Wysłuchaj całej audycji już teraz!
MiŚ – moralne dozbrojenie i szczere zwycięstwo – 10.09.2025 r.
Aneta Ciężarek ,koordynatorka peregrynacji obrazu Matki Bożej Zwycięskiej Łaskawej, uważa, że Polska potrzebuje III Cudu nad Wisłą. Zgłoszenia: aneta.ciezarek@gmail.com.
Miłość do śmierci to książka Pawła Zuchniewicz. Przybliża ona losy postaci o niezwykłym życiorysie – Stanisławy Umińskiej. Po odebraniu życia nieuleczalnie choremu narzeczonemu, wstąpiła do zakonu
Zapraszamy na niezwykłą opowieść o Stanisławie Umińskiej – jednej z najzdolniejszych aktorek młodego pokolenia lat 20., która po dramatycznych wydarzeniach w Paryżu porzuciła scenę, by zostać siostrą zakonną.
Poznamy jej drogę: od warszawskich początków i sukcesów w Teatrze Polskim, przez wielką miłość i tragedię związaną z Janem Żyznowskim, aż po przemianę duchową i życie w zgromadzeniu Sióstr Benedyktynek Samarytanek Krzyża Chrystusowego.
To historia kobiety, której proces sądowy stał się głośnym tematem w całej Europie i wzbudził dyskusję nt. zasadności skracania cierpienia ludzkiego, poprzez odbieranie życia osobom nieuleczalnie chorym.
Stanisława Umińska, później już jako s. Benigna całe swoje życie oddała Bogu, pomagając osobom najbardziej cierpiącym.
Wspomnienie Ireny Jarockiej w rocznicę urodzin czyli Kiedyś to było – 18.08.2025 r.
Kamilianin w rozmowie z Wojciechem Jankowskim opowiada o działalności swojego zakonu na terenie Gruzji. Zazwyczaj jest to pomoc osobom chorym.
Ojciec Zygmunt Niedźwiedź opowiada historię zakonu. Działalność kamilianów sięga XVI wieku i nawrócenia ich założyciela, św. Kamila. W Gruzji natomiast zakon funkcjonuje od 28 lat. Jak wskazuje, głównie zajmuje się opieką i pomaganiem dzieciom, osobom z niepełnosprawnościami oraz starszym. Obecnie na terenie Gruzji znajdują się trzy ośrodki: jeden w stolicy kraju, Tbilisi, drugi w wiosce Chizabawra, a trzeci można napotkać w mieście Achalciche.
Kamilianin wyraża także prośbę o wsparcie. Zakon buduje centrum dla osób z niepełnosprawnością i zaznacza, że wciąż potrzebna jest pomoc:
Budujemy dla osób z niepełnosprawnością nowe centrum dla nich. Budynek jest w stanie surowym, ale jeszcze bardzo dużo zostało pracy, żeby to wszystko wykończyć, kupić wszystkie sprzęty. Jeżeli ktoś jest zainteresowany wsparciem, może odszukać w internecie „PRO SPE”, fundację o takiej nazwie, która ma siedzibę w Rzeszowie na ulicy Śreniawitów.
/pk
14 sierpnia, w 84. rocznicę śmierci św. Maksymiliana Kolbego, Konrad Mędrzecki gości twórców amerykańsko-polskiego filmu Triumf serca – reżysera Anthonego D’Ambrosio oraz producentkę Cecilię Stevenson
Rozmówcy mówią o inspiracjach, pracy nad produkcją i przesłaniu, jakie niesie historia polskiego męczennika.
Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!
Antonio D’Ambrosio wspomina, że postać św. Maksymiliana Kolbego była mu znana już w dzieciństwie, ale prawdziwe zainteresowanie przyszło w dorosłości, w czasie ciężkiej choroby i osobistego kryzysu:
Historia św. Maksymiliana Kolbego zaczęła mnie nawiedzać… Gdy odkryłem, że w bunkrze głodowym nie tylko sam oddał życie, ale też zamienił rozpacz w piesń i nadzieję, zrozumiałem, że jego ofiara ocaliła nie tylko towarzyszy niedoli, lecz i tysiące serc w Auschwitz. Ta opowieść rozpaliła we mnie pragnienie, by ją opowiedzieć.
