Matysiak: Chodzenie do kina czy restauracji nie jest prawem człowieka. Powinien to być przywilej dla zaszczepionych

Posłanka Lewicy komentuje projekt ustawy, zezwalającej pracodawcy na sprawdzanie zaszczepienia swoich pracowników: „Pracodawca powinien dbać o bezpieczeństwo wszystkich pracowników i klientów.”


Trzecim gościem porannej audycji jest posłanka Lewicy, Paulina Matysiak. Polityk odnosi się do zaproszenia Marszałek Elżbiety Witek na rozmowę w sprawie walki z pandemią, skierowanego szefów klubów. Marszałek Sejmu poinformowała o zaproszeniu na środę na godzinę 12 szefów klubów i kół parlamentarnych na dyskusję nad projektem dotyczącym weryfikacji szczepień pracowników. Zdaniem rozmówczyni Magdaleny Uchaniuk, należy poczekać do jutra, żeby skomentować rozwiązania, z którymi PiS przyjdzie na spotkanie z opozycją. Gość „Poranka Wnet” komentuje również założenia projektu ustawy zezwalającej pracodawcy na wgląd do informacji o zaszczepieniu swoich pracowników przeciwko COVID-19:

Pracodawca powinien dbać o bezpieczeństwo wszystkich pracowników i klientów – przyznaje posłanka Lewicy.

Paulina Matysiak stwierdza, iż bardzo wiele projektów przedstawianych przez rząd wywołuje chaos. Posłanka podkreśla jednak, że zaszczepienie daje gwarancję lżejszego przechorowania COVID-19.

Mamy najwyższe wskaźniki zakażeń od początku epidemii. trzeba się zastanowić jak możemy zapewnić bezpieczeństwo wszystkim obywatelom – mówi nasz gość.

Posłanka uważa, że państwo narzuca obywatelom wiele rzeczy, nie tylko w obszarze ochrony zdrowia, a chodzenie do kina czy restauracji nie należy do praw człowieka. Według Pauliny Matysiak powinien to być przywilej wyłącznie osób, które przyjęły potrzebne dawki szczepionki:

Chodzenie do kina czy restauracji nie jest prawem człowieka, powinien to być przywilej tylko dla zaszczepionych – mówi nasz gość.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

N.N.

Przyczyna: manipulacja językowa z roku 2015; skutek: wewnętrzne ataki na polskie wojsko / Felieton Jana A. Kowalskiego

W mózgach wielu Polaków nie funkcjonuje już Polska i państwo polskie ani jego i nasze, polskie służby. To wszystko jest znienawidzone, bo jest pisowskie. I najlepiej, gdyby w ogóle przestało istnieć.

Nie wiem, kto stał za tym piarowym zabiegiem z roku 2015, w którym opozycja polityczna w Polsce przekształciła się w opozycję totalną. To wtedy Polska przestała być państwem polskim, a stała się państwem pisowskim. Rząd również przestał być polski i stał się rządem PiS. Pisowskimi z polskich stały się także wszelkie organy władzy państwowej, w tym Trybunał Konstytucyjny i Sąd Najwyższy. A przecież jeszcze na dzień przed zwycięstwem Prawa i Sprawiedliwości wszystkie one były polskie. I państwo polskie również było polskie.

Ogłosił tę totalną opozycyjność szef Platformy Obywatelskiej, Grzegorz Schetyna, ale nie sądzę, żeby to on ją wymyślił. Musiał na to wpaść jakiś bystry marketingowiec polityczny polskiego lub zagranicznego pochodzenia. Świadomy tego, że język zmienia nasze myślenie, postrzeganie świata i wreszcie mózg. Na trop zagraniczny wskazuje to, z czym mamy do czynienia obecnie. W sytuacji zagrożenia bezpieczeństwa państwa, w sytuacji brutalnego ataku Białorusi na naszą granicę, całe rzesze ogłupiałych Polaków występują przeciwko polskim żołnierzom broniącym Polski i ich samych.

