Po co nam reaktor badawczy w Otwocku, kiedy jest w Monachium? [FELIETON]

Arkadiusz Jarzecki (fot. Jakub Węgrzyn)

Sprawa reaktora jądrowego Maria pokazuje, że Szymon Hołownia się myli. PiS i PO nie są jak Lidl i Biedronka. PiS jest raczej jak wielkie amerykańskie centra handlowe Walmart, a PO to takie ALDI.

Po co nam reaktor jądrowy w Otwocku, kiedy jest w Monachium? Tak można dziś sparafrazować słynne powiedzenie Rafała Trzaskowskiego dotyczące Centralnego Portu Komunikacyjnego. Kiedyś prezydent Warszawy twierdził, że nie ma sensu budować hubu przesiadkowego pod Warszawą skoro powstaje taki w Berlinie.

Maria STOP

Teraz, jeśli rząd nie poradzi sobie z kryzysem wokół reaktora Maria, to radiofarmaceutyki wykorzystywane w leczeniu nowotworów być może będziemy sprowadzać z niemieckiego reaktora, który położony jest niedaleko stolicy Bawarii.

Nasz Polski reaktor badawczy Maria został wyłączony, chociaż zarabiał około 200 milionów złotych rocznie mówi senator PiS Grzegorz Czelej. Szkoda, że kiedy rządził PiS to nic nie zrobiono z rażąco niskimi płacami dla wysoko wykwalifikowanych pracowników i nie zrobiono nic, aby ustabilizować sytuację finansową Instytutu, który był uzależniony od rządowych grantów. Ale teraz jest o wiele gorzej.

Dyrektor out

W połowie ubiegłego roku Narodowe Centrum Badań Jądrowych złożyło odpowiednie dokumenty, aby przedłużyć licencję na działalność. Problem w tym, że przedłuża się sama weryfikacja wniosku, w którym doszukano się setek błędów, uchybień i niedociągnięć. Dyrektora NCBJ zwolniono, zanim zdołał doprowadzić sprawę do końca.

Maria ma już ponad pięćdziesiąt lat. Jest więc w wieku przedemerytalnym. Mimo utrzymującej się od lat niestabilności finansowej, genialni polscy naukowcy, opracowali nowy, lepszy reaktor czwartej generacji. Senator Grzegorz Czelej powiedział na naszej antenie, że francuzi są zainteresowani jego wdrożeniem. Tyle że nie wiadomo, czy tym tematem zainteresowany jest polski rząd.

Zarobki jak z dyskontu

Senator Czelej mówi, że pracownicy, którzy utrzymywali Marię przy życiu otrzymują oferty pracy z zagranicy. To i tak cud, że do tej pory chcieli pracować za poniżająco niskie pensje.
Naukowcy obsługujący jedno z najbardziej skomplikowanych urządzeń na terenie Rzeczpospolitej zarabiali tyle, co pracownicy osiedlowego supermarketu.

Skoro mowa o dyskontach, to w tej kwestii zabłysnął Szymon Hołownia. Kandydat na prezydenta stwierdził, że PiS i PO są jak Lidl i Biedronka, bo rzekomo niewiele się różnią — za to on jest jak sprzedawca na bazarze, któremu można zaufać! To pomysłowe, ale całkowicie fałszywe porównanie dowodzi desperacji marszałka sejmu, który w sondażach szoruje po dnie. Sili się więc na symetryzm, chociaż jest jego totalnym zaprzeczeniem. Hołownia wyrósł politycznie na tym, że smagał batem Jarosław Kaczyńskiego, a Donalda Tuska szczypał tak, żeby nie bolało.

Hołownia jak poddostawca

To oznacza, że sam Hołownia dostrzega różnice między PiS-em a PO. Myli się twierdząc, że partie są jak Lidl i Biedronka. PiS jest raczej jak gigantyczne amerykańskie hipermarkety Walmart, a PO jest jak małe niemieckie ALDI. A Hołownia to taki poddostawca ALDI. Konkretnie dostarcza Tuskowi wyborców, którzy brzydzą się głosować bezpośrednio na Tuska.

Każde porównanie jest ułomne, ale trzeba powiedzieć, że nie mamy jeszcze niestety dużej sieci całkiem niezależnych, polskich hipermarketów. Pozostaje franczyza, przynajmniej w kwestii bezpieczeństwa.

