Kim jest Ta, co wyłania się z Pustyni, czyli o ikonografii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny

Tycjan, Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny

Dyrektor Muzeum Diecezjalnego w Sandomierzu ks. Andrzej Rusak omawia przedstawienia Maryi w różnych tradycjach artystycznych – od dzieł znanych mistrzów po lokalne interpretacje.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Rozmowa zaczyna się od zachodnich ukazań. Konrad Mędrzecki wspomina dzieło Tycjana w Wenecji. Ks. Andrzej Rusak wyjaśnia:

To jest taki typ zachodniej wizji zaśnięcia Maryi, Wniebowzięcia Maryi, bo te tematy się łączą.

Gość Radia Wnet zwraca uwagę na rzadki motyw zwiastowania śmierci Maryi. Przywołuje obraz Duccia znajdujący się w Siennie:

Anioł przynosi Jej gałązkę palmy, zamiast lilii (tak jak w Zwiastowaniu). To właśnie jest tym zwiastowaniem śmierci za trzy dni.

I dodaje:

Tak to nazywamy, ale oczywiście Maryja zasnęła, nie umarła.

Przechodząc do przedstawień wschodnich, rozmówca Konrada Mędrzeckiego opisuje tradycję bizantyjską, odnoszącą się właśnie do zaśnięcia Matki Boskiej, w której Maryja leży na łożu, a Chrystus w mandorli trzyma Jej duszę „jak dzieciątko”. Trzecim etapem ikonograficznego cyklu jest koronacja Maryi w niebie.

Te tematy łączą się w jedną całość.

– podkreśla gość. W rozmowie pojawiają się odniesienia do Fra Angelica, Caravaggia i Tycjana, który „przewartościował typ przedstawieniowy”, ukazując Maryję w realnym ruchu ku niebu, gdzie czeka Bóg Ojciec.

Ks. Andrzej Rusak opowiada również o miejscach związanych z tradycją Wniebowzięcia: Efezie, gdzie według jednej wersji Maryja zasnęła, oraz Dolinie Józefata w Jerozolimie, gdzie „wyrosły lilie w Jej grobie”. W polskiej kulturze nazywana jest Matką Zielną, a wierni święcą kwiaty jako symbol czystości i wiary.
W części poświęconej polskim przedstawieniom Wniebowzięcia, duchowny wymienia m.in. XVII-wieczną ikonę ze Szczebrzeszyna, rzeźby Wita Stwosza w kościele Mariackim w Krakowie oraz realizacje młodopolskie pełne naręczy kwiatów.

Duchowny żegna słuchaczy przywołując cytat z Psalmu 44:

Na dzisiejsze święto zachęcam do sięgnięcia po Psalm 44 Dawida, w którym ukazany jest Chrystus–Oblubieniec oraz Maryja. To właśnie w nim aniołowie uczestniczą w Jej koronacji i uwielbieniu. „Kim jest ta, która wychodzi z pustyni, promieniując pięknem? Wspaniała pośród córek jerozolimskich – to nasza Maryja.”

Czytaj także:

Maryja nie jest obecna tylko duchowo, ale Jej obecność jest rzeczywiście matczyna, dotykająca – 24.12.2023 r.

Komentarz Hanny Radziejowskiej po odwołaniu jej z funkcji kierowniczki Instytutu Pileckiego w Berlinie

Hanna Radziejowska, fot. YouTube/Instytut Pileckiego

„Będę egzekwować swoje prawa przed sądem niemieckim, sądem pracy. Jestem bardzo wzruszona wieloma ciepłymi słowami, które doceniają pracę nie tylko moją, ale całego naszego zespołu.”

Odwołanie Hanny Radziejowskiej z funkcji kierowniczki Instytutu Pileckiego w Berlinie

W dzisiejszej audycji poinformowaliśmy o decyzji Instytutu Solidarności i Męstwa im. Witolda Pileckiego o odwołaniu Hanny Radziejowskiej ze stanowiska kierowniczki berlińskiego oddziału. Jak podano, powody decyzji mają być „obiektywne”.

