Wici! Sprawmy, by po pierwszej turze było już po awanturze! / Adam Gniewecki, „Kurier WNET” nr 69/2020

Hannibal ante portas! Jeśli chociaż jedna na trzy osoby z „przytomnych” przekona jedną na pięć z „chwiejnych” czy „nieuczestniczących”, to niezawodnie NASZA będzie PIERWSZA TURA. I HURRA!

Adam Gniewecki

Alea iacta est

Mamy wspaniałego prezydenta. Błyskotliwego, z refleksem, wysokim IQ, wykształconego, patriotę… Gdy go słucham, serce mi się raduje. Kiedy widzę parę prezydencką, duma mnie rozpiera. Mamy wybitnego premiera. Świetnego finansistę, rasowego polityka, twardego negocjatora i młodego weterana walki o suwerenność ojczyzny. Takiego tandemu jeszcze „za wolnej Polski” nie było.

Kości zostały rzucone

Za nieco ponad 3 „Kuriery” wybory prezydenckie, a właściwie referendum: za lub przeciw obozowi patriotycznemu reprezentowanemu przez Prezydenta Andrzeja Dudę. Według sondaży w I turze kandydat Andrzej Duda ma ogromną przewagę nad rozdrobnioną resztą. Ale w ewentualnej drugiej – siła złego na jednego i przewidywana przewaga, w zależności od sondażowni, topnieje. Teoretycznie są pewne szanse, że Andrzej Duda jednak przegra. Minimalną różnicą, ale wysokość różnicy nie ma znaczenia, bo w Pałacu Namiestnikowskim byłby nowy lokator, a raczej, zapewne, lokatorka. Albo on, albo ona. Tertium non datur. W przeczuciu KOlejnej POrażki następca POprzedniego wodza przezornie skrył się w szeregach szarych członków. Za budką ratownika i za plecami słabej, oj bardzo słabej kobiety. PiSowi PiSane jest zwycięstwo. Jeśli jednak zło by się stało, bastionem Koalicji Zjednoczonej Prawicy pozostałby już tylko sejm, a projekty nowych ustaw byłyby permanentnie blokowane.

Sprawmy, by po pierwszej turze było już po awanturze!

Sztab wyborczy Andrzeja Dudy i on sam zapewne zrobią wszystko co w ich mocy, ale bez naszej pomocy to może nie wystarczyć przeciwko skonsolidowanej, wspieranej z zagranicy sile złego na jednego. Jeśli utracimy Pałac Prezydencki, zacznie się staczanie w ramiona poprzednich, pożal się Boże, gospodarzy.

Do stracenia mamy bardzo wiele. Zdecydowanie za dużo, by ryzykować przegraną. Przypomnę, że m.in.: ▲przywrócony prawidłowy wiek emerytalny, ▲słusznie rozbudowane świadczenia socjalne, ▲wzrost naszych dochodów, ▲uzdrowione finanse państwa, ▲szybki rozwój gospodarczy, ▲realną przynależność do NATO, ▲stałe i konsekwentne wzmacnianie armii, ▲niewpuszczanie tzw. uchodźców, ▲podnoszenie Polski z kolan i znaczenia jej woli na arenie międzynarodowej, ▲utrzymywanie w ryzach ruchów LGBT i ich demoralizujących zapędów, ▲hamulec na nieuczciwą reprywatyzację…

Zresztą wiecie sami. Jeśli z wymienionych wektorów złożyć wypadkową, to jej kierunek i zwrot dla patrioty, a nawet tylko sympatyka naszego kraju, jest zdecydowanie pozytywny. Mamy bardzo korzystne dla silnego, ale zabójcze dla słabego położenie geograficzne na euroazjatyckim szlaku między zachodem i wschodem. Przed wyruszeniem na wojnę 1812 r., zwaną wówczas Wojną Polską, Napoleon Bonaparte powiedział: „Polska zwornikiem Europy”. Czyli bez istnienia silnej i niezależnej Polski europejska katedra będzie się walić, a historia potwierdza to kolejnymi sojuszami i wojnami. Ci z zachodu i wschodu o tym dobrze wiedzą.

Nasze niezależne istnienie jest kijem w szprychy współpracy złego z gorszym. Stąd naprzemienne i jednoczesne próby objęcia nas „protektoratem” przy większej lub mniejszej współpracy części krajowców.

Stąd wieczne, jawne albo ciche mieszanie w nasze sprawy wewnętrzne. Tumanienie i skłócanie Polaków. Oni do szkoły chyba chodzili, bo wyraźnie znają łacińskie divide et impera.

Najwyższy czas włączyć się aktywnie do gry

Stawka jest zbyt wysoka, by ryzykować powtórkę z Senatu. Jest nią przyszłość Polski! Niedocenianie przeciwnika zwykle kończy się źle. Mniejszość nie śpi. Działa od dawna. Totalnie. Uparcie rzuca kamieniami w dinozaura. Nieopatrzne i groteskowo nieporadne ujawnienie tej strategii uświadomiło mi, że to jest właśnie ten daremnie poszukiwany PrOgram Totalnej oPOzycji. Dinozaur powoli taci siły i krew. Vide Senat i proweniencja niektórych wybranych ostatnio europosłów oraz ich, a także przedstawicieli innych narodów oburzające, antypolskie hece na forum unijnym. Nawet najmniejszy kamyczek robi siniaczek, a suma dużych i małych ciosów to już poważna kontuzja. Spójrzmy na amunicję:

  • Zmasowany, z użyciem zagranicy atak na reformę wymiaru sprawiedliwości, który miał się przecież „sam oczyścić”. Owszem, oczyścił się, ale ze znacznej części resztek przyzwoitości.
  • Bardziej lub mniej otwarte popieranie oskarżania Polaków o Holokaust, a nawet o wywołanie II wojny światowej. Zgodnie z filmem Tadeusza Chmielewskiego Jak rozpętałem drugą wojnę światową.
  • Media tzw. komercyjne – w dużej przewadze ilościowej nad narodowymi. Polskojęzyczne, ale głównie zagraniczne. W metodach i stylu urban-istyczne.
  • Celebryci-makabryci. Zmyślni jak chysek litrusek albo mędrek powiatowy, ale głośni i zacięci.
  • Pożal się Boże politycy, którzy używają wolności słowa w roli kłamliwej swawoli. Swawola → swa wola → swoja własna wola zamiast zakrzykiwanej prawdy i wszystkim znanych faktów.
  • Wrzeszczące, obrażające głowę państwa i najwyższych przywódców, bezczeszczące uroczystości narodowe oraz wypinające publicznie półnagie sempiterny cyrki objazdowe. Ktoś powie: „nie mój cyrk, nie moje małpy”. Otóż małpy może nie nasze, ale cyrk tak, bo z naszego kraju go robią.
  • Antypolskie hece w Brukseli. O zgrozo, wśród ich organizatorów znajduje się nasz były minister spraw zagranicznych.
  • Tumanienie zagranicznej opinii publicznej przy pomocy fałszywych „faktów medialnych”. Itd., itp.

