Kuba Czubik, gitarzysta Ciryam, opowiada o nowym albumie zespołu.
„Zamyślony Zapach” to piąta płyta studyjna w dyskografii grupy Ciryam. Na albumie znajdują się zarówno mocniejsze, jak i wpadające w ucho melodie, niektóre osadzone w subtelnej elektronice. Całość spięta zaskakującymi, nieoczywistymi tekstami i dźwięcznym wokalem Moniki. Ta charyzmatyczna wokalistka i najnowsza produkcja „Zamyślony zapach” może skraść Wam niejeden wieczór i ranek. Niech Was nie zmyli „softowy” tytuł, bo grupa nie straciła pazura, którego znamy z poprzednich wydawnictw zespołu. Wiele utworów na tej płycie odnosi się do problemów współczesnego świata, takich jak: zanik wartości, konflikty międzyludzkie czy kryzys ekologiczny. Teksty piosenek niosą ze sobą ważne przesłanie i zachęcają do refleksji nad otaczającą nas rzeczywistością. To doskonała propozycja dla wszystkich, którzy cenią sobie muzykę z głębszym przesłaniem i chcą być zainspirowani do działań na rzecz lepszego świata.
Krośnieńska grupa Ciryam istnieje od 1999 roku. Gra prog-metal i rock progresywny. Ma na koncie cztery albumy studyjne. Zespół dzielił scenę z takim gwiazdami jak: Type O Negative, Epica, Amorphis i Fear Factory. Ich kompozycja „Wataha” została wykorzystana do promocji klubu żużlowego Wilki Krosno. zródło:http://cantaramusic.pl
„Najbliżej siebie, jak umiem na teraz. Nie samotna i nie nudna. Bliżej wciąż, najbliżej siebie”
ANOWA prezentuje debiutancki album Najbliżej siebie
Krakowska artystka ANOWA stawia kropkę nad “i” prezentując swoją pierwszą długogrającą płytę — Najbliżej siebie. Wydawnictwo jest zbiorem refleksji dotyczących uczuć, przemijania, miłości, a także samoakceptacji na wielu przeróżnych płaszczyznach.
Premiera debiutanckiego albumu to wielkie przeżycie dla każdego twórcy. Dla ANOWEJ to szczególnie wyjątkowy dzień, bowiem data premiery jej płyty nie jest przypadkowa – 13 marca przypada na dzień urodzin artystki, która nie mogła wymarzyć sobie lepszego prezentu, niż pokazanie światu swojej muzyki.
Do tej pory płytę Najbliżej siebie promowały takie utwory jak: Nie boję się już bać, Patrzeć, Ying Yang, Najbliżej siebie, Hamak, Pyza, Soya Barista oraz Nowa. Każdy z nich charakteryzowało połączenie vintage’owych brzmień z otulającym soft popem i alternatywą. ANOWA pracowała nad albumem z producentką Karo Glazer, a ich współpraca zaowocowała niesamowicie różnorodnymi aranżacjami, które połączył zespół, składający się z piana, gitary basowej, sekcji rytmicznej, gitary elektrycznej, akustycznej, melotronu i kwartetu smyczkowego.
Intrygująca mieszanka wpływów sprawia, że każdy znajdzie na Najbliżej siebie przynajmniej jeden utwór, który do niego trafi. Sama artystka mówi o swoim debiutanckim albumie:
Odkąd zaczęłam komponować i pisać dwa lata temu, poczułam potrzebę, żeby jak najszybciej wyjść z tymi utworami do innych. Jakbym chciała odzyskać stracony czas. Debiut w wieku 45 lat nie jest codziennością, ale z drugiej strony wcześniej nie miałam dość odwagi i pewności siebie. W tekstach piosenek zawarłam historie, które śmiało mogę nazwać swoim muzycznym pamiętnikiem, będącym zapisem moich własnych uczuć i wspomnień. Najważniejsze jest to, że każdego dnia mojej drogi jestem bliżej, „najbliżej siebie” – stąd tytuł albumu.
