Przeszłość to zdobywanie doświadczeń. Rany nie są najważniejsze, ważne jest, co teraz mogę zrobić dobrego dla drugiego

Dzięki dr Wandzie Półtawskiej zrozumiałem, że życie ludzkie osiąga swój największy wymiar, gdy bezinteresownie pomaga się drugiemu. To największy skarb, jaki może człowiek w swoim życiu zgromadzić.

Paweł Zastrzeżyński

Z wielu słów dr Półtawskiej najbardziej zapadły mi w pamięć te, że ekonomia boża jest inna od tej ludzkiej i że ten, który traci, w bożych oczach może zyskiwać. (…)

Spotkania z ludźmi to jest mój zawód, od początku moich studiów, od 1945 roku zajmowałam się i zajmuję się ludźmi. Jest to moją pasją i moim zawodem. Poznaję ludzi i przyjaźnię się z ludźmi. Każde życie ludzkie jest szeregiem spotkań niby przypadkowych, a ksiądz Karol Wojtyła twierdził, że nie ma spotkań przypadkowych, ale są „dary z nieba”, dar człowieka, dar przyjaźni.

W każdym okresie życia spotykamy ludzi i możemy wybierać ludzi, z którymi chcemy się spotkać, zbliżyć i równocześnie dostajemy ludzi jako zadanie. Ksiądz Karol Wojtyła używał pojęcia „zawierzenie”. Pan Bóg stawia przed tobą jakiegoś człowieka jako zadanie, zawierza los tego kogoś temu wybranemu. Tak rodzice dostają dzieci jako zadanie do spełnienia.

Każde spotkanie jest zadaniem, bo każdy człowiek, spotykając się z drugim, zostawia jakiś ślad – nie ma spotkań, które by nic nie dały dobrego albo złego – obcowanie ludzi stwarza życiorys każdego. Ksiądz Karol Wojtyła mówił, że każdy etap życia przynosi nowych przyjaciół, ludzie mają przyjaciół z przedszkola, z ławy szkolnej, ze studiów, z pracy itp. A ksiądz kardynał Stefan Wyszyński w pamiętniku podczas uwięzienia w Komańczy napisał takie zdanie: „Jeśli nie masz przyjaciół, to twoja wina”. Nie można mieć przyjaciół, jeśli się nie „wyjdzie do ludzi”. Są tacy – samotni i cierpią, bo „nikt ich nie kocha” – bo przecież przyjaźń jest realizacją miłości bliźniego. A teraz ludzkość zagubiła tę niewymierną wartość przyjaźni. (…)

Obecnie psychologowie przypisują nadmierne znaczenie „obrazom z dzieciństwa” i nadają interpretację, która często staje się źródłem niepokoju i wręcz reakcji nerwicowych. Spotykam mnóstwo ludzi, którzy uważają, że mają „traumę z dzieciństwa i są zranieni”. I wówczas u ludzi utrwala się przekonanie, że różne zachowania można wytłumaczyć tym „trudnym dzieciństwem”, bo są „zranieni”.

Oczywiście przeżycia z dzieciństwa mają znaczenie, ale nie są determinujące – sam organizm człowieka ma zdolności regenerujące i przecież wszystkie rany fizyczne zadane w dzieciństwie same się goją i zostaje bardzo mała blizna, która też z biegiem czasu znika. Tak samo z psychiką, można te wspomnienia wyrównać tym, co dobrego niesie świat i co czyni człowiek. W pewnym sensie człowiek ma możność zrobić „poprawkę” na swoje dzieciństwo.

Oczywiście przeszłości nikt nie może zmienić, ale może zmienić swój pogląd na to, co było, i jeżeli psycholog namawia na zwierzenia, na analizę tego, co było, to jest tak, jakby ktoś wziął żyletkę i starą bliznę rozdrapywał na nowo. Chodzi po świecie mnóstwo ludzi, zwłaszcza kobiet, znerwicowanych, w kółko analizujących to, jak bardzo była zraniona, skrzywdzona. Niekiedy staje się to przyczyną konfliktu z rodziną, zwłaszcza z rodzicami, bo często w ocenie psychologa to właśnie błędy rodziców wobec dzieci są przyczyną tej „traumy i zranień”.

A trzeba inaczej – trzeba przeszłość potraktować jak zdobycie doświadczenia, spokojnie ocenić: było dawno, teraz nie ma znaczenia, ale wiem, że nie trzeba tego powtarzać i trochę jakby zlekceważyć, bo te „rany” nie są najważniejsze, ważne jest to, co teraz mogę zrobić dobrego i teraz wiem, jak powinno być. Oskarżanie rodziców jest krzywdą nie tylko dla nich, ale dla samego dziecka – bo wszystkie dzieci mają obowiązek spełniać IV Boże przykazanie (to znaczy nie wszystkie, ale wszystkie ochrzczone, a nawet nie tylko, bo każdy człowiek jest zdolny poznać swoim ludzkim sumieniem, że dobrze jest kochać, a źle nienawidzić). Więc z tej dziecinnej pamięci trzeba wydobywać to, co było dobre i piękne.

Dziecko może pamiętać poszczególne sceny już od 3 roku życia – i już wtedy coś zostaje w pamięci na zawsze i może mieć wpływ na dalsze życie. Dlatego dzieciństwo wszystkich dzieci trzeba otoczyć serdeczną troską, żeby ich pamięć była pełna radosnych przeżyć. Jest oczywiste, że to jest zadanie dla dorosłych, którzy w naszych czasach tego zadania nie spełniają.

W sposób szczególny oczywiście los dziecka zależy od tego, kiedy się urodziło – w swojej pracy zawodowej zajmowałam się leczeniem dzieci obciążonych przeżyciami z okresu wojny a potem komunizmu – wręcz zajmowałam się dziećmi, które były więźniami, które urodziły się w lagrze – Trudne życiorysy, a jednak okazało się, że te właśnie dzieci z „trudnego dzieciństwa” wykazały niezwykły rozwój duchowości.

5 stycznia 2016 r. miałem sen, że pukam do bramy Archidiecezji Praskiej. Obok mnie stał człowiek. Mój rówieśnik. Otwiera mi abp Henryk Hoser. Mówię do niego: – Przepraszam, że przychodzę bez zapowiedzi. Wiem, że tu jest Pani Wanda, chciałem tylko przedstawić prezydenta Andrzeja Dudę. Tego samego dnia napisałem list i wysłałem go na ogólnodostępny adres: „W. Szanowny Panie Prezydencie, Pragnę poddać pod rozwagę, aby dr Wanda Półtawska została uhonorowana orderem Orła Białego. Ten gest podkreśliłby niezłomność Ducha Narodu, który Ona reprezentuje: Bóg, Honor, Ojczyzna. Z poważaniem. Paweł Zastrzeżyński”.

