Ruchu ʼ68 wprawdzie się nie różnicuje, ale w Paryżu i Berlinie walczono o to, z czym walczono w Warszawie i Pradze

Marsz przez instytucje przyniósł „liberalną demokrację”, która tak zafascynowała komunistów w bloku sowieckim, że zrezygnowali z dyktatury na rzecz tejże liberalnej demokracji, „dając się obalić”.

Jan Bogatko

Lato 1966 roku spędzałem nad Bałtykiem. W Sopocie. W lipcu, bez rozgłosu, kręcono tam film Kot i mysz według noweli Güntera Grassa.

Piękny, słoneczny dzień. Lars i Peter, trochę młodsi ode mnie, grali w tej zachodnioniemieckiej produkcji Hansjürgena Pohlanda. Poznaliśmy się na plaży Grand Hotelu, w którym mieszkali. Interesowało ich wszystko: jak się żyje w Polsce, czy jestem zadowolony z socjalizmu, o czym myślą moi rówieśnicy. Non Stop („kultowy” wówczas namiot beatowy nad morzem) niewiele ich interesował. Kiedy wracałem z plaży, jakiś ciężkawy człowiek w garniturze i z pederastką na przegubie ręki (dziś powiedzielibyśmy pewnie ‘gejką’?) spytał się mnie, czy mam zapałki (wówczas dymiłem jak komin) – a kiedy mu je, przytakując, podałem, zapytał: – A o czym to rozmawiałem z chłopakami? Od niego dowiedziałem się też, kim byli aktorzy. Synami nadburmistrza Berlina Zachodniego, Willy’ego Brandta. Niezłe! W gazetach na ten temat raczej nic nie było. – O płytach i laskach – powiedziałem. Jednak każdy człowiek, nawet bardzo młody (a może dlatego?), ma w sobie zmysł samoostrzegawczy.

O czym rozmawialiśmy? Może to i dziwne, ale o polityce.

Lars i Peter byli bardzo lewicowi, tak lewicowi i zachwyceni socjalizmem, jak każdy postępowy mieszkaniec wolnego Zachodu. Marzyli po prostu o rewolucji socjalistycznej (doszło do niej w Niemczech w niespełna dwa lata później, w 1968 roku). Nie byli w stanie pojąć, dlaczego socjalizm, przyniesiony Polakom przez Armię Czerwoną, miałby być taki zły.

– Patrz, jak wszystko tu jest tanie – przekonywali mnie, przeliczając na złote zachodnie marki po czarnorynkowym kursie. Opowieści o prześladowaniach, cenzurze, policji politycznej, zaginionych ludziach nie chcieli nawet słyszeć. – To wszystko faszystowska propaganda – mówili (nie jestem pewny, czy Lars i Peter użyli wtedy określenia „faszystowska” czy „amerykańska”, ale coś w tym duchu).

Człowieka w garniturze z pederastką widziałem jeszcze raz na sopockiej plaży. Spoglądał na nas (byliśmy sporą grupką dziewcząt i chłopców) spoza gazety. Ale już o zapałki nie prosił. Miał własne?

Kolej na szwenk: Warszawa, Pałac Mostowskich, rok 1968. Doprowadzają mnie z celi w podziemiu pałacu do pokoju przesłuchań. „Moim” śledczym jest kapitan SB Samojluk Oczywiście nie mam pewności, czy to jego prawdziwe nazwisko, czy pseudonim z czasu walki o socjalizm i demokrację. Jednak Lista Wildsteina zdaje się potwierdzać tożsamość oficera Służby Bezpieczeństwa. Widnieje na niej niejaki Zbigniew Samojluk, opatrzony cyfrą „0”, oznaczającą – jak poucza legenda – etatowych oficerów SB. I oto w kwietniu 1968 roku Samojluk ni z tego, ni z owego pyta mnie (bez związku ze sprawą przeciwko mnie, dotyczącą zbrodni wydrukowania ulotek, mających na celu obalenie Polski Ludowej itd.), jak leci… Larsowi i Peterowi!

Rok 1968! Barykady w Paryżu i w Berlinie, strajk okupacyjny na UW w Warszawie. Młodzi ludzie wychodzą na ulice. W ruch idą pałki, armatki wodne i gaz łzawiący. Jakże inne powiewają flagi. W Paryżu czy w Berlinie – czerwone; w Warszawie czy w Krakowie – biało-czerwone.