Cecilia Stevenson znała Kolbego z dzieciństwa jako „tego, który oddał życie za innego człowieka w Auschwitz”, ale dopiero współpraca z D’Ambrosio pogłębiła jej wiedzę.
„Triumf serca” to pierwszy pełnometrażowy film ekipy, realizowany przy minimalnym budżecie – 500 tys. dolarów. Jak mówią goście Radia Wnet, produkcja nie powstałaby bez pasji i oddolnej inicjatywy:
Zrobiliśmy go jako przyjaciele, trochę jak misjonarze
– komentuje Anthony D’Ambrosio. Reżyser filmu wspomina też swoją pierwszą wizytę w Auschwitz w 2022 r., w dzień wspomnienia Kolbego. Jak mówi, był chory, ale przeżył głębokie duchowe doświadczenie:
Czułem, że Kolbe łapie mnie za ramiona i mówi: wybrałem cię, byś opowiedział tę historię.
Ta wizyta, upewniła reżysera, że emocjonalna intensywność historii jest słuszna, ale też uświadomiła mu ciężar, jaki spocznie na aktorach:
Musieliśmy nauczyć się, jak dbać o ludzi, gdy wchodzimy w tak trudne przestrzenie ludzkiego serca.
Producentka filmu również glęboko przeżyła wizytę w Auschwitz:
To miejsce wygląda pięknie – czerwone cegły, równo przystrzyżona trawa, śpiew ptaków – a jednocześnie świadomość, co się tam wydarzyło, była dla mnie bardzo trudna do pogodzenia.
I dodaje:
Przejście obok celi Kolbego było niezwykle poruszające i mocne – to moment, w którym naprawdę czujesz, że stoisz w miejscu, gdzie ta historia się wydarzyła.
Casting był wyjątkowo trudny – aktorzy musieli zgodzić się na głodówkę, utratę wagi, golenie głów i skromne wynagrodzenie.
To byli ludzie, którzy całkowicie oddali się roli… stali się bezbronni jak dzieci.
– podkreśla Anthony D’Ambrosio.
Twórcy wyjaśniają też tytuł filmu. Jak mówią, ma on stać w kontrze do innej produkcji — Triumfu woli, czyli nazistowskiego propagandowego filmu.
Kolbe walczył nie siłą, ale miłością – i wygrał.
– mówi reżyser.
Film wejdzie do kin w Polsce i USA w weekend 12 września, kiedy w kościele katolockim obchodzone jest wspomnienie Najświętszego Imienia Maryi
W kinie widz naprawdę znajdzie się w tej historii – to doświadczenie, którego nie da się odtworzyć w domu.
– zaprasza gość Radia Wnet.
Kardynał Bustillo bardzo się ucieszył, że książka przyjechała do niego z Polski. Od razu – jak to zwykle bywa – skojarzył Polskę z Janem Pawłem II, a Kraków – z Papieżem Polakiem.
Polska książka o Leonie XIV zrobiła wrażenie na kard. Bustillo, który w rozmowie z Radiem Wnet opowiedział o konklawe, nowym papieżu i tym, jak Kościół łączy różnorodność z jednością.
Nieczęsto autor książki ma okazję wręczyć swój tom kardynałowi – i to gdzie: na Korsyce! A jeszcze rzadziej dzieje się to w scenerii tak symbolicznej, jak wnętrza i okolice katedry w Lucciana. A jednak – „Leon XIV. Biografia ilustrowana” (wyd. Biały Kruk) dotarła właśnie tam, gdzie Morze Tyrreńskie spotyka się z cyprysami i kamiennymi kościołami wyspy.