Niemiecka armia na dorobku

PO twierdzi, że trzeba opierać się na sojusznikach z Europy. PiS stawia na Amerykę bez względu na to, czy rządzą tam republikanie czy demokraci. Różnica jest radykalna.
Wczoraj kanclerz Friedrich Merz ogłosił, że Niemcy zbudują potężną armię. A Amerykanie już teraz mają potężną armię.

A skoro zahaczyliśmy o Stany Zjednoczone, to warto wspomnieć o liście, który do Unii Europejskiej wysłało pięciu członków Izby Reprezentantów Stanów Zjednoczonych. Piszą w nim o zaniepokojeniu represjami, jakich rząd Donalda Tuska dopuszcza się względem PiS-owskiej opozycji, a nawet zwykłych księży. Mowa jest o dętych zarzutach, które nie są właściwie udokumentowane, ale także o ograniczaniu wolności słowa w całej Unii Europejskiej.

Mętna Ursula

Czy Ursula von der Leyen się tym przejmie? Wątpliwe. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej stwierdził, że szefowa Komisji Europejskiej nie miała prawa ukrywać treści smsów za pomocą których negocjowała zakup szczepionek przeciwko COVID-19 od koncernu Pfizer. Ale transparetność to nie jest mocna strona europejskiej wspólnoty pod niemiecko-francuskim zarządem.

Think Tank MCC Brussels skierował do rzecznika praw obywatelskich Unii Europejskiej skargę, bo Komisja Europejska nie chce odpowiedzieć na proste pytanie o ustalenia, jakie poczyniła w kwestii rzekomych nadużyć wyborczych w Rumunii. Kiedy do drugiej tury dostał się kandydat spoza establishmentu, krzyczano o manipulacji, nadużywać i oszustwach wyborczych.

W Polsce trwa podobna afera, ale nikt w Unii Europejskiej nie krzyczy. Ktoś finansował spoty za wielkie pieniądze, które oczerniały Karola Nawrockiego i Sławomira Mentzena. Były rozprzestrzeniane na platformie Facebook. Wydano na to ponad 400 tysięcy złotych, czyli więcej niż jakikolwiek kandydat. Nikt nie grzmi, chociaż posłowie PiS i Konfederacji dwoją się i troją, żeby sprawę nagłaśniać. Głośno w Europie zrobi się wtedy, jeśli wyborów nie wygra Rafał Trzaskowski. Wtedy będzie można powiedzieć, że była zewnętrzna ingerencja w wybory i trzeba je anulować.

 

 

Inne felietony:

 

Kto policzy prezydentów po zliczeniu głosów? Co nas czeka po wyborach? Felieton Arkadiusz Jarzecki

Uchodźcy, lekcje religii i mysie ogony. Felieton Arkadiusza Jarzeckiego

Migracja to kryzys, a kryzys to szansa. Szansa na co? O tym w felietonie Arkadiusza Jarzeckiego

Krzysztof Masłoń i jego „Rachunek sumienia” – Nieregularnik literacki – 11.05.2025 r.

Krzysztof Masłoń / Fot. materiały własne

Jak wyglądały koleje losów Romana Brandstaettera? Co wyróżniało poezję Rafała Wojaczka?

Czemu spuściznę Władysława Zambrzyckiego odkrywamy dopiero go jego zgonie? Również o tym traktuje publicystyka literacka Krzysztofa Masłonia zawarta w tomie pt. „Rachunek sumienia”, o którym opowiada autor.

Wysłuchaj całej audycji już teraz!

Jakim człowiekiem i artystą był Witkacy? – Nieregularnik literacki – 01.05.2025 r.

 

Grupa ROS z płytą „Salvator” w audycji Muzyczne IQ.

fot. Katarzyna Bodek

Metalowy Zbawca.

Rozmowa z „Gregorem” Jezierskim i Michałem Sadowskim z warszawskiej grupy ROS. Ich debiutancki album „SALVATOR” to majestatyczne połączenie ambientu i śpiewu operowego z przestrzennymi klawiszami oraz ciężkimi brzmieniami gitar i perkusji. Już od pierwszych dźwięków kusi energią metalu i delikatnością wokalu. To podróż do głębi ludzkiej duszy i obfite muzyczne doświadczenie. Zapraszam do odsłuchu. Radek Ruciński.