Protesty przeciwko udziałowi Amerykanów w wojnie w Wietnamie, jakie przelewały się przez zachodnią Europę, niezbyt zachęcały polską młodzież do wznoszenia barykad na ulicach miast; jej troską była cenzura, celem – polityczna wolność, w tym zrzeszania się, oraz – zwłaszcza na lewicy – socjalizm z ludzką twarzą, bo o demokracji młodzi ludzie w obliczu sowieckiej dominacji w Polsce mogli tylko marzyć. I tak sroga spotkała ją za to kara. Wprawdzie pisząc o ruchu ʼ68 na tzw. Zachodzie na jednym oddechu wymienia się Paryż, Berlin, Warszawę i Pragę, to jednak cele walki były całkiem odmienne: tam, w Paryżu czy w Berlinie, walczono w gruncie rzeczy o to, z czym walczono w Warszawie i w Pradze. Bój w Paryżu czy w Berlinie, a w jego wyniku marsz przez instytucje, przyniósł „liberalną demokrację”, która zafascynowała komunistów w bloku sowieckim do tego stopnia, że zrezygnowali z dyktatury na rzecz tejże liberalnej demokracji, „dając się obalić”. Z jednym wyjątkiem: NRD. Tam naprawdę komunizm poniósł klęskę. Tak się przynajmniej wówczas wydawało.

A na Zachodzie bez zmian. Lewica krok za krokiem przejmowała urzędy i uniwersytety, nie wywołując najmniejszych krytycznych uwag ze strony konserwatystów czy Kościołów (które, protestanckie zwłaszcza, skręciły ostro w lewo).

Z czasem, kiedy klasa robotnicza skończyła się jako garb, na którym można było wspiąć się do władzy, lewica postawiła na LGBT. Dziś nie broni ona już (nawet teoretycznie) biednych, tylko bogatych i ich przywilejów.

Jej aktywiści-decydenci przyznają granty wyłącznie za publikowanie pożądanych treści, finansują pseudonaukowe prace gender, określają warunki gry, przyznają wysokie nagrody w ogłaszanych konkursach, decydują o karierach. To oni definiują na nowo pojęcie ‘demokracja’ (tylko ‘demokracja liberalna’), prawa człowieka (aborcja, eutanazja), wolność słowa (tylko dla liberałów). Nie zdają sobie sprawy (a raczej nie chcą zdawać) z faktu, że taka demokracja, takie prawa człowieka, taka wolność słowa, jakiej żądają, były przecież gwarantowane zarówno przez narodowy socjalizm, jak i sowiecki system „państwa prawa”!

Cały felieton Jana Bogatki pt. „Zachód jest czerwony” – jak co miesiąc, na stronie 3 „Wolna Europa” „Kuriera WNET”, nr listopadowy 65/2019, gumroad.com.

Aktualne komentarze Jana Bogatki do bieżących wydarzeń – co czwartek w Poranku WNET na wnet.fm.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia  na gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 19 grudnia.

Felieton Jana Bogatki pt. „Zachód jest czerwony” na s. 3 „Wolna Europa” listopadowego „Kuriera WNET” nr 65/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Paweł Lewandowski: Polacy nie chcą płacić abonamentu, bo uważają go za kolejny podatek

Paweł Lewandowski o decentralizacji i repolonizacji mediów, lustracji w świecie kultury, abonamencie i tym czym go zastąpić, kwestii filmu Zalewskiego i o Polskiej Fundacji Narodowej.

Z Pawłem Lewandowskim powracamy do tematu filmu „Zdarzyło się w Polsce”, o którym mówiliśmy dwa tygodnie temu.

Żeby zrobić film trzeba znaleźć ekipę, podpisać z nią umowę, zbierać faktury i rachunki by rozliczyć się z dotacji.

180 tys. nierozliczonych pieniędzy zostało zwróconych przez Jerzego Zalewskiego. Lewandowski mówi, że ze względu „niejasności w rozliczeniu” film został skierowany do zaufanej Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych w Warszawie. W przeszłości realizowała ona „Legiony” i kończyła „Smoleńsk”. podkreśla, że:

To jest największa wytwórnia w Polsce.