Kardynał François Bustillo to biskup Ajaccio na Korsyce, od 2023 roku kardynał mianowany przez papieża Franciszka. Pochodzi z Hiszpanii, jest franciszkaninem konwentualnym, znanym z otwartości duszpasterskiej i wyczulenia na problemy ubogich. Od lat działa we Francji, gdzie zyskał opinię człowieka dialogu żyjącego blisko ludzi, potrafiącego łączyć franciszkańską prostotę z nowoczesnym myśleniem o misji Kościoła.
Biskup Ajaccio przyjął książkę z serdecznością i szczerym zdziwieniem.
„Ale jak to, tak szybko powstała?” – dopytywał. Kard. François Bustillo nie zna polskiego, jednak wertując strony, zwrócił uwagę na wielkość tomu, jakość jego wydania i zamieszczonych w nim ilustracji. – „To wygląda bardzo profesjonalnie” – mówił, pokazując, jak bardzo możemy być dumni z rzeczy powstających w Polsce.
Przy okazji nie mogłem nie zapytać kardynała o samo konklawe i wybór Leona XIV. Odpowiedział z prostotą i przejęciem: wybór był szybki, bo – jak to ujął – zadziałał Duch Święty. Nie chodziło o taktyczne układanki, ale o wzajemne zaufanie i otwartość na Jego działanie.
Kardynał Bustillo opisał nowego Ojca Świętego jako człowieka „łagodnego i zdecydowanego”, nośnika dobra dla Kościoła i całego świata. – „To coś wspaniałego, mieć nowego papieża, który wniesie do Kościoła świeżość i nowość” – podkreślał z wyraźnym entuzjazmem.
Jaki to będzie pontyfikat? Kardynał z Korsyki przewiduje pewną kontynuację kursu Franciszka – zwłaszcza co do wrażliwości na ubogich – ale też odejście od prostego kopiowania, bo to przecież inny człowiek. „Leon XIV ma własne doświadczenia: wyniesione z USA, z Peru i z Rzymu – i to właśnie one ukształtowały jego unikalne spojrzenie i pomysły, które wniesie do Kościoła”.
Zapytany o sam moment konklawe, kard. François Bustillo zamyślił się na chwilę. Wspomniał niesamowitą atmosferę kaplicy Sykstyńskiej, podkreślając, że to nie tylko miejsce głosowania, ale też skarb dziedzictwa artystycznego i duchowego Kościoła.
„Ogromne wrażenie wywołuje tam – mówił – patrzeć na freski Michała Anioła i czuć ciężar historii, a jednocześnie widzieć wśród głosujących kardynałów ludzi z Nowej Zelandii, Australii, Afryki, Azji… To ogromne wrażenie zobaczyć na własne oczy powszechność Kościoła, tę jedność w różnorodności, a także dostrzec, jak bardzo – mimo różnic – potrafiliśmy porozumieć się w sprawach najważniejszych”.
Ta właśnie uniwersalność, katolickość Kościoła – stanowiła motyw przewodni wielu moich rozmów w Rzymie i jeden z tematów, które starałem się pokazać w mojej książce. „Leon XIV. Biografia ilustrowana” to przecież nie tylko opowieść o pierwszych tygodniach pontyfikatu czy szczegółowy życiorys papieża Prevosta, ale także próba uchwycenia obrazu Kościoła, który naprawdę jest powszechny – i przez to żywy.
Na koniec – kard. Bustillo bardzo się ucieszył, że książka przyjechała do niego z Polski. Od razu – jak to zwykle bywa – skojarzył Polskę z Janem Pawłem II, a Kraków – z Papieżem Polakiem. To było dla mnie miłe potwierdzenie, że dobre skojarzenia wciąż działają.
