Cóż warte jest człowieczeństwo, jeśli nie umiemy bronić naszych dzieci? / Zbigniew Kopczyński, „Kurier WNET” nr 85/2021

Gdzie są obrońcy dzieci, tak troszczący się o respektowanie ich praw w patriarchalnej rodzinie, a nie interesujący się rozrywaniem dziecięcych ciał przez usiłujących zaspokoić chore żądze dewiantów?

Zbigniew Kopczyński

Gra z diabłem

Wkrótce minie pół roku od umieszczenia w internecie przerażającego filmu Patryka Vegi Oczy diabła. Film dostępny jest za darmo. Naliczono już ponad sześć milionów odsłon, według informacji na stronie. Zakładając nawet, że część tych wyświetleń to wyświetlenia ponowne, dokument Patryka Vegi obejrzało wystarczająco dużo dorosłych Polaków, by rozpocząć narodową dyskusję, a w zasadzie powinna wybuchnąć burza. Nie wybuchła.

Ktoś niezorientowany w specyfice polskich dyskusji medialnych byłby zaskoczony tym, że film, będący czymś w rodzaju reportażu uczestniczącego, a opisujący okrucieństwa dokonywane na dzieciach, okrucieństwa nie mieszczące się w głowie normalnego, a nawet bardzo nienormalnego człowieka, tej burzy nie wywołał. Szczególnie jeśli porównany to z burzą po filmie braci Siekielskich. To porównanie doskonale pokazuje patologie rządzące dyskusją publiczną w wykonaniu mainstreamowych mediów.

Bracia Siekielscy przedstawili grzechy księży, zrobiono więc ich filmowi ogromną promocję. Patryk Vega wprost przeciwnie. Nie dość, że w filmie nie ma żadnego księdza, to wyraźnie wskazuje, że głównymi zbrodniarzami, organizatorami całego procederu są sataniści, a więc z definicji wrogowie Kościoła katolickiego. Tego nie da się wykorzystać do walki z Kościołem, trzeba to konsekwentnie zamilczeć.

Nie chcę relatywizować grzechów księży. Przypadki pedofilii wśród duchownych to prawdziwy wstrząs, szczególnie dla wiernych, którzy chcą i powinni ufać swoim pasterzom. Tak, wiemy, że ksiądz to też człowiek z jego ułomnościami, uleganiem słabościom i upadkami. Historia Kościoła obok godnych naśladowania świętych pełna jest przykładów słabości i upadków kapłanów, poczynając od Apostołów. Są jednak granice tolerancji. Co innego słabość charakteru, mała wiara, zabieganie o dobra doczesne czy wreszcie przerost ambicji, a czym innym jest demoralizacja dzieci. A o tym, co spotka tych demoralizatorów, mówi Patryk Vega we wstępie do swojego filmu.

Jeśli jednak pominiemy relacje księża–wierni, a pozostaniemy przy jedynie świeckim punkcie widzenia, musimy dostrzec, że przypadki księżej pedofilii w filmie Siekielskich to pedofilia w wersji light lub nawet very light w porównaniu z tym, co z dziećmi wyczyniają zboczeńcy z filmu Vegi. Dlatego tak uderzający jest słaby odzew medialny na ten film.

Patryk Vega zaskoczył chyba wszystkich, prezentując się w filmie jako człowiek wierzący, i to głęboko. Trudno byłoby to przypuszczać na podstawie jego poprzednich filmów. Również jego wygląd, zachowanie i używane słownictwo nie pokrywają się z powszechnym wyobrażeniem dobrego katolika. A jednak.

Film rozpoczyna od przytoczenia słów Chrystusa o tych, którzy staliby się powodem do grzechu dla jednego z tych małych, którzy w Niego wierzą. Dalej, ukazując perfekcyjnie zorganizowaną machinę zbrodni, jednoznacznie mówi, że mamy do czynienia z działaniem osobowego zła. Nie ogranicza się do opisu, lecz rozpoczyna z tym złem walkę, swoistą grę o uratowanie dziecka. I tę walkę wygrywa. Jest jednak świadomy, że w starciu z szatanem człowiek nie ma żadnych szans. Zwyciężyć może tylko mocą Boga. Taką boską pomoc Vega otrzymał i wykorzystał. I właśnie to ultrakatolickie przesłanie jest powodem medialnej ciszy.

Zostawmy jednak media. Uderzająca jest również powściągliwa reakcja instytucji państwa: policji, prokuratury, służb wszelakich. Być może robią coś niejawnie, ale efektów nie widać. Pojawiła się jedynie zapowiedź sprawdzenia przez policję tego, co przekazał Vega w swoim filmie, oraz informacja rzecznika policji, iż nie zanotowano porwań dzieci. To może oznaczać, że w policji filmu dokładnie nie oglądali, bo porwania dzieci podane są tam jako ostateczność, gdy nagle potrzeba dziecięcych narządów. Zamiast ryzykownych porwań stosuje się proste w sumie metody legalnego wywozu dziecka do pedofilskiego burdelu, tak by nikt go nie szukał.

