Top 50 Rocka: Piąta „dziesiątka” najważniejszych polskich albumów roku 2024. Opowiada Tomasz Wybranowski

Rok 2024 zapisał się złotymi nutami na kartach polskiej muzyki. Od kameralnych koncertów w klubach po wielkie festiwale pod otwartym niebem – każdy fan muzyki mógł znaleźć coś dla siebie.

 

Byliśmy świadkami triumfalnych powrotów legend, odkryć nowych talentów i przełomowych albumów, które podbiły serca słuchaczy. A ich znakomita większość była „albumami tygodnia” Radia Wnet.

Polska scena muzyczna w 2024 roku nie tylko zaskakiwała różnorodnością, ale także udowodniła, że jesteśmy potęgą, z którą trzeba się liczyć na światowej mapie dźwięków.

Tomasz Wybranowski 


Tutaj do wysłuchania program o albumach z piątej „10” zestawienia Radia Wnet:


 

 

50. kilka czułości – „LAWENDA”

Nasz zbiór najważniejszych albumów roku 2024 otwiera „LAWENDA”, czyli druga płyta zespołu <<kilka czułości>>. Znajdą Państwo na niej dziewięć subtelnych utworów z pogranicza folkowej ballady, piosenki autorskiej ze sznytem poezji śpiewanej, które tworzą opowieść o poznawaniu siebie.

Płyta jest przepełniona zwiewnymi brzmieniami, opartymi na żywym instrumentarium i emocjonalnym, o pięknym odcieniu, głosie wokalistki Anny Kamińskiej, która jest centralną personą zespołu. Piosenki łączą elementy folkowe z lekką popową przejrzystością, oferując muzykę uspokajającą i pełną pozytywnych emocji.

Motyw lawendy symbolizuje spokój, dobrobyt i przynosi pozytywne zmiany, a to znakomicie widać w muzyce zespołu, która, mimo swojej spokojnej natury, nie unika energetycznych akcentów. Anna Kamińska to królowa onirycznych pieśni z głębią smutnej miłości („Kim jestem”), ale na długograju znajdziemy także dynamiczne utwory, że wymienię „To nie my” z gościnnym udziałem Filipa Laszuka czy „Koniec świata”.

„LAWENDA” to album pełen oryginalnych aranżacji i różnorodnych odcieni muzycznych, z bogatymi tekstami, które łączą przyrodnicze i miłosne motywy. Zespół tworzy przestrzeń, która daje poczucie schronienia, a jego brzmienie oraz niebanalne treści potwierdzają jego klasę. Choć momentami płyta jest staje się nieco patetyczna, to całość pozostaje świeża i wciągająca. To ważny krok w muzycznej podróży zespołu kilka czułości, gdzie obok Anny Kamińskiej także Emil Smardzewski, Filip Turkowski, Mikołaj Główczyński oraz Jakub Jugo.

 

 

49. Olga Bończyk – „Wracam”

Album „Wracam” Olgi Bończyk, aktorki i piosenkarki, dla której łaskawie czas nie ma znaczenia, to niezwykły projekt, który stanowi most powrotny artystki do początków jej kariery muzycznej. Na płycie znajdujemy dwanaście kultowych utworów polskiej muzyki rozrywkowej i rockowej, takich jak „Zawsze tam gdzie Ty” (Lady Pank) czy znakomite „Embarras” (Irena Santor), które Bończyk interpretowała a capella – jedynie przy użyciu swojego głosu.

Aranżacje Jacka Zameckiego wyróżniają się bogactwem wokalnych warstw, co nadaje utworom głębi i rytmicznej złożoności.
Płyta, inspirowana współpracą Bończyk z Spirituals Singers Band z lat 80., łączy klasykę z nowoczesnym podejściem, oferując świeże, swingujące wersje znanych piosenek. W szczególności wyróżnia się część albumu poświęcona melodiom z dobranocek, takich jak „Pszczółka Maja” czy „Bolek i Lolek”, które artystka przekształca w jazzowe frazy, pokazując swoje wokalne i aktorskie talenty.

„Wracam” to album, który wyróżnia się na tle współczesnych produkcji i stanowi wartościową propozycję dla słuchaczy szukających głębszych, bardziej złożonych interpretacji klasyki polskiej muzyki rozrywkowej.

 

48. Uniatowski – „Uniatowski”

 

Album „Uniatowski” to drugi autorski album Sławka Uniatowskiego, który zaskakuje nie tylko paletą różnorodnych stylów, ale i jego dojrzalszym podejściem do muzyki. Artysta, który samodzielnie zaaranżował i wyprodukował longplay, zespolił taneczne rytmy z melancholijnymi balladami, inspirowanymi muzyką lat 70. i 80. XX wieku, z jaśniejącymi jazzującymi opowieściami ze sznytem szlachetnego pop.

Refleksyjna pieśń „Gdy płonie świat” z tekstem Janusza Onufrowicza wyróżnia się na tle innych utworów i jest ozdobą albumu obok takiej perełki jak „Naiwna”. Od siebie dodam, że jako słuchacz by cały materiał był po polsku, jednolity językowo.
Album „Uniatowski” pokazuje artystę jako twórcę wszechstronnego, gotowego do eksperymentów, ale równocześnie nie zapominającego o korzeniach muzycznych, które kształtowały jego karierę. Choć płyta w pewnym sensie jest próbą ucieczki od łatki wokalisty retro wspominającego lata 70. i 80. XX wieku, Sławek Uniatowski wciąż pozostaje w kręgu stylistyki artystów takich jak Zbigniew Wodecki czy Andrzej Zaucha, co stanowi o jego artystycznej sile. On dorównuje ich wielkości!

 

47. Niesamowita Sprawa – Zwykłe piosenki”

 

Niesamowita Sprawa to zespół, który początkowo funkcjonował jako akustyczny duet, znany w Poznaniu z występów na ulicach i deptakach. Z czasem rozrósł się i zaczął zdobywać doświadczenie na różnych imprezach i festiwalach, zarówno plenerowych, jak i klubowych, że wymienię Bangarang Festival 3.