Jerzy Zalewski musi w jego ocenie współpracować z Włodzimierzem Niderhausem, jeśli chce dokończyć swój film. Lewandowski nie ma żadnych informacji nt. agenturalnej przeszłości szefa WFDiF, i jak mówi, nie ma możliwości i prawy by sprawdzić, czy ktoś współpracował z SB czy nie. Dodaje, że jest zwolennikiem wprowadzenia przepisów, które by na to pozwalały.

Podsekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego mówi o tym nad czym pracuje ministerstwo i o dekoncentracji mediów. Stwierdza, że przepisy dotyczące mediów są w gestii ministra kultury.

Tak naprawdę chodzi o jedno- zapewnienie rzetelności i pluralizmu medialnego.

Jest to istotne żebyśmy mogli wypracować sobie zdanie. Większy pluralizm to także, jak mówi, lepsza walka z fake newsami. Tłumaczy różnicę między dekoncentracją a repolonizacją. Stwierdza, że jeśli chodzi o repolonizację to wywłaszczania kogoś, zwłaszcza mediów jest utrudnione przez ustawę i  konstytucję.

Polacy nie chcą płacić abonamentu, bo uważają go za kolejny podatek.

Lewandowski dodaje, że nie ma planów by znieść abonament. Jednocześnie jak mówi państwo dopłaca do telewizji z budżetu. Są to pieniądze, jak mówi, płacone za tych, którzy są zwolnieni z opłat. Uważa, że powinien być jeden system, w miarę niezależny od polityków. Powinien być on automatyczny. Winien to być albo jakiś rodzaj opłaty albo. Na Zachodzie Europy jest opłata audiowizualna. Podkreśla, że sposób poboru abonamentu w Polsce jest nieskuteczny. Nasz gość dodaje, iż wystarczyłoby żeby każda pracująca osoba płaciłaby 8 zł miesięcznie i mielibyśmy 2,5 mld rocznie, co wystarczyłoby na utrzymanie wszystkich mediów publicznych.

Polska Fundacja Narodowa bardzo dużo dobrych rzeczy zrobiła.

Polemizuje z krytyką lewicy, która zarzuca PFN, że marnuje pieniądze podatników. To, że Polacy w Polsce nie dostrzegają jej działań wynika z tego, że działa ona za granicą, by tam promować nasz kraj.  Dofinansowała ona film o Witoldzie Pileckim, ze swoich 200 mln zł jakie dostaje.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

W Izraelu nikt nie ukrywa że Polski i Polaków się tam nie lubi. Wpływ na to mają również wydarzenia z roku 1968

Mariusz Pilis pracując nad swoim filmem o stosunkach polsko-żydowskich rozmawiał w Izraelu o historii polsko-żydowskiej, postrzeganiu Polski i Polaków oraz o zwrocie mienia bezspadkowego.


Mariusz Pilis, polski reżyser, scenarzysta filmowy, dziennikarz i korespondent wojenny, mówi o jego pobycie w Izraelu, gdzie pracował nad nowym filmem.

To jest film o stosunkach polsko-żydowskich, o tym, co niepokoi dzisiaj polaków w debacie publicznej, czyli ewentualnych konsekwencjach ustawy 447. Starałem się zbierać materiały w Izraelu, oczywiście wcześniej zbierałem różne głosy i w Stanach Zjednoczonych i w Polsce.

W swojej pracy reżyser spotykał się z różnymi środowiskami żydowskimi od ofiar holocaustu po polityków, aby dowiedzieć się co Żydzi w Izraelu wiedzą o Polsce i jak postrzegają Polaków:

W Izraelu nikt nie ukrywał że Polski i Polaków się tam nie lubi, to jest dla mnie rzeczywiście zaskakujące […] Udało mi się znaleźć jakieś odpowiedzi dlaczego się tak dzieje. Ma na to wpływ postrzeganie przez Żydów II wojny światowej i poprzez z naszej perspektywy zakłamaną narracją z naszą bardzo negatywną rolą.

Wpływ na to miałyby mieć lata 60. i kwestia wyrzucenia żydów z polski w 1968 roku. Jak zauważa Mariusz Pilis, mieszkańcy Izraela mają bardzo jednoznaczny obraz historii polsko-żydowskiej i jest on bardzo negatywny:

Nie wiem, czy uda się to zmienić. Na pewno nie jest to proces prosty i krótki. […] Nie wszyscy się zgadzają na to, żeby ta narracja brała w Izraelu górę, ale niestety tak jest.