Skoro Vega dotarł do uczestników tego zbrodniczego procederu, dlaczego nie mogą ich rozpracować odpowiednie służby? Co stoi im na przeszkodzie? Skoro można zastawić pułapkę na pedofila umawiającego się na randki z małoletnimi, dlaczego nie można złapać oferentów dewiacyjnych zabaw z dziećmi? A jeśli dla naszych służb niemożliwe jest namierzenie umieszczających dziecięcą pornografię w darknecie, to nie obronią nas przed komunikującymi się tam terrorystami.

Naprawdę zadziwia ta powściągliwość, tym bardziej, że nie chodzi o pojedyncze przypadki, choć skala jest rzeczywiście trudna do oszacowania. Pewien pogląd dają słowa handlarza dziećmi: „Wiesz, ile dzieci w Polsce nie ma swoich grobów?”

Ten imposybilizm służb nie jest tylko polskim problemem. Co pewien czas słyszymy o sukcesie międzynarodowej akcji przeciwko pedofilom. Słyszymy o iluś tam zatrzymanych w iluś tam krajach. Chodzi jednak o ostatnie lub przedostatnie ogniwo w przestępczym łańcuchu. O tych, którzy posiadają i wymieniają się dziecięcą pornografią. Nie słyszałem o aresztowaniu producentów tych filmików. Tych, którzy zmuszają dzieci do grania w nich. A to są prawdziwi zbrodniarze. O ile twórcy dorosłej pornografii mogą zasłaniać się mniej lub bardziej wymuszoną zgodą grających w tych filmach, o tyle każda czynność seksualna z małoletnimi to przestępstwo. Koniec, kropka.

Czemu ci zbrodniarze pozostają nieuchwytni i co, a raczej kto ich broni? Patryk Vega wie, kto.

Na początku obecnego stulecia głośno było o aferze pedofilskiej w Belgii, a raczej o działalności Marca Dutroux, pedofila i mordercy dzieci. Został skazany i dziś siedzi; zapewne w jakimś komfortowym więzieniu. W trakcie procesu mówiono dość otwarcie o jego powiązaniach z wieloma prominentami, w tym z najważniejszymi osobami w państwie. I choć skala zbrodni i sposób funkcjonowania tego procederu wyraźnie sugerowały, że nie byłby on możliwy bez co najmniej przyzwolenia wysokich czynników, skazano jedynie Marca Dutroux.

Skoro służby zawodzą, to gdzie są organizacje społeczne? Gdzie są obrońcy wszystkiego, co się rusza i co się nie rusza? Gdzie są obrońcy dzieci, tak troszczący się o respektowanie ich praw w patriarchalnej rodzinie, a nie interesujący się rozrywaniem dziecięcych ciał przez usiłujących zaspokoić chore żądze totalnych dewiantów?

Oburzamy się – i słusznie, choć na oburzeniu się kończy – na Chiny z ich praktyką szybkich transplantacji, podejrzewając nie bez podstaw, że przeszczepiane narządy pochodzą od zabijanych więźniów, a nie wzrusza nas ten sam proceder wobec najniewinniejszych z niewinnych.

Cóż warte jest nasze człowieczeństwo, skoro nie potrafimy bronić naszych dzieci przynajmniej tak, jak czynią to zwierzęta?

Artykuł Zbigniewa Kopczyńskiego pt. „Gra z diabłem” znajduje się na s. 1 lipcowego „Kuriera WNET” nr 85/2021.

 


  • Lipcowy numer „Kuriera WNET” (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Zbigniewa Kopczyńskiego pt. „Gra z diabłem” na s. 1 lipcowego „Kuriera WNET” nr 85/2021

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Do czego prowadzi rozpasanie, pokazał Vega w filmie „Oczy diabła” / Jadwiga Chmielowska, „Śląski Kurier WNET” 85/2021

Zły szaleje – tylko w Bogu zbawienie ludzkości. Stwórca zadbał o swoje stworzenie, nawet o akacje, którym dał narzędzie samoobrony. Człowiekowi dał wolną wolę, ale – jak widać – niestety.

Jadwiga Chmielowska

Lipiec. Jak co roku rozkwitły lipy, a przekwitają akacje. Powietrze pachnie też białymi kwiatami jaśminu. Lato w pełni, temperatura zachęca do kąpieli. Wirus w defensywie; promienie słoneczne go zabijają. Nadszedł czas na uzupełnienie w organizmach witaminy D3 wspierającej odporność.

Ostrożność nakazuje spędzić wakacje w kraju, nie narażając się na kolejne mutacje niebezpiecznego, wyprodukowanego w laboratorium wirusa. Na ile szczepienia są skuteczne, przekonamy się w końcu października i w listopadzie. Za dwa lata koncerny farmaceutyczne zakończą badania nad swoimi produktami i wtedy dowiemy się, czy testowane obecnie preparaty medyczne zasłużą na miano szczepionek.