Ich muzyka łączy elementy miejskiego folku, akustycznego punka i piosenki poetyckiej, czasami subtelnego marynarskiego reggae („Pieśń pełno mleczna”), to zespół sam określa swoją twórczość mianem „zwykłych piosenek”. Ich utwory są energetyczne, z inteligentnym przekazem, co pozwala im zdobywać szerokie grono fanów. W swoich tekstach starają się łączyć prostotę z szczerością, oferując muzykę, która ma rozśmieszać, ale nie w sposób głupi czy prostacki, czego pełno w dance – popowym polskim światku.

Michał Iskra, lider zespołu Niesamowita Sprawa, opowiada często o tym, jak zespół zaczynał od grania na poznańskich ulicach i w małych barach, aby zyskać wierną społeczność. co pozwala mu dziś grać przed pełnymi klubami. Zespół zbudował silną więź z fanami, którzy regularnie odwiedzają ich koncerty, przyciągając także nowych słuchaczy.

Piosenki Niesamowitej Sprawy mimo, że wydają się być proste na pierwszy ruch ucha, ale by je zgłębić i docenić trzeba umieć słuchać sercem. Songi NS mają głębię i jakościowy przekaz, który trafia do ludzi.

Zespół uważa, że ich wzrost popularności wynika nie tylko z muzyki, ale i z wyjątkowej społeczności, która powstała wokół nich. Wspólnie z fanami tworzą atmosferę, która sprawia, że koncerty nie nudzą się, a obecność na nich staje się czymś wyjątkowym.
Michał Iskra jest dymny z opublikowanego ostatnio dokumentu „Incredible Hooligans”, w którym uchwycono historie ich najbardziej wiernych fanów, którzy wyjaśniają, dlaczego wracają na koncerty Niesamowitej Sprawy. Zespół wydał wcześniej EP „Fararaj” oraz utwór „Pomylone Garry”.

W finale napiszę tak, że Irlandia miała swojego Shane’a MacGowana i The Pogues, a my mamy w Polsce Michała Iskrę i band, co się zowie Niesamowita Sprawa!!!

 

46. Krzysztof Cugowski – „Wiek to tylko liczba”

 

Krzysztof Cugowski, ikona polskiego rocka, powrócił z albumem „Wiek to tylko liczba”, który wskazuje wyraźnie, że wiek to jedynie kwestia perspektywy i wszystko zależy od nas! Płyta łączy dojrzałą wrażliwość wokalisty z energią i pasją, które towarzyszyły mu w młodszych latach.
Krzysztof Cugowski nie boi się eksperymentować, łącząc klasyczny rock z elementami pop i akustycznymi brzmieniami. W tekstach piosenek, które tętnią życiową mądrością, tchnie przede wszystkim optymizm i nadzieja.

W gronie najważniejszych utworów z długograja wynotowałem „Ścięte głowy”, mocny, energetyczny rock, który oddaje ducha albumu, tytułowy „Wiek to tylko liczba”, „Panaceum” oraz „Jestem z dzikiego kraju”, z tekstem, który wykracza poza utarte schematy, bowiem porusza głębsze, bo nasze „polsko – polskie” tematy.
Jeśli chodzi o tekściarzy, to Krzysztof Cugowski zgromadził prawdziwą armię najznamienitszych ludzi rockowego pióra z Januszem Onufrowiczem, Andrzejem Mogielnickim, Wojciechem Byrskim czy Andrzejem Sikorowskim (przepiękny tekst do zamykającego płytę „Lecę nad miastem”). Ciekawostką jest fakt, że najmłodszy syn Cugowskiego Chris napisał metafory dla taty.

 

45. Knedlove – „Triumf sztuki nad rozumem”

 

Album „Triumf sztuki nad rozumem” to drugi krążek zespołu Knedlove, wydany 26 kwietnia 2024 roku. Knedlove to Eliza Sicińska z jej charakterystycznym głosem, gdzieś między bluesem (bluegrassem) a jazzowymi frazami spowitych w nowoczesnych brzmieniach (przepysznej urody, wielce rozkołysany „Fading”). Knedlove to także Kacper Chmura, gitarzysta, który także znakomicie śpiewa.

Zwróćcie uwagę na przepiękny, akustyczny, wieczorny gitarowo – fortepianowy tkwiący z najczystszym bluesie przełamanym w southern – rock „Everything”. Cudo albsolutne!!!

Twórczość grupy łączy wiele gatunków muzycznych, takich jak rock, blues, czasem jazzująca swingowość gitarowa, tworząc oryginalny styl, który wyróżnia się na tle innych. Zespół, będący „życiowo-muzycznym” duetem, wzbogaca swoje utwory o emocjonalną głębię, co nadaje im wyjątkowy charakter.
Album jest elegancki, trzymający słuchacza w fotelu artyzmu, maestrii chwili, którą pięknie się przeżywa. „Triumf sztuki nad rozumem” nadto charakteryzuje się subtelnymi harmoniami korzennymi (blues, rock, bluegrass), które jeszcze bardziej nadają piosenkowego wymiaru płycie. Jedyna uwaga, to brak potoczystości językowej. Nie ukrywam, że piosenki śpiewane po polsku wypadają nieco gorzej przy tych spiewanych po angielsku.
Odnotuję, że na albumie udzielał się nasz radiowo Wnetowy przyjaciel Borys Sawaszkiewicz, członek kolektywu Chango i współpracownik Piotra Cugowskiego, który zagrał na instrumentach klawiszowych. Sekcja znakomita a w rolach głównych Adam Partyka (perkusja) i (Miłosz Skwirut (gitara basowa, kontrabas).
Najważniejsze utwory to tytułowy i założycielski „Knedlove”, wspomniany już „Fading”, „Everything”, „The Place To Be” i „Niewiele więcej” – dynamiczna piosenka z wpływami southern rocka.