A wszystko zgodnie z zasadą wolnego rynku: „Ludzie to lubią, ludzie to kupią. Byle na chama, byle głośno, byle głupio” (© Studencki Teatr Satyryków z dawnych lat).

Czy chcielibyście ▼Likwidacji świadczeń społecznych (500+, 13. emerytura…),▼powrotu do wieku emerytalnego w wieku 67 lat, ▼najazdu muzułmańskich „imigrantów”, ▼redukcji armii do rozmiarów kompanii honorowej, ▼zakupu psujliwych i kosztownych caracali zamiast F-35,▼sojuszu obronnego z aliantami nr 39 zamiast baz amerykańsko-natowskich, ▼pokornego przyznania się do sprawstwa Holokaustu i rozpętania II wś. oraz uznania Żołnierzy Wyklętych za bandytów, ▼przywrócenia kominowych emerytur byłym esbekom, ▼rezygnacji z przekopu Mierzei Wiślanej, budowy CPK oraz modernizacji i rozbudowy sieci drogowej i kolejowej, ▼ponownego odpolszczenia banków, ▼reinauguracji odstępowania za złotówkę, ewentualnie likwidacji pereł przemysłu i spółek skarbu państwa – vide LOT – tzn. powrotu do koncepcji  bursztynowozłotego paliwa lotniczego przy rozruchowej pomocy żółtych burłaków, ▼ponownego otworzenia śluzy wyciekowej VAT-u, ▼wznowienia propozycji zastąpienia schabowego szczawiem i mirabelkami, ▼cyrku ogólnokrajowego – zamiast objazdowego, ▼udanego najazdu LGBT-towców na Jasną Górę, ▼szargania świętości narodowych, demoralizacji dzieci i młodzieży już od przedszkola, ▼szerokiego zamknięcia oczu na Nord Stream 2 wraz z jego symboliką, ▼powrotu na berlińsko-paryski klęcznik unijny, ▼wprowadzenia euro, ▼odwrotu z drogi reformowania sądownictwa, ▼ z placu Jaruzelskiego kierować się w stronę Alei Bieruta, by na rogu Kiszczaka i Urbana spotkać się z kolegą na szklaneczkę Czaskowianki…▼???

Spójrzmy, na ilu frontach jednocześnie musi zmagać się koalicja rządząca i prezydent, a przecież pozostają jeszcze takie drobiazgi jak np. polityka zagraniczna czy przekształcanie bezbronności w obronność.

Chcecie znowu w polskiej polityce mistrza świata w gimnastyce? Tego co potrafi kłaniać się na zachód, jednocześnie nie wypinając się na wschód? Toż jeśli siła złego wygrałaby wybory prezydenckie, obecny szef EPL, były brukselski garderobiany, poczuje poważną szansę na objęcie miłościwego przywództwa. Zajedzie okrakiem na białym mercedesie, by przesiąść się na konika bujanego i powtarzać, tak już dobrze opanowane, bujdy i figury gimnastyczne oraz obietnice ciepłej wody w kranie. A! I jeszcze POharatać w gałę. Polska od pięciu lat rośnie, bogaci się, zasobnieje. Będzie na czym pohulać, a i czym protektorom się zrewanżować…

Hannibal ante portas!

Odeprzyjmy go, pokazując urbi et orbi oraz miłującej demokrację i praworządność Brukseli wolę większości narodu. Krzyknijmy razem: No pasarán! Wygrajmy dobrą przyszłość. Jesteśmy jej warci! Roześlijmy wici i dotrzyjmy z przesłaniem do rodaków. Tych, którzy odpuszczają sobie udział w wyborach, tych niezorientowanych i tych niezdecydowanych.

Nieprzemakalnie OTUA-ionych i mówiących językiem tefałenowskim możemy sobie teraz darować. Pochylmy się nad nimi w „bulu i nadzieji”, że kiedyś przejrzą na zamydlone oczy, ale chyba nie aż tak szybko.

Wici!!! Czytelniku „Kuriera”! WNET poleć, pożycz albo daj ten numer „chwiejnemu” albo „pasywnemu”. Niech przeczyta i zdecyduje, czy powinien się wahać. Czy warto pasować. Jeśli chociaż jedna na trzy osoby z „przytomnych” przekona jedną na pięć z „chwiejnych” czy „nieuczestniczących”, to niezawodnie NASZA będzie PIERWSZA TURA. I HURRA!!!

Artykuł Adama Gnieweckiego pt. „Alea iacta est” znajduje się na s. 7 marcowego „Kuriera WNET” nr 69/2020, gumroad.com.

 


Od 4 kwietnia aż do odwołania ograniczeń w kontaktach, związanych z obowiązującym w Polsce stanem epidemii, 70 numer „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi naszej Gazety Niecodziennej będzie dostępny jedynie w wersji elektronicznej, pod adresem gumroad.com, w cenie 4,5 zł.

O wszelkich zmianach będziemy Państwa informować na naszym portalu i na antenie naszego radia wnet.fm.

Artykuł Adama Gnieweckiego pt. „Alea iacta est” na s. 7 marcowego „Kuriera WNET”, nr 69/2020, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Wyprawa z kamerą śladami polskich misjonarzy pracujących w trudno dostępnych miejscowościach w peruwiańskich Andach

Na tle majestatycznych Andów występy dziewcząt w kolorowych strojach wyglądają imponująco. To dzięki takim chwilom, a szczególnie tym, które ukazują efekty pracy misyjnej, zapomina się o troskach.

Ryszard Piasek

Fot. R. Piasek

Kolejna wyprawa śladem polskich misjonarzy. Peru jest krajem czterokrotnie większym od Polski. Znaczną część jego powierzchni zajmują góry. Andy osiągają szerokość 700 km. Jesteśmy w ich centralnej części. Najwyższy szczyt Huatapallana (czyt. Łajtapajana – w języku keczua: „miejsce, gdzie zbiera się kwiaty”) wznosi się na wysokość ponad 5500 m. Do odległych górskich wiosek docierają polscy misjonarze. Dojazdy nie należą do łatwych. Czekają tam jednak ludzie spragnieni Słowa Bożego i posługi misjonarza. W małej wiosce CCot CCoy (Hot-Hoj) jest podobnie. Ksiądz z posługą duszpasterską zagląda tu rzadko, jednak uroczystość pierwszokomunijna jest czymś wyjątkowym; jest świętem całej wioski. (…)

Fot. Ryszard Piasek

Jest 28 października. W tym dniu, podobnie jak 18 i 19 dnia tego miesiąca, odbywają się największe uroczystości religijne w Peru, zwane Senior de los Milagros – Pan Cudów. Domy są przystrojone kwiatami i obrazami. Z płatków kwiatów i farbowanych trocin układa się kolorowe dywany. Obraz Cristo Moreno, Pana od Cudów, niesie kilkudziesięciu mężczyzn na zmianę. Są oni zorganizowani w bractwie. W Pampas w procesji uczestniczy całe miasteczko: przedszkolaki, uczniowie szkół podstawowych i średnich wraz z nauczycielami, a także lokalne władze. Każdy chce zaistnieć i wykorzystać tę jedyną w roku okazję, aby przed Panem od Cudów wyrecytować modlitwę, wiersz albo zaśpiewać. Uroczystą procesję kończy błogosławieństwo ks. Henryka, podczas gdy zgromadzony tłum, zwłaszcza dzieci, obsypuje figurę kolorowymi płatkami kwiatów.