Co do mienia bezspadkowego, które należało przed wybuchem wojny do polskich Żydów, mnóstwo z rozmówców jest zdania, że to mienie nie powinno być oddawane Żydom. Uważają oni, iż jeśli nie ma spadkobierców, należy ten temat zamknąć. W dużej mierze to amerykańskie podmioty żydowskie pragną rozwiązać ten domniemany problem:

To jest głos przede wszystkim organizacji żydowskich ze Stanów Zjednoczonych.

K.T. / A.M.K.

Co nowego w kinie argentyńskim?

Kino argentyńskie w Polsce jest słabo znane, dlatego tym bardziej warto załapać się na niezwykłą okazję, jaką jest Pierwszy Przegląd Nowego Kina Argentyńskiego! Opowiemy o nim w República Latina!

Co nowego w kinie argentyńskim? Dlaczego zasługuje ono na uwagę?
Czy warto wybrać się na Pierwszy Przegląd Nowego Kina Argentyńskiego do Kina Muranów?

W najbliższy czwartek, w Warszawie, w warszawskim kinie Muranów rozpoczyna się czterodniowa impreza dla miłośników kina i Argentyny oraz dla wszystkich ciekawych nowinek ze świata Ameryki Łacińskiej: Pierwszy Przegląd Nowego Kina Argentyńskiego 21-24 listopada, podczas którego pokazane zostanie to, co aktualnie dzieje się w argentyńskim kinie. Będzie okazja obejrzeć zarówno niezależne jak i mainstreamowe produkcje ukazujące, między innymi, rolę związków zawodowych rzeźników na losy Perona, zaśnieżone południe i upalną północ, tango z nieco innej perspektywy oraz filmy opowiadające o tym, jak wiele nas łączy z Argentyńczykami, chociaż być może jeszcze nie zdajemy sobie z tego sprawy.

A już w poniedziałek w programie República Latina przedsmak tej imprezy. Paweł Hammer i Zbyszek Dąbrowski rozmawiać będą z Natalią Napiórkowską, współorganizatorką (z Marcelo Landro) przeglądu i młodą wyjadaczką (sic!) świata produkcji filmowej. Opowiadać będą o filmach przeglądu, realiach organizacji takiego niezależnego wydarzenia, życiu w Buenos Aires, kondycji kina argentyńskiego i kto wie, o czym jeszcze…

Stowarzyszenie PUENTE jest partnerem przeglądu.. Mamy kilka wejściówek dla słuchaczy programu República Latina.. Zapraszamy przed odbiorniki!

Abby Johnson: Polska musi pozostać silna, a jej Kościół piękny. Tego potrzebują katolicy na całym świecie!

– Kiedy ludzie myślą o Kościele katolickim, do głowy przychodzi Watykan, Rzym. Dla wielu jednak wspólnota ta kojarzy się z Polską. Kraj ten musi pozostać silny – mówi Abby Johnson.

 

 

Abby Johnson, główna bohaterka filmu “Nieplanowane”, której rolę w amerykańskiej produkcji odegrała Ashley Bratcher, opowiada o okolicznościach, w jakich zrezygnowała z pracy w jednej z klinik Planned Parenthood, by następnie stać się gorącym przeciwnikiem aborcji. Początkowo kobieta myślała, że będzie pracować we wspomnianej organizacji aż do emerytury. W tamtym czasie była z siebie bardzo dumna – szybko awansowała, by ostatecznie zostać jedną z najmłodszych w kraju dyrektorek giganta wykonującego aborcje. Abby Johnson wierzyła wtedy, że poprzez swoją pracę pomaga kobietom, dając im możliwość rozwoju czy zdobywania wykształcenia. Pewnego razu kobieta została poproszona o asystowanie przy aborcji przeprowadzanej z użyciem USG. Dziecko, którego miano się pozbyć, miało 13 tygodni, a jego ciało było już wykształcone. Na monitorze dyrektorka Planned Parenthood ujrzała, jak dziecko walczy o życie, uciekając przed narzędziami zabiegowymi. Abby Johnson zrozumiała wtedy, że musi odejść z organizacji, że nie stoi po właściwej stronie.

Kobieta dzieli się również swoim przesłaniem skierowanym do Polaków.