Płyta „Triumf sztuki nad rozumem” to album, który jest jednym z najprzyjemniejszych zaskoczeń mijającego roku 2024!

 

44. Krzysztof Zalewski – „ZGŁOWY”

Po czterech latach od krążka „Zabawy”, Krzysztof Zalewski powraca z albumem „ZGŁOWY”, który łączy rock, punk, rap, funky oraz kojące ballady. Jest to płyta bardziej szczera, surowa i bezpośrednia niż poprzednie, nagrana na setkę by zakląć na płycie koncertową energię i szlif. Zalewski w swoich refleksyjnych tekstach dzieli się osobistymi przeżyciami, które łatwo można poczuć jako własne.

Album otwiera utwór ZGŁOWY, który zdominowany jest przez rap i emocjonalny refren. W kolejnych kawałkach artysta eksperymentuje z różnymi stylami, jak w balladzie „Kochaj” czy radosnym, pełnym zachwytu „Edith Piaf”, który stał się jednym z ulubionych utworów redaktora Wybrana.
Uciekaj jest melancholijną refleksją o Polsce i narkotykach, natomiast O deszczu przywołuje temat miłości, z nutką inspirowaną hitem z albumu „Works” Queen. Mamo to wzruszająca, funkowa piosenka o zmarłej matce, a Sztormy i ulewy to kolejna melancholijna ballada. Płytę zamyka zaskakujący utwór „Da Capo al Fine”, zaśpiewany po włosku, z delikatnymi dźwiękami gitary klasycznej.

„ZGŁOWY to album na miarę Fryderyków!” – słychać zewsząd w tym uwodzicielsko – sprzedajnym i jakże fałszywy polskim muzycznym szołbisnesie. No nie wiem, nie wiem … patrząc na casus Vito Bambino – Mateusza Dopieralskiego i jego znakomitego krążka „Pracownia”.

Za Krzysztofem Zalewskim nigdy nie przepadałem, ale dziś muszę oddać sprawiedliwość, że nagrał znakomity album. Znajdziemy na nim bardzo dobry wokal, piękną, wpadającą w ucho muzykę, a przede wszystkim szczere, emocjonalne teksty, czyli wszystko, czego pragnie fan polskiej muzyki popularnej.

Zalewski pomieszał w swojej kuchnio – pracowni dźwięków i gatunki, i style dzięki czemu słuchacz nie ma prawa się nudzić czy też pominąć jakiś utwór. Ta płyta jest po prostu rewelacyjna i dlatego nie zdziwię się – znając masz muzyczny rynek „królików” i ich nagród – , jeśli nawet nie zostanie choćby nominowana do nagrody albumu roku. Ranga Fryderyków spada i staje się odpustową i niewiele znaczącą ozdobą…

 

43. MEDIANA – „Monologue” EPka

Album „Monologue” autorstwa Diany Paterek, występującej pod pseudonimem MEDIANA, to przepiękna, introspektywna propozycja dla miłośników dark ambientu oraz muzyki filmowej. EP-ka, składająca się z pięciu kompozycji, zachwyca głównie przez subtelną grę wiolonczeli, która stanowi bazę wszystkich nagrań.

Muzyka Mediany – Diany z „Monologue” jest niezwykle obrazowa. Poetycko i przestrzennie buduje mroczny, post apokaliptyczny świat, który idealnie pasowałby do poetyckiego filmu.
Krótkie, ale intensywne kompozycje, takie jak „Alive Through Memories” czy „Cold as in Winter” wciągają słuchacza w głęboki, emocjonalny stan, balansując między klasycznym mistrzostwem a ambientową estetyką.
Album ma spójną strukturę, której kolejność utworów tworzy jednolitą narrację, pełną napięcia i subtelnych niuansów. EPka „Monologue” oferuje bogaty świat dźwięków, który stwarza pojemną przestrzeń na wyobraźnię, o której istnieniu dzisiaj zapominamy. Sama wiolonczela Diany Paterek w tej produkcji brzmi po prostu zjawiskowo.

To najtkliwsza muzyka, jaką możecie sobie wyobrazić do poetyckiego filmu. Jest ona pełna emocji, subtelności i artystycznej wyrazistości. Czekam na dużą płytę! – mawiam ja, Wybran.

 

42. massel – „Tęskno mi”

 

Od wielu, wielu lat powtarzam, że prawdziwa poezja i prawda o życiu i świecie kryje się na produkcjach spod znaku rapu i hip hopu z przyległościami. Pierwszym, ale nie ostatnim dowodem na potwierdzenie moich słów jest album „Tęskno mi”, fonograficzny duży debiut Michała Massela, artysty działającego pod własnym nazwiskiem od 2022 roku.

Te dziewięć nagrań to bardzo osobisty projekt, w którym producent i autor łączy alternatywne brzmienia z hip-hopową energią, tworząc melancholijną, pełną emocji nie tylko muzyczną przestrzeń.

Płyta jest refleksyjną podróżą od dzieciństwa, przez dorastanie aż po wyzwania współczesnego życia, szczególnie w kontekście bycia rodzicem.
Michał Massel tworzy na płycie klimatyczne, subtelne kompozycje, w których gitara, bas, klawisze i perkusja współpracują z lirycznymi, często poetyckimi tekstami. Szczególną uwagę zwracają utwory takie jak „Lukier” (z gościnnym udziałem Oliwi Twardosz), gdzie gitara i wokal tworzą nastrojową całość, oraz „Pokrzywione niebo” (z anielskim głosem Marii Jurczyńskiej), który wyróżnia się głębią emocjonalną metafor i ich ponadczasowym naddaniem.