19 stycznia 2021 r. otrzymałem odpowiedź z Kancelarii Prezydenta RP o treści:

„Szanowny Panie, odpowiadając na Pana wystąpienie przesłane do Kancelarii Prezydenta drogą elektroniczną dnia 5 stycznia 2016 r. w sprawie nadania Orderu Orła Białego Pani Wandzie Wiktorii Półtawskiej, pragnę przede wszystkim uprzejmie podziękować za zgłoszoną inicjatywę. Jednocześnie informuję, że propozycja Pana zostanie przedstawiona do rozpatrzenia na posiedzeniu Kapituły Orderu. O decyzji Kapituły Orderu Orła Białego zostanie Pan poinformowany”. 3 maja 2016 roku dr Wanda Półtawska została odznaczona Orderem Orła Białego.

Dla mnie doświadczenia związane z dr Wandą Półtawską to przede wszystkim to, co mi ona przekazała, a co zaś jej przekazał Jan Paweł II. Gdy przyszedłem do dr Półtawskiej, miałem problemy, z którymi nie potrafiłem sobie poradzić. Nauczanie Papieża Polaka i przykład życia dr Wandy Półtawskiej zwyczajnie pomogły mi w życiu. Olbrzymi wypływ miał też na mnie prof. Andrzej Półtawski – jego postawa, sposób interpretowania rzeczywistości, jego droga, nastawiona całkowicie na drugiego człowieka.

Jednak to dzięki dr Wandzie Półtawskiej zrozumiałem, że życie ludzkie osiąga swój największy wymiar, gdy bezinteresownie pomaga się drugiemu człowiekowi. To największy skarb, jaki może człowiek w swoim życiu zgromadzić.

Cały artykuł Pawła Zastrzeżyńskiego pt. „Odnaleziony” znajduje się na s. 19 majowego „Kuriera WNET” nr 83/2021.

 


  • Majowy numer „Kuriera WNET” (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Pawła Zastrzeżyńskiego pt. „Odnaleziony” na s. 19 majowego „Kuriera WNET” nr 83/2021

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Joanna Kos-Krauze o projekcie ustawy o uprawnieniach artysty zawodowego: Walka o tę ustawę trwa już blisko 12 lat

W najnowszym „Poranku WNET” gości reżyserka i scenarzystka, Joanna Kos-Krauze, która mówi m.in. o projekcie ustawy o uprawnieniach artysty zawodowego.

[related id=144328 side=right]W nowym „Poranku WNET” Joanna Kos-Krauze zaznacza, że jest zadowolona z szansy wejścia w życia ustawy o uprawnieniach artysty zawodowego. Projekt ustawy zakłada możliwość włączenia najbiedniejszych artystów do powszechnego systemu ubezpieczeń. Rząd planuje dopłacać do składek na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne osobom posiadającym status artysty zawodowego, które mało zarabiają:

Ja jestem bardzo szczęśliwa, jak zresztą większość środowiska. Na konferencji po opublikowaniu pierwszego projektu tej ustawy wszyscy byliśmy wręcz wzruszeni – mówi reżyserka.

W rozmowie z Magdaleną Uchaniuk Joanna Kos-Krauze wskazuje, że powstanie projektu takiej ustawy stanowi szczególne osiągnięcie, które jednoczy środowisko artystyczne ponad podziałami:

To jest moment historyczny, bo można powiedzieć, że projekt tej ustawy powstał ponad naszymi gustami, podziałami politycznymi i środowiskowymi – podkreśla na antenie WNET artystka.

Joanna Kos-Krauze komentuje także wpływ pandemii na przyspieszenie prac nad nowym prawem. Jak zaznacza reżyserka, prace nad wspomnianym projektem trwają już ponad dekadę, a środowisko artystyczne wykazywało od początku duże zaangażowanie:

Środowisko było zdeterminowane. Walka o tę ustawę trwa od blisko 12 lat. Pandemia niczym w soczewce po prostu uwypukliła wszystkie systemowe problemy.

Ponadto, gość Radia WNET analizuje sytuację prawną środowiska artystycznego z punku widzenia najnowszej historii Polski:

Kiedy po 89′ przyszła przemiana polityczna i transformacja ekonomiczna, zapomniano o grupie zawodowej, która tworzy podstawowe wartości. Kultura ma olbrzymią rolę społeczną. Teraz tym bardziej widać to w społeczeństwie kryzysu, jak teraz przy pandemii – mówi Joanna Kos-Krauze.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

N.N.

Powrót awangardowego muzyka-orkiestry. Piotr Bajzel Piasecki o albumie „Pararaj”. Rozmawia Tomasz Wybranowski.

Bajzel to dla mnie artysta nadzwyczajny. Gdybym wierzył w metempsychozę, to poprzednie wcielenie Piotra Piaseckiego Bajzla odnalazłbym nad rzeką Missisipi w przecięciu lat XX. i XXX. ubiegłego wieku.

Kapelusz kładzie cień na twarz i przymknięte oczy. Bajzel gra rzewnego bluesa na gitarze, śpiewa o miłości i szukaniu w życiu takich historii, rozmów, pięknych chwil, które warto podlewać wodą pamięci, gdy zły czas. Ręka uderza w struny, nogi muzyka uderzają w mini – stopę bębna i leciwy hi-hat. Kurtyna…

Tomasz Wybranowski

Oto co sam artysta opowiada o swojej twórczości:

Moja muzyka zawsze wypływała z serca. Nigdy nie starałem się grać wbrew sobie po to, by zainteresować komercyjne, mainstreamowe i partyjne media. Często słyszę od różnych wytwórni „bardzo nam się podoba Twoja muzyka, ale niestety nie możemy jej wydać, bo nie mieści się w targecie naszych odbiorców”. – mówi Piotr „Bajzel” Piasecki.

Z tych „oczywistych” (sic!) powodów po raz trzeci swój album „Pararaj” wydał niezależnie. I chwała mu za to, podobnie jak i fanom artysty, którzy wsparli go monetami i banknotami by płyta się ukazała.

Cave. Waits. Zappa. Bajzel.

Piotr Piasecki, który kryje się pod pseudonimem Bajzel, mimo czasu zarazy i wielu trudności z tym stanem związanych powraca ze swoim najnowszym, urodzinowym i szóstym albumem. „Pararaj” ukazał się 19 marca 2021 roku w dniu urodzin tego niebywale specyficznego w materii twórczości muzycznej twórcy!