Nie wszystek umrę. Józef Skrzek w audycji Muzyczne IQ.

Józef Skrzek, zdjęcie Przemyslaw Pomarański

Zaduma.

Rozmowa z Józefem Skrzekiem w programie Muzyczne IQ. „Non Omnis Moriar” czyli pierwszy z trzech premierowych albumów Józefa Skrzeka zaplanowanych na 2025 rok to poruszające dzieło o życiu i śmierci. Kameralne formy na organy piszczałkowe, fortepian i syntezator Mooga obok monumentalnych partii chóralnych. Dźwiękowe studium smutku i radości. Doświadczenie Józefa Skrzeka w opowiadaniu historii muzyką jest wielkie – już na „Pamiętniku Karoliny”, solowym debiucie z 1978 roku, starał się dźwiękami naszkicować przeróżne aspekty życia dwuletniej dziewczynki. Bohaterem „Non Omnis Moriar” jest Max – młody człowiek, którego choroba przedwcześnie zabrała z tego świata. Dzięki inicjatywie jego ojca i twórczej kreatywności Józefa Skrzeka mógł powstać dla Maxa pomnik z jednego z najtrwalszych budulców tego świata: Muzyki.

Zapraszam do odsłuchu

Radek Ruciński

Lek. psych. Adam Zabrzygraj o stanowisku PTP dot. aborcji: Cały dokument nie odnosi się do danych naukowych

Źródłó: RitaE / Pixabay.com

Lekarz psychiatra Adam Zabrzygraj odnosi się do stanowiska Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego oraz Konsultanta krajowego w dziedzinie psychiatrii:

Stanowisko zostało opublikowane w październiku ubiegłego roku. Ono dotyczy wskazań odnośnie legalnego przerwania ciąży, wskazań z przyczyn psychiatrycznych. Te wskazania zostały określone w dokumencie bardzo mgliście. Cały dokument nie odnosi się w żadnym punkcie do żadnych danych naukowych. Nie jest cytowana literatura, przeglądy badań. Wydaje się, że całe pismo jest napisane głównie językiem prawniczym. Powołuje się na stan prawny, w niektórych momentach cytowany, przypływany dość wybiórczo i jednostronnie. I w związku z tym razem z panem profesorem Piotrem Świtajem i panem profesorem Łukaszem Święcickim przygotowaliśmy taką polemikę, w której wskazujemy na pewne braki merytoryczne, jeżeli chodzi o to pismo. No i udało się polemikę w ostatnim czasie opublikować na łamach kwartalnika Psychiatria. Również to pismo zostało przesłane do osób, które mogą być zainteresowane, żeby się z nim zapoznać. Przede wszystkim do Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, ale również do innych towarzystw naukowych, do placówek opieki psychiatrycznej, do izb lekarskich. No i czekamy w tym momencie na odzew środowiska.

Zagłębiając się w treść dokumentu kontynuuje:

cytowane poszczególne zapisy prawne, używa się rytoryki prawniczej, natomiast no właśnie to jest podstawowy zarzut, że Towarzystwo Psychiatryczne w zasadzie nie używa argumentacji opartej na dowodach naukowych odwołujących się do medycyny. Z drugiej strony wskazówki odnośnie wykonywania takich orzeczeń sformułowane w taki sposób, który przekłada całą odpowiedzialność za treść orzeczenia na lekarzy, psychiatrów, nie dając im tak naprawdę żadnych narzędzi, aby to bardzo trudne zadanie orzecznicze wykonać żadnych wskazań, nie wskazuje się konkretnych jednostek chorobowych, nie wskazuje się konkretnych objawów, które mogłyby przemawiać za takim postępowaniem, nie wskazuje się czy jakichś skal czy kwestionariuszy, które mogłyby pomóc i zresztą jest bardzo trudno odnosić się do tego dokumentu, jak do dokumentu, który był przygotowany przez Towarzystwo Naukowe.

Odpowiadając na pytanie, dotyczące zastosowania stanowiska w praktyce, Adam Zabrzygraj komentuje:

Takie orzeczenia wydawane. Nie znamy skali zjawiska. Z opinii, które pojawiają się w internecie, informacji od lekarzy ginekologów, niektórzy wskazują, że jest to jedna z głównych przesłanek aktualnie dokonywania legalnych zabiegów przerwania ciąży w Polsce.