Z Ukrainy, gdzie obecnie przebywa, Hanna Radziejowska udzieliła krótkiego komentarza:

„Dowiedziałam się o odwołaniu z mediów społecznościowych, że dzieje się konferencja i że właśnie jestem odwoływana. Zajrzałam na maila i odkryłam, że pół godziny wcześniej dostałam list z tą informacją. Jestem na Ukrainie, jeszcze na urlopie. Moja sytuacja jest trochę bardziej skomplikowana prawnie, bo jestem zatrudniona na prawie niemieckim i domyślam się, że jest prowadzona procedura zwolnienia mnie.”

Była dyrektorka zaznaczyła, że zamierza bronić swoich praw:

„Będę egzekwować swoje prawa przed sądem niemieckim, sądem pracy. Jestem bardzo wzruszona wieloma ciepłymi słowami, które doceniają pracę nie tylko moją, ale całego naszego zespołu. Zawsze kierowaliśmy się dewizą: ‘nie dla lewicy, nie dla prawicy, ale dla całości’.”

Radziejowska przyznała, że nie spodziewała się takiego obrotu spraw:

„Nie byłam poinformowana. Oczywiście było jasne, że nie jest to wielka przyjaźń, ale jest to sytuacja zaskakująca – tym bardziej w czasie wakacji i przy ograniczonym dostępie do internetu.”

W audycji przypomniano, że kilka dni wcześniej w Rzeczpospolitej ukazał się tekst, dotyczący kontrowersyjnego cyklu seminariów pod tytułem Problemy restytucji mienia niepolskiego w Polsce po 1945 roku, zaproponowanego przez obecnego dyrektora Instytutu, prof. Krzysztofa Ruchniewicza. W sprawie tej wysłano także list do minister kultury.

W oświadczeniu Instytutu Pileckiego podano, że powodem odwołania była m.in. „utrata zaufania” wobec Hanny Radziejowskiej. Sprawa pozostaje rozwojowa i będziemy do niej wracać w kolejnych audycjach.

Ks. prof. Michał Janocha: kolejne sobory powszechne oddziaływały na sztukę

Фреска_Нікейський_Вселенський_Собор/Fot. Creative Commons

Druga część opowieści ks. biskupa Michała Janochy o pierwszym soborze powszechnym, który odbył się w Nicei (dzisiejszym Izniku) z inicjatywy cesarza Konstantyna w 325 roku.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Zobacz także:

Ks. prof. Michał Janocha: sobór nicejski I otwierał Kościół na tradycje hellenistyczne

Dariusz Karłowicz: malarstwo, które oglądamy dzisiaj w kościołach to albo kicz, albo kopia

Fot. Michał Ziółkowski

„Malarstwo sakralne to jest szczyt malarstwa. To jest jedna z najważniejszych części tradycji Zachodu.” – mówi redaktor naczelny Teologii Politycznej.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Znakomicie ma się malarstwo wschodnie oraz jego echa w Kościele zachodnim, natomiast malarstwo w tradycji zachodniej w zasadzie zaniknęło.

Zobacz także:

Piotr Gursztyn: kłótnie podczas prawyborów mogą zaszkodzić Koalicji Obywatelskiej

Nowy numer „Formatu Literackiego” – Oni wciąż wierzą w sztukę: Waldemar Okoń, Andrzej Saj i Robert Gawłowski