 

Wielką wartością albumu jest także piosenka „Plac zawód”, która staje się lirycznym mostem między dzieciństwem a dorosłością, pomiędzy niewinnością i wiarą, [że świat może być piękny – ergo można go zmienić], a zderzeniem ze ścianą szarych faktów i bolączek. W utworze tym gościnnie występują Bisz i znakomita i baśniowa Maria Jurczyńska.

Album „Tęskno mi” jest pełen intymności i szczerości. Dzięki doskonałym warsztatom tekściarskim i autentycznemu podejściu do twórczości Michał Massel zbudował projekt, który porusza i zmusza do refleksji, nie szukając komercyjnych środków wyrazu. Ale także maestria twórczości i umiejętności, która zyskuje jeszcze więcej mocy „na żywo”, co potwierdza nagranie Live Session w brzuchu YouTube’a.

 

41. Brighter Colours – „Magnolia”

 

Debiutancki album „Magnolia” zespołu Brighter Colours, wydany 26 stycznia, to propozycja dla fanów indie i alternatywnego rocka. Zespół, założony w 2022 roku w Krakowie, łączy popowe melodie, zmierzchowe rytmy i nostalgiczne ballady z wpływami indie, alternatywy oraz folk-rocka, czerpiąc inspirację z krakowskiej sceny alternatywnej. Ich eklektyczne brzmienie to miks gitar, syntezatorów i energetycznych bitów, z wyraźnym wpływem lat 70. oraz psychodeliki.

W skład zespołu wchodzą: Jake Koch (gitara, wokale), Michał Pietraszek (syntezatory), Kasia Kobuszewska (bas, wokale) i Bartek Pąprowicz (perkusja). Album wyróżnia się emocjonalnymi tekstami, dwugłosami damsko-męskimi (szczególnie w „The Big Idea”) oraz charakterystycznym głosem Kocha. Największą perełką płyty jest tytułowa „Magnolia”, która stanowi serce całej produkcji.

Zespół zyskał uznanie po wydaniu EP „Spacement Tapes” w 2022 roku, wyróżnionym podczas II Skała Rock Festival. „Magnolia” to płyta, która łączy indywidualny, młodzieńczy styl grupy z czystym pięknem i klasycznym brzmieniem. Mam nadzieję, że informacje o ich rozpadzie nie potwierdzą się! A jeśli tak się dzieje, to prośba ode mnie: Wracajcie do Siebie!!!

Tomasz Wybranowski

 

Ostatni taniec Muzycznego IQ.

I feel good.

„Zapraszam na ostatnie w tym roku Muzyczne IQ. Zwykłem w tym czasie robić podsumowanie swojej audycji, kogo gościłem, jakie płyty zwróciły moją szczególną uwagę, jacy goście. Później zastanowiłem się jednak, że może być to potraktowane jako pewien ranking, wyróżnienie dla niektórych, bo przecież nie sposób w ciągu godziny pochylić się nad tymi wszystkimi, zacnymi artystami, z którymi miałem okazję się spotkać i porozmawiać na antenie. Bywały legendy, zasłużeni dla polskiej, ale nie tylko, sceny muzycznej twórcy. Józef Skrzek, Krzesimir Dębski, grupa Lombard czy Siena Root ze Szwecji. Było też mnóstwo świetnych debiutów ale i kolejnych albumów pnących się po szczeblach kariery zespołów czy solistów. Na pewno zaskoczyłem nie jednego stałego słuchacza, słuchaczkę obecnością w Muzycznym IQ artystów jazzowych.” (fragment wypowiedzi Radka Rucińskiego). A jaki koncept przyświecał prowadzącemu przy tworzeniu ostatniej audycji w roku? Było przebojowo, rockowo i … Zapraszamy do odsłuchu.

https://patronite.pl/radiownet

Dr. Fayez Afana w audycji Radio Aktywni.

Ehna Flestinia.

W audycji Radio Aktywni porozmawialiśmy z dr. Fayezem Afaną, Palestyńczykiem od lat mieszkającym w Polsce. Było o języku arabskim, migracji, wieloletnim konflikcie Palestyny z Izraelem i o byciu ojcem niepełnosprawnego dziecka. Zapraszamy do odsłuchu. Radio Aktywni.

Boże Narodzenie w Libanie – boży czas nadziei, co łączy tradycje, kultury i ludy – opowiada Kazimierz Gajowy

Liban fot. Adam Rosłoniec

W Libanie, kraju pełnym różnorodności religijnej i kulturowej, Boże Narodzenie obchodzone jest w sposób wyjątkowy.

 Święta te, choć w dużej mierze chrześcijańskie, stają się także częścią wspólnego dziedzictwa narodowego, w którym udział biorą zarówno chrześcijanie, jak i muzułmanie.

O wyjątkowości tych obchodów oraz o wielobarwnej tradycji świąt w Libanie opowiada w specjalnym programie Tomasza Wybranowskiego Kazimierz Gajowy, szef Studia Bejrut.

Tutaj do wysłuchania rozmowa z Kazimierzem Gajowym:

Kazimierz Gajowy i Jack Estephan / Fot. Maya Outayek

Liban to państwo, w którym mozaika religijna wpływa na oblicze wielu wydarzeń, w tym także Bożego Narodzenia. Społeczeństwo podzielone jest niemal równo między chrześcijan (około 40% populacji) a muzułmanów (około 60%). Wśród chrześcijan dominują Maronici – wyznawcy Kościoła katolickiego wschodniego obrządku – ale w kraju znajdziemy także prawosławnych, protestantów i Ormian.

To właśnie Maronici obchodzą święto 25 grudnia, zaś część Kościołów wschodnich, takich jak Ormiański Kościół Apostolski, świętuje Boże Narodzenie 6 stycznia.

Mimo różnic wyznaniowych, w Libanie panuje wyjątkowa atmosfera szacunku. Muzułmanie chętnie składają życzenia bożonarodzeniowe swoim chrześcijańskim sąsiadom, co stanowi symbol wzajemnej tolerancji i pokojowego współistnienia.