Kiedy ludzie myślą o Kościele katolickim, do głowy przychodzi Watykan, Rzym. Ale dla wielu z nas Kościół katolicki kojarzy się z Polską, z pięknem polskiego Kościoła. Polska musi pozostać silna. Polacy muszą dawać świadectwo wiary na każdym kroku.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Prawda o przemyśle aborcyjnym. Bodasiński:  „Nieplanowane” to film, który dotyka serca człowieka

Maciej Bodasiński o filmie  „Nieplanowane”, jego realizacji i odbiorze i niezwykłej historii Abby Johnson, która porzuciła pracę dyrektorki kliniki Planned Parenthood.

Maciej Bodasiński mówi o filmie  „Nieplanowane”, w którego dystrybucję jest zaangażowany. Opowiada on historię Abby Johnson, która była kierowniczką jednej z klinik aborcyjnych  USA, by pod wpływem tego, co zobaczyła, odejść z Planned Parenthood i przejść na pozycje pro-life. Film wywołuje duże poruszenie na świecie.

Producenci założyli, że zrobią bardzo precyzyjną opowieść, przedstawią to, o czym napisała Abby Johnson, narażając się na pozwy.

Pokazują oni w swoim  filmie, że wbrew propagandzie Planned Parenthood, które przedstawia się jako organizacja dbająca o zdrowie kobiet i propagująca świadome macierzyństwo, „celem tej instytucji jest propagowanie aborcji”. Jak podkreśla Bodasiński, „tu chodzi o miliardowe dochody z aborcji, sprzedaży organów”.

Nasz gość odnosi się do krytyki filmu, gdzie zarzuca się m.in. niewiarygodność sceny, w której w trakcie aborcji płód odsuwa się od szczypiec abortera. Lekarz (grany notabene przez byłego abortera) w filmie  stwierdza, że „one zawsze tak robią”. To, że nie jest to wymysł filmowców lub Abby Johnson potwierdza dokument „Niemy krzyk” Bernarda Natansona pokazujący, iż ludzie na tym etapie rozwoju tak się zachowują.

Pierwsi ludzie, do których idzie, to proliferzy, którzy codziennie protestowali, nie krzyczeli, nie atakowali, byli jedynymi, którzy okazywali jej prawdziwe uczucie.

Bodasiński zwraca uwagę na postawę obrońców życia, którzy nie atakują nikogo, tylko cierpliwie czekają, aż człowiek będzie gotów, by się otworzyć na ich przekaz. Odnosi się do zarzutu, jakoby Abby Johnson zrezygnowała z pracy w Planned Parenthood, z powodów finansowych. Zwraca uwagę, że kobieta „zarabiała doskonale w Planned Parenthood, była dyrektorką kliniki aborcyjnej”. Absurdem zaś byłoby „porzucenie intratnej pracy dla biednej fundacji pro-life z powodów finansowych”.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Łukasz Korwin: TVP nie jest zainteresowana realizacją dokumentu na temat ocalonego z Holocaustu

Łukasz Korwin o dokumencie na temat Bronisława Erlicha, który przeżył Zagładę dzięki pomocy Polaków i próbach zdobycia środków na ten projekt.

Łukasz Korwin opowiada o produkcji filmu dokumentalnego dotyczącego Bronisława Erlicha, warszawskiego Żyda ocalonego z Holocaustu.

Na swojej drodze ku ocaleniu spotkał wielu Polaków, gdyby spotkał choć jednego Polaka, który by nie chciał mu pomóc, tylko zadenuncjować, […] to pana Erlicha nie byłoby wśród nas.

Podkreśla, że losy tego człowieka przeczą tezie jakoby Polacy „wyssali antysemityzm z mlekiem matki”. Mówi o pomocy, jaką ukrywającemu się Żydowi udzielił adwokat Józef Siewaszewicz, załatwiając mu fałszywe aryjskie dokumenty. Polak został zamordowany przez Niemców za pomaganie Żydom.

Reżyser prowadzi akcję zbiórki pieniędzy [która jest dostępna tutaj] na ponowne wydanie książki autobiograficznej Bronisława Erlicha „Bronisław Erlich — żydowskie dziecko Warszawy” oraz na film dokumentalny, który chce o nim zrobić. Jednak z projektem są pewne problemy. Zgłoszony TVP projekt filmu, został nieformalnie odrzucony przez telewizję publiczną po miesiącach oczekiwania na decyzję o koprodukcji. Powody nie są jasne.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Witt: Jarosław Kaczyński cieszy się poparciem szerokich mas społeczeństwa kosztem elit

Piotr Witt o znaczeniu autorytetów w polityce i debacie publicznej, ich hipokryzji i tym jak komuniści je tworzyli dla własnych potrzeb oraz co oznacza Nobel dla Olgi Tokarczuk.

