Jerzy Targalski (1952–20..) – człowiek, który nie miał prawa żyć! / Felieton sobotni Jana Azji Kowalskiego

Napisał założenia programowe „Niepodległości”, a ja je przeczytałem i w roku 1983 wstąpiłem w jej szeregi. Miałem 19 lat i zaczynałem dorosłość. W „Niepodległości” przeszedłem prawdziwą szkołę życia.

Taki tytuł zaproponowałem Jurkowi Targalskiemu (dla mnie zawsze Józefowi Darskiemu) na jego ewentualne pożegnanie. W roku 2009. A on roześmiał się i powiedział tym swoim zachrypniętym głosem, że może być. Niedaleko szpitala, który wskazał jako swoją przyszłą umieralnię.

Ten tytuł oddawał istotę rzeczy. Według opinii lekarzy życie Jerzego Targalskiego miało się zakończyć wkrótce po przyjściu na świat. Takie rokowania nie były bezpodstawne, biorąc pod uwagę czysto fizyczne parametry nowo narodzonego dziecka. Ale lekarze nie docenili jednego – umysłu Jurka i siły ducha. Umysłu i woli życia, i poświęcenia się sprawie niepodległości Polski. Co wydłużyło jego życie z prognozowanego jednego roku do już prawie siedemdziesięciu.

To właśnie w „Niepodległości” – podziemnej organizacji przekształconej następnie w Liberalno-Demokratyczną Partię „Niepodległość” spotkaliśmy się w walce o przyszłą, niepodległą i wolną od komunizmu Polskę. On napisał założenia programowe „Niepodległości”, a ja je przeczytałem i w roku 1983 w pełni świadomie wstąpiłem w jej szeregi. Jako drukarz. Miałem 19 lat i dopiero zaczynałem dorosłość. Właśnie w „Niepodległości” przeszedłem prawdziwą szkołę życia. Szkołę, jakiej nie zapewnia najlepszy uniwersytet.

Nie lubiliśmy się z wzajemnością przez prawie 25 lat. Nie lubiliśmy się zdalnie. Bo Jurek wyjechał z Polski do Paryża na parę miesięcy przed początkiem mojej konspiracyjnej aktywności. Kwestionowałem jego ogląd sytuacji społeczno-politycznej i porady-rozporządzenia, jakie kierował pod naszym, „młodych”, adresem. Ja uważałem, że on się myli, a on, że jestem młody i głupi. Po latach muszę przyznać, że obaj mieliśmy rację 😊

Zmieniło się wszystko w roku 2008. Zaczęliśmy rozmawiać nie jak publicysta z publicystą i mądrala z mądralą, ale jak człowiek z człowiekiem. Ja – nawrócone dziecko boże i on – mający do Boga (gdyby istniał) pretensje. Spotkaliśmy się też wtedy parę razy. W dni, które miał wolne od dializy i nie musiał leżeć podłączony do sztucznej nerki.

My, zdrowi i wierzący ludzie, najczęściej nie potrafimy tego zrozumieć. Jak można mieć pretensje do Pana Boga? Ale spróbujmy się wczuć w sytuację człowieka ułomnego od dziecka. I wtedy zrozumieć Boży plan dotyczący każdego z nas. Również naszego cierpienia.

To było największe wyzwanie w życiu Darskiego. I sprostał mu. Człowiek uczciwy intelektualne nie może takiemu wyzwaniu nie sprostać. Czasem potrzebuje tylko dostać od Pana Boga więcej czasu. On ten czas dostał. 10 lat temu Jerzy Targalski, który najpierw deklarował się jako ateista, a potem agnostyk, nawrócił się. Tuż przed sześćdziesiątką stał się praktykującym katolikiem. Moje świadectwo również mu w tym pomogło. Bo słowa tylko uczą, a przykłady pociągają.

Ostatni raz widzieliśmy się trzy lata temu w Radiu Wnet na Zielnej. Powiedział, że czyta moje felietony. Zapytałem, co o nich sądzi. Odpowiedział, śmiejąc się: może być.

To jak, Darski, może być?

Jan Azja Kowalski

PS Piszę te słowa, gdy Jerzy Targalski jeszcze żyje. To teraz jest właściwy czas. Pomódlmy się o to, żeby dobry Bóg przebaczył mu wszystkie grzechy i przyjął go do swojego Królestwa. Wtedy, gdy uzna to za stosowne.

Ulicami historii. Leon Wyczółkowski – wielki impresjonista i mistrz luminizmu

O wybitnym malarzu, uczniu Wojciecha Gersona i Jana Matejki opowiada Anna Pruss-Świątek.

Anna Pruss-Świątek opowiada o malarzu Leonie Wyczółkowskim i jego związkach z Bydgoszczą. W 1921 artysta kupił dwór w pobliskim Gościeradzu, gdzie znalazł liczne inspiracje dla swoich dzieł. Wyczółkowski szczególnie inspirował się twórczością Wojciecha Gersona i Jana Matejki.

Symbolem jego malarstwa jest przede wszystkim światło.

Wyczółkowski stworzył serię obrazów pokazujących życie zwykłych ludzi na Ukrainie. Anna Pruss-Świątek zwraca uwagę, że żona Leona Wyczółkowskiego Franciszka po śmierci męża przekazała miastu Bydgoszcz pokaźną kolekcję jego obrazów.