Nie tylko wciągający kreskę i cokolwiek celebryci opowiedzieli się przeciwko Polsce. Podobnie zachowało się wielu polityków – przeciwników Zjednoczonej Prawicy. W ten sam sposób zareagowało również niechętne PiS środowisko prawników. (Dlatego tak cieszy darmowa obrona każdego broniącego naszej Ojczyzny, zaproponowana przez polskich prawników: https://obroncy.org/).

Każde kłamstwo dyktatorów białoruskiego i rosyjskiego i służb im podległych przyjmowane jest przez część Polaków jak prawda objawiona. Z prostej przyczyny – osłabia państwo pisowskie (!).

Może wymyślił to uczeń tego, kto wymyślił „polskie obozy koncentracyjne”. To wskazywałoby na niemiecki ślad. Powiązania PO i jej najwyższego szefa, Donalda Tuska, stanowią tu pewną poszlakę. Oskarżenie polskich służb broniących granicy przez Łukaszenkę, mocującego żywych ludzi na swoich machinach oblężniczych, o ludobójstwo może świadczyć o tropie również wschodnim.

Jedno jest pewne: działanie podjęte w roku 2015 okazało się niezwykle skuteczne. 6 lat później w mózgach wielu Polaków nie funkcjonuje już Polska i państwo polskie ani jego i nasze, polskie służby. To wszystko jest znienawidzone, bo jest pisowskie. I najlepiej, gdyby w ogóle przestało istnieć.

Tak bez walki zbrojnej osłabia się i podbija sąsiednie państwo. Przepis aktualny od czasów Sun Tzu, od 2500 lat.

A polskie służby?

Polskie służby jak z jajkiem obchodzą się z migrantami rzucającymi w nich kamieniami i petardami. Swoją drogą te ataki są coraz bardziej bezczelne i niezmiernie ucieszyło mnie przynajmniej użycie armatek wodnych. I informacja, że strażnicy graniczni zostali wyposażeni w gaz! Co oni do tej pory mieli na swoją obronę? – pytanie do ministra Błaszczaka.

Nad każdym zatrzymanym w głębi kraju migrantem, bo jednak cały czas przenikają przez granicę, roztaczana jest troskliwa opieka. Lokowani są w dobrze wyposażonych ośrodkach, które zamieniają w slumsy. Przy okazji gardzą opiekującymi się nimi Polkami i Polakami i żądają natychmiast wszystkiego (wysłuchałem ostatnio wiarygodnej relacji).

Co jest niezbędne, żeby państwo polskie wyszło obronną ręką z tego zamachu na instytucję państwa, granicę i język? Niezbędne jest natychmiastowe przeciwdziałanie propagandowe. Przeciwdziałanie propagandowe oparte na rzetelnym i wiarygodnym przekazie. W strefie przygranicznej i w ośrodkach dla migrantów muszą pojawić się dziennikarze.

Nie tylko dziennikarze TVP, którym nie wierzy już nawet prezes Kurski. Muszą mieć możliwość relacjonowania również dziennikarze nieprzychylni rządowi. Pod sankcją odpowiedzialności karnej w przypadku kłamliwego przekazu. Przecież nie zamordują 70 migrantów tylko po to, żeby ich przekaz zgodził się z publicznie wygłaszanymi kłamstwami posła Koalicji Obywatelskiej, Dariusza Jońskiego.

Mam nadzieję, że nie zamordują 😊

Jan Azja Kowalski

PS I jeszcze pytanie: czy Prawo i Sprawiedliwość mogłoby wreszcie zlikwidować wewnętrzną V kolumnę w postaci ministra Niedzielskiego, pałającego żądzą zamknięcia w gettach wszystkich niezaszczepionych Polaków?

Bartosz Marmol o utworze „Wstyd, wstyd, wstyd”: Miałem niesamowite ciary, gdy to nagrywałem

Wokalista tworzący obecnie pod pseudonimem „Dildo Baggins” mówi o współpracy z Pawłem Swiernalisem i o odbiorze płyty „Dla wszystkich dziewcząt nie dla wszystkich chłopców”.