Nobel ma wpływ o wiele większy na świecie niż myślą polscy ministrowie.

Piotr Witt o politycznym  znaczeniu nagrody nobla dla Olgi Tokarczuk. Jak mówi, stwierdzenie, iż Polacy „muszą zapłacić za zbrodnie dokonane na Żydach nabiera nowego ciężaru” jako „opinia słynnej pisarki”. Odnosząc się do rozmowy Pawła Lisickiego z Krzysztofem Skowrońskim na temat „Ksiąg Jakubowych” stwierdza, że od tego jak książkę oceniają czytelnicy jest to co mówią o niej autorytetu. Nie każdy bowiem znajdzie czas na lekturę „tysiącstronicowego dzieła o zawiłościach mistycyzmu żydowskiego na Podolu w XVIII w.”. Łatwiej zdać się na opinię komitetu Noblowskiego, a z książką zapoznać się za pośrednictwem ekranizacji serialowych i filmowych, których powstanie przewiduje nasz korespondent.

Witt mówi o walce elit z Prawem i Sprawiedliwością. Stwierdza, że „autorytetom ukształtowanym przez komunę ślamazarna polityka historyczna PiS-u nie potrafiła przeciwstawić niczego”. Jarosław Kaczyński ma jego zdaniem za sobą naród, ale ignoruje elity. Dodaje, iż „rząd konserwatywny o wiele chętniej finansuje swoich przeciwników niż zwolenników”. Nasz korespondent w swym felietonie opowiada o sile przekazu autorytetów. Wspomina swoją współpracę z redakcją „Kultury”, gdzie szefowa redakcji Irena Dziedzic w sytuacjach trudnych mówiła „wołajcie autorytety”.

Od etyki i moralności był prof. Henryk Jankowski, zmarły z przepicia, od religii był Jerzy Zawiejski, prywatnie organizator orgii homo z klerykami, później Tadeusz Mazowiecki, pogromca biskupów, dyżurny chrześcijanin, od filmów wielki Wajda.

Podkreśla, że komuniści po przejęciu władzy przeciągnęli na swoją stronę ludzi takich jak „Tuwim, Ważyk, Andrzejewski, Konwicki”. Poza przejęciem przedstawicieli starej elity komuniści tworzyli nową. Tak było zdaniem Witta z Andrzejem Wajdą, którego doceniono nie za talent, tylko za wierność Partii. Witt przytacza opinię jednej ze szwajcarskich gazet komentujących wówczas działalność polskiego reżysera i jego występy na międzynarodowych festiwalach:

Tacy artyści jak Andrzej Wajda są emisariuszami zręcznie działającego systemu Chruszczowa wysyłanymi na Zachód jako pułapka na głupców.

Pozorna wolność artystyczna miała zdaniem Szwajcarów czynić z artystów lepsze narzędzie niż z twardogłowych propagandzistów.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

 

Witt: Jacques Chirac był oskarżony o zatrudnianie jako mer Paryża martwych dusz

Piotr Witt o zarzutach wobec zmarłego prezydenta Francji, Domu Kombatanta w Paryżu i wrażeniach z Festiwalu Filmowego „Niepokorni Niezłomni Wyklęci” w Gdyni, gdzie był w jury.

Piotr Witt o zmarłym Jacques’u Chiracu, który był uroczyście żegnany przez Francuzów. Pożegnanie to komentuje, stwierdzając, że „politycy zwykle zmarłego kolegę żegnają z wielką ulgą przy fanfarach i sztandarach”. Korespondent zgodnie z maksymą Woltera „o żywych tylko dobrze, o zmarłych cała prawda”, nie szczędzi krytyki zmarłemu prezydentowi.

Był oskarżony, że jako mer Paryża, zatrudniał martwe dusze. Były to zazwyczaj ludzie wpływowi, którzy zarabiali bardzo dużo. Nikt ich nie widział w ratuszu, nawet podczas wypłat pensji.

