Bobołowicz: W najbliższą sobotę 15 grudnia rozpocznie się sobór zjednoczeniowy ukraińskiej cerkwi

Nowa cerkiew powstanie na bazie Ukraińskiej Cerkwi Patriarchatu Kijowskiego i Ukraińskiej Cerkwi Autokefalicznej.

 

W soborze spodziewany jest również udział niektórych hierarchów podległych patriarchat

Chociaż szczegóły dotyczące statutu nowej cerkwi nie są znane, to ukraińscy komentatorzy zwracają uwagę, że nowa cerkiew może być silnie podporządkowana Konstantynopolowi. Jej zwierzchnik będzie używał tytułu metropolity, a nie patriarchy.

Coraz częściej mówi się też o tym, że jej zwierzchnikiem nie zostanie patriarcha Filaret (Mychajło Denysenko ). Chociaż to niewątpliwie on jest kreatorem zjednoczenia cerkwi, ale jednocześnie jego kandydatura nie jest uznawana za kompromisową i może nie być do zaakceptowania dla hierarchów spoza Patriarchatu Kijowskiego. Zresztą nawet w tym środowisku też pojawiają się konkurenci Filareta, a wśród nich najsilniejszym jest metropolita łucki i wołyński 52 letni Michał (Tymofij Zinkewycz)

Być może jednak i sam Filaret zdecyduje się na niekandydowanie na zwierzchnika nowej cerkwi. Może wtedy stać się tytularnie jedynie jej honorowym patriarchą, ale jednocześnie zachować realny wpływ na wybór następcy i działania cerkwi. W takim przypadku zwierzchnikiem nowej cerkwi może zostać 40 letni Epifani (Sergij Dumenko) – metropolita perejasławski i Białej Cerkwi , który już w 2013 roku został wyznaczony na tymczasowego następcę w przypadku śmierci Filareta.

Kijowski Międzynarodowy Instytut Socjologii opublikował nowy sondaż dotyczący wyborów prezydenckich na Ukrainie.

W rankingu nadal prowadzi Julia Tymoszenko, na którą głosowanie deklaruje 11,9 % respondentów. Na drugim miejscu jest aktor Wołodymyr Zieliński – z poparciem 8,2 respondentów i wyprzedza obecnego prezydenta Petra Poroszenkę, na którego oddanie głosu deklaruje 6,5% ankietowanych. Za obecnym prezydentem w sondażu uplasował się lider Opozycyjnego Bloku Jurij Bojko (6,2%) wywodzący się ze środowisk tzw. „prezydenta – uciekiniera” Wiktora Janukowycza. Pierwszą piątkę kandydatów zamyka Oleh Liaszko – lider Partii Radykalnej, na którego chce głosować 4,9 % badanych. Ponad 27% respondentów jeszcze nie wie na kogo odda swój głos. Wybory prezydenckie na Ukrainie odbędą się 31 marca 2018 roku.

Izba Reprezentantów Kongresu USA przyjęła trzy przełomowe decyzje dotyczące relacji z Rosją i spraw ukraińskich.

Amerykańscy parlamentarzyści potepili rosyjską wojskową agresję przeciwko Ukrainie. Za taką uznali rosyjski atak na ukraińskie okręty w Cieśninie Kerczeńskiej. Jednocześnie Izba Reprezentantów wezwała Europę do przerwania budowy Nord Stream 2.

Deputowani uznali również Wielki Głód z lat 1932-33 za zbrodnię ludobójstwa dokonaną na narodzie ukraińskim.

Wszystkie te decyzje amerykańscy deputowani przyjęli jednogłośnie. Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko decyzje Izby Reprezentantów nazwał „uderzeniowym dniem wsparcia dla Ukrainy w USA”

JN

Polak – Węgier dwa bratanki… także pod względem kultu maryjnego. Miejsca poświęcone Matce Bożej na Węgrzech

Maryjna pobożność Węgrów przez wieki miała wielki wpływ na religijność Polaków. A czciciele Królowej Korony Polskiej zupełnie nie są świadomi, ile w tej wierze zawdzięczają przyjaznym „bratankom”.