Procesja Senior de los Milagros | Fot. R. Piasek

Życie polskich misjonarzy w wysokich Andach nie jest łatwe. Dojazdy do odległych wiosek; niebezpieczne, kręte drogi; brak kontaktu z szerszym światem; konieczność posługiwania się przynajmniej dwoma językami – hiszpańskim i keczua; do tego dochodzą problemy zdrowotne związane z wysokością i brakiem tlenu. Wszystko to powoduje ogólne zmęczenie. Są jednak chwile radości. Z okazji święta i odwiedzin z dalekiej Polski młodzież i dzieci przedstawiają peruwiańskie ludowe tańce. Odtwarzane są również śpiewy i tańce innych krajów. Na tle majestatycznych Andów piękne występy dziewcząt w kolorowych strojach wyglądają imponująco. To dzięki takim chwilom, a szczególnie tym, które ukazują efekty pracy misyjnej, zapomina się o troskach dnia codziennego, o dalekich wyjazdach po niebezpiecznych drogach, o tęsknocie do rodzinnego kraju, o różnego rodzaju niebezpieczeństwach trudnej posługi misjonarskiej w wysokich górach.

Na krańcach miasta, na stoku wzgórza, rozlokowany jest miejscowy cmentarz. Nie ma tu grobowców ani marmurowych pomników; co najwyżej widać gdzieniegdzie betonowe płyty. Groby są proste, kopane tak jak pozwala skaliste ukształtowanie terenu. Misjonarze bywają tu, kiedy wierni proszą o msze św. w rocznice śmierci czy w dzień zaduszny. Niejednokrotnie zdarza się, że wierni przynoszą na mszę czaszkę zmarłego. (…)

Fot. R. Piasek

Machu Picchu jest jednym z najsłynniejszych miejsc na kontynencie południowoamerykańskim. Odkrycie tego miasta, zbudowanego w górach, zawdzięczamy Hiramowi Binghamowi. W 1911 roku, poszukując Vilcabamby – ostatniej stolicy Inków – znalazł to właśnie miejsce, dokąd przyprowadził go za całe 2 $ indiański przewodnik.

Miasto zbudowane jest wzdłuż granitowej skały. Zabudowania bez okien wznoszono na tarasach. Były tu domy mieszkalne, spichlerze, świątynie. Najwyższy punkt miasta stanowiła tzw. Intiwatana – czworoboczny filar skalny, przypominający wierzchołek pobliskiej góry. Oglądane stąd okoliczne szczyty pokrywają się z kierunkami geograficznymi oraz ruchami słońca i gwiazd.

Miasto jest bardzo zagadkowe. W odkrytych grobach znaleziono jedynie szkielety kobiet. Mężczyźni bądź to poszli na wojnę, bądź ich wcale nie było, a kobiety pełniły funkcje kapłanek w tym świętym i pielgrzymkowym mieście Inków. Do dziś tego nie wyjaśniono! Dla potomków andyjskich cywilizacji Machu Picchu jest źródłem dumy i poczucia tożsamości, hołdem dla historii, kultury i wspaniale rozwiniętej cywilizacji.

Cały artykuł Ryszarda Piaska pt. „Z kamerą w peruwiańskich Andach (II)” znajduje się na s. 7 marcowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 69/2020, gumroad.com.

 


Od 4 kwietnia aż do odwołania ograniczeń w kontaktach, związanych z obowiązującym w Polsce stanem epidemii, 70 numer „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi naszej Gazety Niecodziennej będzie dostępny jedynie w wersji elektronicznej, pod adresem gumroad.com, w cenie 4,5 zł.

O wszelkich zmianach będziemy Państwa informować na naszym portalu i na antenie naszego radia wnet.fm.

Artykuł Ryszarda pt. „Z kamerą w peruwiańskich Andach (II)” na s. 7 marcowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 69/2020, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Studio Dublin – 3 kwietnia 2020 – Bogdan Feręc, Agnieszka Białek, Jakub Grabiasz, Alex Sławiński

GPO Dublin i wspomnienie Easter Rising - Tomasz Wybranowski

W piątkowe przedpołudnie tradycyjnie w Radiu WNET informacje, wywiady, analizy i znacznie więcej prosto z Republiki Irlandii.

Prowadzący: Tomasz Wybranowski

Wydawca: Tomasz Wybranowski

Realizator: Dariusz Kąkol (Warszawa) i Tomasz Wybranowski (Dublin)


Bogdan Feręc, portal Polska-IE – Radio WNET Irlandia

Bogdan Feręc, szef portalu Polska-Ie.com, relacjonuje najnowsze informacje związane z koronawirusem w Irlandii. Obecnie w kraju tym zakażonych jest 3849 osób, 98 zmarło, a 10 wyzdrowiało.

Współprowadzący Studio Dublin dzieli się również osobistymi przemyśleniami związanymi z epidemią w tym państwie. Stwierdza, że „w tym momencie jest to dla mnie kraj dziwny, kraj obcy”.

Zaznacza przy tym, że nie jest odosobniony w swojej opinii – wielu ludziom, tęskniącym za uśmiechami i rozmowami na ulicy Irlandia przestaje się podobać.

W swojej relacji redaktor naczelny portalu Polska-IE.com Bogdan Feręc mówił także o wpływie koronawirusa na gospodarkę:

Według danych Banku Centralnego Irlandii bezrobocie krótkotrwałe może wzrosnąć nawet do 25%.

 

Agnieszka Białek/ Foto. Agnieszka Białek Zbiory własne

Agnieszka Białek, nauczyciel, pedagod i trener, ale i nasz radiowy głos z Belfastu opowiedziała o pięciopunktowym planie, który podczas czwartkowej konferencji prasowej przedstawił minister zdrowia Wielkiej Brytanii Matt Hancock.

Ów plan zakłada  przeprowadzanie w Zjednoczonym Królestwie 100 tysięcy testów na obecność koronawirusa dziennie. Byłby to niemal dziesięciokrotny wzrost – obecnie bowiem wykonuje się niespełna 10 tys. testów na dzień. To wskaźnik trzy razy niższy niż w Niemczech i 2,5 razy niższy niż we Włoszech.