Bartosz Marmol stwierdza, że obecnie rzadko odsłuchuje swoich utworów, co pozwala wyzwolić ciekawość podczas odbioru:

KIedyś, jak byłem młodszy, słuchałem siebie namiętnie.

Wokalista uwypukla fakt, że jego projekt Dildo Baggins rozwija się w ogromnej mierze dzięki Radiu Wnet. Przekazuje, że jego najnowsza płyta „Dla wszystkich dziewcząt nie dla wszystkich chłopców” cieszy się popularnością wśród uczestników koncertów:

Przyznam, że jeżeli chodzi o tradycyjną rzeczywistość sprzedażową, to jest średnia. […] NIezależnie od wyników sprzedaży, płyty są, i myślę, że będą.

Gość Tomasza Wybranowskiego podkreśla, że gotowy album jest ważnym zamknięciem dzieła artysty. Wspomina nagrywanie nowej wersji

Tam nie ma dużego pola na interpretację, to bardzo trudny temat. Miałem niesamowite ciary, gdy to nagrywałem.

A.W.K.

Waszczykowski: Niemiecka kanclerz pokazała, czyje interesy w Europie tak naprawdę się liczą

Były szef MSZ o rozmowie Merkel-Łukaszenka. Zdaniem Witolda Waszczykowskiego, gest niemieckiej kanclerz uwypuklił nieznaczność nałożonych na białoruski reżim sankcji.


Gościem wtorkowego „Wywiadu Wnet” jest europoseł i Minister Spraw Zagranicznych w latach 2015-2018, Witold Waszczykowski. Polityk komentuje m.in. wczorajszą rozmowę Angeli Merkel i Aleksandra Łukaszenki. Wg naszego gościa, kanclerz Niemiec „wystąpiła przed szereg” i wykazała się naiwnością w stosunku do białoruskiego przywódcy.

Jeszcze niedawno zastanawialiśmy się czy wpisać Łukaszenkę na listę osób, z którymi nie prowadzi się żadnych rozmów – dodaje były szef resortu dyplomacji.

Witold Waszczykowski odnosi się również do faktu, iż Polska nie wzięła udziału w rozmowie mimo, iż dotyczyła ona kryzysu przy polsko-białoruskiej granicy. Zdaniem byłego ministra, polska dyplomacja nie ponosi za to winy.

Niemiecka kanclerz pokazała, czyje interesy w Europie tak naprawdę się liczą. Nasza dyplomacja nie tutaj nic do powiedzenia – stwierdza gość porannej audycji.

Co więcej, rozmówca Magdaleny Uchaniuk pochyla się także nad kwestią rosyjską. Według europosła, Rosja nie jest w tej chwili w stanie zaatakować świata, chociaż buduje ku temu potencjał. Ponadto, polityk mówi również o sankcjach wobec reżimu Łukaszenki:

W kontekście rozmowy Merkel z Łukaszenką zaczynamy rozumieć kosmetyczność nałożonych przez UE sankcji – przyznaje Witold Waszczykowski.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

N.N.

Dr Eberhardt: Wczorajsza rozmowa z Angelą Merkel nie sprawi, że Łukaszenka zakończy swoje działania

Dyrektor OSW komentuje wczorajszą rozmowę telefoniczną na linii Berlin-Mińsk. Zdaniem eksperta, wczorajsza konwersacja nie sprawi, że Łukaszenka zakończy kryzys migracyjny na granicy.


Trzecim gościem Magdaleny Uchaniuk we wtorkowym „Poranku Wnet” jest dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich im. Marka Karpia, dr Adam Eberhardt. Politolog komentuje m.in. wczorajszą rozmowę Angeli Merkel i Aleksandra Łukaszenki:

Wczorajsza rozmowa z Angelą Merkel nie sprawi, że Łukaszenka zakończy swoje działania – podkreśla ekspert.