Barbara Maria Czernecka

Państwo węgierskie u zarania swoich historycznych czasów zostało nazwane Regnum Marianum – Królestwem Maryi. Stało się to 15 sierpnia 1038 roku w Esztergom (Ostrzyhomiu), kiedy to umierający Święty Król Stefan Arpad zawierzył swoje państwo Matce Boga. Ten dzień był przez wieki uznawany za narodowe święto Węgier. (…)

Prawdziwą kolebką maryjnego kultu naszych południowych „bratanków” jest Esztergom – węgierskie „tysiącletnie miasto prymasów”, z największą w tym kraju bazyliką. Świątynia miała pierwotnie wezwanie Świętego Wojciecha, głównego patrona Polski, który ochrzcił Vajka, syna węgierskiego księcia Gejzy, późniejszego słynnego władcę, Świętego Stefana. Bazylika jest pierwszym istotnym łącznikiem Polaków z Madziarami.

Nad jej wschodnim wejściem widnieje łaciński napis: „Caput, mater et magistra ecclesiarum Hungariae” – „Głowa, matka i nauczycielka Kościoła węgierskiego”. Główny ołtarz katedry w Esztergom zdobi scena Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny namalowana przez Michelangela Grigolettiego na największym w świecie płótnie utkanym z jednego kawałka materiału. (…)

Maryjna pobożność Węgrów przez długie wieki miała także wielki wpływ na religijność Polaków. A czciciele Królowej Korony Polskiej zupełnie nie są świadomi, ile w tej wierze zawdzięczają przyjaznym „bratankom”.

Przy okazji nadmieńmy, że według tradycji to Święty Wojciech uchodzi za autora pierwszych zwrotek Bogurodzicy. Ciekawe, czy jest w niej ukryty jakiś madziarski ślad? Najstarszy jej zapis pochodzi z czasu panowania w Krakowie świętej księżnej Kingi Arpadówny. Według legendy miała ona rozmawiać z obrazem Matki Bożej.

Madonna Łokietkowa z Wiślicy | Fot. Wikipedia

Rzeźba Madonny Uśmiechniętej, zwana także Łokietkową, znajdująca się w kolegiacie wiślickiej, została sprowadzona do Polski przez Świętego Andrzeja Świerada właśnie z Węgier, więc może dać wyobrażenie tamtejszej ówczesnej sztuki sakralnej.

Król Węgier i Polski Ludwik Andegaweński, wielbiciel Maryi, w miejscowości zwanej Marianosztra posadowił Zakonników Świętego Pawła Pustelnika. Na krótko przed swoją śmiercią szesnastu z ich grona przeniósł do Częstochowy, gdzie na Jasnej Górze również ufundował dla nich klasztor. Jego zaufany, książę Władysław Opolczyk, jadąc tam wypełnić królewskie polecenia, pozostawił drewnianą figurkę Matki Bożej z Dzieciątkiem w Żarkach koło Leśniowa. Na ten czas datuje się również umieszczenie cudownej ikony w kaplicy klasztoru paulinów, co dało początek naszemu narodowemu sanktuarium. Częstochowscy zakonnicy do Mszy Świętej używają wina pochodzącego z węgierskiego Egeru, a konkretnie ze starożytnej winnicy zwanej Doliną Pięknej Pani.

Królowa Jadwiga, kiedy z Węgier przyjechała do odziedziczonej po ojcu Polski, w katedrze na Wawelu ufundowała ołtarz pod wezwaniem Wniebowzięcia NMP; Kościół Mariacki w Krakowie obdarowała zdobnym w klejnoty obrazem, którego wartość wtedy szacowano na 100 florenów, co w przeliczeniu na dzisiejsze złotówki równałoby się cenie nowego samochodu. Ona też pozostawiła swój trwały ślad na kamieniu węgielnym kościoła pod wezwaniem Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny na Piasku w Krakowie i przyczyniła się do osiedlenia tam karmelitów.