Nie chcę robić z tego przesadnej sensacji, ale powiem szczerze: taka książka jest ewenementem nie tylko na polskim rynku. Na świecie rzadko ukazuje się tak obszerna i bogato ilustrowana biografia papieża niemal natychmiast po jego wyborze. Jeśli udało się ją zawieźć aż na Korsykę i zainteresować nią tamtejszego kardynała – to znaczy, że było warto.
Adam Sosnowski
Druga część opowieści ks. biskupa Michała Janochy o pierwszym soborze powszechnym, który odbył się w Nicei (dzisiejszym Izniku) z inicjatywy cesarza Konstantyna w 325 roku.
Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!
Ks. prof. Michał Janocha: sobór nicejski I otwierał Kościół na tradycje hellenistyczne
J.ś. Rafal Bedros Minassian, patriarcha Kościoła ormiańsko-katolickiego, odbył dwudniową podróż pasterską do Polski.
Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!
Potrzebujemy więcej takich spotkań między Kościołem zachodnim a wschodnim, aby lepiej się poznać i nauczyć współpracy.
Marek Matusiak: po ataku Izraela na Iran Trump robi dobrą minę do złej gry
Dziś w Kościele katolickim wspominamy bł. kard. Stefana Wyszyńskiego. Wspomina go Pani Anna Rastawicka członkini Instytutu Prymasowskiego.
Procedura wyboru nowego zwierzchnika Kościoła katolickiego nazywana jest conclave (z łaciny pod kluczem; w zamknięciu.
Procedura wyboru nowego zwierzchnika Kościoła katolickiego nazywana jest conclave (z łaciny pod kluczem; w zamknięciu). Osobą duchowną, która zarządza sprawami Kościoła powszechnego w okresie pomiędzy śmiercią papieża a wyborem nowego, jest kamerling. Obecnie tę funkcję sprawuje kardynał Kevin Farrel, pochodzący z Dublina duchowny.
To właśnie na nim spoczywał ciężar ogłoszenia światu, że papież Franciszek nie żyje. Pod jego kuratelą gremialnie zniszczony został pierścień papieski i pieczęcie pontyfikalne, wraz z matrycami.
Kamerling zaprasza również wszystkich kardynałów świata na wielkie Kolegium Kardynalskie.
Na dzień 21 kwietnia 2025 roku conclave tworzy 252 kardynałów – elektorów, ale czynne prawo wyborcze posiada grupa tylko 135 kardynałów (w tym 4 z Polski), którzy nie ukończyli 80 roku życia. Kardynałowie mieli „dwa tygodnie i jeden dzień” czasu na przybycie do Watykanu.
Dzisiaj conclave rozpoczyna się. Kardynałowie nie będą mogli opuszczać sali gdzie odbywają się obrady. Wyjątkiem jest przewlekła choroba, bądź wydelegowanie któregoś z grona kolegium po nowo wybranego papieża (jeżeli nie pochodzi on z grona kardynałów, ale – jak głosi Konstytucja Watykańska, którą otrzymuje przed obradami każdy z jej uczestników –
„jest ochrzczonym mężczyzną”.

Conclave, jak głosi prawo ustanowione przez Jana Pawła II, musi rozpocząć się nie wcześniej niż 15 dni po śmierci papieża, ale nie później niż 20 dni od tego zdarzenia. W trakcie obrad, na których dokonuje się wybór następcy św. Piotra, wszyscy kardynałowie mieszkają w domu św. Marty, kilku zaś w tak zwanym starym domu św. Marty. Kardynałowie nie mają żadnego kontaktu ze światem zewnętrznym. Miejscem conclave od roku 1492 jest niezmiennie Kaplica Sykstyńska.
Głównym zadaniem conclave jest wybór biskupa Rzymu. Historia Kolegium Kardynalskiego rozpoczyna się w 1150 roku.
Na 24 godziny przed rozpoczęciem obrad w Bazylice św. Piotra odprawiana jest uroczysta msza wotywna (w intencji przyszłego papieża) nazywana „pro eligendo papa”. Po mszy i odśpiewaniu Veni Creator kardynałowie – elektorzy przenoszą się do Kaplicy Sykstyńskiej. Przebieg conclave nie może być rejestrowane przez żadne urządzenia.