By zrealizować ten cel, rząd chce zaangażować do współpracy laboratoria komercyjne i instytuty badawcze.

Agnieszka Białek mówiła również także o pomyśle paszportów odpornościowych, które miałyby być wydawane osobom wyleczonym z koronawirusa.

Relacja Agnieszki Białek do wysłuchania tutaj:

 

Kuba Grabiasz – Sport Studio Dublin. Fot. arch. Studio 37.

Kuba Grabiasz opowiada o kolejnych problemach trapiących sport na Szmaragdowej Wyspie w obliczu epidemii koronawirusa. Następną ofiarą SARS-CoV-2 stał się Wimbledon, który został odwołany pierwszy raz od czasów II wojny światowej.

Kłopoty nie ominęły również Euro 2021. Zdecydowano, że baraże, które wyłonią czterech ostatnich uczestników imprezy, odbędą się najprawdopodobniej we wrześniu, a nie, jak planowano, w czerwcu. Współtwórca Studia Dublin mówi także o sytuacji Irlandczyków znajdujących się poza granicami swojego kraju.

 

 

Aleksander Sławiński. Fot. arch. prywatne.

Alex Sławiński opowiada o życiu codziennym podczas epidemii koronawirusa w Londynie. Zauważa, że ulice stolicy Wielkiej Brytanii nie są już tak opustoszałe jak wcześniej. Coraz głośniej mówi się o tym, że po Wielkanocy kraj powoli zacznie wracać do normalności. Współtwórca Studio Dublin mówi również o ważnym wydarzeniu, które będzie miało dziś miejsce – książę Karol poprowadzi ceremonię otwarcia szpitala, który będzie mógł przyjąć nawet 4000 osób zakażonych koronawirusem. W uroczystości będzie brał udział za pośrednictwem wideopołączenia ze swojej szkockiej rezydencji w Birkhall.

 

 

Ekwadorska przyroda jest żywa. Inkowie i ich potomkowie nazywają ją Pachamama i czczą ją od setek lat

W porze suchej strumień płynie sobie szeroko po drodze, a autobusy i samochody bez problemu przez niego przejeżdżają. Gdy silne deszcze zasilą potok, staje się niebezpieczny i skutecznie tamuje ruch.

Piotr M. Bobołowicz

W styczniu tego roku największy wodospad Ekwadoru San Rafael przestał istnieć. A właściwie po prostu zmienił swój bieg – w wyniku wypłukiwania koryta przez wodę doszło do implozji, która skryła kaskadę wody w tunelu. Z jednego strumienia wody zrobiły się dwa, wpadające pod ziemię. Całkowicie naturalny proces (co w rabunkowo eksploatowanej Ameryce Południowej wcale nie jest oczywiste) pozbawił z pewnością wielu turystów możliwości oglądania stupięćdziesięciometrowego wodospadu na rzece Coca. Pozbawił też potencjalnego zarobku wiele indiańskich wiosek, które z tych turystów uzyskują większość swojego dochodu. A przynajmniej do czasu zakończenia badań geologicznych, które mają ustalić, czy można będzie znowu otworzyć szlaki – podłoże w tej okolicy jest bardziej piaszczyste niż skaliste, co wywołuje pewne obawy, że powstaną kolejne leje.

Podczas gdy na półkuli północnej trwa zima – przynajmniej ta kalendarzowa – w Ekwadorze szaleją ulewy pory deszczowej. Właściwie tak było do tej pory, bo zmiany klimatyczne sprawiły, że pora deszczowa wydłużyła się nawet do czerwca. Niebo skryte jest za chmurami przez długie miesiące, a potężne strumienie wody zalewają świat każdego popołudnia. Ulice i górskie ścieżki zmieniają się w potoki, ze zboczy gór schodzą błotne lawiny, nierzadko zrywając drogi, a czasem porywając ludzkie domostwa, a nawet całe wioski.

Pailón del Diablo, Diabelski Kocioł | Fot. Piotr Mateusz Bobołowicz

Służący w mieście Valladolid polski misjonarz ks. Łukasz często w porze deszczowej jest odcięty od świata zewnętrznego. Droga, która łączy nieduże Valladolid z pobliskim miastem Loja, gdzie znajdują się chociażby supermarkety czy różne instytucje, regularnie jest zasypywana przez osuwającą się ziemię. Jeszcze częściej staje się nieprzejezdna tam, gdzie przepływa przez nią strumień – w porze suchej płynie sobie szeroko po drodze, a autobusy i samochody bez problemu przez niego przejeżdżają. Gdy silne deszcze zasilą potok, staje się on jednak niebezpieczną przeszkodą, skutecznie tamując ruch.

Do osłabienia górskich zboczy przyczynia się znacznie rabunkowa gospodarka. W wielu miejscach prosperują nielegalne kopalnie złota, ale nawet te legalne stanowią spore zagrożenie dla ekosystemu. Niedawno otwarta przez spółkę Ecuacorriente z dużym udziałem chińskiego kapitału kopalnia miedzi Mirador wywołuje sprzeciw rdzennej ludności. Indianie obawiają się zwłaszcza obróbki miedzi, niosącej ze sobą duże ryzyko zanieczyszczenia rzek, które pełnią kluczową rolę w tradycyjnej gospodarce rdzennych mieszkańców Andów, ale zwłaszcza Amazonii. Ekwadorski rząd zapewnia jednak, że inwestycja jest opłacalna – ma przynieść budżetowi ponad dwa miliardy dolarów przez cały okres koncesji. Ogółem Ekwador planuje zwiększyć udział wydobycia metali (głównie złota, miedzi i srebra) w PKB z 1,6% w połowie 2019 r. do 4% w 2021 roku, powołując się na przykład Chile i Peru.

Podczas gdy legalne wydobycie metali pociąga za sobą głównie zagrożenia związane z wpływem na środowisko naturalne, nielegalne i niekontrolowane pozyskiwanie cennych kruszców stanowi dużo poważniejszy i bardziej złożony problem.

Częstą techniką jest szybkie rozkopywanie koryt rzek na wschodnich stokach Andów za pomocą ciężkiego sprzętu i przepłukiwanie na przemysłową skalę wydobytego z dna materiału. Cierpi na tym fauna i flora, a na krajobrazie pozostają skazy.

Jednocześnie przyczynia się to do znacznego zanieczyszczenia rzeki – oprócz olbrzymich ilości mułu, do wody trafia ropa czy smary. Dodatkowo nielegalność tego procederu powoduje wytwarzanie się wokół takich kopalni całych stref, gdzie kwitnie przestępczość.