Podczas komponowania 15 piosenek na debiutancki album ANOWA tworzyła tekst razem z melodią, co przełożyło się na fakt, że utwory są bardzo melodyjne i nośne. Można w nich wyczuć wpływy muzyki, której słuchano w domu rodzinnym artystki. Album Najbliżej siebie wydany nakładem wydawnictwa Mig-Mag Media ma swoją premierę zarówno w serwisach streamingowych, jak i w formacie CD, który można zamówić tutaj.
Nagrania zrealizowano w studiach: MAQ Records oraz Źle i Tanio, a nie udałoby się to, gdyby nie wsparcie producentki Karo Glazer, Jarosława Toifla, odpowiedzialnego za realizację dźwięku, miks i mastering oraz wykonawców: Artura Michalskiego, Andrzeja Zielaka, Andrzeja Gondka, Wojciecha Barchańskiego, Jakuba Jantosa, Karoliny Omańskiej, Joanny Dowhyluk-Berniak, Elżbiety Zarębskiej-Kurzelewskiej, Teresy Rusek, Dobrosława Krzyżanowskiego oraz Hanny Derej.
Prowadzący audycję z Dominiką Kapuśniak, Piotrem Grugelem i Robertem Wałcerzem.
…wlazł kotek na płotek…
Rozmowa z Dominiką Kapuśniak i Piotrem Grugelem z zespołu Alhena. Jakiś czas temu odbyła się premiera teledysku „Nemesis 2.0”.
Jak mówią muzycy: „Początkowo „Nemesis” był utworem instrumentalnym, jednak dopiero po dodaniu wokalu stał się utworem kompletnym. W założeniu to kompozycja bazująca na muzycznej pętli, która narasta i wybucha przechodząc przez pomosty klawiszowe. Całość jest wzbogacona partiami skrzypiec, a wszystko kończy się dość dramatycznie”. Kolejna płyta grupy prawdo podobnie ukaże się pod koniec roku. Dominika wystąpiła na żywo w czasie audycji w trzech kompozycjach Alheny. Jak wyszło? Sprawdzcie sami. Zapraszam do odsłuchu. Radek Ruciński.
Rockowi muzykologowie i wytrawni dziennikarze od winyli, kompaktów i kaset, słuchając najnowszej płyty Lorein „Próba przeczekania wiatru”, mogą lekko i bez wysiłku ustalić spokrewnienia tych melodii i fraz. Podobnie jest z odszyfrowaniem korzeni i muzycznej genealogii dziewięciu nagrań Łukasza Lańczyka i Aleksandra Kaczmarka. Tomasz Wybranowski Tutaj do wysłuchania rozmowa z Łukaszem Lańczykiem: Podobieństwa należy jednak rozpatrywać jedynie z perspektywy klimatu i pięknej atmosfery tej nadzwyczajnej płyty, […]
Rockowi muzykologowie i wytrawni dziennikarze od winyli, kompaktów i kaset, słuchając najnowszej płytyLorein„Próba przeczekania wiatru”, mogą lekko i bez wysiłku ustalić spokrewnienia tych melodii i fraz.
Podobnie jest z odszyfrowaniem korzeni i muzycznej genealogii dziewięciu nagrań Łukasza Lańczyka i Aleksandra Kaczmarka.
Tomasz Wybranowski
Tutaj do wysłuchania rozmowa z Łukaszem Lańczykiem:
Podobieństwa należy jednak rozpatrywać jedynie z perspektywy klimatu i pięknej atmosfery tej nadzwyczajnej płyty, a nie z racji zewnętrznych dźwiękowych podobieństw. Analogii prędzej przemyślnie stwierdzonych wyrobionym muzycznym smakiem, porywem fali uczuć podmiotu lirycznego, który stanowi alter ego Łukasza Lańczyka, autora zmierzchowych poetycji i głosu Lorein, niż wprost odczytanych, wysłuchanych przez kalkę epigonów i powszednich przepisywaczy nut.