Warto wiedzieć, że WHO w komunikacie na dzień 3 czerwca 2021 r., na swoim portalu podała zalecenia: „W tej chwili dzieci nie powinny być szczepione. Nie ma jeszcze wystarczających dowodów na skuteczność szczepionek przeciwko COVID-19 u dzieci (poniżej 18 roku życia), aby wydać zalecenia dotyczące szczepienia dzieci. U dzieci i młodzieży choroba zwykle przebiega łagodniej niż u dorosłych”.

Człowiek zadufany w sobie, tworząc cywilizację, nie uczy się od przyrody. Nie korzysta z doświadczeń innych. Akacje, zaatakowane przez żyrafy, bronią się. Już 20 minut po pierwszym zranieniu ich liście stają się gorzkie. Informacja zostaje przekazana sąsiednim drzewom przez substancje lotne. Ich liście również gorzknieją, zniechęcając zwierzęta do konsumpcji.

Wojna tyranii z wolnym światem trwa już kilkanaście lat. Zmieniły się metody współczesnych wojen. Teraz są hybrydowe. Toczy się je na płaszczyźnie ekonomicznej, propagandy i informatyki. W połowie maja br. irlandzka publiczna służba zdrowia HSE została zaatakowania przez hakerów. Po ataku typu ransomware wyłączony został system informatyczny. W wielu szpitalach odwołano umówione wizyty. Atak rosyjskich hakerów na system sterowania rurociągiem w Teksasie zakłócił dostawy paliwa w kilku stanach. Teraz łupem wyspecjalizowanej grupy hakerskiej padła korespondencja internetowa polskiego rządu. Uderzono w kolejny kraj NATO – i nic. Przykład napaści na Estonię w 2007 roku nie spowodował radykalnych kroków – co rozzuchwaliło wrogów demokracji.

Jak na każdej wojnie, podstawą jest morale nie tylko wojska, ale i zaatakowanego społeczeństwa. Główne uderzenie idzie w warstwę przywódczą. Dlatego Sowieci i Niemcy mordowali polskich profesorów.

Współcześni profesorzy uprawiają najobrzydliwszą formę prostytucji: sprzedają nie ciała, lecz dusze. Prof. Andrzej Romanowski z UJ w „Gazecie Wyborczej” postanowił historię Polski napisać na nowo: „Polska, ojczyzna Niemców. Nauczyli nas pisać i czytać. Ofiarowali łacinę i chrześcijaństwo”.

Senator Tom Cotton (R-Ark.) ujawnił, że setki żołnierzy zostały zmuszone do odbycia szkolenia „antyamerykańskiej indoktrynacji”, w tym krytycznej teorii rasowej (CRT). Podczas przesłuchania w Senacie Cotton stwierdził, że w wojsku „spada morale, rośnie nieufność między rasami i płciami, z których żadna nie istniała jeszcze sześć miesięcy temu. Część wojskowych po tych szkoleniach odchodzi na nieplanowane emerytury bądź rezygnuje z pracy w armii USA”. Musimy przeczekać rządy lewaków w Stanach Zjednoczonych.

Umiłowanie wolności Polaków sprawia, że Niemcy rządzący Europą, aby nas złamać, uderzyli w naszą samowystarczalność energetyczną. To nie przypadek, że Czesi walczą z elektrownią Turów, a Duńczycy znaleźli na drodze naszego gazociągu myszki i nietoperze.

Ideologia genderyzmu odwraca uwagę młodzieży od spraw istotnych, ma demoralizować. Do czego prowadzi rozpasanie seksualne, pokazał Vega w swoim filmie Oczy diabła.

Zły szaleje – tylko w Bogu zbawienie ludzkości. Stwórca zadbał o swoje stworzenie, nawet o akacje, którym dał narzędzie samoobrony. Człowiekowi dał wolną wolę, ale – jak widać – niestety.

Artykuł wstępny Jadwigi Chmielowskiej, Redaktor Naczelnej „Śląskiego Kuriera WNET”, znajduje się na s. 1 lipcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 85/2021.

 


  • Lipcowy numer „Kuriera WNET” (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł wstępny Jadwigi Chmielowskiej, Redaktor Naczelnej „Śląskiego Kuriera WNET”, na s. 1 lipcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 85/2021

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Przeszłość to zdobywanie doświadczeń. Rany nie są najważniejsze, ważne jest, co teraz mogę zrobić dobrego dla drugiego

Dzięki dr Wandzie Półtawskiej zrozumiałem, że życie ludzkie osiąga swój największy wymiar, gdy bezinteresownie pomaga się drugiemu. To największy skarb, jaki może człowiek w swoim życiu zgromadzić.

Paweł Zastrzeżyński

Z wielu słów dr Półtawskiej najbardziej zapadły mi w pamięć te, że ekonomia boża jest inna od tej ludzkiej i że ten, który traci, w bożych oczach może zyskiwać. (…)

Spotkania z ludźmi to jest mój zawód, od początku moich studiów, od 1945 roku zajmowałam się i zajmuję się ludźmi. Jest to moją pasją i moim zawodem. Poznaję ludzi i przyjaźnię się z ludźmi. Każde życie ludzkie jest szeregiem spotkań niby przypadkowych, a ksiądz Karol Wojtyła twierdził, że nie ma spotkań przypadkowych, ale są „dary z nieba”, dar człowieka, dar przyjaźni.