Na wrocławskim rynku czasopism, w 2021 roku pojawiła się nowa pozycja, a mianowicie „Format Literacki”. Nie będzie błędem, jeżeli ktoś skojarzy je z „Pismem Artystycznym Format”. Jak pisał w pierwszym numerze tego literackiego wydania jego redaktor naczelny Andrzej Więckowski: „Pisma, zanim powstaną w dojrzałym kształcie, najczęściej już istnieją w środowisku piszących jako mniej lub bardziej salonowe miejsce spotkań. Bywa, że stolik w kawiarni przekształca się w brulion, przyjacielskie rozmowy i recytacje stają się nagle publiczne w druku, wspólne spostrzeżenia programem, a dykcja środowiskowego dialektu stylem”. Kluczowym dla powstania nowego pisma jest wszakże fakt, że „Format Literacki” funkcjonował wcześniej jako tzw. „wkładka” do artystycznego „Formatu” – pisma, które powstało w 1989 roku z inicjatywy Andrzeja Saja i było przez niego redagowane do końca 2021 roku . Bez tej wcześniejszej, skromnej bo „wkładkowej” wersji, nie powstała by jego literacka kontynuacja. „Format Literacki”, w roli dodatku do „Formatu”, funkcjonował w czasie egzystencji pisma artystycznego dwukrotnie, ukazały się bowiem w różnych okresach dwa cykle osobno redagowanych , początkowo kilkustronicowych zeszytów.

W przygotowanym pod redakcją Waldemara Okonia czasopiśmie publikowana jest przede wszystkim pasjonująca eseistyka, proza, poezja oraz krytyka artystyczny ludzi pióra i sztuki z całej Polski.

Owo tytułowe „Wierzyć w sztukę” to przesłanie rozmowy z trzema muszkieterami wrocławskiego Literackiego Formatu: Waldemarem Okoniem, Andrzejem Sajem i Robertem Gawłowskim. Format Literacki to niezależny kwartalnik artystyczno-literacki wydawany przez Klub Muzyki i Literatury we współpracy Ośrodek Kultury i Sztuki we Wrocławiu (OKiS) ze Stowarzyszeniem Pisarzy Polskich Oddział we Wrocławiu.

Tutaj do wysłuchania rozmowa z „trzema muszkieterami” wrocławskiego Literackiego Formatu:

W przygotowanym pod redakcją Waldemara Okonia czasopiśmie publikowana jest przede wszystkim pasjonująca eseistyka, proza, poezja oraz krytyka artystyczny ludzi pióra i sztuki z całej Polski, ze szczególnym uwzględnieniem autorów uznanych i zasłużonych dla dolnośląskiego środowiska literackiego. W tym Urszula Benka, Henryk Waniek, Andreas P. Rotab, Krzysztof Rudowski czy Waldemar Okoń i Robert Gawłowski
Format Literacki wzbogacony jest także o ilustracje autorstwa cenionych dolnośląskich grafików i rysowników a dba o to dr Andrzej Saj. Całość – jako ten, który służy – dogląda jako sekretarz redakcji Robert Gawłowski.

Premiera najnowszego podwójnego numeru Formatu Literackiego – 22 października 2024. Kwartalnik ubogaca fotogram artysty – fotografika Krzysztofa Saja.

22 października 2024, o godzinie 18.00 w Klub Muzyki i Literatury, pl. Tadeusza Kościuszki 10 we Wrocławiu odbędzie się spotkanie prezentujące łączony 12 i 13 numer kwartalnika artystyczno-literackiego „Format Literacki”. Obszerne fragmenty rozmowy pojawiły się także w jednej ze środowych audycji Polska Tygodniówka w irlandzkiej rozgłośni Near FM (środa – 19:00 czas Dublin Londyn – 20:00 – Warszawa).

Łukasz Michalczuk: cud i tajemnica zaczynają się w zwyczajności. To jest przesłanie twórczości Nowosielskiego

Jerzy Nowosielski "Stacja kolejowa"

Witali Michalczuk o swojej książce. „Panteon Jerzy Nowosielski”. Rozmawiamy o Nowosielskim, o wierze, ikonie, o fotografii i o tym, jak te światy mogą się wypełniać i przenikać.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Na ratunek Teatrowi Kamienica – Do Trzech Razy Sztuka – 22.01.2024 r.

Barbarzyńcy do nas przyjdą, właściwie już są. Wygrali wybory i wprowadzą swoje pomysły, niedobre dla kultury polskiej

Ogród Saski w Warszawie | Fot. CC0, Picryl.com

Barbarzyńcy spod znaku zeświecczania i współczesnego epikureizmu nie kryją się z tym, że bliżej im do Woltera, Marksa i Gorkiego niż Kochanowskiego, Mickiewicza czy Tyrmanda. O tempora, o mores!