Po wielokrotnym przesłuchaniu Jego solowej płyty „Mała Wulgaria” stwierdziłem, że Piotr „Bajzel” Piasecki jest naszą słowiańską emanacją barokowego smutku Nicka Cave’a, awangardowego i włóczęgowskiego Toma Waitsa a także prowokatorstwa i żartu Franka Zappy. I owe wielkie odniesienia nie są na wyrost czytelniczki i czytelnicy, słuchaczki i słuchacze.

I podobnie ma się rzecz a długograjem „Pararaj”. Jeśli ktoś chce zamknąć Bajzla w konkretnym tyglu muzycznych nurtów i kanonicznych gatunków, to z góry skazany jest na porażkę. Piotr – Bajzel to unikatowy, niezależny i odważny eksperymentator na niwie dziedziny sztuki, którą nazywamy muzyką. Jego dźwięki i melodyczne a czasem i atonalne melodie potrafią pachnieć (na przykład lasem i plażą), błyszczeć się (niebem, oddechem Boga i taśmą filmową), smakować (łzą i słodko – piaskowym bursztynem). Magia, po prostu magia. W dodatku wyczarowana przez JEDNEGO człowieka – big band!

Tak naprawdę Bajzla odkryłem wraz z jego płytą numer dwa, o tytule „Miłośnij” (Biodro Records, 2009).

mi miłośnij miłośnij sennie

dziś już nie obawiaj się

nie ma mnie tu to tylko sen

i nakazałaś bym odwrócił się

więc muszę już iść muszę już iść

a to tylko strach szalony był

że mi cię skradł /…/

Piotr „Bajzel” Piasecki „Miłośnij”

Obok solowego debiutu Spiętego „Antyszanty” krążek Bajzla był dla mnie ożywczym powiewem w dość zastałym i zakurzonym wnętrzu gmachu polskiej alternatywy. Nagranie tytułowe a zwłaszcza latino (love) protest – song „Maniana” i oniryczne, balladowe „Nie znikaj” skradły moje serce. Od tamtego czasu, a minęło już lat 11, jestem stałym i nierdzewnym fanem Bajzla.

 

Oto Piotr Bajzel Piasecki w pełnej krasie aktu (przed)twórczego. Fot. arch. artysty.

Tym razem, w aurze wiosennego marcowego słońca, Piotr – Bajzel podarował nam jedenaście intrygujących (a w trzech przypadkach arcyciekawych) muzycznych konstrukcji. Piszę konstrukcji, bo często schodzi z utartych ścieżek piosenkowatości na rzecz łamania konwenansów.

„Pararaj” to okruchy rocka, awangardowego popu, tragikomicznego kabaretu, ale i nici disco, nu disco z psycho – progresywnym rozmachem (totalnie zakręcony à la Alicja po drugiej stronie „Piosenka o przygotowaniu nalewki”).

Po pierwszym pobieżnym przesłuchaniu może się wydawać, że cały krążek „Pararaj” jest muzycznym doświadczalnym (w czasie dżumy) dowcipem. Ale to tylko pozory. Stańczyk – Bajzel poważnie traktuje ocenę rzeczywistości, czemu daje wyraz w słowach, które dają tak potrzebny nam, zwłaszcza a może przede wszystkim teraz, dystans:

Wszystko jest git i wszystko jest spoko
Płyniemy z falą tylko powiedz dokąd
Bałwani za nami, sztormy jak syrenki
Oszaleć można od tej szalonej udręki

Zaraz tu będę przy Tobie Słońce
W Tobie utonę, jak dobrze
Zaraz tu będę, tylko przybędę
Do Ciebie gonię, Słońce

I wszystko jest git i wszystko jest spoko
Na moje oko latasz jednak trochę za wysoko
Pochmurni nad nami a za plecami tsunami
Drą się demony ze swoimi potworkami

Piotr „Bajzel” Piasecki „Przy Tobie słońce”.

Nadzwyczajny tekst, którego prostota w dwunastu linijkach zawiera w sobie miłosne zakręty, moment dziejowy Polski i świata, wreszcie nadzieję, która kryje się w nas samych. Tyle, że o tej nadziei zapominamy godząc się na masowość i kopiowanie innych.

Album, który bawi i mentalnie niepokoi…

Ale skorupa muzyczna, która otacza poetycje Bajzla, także jest efektowna. To Bajzlowy dźwiękowy roller coaster z plątaniną ścieżek – loopów, potężną baterią efektów z mocnymi gitarowymi riffami i perkusją. Brzemieniowo i aranżacyjnie jest bardziej niż ciekawie. Inżynier Mamoń nie znajdzie tutaj niczego, co już wcześniej słyszał!

 

Bajzel jako wokalista ekspresyjnie ukazuje różne konwencje śpiewania, które często wymykają się fachowym słownikowym definicjom śpiewania. Szumi, brzęczy, melorecytuje, zapowiada, relacjonuje i kołysze balladowo takoż.

Ale „Nieba Bogowie” i „Już nie ma dzikich plaż” to piosenkowe ideały, które powinny być ozdobą składankowych albumów, ku pokrzepieniu serc słuchaczy, że „jeszcze ktoś tworzy mądre piosenki”.  

W warstwie Bajzlowego libretta żart miesza się z ironią, groteskowo piękno miesza się z brzydotą czasu a tragifarsa (dla przykładu nagrania „Kanał” czy „Genominimalizm”) otwiera w nas szuflady pryncypialnych przemyśleń nad naszym życiem, (post)pandemiczną nieznaną krainą, w której musimy się na nowo odnaleźć, czy próbą zdefiniowania na nowo takich pojęć jak miłość, czułość, bliskość i lubość.

Płytę otwiera tytułowy, totalnie zakręcony „Pararaj”. To mocne otwarcie. Potem szlagier, podobnie jak kanoniczna wersja pani Ireny Santor, „Już nie ma dzikich plaż”. Rockowym rozmachem i mocnym gitarowym riffem poraża w pozytywnym znaczeniu „Kanał”. Od pierwszego przesłuchania zapada w pamięć atmosferyczny i bardzo plastyczny song „Ona z nim”. Na wejście zaserwowano nam”Pararaj” a w finale, pod znacznikiem jedenastym Waitsowski w klimacie, przybrudzony i nieco melancholijny „Rok 2020”, który na zawsze (przynajmniej dla mnie) pozostanie jako jeden z muzycznych landszaftów pandemicznych dwunastu miesięcy.

Goście, goście…

Bajzel na nową płytę zaprosił całe mnóstwo gości. Korzennie w duchu muzyki tradycyjnej polskiej pobrzmiało za sprawą Malwiny Paszek i jej liry korbowej. W singlu „Łza” pojawiają się takie instrumenty jak obój, wiolonczela i kontrabas.