Korespondent mówi o 70 tys. ludzi zatrudnionych przez mera, którzy byli utrzymywani z funduszu Paryża. Wydatki te są powodem, dla którego Paryż, gdzie cena mieszkania wynosi 30 tys. euro za m², jest zadłużony do 2057 r. Dzieje się tak mimo, że „Paryż przy francuskiej centralizacji skupia biura najważniejszych francuskich przedsiębiorstw”, a więc ma niemałe przychody. Witt ironizuje, stwierdzając, że Chirac stanowił „egzemplifikację równości wobec prawa”:

Jego równość wobec prawa, którą egzemplifikował, polegała na tym, że wszczęto wobec niego proces, który trwał latami, niczym się nie zakończył, a tymczasem prezydent dostał Alzheimera i zmarł.

Korespondent odnosi się również do sprawy Domu Kombatanta w Paryżu, który został zakupiony z żołdu polskich żołnierzy na zachodzie, po to by Polonia paryska miała miejsce dla działań społecznych. Na pałacyk od dawna trwają zakusy. Obecnie jest on w posiadaniu Polskiej Misji Katolickiej.

Wysłuchaj tej części rozmowy już teraz!

Piotr Witt w pierwszej części rozmowy mówi o nagrodzie dla Najlepszego Dokumentu Radiowego na XI Festiwalu Filmowym „Niepokorni Niezłomni Wyklęci” w Gdyni. Był na nim członkiem jury, razem z Anną Sekudewicz i Ireną Piłatowską. Nagrodę główną przyznali reportażowi autorstwa Joanny Bogusławskiej pt. „Przerwane milczenie”.

Opowiada ten reportaż historię odkrycia grobów katyńskich. Tych grobów nie odkryli Niemcy, tylko Polacy wywiezieni przez Niemców na roboty do Smoleńska. Z 34-osobowej grupy powrócił jeden człowiek, Henryk Kopczyński, autor doskonale zredagowanej relacji.

Nasz korespondent opowiada również o wrażeniach z tego festiwalu. Jak mówi, „człowiek ma naturalną potrzebę przebywać w dobrym towarzystwie”. O twórcach festiwalu mówi, że to „ludzie ideowi, działający dla zachowania godności i pamięci”.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Sellin: Holland okazała się niewdzięczna. Rząd finansuje prawdziwą kulturę, w tym jej filmy, bardziej niż kiedykolwiek

– Widziałem, że słowa Holland mocno zażenowały część widowni 44. FPFF w Gdyni. Jej manifest polityczny nie miał nic wspólnego z prawdą. Obecna władza nie walczy z kulturą – mówi Jarosław Sellin.


Jarosław Sellin, wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego, odnosi się do słów reżyserki Agnieszki Holland, które wypowiedziała podczas sobotniej gali kończącej 44. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Odbierając Złote Lwy – główną nagrodę konkursu – za film „Obywatel Jones”, odczytała ona komunikat Kultury Niepodległej, czyli apolitycznego ruchu artystów i ludzi kultury. Stwierdzono w nim m.in., że „polskie władze są na wojnie z kulturą” oraz że „próbują cenzurować dzieła, instytucje i wydarzenia nie tylko w świecie filmu. Stosują urzędowe naciski, szantaż finansowy, przejęcie instytucji, obsadzanie stanowisk ideologami, wycofywanie się z zawartych umów”.

Gość Poranka stwierdza, że swoim przemówieniem reżyserka okazała niewdzięczność wobec Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Instytucja ta bowiem według Sellina wspiera prawdziwą kulturę, w tym filmy Holland, bardziej niż kiedykolwiek. Podkreśla, że rząd Prawa i Sprawiedliwości dwukrotnie zwiększył dofinansowanie polskich filmów.

Obserwując salę widziałem, że jakaś część sali była mocno zażenowana tym, co usłyszała od pani wybitnej reżyser, ponieważ pozwoliła sobie na wygłoszenie pewnego manifestu politycznego. Nie miało to nic wspólnego z prawdą i obiektywną oceną rzeczywistości. Jeżeli pani Agnieszka Holland powiedziała w tym ostatnim swoim słowie, że obecna władza jest na wojnie z kulturą, to ja już zwracam uwagę, że jeśli już protestujemy przeciwko czemuś, to przeciwko antykulturze i barbarzyństwu w kulturze.

Wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego opowiada również o budowie Muzeum Historii Polski w Warszawie, a także o Muzeum Żołnierzy Wyklętych w Ostrołęce, gdzie trwa instalacja wystawy stałej.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.