Piszę tak dlatego, że albumu „Próba przeczekania wiatru” z niczym nie da się porównać. To ożywcza bryza, która przewraca pionki na trochę zastałej szachownicy polskiej muzyki rockowej. Czwarty album Lorein (choć lepiej powiedzieć, że to nowe narodzenie zespołu) to mocny akcent na lata w polskiej muzyce. Taki akcent, który wyróżnia Lorein od akcentów innych muzyków.
Pierwszy akcent to oryginalność i niespotykana klimatyczność. Drugi akcent jest dowodem na nieprzeparty charakter indywidualnego istnienia dusz wspomnianych artystów, którzy los człowieka pogubionego podczas dętej nocy covidianów potrafią upiększyć gamą odczuć, wahań, zagubieni i zwątpień odbijających się w duszach ogółu.
I akcent trzeci – teksty, które dają pogubionym ludziom w zwariowanym czasie reglamentowania prawdziwej wolności i szaleńczej pogoni za przemijającymi modami, które znikają szybciej niż kartki z kalendarza, bazę i wyraźny azymut marszruty!
Gdzie Łukasz Lańczyk i Aleksander Kaczmarek nauczyli się tego śpiewu i muzykowania różnego od innych? Gdzie go usłyszeli? To jest właśnie owa magia tworzenia sztuki.
Nie będę w recenzji pisał o historii grupy, roszadach personalnych, rozczarowaniach i trudnych chwilach. Słowa też nie poświęcę poprzednim albumom. Powód? Na czwartym studyjnym longplayu Lorein rodzą i definiują się na nowo. „Próba przeczekania wiatru” jest tym, czym dla U2 był album numer 4. „The Unforgettable Fire” czy „Kid A” dla Radiohead.
Aleksander Kaczmarek i Łukasz Lańczyk – opoki nowej muzycznej twarzy Lorein. Fot. arch. zespołu.
9 nagrań kunsztownie ułożonych w przepiękną muzyczną przypowieść o poszukiwaniu olśnienia i nowych marzeń, o niełatwej walce z losem sypiącym piach w oczy i relacji człowiek – zmieniający się świat.
Łukasz Lańczyk i Aleksander Kaczmarek odnaleźli swoją muzyczną ojczyznę, która nie jest już tylko senno – marzycielską utopią, ale realnym, doskonałym rockowym i niezależnym lądem z zmierzchu.
Przy tej okazji jako historyk literatury muszę dorzucić pewien cytat z powieści Marcela Prousta z monumentalnego dzieła „W poszukiwaniu straconego czasu”:
„Każdy artysta wydaje się obywatelem jakiejś ojczyzny nieznanej, zapomnianej przez niego samego, różnej od tej, z której się zjawi i wyląduje na ziemi inny wielki artysta.”
Lorein w warstwie muzycznej wciąż jest niezłomnie wierny indie – rockowemu rodowodowi. Klimatycznie spacerujemy po klubach Manchesteru i Bristolu. Znajdujemy też na dnie muzycznego kielicha kilka kropel dekadencji i powiewu fin de siècle, oraz electro zmierzchu. Jest jeszcze akord spod znaku shoegaze. Całość okrasza i spija psychodeliczny granat, który raz wybucha z siłą tysiąca wulkanów, aby za chwilę wniknąć w cień małego przydrożnego kamienia, o którym pisał mistrz Zbigniew Herbert.
Ten powracający muzyczny klimat wspomnień, kiedy zasłuchiwałem się „Storm in Heaven” czy „Isn’t Everything”, wzbudza uśmiech na mej twarzy.