Fot. Paweł Rakowski

Wspólne świętowanie w duchu pokoju

Pomimo różnorodności religijnej, Liban daje przykład współistnienia kultur. Chrześcijanie niejednokrotnie biorą udział w muzułmańskich obchodach Eid al-Fitr, zaś muzułmanie z szacunkiem odnoszą się do chrześcijańskich świąt, takich jak Boże Narodzenie. Ta unikalna mieszanka tradycji sprawia, że święta w Libanie stają się wydarzeniem o wymiarze społecznym, zacieśniającym więzi międzyludzkie.

Choć Bliski Wschód rzadko kojarzy się ze śniegiem, w Libanie podczas Bożego Narodzenia często można doświadczyć prawdziwie zimowej atmosfery. Szczególnie w górskich regionach śnieg nadaje świętom wyjątkowego charakteru.

Boże Narodzenie w Libanie to nie tylko religijne święto, lecz także czas wzajemnego szacunku i radości płynącej z różnorodności kulturowej. Tradycje chrześcijańskie splatają się tu z lokalnymi zwyczajami, tworząc niezwykłą atmosferę jedności.

Właśnie o tych aspektach, a także o osobistych przeżyciach z libańskiego świętowania, opowiadał Kazimierz Gajowy w specjalnym programie Tomasza Wybranowskiego.

Zachęcamy do wysłuchania tej wyjątkowej opowieści i odkrycia magicznej atmosfery libańskiego Bożego Narodzenia.

opracował Tomasz Wybranowski

„Nollaig Shona Duit!” oznacza po irlandzku „Wesołych Świąt”. Wybran świąteczny z Irlandii. Z nostalgią i tęsknotą…

W Irlandii przygotowania do Bożego Narodzenia zaczynają się już w listopadzie, a miasto przepełnia się świątecznym klimatem. W Dublinie choinki przy Grafton Street i St. Stephens Green, z wielkimi szopkami betlejemskimi, w tym ruchomą w gmachu Poczty Głównej (GPO), tworzą atmosferę pełną magii. Fot. Tomasz Szustek

Boże Narodzenie to czas, kiedy zatrzymujemy się na chwilę, by docenić to, co najważniejsze: rodzinę, miłość i wspólne chwile. I tak być powinno z każdym z nas.

 Chociaż w różnych krajach obchodzimy te święta na swój tradycyjny sposób, jedno pozostaje niezmienne – pragnienie bycia razem, dzielenia się i składania sobie życzeń.

Tradycje mogą się różnić i oczywiście różnią, ale istota Świąt, tych świąt, jest ta sama. W Polsce wigilijny stół pełen jest potraw, które nie tylko smakują, ale i niosą ze sobą historię i polską korzenność. To barszcz, karp – co niesutannie dziwi Irlandczyków czy kutia. Na zachodzie Europy pojawiają się potrawy regionalne, od indyka w Anglii po pasztet w Niemczech.

 

Irlandzkie Boże Narodzenie to nie tylko czas spędzany z rodziną, ale także wyjątkowa okazja do delektowania się tradycyjnymi potrawami i przysmakami, które od pokoleń towarzyszą mieszkańcom Szmaragdowej Wyspy w tym szczególnym okresie. Z wielu charakterystycznych irlandzkich dań i słodkości, które są nieodłącznym elementem bożonarodzeniowego stołu na Wyspie wspomnę tylko kilka.

Tradycyjnym świątecznym daniem głównym jest pieczony indyk, często podawany z sosem borówkowym i brukselką. W niektórych regionach Irlandii, szczególnie w hrabstwach Cork i Kerry i na całym południu, gęś jest równie popularna, stanowiąc smakowitą alternatywę dla wszechobecnego indyka. Wspólnym elementem jest bogaty wybór dodatków, takich jak duszone ziemniaki, marchew, fasola i moje ulubione brokuły.

Mimo, że wyrzekam się wszelkich węglowodanów i słodkości, to mince pies owo małe, okrągłe ciasteczka wypełnione mieszanką suszonych owoców, przypraw z domieszką radosnej brandy pokonują mnie zdecydowanie. Te ciastka zawierają tzw. „mince meat”, które nie jest mięsem, ale raczej bogatym i słodkim farszem z rodzynek, śliwek, orzechów, cynamonu, imbiru i innych przypraw.

Moi irlandzcy znajomi podają je gościom z ciepłym napojem. Twierdzą, że to prawdziwy symbol irlandzkich Świąt.

No i jeszcze Christmas pudding, znany także pod nazwą „plum pudding” do którego nie może zabraknąć brandy butter, czyli masła zmieszanego z cukrem i alkoholem.

 

 

W Irlandii przygotowania do Bożego Narodzenia zaczynają się już w listopadzie, a miasto przepełnia się świątecznym klimatem. W Dublinie choinki przy Grafton Street i St. Stephens Green, z wielkimi szopkami betlejemskimi, w tym ruchomą w gmachu Poczty Głównej (GPO), tworzą atmosferę pełną magii. Irlandczycy dekorują domy światełkami, a tradycja wysyłania kartek zaczyna się z początkiem grudnia.

Najpiękniejsze są jednak chwile oczekiwania, pełne zapachu choinki i radości. Oczekiwania na spotkanie z najbliższymi bez telefonów, patrzenia na zegarki i nerwowości. Wigilijny wieczór w Irlandii nie jest tak oficjalny jak w Polsce. Irlandczycy nie przygotowują uroczystej kolacji, a tradycje postne są obce. Zamiast karpia, na stole króluje indyk, a dzieci wieszają skarpety na prezenty od św. Mikołaja.

Mimo postępującej laicyzacji, nadal zachowują wiele religijnych zwyczajów, takich jak zapalanie świecy w oknie, symbolizującej pomoc dla Świętej Rodziny.