W każdym okresie życia spotykamy ludzi i możemy wybierać ludzi, z którymi chcemy się spotkać, zbliżyć i równocześnie dostajemy ludzi jako zadanie. Ksiądz Karol Wojtyła używał pojęcia „zawierzenie”. Pan Bóg stawia przed tobą jakiegoś człowieka jako zadanie, zawierza los tego kogoś temu wybranemu. Tak rodzice dostają dzieci jako zadanie do spełnienia.

Każde spotkanie jest zadaniem, bo każdy człowiek, spotykając się z drugim, zostawia jakiś ślad – nie ma spotkań, które by nic nie dały dobrego albo złego – obcowanie ludzi stwarza życiorys każdego. Ksiądz Karol Wojtyła mówił, że każdy etap życia przynosi nowych przyjaciół, ludzie mają przyjaciół z przedszkola, z ławy szkolnej, ze studiów, z pracy itp. A ksiądz kardynał Stefan Wyszyński w pamiętniku podczas uwięzienia w Komańczy napisał takie zdanie: „Jeśli nie masz przyjaciół, to twoja wina”. Nie można mieć przyjaciół, jeśli się nie „wyjdzie do ludzi”. Są tacy – samotni i cierpią, bo „nikt ich nie kocha” – bo przecież przyjaźń jest realizacją miłości bliźniego. A teraz ludzkość zagubiła tę niewymierną wartość przyjaźni. (…)

Obecnie psychologowie przypisują nadmierne znaczenie „obrazom z dzieciństwa” i nadają interpretację, która często staje się źródłem niepokoju i wręcz reakcji nerwicowych. Spotykam mnóstwo ludzi, którzy uważają, że mają „traumę z dzieciństwa i są zranieni”. I wówczas u ludzi utrwala się przekonanie, że różne zachowania można wytłumaczyć tym „trudnym dzieciństwem”, bo są „zranieni”.

Oczywiście przeżycia z dzieciństwa mają znaczenie, ale nie są determinujące – sam organizm człowieka ma zdolności regenerujące i przecież wszystkie rany fizyczne zadane w dzieciństwie same się goją i zostaje bardzo mała blizna, która też z biegiem czasu znika. Tak samo z psychiką, można te wspomnienia wyrównać tym, co dobrego niesie świat i co czyni człowiek. W pewnym sensie człowiek ma możność zrobić „poprawkę” na swoje dzieciństwo.

Oczywiście przeszłości nikt nie może zmienić, ale może zmienić swój pogląd na to, co było, i jeżeli psycholog namawia na zwierzenia, na analizę tego, co było, to jest tak, jakby ktoś wziął żyletkę i starą bliznę rozdrapywał na nowo. Chodzi po świecie mnóstwo ludzi, zwłaszcza kobiet, znerwicowanych, w kółko analizujących to, jak bardzo była zraniona, skrzywdzona. Niekiedy staje się to przyczyną konfliktu z rodziną, zwłaszcza z rodzicami, bo często w ocenie psychologa to właśnie błędy rodziców wobec dzieci są przyczyną tej „traumy i zranień”.

A trzeba inaczej – trzeba przeszłość potraktować jak zdobycie doświadczenia, spokojnie ocenić: było dawno, teraz nie ma znaczenia, ale wiem, że nie trzeba tego powtarzać i trochę jakby zlekceważyć, bo te „rany” nie są najważniejsze, ważne jest to, co teraz mogę zrobić dobrego i teraz wiem, jak powinno być. Oskarżanie rodziców jest krzywdą nie tylko dla nich, ale dla samego dziecka – bo wszystkie dzieci mają obowiązek spełniać IV Boże przykazanie (to znaczy nie wszystkie, ale wszystkie ochrzczone, a nawet nie tylko, bo każdy człowiek jest zdolny poznać swoim ludzkim sumieniem, że dobrze jest kochać, a źle nienawidzić). Więc z tej dziecinnej pamięci trzeba wydobywać to, co było dobre i piękne.

Dziecko może pamiętać poszczególne sceny już od 3 roku życia – i już wtedy coś zostaje w pamięci na zawsze i może mieć wpływ na dalsze życie. Dlatego dzieciństwo wszystkich dzieci trzeba otoczyć serdeczną troską, żeby ich pamięć była pełna radosnych przeżyć. Jest oczywiste, że to jest zadanie dla dorosłych, którzy w naszych czasach tego zadania nie spełniają.

W sposób szczególny oczywiście los dziecka zależy od tego, kiedy się urodziło – w swojej pracy zawodowej zajmowałam się leczeniem dzieci obciążonych przeżyciami z okresu wojny a potem komunizmu – wręcz zajmowałam się dziećmi, które były więźniami, które urodziły się w lagrze – Trudne życiorysy, a jednak okazało się, że te właśnie dzieci z „trudnego dzieciństwa” wykazały niezwykły rozwój duchowości.