Teraz pojawi się to najważniejsze zdanie w recenzji:
Łukasz Lańczyk i Aleksander Kaczmarek wykreowali 9 nadzwyczajnych nagrań, które oparte na bazie rocka alternatywnego z domieszką elektroniki i smyczkowych smaczków, rozpisują na nowo brytyjskie brzmienia z wielką dawką gitarowych riffów, które wielkim twórcom jak Bilinda Butcher, Jonny Greeenwood, Dave Evans czy Robert Smith.
Fundamentem dziewięciu nagrań z płyty jest porywający bas Aleksandra Kaczmarka. Jego nośność i wczucie w krwiobieg słuchaczki i słuchacza jest nie do wypowiedzenia. Na tej osnowie Łukasz Lańczyk zawiesza swój głos niosący przesłania dla pokaleczonych dżumą XXI wieku i dojmującą samotnością ludzi:
/…/ przyjdą sny, których już nie zmaże nic /…/ fragment tytułowej piosenki.
Łukasz Lańczyk, który dysponuje i operuje specyficznym, wysokim i ekspresyjnym głosem, nie boi się melizmatów, przeciągać niektóre sylaby i dźwięki przydając z jednej strony spokoju, zaś z drugiej dramaturgii kreacji. Pojawiają się głosy, że Łukasz Lańczyk przypomina Artura Rojka.
Powiem od siebie, że każdy wokalista kogoś przypomina wokalnie. Mamy ograniczoną gamę głosów. Wazne jednak jest to, co się z tym głosem robi w sposób świadomy. Łukasz Lańczyk z tego zadania wywiązuje się znakomicie. Za jego sprawą po raz pierwszy w języku polskim manchesterski i bristolski sposób piosenkarskiego opowiadania nie razi.
Muzycznie to prawdziwy majstersztyk! Piosenki Lorein przekonują i wciągają słuchacza w sam środek rzeczy jak mawiali starożytni.
Aleksander Kaczamarek, który jest współkompozytorem muzyki, wyprodukował także cały krążek „Próba przeczekania wiatru”. Wyprodukował, ale jak! To absolutnie światowa produkcja. Przy londyńskich drzwiach Olka już powinna stać długa kolejka chętnych do współpracy muzyków i grup. Ostatnie produkcje Ricka Rubina jako producenta (przepraszam mistrzu!), są przy realizacji Aleksandra Kaczmarka zwykłym brudnopisem.
Tutaj do wysłuchania rozmowa z Aleksandrem Kaczmarkiem:
Słuchając „Próby przeczekania wiatru” widać wyraźnie pokrewieństwo dusz duetu Lańczyk – Kaczmarek. Ten ostatni młody gentleman wnosi wielki wkład artystyczny w Lorein i inspiracje stosujące się do aranżacji jak i samego pisania piosenek. Czuć wyraźnie wielkie wyczucie, kunszt i smak.
W moim odczuciu Olek po mistrzowsku umie odnaleźć te miejsca w piosenkach (na etapie ich tworzenia), gdzie części instrumentów kolidują ze sobą. Sam miks i efekty to mistrzostwo świata! Pamiętajcie, że (gdyby coś), to mam prywatny numer do Aleksandra Kaczmarka.
O piosenkach tym razem nie napiszę niczego. Dlaczego? Słuchajcie w nieskończoność tej płyty! Ma jedną małą wadę… Zbyt szybko się kończy a wtedy trzeba zacząć słuchać jej od nowa. Moim najulubieńszym nagraniem jest „Nierzeczywistość”! W finale recenzji kłaniam się pani Anicie Lańczyk, bez której zaufania i wiarę w muzykę, tych dźwięków być może by nie było.