Następnie Małgorzata Kleszcz zapytała o odzew na stanowisko PTP w środowisku psychiatrycznym:

Czy widzi Pan, czy jest dużo osób, która by się pod tym podpisała, czy właśnie się podpisała? Czy to jest silna strona po prostu, silny głos?

Tego na ten moment nie wiemy. Wydaje się, że sam temat trochę stał się tematem tabu, wobec czego ani stanowisko, które zostało wydane przez zarząd główny i konsultanta krajowego nie było szeroko dyskutowane do tej pory. Trochę mamy wrażenie i chcielibyśmy, żeby nasza polemika przełamała to tabu i żeby wreszcie doszło do merytorycznej dyskusji na ten temat.

odpowiada Adam Zabrzygraj. Kończy swoją wypowiedź zastanawiając się nad odpowiedzialnością lekarzy:

Ja chciałbym tylko powiedzieć jeszcze o dwóch rzeczach. Z jednej strony wytyczne mówią o wskazaniach do aborcji psychiatrycznych, ale nie poruszają ważnego tematu, że osoby, które w kryzysie psychicznym mogą w tym momencie również inaczej postrzegać swoją sytuację, stan i przyszłość przez pryzmat swojej choroby. I takie osoby nawet po latach mogą dojść do konkluzji, że decyzja była podjęta pochopnie lub pod wpływem właśnie zaburzenia psychicznego. Co do zasady w medycynie przyjmuje się, że ciężkie zaburzenia psychiczne mogą wręcz znosić możliwość wyrażenia świadomej zgody na zabieg czy na jakieś poważne procedury medyczne. O tym w wytycznych się nie wspomina, więc prawdę mówiąc, te wytyczne w pewnym sensie (jeżeli je realizować dosłownie) narażają lekarzy na ryzyko potem wtórnych pozwów odpowiedzialności karnej, cywilnej, być może zawodowej za treść takich orzeczeń, których nie uwzględnili tego aspektu.

Łączy nas muzyczny etos. Polish Priest w audycji Muzyczne IQ.

Łączymy sceniczne legendy z młodymi wilkami sceny

Polish Priest to kolektyw muzyczny stworzony z pasji i miłości do heavy metalu, w hołdzie dla jednej z największych legend w historii rocka – Judas Priest. Nie jesteśmy tribute bandem w klasycznym rozumieniu – jesteśmy zespołem ludzi, których łączy wspólny muzyczny etos, sceniczne doświadczenie, pasja i potrzeba dzielenia się energią, jaką niesie klasyczny metal. To, co wyróżnia Polish Priest, to otwarta formuła – nie jesteśmy zamkniętym, hermetycznym składem. Nasz kolektyw jest przestrzenią dla artystów, których łączy ten sam duch i miłość do dziedzictwa Judas Priest. Dzięki temu koncerty Polish Priest są nie tylko muzycznym wydarzeniem – są żywym
doświadczeniem, które budujemy wspólnie. W naszym składzie spotykają się muzycy z różnych dekad i różnych etapów kariery – najmłodszy z nas ma 23 lata, najstarszy 70. To aż 47 lat różnicy, ale na scenie nie istnieje coś takiego jak metryka. Tu liczy się energia, pasja i wspólny cel. I właśnie to czyni Polish Priest wyjątkowym łącznikiem międzypokoleniowym, dowodem na to, że muzyka nie zna granic wieku. Łączymy młodzieńczą świeżość z doświadczeniem legend sceny – gramy głośno, autentycznie i z pełnym zaangażowaniem, bez kompromisów.

SKŁAD ZESPOŁU:

Wojciech Hoffmann – gitara (Turbo)

Iggy Gwadera – gitara (Anti Tank Nun)

Bogusz Rutkiewicz – gitara basowa (Turbo)

Michał Dolski – perkusja (TTG)

Arek Kluczewski – gitara (4 Szmery)

Margo Moyra – wokal

Nowe muzyczne odkrycie – formacja FUSY. Niby z fusów, ale z głębi – rzecz o ich EPce. Tomasz Wybranowski

Fusy, mimo młodego wieku, nie brzmią jak zespół „na dorobku”. Ich brzmienie to ukłon w stronę post-punka, cold wave’u i całej niezależnej tradycji.