Po wypowiedzeniu przez dziekana Kolegium Kardynalskiego słów „exstra omnes” (z łac. nikt więcej) osoby nieuprawnione do udziału w obradach wychodzą z kaplicy. Po omówieniu kwestii proceduralnych przez dziekana rozpoczyna się głosowanie. Pierwsze i jedyne w dniu rozpoczynającym conclave. W następnych dniach obrad odbywać się będą dwa glosowania: poranne i wieczorne.
Sam akt głosowania jest długi i dość skomplikowany. Głosowanie przebiega w trzech fazach. Podczas pierwszej, każdy z kardynałów uprawnionych do wybierania nowego papieża, otrzymuje dwie, albo trzy prostokątne karty do głosowania z napisem w górnej części
„Eligo in summum ponteficem”, co oznacza „wybieram jako papieża”.
Pod napisem znajduje się miejsce na nazwisko kandydata na tron papieski. Co ważne, każdy kardynał musi nazwisko swojego faworyta wpisać drukowanymi literami, chodzi o to, aby nikt nie rozpoznał charakteru pisma. Kolegium wybiera spośród siebie trzech skrutatorów (osoby liczące głosy), trzech rewizorów (kontrolują pracę skrutatorów), oraz trzech tzw. infirmarii , do zadań których należy odbieranie kart z głosami od kardynałów – elektorów złożonych ciężką chorobą.
Druga część procedury wyboru nowego papieża nazywana jest skrutynium. To czas głosowania właściwego. Na karcie do głosowania elektorzy wpisują nazwisko tylko jednego kandydata. Kartę składają na pół i unoszą do góry, po czym podchodzą do ołtarza, klękają, modlą się i wypowiadają formułę, że
„oddali głos na tego, który jeśli Bóg pozwoli, powinien być moim zdaniem wybrany”.
Oczywiście każdy z kardynałów czyni to w pojedynkę. Po odmówieniu formuły, którą po raz pierwszy wprowadzono w życie w 1198 r., kardynał kładzie kartę na okrągłej, metalowej tacy i zsuwa ją do urny.
W tym czasie infirmarii odbierają głosy od chorych elektorów.
Karty wrzucane są do małej metalowej kasetki z otworem w górnej części, oczywiście po uprzednim, komisyjnym sprawdzeniu, że jest pusta. Po powrocie do Kaplicy Sykstyńskiej głosy są raz jeszcze komisyjnie liczone. Sprawdza się w ten sposób, czy liczba kart odpowiada liczbie głosujących chorych kardynałów – elektorów.
Potem komisyjnie wyjmowane są głosy z urny. Karty pokazywane są wszystkim zebranym i liczone. W sytuacji kiedy liczba kart nie zgadza się, wszystkie one są palone a cała procedura rozpoczyna się od nowa. Kiedy jest wszystko w porządku pierwszy skrutator odgina karty i zapisuje nazwiska.
W milczeniu przekazuje je następnemu, który również spisuje nazwiska kandydatów na osobnej karcie. Trzeci z grupy skrutatorów głośno odczytuje nazwiska, aby całe Kolegium Kardynalskie mogło na bieżąco śledzić wyniki. Karta z przeczytanym nazwiskiem nawlekana jest na skórzany sznur.
W trzecim etapie głosowania, tzw. postscrutinium ( z łac. po liczeniu) skrutatorzy liczą głosy zapisane na dwóch kartach. W przypadku, gdy żaden z kandydatów na papieża nie otrzyma wymaganego Konstytucją Watykańską 2/3 głosów dziekan Kolegium zarządza ponowne głosowanie. Natomiast jeżeli zdarzy się tak, że liczba elektorów nie jest podzielna przez 3, to kandydat na papieża musi uzyskać 2/3 głosów plus 1.