5 stycznia 2016 r. miałem sen, że pukam do bramy Archidiecezji Praskiej. Obok mnie stał człowiek. Mój rówieśnik. Otwiera mi abp Henryk Hoser. Mówię do niego: – Przepraszam, że przychodzę bez zapowiedzi. Wiem, że tu jest Pani Wanda, chciałem tylko przedstawić prezydenta Andrzeja Dudę. Tego samego dnia napisałem list i wysłałem go na ogólnodostępny adres: „W. Szanowny Panie Prezydencie, Pragnę poddać pod rozwagę, aby dr Wanda Półtawska została uhonorowana orderem Orła Białego. Ten gest podkreśliłby niezłomność Ducha Narodu, który Ona reprezentuje: Bóg, Honor, Ojczyzna. Z poważaniem. Paweł Zastrzeżyński”.

19 stycznia 2021 r. otrzymałem odpowiedź z Kancelarii Prezydenta RP o treści:

„Szanowny Panie, odpowiadając na Pana wystąpienie przesłane do Kancelarii Prezydenta drogą elektroniczną dnia 5 stycznia 2016 r. w sprawie nadania Orderu Orła Białego Pani Wandzie Wiktorii Półtawskiej, pragnę przede wszystkim uprzejmie podziękować za zgłoszoną inicjatywę. Jednocześnie informuję, że propozycja Pana zostanie przedstawiona do rozpatrzenia na posiedzeniu Kapituły Orderu. O decyzji Kapituły Orderu Orła Białego zostanie Pan poinformowany”. 3 maja 2016 roku dr Wanda Półtawska została odznaczona Orderem Orła Białego.

Dla mnie doświadczenia związane z dr Wandą Półtawską to przede wszystkim to, co mi ona przekazała, a co zaś jej przekazał Jan Paweł II. Gdy przyszedłem do dr Półtawskiej, miałem problemy, z którymi nie potrafiłem sobie poradzić. Nauczanie Papieża Polaka i przykład życia dr Wandy Półtawskiej zwyczajnie pomogły mi w życiu. Olbrzymi wypływ miał też na mnie prof. Andrzej Półtawski – jego postawa, sposób interpretowania rzeczywistości, jego droga, nastawiona całkowicie na drugiego człowieka.

Jednak to dzięki dr Wandzie Półtawskiej zrozumiałem, że życie ludzkie osiąga swój największy wymiar, gdy bezinteresownie pomaga się drugiemu człowiekowi. To największy skarb, jaki może człowiek w swoim życiu zgromadzić.

Cały artykuł Pawła Zastrzeżyńskiego pt. „Odnaleziony” znajduje się na s. 19 majowego „Kuriera WNET” nr 83/2021.

 


  • Majowy numer „Kuriera WNET” (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Pawła Zastrzeżyńskiego pt. „Odnaleziony” na s. 19 majowego „Kuriera WNET” nr 83/2021

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Patryk Szwichtenberg: Powoli kończą się czasy specjalizacji. Niestety aktorów jest za dużo

W „Poranku WNET” Patryk Szwichtenberg o rynku teatralnym w czasie pandemii Covid-19. Aktor podkreśla, że sytuacja była trudna. Komentuje również sprawę ustawę o uprawnieniach artysty zawodowego.

Gościem porannej audycji WNET jest aktor, Patryk Szwichtenberg, który opowiada o funkcjonowaniu teatrów w trakcie epidemii koronawirusa. Artysta dotyka też tematu nieoczekiwanej, czerwcowej premiery w teatrze Bagatela w Krakowie:

W tym tygodniu odbędzie się premiera u nas w teatrze. Prawda jest taka, że w tym martwym sezonie prace cały czas trwały – podkreśla Patryk Szwichtenberg.

Rozmówca Katarzyny Adamiak przybliża również kwestie związane z barkiem dużej ilości premier teatralnych na czerwiec, mimo, iż ponowne otwarcie kin i teatrów miało miejsce już 21 maja. Jak wskazuje aktor, mimo, że spektakle były tworzone na bieżąco problemem jest dynamicznie zmieniająca się sytuacja:

W wielu teatrach to wyglądało tak, że spektakle były przygotowywane i trafiały do tzw. poczekalni żeby w momencie gdy to wszystko ruszy można było mieć gotowy materiał i go pokazać.(…) Dla wielu teatrów było trudne żeby zorganizować to pod względem marketingowym – mówi Patryk Szwichtenberg.

Aktor komentuje również jak pandemia wpłynęła na życie codzienne i zawodowe artystów. Według Patryka Szwichtenberga, warto żeby współcześni artyści posiadali umiejętność przebranżawiania się:

Ja miałem o tyle szczęścia, że ta praca cały czas była. Starałem się zwiększać swoją możliwość żeby robić różne rzeczy i nie ograniczać jedynie do tego zawodu. To jest chyba taka myśl, która powinna towarzyszyć współczesnym aktorom.