Nasz gość wypowiada się na temat kryzysu migracyjnego przy polsko-białoruskiej granicy. Dr Adam Eberhardt uważa, że Rosja wiąże z kryzysem konkretne nadzieje:

Jedną z nich jest destabilizacja Zachodu – zaznacza szef OSW.

Według rozmówcy Magdaleny Uchaniuk, zachodnie państwa są skłonne negocjować z Łukaszenką, co grozi odłożeniem na bok kwestii jego postępowania wobec opozycji. Ekspert dodaje, iż na Białorusi przebywa kilkuset więźniów politycznych, w tym Polacy. Co więcej, nasz gość audycji odnosi się również do kwestii ukraińskiej:

Celem Rosji jest rzucenie Ukrainy na kolana; wojna w tym kraju nadal się toczy. (…) Polityka Zełeńskiego budzi na Kremlu poczucie bezsilności i wściekłości – tłumaczy dr Adam Eberhardt.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

N.N.

Dr Jasina: Niemcy poinformowali nas o rozmowach z Łukaszenką w ostatniej chwili. To nie powinno tak wyglądać

Rzecznik MSZ komentuje sytuację na polsko-białoruskiej granicy oraz wczorajszą rozmowę Angeli Merkel i Aleksandra Łukaszenki. Polska nie wzięła udziału w rozmowie.

Pierwszym gościem „Poranka Wnet” jest rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych, dr Łukasz Jasina. Rozmówca Magdaleny Uchaniuk komentuje wczorajszą rozmowę telefoniczną, jaką odbyli Angela Merkel i Aleksander Łukaszenka. Mimo, iż Polska nie wzięła udziału w emblematycznej rozmowie, rzecznik uważa, że aktywnie uczestniczymy w europejskiej debacie na temat sytuacji przy polsko-białoruskiej granicy.

Polska aktywnie uczestniczy we wszystkim, co się dzieje – stwierdza.

Według dr Łukasza Jasiny powodem nie uczestniczenia Polski w rozmowie z Niemcami i Białorusią był fakt, iż strona niemiecka o rozmowie poinformowała w ostatniej chwili.

Niemcy poinformowali nas o rozmowach z Łukaszenką w ostatniej chwili, to nie powinno tak wyglądać – podkreśla rzecznik resortu dyplomacji.

Ponadto, gość porannej audycji dodaje, że docenia, iż Angeli Merkel udało się uniknąć ponownego uznania Łukaszenki za prezydenta Białorusi. Co więcej, rzecznik jest zdania, że wszyscy sojusznicy Polski zgadzają się z działaniami podjętymi przez polski rząd przy wschodniej granicy:

Bez względu na wszystkie różnice, nasi sojusznicy zdecydowanie deklarują, że stoją po stronie Polski – mówi dr Łukasz Jasina.

Zapraszamy do wysłuchania całej audycji!

N.N.

Mietek Jurecki w Muzycznym IQ

Halo, halo Mietku czy nas słyszysz? Mimo pewnych psikusów w eterze, udało nam się połączyć z Mietkiem Jureckim i porozmawiać o jego najnowszej płycie Telefon Zaufania.

„Nie zastanawiałem się długo nad tym w jaki sposób uczcić swoje 65–te urodziny. Jest dla mnie oczywiste, że skoro jestem muzykiem, to powinienem taki jubileusz uczcić muzycznie. Postanowiłem tym razem nie nagrywać kolejnego albumu z melodyjnymi piosenkami, chociaż od melodii nie ucieknę, ponieważ urodziłem się w kraju słowiańskim, gdzie najważniejszą wartością muzyczną jest właśnie melodia. (…) Mój nowy solowy album zawiera muzykę, która na przestrzeni lat zawsze bardzo mnie pociągała, natomiast do tej pory nie miałem okazji skomponować jej i nagrać. Jak pewnie Państwo usłyszycie, nadal nie przejmuję się modnymi stylami i wskazówkami decydentów medialnych. Gram tak jak lubię i jestem dumny z tego, że w moim wieku stać mnie na tyle muzycznej energii.(…)” Mietek Jurecki.