Konrad Mędrzecki

Czekając na barbarzyńców

Konstantin Kawafis napisał wspaniały wiersz, którego aktualność w świetle ostatnich wyborów nie podlega dyskusji. Oto on.

Na cóż czekamy, zebrani na rynku?

Dziś mają tu przyjść barbarzyńcy.

Dlaczego taka bezczynność w senacie?
Senatorowie siedzą – czemuż praw nie uchwalą?

Dlatego że dziś mają przyjść barbarzyńcy.
Na cóż by się zdały prawa senatorów?
Barbarzyńcy, gdy przyjdą, ustanowią prawa.

Dlaczego nasz cesarz zbudził się tak wcześnie
i zasiadł – w największej z bram naszego miasta –
na tronie, w majestacie, z koroną na głowie?

Dlatego że dziś mają przyjść barbarzyńcy.
Cesarz czeka u bramy, aby tam powitać
ich naczelnika. Nawet przygotował
obszerne pismo, które chce mu wręczyć –
a wypisał w nim wiele godności i tytułów.

Czemu dwaj konsulowie nasi i pretorzy
przyszli dzisiaj w szkarłatnych, haftowanych togach?
Po co te bransolety, z tyloma ametystami,
i te pierścienie z blaskiem przepysznych szmaragdów?
Czemu trzymają w rękach drogocenne laski,
tak pięknie srebrem inkrustowane i złotem?

Dlatego że dziś mają przyjść barbarzyńcy,
a takie rzeczy barbarzyńców olśniewają.

Czemu retorzy świetni nie przychodzą, jak zwykle,
by wygłaszać oracje, które ułożyli?

Dlatego że dziś mają przyjść barbarzyńcy,
a ich nudzą deklamacje i przemowy.

Dlaczego wszystkich nagle ogarnął niepokój?
Skąd zamieszanie? (Twarze jakże spoważniały.)
Dlaczego tak szybko pustoszeją ulice
i place? Wszyscy do domu wracają zamyśleni.

Dlatego że noc zapadła, a barbarzyńcy nie przyszli.
Jacyś nasi, co właśnie od granicy przybyli,
mówią, że już nie ma żadnych barbarzyńców.

Bez barbarzyńców – cóż poczniemy teraz?
Ci ludzie byli jakimś rozwiązaniem.

Obawiam się jednak, że do nas barbarzyńcy przyjdą, a właściwie już są. Wygrali wybory i wprowadzą swoje rozwiązania, a z całą pewnością nie będą one dobre dla kultury polskiej. Barbarzyńcy spod znaku zeświecczania i współczesnego epikureizmu nie kryją się z tym, że bliżej im do Woltera, Marksa i Gorkiego niż Kochanowskiego, Mickiewicza czy Tyrmanda. I z tym, do czego im bliżej, są w przeważającej części zakolegowani w sposób nader powierzchowny. O tempora, o mores!

Tak, naszą kulturę czekają bardzo trudne czasy. Póki co jednak znajdujemy się dopiero na przednówku Armagedonu, a i kiedy już się on zacznie, wspaniali artyści nie przestaną istnieć, a naszym zadaniem będzie – kiedy zaczną znikać z przestrzeni publicznej – mówienie o nich jak najgłośniej i jak najczęściej.

Jesteśmy świadomi tego, jak to jest ważne. Czeka nas najprawdopodobniej bardzo długa wojna z siłami ciemności. Przypominają się wyprawy krzyżowe. (…)

W październiku rozstrzygnięto konkurs na odbudowę Pałacu Saskiego. Zwyciężyła Pracownia WXCA. „Nasza koncepcja Pałacu opiera się na założeniu, że odbudowa nigdy nie jest jedynie odtworzeniem murów i estetyki z przeszłości. Stanowi raczej proces przywracania lub kształtowania na nowo tożsamości miasta przy jednoczesnym zaznaczeniu wagi i wpływów współczesności”. Polecamy obejrzeć projekt na stronach konkursowych.