Nie mogło zabraknąć także starego kompana Bajzla, czyli Denisa Dengo rodem z Mozambiku, który zgłębił tajniki gramatyki i słownika języka polskiego. Na albumie „amOK” zaśpiewał z Bajzlem „Africa”, nieco wcześniej „Yo Right” a na „Pararaj” psychodeliczną, leśno – metafizyczną „Jesienną piosenkę o przygotowaniu nalewki”. Wokalnie autora „Pararaj” wsparły Zuzanna Mikler („Nieba Bogowie”) i Maja Olejnik („Genominimalizm”).

Zamiast podsumowania tej recenzji napiszę to, co często mawiam na antenie Radia WNET: To muzyka warta słuchania. Amen!

Bajzel.Fot. Ignac Tokarczyk – Światopogląd.

Piotr „Bajzel” Piasecki jest autorem sześciu solowych albumów jako Bajzel. Sam pisze teksty, komponuje muzykę i jest multiinstrumentalistą – eksperymentatorem tańczącym z zapętlonymi samplami w eklektyzmie stylów i rozlicznych gatunków. Mimo, że jest samowystarczalny, to czasami ulega pokusie by zrobić coś zespołowo.

Trzy krążki nagrał z Jackiem „Budyniem” Szymkiewiczem jako Babu Król (nadświetlny „Kurosawosyny”). Był też ważnym muzykiem takich projektów jak Pogodno i Napszykłat. Grał na największych polskich i zagranicznych festiwalach, że wymienię tylko Heineken, Off – Festiwal, Jarocin czy SXSW. Nie każdy wie, ale Bajzel to jeden z rozpoznawalnych artystów pod niebem Ameryki:

Jako jeden z nielicznych polskich muzyków znalazłem się na łamach gazety BILLBOARD, amerykańskim portalu muzycznym Brooklyn Vegan i angielskiej gazecie muzycznej Point Blank. Mój koncert był transmitowany na amerykańskim MTV Iggy. Utwór „Window” znalazł się obok Johnego Casha na składance amerykańskiego festiwalu Woodstock. – opowiada skromnie Piotr „Bajzel” Piasecki.

5 czerwca 2021 w audycji „Muzyczna Polska Tygodniówka” będziemy z Piotrem „Bjzlem” Piaseckim świętować dziesiątą rocznicę wydania albumu „Mała Wulgaria” (Mystic Production, 2011). Już dzisiaj zapraszam bardziej niż bardzo.

Tomasz Wybranowski

 

Jeśli z Systemem się bić, to bit’em i rymowanym CKM’em. – mówi Hubert Spięty Dobaczewski, lider Lao Che o solowym krążku

Czas nieśpieszny wykonał dwunastoletnią rundę na stadionie wszechrzeczy i znalazł się piętro wyżej. Dokładnie nad punktem, w którym Hubert Spięty Dobaczewski, poeta, głos, nuty i gitara Lao Che…

… ofiarował nam swój debiut solowy „Antyszanty”.

Obok płyty Bajzla „Miłośniej” album Spiętego objawił się w roku 2009 ożywczym ekspresyjnym bogactwem polszczyzny z „sensami głęboko ukrytymi” (cytując Romana Ingardena), niespotykaną miksturą muzycznych gatunków i piracko – filozoficznym przesłaniem o ludziach. Czyli o nas samych.

Tutaj do wysłuchania rozmowa z Hubertem Spiętym Dobaczewskim:

 

I znowuż Spięty powrócił znowu nieprzystojnie eklektyczny z ładunkami metafor lingwistycznie zawieszonymi nad głowami odbiorców. Hubert – Spięty nie musi udowadniać niczego i nikomu.

Pewnie zaraz odezwą się krytycy muzyczni, że autora „Black Mental” zżera narratoholizm podszyty językowym ADHD. Że ciężko ogarnąć, bo słów za dużo. Nadto zestawionych ze sobą z wielką stylistyczną dezynwolturą i naszpikowanych Spięto – neologizmami. Cóż…

Spięty. Fot. Oskar Szramka.

Spięty (post)rapowy i (nie)piosenkowy szuka – tak jak i my w Radiu WNET – słuchacza świadomego, który podejmie rękawicę i zmierzy się z warstwą liryczną całej płyty. Zmierzy się po to, aby odnaleźć nie tylko samego siebie w szaleństwie post – pandemicznego wycinka wieku XXI, ale i sobie podobnych.

Od zawsze świat zmienia i popycha za horyzont zadziwień i olśnień garstka straceńców – rebeliantów. Oni na latającym dywanie „Black Mental” spojrzą na „błękitną planetę” i nie tylko dojrzą jej „żółte papiery”, ale i spróbują wcielić w życie plan terapii. Oby! – zakrzyknę. – Tomasz Wybranowski.

Bowiem ci z lewa, jak i ci z prawa bardziej niż często zamiast przyszłości, rozwoju i szacunku chcą powrotu do zgiełku średniowiecznych bitew by przeciwników bez dyskusji na argumenty i retoryczne piękno po prostu zdzielić kłonicą skutecznie w łeb i … zutylizować.

                        Duchy wybitnych herosów pióra

„Black Mental” jest zbiorem utworów post rapowych, jak mawia sam Spięty. Nad nimi unoszą się duchy Stanisława Lema oraz mistrza fraszek i pieśni Jana Kochanowskiego.

Spięty podobnie jak mistrz z Czarnolasu stawiają tezę, że wszelka nieprawość, zgnilizna i zło dzieją się z powodu żądzy władzy i bogactwa, cokolwiek nie wyobrazimy sobie pod dachem obu tych słów. Przypomnę w tym miejscu pewną fraszkę autora „Trenów”:

Na łakomego

Nie najgorzej tego Bóg oddzielił, któremu

Nie dawszy państwa, nie dał, by zaźrzał drugiemu,

Ale dał taki umysł, że na swym przestawa,

A dla lepszego mienia w trudność się nie wdawa.

Ów się w dziale, mym zdaniem, dał oszukać marnie,

Co nigdy syt nie będzie, chociaż zewsząd garnie.

Jan Kochanowski

Hubert Spięty Dobaczewski stworzył bajko – fraszki, które są odautorskimi publicystycznymi didaskaliami obficie podlanymi pamfletami, które zwiewne są i gracji pełne, tak jak w „Bitwie o CO2”, czy „Homo Sapiens Erection”:

 

/…/ Wskazując Stan Wojenny jest wpisany w sapiens homo.

Bo w sapiens homo, stacjonuje ZOMO.

Jestem samozwalczającym się burdelem.

Systemem i konspirującym obywatelem.

Frywolny striptiz zła trwa,

Bo dobro potrzebuje tła.

Świat jest pasiastą, czarno – białą zebrą,

Uśmiechającą się do mnie szczerbą. /…/

Spięty. Fot. Oskar Szramka.