Są takie zespoły, które nie powstają z kalkulacji, ale z potrzeby serca. Fusy narodziły się z takiej właśnie potrzeby, gdzieś między sierpniem a wrześniem 2022 roku w Poznaniu, w wyniku spotkania trzech facetów, którzy po prostu chcieli znów poczuć, że muzyka ma sens.

Paweł Martyniuk (bębny), Przemysław Przybylak (bas) i Michał Kramarczyk (gitara, wokale). To od nich wszystko się zaczęło.

Pod koniec tego upalnego lata… spotkali się i postanowili coś zrobić na bazie swojego doświadczenia muzycznego. Już zdecydowanie wiedzieli, co chcą robić – muzykę bez kompromisów! –  jak wspomina w rozmowie wokalista Marcin Cłapa.

Tutaj do wysłuchania rozmowa z Marcinem Cłapą, dymnym muzykiem formacji Fusy:

 

A skoro o Marcinie Cłapie mowa, to jego głos okazał się brakującym ogniwem tej układanki. Znalazł ogłoszenie na Facebooku, odpisał, spotkali się… i zaiskrzyło. Marcin, wcześniej związany z krakowskim zespołem Blank, przyniósł ze sobą nie tylko charyzmatyczny wokal, ale też tę warstwę refleksji i emocji, której zespół szukał. Od tamtej pory Fusy to już kwartet. Spójny, ale różnorodny. Czterech muzyków, cztery osobowości, cztery muzyczne światy.

Brzmi to fantastycznie – tkliwie, onirycznie, ale z pazurem. Trochę tej mojej manchesterskiej sceny z przełomu lat 70. i 80., trochę gotycyzmu Michaela Giry, a do tego mrok, który pulsuje i przyciąga! – recenzowałem na antenie Radia Wnet, kiedy EP-ka „Anioły” przez dwa tygodnie królowała jako „EPka Tygodnia Wnet”.

Bo Fusy, mimo młodego wieku, nie brzmią jak zespół „na dorobku”. Ich brzmienie to ukłon w stronę post-punka, cold wave’u i tej całej niezależnej tradycji, która potrafi być jednocześnie surowa i liryczna. Gitara Michała potrafi snuć melodie i rwać pazurem. Bas Przemka to stabilność i niepokój w jednym. Bębny Pawła? Rytmiczny konkret z punkowym sznytem. A wokal Marcina… cóż, to głos, który potrafi zadrżeć, zawisnąć w powietrzu i potem nagle przywalić w duszę.

Na EP-ce „Anioły”, zarejestrowanej w poznańskim Perlazza Studio (serdeczne pozdrowienia dla Przemka Zejmana), to nie tylko świetna produkcja, ale przede wszystkim znakomita muzyka! Cztery utwory: dwa po angielsku, dwa po polsku. Dwa z głównym wokalem Marcina, dwa z Michałem na froncie. To też pokazuje, jak u nich działa demokracja i zaufanie. Jak mówi sam Marcin:

„Czasami idziemy na kompromisy… ale każdy z szacunkiem podchodzi do opinii reszty.”

 

 

Marcin Człapa – wokale, Michał Kramarczyk – gitary, wokale, Przemysław Przybylak – bas i Paweł Martyniuk – bębny. Skład, który sam się ukonstytuował gdzieś między peryferiami niezależnego, rockowego grania a punktem ciężkości metalizujących stylów. Formacja, która – cytując samego Marcina – “spotyka się co tydzień nie z obowiązku, ale z niekłamaną radością” – ma wielką szansę stać się jednym z czołowych polskich zespołów. 

Bo Fusy nie są zespołem, który szuka aprobaty. To muzyka wymyślona i zrobiona bez kalkulacji. Czasem jest ona zgrzytliwa, innym razem tkliwa, ale zawsze szczera. Niby każdy z członków formacji przyszedł z innej bajki, innej półki sklepowej, z innego miasta duchowego, ale mimo wszystko coś tu się zgadza.

W wywiadzie z Marcinem Cłapą powiedziałem, że słyszę w ich nagraniach manchesterską scenie przełomu lat 70. i 80. XX wieku, Joy Division, Echo & the Bunnymen, gotycyzm Michaela Giry z grupy Swans. Ale to nie jest tribute band ani retro ukłon. To subtelne echo, coś, co przenika przez brzmienie, ale nie narzuca się z butami kalek epigonów.