Mamy wielką nadzieję, że zmiany polityczne nie zakłócą procesu odbudowy Pałacu Saskiego, choć obawiamy się, że nowej ekipie ten projekt nie będzie leżał na sercu. Pożyjemy, zobaczymy.

Kolejnym projektem, na który w przyszłym, lewoskrętnym budżecie może zabraknąć, jak się obawiamy, pieniędzy, jest gmach Opery Królewskiej, jaka zgodnie ze zwycięskim projektem ma się przytulić do warszawskich Łazienek.

Na szczęście przed nadejściem barbarzyńców udało się oddać po 17 latach budowy imponujący gmach Muzeum Historii Polski na warszawskiej Cytadeli. Pierwsza, skromna wystawa jest swoistym kalendarium budowy – składają się na nie nabytki Muzeum i darowizny.

Obok rękopisu testamentu Ryszarda Siwca możemy na niej obejrzeć obrazy Łukaszowców, które w 1939 roku wyjechały na wystawę do Nowego Jorku i dzięki temu być może w ogóle przetrwały. Barbarzyńcom nie uda się już na szczęście cofnąć czasu i gmach Muzeum Historii Polski pozostanie, choć nie wykluczamy tego, że powstawanie ekspozycji stałej może napotkać turbulencje.

W październiku otwarto również w wielu miastach w Polsce wiele wspaniałych wystaw. W Krakowie, w Muzeum im. Emeryka Hutten-Czapskiego, 10 października ruszyła wystawa „Blask Złota”. Właśnie z kolekcji Czapskiego pochodzi zdecydowana większość pokazanego na wystawie złota oraz wszystkie prezentowane przykłady złotnictwa, odznaczeń i starodruków. Wystawa poświęcona jest nie tylko pamięci ofiarodawców, ale też wyjątkowości złota – przekutego tutaj na niejednokrotnie znakomite i zachwycające dzieła sztuki. Kto chce się skąpać w blasku oszałamiającego złota, polecamy krakowską wystawę.

W Łodzi natomiast, już po zamknięciu październikowego numeru „Kuriera WNET”, w Muzeum Sztuki otwarto wystawę Artura Nacht-Samborskiego „Maski czasu”. Oglądamy na niej prace z późnego okresu z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Portrety Nacht-Samborskiego wymykają się jakiejkolwiek konwencji. Każdy portret – jak pisze Hans Belting – nosi maskę czasu, który go wydał. Polecamy z czystym sumieniem wizytę w Muzeum Sztuki w Łodzi.

Cały artykuł Konrada Mędrzeckiego pt. „Czekając na barbarzyńców” znajduje się na s. 33 listopadowego „Kuriera WNET” nr 113/2023.

 


  • Listopadowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Cały artykuł Konrada Mędrzeckiego pt. „Czekając na barbarzyńców na s. 33 listopadowego „Kuriera WNET” nr 113/2023

Dni wolnościowe i wernisaż malarstwa Roberta Firszta “Skrzydła Niepodległej”. Muzeum „Sztygarka” w Dąbrowie Górniczej

Dni wolnościowe, obchodzone między 31 października a 10 listopada, już na stałe wpisały się w kalendarz miejskich imprez. W tym roku jednym z wydarzeń składających się na uroczystości będzie ekspozycja malarstwa lotniczego Roberta Firszta pt.: “Skrzydła Niepodległej”. To absolutna gratka dla pasjonatów latania i historii polskich statków powietrznych. Na wernisaż wystawy zapraszamy 5 listopada br. do Muzeum Miejskiego “Sztygarka” w Dąbrowie Górniczej, o godz. 16.00. Data nie jest przypadkowa. 5 […]

Dni wolnościowe, obchodzone między 31 października a 10 listopada, już na stałe wpisały się w kalendarz miejskich imprez. W tym roku jednym z wydarzeń składających się na uroczystości będzie ekspozycja malarstwa lotniczego Roberta Firszta pt.: “Skrzydła Niepodległej”.