Drugiego dnia Świąt, w Dzień św. Szczepana, żywa jest na wsiach i małych mistaeczkach tradycja kolędowania. Dzieci przebierają się za Wren Boys i zbierają datki na „króla ptaków”, strzyżyka, który – wedle legendy – wydał na męczęńską śmierć św. Szczepana.

Czas świąt w Irlandii kończy 6 stycznia i Święto Trzech Króli, kiedy tradycyjnie rozbiera się choinkę, a życie wraca do normy.

 

 

W dobie komercjalizacji coraz więcej ludzi zapomina, czym tak naprawdę są Święta. Choć prezenty stanowią ważny element, musimy pamiętać (i wpajać to naszym dzieciom i wnukom), że nie są one celem samym w sobie. Prawdziwym darem, jaki możemy podarować sobie i innym, jest czas – czas spędzony z rodziną, przyjaciółmi, w gronie bliskich. To właśnie te chwile stanowią o magii Świąt nadejścia Jezusa, a nie zawartości i finansowego ciężaru paczek pod choinką i skarpetach na zimnych kominkach (niestety klimatyczna zmora dopadła i Szmaragdową Wyspę).

W tym świątecznym felietonie moim nie może się obyć bez poezji. Oto przychodzi mi do głowy wiersz „The Old Woman of the Roads” Padraica Columa. Jego metafory, choć nie bezpośrednio o Bożym Narodzeniu, uchwyciły nadzwyczajnie stary irlandzki klimat i duchowość, którą można poczuć podczas świątecznego okresu.
Poezja Padraica Columa, pełna prostych obrazów, oddaje życie wiejskie, tradycje i wartości, które są tak silnie związane z Bożym Narodzeniem w Irlandii:

„/…/ Widziałem starą kobietę dróg,
Z koszem jabłek i chustką na ramionach.
Jej oczy były jasne blaskiem tej pory roku,
Gdy szła do kościoła przez śnieg, wszyscy razem.”

Moim ulubionym wierszem jest “A Christmas Childhood” Patricka Kavanagh, bez którego – taka ciekawostka – nie mielibyśmy święta literatury Bloomsday. Patrick Kavanagh to jeden z najbardziej znanych irlandzkich poetów, który w swoim wierszu, który przypominam, wspomina swoje dzieciństwo w irlandzkiej wsi.

 

Do 2016 roku wielka choinka z lampionów stała w centralnym punkcie Dublina, stolicy Irlandii, przy ulicy O’Connell Stret tuż obok gmachu Poczty Głównej – GPO. Teraz dumnie stoi na Smithfield, blisko redakcji Studia 37 Dublin. Fot. Tomasz Szustek

Poezja ta pełna jest nostalgii za prostymi, tradycyjnymi świętami, które były obchodzone w małej społeczności.
Wypada też zanucić coś świątecznego z elementem irlandzkim… Myślę, myślę i mam!

To “The Twelve Days of Christmas” i wersję zdecydowanie na irlandzką nutę i nostalgię!

Choć ta jedna z najpopularniejszych kolęd na Wyspie ma swoje korzenie w Anglii, to Irlandczycy stworzyli swoje wersje, które często zawierały rodzime akcenty. W różnych zakątkach Szmaragdowej Wyspy oprócz tradycyjnych “dwunastu dni”, pojawiają się odniesienia do irlandzkiej kultury, przede wszystkim do miejscowych tradycji muzycznych, szaty roślinności czy fauny. Oto przykład:

„On the first day of Christmas my true love gave to me,
A partridge in a pear tree.
On the second day, two Irish dancers pranced,
And a thousand fiddles filled the air.”
co możemy przetłumaczyć:
„Pierwszego dnia Bożego Narodzenia mój prawdziwy ukochany dał mi,
Bażanta na gruszy.
Drugiego dnia, dwaj irlandzcy tancerze tańczyli,
A dźwięki tysiąca skrzypiec wypełniły powietrze.”

W duchu irlandzkiej tradycji, pełnej ciepła, serdeczności i nadziei, pragniemy złożyć Wam życzenia na nadchodzące Święta Bożego Narodzenia oraz nowy rok 2024.

W imieniu swoim własnym, moich drogich przyjaciół i współpracowników Studia 37 Radia Wnet oraz programu „Polska Tygodniówka” w radiu irlandzkim NEAR FM oraz portalu Polska-IE.com – Katarzyny Sudak, Tomasza Szustka, Bogdana Feręca, Jakuba Grabiasza oraz Jacka Vanzeka – życzymy Wam przede wszystkim odnalezienia światła i dobra, które płynie ze żłóbka gdzie położono małego Jezuska, potem zdrowia, zacieśniania w blasku miłości najtrwalszych więzów rodzinnych i przyjacielskich, wreszcie wolności i gorącej miłości.

A przy wigilijnym stole, tak jak w najpiękniejszych irlandzkich opowieściach i baśniach, niech zagości dobro, piękno, szacunek i światło Narodzonego Mesjasza, które rozświetli każdy ciemny zakamarek w naszych sercach. Nollaig Shona Duit! krzyczę z nadzieją, jak Irlandczycy panowie tej ziemi.

 

Tomasz Wybranowski
fot. Tomasz Szustek

25 lat ciszy po Tomaszu Beksińskim – wspomnienia w programie Tomasza Wybranowskiego „Cienie w jaskini”

Tomasz Beksiński (1958 – 1999)

Ten program poświęcam osobie Tomasza Beksińskiego…  Tomasz Beksiński (1958 – 1999) – legenda za życia… 25 lat po Jego śmierci wciąż o Nim pamiętamy… Tomasz WYBRANOWSKI.

Ten program poświęcam osobie Tomasza Beksińskiego…  Tomasz Beksiński (1958 – 1999) – legenda za życia… 25 lat po Jego śmierci wciąż o Nim pamiętamy… Tomasz WYBRANOWSKI

Tutaj do wysłuchania program – część 1:

tutaj do wysłuchania program – część 2:

 

CIENIE W JASKINI.  Fot. Tomasz Szustek.