Patryk Szwichtenberg relacjonuje także bieżącą sytuację polskiego środowiska aktorskiego. Zdaniem rozmówcy Katarzyny Adamiak – aktorów jest na polskim rynku zbyt dużo:

Chyba powoli kończą się czasy specjalizacji.(…) Niestety jest za dużo aktorów. Taka jest prawda. Dużo z nich kończy uczelnię i dużo wchodzi do tego zawodu zupełnie innymi drzwiami – mówi Patryk Szwichtenberg.

Gość porannej audycji komentuje również reakcje środowiska teatralnego w związku z projektem ustawy o uprawnieniach artysty zawodowego. Patryk Szwichtenberg podchodzi do niej w sposób krytyczny:

Szczerze mówiąc jest to dla mnie dziwna sytuacja, a zwłaszcza ten fragment o opłacie reprograficznej. (…) Wydaje mi się, że jeżeli nie ma zapotrzebowania na jakąś sztukę należy podjąć inne kroki jako artysta, np. delikatnie się przebranżowić, a sztukę przynajmniej przez jakiś czas traktować jako coś, co sprawia nam przyjemność, co jest potrzebne do życia.

Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy w formie podcastu!

N.N.

Grzywaczewski: Litwa była pierwszym krajem, który wyzwolił się z sowieckiego więzienia narodów

Gościem audycji jest dziennikarz i podróżnik, Tomasz Grzywaczewski, który mówi o swoim najnowszym dokumencie „Litwa. W cieniu wieży”. Premiera produkcji odbędzie się 21 maja o godz. 22.50 na TVP1.

W rozmowie z Jaśminą Nowak Tomasz Grzywaczewski dotyka m.in. tematu swojego nowego filmu dokumentalnego. Dziennikarz i autor przybliża wydarzenia historyczne, które stały się główną osią fabuły:

Ten dokument opowiada o wydarzeniach sprzed 30 lat, kiedy Litwa wybijała się na niepodległość. Była pierwszym krajem, który wyzwolił się z sowieckiego więzienia narodów – podkreśla Tomasz Grzywaczewski.

Dziennikarz przytacza historie związane z litewską walką o niepodległość. Jednym z nich były wydarzenia tragicznego stycznia 1991 i masakra pod wileńską wieżą telewizyjną, o której opowiada film „Litwa. W cieniu wieży”:

Za tę niepodległość zapłaciła okrutną cenę. W masakrze pod wieżą telewizyjną w styczniu 1991 r. śmierć poniosło 14 mieszkańców Wilna, którzy zgromadzili się wokół wieży pokojowo demonstrując, broniąc nowo odzyskanej niepodległości – komentuje Tomasz Grzywaczewski.

Dziennikarz przybliża też słuchaczom WNET ujęte w jego filmie sylwetki Litwinów zasłużonych w walce o niepodległość Litwy:

W moim filmie przedstawiamy ludzi, którzy byli zaangażowani w odzyskanie niepodległości. Zarówno polityków i mężów stanu – jak chociażby Vytautasa Landsbergisa, pierwszego przywódcy odrodzonego państwa litewskiego – ale też zwykłych mieszkańców Litwy.

Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy w formie podcastu!

N.N.

Koronawirus: trwa luzowanie obostrzeń. Od piątku otworzą się m.in. kina i teatry

21 maja z powrotem otworzą się kina, teatry, a także domy i ośrodki kultury. Z kolei od 28 maja planowane jest przywrócenie siłowni i klubów sportowych oraz wnętrz lokali gastronomicznych.

Już od piątku, w ramach znoszenia kolejnych obostrzeń ponownie otworzą się instytucje kultury: teatry, opery, filharmonie i kina. Swoją działalność wznowią także domy i ośrodki kultury, które będą mogły na powrót prowadzić działania edukacyjne i animacyjne w pomieszczeniach zamkniętych, ale to nie wszystko.

Warto mieć na uwadze, że działające od 21 maja kina, teatry, opery i filharmonie będą mogły udostępniać publiczności jedynie połowę miejsc na widowni. Poza tym, w obiektach obowiązywać będą zasady reżimu sanitarnego m.in. obowiązek zachowania dystansu 1,5 m pomiędzy widzami lub słuchaczami. Co więcej, uczestnicy wydarzeń nie będą mogli spożywać na miejscu napojów i posiłków.

Poza instytucjami kultury odwiedzających będą mogły przyjąć także parki rozrywki na świeżym powietrzu. W tym wypadku również obowiązywać będzie zasada zachowania maksymalnie 50 procentowego obłożenia obiektu.

Z kolei już w kolejnym tygodniu, od 28 maja, nastąpią kolejne rozluźnienia restrykcji sanitarnych. Do swojej działalności powrócą siłownie i kluby sportowe. Warunkiem w tym wypadku będzie limit 1 osoby na 15 mkw. powierzchni, przy jednoczesnym zachowaniu reżimu sanitarnego.

