie.
Zresztą słuchając z rosnącym zdziwieniem wiadomości z Afganistanu, po raz pierwszy miałem silne poczucie, że ta wojna dociera bezpośrednio do nas. Wprawdzie na polskiej granicy nie gromadzą się Afgańczycy, lecz samolotnicy, którzy za tysiące dolarów przylecieli z Iraku, ale to tylko awangarda armii, która może się na naszej granicy pojawić. Nie wiemy, czy w kierunku Europy ruszy stu, czy milion mieszkańców Afganistanu, ale możemy założyć, że tej wędrówki ludów nie da się powstrzymać i wiemy, że za tą żywą tarczą, która może ruszyć ku Europie, skryte są dwie armie, w tym największa – chińska.
Wprawdzie wygląda na to, że komisarze europejscy zorientowali się, że są sprawy poważniejsze niż ideologia gender, ale jeszcze nie na tyle, by zejść z drogi, która oczyści Europę nie tylko z węglowego śladu, ale i z demokracji i dobrobytu.
Ale dosyć tych jesiennych myśli. Przed nami jeszcze miesiąc lata, a w nim Wielka Wyprawa Radia Wnet ku światłu i słońcu – jak mawia Tomasz Wybranowski – bo życie jest piękne!
W naszą podróż weźmiemy ze sobą to wydanie „Kuriera WNET”. Jeśli odnajdą nas Państwo na naszej drodze, chętnie się nim podzielimy i posłuchamy, jakiej gazety Państwo oczekują. W tym i przyszłym miesiącu niestety nie będzie „Kuriera Śląskiego” i „Kuriera Wielkopolskiego”. Czy to jest początek zmian, czy też wrócimy do poprzedniej formuły, czas i rozmowy z Czytelnikami pokażą.
Życzę Państwu miłej lektury, przyjemności ze słuchania Radia Wnet i pięknej wrześniowo-letniej pogody.
Artykuł wstępny Krzysztofa Skowrońskiego, Redaktora Naczelnego „Kuriera WNET”, znajduje się na s. 1 wrześniowego „Kuriera WNET” nr 87/2021.
Wrześniowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.