 

Odnajdujemy na krążku „Black Mental” także trwogi i koszmary cywilizacyjne. Lęki te napędzane są często przez pośpieszne i bardziej niż powierzchowne post media.

Dlatego, jak mi się zdaje, Spięty szafuję nadmiarem gamy bodźców muzycznych i słownych. Recenzenci zastanawiają się, „czy odbiorca nadąży” za autorem?

Nadąży i zgłębi ten, kto będzie chciał! – odpowiem świadomie mrugając lewym okiem do świadomego słuchacza.

A co ze Stanisławem Lemem? Spięty (post)rapuje w „Bitwie o CO2”:

/…/ To my tu toniemy.

Kryje nam szyje, dzwon bije,

Znikąd rady, Lem nie żyje. /…/

Za co kocham Stanisława Lema i Spiętego? Bardziej niż bardzo za kunsztowne niedopowiedzenia. Słuchając po raz pierwszy „Black Mental” przypomniałem sobie ważne opowiadanie autora „Solaris” opatrzone tytułem „Ciemność i pleśń”.

To jedno z trzech opowiadań Stanisława Lema, gdzie znajdziemy wielki ocean dla naszych czytelniczych interpretacji i nawiązania do współczesności.

Bohaterami noweli są małe kuleczki, które by mnożyć się w ciemności potrzebują do tego procesu pleśni. Kuleczki są miłe, bo pluszowe, wzbudzają nasze zainteresowanie, ale … W końcu jest ich zbyt wiele, że wypełniają całą przestrzeń by w finale pożreć nas żywcem.

Ile we współczesnych relacjach między ludzkich jest tej pleśni, która pobudza przyrost kuleczek różnej maści? I Lem, i Spięty pośrednio wymuszają na nas zdecydowaną odpowiedź, co uosabiają dla nas owe kuleczki, przeżarte pleśniową toksycznością?

Każdy z nas skrywa owe kuleczki, które często pleśniowatością wybuchają sycąc konflikty, spory i dysputy oparte na kompleksach. A żadna ze stron nie jest bez winy:

/…/ Z lutniczych zasobów

Wszechfobów,

Wyciagnę instrument –

„Hubert Jugend“

Odpalę tubę

By dokręcić śrubę,

Szykana rymami,

Tortury pieśniami.

Sztandar wzniesie moją podobiznę,

Kto nie pokocha – wyrżne.

Trafię na ołtarz, na monetę,

Da Bóg – na fototapetę.

Nie będę tolerował,

Ni się patyczkował.

Krwawo będę grą panował./…/

Spięty „Okudżaba”

Jedni chcą zwalczyć tych drugich. I na odwrót! Kto nie jest z nami, ten przeciw nam! Jak nie „zdradzieckie mordy” to „faszystowscy patrioci”. Tak napędza i nakręca się spirala aż… pęknie pewnego dnia. A kuleczki nas pożrą. I nikt nie może powiedzieć, że Spięty – artysta przesadza.

Muzyczny gąszcz gatunkowy bez malinowego chruśniaku

„Black Mental” to w pełni autorskie dzieło Huberta Spiętego Dobaczewskiego. Kompozycje i metafory – On. Głosy, zaśpiewy (post)rapy – On. Ale także jego bas, gitara, wreszcie sample, bity i klawiszowe ozdobniki. W materii kompozycyjnej jest tyle zmian tempa i przejść, że zastanawiam się nad jedną rzeczą.

Myślę sobie, jak brzmiałyby songi z „Black Mentalu” w wykonaniu death lub thrash metalowych bandów? Z kanonadą bębnów, rockowo – funkującym pulsem, nową falą psychodelii z domieszką chwytliwych melodii, którym nie można odmówić taneczności kończąc na chóralnych zaśpiewach?

Zwróćcie uwagę na „Narodowy socjalizm kosmosu”, który zaskakuje sekcją dętych instrumentów, cytowany już „Homo sapiens erection” i „Trybunę małpoludu”.

Nie brakuje też radiowych (to nie żart) szlagierów, których refreny od pierwszego przesłuchania pozostają w głowie. To przede wszystkim mój faworyt „Karate Kit” oraz „Lejce, które leczą”. Piosenkowaty „Wanted” także warto zapamiętać.

Zagęszczona faktura muzyczna, przemyślne aranże musiały być właśnie takie, aby przypominając sobie staccato „Beniowskiego” mistrza Juliusza, śmiało biec przez gościńce aluzyjnych metafor Spiętego. I powrócę raz jeszcze do „Bitwy o CO2”:

/…/ Lewacka agitka, lewacka ballada.

Iliada być miała, a nie pedaliada.

Trza nam bohaterów,

Szeregowców Ryan Airów.

Z nim bić się o dom!

For aSPARTAm! For freedom!

Stanąć, meczęńską otworzyć aortę,

W ustach czuć ołów i smak Diesel Forte.

Krnąbrnym lodowcom ukruszyć sopli,

Bię się do ostatniej Roundupu kropli.

Cześć i chwała, po wsze czasy trwa,

Bohaterom „Bitwy o CO2“ /…/

Kunsztowna zabawa słowem i konwencjami ars (post) rap poetica sprawiają, że czasami można się zagubić w szkatułkowej narracji Spiętego. Ale jest na to rada! Ja to sprawdziłem i działa! Słuchajmy tego albumu z śledząc książeczkę z tekstami.

Użycie wielkich liter i zabawa z nimi, słowne kalambury i nowe pola semantyczne objawią nam się w pełnej krasie. Warto, bardziej niż warto to zrobić!

Wtedy tekst jawi nam się jako przemyślana i dopracowana całość a nie, jak napisał pewien recenzent portalu Onet, jako „zabawa ich formą wpycha się między pozostałe wiersze, byleby tylko za wszelką cenę pokazać rymotwórczą żonglerkę gospodarza.”

Drugie albumowe solo Huberta Spiętego Dobaczewskiego traktuję jako niezwykłość i zjawisko na polskiej scenie. To wersomuza bez ograniczeń i jakichkolwiek obciążeń, pełna niepoprawności (w obie strony) i literackie cacko.

Oczywiście dzieło nie dla każdego. Bo jeśli ktoś lubuje się w pieśniach o oczach zielonych, ergo w eurowizyjnych gnioteczkach – pioseneczkach i nadto nie chce spojrzeć bez lęku w zwierciadło czasu i momentu dziejowego, to niech od razu skapituluje i (najlepiej) nie komentuje.

Tomasz Wybranowski

 

Studio Dublin 30. 04. 2021 – Mariola Świetlicka, Marta Luksander, Dariusz Bonisławski i Bogdan Feręc.