A ta EP-ka, którą roboczo tytułuję „Anioły” to gitarowy manifest w czterech aktach. Utwory po polsku i po angielsku, różne głosy, różne narracje, ale wspólna tonacja emocjonalna. „Anioły”„Nie nazwę” z Michałem na wokalu, to przejście przez bramę melancholii, ale nie czułostkowej. Ta melancholia jest chłodną, powściągliwą i obserwowaną przez szybę wspomnień.

Natomiast „Dust”„Many Way”, z Marcinem przy mikrofonie – bardziej organiczne, pulsujące, może nawet surowe. Zaskakuje ta wewnętrzna logika EP-ki, jakby była zbudowana z czterech różnych stron tego samego lustra.

 

 

Zespół Fusy nie zwalnia. Mają 16 autorskich numerów w zanadrzu, dwa covery, a planowana pełna płyta i jej wydanie zdaje się tylko być kwestią czasu.

9 maja w klubie Dragon w Poznaniu warto pojawić się na ich koncercie, który może być kolejnym małym trzęsieniem ziemi. Jeśli ktoś szuka świeżego powiewu w dymie post-punku, z oddechem nowej fali i mrokiem, który bardziej otula niż przytłacza – niech będzie tam obowiązkowo!

Bo Fusy to nie tylko cztery postacie z różnych rewirów muzycznych. To cztery siły, które się ścierają, czasem iskrzą, ale przede wszystkim nadają wspólny, intensywny impuls muzycznym mirażom słuchaczy. Tak jest ze mną! Może to i „EPka tygodnia”, jak padło na antenie Radia Wnet, ale jeśli dobrze obserwować radar. Te Fusy wkrótce wykipią komuś na scenie ogólnopolskiej. I dobrze.

Tomasz Wybranowski

 

 

Jakim człowiekiem i artystą był Witkacy? – Nieregularnik literacki – 01.05.2025 r.

MPW 1122; Witkiewicz, Stanis³aw Ignacy (1885-1939) (malarz, Witkacy (1885 - 1939)); Polska; Fantazja - Bajka; 1922; olej; p³ótno; 74,5 x 150 [85 x 164 x 5] cm

Jak na osobowość Stanisława Ignacego Witkiewicza rzutowało jego dzieciństwo spędzone pośród bohemy? Dlaczego ten wszechstronny twórca zdecydował się na służbę w armii carskiej?

Czy jego zdecydowanie antybolszewicką postawę wywołał obraz rewolucji październikowej, której był naocznym świadkiem?

Co doprowadziło artystę do samobójstwa?

To jedynie niektóre z zagadnień poruszonych w rozmowie z Przemysławem Pawlakiem, autorem książki pt. „Witkacy. Biografia”.

Wysłuchaj całej audycji już teraz!

 

Prawo cytatu – autorska audycja prof. Jana Majchrowskiego

Prof. Jan Majchrowski / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio Wnet

W pierwszym odcinku wysłuchamy refleksji nad książkami „Maj, rok 1945” Heleny Rżewskiej, „Za drutami Murnau” rtm. Stefana Majchrowskiego, oraz ” Krucjata” Dwighta Eisenhowera.

Wysłuchaj całej audycji już teraz!

Golden Life w audycji Muzyczne IQ. Adam Wolski opowiedział o najnowszym, ósmym albumie grupy.

…w nieskończoność ∞

Gdańska grupa Golden Life po 35 latach działalności wydaje 8 studyjną płytę. „Postanowiliśmy nagrać płytę, która pokaże nasze dzisiejsze oblicze i to jak postrzegamy naszą muzykę, wykorzystując cały swój dotychczasowy dorobek artystyczny…”. Zespół na płytę wybrał 11 kompozycji, wśród których znalazł się promujący płytę singiel: „Dzieciak”
Wszystkie utwory utrzymane są w rockowym brzmieniu z istotną dla zespołu warstwą tekstową. Przy dużym nakładzie pracy, czasu i zaangażowanych wielu osób udało się stworzyć ciekawy projekt muzyczny. Jak mówi zespół: „Nie musimy się z nikim ścigać i nic udowadniać. Nagraliśmy płytę, która nam się podoba. Jesteśmy GOLDEN LIFE –świadomy zespół rockowy.”