To absolutna gratka dla pasjonatów latania i historii polskich statków powietrznych. Na wernisaż wystawy zapraszamy 5 listopada br. do Muzeum Miejskiego “Sztygarka” w Dąbrowie Górniczej, o godz. 16.00.

Data nie jest przypadkowa. 5 listopada 1918 r. wykonany został pierwszy lot bojowy lotnictwa polskiego.

Pilot Stefan Bastyr i obserwator Janusz de Beaurain wystartowali samolotem Hansa-Brandenburg C.I z lotniska Lewandówka pod Lwowem. I właśnie to wydarzenie oraz narodziny polskiego lotnictwa wojskowego ma przypomnieć wystawa eksponowana w dąbrowskiej ,,Sztygarce”.

Robert Firszt to absolwent Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych w Zielonej Górze. Od 30 lat pracuje zawodowo jako rzeźbiarz. Jest autorem wielu realizacji rzeźbiarskich i prac znajdujących się w kolekcjach na całym świecie. Dodatkowo maluje, jego ulubioną techniką malarską jest akryl. W swoich obrazach przedstawia samoloty, które na przestrzeni ponad stu lat latały w polskich barwach. Każdy obraz jest samodzielną historią, gdyż przedstawia określoną maszynę w konkretnym wydarzeniu i kontekście historycznym. Przedstawione obrazy stanowią barwną opowieść o dziejach polskiego lotnictwa i jego pilotów. Dla dzieł Pana Roberta charakterystyczny jest niezwykły, wręcz fotograficzny realizm.

Wystawa jest zorganizowana dzięki uprzejmości dąbrowskiego przedsiębiorcy – Pana Grzegorza Imielskiego, który jako właściciel ponad 130 obrazów Roberta Firszta, zdecydował się zaprezentować swoją kolekcję szerszemu odbiorcy.

Grzegorz Majzel. Fot. zbiory własne.

Podczas wernisażu, 5 listopada, obecny będzie sam autor, który w krótkim wystąpieniu opowie o swojej lotniczej pasji oraz malarskich inspiracjach. Później planowane jest kuratorskie oprowadzanie po wystawie przez jej autora.

Na zakończenie planowany jest recital muzyczny Grzegorza Majzela „Skrzydła zawsze są dla Ciebie”, w trakcie którego wykonawca zaprezentuje kilka utworów swojego autorstwa, inspirowanych lotnictwem.

Obrazom Roberta Firszta będzie towarzyszyła wystawa modelarska “Lotnicze kadry”, którą stanowią dioramy, wykonane przez dzieci i młodzież z pracowni modelarskiej Powiatowego Młodzieżowego Domu Kultury w Będzinie.

Dzieła Roberta Firszta będzie można oglądać w Muzeum Miejskim “Sztygarka” do końca 2023 roku. Patronat nad wystawą objęło Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie. Zapraszamy!

Specjalne wejścia reporterskie z imprezy w wydaniu Listy Polskich Przebojów Wnet „PolishChart” – 5 listopada 2023 (14:00 – 17:00). O imprezie informowało Radio Wnet w muzycznych blokach Tomasza Wybranowskiego.

opracował /WyT/

Malowane domy z Zalipia: kontynuacja tradycji artystycznych oraz cnót gospodarności, skromności i przezorności

Dom w Zalipiu | Fot. A. Otrębski, CC A-S 3.0, Wikimedia.com

Wielu ludzi uważa, że nasze Zalipie to jest po prostu skansen, w którym stoją w szeregu wymalowane domy. A to są nasze domy, w których żyjemy. Ale chętnie pokazujemy to, co mamy najpiękniejszego.

Nasza w tym rola

Malowane domy z Zalipia

Z Magdaleną Bochenek ze wsi Zalipie, kontynuującą lokalne tradycje rękodzielnicze, rozmawia Konrad Mędrzecki.

Państwa gospodarstwo, które nazywa się Malowany Miś, jest miejscem, w którym widać na pierwszy rzut oka cnoty gospodarności, skromności, przezorności.

A, to mi miło!

Główną Państwa działalnością nie jest rolnictwo, ale rzemiosło artystyczne.