W piątkowy poranek jak zwykle w Radiu WNET przenosimy się do Republiki Irlandii. W Studiu Dublin informacje, wywiady i analizy. Dzisiaj odwiedzamy także Londyn. Przed nami zaś 2 maja i Dzień Polonii.

 

W gronie gości Studia Dublin:

  • Mariola Świetlicka – prezes Stowarzyszenia Polaków w Wielkiej Brytanii – Poland Street,
  • Marta Luksander – redaktor naczelna miesięcznika kulturalno – informacyjnego „MiR”, który ukazuje się w Irlandii, 
  • Dariusz Bonisławski – prezes zarządu krajowego Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”,
  • Bogdan Feręc – szef portalu Polska-IE.com i publicysta Studia 37. 

 

Prowadzenie i scenariusz: Tomasz Wybranowski

Redaktor wydania: Tomasz Wybranowski

Współpraca: Katarzyna Sudak i Bogdan Feręc

Oprawa fotograficzna: Tomasz Szustek

Realizator: Mikołaj Poruszek (Warszawa) i Tomasz Wybranowski (Dublin).

 

Bogdan Feręc, portal Polska-IE – Radio WNET Irlandia

 

W piątkowym Studiu Dublin łączyliśmy się tradycyjnie z Bogdanem Feręcem, szefem najważniejszego portalu irlandzkiej Polonii – Polska-IE.com.

Tym razem nie rozpoczęliśmy od opozycyjnych wypowiedzi partii Sinn Féin krytykującej irlandzki rząd w sprawie czynszów ani od szczepionkowego zawrotu głowy w Hibernii. 

Z Bogdanem Feręcem rozpoczęliśmy Studio Dublin od afirmacji życia! Oto wczoraj na swoim koncie twitterowym irlandzka minister sprawiedliwości Helen McEntee doniosła, że została matką.

Helen McEntee, irlandzka minister sprawiedliwości przed szczęśliwym rozwiązaniem. Fot. z witryny irlandzkiego rządu.

Minister McEntee urodziła chłopca i jest też pierwszym ministrem w historii irlandzkiego rządu, który podczas sprawowania urzędu zaszedł w ciążę i urodził. – mówi Bogdan Feręc.

Obecnie minister McEntee jest ministrem bez teki a zastępuje ją w obowiązkach minister Heather Humphreys, natomiast Helen McEntee ponownie zostanie mianowana na stanowisko ministra sprawiedliwości po powrocie do pracy. Stanie się tak 1 listopada.

 

Republika Irlandia mobilizuje się by wyjść z najsurowszej blokady, jakiej doświadczyła. Premier, Micheal Martin w trakcie zaplanowanego na dzisiejsze późne popołudnie orędzia do narodu, ma zamiar ogłosić kolejne kroki jakie zostaną podjęte przez rząd irlandzki w sprawie znoszenia restrykcji w kraju.

10 maja 2021, możemy spodziewać się ponownego otwarcia drzwi do salonów fryzjerskich i kosmetycznych a w drugiej połowie miesiąca pełnego zniesienia zakazu przemieszczania się pomiędzy hrabstwami.

Natomiast ponownego otwarcia wszystkich pubów i restauracji serwujących posiłki na zewnątrz, możemy spodziewać się pomiędzy 7 a 15 czerwca. Ze szkicowych informacji z naszego brudnopisu redakcyjnego wynika, że otwarcie hoteli planowane jest na czerwiec, jednak zależeć to będzie od dalszego rozwoju sytuacji w kraju.

Co z wakacjami? Nie spodziewajmy się cudów. Branża hotelowo – rozrywkowa jeszcze musi poczekać.

Irlandia żyje środową zapowiedzią rezygnacji pierwszej premier Irlandii Północnej Arlene Foster. Sprawa to nie tylko polityczna, bo przede wszystkim związana z przyszłością całej Wyspy.

Arlene Foster, szefowa partii północnoirlandzkich unionistów DUP. Foto: Richter Frank-Jurgen (Wikipedia).

 

Oto bowiem może dokonać się zwrot w polityce między Ulsterem zależnym od Wielkiej Brytanii a Republiką. Ów zwrot będzie zależał od nowego przywódcy Demokratycznej Partii Unionistów DUP i północnoirlandzkiego szefa rządu.

O ile funkcję lidera i premiera obejmie osoba podobna w działaniach do Arlene Foster, jak przypuszczamy z szefem portalu Polska-IE.com Bogdanem Feręcem, w stosunkach Irlandia Północna – Republika Irlandii nie zmieni się właściwie nic.

Ale jeżeli fotel obejmie prolondyński polityk radykał i jego stronnicy, to wtedy zmiany będą bardzo widoczne.

 

Zwolennicy brexitu i Korony brytyjskiej rozpoczną działania, które doprowadzić mogą do zamknięcia granicy na wyspie, a i wielce prawdopodobnym będzie, że protokół irlandzki regulujący współpracę pomiędzy państwem unijnym a trzecim zostanie jednostronnie odrzucony.

To z kolei spowoduje dla Republiki Irlandii wielkie problemy a brexit przybierze wizerunek twardej formy.

Tutaj do wysłuchania rozmowa z Bogdanem Feręcem:

 

Dariusz Bonisławski. Fot. arch.  Stowarzyszenia Wspólnota Polska.

Kolejnym gościem Studia Dublin i Tomasza Wybranowskiego był prezes Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” Dariusz Bonisławski. Rozmawialiśmy o zbliżającym się Dniu Polonii i Polaków za Granicą.

Spośród 20 milionów Polaków żyjących poza granicami Polski, jedynie milion mieszka na wschodzie.

Warto pamiętać o Polonii z Ameryki Południowej, którą wspiera także Stowarzyszenie Wspólnota Polska.

Dariusz Bonisławski mówił o działaniach Wspólnoty Polskiej na rzecz Polonii na całym świecie. Mój gość przypomniał, że przez wiele lat po 1989 r. pomoc świadczona była Polakom głównie za wschodnią granicą.

Ta pomoc ta wciąż jest realizowana, jednak spośród 20 mln Polaków, żyjących poza granicami naszego kraju, tylko 1 mln mieszka na wschodzie. Reszta rodaków zamieszkuje obie Ameryki i Zachodnią Europę.

 

Zbliża się wielkie święto Polonii i Polaków za Granicą, które przypada 2 maja. Z tej okazji Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” i Polonijna Agencja Informacyjna SWP ogłaszają drugą już edycję konkursu „Polska to dla mnie…”.

Dzień Polonii i Polaków za Granicą to dobry moment aby zastanowić się czym dla mnie jest Polska i jak budować solidarność między rodakami.