Wyniki sprawdzają rewizorzy, tak karty, jak i zapiski skrutatorów. Gdy trzeba głosowanie powtórzyć wszystko jest palone. Końcowy protokół, po wyborze papieża, sporządza kamerling i oddaje nowemu następcy św. Piotra.
Gdy conklave trwa trzy dni i nie przynosi wyboru nowego papieża, następuje dzień przerwy na modlitwę. Po siedmiu kolejnych głosowaniach, jeśli nie jest w dalszym ciągu znane nazwisko nowego zwierzchnika stolicy apostolskiej, ogłaszany jest dzień przerwy, który upływa kardynałom na medytacji i modlitwie. Gdy seria kolejnych siedmiu głosowań nie daje rezultatu, to następuje kolejna 24 godzinna przerwa, po której po raz kolejny elektorzy siedmiokrotnie głosują.
Gdy i to nie przynosi efektu kardynałowie głosują po raz ostatni a o wyborze papieża decyduje większość absolutna – 50% plus 1 głos.
W przypadku wyboru nowego papieża do Kaplicy Sykstyńskiej zostają przywołani – sekretarz Kolegium Kardynałów, oraz mistrz ceremonii papieskiej. Już w ich obecności dziekan kolegium pyta nowo wybranego papieża, czy przyjmuje wybór na biskupa rzymskiego.
Jeżeli papież – elekt odpowie „przyjmuję” ( łacińskie accepto) , to od tego momentu staje się głową kościoła katolickiego, zaś nad dachem Kaplicy pojawia się biały dym.
W tej samej chwili dziekan Kolegium pyta nowego papieża jakie imię przyjmuje, zaś całe zgromadzenie kardynałów klęka pojedynczo przed nim na znak pokory, hołdu i posłuszeństwa.
Po tym fakcie nadworny watykański krawiec szyje papieskie szaty. Kiedy są już one gotowe, nowy papież przywdziewa je w Kaplicy Paulińskiej i udaje się do Loży Błogosławieństw, aby udzielić pierwszego błogosławieństwa „Urbi et orbi”– „Miastu i światu” .
Zanim ukaże się papież w oknie loży i pobłogosławi lud, kardynał protodiakon radośnie wyrzeknie formułę:
„Annuntio vobis gaudium magnum!!! Habemus Papam!”( „Zwiastuję wam wielce radosną nowinę!!! Mamy papieża!“). Potem po łacinie światu zostaje ogłoszone nazwisko nowego papieża.
Po wyborze nowego papieża i pierwszym błogosławieństwie Urbi et orbi, nie później jednak niż 7 dni od tego wydarzenia, w Bazylice św. Piotra zostaje odprawiona uroczysta msza święta koronacyjna. Nowy papież otrzymuje tiarę (trójkątną koronę) i paliusz – białą, wełnianą taśmę z wyhaftowanymi żółtymi i złotymi nićmi sześcioma krzyżami – symbolem posługi dla ludu i władzy duszpasterskiej.
Ważnym i doniosłym momentem ceremonii jest chwila przed wygłoszeniem pierwszej homilii nowego papieża. Kardynałowie klękają przed następcą św. Piotra, całują pierścień i z wielkim oddaniem składają pokłon, tym samym powierzając się nowemu papieżowi.
To wszystko wydarzy się w ciągu najbliższych dni.
Tomasz Wybranowski

„Carmelina stała się symbolem nauczania, jakie przekazywał papież Franciszek.” – mówi siostra Bożena, pallotynka posługująca w Rzymie.
Wysłuchaj całej rozmowy już teraz
Wielu jest ludzi, których znamy z otoczenia, którzy realizowali w czynie hasło rzucone przez papieża Franciszka, żeby „nie siedzieć na tej kanapie.”
Jakie miejsce w życiu papieża Franciszka zajmowała piłka nożna? Odpowiedź w jego autobiografii