Data 28 maja będzie równocześnie momentem przełomowym dla branży gastronomicznej. Od tego dnia restauratorzy, właściciele barów i kawiarni będą mogli przyjmować klientów wewnątrz lokali.

N.N.

Źródło: Onet.pl

Piejko o ks. Orzechowskim: Orzech nie lubił kombatanctwa i odcinania kartek od przeszłości. A miał się czym pochwalić

W nowym „Poranku WNET” dziennikarka Gazety Polskiej, Magdalena Piejko, opowiada o swoim najnowszym filmie na temat ks. Stanisława Orzechowskiego, który zmarł w środę.

W najnowszym „Poranku WNET” Magdalena Piejko mówi m.in. o postaci ks. Stanisława Orzechowskiego. Dziennikarka i dokumentalistka opowiada o swoich osobistych wspomnieniach, które dotyczą zmarłego duchownego:

We Wrocławiu „Orzecha” nikomu nie trzeba przedstawiać. Łączył różne środowiska i we Wrocławiu jest postacią kultową – komentuje Magdalena Piejko.

Rozmówczyni Łukasza Jankowskiego opowiada o długoletniej posłudze ks. Orzechowskiego we Wrocławiu i nie tylko. Magdalena Piejko wskazuje na jego pracę wśród różnych środowisk, które był w stanie połączyć wiarą ponad podziałami:

Pod jego skrzydłami byli nie tylko studenci, rodziny katolickie, ludzie „Solidarności”, wykładowcy. Myślę, że spokojnie można powiedzieć, że miliony osób przeszły przez jego ręce i dotknęły autentycznej, żywej wiary, osobowości bez kompromisowości, pogody ducha i życiowej mądrości.

Reżyserka przybliża również zawartą w jej najnowszym filmie pamięć o działalności opozycyjnej ks. Stanisłąwa Orzechowskiego. Jak podkreśla Magdalena Piejko duchowny miał na tym polu wiele zasług, którymi jednak nie lubił się chwalić:

My staraliśmy się to pokazać w filmie. Dzisiaj zresztą film jest udostępniony na You Tube, można wejść na niego przez Facebooka. I tam, w filmie połowę obrazu poświęciliśmy właśnie tej zapomnianej trochę karcie – mówi Magdalena Piejko.

Rozmówczyni Łukasza Jankowskiego przybliża słuchaczom zapomnianą część opozycyjnej przeszłości duchownego. Dziennikarka podaje konkretne przykłady i historie:

Zapomnianej także dlatego, że „Orzech” nie lubił kombatanctwa i odcinania kartek od przeszłości. A miał się czym pochwalić, bo pomagał internowanym, hipisom, w stanie wojennym dawał lekcje historii, ukrywał żołnierzy. (…) Chował w piwnicy uciekiniera z Armii Czerwonej.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

N.N.

Roman Gutek o ponownym otwarciu kin: Sięgniemy po filmy oscarowe, na które widzowie czekają

W nowym „Poranku WNET” założyciel „Gutek Film” i właściciel warszawskiego Kina Muranów, Roman Gutek, mówi o zbliżającym się otwarciu kin i teatrów, które nastąpi już 21 maja.

W porannej audycji Roman Gutek mówi o planowanym na 21 maja ponownym otwarciu kin i teatrów. Właściciel jednej z najbardziej znanych polskich firm dystrybuujących filmy przybliża słuchaczom co ceni w oglądaniu filmów w kinie:

Jestem dosyć staromodnym człowiekiem. Lubię oglądać filmy w kinie, z innymi. Lubię przeżywać emocje w kinie z innymi. Dla mnie ta wspólnotowość ma w kinie ogromne znaczenie – zaznacza Roman Gutek.

Właściciel Kina Muranów przybliża również obostrzenia sanitarne, które będą obowiązywały w salach kinowych po ich otwarciu 21 maja:

Maseczki oczywiście będą obowiązywały. Widzowie są na to przygotowani – mówi Roman Gutek.

Rozmówca Magdaleny Uchaniuk wspomina również atmosferę w jakiej przebiegały przygotowania do wznowienia pracy kin po pandemicznej przerwie. Jak wskazuje Roman Gutek, wszystko działo się odrobinę chaotycznie:

Było z tym troszkę zamieszania.(…) Początkowo przygotowaliśmy ofertę od 29 maja, ale została zmieniona i przyspieszona – opowiada gość „Poranka WNET”.

Ponadto, Roman Gutek zdradza słuchaczom WNET jakiego repertuaru mogą spodziewać się w kinach już od 21 maja. Jak wskazuje właściciel firmy dystrybucyjnej, kina położą nacisk m.in. na oscarowe produkcje:

Będą filmy oscarowe, na które widzowie czekają. Sięgniemy również do filmów starszych, których wyświetlanie przerwało wcześniejsze zamknięcie kin. Będzie to np. film Mariusza Wilczyńskiego „Zabij to i wyjedź z tego miasta”.

Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy!

N.N.