WARSZAWA DZIEŃ FLAGI RP OBCHODY
Autor: PAP/Leszek Szymański

 

Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” organizując obchody tego ważnego święta zachęca do wzięcia udziału w drugiej już edycji konkursu „Polska to dla mnie…”, który przybliży nam rozumienie polskości wśród rodaków rozsianych po całym świecie.

Może to być również okazja do wyrażenia solidarności z Polakami żyjącymi na Wschodzie, którzy potrzebują naszej pomocy. Pamiętajmy o nich w duchu solidarności, tak bliskiej naszej polskiej tradycji.

Czekamy na Państwa prace – zdjęcia, filmy, piosenki, recytacje, twórczość plastyczną. Zarówno dorosłych jak i młodzieży oraz dzieci.

W ubiegłym roku na konkurs zgłoszono ponad tysiąc prac, z czego do finału zakwalifikowało się ponad 500.

Tutaj do wysłuchania rozmowa z prezesem Dariuszem Bonisławskim:


Z wybiciem godziny 10:00 Tomasz Wybranowski zaprasza na serwis ze Studia 37 „Irlandia – Wyspy – Europa – Świat”

 

Zdaniem irlandzkiej opozycji rząd premiera Michaela Martina musi zrobić wszystko, co w jego mocy, aby nie było powrotu do blokady

Najważniejsze jest to, że chcemy, aby firmy po otwarciu pozostały otwarte.

Podczas gdy kraj przygotowuje się do ponownego otwarcia, rząd musi zrobić wszystko, co w jego mocy, by zapewnić, że nie ma powrotu do blokady. Tak twierdzi współprzewodniczący Socjaldemokratów Róisín Shortall.

Tutaj do wysłuchania serwis Studia 37 Dublin:

 

W drugiej godzinie programu Studio Dublin odwiedziła Mariola Świetlicka, prezes Stowarzyszenia Polaków w Wielkiej Brytanii – Poland Street.

Fot. Pixabay

 

Rozmówczyni Tomasza Wybranowskiego przyznała, że z chwilá wyjazdu z kraju polskość nabrała dla niej nowego znaczenia.

„Pewne rzeczy doceniamy bowiem, kiedy jesteśmy daleko od ojczyzny.” – powiedziała Mariola Świetlicka.

Poland Street jest to Stowarzyszenie Polaków w Wielkiej Brytanii / Association of Poles in Great Britain. Organizacja powstała w roku 2005 i jest – jak mawiają rodacy w Ielkiej Brytanii –  „najstarszą z najmłodszych” polskich organizacji polonijnych, które działają w Wielkiej Brytanii.

Poland Street działa na rzecz zachowania polskiej tradycji i kultury wśród polskich emigrantów w Wielkiej Brytanii. Wśród rozlicznych działań stowarzyszenia są liczne warsztaty dla dzieci i młodzieży, w tym wielkanocne. W zeszłym roku warsztaty w parafiach zastąpił konkurs on-line.

Pani Mariola Świetlicka jest także solistką niezwykłej grupy wokalno – instrumentalnej Retro Singers. Wielkim echem w środowisku polonijnym Wielkiej Brytanii i Irlandii odbił się koncert poświęcony twórczości wielkiego Mariana Hemara, który po II Wojnie Światowej był związany z Londynem.

Tutaj do wysłuchania rozmowa z Mariolą Świetlicką:

 

Ostatnim gościem Studia Dublin była Marta Luksander, redaktor naczelna miesięcznika kulturalno – informacyjnego „MiR”.

Tomasz Wybranowski w Studiu 37.

Ukazujące się od 2010 roku w Irlandii pismo jest przede wszystkim wyrazem przywiązania redaktor naczelnej i całego zespołu tak do starej ojczyzny, ale i do kraju zamieszkania, czyli Irlandii.

Marta Luksander powiedziała w Studiu Dublin, że dla miesięcznika piszą najlepsi polscy autorzy w Irlandii. W tym gronie wymieniła Tomasza Wybranowskiego, Piotra Czerwińskiego, Macieja Webera, Krzysztofa Wiśniewskiego oraz Piotra Słotwińskiego. 

W miesięczniku „MiR” czytelnicy znajdą felietony z bardziej niż niepoprawnymi punktami widzenia na rzeczywistość. Siłą pisma są porady prawne, wywiady z wybitnymi przedstawicielami irlandzkiej Polonii i rozmaitość tekstów o kulturze.

Tutaj: do przeczytania kwietniowy numer miesięcznika MiR. 

 Informacji o kulturalnych wydarzeniach jest teraz mniej ze względu na sytuację pandemiczną. Wierzymy jednak, że zapowiedziane odmrożenie Wyspy zaowocuje wysypem imprez i wydarzeń kulturalnych. – powiedziała Marta Luksander.

Tutaj do wysłuchania rozmowa z Martą Luksander:

 

Partner Radia WNET

 

 

 

 

      (C) Produkcja: Studio 37 Dublin Radia WNET – kwiecień 2021 roku

 

Daniel Gałązka Z Zespołem Symfonicznie a 600-lecie Mińska Mazowieckiego. Daniel Gałązka i Piotr Brymas w Radiu WNET.

Czy poezja jest wciąż ważna? Czy poezja śpiewana, czyli muzyka w zasłonach metafor wciąż uwzniośla, mimo czasu dżumy kowidowej? Czy w świecie braku wartości warto być szermierzem, ale i siewcą słów?

O tych sprawach rozmawiałem z Danielem Gałązką i Piotrem Brymasem w kolejnym programie Muzyczna Polska Tygodniówka.

Tutaj do wysłuchania program z Danielem Gałązką i Piotrem Brymasem:

 

Daniel Gałązka, choć jest wykształconym pedagogiem, to nie może jednak żyć

Bez gitary, poetyckich słów i tworzenia, jako materii istoty mojego bytu. – powiedział na antenie Radia WNET.

Jego aktywność muzyczna zaczęła się w połowie lat 90. XX wieku. To wtedy rozpoczął się jego udany pochód przez najważniesze festiwale piosenki studenckiej i poetyckiej.

Dość powiedzieć, że zdobył I miejsce na „Ogólnopolskim Przeglądzie Piosenki Nowej” w 1996r. w Radomsku, I miejsce na Ogólnopolskim Przeglądzie Piosenki „Piostur Gorol Song 1996 i 2002, a także I miejsce i nagroda radia Białystok podczas „Augustowskich Nocy z Balladą” w 1997 roku.

 

Daniel Gałązka jest także laureatem Nagrody im. Wojtka Belona, którą zdobył podczas Giełdy Piosenki Studenckiej w Szklarskiej Porębie w 2000 roku.