Podstawową naszą zasadą jest podtrzymanie tradycji, z tych artystycznych – głównie malowania.

Bardzo często spotykamy się wspólnie. Tak jak dawniejsze pokolenia, moja babcia, moja mama i my, wnuczki, siadamy i rozmawiamy, wspominamy. Słyszymy wiele historii z przeszłości i dzięki temu możemy nauczyć się troszkę tego dawniejszego życia. Staramy się kontynuować wszystkie nasze tradycje i być rzeczywiście gospodarni w naszym otoczeniu.

Myślę, że te najwspanialsze cnoty przechodzą z pokolenia na pokolenie, ale też od sąsiadki do sąsiadki – u Was tak jest. Przekazywanie wartości następuje na wielu poziomach, prawda? Robicie wspaniałe rzeczy, znane i kupowane na całym świecie. Parę dni temu była turystka z Tokio i zachwycała się Waszymi wyrobami. A u Was skromność rzuca się w oczy. Czy nauczyło jej Was starsze pokolenie?

Przede wszystkim starsze pokolenie. To zaczęło się, jak byłam dzieckiem, od spotkań, podczas których w naszym domu odbywało się darcie pierza, czyli skubanie pierza na pościel.

Przychodziły do nas sąsiadki, kobiety z okolicy i wspólnie skubały, opowiadając przeróżne historie. W takim otoczeniu dorastaliśmy i myślę, że dzięki temu, dzięki poznaniu przede wszystkim wartości rodzinnych, także naszych wartości historycznych, zostaliśmy ukształtowani.

A jeżeli chodzi o skromność co do naszych wytworów, to rzeczywiście każdy produkt nie powstaje po to, żeby go sprzedać, tylko z potrzeby serca, z potrzeby właśnie kontynuacji tradycji. Stąd też nasze wyroby są niepowtarzalne i unikatowe. Nie jest naszym głównym założeniem, żeby sprzedawać, tylko coś powstaje, a później znajduje swojego właściciela, co cieszy podwójnie i chyba tak nasza skromność się objawia. No i też, myślę, przez nawiązywanie cały czas do tych dawniejszych spotkań, tradycji, do opowieści różnych historii przez nasze babcie, dziadków, którzy w ten sposób nas kształtowali.

Jedna sfera Waszej działalności to malowanie, ale też macie normalne gospodarstwo na zapleczu: jest ogród, jest pole i to stanowi przejaw, w pewnym sensie, także przezorności. Bo z jednej strony macie to przedsiębiorstwo artystyczne, Malowanego Misia, które daje wam dużo radości, przyjemności i sprzedajecie Wasze produkty. Ale niektórych się nie sprzeda, na przykład tych cudownych malunków na domach; jeszcze wrócimy do tego tematu. Natomiast przezorność polega też na pracy na roli, którą również kochacie.

Na pewno dawniej pracy na roli było więcej i była bardziej niezbędna. Mieliśmy dawniej krowy i inne zwierzęta. Dzisiaj gospodarstwo jest mniejsze, ale jest. Mamy dużo różnych kur, kaczki, kozy… Wszystkie są gdzieś na łące, ale bardzo często ludzie, którzy do nas trafiają, chcą zobaczyć te zwierzaki. Więc oprócz korzyści z hodowli, np. tego, że mamy jajka od kurek, pokazujemy też nasze gospodarstwo ludziom, którzy nas odwiedzają. Bo niektórzy nie mają okazji zobaczyć, jak wygląda w naturze kura czy koza.

No właśnie. Jesteście sławni i w Polsce, i na całym świecie. Przyjeżdża do was strasznie dużo osób i czasami to może być męczące. Pojawił się rodzaj chłopomanii, tak jak w czasach Wyspiańskiego. Jak sobie z tym radzicie?

Wielu ludzi uważa, że nasze Zalipie to jest po prostu skansen, w którym stoją w szeregu wymalowane domy. Ale się mylą. Uważam, że dodatkowym atutem naszej wioski jest rozczłonkowanie na wiele uliczek i tych domów malowanych trzeba poszukać.