Matka Boska Ludźmierska, zwana Gaździną Podhala, około 600 lat temu została ufundowana przez węgierskiego kupca, który jadąc do Nowego Targu, byłby się utopił w bagnie, gdyby nie interwencja świetlistej Pani. Staszków, gdzie już bardzo dawno temu zasłynął cudami obraz Matki Boskiej, znajduje się na starym szlaku prowadzącym z Węgier do Krakowa. Słynna Pieta w Limanowej także została w 1545 roku przywieziona z Węgier. Kościół pw. Matki Boskiej Raciborskiej, gdzie czczona jest kopia ikony jasnogórskiej, ponoć powstał jako wotum dziękczynne po wyzdrowieniu ciężko chorej żony węgierskiego hrabiego. Od XVII wielu liczne pielgrzymki zza południowej granicy przybywały do Tuchowa, sanktuarium rycerzy małopolskich. Z Węgier lub Słowacji, podczas wzmożenia się ruchu protestacyjnego, do Beskidu Niskiego został przywieziony Obraz Matki Boskiej Jaśliskiej, Królowej Nieba i Ziemi. W XVIII i XIX wieku zaś wierni wyznania greckokatolickiego i prawosławnego z terenów Bieszczad, Rusi, Słowacji i Węgier ochoczo pielgrzymowali do Łopieńki, gdzie kwitł kult ikony Matki Boskiej współcześnie zwanej Królową Polski z Polańczyka.

Węgrów i Polaków w pobożności maryjnej najściślej łączy Matka Boska z Jasnej Góry. Cudowna ikona w XIV wieku została odnaleziona w Bełzie, ówczesnej stolicy Rusi Czerwonej, przez księcia Władysława z Opola. Był on wcześniej palatynem węgierskim, czyli zastępcą króla. Możliwe, że „Świętą Tablicę” przywiózł do Polski w czasie, kiedy z Węgier do Krakowa przybyła królowa Jadwiga.

W liliach na płaszczu Maryi dopatruje się elementów z herbu dynastii andegaweńskiej. Za czasów jagiellońskich obraz stawał się coraz sławniejszy. W skarbcu jasnogórskim do dziś przechowywane są dary fundowane przez wiernych z Węgier, a wśród nich szczególnie cenne szaty liturgiczne. Jedna z jubilerskich ozdób na rubinowej sukience Madonny jest zawieszką z postacią Patronki Węgier. W szesnastowiecznej księdze Liber Confraternitatis zachowało się najwięcej wpisów właśnie węgierskich członków Bractwa Matki Boskiej Częstochowskiej. Pochodzący z Siedmiogrodu król Polski Stefan Batory Madonnie Jasnogórskiej oddał swój bogato zdobiony miecz oraz różaniec.

Cały artykuł Barbary M. Czerneckiej pt. „Wielka Pani Błogosławiona, patronka Węgier” znajduje się na s. 8 październikowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 52/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Barbary M. Czerneckiej pt. „Wielka Pani Błogosławiona, patronka Węgier” na s. 8 październikowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 52/2018, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

„Święty Grób Maryi” – co wiadomo o miejscu wiecznego zaśnięcia Matki Bożej, co przekazuje tradycja i sztuka?

Grób Niepokalanej znajduje się w Dolinie Cedronu. I tutaj właśnie, według starożytnych tradycji, w przyszłości ma się odbyć Sąd Ostateczny, po którym nastąpi wskrzeszenie wszystkich zmarłych.

Barbara M. Czernecka

Ostatnia ewangeliczna wzmianka o Matce Pana Jezusa dotyczy polecenia Jej pod opiekę Świętego Jana przez umierającego na krzyżu Zbawiciela. Potem jeszcze w Dziejach Apostolskich w święto Pięćdziesiątnicy Maryja razem z innymi niewiastami towarzyszy uczniom swojego Syna i staje się współuczestniczką Zesłania Ducha Świętego. Jest wielce prawdopodobne, że działo się to w Wieczerniku. Następnie, kiedy wzmogły się prześladowania pierwszych chrześcijan, w wyniku których około 37 roku został ukamienowany św. Szczepan, a pięć lat później ścięto głowę Świętego Jakuba, wyznawcy Chrystusa rozproszyli się po świecie, głosząc o Nim Dobrą Nowinę.