Niezwyķły człowiek, wielki artysta, piękna rozmowa. Dziękujemy Mietku za wspólnie spędzony czas na falach Muzycznego IQ.
Mietek Jurecki- Telefon Zaufania, Homo Sapiens, BNB Records, 2021.

Muzyczne IQ

Piotr Gutkowski „Gutek”: Ludzie są stęsknieni za muzyką na żywo, ale chociaż koncerty wróciły, nie jest wcale tak różowo

Piotr Gutkowski po zawieszeniu Indios Bravos wziął na warsztat nowy projekt muzyczny -” Gutek”, który, jak mówi – sam do niego przyszedł. A skoro przyszedł, to trzeba go było zrealizować.

Były wokalista zespołu Hey i Indios Bravos Piotr „Gutek” Gutkowski opowiada o tym w jakich okolicznościach i dlaczego zdecydował się zrealizować solowy  projekt. muzyczny. A także o tym z czym mierzą się muzycy w czasach pandemii.

Wydaje mi się, że będziemy wracać do tego, co było rzeczywiście dosyć długo. Cieszę się jednak, że wyruszam w trasę i mogę koncertować. Niemniej jednak, z różnych względów na koncertach jest mniej ludzi i nie jest to tylko związane z reżimem sanitarnym.

Piotr Gutkowski jest weteranem polskiej sceny muzycznej. Kiedy miał 14 lat po raz pierwszy wystąpił na dużej scenie w katowickim Spodku.  O okolicznościach zawieszenia działalności Indios Bravos wypowiada się w sposób cokolwiek enigmatyczny. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, bo dzięki temu mógł się zająć własnym projektem jako już naprawdę, naprawdę dojrzały muzyk.

Kiedy obierasz ziemniaki to już nie jesteś rock’n rollowcem. Nie pakujesz się tak po prostu i nie wyjeżdżasz w trasę.

Okazuje się jednak, że aby tworzyć dobrą muzykę nie trzeba być rock’n rollowcem. Można być przykładnym ojcem i mężem. W życiu domowy stan bycia „artystą” ulega niejako zawieszeniu. Wygląda na to, że wyrzucanie śmieci, pranie i zmywanie podłogi muzyce  nie zaszkodziło. W projekcie biorą udział i na scenie występują oprócz Gutka –  Dawid i Tomek Mańkowscy oraz Janek Koziński. Projekt właśnie „przetacza się przez Polskę. Toruń, Oborniki Śląskie, Elbląg, Poznań… . W Warszawie na przykład koncert 3 grudnia odbędzie się w klubie Potok, a kameralne sceny pozwalają na nawiązanie lepszego kontaktu z publicznością.

Walczymy dopiero o swoją pozycję, ale całkiem fajnie nam to idzie i jesteśmy pełni nadziei, pomimo tych trudnych czasów.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.M.

Czy 11 XI powinniśmy świętować polskie święto, czy „wybaczać (rosyjskiej) piechocie?”/ Felieton Jana A. Kowalskiego

Chyba jednak nie wypada przynosić biało-czerwonych flag i mieszać ich z tęczowymi i unijnymi w dniu Święta Niepodległości Polski. I puszczać pieśni o nieszczęsnym losie rosyjskiej piechoty.

Do tego drugiego namawiał nas smutny jak zawsze poseł SLD, Maciej Gdula, na alternatywnych obchodach 11 listopada w Krakowie. Bo czemuż innemu jak nie polskiemu wybaczeniu dla rosyjskiej piechoty (przeszłej i przyszłej?) miałaby służyć pieśń Bułata Okudżawy „Wybaczcie piechocie”?