Chodziło o utworzenie specjalnego pokoju Wyczółkowskiego w Muzeum Miasta Bydgoszczy.

Warto dodać, że Leon Wyczółkowski był gościem na weselu Lucjana Rydla, które upamiętnił w swoim słynnym dramacie Stanisław Wyspiański. Wyczółkowski i Rydel byli przyjaciółmi; malarz stworzył kilka portretów panny młodej, Jadwigi Mikołajczykówny.

Bydgoszcz stara się podkreślać znaczenie Leona Wyczółkowskiego dla miasta, jak i sztuki polskiej – zapewnia Anna Pruss-Świątek.

 

Grzegorz Nadolny: Żyjemy obecnie w czasach cyfrowej rewolucji. Muzyki się dziś nie celebruje

Gościem Magdaleny Uchaniuk w ,,Rozmowie z Bydgoszczy” był Grzegorz Nadolny, kontrabasista, wykładowca Akademii Muzycznej im. Feliksa Nowowiejskiego w Bydgoszczy.

Grzegorz Nadolny podkreślił, że Bydgoszcz nazywana jest miastem muzyki – miano to zawdzięcza m. in. wielu festiwalom muzycznym, które rokrocznie są tutaj organizowane. Zaznaczył, że choć pandemia wciąż daje o sobie znać, obecnie granie koncertów jest możliwe, z czego artyści są bardzo zadowoleni. Podkreślił, że sam aktywnie wspiera rozwój młodych muzyków:

Jestem jednym z organizatorów Bydgoskiej Akademii Jazzu. Mamy mnóstwo młodych talentów, ich potencjał jest ogromny.

Kontrabasista przybliżył także historię wydziału, którego jest pracownikiem. Przyznał, że zainteresowanie studiowaniem tzw. muzyki rozrywkowej jest ogromne, a absolwenci często odnoszą międzynarodowe sukcesy:

Wydział dyrygentury jazzu i edukacji muzycznej powstał ok. 10 lat temu. Wielu naszych absolwentów jest widocznych na scenie ogólnokrajowej i nie tylko.

Gość zaprezentował na antenie trzy utwory: ,,Hot Dog” – żartobliwą kompozycję pochodzącą z jego autorskiej płyty; ,,Emilkę” oraz ,,Let’s do it”. Zauważył, że żyjemy obecnie w czasach cyfrowej rewolucji, w której muzyki się nie celebruje, tylko słucha przypadkiem, podczas wykonywania innych czynności. Ubolewał także nad tym, że tradycyjne płyty kupuje się dziś znacznie rzadziej:

To smutna konstatacja, gdyż samo posiadanie przedmiotu w postaci płyty, czerpanie ze znajdującej się na niej treści, jest czymś bardzo satysfakcjonującym. Wiele treści podczas ,,przypadkowego słuchania” zanika.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

S.S.

Maciej Figas: Bydgoszcz postrzegana jest w Polsce jako miasto muzyczne

Gościem ,,Poranka WNET” był Maciej Figas, wieloletni dyrektor Opery Nova, który opowiedział o jej działalności w czasach pandemii.

Maciej Figas opowiedział, co skłoniło go do próby przekształcenia podupadłego budynku opery w nowoczesny teatr operowy:

Dzięki gronu przyjaciół, ówczesnych parlamentarzystów, udało ten budynek odrestaurować. Uznałem, że lokalizacja obiektu jest bardzo atrakcyjna; siedziba Opery Nova znajduje się w zakolu Brdy. Obecnie jest to, według nas, obiekt o najlepszej akustyce operowej.

Dyrektor wspomniał, że do Opery od wielu lat przyjeżdżają goście z całej Polski, a widownia spoza lokalnego regionu poszerza się z każdym rokiem. Podkreślił, że Opera Nova gra nie tylko tytuły operowe czy operetkowe, ale także balety i musicale. Opowiedział także o najnowszym spektaklu premierowym:

Jesteśmy dzisiaj w przede dniu premiery ,,Bulwaru zachodzącego słońca” Andrew Lloyda Webbera, premiery musicalowej, która miała pierwotnie odbyć się w kwietniu ubiegłego roku. Występują gwiazdy sceny musicalowej, nie zdradzę jednak, która z wykonawczyń dostąpi zaszczytu odegrania roli Normy Desmond.

Gość ,,Poranka” zdradził również kulisy finansowania teatrów operowych; podkreślił, że niemal wszystkie podlegają pod urzędy marszałkowskie, a Opera Nova jest dodatkowo finansowana przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Opowiedział również o problemach kadrowych:

W tej chwili walczymy o utrzymanie części pracowników zniechęconych spłaszczeniem płac wynikającym z podniesienia płacy minimalnej. Pracownicy techniczni to osoby, które na rynku mogą znaleźć o wiele lepiej płatną pracę, próbujemy ich jednak zatrzymać.

Wspomniał także o współpracy z bydgoską Akademią Muzyczną:

Współpraca Opery Nova z Akademią Muzyczną kształtuje się bardzo owocnie, choćby w postaci spektakli z udziałem studentów, które pojawiają się na naszej scenie regularnie. Bydgoszcz postrzegana jest w Polsce jako miasto muzyczne.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

S. S.