Maryja wraz z Świętym Janem Apostołem przeniosła się do Azji Mniejszej. Zamieszkali w Efezie. Do dzisiaj istnieje tam kaplica, zbudowana na ruinach Jej rzekomego domku. Historycznie jest to bardzo prawdopodobne, gdyż fundamenty tego budynku datuje się na I wiek naszej ery. Ponadto tam Święty Jan nie tylko redagował czwartą Ewangelię i Księgę Apokalipsy, ale też umarł śmiercią naturalną oraz został pogrzebany. Tutaj też przez trzy lata przebywał Święty Paweł i pisywał listy apostolskie. Wzmiankowali o tym pierwsi Ojcowie Kościoła, a nawet w roku 431 wyznaczyli miasto Efez na Sobór, podczas którego został ogłoszony dogmat o Boskim Macierzyństwie Maryi.

Dom na wzgórzu koło Efezu w swoich wizjach widziała błogosławiona Anna Katarzyna Emmerich, dzięki wskazówkom której został on odnaleziony przez specjalne ekspedycje naukowe w 1891 roku. Potwierdzają to także mieszkańcy wioski Kirkence, wierni wyznania prawosławnego, a potomkowie pierwszych chrześcijan efeskich. Otaczają oni czcią miejsce, gdzie żyła Najświętsza Maryja Panna, nazywając je „Panaya Kupulu”.

W 1951 roku odnowiono tam domniemany Dom Maryi Matki. Pielgrzymowali do tego miasta papieże: Paweł VI oraz Święty Jan Paweł II. Miejsce to jest ważne nawet dla muzułmanów, którzy także na swój sposób czczą posłuszną Bogu Dziewicę Marjam.

Matka Jezusa miała żyć wśród ludzi do 59–63 roku życia. I jeśli ostatnie lata rzeczywiście spędziła w Efezie, to jest możliwe, że na koniec ziemskiej pielgrzymki powróciła do Jerozolimy. W mieście, gdzie Jezus dokonał Zbawienia świata: umarł na Krzyżu, zmartwychwstał i wstąpił do nieba, jest również Kościół Grobu Najświętszej Marii Panny. Miejsce to czczone było już w II wieku, a w IV powstała tutaj pierwsza świątynia pod wezwaniem Maryi. Palestyna kryje w sobie więcej świadectw i pamiątek po Bogurodzicy. Zwłaszcza owo miasto trzech religii wydaje się być najgodniejszym dla Jej „paschy” z życia ziemskiego do niebiańskiego.

Miejsce Zaśnięcia Najświętszej Maryi Panny wskazywane jest w Jerozolimie na wzgórzu Syjonu. Wolna od zmazy grzechu pierworodnego, nie została skażona również cielesnym zepsuciem. Koniec ziemskiego żywota Matki Boga określa się więc nie mianem śmierci, ale pogrążenia w wiekuistym śnie.

Wniebowzięcie Matki Pana Jezusa zostało ogłoszone dogmatem wiary przez papieża Piusa XII 1 listopada 1950 roku. Wzmiankowane już jednak było w źródłach pochodzących z VI wieku. Jest to więc najstarsze uznawane przez chrześcijan święto maryjne, jako Jej „narodzin dla nieba”. Ma ono też związek z tradycją obchodzenia rocznic śmierci.

Grób Niepokalanej, z którego Ona z ciałem i duszą została wzięta do nieba, znajduje się po dzień dzisiejszy w Dolinie Cedronu. Zapewne istotne znaczenie ma jego lokalizacja pomiędzy Starym Miastem a Ogrodem Oliwnym. W tym samym też miejscu kilka lat wcześniej został ukamienowany pierwszy chrześcijański męczennik, Święty Szczepan. I tutaj właśnie, według starożytnych tradycji, w przyszłości ma się odbyć Sąd Ostateczny, po którym nastąpi wskrzeszenie wszystkich zmarłych.