Może zasmucenie najbardziej lewicowego posła wynika wprost z troski o swój paromilionowy majątek? Gdybym był kawiorowym lewicowcem, może też miałbym takie zasmucone oblicze? 😊

A może chodziło o frekwencję? Raptem około 50 (słownie: pięćdziesięciu) osób zgromadziło się na tych alternatywnych obchodach na placu Szczepańskim w Krakowie. Przez przypadek, a może i nie, trafiłem na tę próbę alternatywnego świętowania. Wracając z uroczystości, które rozpoczęła msza na Wawelu. Kilka tysięcy uczestników.

Załóżmy jednak, że to ballada Okudżawy wprawiła Posła w melancholijny nastrój. A przecież wystarczyło cały czas nadawać „Odę do radości”. I nastrój byłby bardziej radosny. I właściwsza ilustracja muzyczna do 11 listopada obchodzonego na europejski i tęczowy sposób.

Ale zaraz, zaraz. Jest też wysoce prawdopodobne, że Maciej Gdula i jego towarzysze z KOD z wyprzedzeniem opłakują los rosyjskiej (i białoruskiej) piechoty. W słońcu i deszczu, przez piachy i bagna maszerującej na Zachód, naprzód (wpieriod), a czasem na odwrót. Tak, smutny to był obrazek dla Bułata Okudżawy – żołnierza piechoty w czasie II wojny światowej. Parokrotnie rannego, syna Ormianki – za odchylenie partyjne skazanej na 15 lat łagru – i Gruzina komunisty, rozstrzelanego za odchylenie od linii bolszewickiej partii.

Tak się wczuć, mając majątek przekraczający 5 milionów złotych polskich, to tylko kawiorowy lewicowiec, Maciej Gdula, potrafi. Zrozumieć i zapłakać nad losem biednych chłopców z piechoty, prących na Zachód i niewolących nas na pięćdziesiąt lat. Taką to empatią dysponuje towarzysz biznesmen Gdula. Kto wie, może zapłakałby nawet nad dolą towarzysza Stalina, „towariszcza mużcziny”, skazującego go na 10 lat łagru za prawicowe odchylenie.

Sam, również empatyk, myślę, że dla ludzi pokroju Gduli najwłaściwszy byłby właśnie towarzysz Stalin i jego recepta. Byle na wschód od granic Polski. Nawet opłacę transport samochodowy dla niego i towarzyszy na drugą stronę zasieków z drutu kolczastego, na białoruską stronę. Batiuszka Łukaszenka na ten czas wystarczy.

Jeżeli jednak woli Pan pozostać po polskiej stronie, to mało mamy w Polsce innych świąt, towarzyszu Gdula? W tym listopadowych, jak 7 listopada czy, dajmy na to, 4 listopada, którego to dnia w 1794 roku nastąpiła Rzeź Pragi, dokonana przez piechotę Aleksandra Suworowa. Wasze uczestnictwo, Towarzyszu, w obchodach tych rocznic byłoby chyba bardziej na miejscu. A i ballada opłakująca los rosyjskiej piechoty również. Przecież wielu z tych chłopców nie wróciło do rodzinnych domów, do dziewczyn, do żon. A mordować Polaków musieli. Nie wierzcie piechocie!

A całkiem poważnie: chyba jednak nie wypada przynosić biało-czerwonych flag i mieszać ich z tęczowymi i unijnymi w dniu Święta Niepodległości Polski. I puszczać pieśni o nieszczęsnym losie rosyjskiej piechoty. W dniu święta Polski, a nie Polszy, Szanowny Towarzyszu o zasobnym portfelu. To tak, jakby Pan tańczył na pogrzebie. Albo ubrany na czarno zalewał się łzami na weselu. Niby można, ale trochę nie wypada.

Jan Azja Kowalski

PS Sama piosenka piękna, jak każda w wykonaniu Bułata Okudżawy. Słuchaliśmy go w latach siedemdziesiątych, mając nadzieję, że już więcej Armia Czerwona nie będzie nas wyzwalać.

Zresztą sami sprawdźcie: https://www.youtube.com/watch?v=pMy2hXzwkAs