Niektórzy, jak już dotrą do takiego pięknie malowanego domu, to myślą, że wszystko w nim mogą zwiedzać i oglądać. A okazuje się, że to są nasze domy prywatne, w których my żyjemy. Oczywiście chętnie pokazujemy to, co mamy najpiękniejszego.

Miło nam, gdy turyści, wchodząc na nasze podwórko, zaczynają rozmowę. Wtedy malarki pokazują im nawet wnętrza, w których mieszkają, bo takich wymalowanych wnętrz w Zalipiu jest dużo. I tak to wygląda.

Czy jesteśmy zmęczeni? Oczywiście, jeżeli ktoś chce oglądać jeszcze więcej, niż pokazujemy, i wchodzi nie wiadomo gdzie, to rzeczywiście staje się męczące, ale raczej pozytywnie odbieramy odwiedzających nas turystów, rozmowy zwykle są sympatyczne i przyjemnie jest nam pokazywać to, co mamy najlepszego na swoim podwórku.

My mieliśmy to szczęście, że byliśmy nawet w garażu Malowanego Misia, gdzie powstawały prace, inne leżały rozłożone i to wszystko pięknie wyglądało. Na koniec chciałbym zapytać o Wasze relacje z sąsiadami, którzy nie zajmują się malowaniem i nie mają wymalowanych domów. Czy te relacje są dobre? Czy oni są może niezadowoleni, że jesteście sławni, przyjeżdża dużo ludzi i robią zamieszanie?

To, czy ktoś jest zły, czy może zazdrości, nie wynika z tego, czy dom sąsiada jest malowany, czy nie. Nie w każdym domu tradycje są przekazywane z pokolenia na pokolenie, nie w każdym domu, tak jak u mnie, maluje babcia, mama i tak dalej.

Często bywa tak, że ktoś się uczy malowania, dobrze mu to wychodzi, więc kontynuuje. A czasami ktoś kupuje u nas dom i prosi na przykład sąsiadkę, która maluje, lub jakąś inną wyspecjalizowaną malarkę, aby wymalowała ścianę czy planszę, którą sobie zawiesi na domu, aby wpisać się w klimat naszego Zalipia.

Tak więc w wypadku większości osób, które nie mają nic wymalowane na swoim domu, to jest ich decyzja. Nie pochodzą z takich tradycyjnych rodzin jak nasza i ich dom nie jest malowany tak, jak na przykład nasz.

Ale kolegujecie i się lubicie.

Tak, oczywiście, i spotykamy się. U nas jeszcze nie jest tak, jak w niektórych miejscach, gdzie relacje się pozacierały i do sąsiada trzeba się najpierw umówić telefonicznie.

Podróżujecie, pokazujecie swoje prace. Na koniec proszę powiedzieć, gdzie będzie można Was spotkać i porozmawiać, w jakich miastach i kiedy? Bo żeby dojechać do Zalipia, raczej trzeba mieć własny samochód.

Po rozpoczęciu roku szkolnego dojeżdża do nas z Tarnowa więcej autobusów, więc nie jest najgorzej. Oczywiście najlepiej przyjechać swoim autem. Dobrze jest też zabrać rowery, bo porą letnią i jesienną przyjemnie jest pojeździć od jednego kolorowego domku do drugiego. A jeżeli chodzi o inne miejsca, których się możemy zobaczyć, to na pewno w Warszawie trzydziestego września. A później jedziemy z naszymi wyrobami do Francji, aby tam pokazać Polonii, co u nas pięknego się tworzy.

I jest strona Malowanego Misia, więc można śledzić Wasze peregrynacje i twórczość. Dziękuję bardzo za miłą rozmowę.

Wywiad Konrada Mędrzeckiego z Magdaleną Bochenek, pt. „Malowane domy z Zalipia”, znajduje się na s. 38 październikowego „Kuriera WNET” nr 112/2023.

 


  • Październikowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Wywiad Konrada Mędrzeckiego z Magdaleną Bochenek, pt. „Malowane domy z Zalipia”, na s. 38 październikowego „Kuriera WNET” nr 112/2023