OBRAZ 3  Pamięci Tomasza Beksińskiego…

 

Płonące krzesło pożądania

Języki wznoszą się i opadają

Potem ciemność

już…

Brawa tłumione kurtyną

Szaleńcy na smyczy leków

i plaga suszy w oazach…

Koniec wieków

Znak czasu

Szelest wypłowiałego rachunku

człowieczeństwa…

Tomasz Wybranowski, Nocne Czuwanie [Wydawnictwo Kontury, 2012]

 

Synth Esthetics, Lost Prime Number, Kalinovski i PasiBrzuchy. Premiery, wywiady w audycji MuzyczneIQ

„Żalow swych nie wnoszę”

Synth Esthetics prezentują debiutancki album pt. Breakthrough. Rozmowa z liderem grupy Tomkiem Pieprznym.
Lost Prime Number i ich najnowszy singiel „This Man”. Wywiad z wokalistą, tajemniczym Jakubem.
Premiera nowej piosenki Kalinovskiego. „Podajcie mi Wodę”. Rozmowa z Adamem Kalinowskim.
Tomek Kluźniak i Marysia Kluźniak opowiadają o pracy nad debiutanckim albumem.
Zapraszam do odsłuchu. R.

PasiBrzuchy w Muzycznym IQ.

25 lat od śmierci Tomasza Beksińskiego rozmowa z reżyserem „Dziennika zapowiedzianej śmierci” Danielem Światłym

Daniel Światły w dokumencie "Dziennik zapowiedzianej śmierci" mistrzowsko ukazuje Beksińskiego jako postać skomplikowaną, pełną sprzeczności – z jednej strony błyskotliwego, erudycyjnego intelektualistę, z drugiej – człowieka borykającego się z własnymi demonami, które ostatecznie miały tragiczne konsekwencje w jego życiu. W dokumencie nie chodzi tylko o przedstawienie faktów z jego kariery zawodowej, ale także o zgłębienie jego charakteru, wrażliwości, poczucia osamotnienia i wewnętrznych zmagań. Na fotografii scenarzysta i reżyser obrazu Daniel Światły.

Film Daniela Światłego rzuca prawdziwe światło na złożoność relacji Tomasza z otoczeniem i jego zmagania z własnymi demonami.

Film dokumentalny „Dziennik zapowiedzianej śmierci” o Tomaszu Beksińskim, reżyserowany przez Daniela Światłego, początkowo miał być jedynie pracą zaliczeniową studenta drugiego roku w Państwowej Wyższej Szkole Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi. Wszystko się zmieniło 24 grudnia 1999 roku. 

Po tragicznej śmierci Tomasza Beksińskiego w 1999 roku Telewizja Polska zleciła reżyserowi i scenarzyście Danielowi Światłemu dokończenie projektu, który nabrał formy pełnoprawnego filmu dokumentalnego. W mojej opinii to najlepszy film nie tylko o Tomaszu Beksińskim, radiowym czarodzieju, fascynującym tłumaczu kultowych filmów i synu mistrza Zdzisława Beksińskiego, ale przede wszystkim o jego cierpieniach duszy i serca.

Raz stawał się lordem Byronem, albo samym  René de Chateaubriand, który często uznawany jest do dziś za swoisty przykład dandyzmu w literaturze i spuściźnie społeczeństwa i literatury  XIX wieku.

Dandyzm jako styl życia i postawa, które charakteryzowały się nie tylko wyrafinowaniem, a także – a może przede wszystkim – pewną nonszalancją i dystansem wobec konwenansów.

Tutaj do wysłuchania rozmowa z drem Danielem Światłym:

Premiera tego nadzwyczajnego i przejmującego obrazu odbyła się w 2000 roku. W niespełna 25 minutach Daniel Światły przedstawił życie i radiową i translatorską twórczość Tomka Beksińskiego, eksplorując także jego fascynację poezją, romantyczną miłością, ale także śmiercią i mrokiem niezrozumienia pośród jemu współczesnych.

Film Daniela Światłego rzuca prawdziwe światło na złożoność relacji Tomasza z otoczeniem i jego zmagania z własnymi demonami. Reżyserowi udało się wniknąć w krwiobieg myśli i motywacji bohatera – Tomasza Beksińskiego.

 

„Dziennik zapowiedzianej śmierci” cenię za szczerość i wielki emocjonalny przekaz.

Obraz otrzymał Dyplom Honorowy podczas łódzkiego Festiwalu Mediów „Człowiek w zagrożeniu” w 2000 roku.

Daniel Światły (na fotografii) znakomicie uchwycił zarówno publiczny wizerunek Tomka Beksińskiego, jak i jego prywatną stronę. Szczególnie te momenty, w których zmagał się z samotnością, pesymizmem i bólem życia.

Dokument w bardzo osobisty sposób stara się oddać atmosferę, w jakiej Beksiński żył, i ukazać go jako człowieka pełnego sprzeczności: z jednej strony artysty, który potrafił dostrzegać najgłębsze aspekty ludzkiej natury z poetyckim i muzycznym zacięciem, z drugiej – człowieka, który nie potrafił poradzić sobie ze swoimi wewnętrznymi lękami.

Tomasz Beksiński był postacią kultową w Polsce, a „Dziennik zapowiedzianej śmierci” to próba zrozumienia i ukazania złożoności jego życia oraz śmierci.

„Dziennik zapowiedzianej śmierci” nie tylko przybliża osobę Beksińskiego, ale także skłania do refleksji nad naturą ludzkiego cierpienia, samotności i szukania sensu w świecie pełnym chaosu.

 

Warto obejrzeć ten film… Warto… Tomasz Wybranowski

 

Radiowe wspomnienie o Tomaszu Beksińskim – specjalne wydanie „Cieni w jaskini” Tomasza Wybranowskiego – dziś o 21.00

Tomasz Beksiński. Scena z filmu dokumentalnego "Beksińscy. Album wideofoniczny" (2017).