W lipcu 2019 roku głośno zrobiło się o miejscowości La Merced de Buenos Aires. Po serii zabójstw rząd zdecydował się w końcu wysłać do miasteczka tysiąc dwustu policjantów, drugie tyle żołnierzy i dwudziestu prokuratorów, by rozprawić się z panującym tam bezprawiem. Obok nielegalnego wydobycia złota dochodziło tam do porwań, morderstw, gwałtów, sutenerstwa, uprawiano hazard, prano brudne pieniądze. Grupy przestępcze wymuszały haracze, zastraszały mieszkańców, handlowały nielegalnie bronią. A to tylko część z postawionych zarzutów. Ogółem szacuje się, że różnymi nielegalnymi biznesami skupionymi wokół wydobycia złota w La Merced de Buenos Aires zajmowało się około dziesięciu tysięcy osób.

Prawdopodobnie niemożliwe byłoby zliczenie wszystkich ekwadorskich wodospadów. Są te bardziej i mniej znane, te położone na stokach zachodnich i te amazońskie. W okolicach leżącego na zboczu aktywnego wulkanu Tungurahua miasta Baños de Agua Santa ciągnie się szlak wodospadów. Niektórzy decydują się na przebycie go rowerami, chociaż wiele osób wybiera zdecydowanie mniej spokojną opcję – tzw. chivę. Chiva (hiszp. koza) to stan pośredni między autobusem a ciężarówką. Na konstrukcji ciężarówki umieszczone są odsłonięte po bokach, ale zadaszone rzędy siedzeń lub częściej po prostu ławek. W niektórych miejscach chivy wciąż wykorzystuje się do regularnego transportu pasażerów. W miejscowościach turystycznych służą jako atrakcja – obwieszone są sznurami różnokolorowych ledów, a z głośników ryczy cumbia, salsa i reggatton, skutecznie zagłuszając wszelkie próby rozmów między pasażerami i burząc nieco nastrój obcowania z naturą.

Chiva chwieje się na zakrętach wąskiej drogi. Najpierw pierwszy wodospad. Trudny do oglądania, bo przejeżdżamy pod nim – na dach kapią krople wody niczym rzęsisty deszcz. Potem kolejny – ten po drugiej stronie doliny, przez którą można przejechać tzw. tarabitą, czyli kolejką linową. Manto de la Novia, Welon Panny Młodej. Obfita, biała kaskada sperlonej wody. Ale clou wycieczki jest na końcu. Do tego wodospadu trzeba dojść.

Pailón del Diablo, Diabelski Kocioł. Woda leje się tam huczącym strumieniem – najwyższy jednorazowy uskok kaskady ma aż osiemdziesiąt metrów. W dole woda kotłuje się – od razu dając odpowiedź na pytanie o pochodzenie nazwy. Tam jedyne złoto to dolary, które turyści zostawiają przy każdej atrakcji i w hotelach.

Wodospad San Rafael nie przestał istnieć, zmienił tylko swój bieg. Niewykluczone, że w kolejnych latach zmieni go jeszcze nie raz. Ekwadorska przyroda jest żywa. Inkowie i ich potomkowie nazywają ją Pachamama i czczą ją od setek lat – a ona czasem daje, a czasem okrutnie zabiera, porywając drogi, domy, wioski i ludzi.

Artykuł Piotra M. Bobołowicza pt. „Złoto i wodospady” znajduje się na s. 20 marcowego „Kuriera WNET” nr 69/2020, gumroad.com.

 


Od 4 kwietnia aż do odwołania ograniczeń w kontaktach, związanych z obowiązującym w Polsce stanem epidemii, 70 numer „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi naszej Gazety Niecodziennej będzie dostępny jedynie w wersji elektronicznej, pod adresem gumroad.com, w cenie 4,5 zł.

O wszelkich zmianach będziemy Państwa informować na naszym portalu i na antenie naszego radia wnet.fm.

Artykuł Piotra M. Bobołowicza pt. „Złoto i wodospady” na s. 20 marcowego „Kuriera WNET”, nr 69/2020, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Sabina Poulsen, Polka mieszkająca w Søldarfjørður opowiada o życiu w cieniu epidemii na Wyspach Owczych.

Sabina to bardziej niż odważna dziewczyna, który pochodzi z Odolanowa. Losy rzuciły ją na Wyspy Owcze, które uchodzą za magiczny koniec świata. Jest mamą, pedagogiem, właścicielką firmy i pisarką.

Sabina Poulsen ze swoimi „małymi wikingami”, jak pieszczotliwie nazywa swoje pociechy. Fot. zbiory własne. 

Sabina Poulsen mieszka Søldarfjørður i wychowuje dwójkę dzieci. Życie na archipelagu na Morzu Norweskim uważa za spełnienie swoich marzeń, których jeszcze nie przeczuwała kiedy pora pierwszy postawiła stopę na jednej z Wysp Owczych. Teraz nie wyobraża sobie życia poza tym skrawkiem ładu na wzburzonym i zimnym morzu.

Prowadzi Fjordcottage, pensjonat na Wyspach Owczych. Z wielką pasją i humorem oprowadza turystów po malowniczych zakątkach archipelagu.

Bez problemu wspina się po górach i klifach, na których lubi przesiadywać. Prowadzi warsztaty tradycyjnej kuchni farerskiej i jest ambasadorką Wysp Owczych na międzynarodowych targach i festiwalach kulturalnych. Współprowadzi także serwis internetowy owcze.com

Sabina Poulsen prowadzi także swoje biuro podróży, uczy farerskie dzieci, propaguje piękno Wysp Owczych. Ale to nie wszystko. Za kilka tygodni ukaże się jej pierwsza książka, którą wspolnie napisała z Segiuszem Pinkwartem. Jej tytuł „Wyspy Owcze. Z pierwszej ręki”.

Gdy to wszystko minie będzie ją można zakupić on – line już pod koniec kwietnia. – dopowiada.

Sabina Poulsen w Studiu 37 opowiedziała nam o życiu w tym pięknym zakątku globu w cieniu zarazy koronawirusa. Okazuje się, że Covid – 19 dotarł i tam. 

Tutaj wysłuchasz rozmowy z Sabiną Poulsen:

Studio Dublin – 27 marca 2020 – Agnieszka Białek, Bogdan Feręc, Piotr Słotwiński, Jakub Grabiasz i Alex Sławiński

W piątkowe przedpołudnie w Radiu WNET, tradycyjnie informacje z Republiki Irlandii. Także rozmowy, analizy, przeglądy prasy i korespondencje. Dublin i Irlandia w czasach zarazy – tydzień kolejny.