Według legendy, w Świętym Grobie Maryi pozostały kwiaty. Na pamiątkę tego już od X wieku w Uroczystość Jej Wniebowzięcia właśnie one, z ziołami, kłosami zbóż, warzywami i owocami, są układane w najpiękniejsze bukiety lub wieńce i zanoszone do kościoła celem pobłogosławienia.

Cały artykuł Barbary M. Czerneckiej pt. „Święty Grób Maryi” znajduje się na s. 9 sierpniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 50/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Barbary M. Czerneckiej pt. „Święty Grób Maryi” na s. 9 sierpniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 50/2018, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

 

Autentyczność Grobu Jezusa Chrystusa / Antoni Opaliński rozmawia o. Stanisławem Klimasem OFM; „Kurier WNET” 46/2018

Mamy potwierdzenia tradycji, prawa żydowskiego i rzymskiego, przekazów ustnych. Potwierdza nam to archeologia. Jeżeli ktoś wątpi, że to miejsce jest autentyczne, to nie wiem, na jakiej podstawie.

Antoni Opaliński
Stanisław Klimas OFM

Jerozolima – centrum świata, gdzie można dotknąć Grobu Boga

Rozmowa z ojcem profesorem Stanisławem Narcyzem Klimasem OFM, wykładowcą akademickim, dyrektorem Archiwum Historycznego franciszkańskiej Kustodii Ziemi Świętej w Jerozolimie i badaczem historii Grobu Bożego

Rozpoczął się Wielki Tydzień. Wczoraj była Niedziela Palmowa. Jak ten dzień upłynął w Jerozolimie?

Bardzo uroczyście, spokojnie i wesoło, z tańcami i śpiewami. Uczestniczyło w nich bardzo dużo osób, grupy z miejscowych parafii i pielgrzymi z całego świata, między innymi z Polski.

Co to jest Franciszkańska Kustodia Ziemi Świętej?

To jest prowincja Zakonu Franciszkanów, tyle że to jest szczególna prowincja, stąd też jej nazwa „Kustodia”. Bierze się stąd, że jest kustoszem, który strzeże miejsc świętych w imieniu Watykanu. Taki przywilej bracia w Ziemi Świętej otrzymali od papieża Klemensa VII już w roku 1342 i od tego czasu opiekują się miejscami świętymi z ramienia Stolicy Apostolskiej.

Czyli Franciszkanie, razem z kapłanami innych obrządków chrześcijańskich, opiekują się także miejscami męki, śmierci i zmartwychwstania Chrystusa?

Tak, to są prawosławni i Ormianie. Są jeszcze dwie mniejsze grupy: Koptowie, którzy mają małą kapliczkę z tyłu za Grobem Chrystusa, i wspólnota syrojakobicka. W sumie to jest pięć wspólnot. Ale trzy główne, strzegące tego miejsca, to są katolicy, prawosławni i Ormianie. Przedstawicielami Kościoła katolickiego są właśnie Franciszkanie.

W liturgii Niedzieli Palmowej czyta się opis Męki Pańskiej według świętego Marka. Ewangelista mówi tylko, że Józef z Arymatei złożył ciało Zbawiciela w grobie, który wykuty był w skale. Skąd my właściwie dzisiaj, po dwóch tysiącleciach, wiemy, gdzie ten grób się znajdował?