Od 24 grudnia 1999 roku każda Wigilia smakuje dla mnie słodko-gorzko. To dzień pamięci, refleksji, ale i tęsknoty za Głosem, który wprowadził mnie w świat piękna.

Ten szczególny dla mnie program dedykuję Tomaszowi Beksińskiemu – człowiekowi, który ukształtował mnie bardziej, niż mogłem to sobie kiedykolwiek wyobrazić. Obok moich radiowych mistrzów – Piotra Kaczkowskiego, Krzysztofa Skowrońskiego i Jerzego Janiszewskiego – Tomasz był  nauczycielem doskonałemu, który wskazał mi drogę przez zawiłe meandry wrażliwości, poezji i muzyki, dając schronienie na firmamencie zmierzchu.

Bowiem tam srebrzy się cisza pragnień i marzeń, przeszyta dobrymi dźwiękami i niespokojnymi myślami, czasem mrocznymi.

Tutaj do wysłuchania jeden z archiwalnych radiowych programów o Tomaszu Beksińskim:

To dzięki Niemu wciąż szukam, czuję więcej, głębiej i mocniej. Tomasz Beksiński (1958–1999) – legenda. Głos, który przenikał dusze. Jakże wielu z nas wyrosło na „Romantykach Muzyki Rockowej” w Programie II Polskiego Radia, zatrzymywało się na krawędzi nocy przy „Na Rockową Nutę” w radiowej Jedynce, czy zapadało w rozważania w „Trójce Pod Księżycem”.

Jego audycje były nie tylko muzyką – były drogowskazem, jak kochać, marzyć i nie bać się czuć.

Nie sposób pominąć Jego tłumaczeń filmów, które dzięki Niemu nabierały duszy. „Lokator” Romana Polańskiego czy surrealistyczna magia Monty Pythona w Jego przekładach ożywały na nowo. Jego interpretacja sagi agenta Jamesa Bonda stała się kanonem dla pokoleń, bo przecież – jak mawiał – „kinematografia zaczyna się i kończy na Bondzie”.

Od 24 grudnia 1999 roku każda Wigilia smakuje dla mnie słodko-gorzko. To dzień pamięci, refleksji, ale i tęsknoty za Głosem, który wprowadził mnie w świat piękna. Zawsze wtedy, w radiowym zaciszu, w ciemnościach studia, wspominam Jego obecność. Jego inspirację, która uczyniła mnie tym, kim jestem.

Kiedy po raz pierwszy w radiu NEAR 90,3 FM w 2008 roku (a w Radiu Wnet od 2010) rozpocząłem wigilijny program wspomnieniowy, wiedziałem, że to początek cyklu bez końca i tak jak On pozostaje częścią mnie, tak ja będę nosił Jego głos, atmosferę Jego programów – spektakli radiowych, muzykę i nastroje w każdym dźwięku, który wydobędę z radiowego eteru.

Dzisiaj w „Cieniach w jaskini” od godziny 21:00 zapraszam Was do tej podróży. Peregrynacji w świat refleksji, samotności i piękna, które odnaleźliśmy dzięki Niemu.

W programie wspomnienia, nadzwyczajne nagrania, którymi nas raczył. Przemówi także On sam? Jak to możliwe? To proste, radio – jak mawiał wielki Witold Hulewicz – „wszystko jest możliwe i stać się może”.

Ozdobą dzisiejszego programu będą premierowe kompozycje Konstancji Kochaniec z nadświetlną korespondencją z pewnym „Adagio” tak ukochanym przez Beksę, jak mawialiśmy o Tomaszu Beksińskim…

A godzinie 19:00, w pasmie programu „4PRZEZ4” moim gościem będzie dr Daniel Światły, reżyser i autor najlepszego nie tylko w mojej opinie reportażu telewizyjnego „Dziennik zapowiedzianej śmierci”

Tomasz Wybranowski, 25 lat później, wciąż w jaskini dumania, wciąż z Tomaszem Beksińskim na ustach.

Greg Strangler zapukał do drzwi Muzycznego IQ.

Kontrast, absurd i sweterki.

Greg Strangler to artysta, który w muzyce eksperymentuje z różnorodnymi stylami, a swoje utwory zalicza do polskiego dream popu i indie folku. Jest multiinstrumentalistą, który szczególnie upodobał sobie mandolinę. Swoją muzyczną karierę Greg rozpoczął od ukończenia wokalistyki estradowej w Zespole Państwowych Szkół Muzycznych II stopnia im. Fryderyka Chopina oraz wokalistyki jazzowej na Policealnym Studium Jazzu im. H. Majewskiego w Warszawie. Był członkiem m.in. męskiego kwartetu wokalnego prowadzonego przez Annę Gadt Jazz City Choir, grupy Nieczuli Gentelmani, z którą otrzymał liczne nagrody, m.in. I miejsce na festiwalu Niemen Non Stop w Słupsku oraz III miejsce na festiwalu „Pamiętajmy o Osieckiej” oraz formacji Grzeczni Chłopcy, jazzowo-poetyckiego kwintetu i GCh+, artystycznej odsłonie Grzecznych Chłopców, gdzie pierwsze miejsce miała przede wszystkim muzyka ilustracyjna. Greg był także pomysłodawcą, autorem muzyki, aranżerem i kompozytorem projektu Leśmian, muzycznego spektaklu niegdyś wystawianego w teatrze Scena w Warszawie oraz projektu Grześ Wyżykowski i Undecymet, który opierał się na muzyce jazzowej i był inspirowany ludowymi pieśniami Kolberga.

Obecnie Greg Strangler pracuje nad swoim debiutanckim albumem. Jego pierwszy singiel “PUK PUK PUK” powstał we współpracy z Czesławem Mozilem, z którym na co dzień współpracuje jako producent.