W gronie gości:

  • Agnieszka Białek – pedagog, trener, przedsiębiorca z Belfastu
  • Bogdan Feręc – redaktor naczelny portalu Polska-IE.com
  • Piotr Słotwiński – politolog, dziennikarz, reportażysta i kronikarz Polonii w Cork
  • Jakub Grabiasz – redakcja sportowa Studia 37 Dublin
  • Alex Sławiński – dziennikarz, Studio Londyn Radia WNET

Prowadzący: Tomasz Wybranowski

Wydawca: Tomasz Wybranowski

Realizator: Dariusz Kąkol (Warszawa) i Tomasz Wybranowski (Dublin)

 

W piątkowym Studiu Dublin, łączyliśmy się tradycyjnie z Bogdanem Feręcem, szefem portalu Polska-IE.com.  Największe wyspiarskie dzienniki donoszą o tym, że walczą o przetrwanie i absolutnie nie wiedzą jak wyglądać będzie „papierowe życie” po czasach zarazy. Tymczasem Republika szykuje się na wzrost zachorowań.

Tutaj wysłuchasz Wyspiarskiego Serwisu Radia WNET:

 

W Republice Irlandii odnotowano 19 przypadków śmiertelnych i 1819 zakażonych. Na wyspie mamy teraz (stan na piątek 27 marca, godzina 8:10) 66 ognisk infekcji, w tym 9 w domach opieki, 8 w szpitalach i 2 w zakładach opieki długoterminowej.

Irlandia przygotowuje się teraz na najgorsze, bo chociaż powoli, to liczba zakażeń rośnie, a dotychczasowe dane wyglądają niepokojąco. Co ważne, Irlandia czerpie ze wzorców europejskich, przygląda się popełnionym wcześniej przez inne państwa błędom, więc reaguje w sposób, który zwiększa bezpieczeństwo zdrowotne mieszkańców wyspy.

Dr Tony Holohan, główny dyrektor medyczny w departamencie zdrowia powiedział, że

Część mieszkańców Irlandii, błędnie interpretuje informacje, jakie są podawane, czyli uważa, że skoro nie jest w grupie podwyższonego ryzyka, może omijać zalecenia.To prawda w przypadku osób młodych, ale nie jest to pełna prawda, bo i te osoby są zagrożone zakażeniem, chociaż ich organizmy są nieco bardziej odporne.

Doktor Holohan stwierdził, że również osoby młode trafiają w Irlandii na OIOM-y, a tam leczone są z powodu ciężkich stanów koronawirusowych. 

Dublin. Most O’Connella w centrum Dublina w godzinach szczytu. Stolica Irlandii podczas epidemii. Fot. Tomasz Wybranowski

W piątkowym Studiu Dublin w przeglądzie prasy głównie o koronawirusie i o tym, jak wpływa na życie na Wyspie, które mimo czasów próby i zarazy toczy się swoim rytmem. Dáil Éireann, irlandzka niższa izba parlamentu uchwalił ustawę o środkach nadzwyczajnych w interesie publicznym z powodu epidemii Covid-19.

Ta specjalna uchwała dała rządowi premiera Leo Varadkara nadzwyczajne uprawnienia do radzenia sobie z epidemią i złagodzenia załamania gospodarczego. W ustawie m.in. zapisy o zamrożeniu czynszów dla najemców i zakazie eksmisji.

Ustawa wprowadza w życie pakiet programów wsparcia o wartości blisko 3,7 miliarda euro. Irlandzki rząd będzie między innymi partycypował w kosztach wynagrodzeń pracowników pozostających na przymusowych postojach z powodu epidemii, lub już posiadających statut osoby bezrobotne. 

W Republice Irlandii wprowadzono zakaz eksmisji w czasie pandemii Covid-19. Irlandzki rząd ogłosił wczoraj szereg środków nadzwyczajnych, w tym zmianę w prawie zaproponowaną przez ministra budownictwa Eoghana Murphy’ego by chronić najemców dotkniętych kryzysem spowodawanym epidemią.

Tutaj do wysłuchania rozmowa z szefem Polska-IE.com Bogdanem Feręcem:

 

 

Agnieszka Białek/ Foto. Agnieszka Białek Zbiory własne

W Studiu Dublin łączyliśmy się z naszą korespondentką Agnieszką Białek. Wielka Brytania i Irlandia Północna w obliczu koronawirusa są nieco zagubione, ale zdecydowanie radzą sobie i politycy, i mieszkańcy Ulsteru.

Tymczasem premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson zarażony jest koronawirusem. Informację potwierdziły służby prasowe rządu. Premier Johnson poddał się izolacji przy Downing Street 10.

W czwartek 26 marca, w godzinach popołudniowych brytyjskie ministerstwo zdrowia podało, iż pierwszy raz od początku epidemii koronawirusa, liczba nowych zgonów w ciągu jednego dnia przekroczyła 100. Odnotowano 115 zgonów (ze środy na czwartek) : 103 w Anglii, 6 w Walii i po 3 w Szkocji oraz Irlandii Północnej. Ogólna liczba zgonów na wyspach od początku pandemii to: 578, zakażonych: 11 683 osób

Początkiem tygodnia wprowadzono stan kwarantanny narodowej. Wprowadzone rozporządzenie określa m. in. :zasady opuszczania domu, dodatkowe uprawnienia policji. Każdej osobie, która łamie zasady rozporządzenia dotyczące nieuzasadnionego opuszczenia domu, grozi grzywna w wysokości £60 (£30 jeśli grzywna zostanie opłacona do 14 dni). Niezależnie od rozporządzenia, prokuratura dla Anglii i Walii poinformowała, iż celowe kaszlnięcie lub splunięcie na kogoś z zamiarem zrobienia krzywdy jest traktowane jako napaść za co grozi do 6 miesięcy więzienia.

Koronawirus w Irlandii Północnej i Belfaście. Premier Irlandii Północnej Arlene Foster zapowiedziała, że władze wykonawcze muszą zapewnić rezerwy na więcej łóżek szpitalnych. Ze źródeł nieoficjalnych wiadomo, że w szpitalach trwa już reorganizacja. Dąży się do stworzenia dużych oddziałów wyspecjalizowanych w walce z wirusem, ratujących życie i zdrowie. Zakłada się także adaptację budynków, które mogłyby spełniać role oddziałów szpitalnych. Wicepremier Irlandii Północnej Michelle O’Neill zwróciła się z apelem do przedsiębiorców, by zakmknęli mniej kluczowe w tym czasie biznesy:

Pozwólcie, że to powiem, weźcie odpowiedzialność za swoich pracowników.

W Irlandii Północnej wprowadzono już specjalistyczne samochody dla każdej dzielnicy policyjnej, dla funkcjonariuszy przeszkolonych do radzenia sobie w sytuacjach, w których ludzie mogą wykazywać objawy zarażenia Covid-19.

Tutaj do wysłuchania rozmowa z Agnieszką Białek:

 

 

Kuba Grabiasz – Sport Studio Dublin. Fot. arch. Studio 37.

W Studiu Dublin nie może zabraknąć Jakuba Grabiasza. Czas zarazy koronowirusa unieważnił wydarzenia sportowe. Przed tygodniem informowaliśmy o kolejnych odwołanych, bądź przełożonych rozgrywkach sportowych, które zamarły totalnie.