Tomasz Wybranowski
Lorein „Próba przeczekania wiatru” 2023 – album przełomu marca i kwietnia sieci Radia Wnet
Lista nagrań:
1. Sen nocy letniej
2. Tacy mali
3. Na ulicach wielkich miast
4. Gwiezdny pył Skrzypce, wiolonczela: Marcin Wujek
5. Próba przeczekania wiatru
6. Wszystko za życie
7. Nierzeczywistość
8. Bezmiłość
9. Meteor
Zapis rozmowy z Filipem Bieleckim i Wojtkiem Deutschmannem z poznańskiego Appleseed o najnowszej płycie zespołu pt. Earn Heaven. To pierwsze od blisko 10 lat długogrające wydawnictwo grupy. Wielki powrót. Zapraszam do wysłuchania. Radek Ruciński
Appleseed to polski zespół alternatywno- rockowo- progresywny założony w Poznaniu w 2006 roku. Od samego początku muzyka zespołu była mocno inspirowana największymi zespołami lat 70-tych oraz współczesnymi alternatywnymi wykonawcami rockowymi. W 2006 roku Appleseed nagrał swoją debiutancką EP-kę „Broken Lifeforms” z następującymi muzykami: Bartkiem Bakiem, Maciejem Hoffmanem, Wojciechem Deutschmannem i frontmanem Radosławem Grobelnym, którzy pomogli stworzyć unikalne brzmienie i atmosferę zespołu. EP-ka została pozytywnie przyjęta zarówno w Polsce, jak i za granicą, a utwór „Twin World” osiągnął pierwsze miejsce na liście przebojów Pro-Rock.pl.
W 2010 roku zespół wydał swoją pierwszą długogrającą płytę „Night In Digital Metropolis”, a w 2014 roku – „Heat From The Sun” wraz z nowym teledyskiem promującym utwór „Far Away”. Obydwie płyty zostały bardzo pozytywnie odebrane w Polsce i za granicą. W 2020 roku Appleseed przyjął nowego frontmana, Krzysztofa Podsiadłę, byłego wokalistę Abstraktu.
Appleseed to tajemniczy i nastrojowy zespół, który zachwyca publiczność swoimi eterycznymi pejzażami dźwiękowymi oraz tekstami. Powstały w Poznaniu, zespół szybko zyskał reputację za swoje eksperymentalne podejście do muzyki oraz zdolność do wzbudzania najgłębszych emocji u swoich słuchaczy.
Muzyka tworzona przez kolektyw Appleseed to hipnotyzujące połączenie nastrojowych riffów gitarowych, mrocznych harmonii wokalnych oraz pulsujących dźwięków perkusji, które tworzą dźwiękowy krajobraz jednocześnie piękny i niepokojący. Na żywo, dzięki udziale Bartka Baka i Wojciecha Deutschmanna na gitarach, Macieja Hoffmana na perkusji, Filipa Bieleckiego na basie, Wojtka Ślepeckiego na Hammondku oraz Krzysztofa Podsiadło na wokalu, występy Appleseed stanowią potężne i wciągające doświadczenie, pozostawiające publiczność oczarowaną.
Muzyka Appleseed została opisana jako podróż przez ludzką psychikę, gdzie każda piosenka zaprasza słuchaczy do odkrywania swoich najgłębszych lęków i pragnień. Unikalna atmosfera zespołu, skupiająca się na improwizacji, tworzeniu muzyki na żywo oraz eksperymentowaniu, przysporzyła im oddaną grupę fanów, którzy z niecierpliwością wyczekują kolejnych wydań zespołu.
Odwiedziliśmy Kielce ze szczególnym uwzględnieniem Filharmonii Świętokrzyskiej Im. Oskara Kolberga. Piękne rozmowy m.in. z dyrektorem Jackiem Rogalą i II koncertmistrzem Karoliną Gajdą.
Odwiedziliśmy Kielce ze szczególnym uwzględnieniem Filharmonii Świętokrzyskiej Im. Oskara Kolberga. Piękne rozmowy m.in. z dyrektorem Jackiem Rogalą, II koncertmistrzem Karoliną Gajdą, Iwoną Musik z Działu Edukacji, oraz Agnieszką Nowak – Zagórą, flecistką i edukatorką. Odwiedziła nas także Agnieszka Kowalska – Lasek, z-ca dyr. MN w Kielcach. Nie zabrakło Tolkieniady!