Na tej samej giełdzie zdobył Pierwszą Nagrodę w kategorii „Najlepszy wykonawca”

Jego nagrania ukazywały się na wielu skłądankach z piosenką autorską i poezją śpiewaną, aż wreszcie powołał do życia grupę DGZZ / Daniel Gałązka Z Zespołem. Wydał z nią albumy „Dotykam Dachów” (Sonic Record 2009), „Odległości” (Sonic Record 2012) i  „I zobacz” (DGZZ 2018) – jeden z najważniejszych albumów roku 2018.

W roku 2021 Mińsk Mazowiecki, jedno z najstarszych miast we wschodnim Mazowszu, obchodzi 600-lecie nadania praw miejskich. Jako osada targowa Mińsk Mazowiecki istniał już w XIV wieku. W źródłach i przekazach średniowiecznych zwany był najczęściej jako Mensko, Mynsko, Minsko, Miensko i Minsk.

Co to ma wspólnego z Danielem Gałązką i formacją DGZZ? Oto pada odpowiedź:

To moje rodzinne, ukochane miasto. Ponadto niezwykły i w jednej osobie animator kultury, muzyk, dyrygent i współzałożyciel Unplugged Orchestra i dyrygent mińskiego chóru Cantate Domino Michał Śmigielski wpadł na pomysł, aby DGZZ objawił się podczas jubileuszu miasta o szacie symfonicznej. – powiedział Daniel Gałązka.

Radio WNET objęło to wydarzenie swoim patronatem medialnym. O szczegółach będziemy informować w Muzycznej Polskiej Tygodniówce i naszych muzycznych programach autorskich.

Piotr Brymas i Daniel Gałązka.

W drugiej części programu rozmawiałem z Piotrem Brymasem, poetą, autorem tekstów piosenek, wierszy dla dzieci i rzeźbiarzem ceramikiem. Debiutował w 1995 r. w „Magazynie Literackim”. Swoje metafory publikował w londyńskim periodyku emigracyjnym „Jesteśmy Kościołem” oraz kwartalniku „Skafander”.

Piotr Brymas wydał książki poetyckie „Śpiewnik ojca Ineczki” (2005 r.) „Dotykam Dachów” (2009 r.) „Świat Odległości” (2015 r.). Na czytelników czeka przygotowywany zbiór „Był sobie rower. Wiersze o Polsce”.

Piotr na stałe związany jest z grupą DGZZ Daniela Gałązki. W przeszłości z Miłoszem Wośko napisał piosenki dla Lory Szafran, które znalazły się na albumie „Nad Ranem” oraz Iwony Loranc (krążek „Brzegi”).

Prawdziwa poezja opiera się o trzy filary i powinna dotyczyć śmierci, upływającego czasu i przede wszystkim miłości czyli o to, o co człowiek cały czas się przewraca, co go podnosi i wynosi, przywołuje na świat, a potem żegna. – zawsze dopowiada Piotr Brymas.

Tomasz Wybranowski

 

 

 

 

Ewa Stankiewicz o katastrofie smoleńskiej: przewiduję, że w bliskiej przyszłości podobna zbrodnia zostanie powtórzona

Wczoraj, 18 kwietnia na antenie TVP1 miała miejsce długo wyczekiwana premiera filmu „Stan Zagrożenia” Ewy Stankiewicz. Reżyserka komentuje reakcje po premierze i zapowiada powstanie drugiej części.


W najnowszej „Wolności WNET” Ewa Stankiewicz opowiada m.in. o wczorajszej premierze swojego filmu poświęconego katastrofie smoleńskiej. W rozmowie z Krzysztofem Skowrońskim reżyserka przybliża słuchaczom reakcje widzów po premierze obrazu:

Film był gotowy już w kwietniu ubiegłego roku i miał pójść na 10. rocznicę tragedii smoleńskiej. Trudno tu mówić o jakiejś satysfakcji, chociaż to bardzo budujące, że film robi wrażenie, jest zrozumiały i stanowi źródło wiedzy – komentuje Ewa Stankiewicz.

Rozmówczyni Krzysztofa Skowrońskiego opowiada także o różnych perspektywach odbioru katastrofy smoleńskiej, ze względu na zmianę pokoleniową:

Mamy kolejne pokolenie – są osoby, które wydarzenia z 10 kwietnia 2010 r. pamiętają jako dzieci. Dla niektórych osób my nie badamy już wydarzenia o charakterze kryminalnym, lecz akt historyczny.

Reżyserka nie ukrywa, że premiera obrazu wywołała potężną falę odzewu. Na antenie Radia WNET dziękuje odbiorcom za ich wsparcie i reakcje:

Chciałabym też z tego miejsca podziękować wszystkim osobom za gratulację i podziękowania za ten film. To była wręcz ściana komentarzy, maili, sms-ów. Jestem za to bardzo wdzięczna – mówi Ewa Stankiewicz.

Co ciekawe, dyskusja wokoło „Stanu Zagrożenia” została zdominowana przez ukazane w filmie na zdjęcia Ewy Kopacz. Wykorzystane w produkcji kadry pochodzą z czasów bezpośrednio po kataftrofie smoleńskiej i ukazują Ewę Kopacz – jak twierdzi reżyserka – w rosyjskim prosektorium:

Przede wszystkim nie rozumiem próby skumulowania wymowy filmu do tych zdjęć – uśmiechniętej Ewy Kopacz. One pokazują brak empatii, jakiś niestosowny moment. Natomiast w świetle celowego doprowadzenia do śmierci 96 osób, w tym prezydenta Polski, zorganizowania zamachu na prezydenta i na dowództwo polskiej armii, ten uśmiech jest mało istotny.

Reżyserka wypowiada się także w kwestii opóźnionej premiery produkcji, która do emisji była już gotowa w kwietniu ubiegłego roku:

Uważam, że nie jest dobre, że pokazano ten film rok później. O Smoleńsku. To uwydatnia, że usiłuje się mówić o Smoleńsku „im później tym lepiej”albo w ogóle przemilczeć – stwierdza gość „Wolności WNET”.

Ewa Stankiewicz porusza też temat prawdopodobieństwa powtórzenia się smoleńskiego scenariusza. Według rozmówczyni Krzysztofa Skowrońskiego może się to wydarzyć i to w nieodległej przyszłości:

My mamy cała serią niezałatwionych spraw w związku z katastrofą smoleńską. Przewiduję, że w bliskiej przyszłości podobna zbrodnia zostanie powtórzona. Może nie przy użyciu samolotu, ale chodzi o zbiorowe wyeliminowanie osób decyzyjnych w Polsce – komentuje Ewa Stankiewicz.

Na antenie Radia WNET reżyserka zapowiada powstanie drugiej części „Stanu Zagrożenia”

Jeżeli telewizja publiczna nie będzie zainteresowana drugą częścią filmu, zorganizuję zbiórkę publiczną na ten cel.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!


N.N.