Smutne jest to, że czas wiosny zawsze kojarzy się z tenisem i turniejami Rolanda Garrosa i Wimbledonem. 

Jakub Grabiasz opowiedział także o swoich refleksjach z czasu dżumy i koronazarazy z zachodniej części Irlandii. Rzecz o solidarności i ludzkiej życzliwości w czasach próby, poczcie irlandzkiej i jej inicjatywach, nadziei zwiększenia produkcji respiratorów w Galway, restauracjach i ofiarności sportowych celebrytów, wreszcie ostatnich i nadzwyczajnych decyzjach władz GAA, czyli Gaelic Athletic Association.

Tutaj do wysłuchania rozmowa z Jakubem Grabiaszem, któremu cała ekipa Radia WNET i Studia 37 składa moc urodzinowych życzeń!

 

Piotr Słotwiński z małżonką Agnieszką. Fot. archiwum prywatne.

W Studiu Dublin Piotr Słotwiński, kronikarz Polonii w Republice Irlandii, dziennikarz i działacz społeczny opowiadał o swoich refleksjach związanych z epidemią wirusa Covid – 19.  Przypomniał także, że gdy koronowirus zaczynał zalewać świat, jako pierwszy powiedział, że parady ku czci św. Patryka 17 marca po prostu się nie odbędą.

Za pośrednictwem eteru Radia WNET złożył życzenia urodzinowe swojej małżonce Agnieszce. Do życzeń dołącza i ekipa Studia 37 Dublin.

 

Aleksander Sławiński.
Alex Sławiński, Radio WNET Londyn. Fot. archiwum Alexa Sławińskiego.

Alex Sławiński, serce Studia Londyn opowiedział o życiu codziennym podczas epidemii koronawirusa w Londynie i na jego przedmieściach.

W czwartek 26 marca raz pierwszy od początku epidemii koronawirusa liczba zgonów w ciągu jednego dnia przekroczyła 100. Jedna trzecia brytyjskich przypadków zarażenia Covid – 19 została zdiagnozowana w stołecznym Londynie.

Pod względem statystyki liczby wszystkich zgonów Wielka Brytania jest na siódmej pozycji tej tragicznej listy na świecie, w kolejności za Włochami, Hiszpanią, Chinami, Iranem, Francją i USA. Z powodu epidemii koronawirusa brytyjski parlament 26 marca zawiesił posiedzenia, rozpoczynając wcześniej niż zakładano przerwę świąteczną. Wedle zapowiedzi posłowie i lordowie mają powrócić do pracynie wcześniej niż 21 kwietnia.

Alex Sławiński zapowiedział także nową odsłonę Studia Londyn. W najbliższą niedzielę program potrwa nie godzinę a trzy godziny i rozpocznie się o godzinie 9:00. 

Tutaj do wysłuchania korespondencja Alexa Sławińskiego:

 

„Studio Dublin” zawsze w piątki na antenie Radia WNET, tuż po Poranku WNET Krzysztofa Skowrońskiego. 

 

Partner Radia WNET i Studia Dublin

 

Produkcja Studio 37 – Radio WNET Dublin © 2020

 

Studio 37 na antenie Radia WNET: wtorki i czwartki od 14:00 do 16:00.
Studio Dublin na antenie Radia WNET w piątki od 9:15. W czasach zarazy Muzyczne Nocne Studio 37 od poniedziałku do czwartku od 19:00 do 22:00.

Podsumowanie dnia: 19.03.2020: najciekawsze wydarzenia i rozmowy minionego dnia

W dzisiejszym podsumowaniu dnia między innymi informacje ze świata, a także Drew Powell, kalifornijski aktor z serialu Gotham, oraz Paweł Bobołowicz, korespondent radia Wnet z Kijowa.

Podsumowanie dnia to nowa audycja w Radiu Wnet, w której między 18:00 a 19:00 redakcja radia podsumowuje najważniejsze informacje z Polski i ze  świata (Informacje) , najciekawsze wypowiedzi i komentarze, które padły tego dnia na antenie (Podsumowanie anteny). W audycji pojawiają się również rozmowy na żywo z gośćmi, oraz korespondentami z zagranicy.

Dzisiejsze podsumowanie dnia rozpoczął Jan Olendzki podsumowując najważniejsze wydarzenia z całego świata. Mogliśmy dowiedzieć się między innymi o najnowszych danych dotyczących korona wirusa, o pikujących giełdach i zaburzeniach na rynku, o nowych rozporządzeniach brytyjskiego rządu i zamykanych plażach we Francji.

Później, połączyliśmy się z Drew Powell’em, aktorem mieszkającym w Los Angeles, który grał między innymi w serialu Gotham i który opowiedział nam o wpływie korona wirusa na przemysł filmowy, o ogólnym wpływie korona wirusa na życie w Kalifornii oraz o prawyborach w Stanach Zjednoczonych, w których o prezydencką kandydaturę z ramienia partii demokratów, rywalizują Joe Biden z Berniem Sandersem.

Po tej rozmowie przyszedł czas na podsumowanie anteny przez Józefa Skowrońskiego. Słuchacze radia mogli odsłuchać fragmentów rozmów z Wicepremierem Piotrem Glińskim, Europosłem Zdzisławem Krasnodębskim, Windsurferem Pawłem Tarnowskim czy też rozmowy z Pawłem Rakowskim o sytuacji na Bliskim Wschodzie.

Na Koniec, Jaśmina Nowak rozmawiała z Pawłem Bobołowiczem o sytuacji na Ukrainie w związku z korona wirusem i o organizowanych protestach przez Ukraińców w dobie epidemii, oraz z Małgorzatą Jaroszek z Instytutu Myśli Schumana, która zapraszała słuchaczy do przyłączenia się do inicjatywy pomocy osobom starszym i samotnym w czasach coronavirusa.

Parafia pw. Świętej Trójcy w Wysokiem: dom ojczysty niewiele kilometrów za granicą białoruską. Polsko i jakże swojsko!

Piękny barokowy budynek z dwiema wieżami. W renowacji pomogli miejscowi prawosławni rzemieślnicy. Tutaj katolicy i prawosławni, podobnie jak na Podlasiu, żyją w zgodzie i pomagają sobie nawzajem.