Joanna Kos-Krauze o projekcie ustawy o uprawnieniach artysty zawodowego: Walka o tę ustawę trwa już blisko 12 lat

W najnowszym „Poranku WNET” gości reżyserka i scenarzystka, Joanna Kos-Krauze, która mówi m.in. o projekcie ustawy o uprawnieniach artysty zawodowego.

[related id=144328 side=right]W nowym „Poranku WNET” Joanna Kos-Krauze zaznacza, że jest zadowolona z szansy wejścia w życia ustawy o uprawnieniach artysty zawodowego. Projekt ustawy zakłada możliwość włączenia najbiedniejszych artystów do powszechnego systemu ubezpieczeń. Rząd planuje dopłacać do składek na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne osobom posiadającym status artysty zawodowego, które mało zarabiają:

Ja jestem bardzo szczęśliwa, jak zresztą większość środowiska. Na konferencji po opublikowaniu pierwszego projektu tej ustawy wszyscy byliśmy wręcz wzruszeni – mówi reżyserka.

W rozmowie z Magdaleną Uchaniuk Joanna Kos-Krauze wskazuje, że powstanie projektu takiej ustawy stanowi szczególne osiągnięcie, które jednoczy środowisko artystyczne ponad podziałami:

To jest moment historyczny, bo można powiedzieć, że projekt tej ustawy powstał ponad naszymi gustami, podziałami politycznymi i środowiskowymi – podkreśla na antenie WNET artystka.

Joanna Kos-Krauze komentuje także wpływ pandemii na przyspieszenie prac nad nowym prawem. Jak zaznacza reżyserka, prace nad wspomnianym projektem trwają już ponad dekadę, a środowisko artystyczne wykazywało od początku duże zaangażowanie:

Środowisko było zdeterminowane. Walka o tę ustawę trwa od blisko 12 lat. Pandemia niczym w soczewce po prostu uwypukliła wszystkie systemowe problemy.

Ponadto, gość Radia WNET analizuje sytuację prawną środowiska artystycznego z punku widzenia najnowszej historii Polski:

Kiedy po 89′ przyszła przemiana polityczna i transformacja ekonomiczna, zapomniano o grupie zawodowej, która tworzy podstawowe wartości. Kultura ma olbrzymią rolę społeczną. Teraz tym bardziej widać to w społeczeństwie kryzysu, jak teraz przy pandemii – mówi Joanna Kos-Krauze.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

N.N.

Już w piątek premiera wywiadu z Ewą Krawczyk. To pierwsza rozmowa jakiej udziela po śmierci męża, Krzysztofa Krawczyka

Małżonka zmarłego Krzysztofa Krawczyka zdecydowała się na udzielenie pierwszego od długiego czasu wywiadu. W programie „Alarm!” w TVP mówi m.in. o synu muzyka i towarzyszącej im medialnej burzy.

Już w piątek 30 kwietnia nastąpi premiera wywiadu, którego Ewa Krawczyk postanowiła udzielić po śmierci swojego męża, piosenkarza Krzysztofa Krawczyka. W rozmowie dla programu Telewizji Polskiej „Alarm!” opowiada m.in. o synu artysty, a także towarzyszącej ich relacji medialnej burzy. Przedpremierowe fragmenty rozmowy jako pierwszy publikuje „Super Express”.

Wywiad z małżonką zmarłego wokalisty przeprowadził jeden z autorów dokumentu „Krzysztof Krawczyk – całe moje życie”, Krystian Kuczkowski. W rozmowie pojawia się m.in. trudny wątek syna muzyka, Krzysztofa Krawczyka juniora.

Jak podają media, syn zmarłego artysty miał przed śmiercią ojca wytoczyć mu sprawę o alimenty. Sprawa ta została jednak umorzona. Temat syna zmarłego Krzysztofa Krawczyka komentuje w najnowszym wywiadzie Ewa Krawczyk:

Mój mąż w niebie płacze, widząc, co się dzieje. Moje serce jest otwarte dla Krzysia juniora. Kilka dni temu przypadkowo spotkaliśmy się przy grobie Krzysztofa. Rozmawialiśmy życzliwie. Mam nadzieję, że ta rozmowa przerodzi się w coś dobrego. Tego chciałby mój mąż. Teraz czekam na gest i telefon ze strony Krzysztofa juniora. Nie powinien słuchać złych doradców.

W emitowanej w piątek na antenie TVP rozmowie, żona zmarłego wokalisty wspomina również ostatnie chwile Krzysztofa Krawczyka:

Krzysztof nie był pogodzony z odejściem. Widziałam to w jego oczach. Znałam go doskonale. Walczył, chciał żyć, bo mieliśmy jeszcze wiele planów – opowiada w rozmowie z Krystianem Kuczkowskim Ewa Krawczyk.

Pierwszy po śmierci Krzysztofa Krawczyka wywiad z jego małżonką wyemituje w piątek 30 kwietnia, w programie „Alarm!” Telewizja Polska.

N.N.

Źródło: Onet.pl/media