Tekst i zdjęcia Przemysław Worek

Dłuższy czas nie byłem poza obszarem Unii Europejskiej. Zawsze kiedy opuszczam strefę Schengen, czuję ten niezwykły dreszczyk emocji. Radość przeplata się z ciekawością. Czasami pojawia się też strach. Trzeba przyznać, że obie służby graniczne poddały nas szczegółowej kontroli. Już po wszystkim, nieśmiało ruszamy przed siebie. Pierwsze wrażenia? Tutaj wciąż czuć Polskę i to w zasadzie na każdym kroku. (…)

Kościół w Wysokiem

około piętnaście kilometrów od granicy, leży miejscowość Wysokije. Kiedyś Wysokije Litewskie. Niewielkie miasto w obwodzie brzeskim i rejonie kamienieckim. Dawniej był to powiat brzeskolitewski województwa podlaskiego. Tuż przy drodze znajduje się niewielki kościółek – to Parafia pw. Świętej Trójcy. W czasach II Rzeczypospolitej była to ulica Józefa Piłsudskiego, dziś… Lenina. Tylko numer się nie zmienił i wciąż pozostaje 22. Jak dla mnie, powietrze ma tu taki sam zapach i smak jak w Polsce. Co prawda otoczenie nieco skromne, ale wszystko ładne i uporządkowane.

Cytując Wikipedię: kościół został ufundowany w 1603 roku przez krajczego litewskiego Andrzeja Wojnę i konsekrowany 22 sierpnia 1609 roku. (…)

W 1768 roku w kościele złożono serce generała majora wojsk koronnych, wielkiego krajczego litewskiego Michała Ksawerego Sapiehy, pierwowzoru postaci stolnika Horeszki z Pana Tadeusza. (…)

Zabytkowe ornaty w kościele w Wysokiem

Auto zostawiamy na parkingu przed kościołem. Piękny, biały, barokowy budynek z dwiema wieżami zwieńczonymi złotymi krzyżami. Jak się później okazało, w renowacji pomogli miejscowi prawosławni rzemieślnicy. Tutaj katolicy i prawosławni, podobnie jak na Podlasiu, żyją w zgodzie i pomagają sobie nawzajem. (…)

Oderwawszy się od prac budowlanych, wita nas uśmiechnięty ks. Andrzej Borodzicz, od sześciu lat proboszcz tutejszej parafii. Zaproszeni przez duchownego, wchodzimy w skromne progi plebanii. Ucinamy sobie krótką pogawędkę przy pączkach i kawie. Dzisiaj Andrzejki, składamy serdeczne życzenia, przede wszystkim zdrowia i wytrwałości. Można by tak siedzieć godzinami, ponieważ rozmowa wciąga nas bez reszty.

Dar serca mieszkańców Piastowa dla parafii w Wysokiem

Posileni, na prośbę gospodarza idziemy ponownie zwiedzać wnętrze kościoła. Proboszcz cały czas opowiada o parafii, o problemach i o życiu tutaj. Parafianie to w większości Polacy. Los, a przede wszystkim – historia zostawiła naszych rodaków poza granicami Rzeczypospolitej. W parafii brakuje w zasadzie wszystkiego…

Oglądamy piękne ornaty z przełomu XVII/XVIII wieku. Coś niezwykłego – może pamiętają proboszcza Jankiewicza, dzięki któremu odlano dzwony?! Niestety, dziś to już tylko eksponaty muzealne. Naszą uwagę przykuwa opowiedziana przez księdza historia odkopanego serca, najprawdopodobniej Michała Ksawerego Sapiehy.

Proboszcz pokazuje miejsce, gdzie prowadzono prace ziemne, których celem było doprowadzenie instalacji wodnej do kościoła. To tutaj natrafił na resztki zniszczonej drewnianej trumienki, gdzie w szczelnej metalowej puszce znajduje się serce Sapiehy.

Czas nas goni, więc żegnamy proboszcza i wracamy do Polski. Po powrocie rodzi się pierwszy pomysł pomocy dla tej parafii. (…) Rozpoczynamy zbiórkę funduszy na nowy ołtarz dla tej parafii. Przyświeca nam, oprócz potrzeby duchowej, jeszcze jeden cel. Chcemy umocnić wśród lokalnej społeczności poczucie, że Polska o swoich rodakach nie zapomina…

Cały artykuł Przemysława Worka „Serce Sapiehy w białoruskiej parafii” znajduje się na s. 18 „Kuriera WNET” nr 68/2020, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 12 marca 2020 roku!

Artykuł Przemysława Worka „Serce Sapiehy w białoruskiej parafii” na s. 18 „Kuriera WNET”, nr 68/2020, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Na wodach Karaibów, oraz latynoski jam session po warszawsku

Marynistycznie i muzycznie: tak będzie w najbliższym wydaniu. Nie tylko dzięki szantom i muzyce karaibskiej, ale i za sprawą ciekawego muzycznego wydarzenia, które pojawi się za kilka dni w Warszawie.

Choć czasy odważnych śmiałków nieustraszenie przemierzających morza i oceany odeszły już do świata fikcji, wcale to nie znaczy, że nie doczekali się swoich następców. I nie mówimy tu o piratach z Morza Czerwonego, ale o współczesnych poszukiwaczach przygód. I choć nowego lądu zapewne nie nikt już nie odkryje, to jednak życie na żaglowcu potrafi być świetną lekcją życia i pokory.

Czy w dzisiejszych czasach żyją jeszcze ludzie, którzy spędzają swe życie na statku, przemieszczając się od portu do portu? Jak najbardziej. Nawet jeśli morska przygoda trwa tylko jakiś czas. I to właśnie oni, współczesne wilczki morskie, będą gośćmi w pierwszej części naszej audycji.

Poznamy Karaiby widziane oczami załogi jednego z najwspanialszych współczesnych polskich okrętów żaglowych, żaglowca „Fryderyk Chopin”. Czekać na nas będą wyspy duże i małe, zatoki przyjazne żeglarzom, spotkania z mieszkańcami, wyzwania językowe, oszałamiająca przyroda, majestatyczne wulkany, doświadczenia kulinarne, oraz wrażenia kulturalne, takie jak karnawał na Martynice, czy tradycyjne mordobicie w nabrzeżnych tawernach. Naszymi gośćmi będą Maja Rubaszek (która podczas rejsu uczy załogę tajemnic języka angielskiego nie tylko w wersji karaibskiej) oraz uczniowie – uczestnicy Niebieskiej Szkoły i jednocześnie załoga „Fryderyka Chopina”.

Ale to nie koniec wrażeń i atrakcji: w drugiej części dowiemy się, czym jest latynoski jam session w wersji nadwiślańskiej. Odwiedzą nas Weronika Mietelska – wokalistka, pasjonatka latynoskich rytmów, w szczególności tych brazylijskiej samby, bossanovy i MPB oraz Ricky Lion – niezwykle utalentowany wokalista i multiinstrumentalista z Konga mieszkający od lat w Polsce. Towarzyszyć im będzie brazylijski gitarzysta Robson Soarez da Silva. Wizyta naszych gości będzie jednocześnie zaproszeniem na bardzo ciekawe wydarzenie, którego szczegóły znaleźć można tutaj.

Audycję poprowadzi Karolina Sawicka przy dyskretnym współudziale Zbyszka Dąbrowskiego. Zapraszamy najbliższy poniedziałek, 9-go marca, jak zwykle o 21H00! Tym razem tylko po polsku.