To jest długa tradycja, przekazana jeszcze przez pierwszych chrześcijan, którzy tutaj mieszkali w czasach Jezusa. Trudno, żeby ci, którzy za Nim szli, którzy widzieli Jego mękę, zmartwychwstanie i przede wszystkim pusty grób, nie wiedzieli, gdzie to się wydarzyło. Nawet kiedy zbudowano w tym miejscu świątynię pogańską w czasach cesarza Hadriana w roku 135 i całkowicie przebudowano miasto, potomkowie pierwszych chrześcijan wiedzieli doskonale, gdzie jest Grób. Dlatego też ten łańcuch nie został nigdy przerwany, był przekazywany z ojca na syna. Kiedy dotarła do Jerozolimy matka cesarza Konstantyna, święta Helena, doskonale wiedziała, gdzie szukać. I rzeczywiście rozpoczęto odkrywanie miejsca świętego tam, gdzie ono się znajduje. Jest potwierdzenie literackie, archeologiczne i świadectwo różnych tradycji z tym miejscem związanych. Mamy mnóstwo powodów, żeby po prostu mieć pewność, że to jest prawdziwe miejsce, w którym ciało Chrystusa zostało złożone i w którym zmartwychwstał.

O tym wszystkim opowiada napisana przez Ojca książka Autentyczność Grobu Bożego w Jerozolimie. Badania historiograficzne, archeologiczno-architektoniczne i udokumentowane w zabytkach (I–X w).

To jest praca, która powstała właśnie po to, żeby przedstawić wszystkie dowody jakiejkolwiek wiedzy na ten temat, aby potwierdzić autentyczność tego miejsca. To dzieło, które ukazało się „na czasie”, jako że zakończono w ubiegłym roku remont kaplicy Bożego Grobu. Rzeczywiście naukowcy, którzy byli obecni przy ściąganiu płyty, potwierdzili, że to jest miejsce pochówku Chrystusa.

To jest poruszający fragment książki, kiedy już w zakończeniu Ojciec pisze o tym, jak podczas remontu w 2016 roku zobaczył to miejsce, jak przez chwilę był moment rozczarowania, że to po prostu trochę pyłu i gruzu… Dopiero po odsłonięciu ukazał się ten właściwy kamień.

Tak, to był taki moment, na który się czeka… Człowiek wie, że jest jednym z niewielu, którzy mogą to miejsce zobaczyć, i odczuwa ogromne napięcie. Wszyscy zakonnicy, którzy tam wtedy byli obecni – prawosławni, Ormianie i my – wszyscy byliśmy podekscytowani – co zobaczymy, co to będzie… I niesamowite wrażenie, kiedy rozpoczynano ściąganie płyty, przesuwanie w poziomie, powolutku, tak aby jej nie przełamać. Powoli naszym oczom ukazywało się nie co innego, jak gruz, piach i odłamki. Skały nie było widać. Nie wierzyłem własnym oczom; przecież tak to komentowałem, tak się starałem… coś jest nie tak, coś tutaj nie gra! Widziałem przedstawicieli wspólnot, którzy byli wewnątrz przede mną, wychodzili trochę zmieszani, trochę niepewni – po prostu zawiedzeni. Kiedy my mieliśmy okazję tam wejść, pierwsze wrażenie było takie samo. Ale cały czas mówiłem sobie: ja wiem, że ten kamień tam jest… no i miałem rację!

Ale skąd wiemy, że to jest na pewno ten kamień?

Mamy potwierdzenie wszystkich przekazów ustnych, które później zostały zapisane. Mamy potwierdzenie tego, że to było miejsce, w którym skazywano na śmierć. Wiemy przecież z prawa rzymskiego i żydowskiego, że takie miejsca musiały się znajdować poza murami miasta. Wiemy też, że pierwszy mur Jerozolimy przebiegał niedaleko stamtąd, pod dzisiejszym kościołem luterańskim, który znajduje się dosłownie 150 metrów od Bożego Grobu – czyli to miejsce znajdowało się poza murami miasta. Mamy potwierdzenia tradycji, prawa żydowskiego i rzymskiego, przekazów ustnych. Potwierdza nam to archeologia. Naprawdę, jeżeli ktoś wątpi, że to miejsce jest autentyczne, to nie wiem, na jakiej podstawie.

A kiedy poprzednio, przed tymi badaniami z 2016 roku, ktoś otwierał płytę Bożego Grobu?

Dokładnie w 1555 roku, kiedy była remontowana kaplica Bożego Grobu. Wtedy ściągnięto płytę, która przykrywała Boży Grób i umieszczono tę płytę, której dzisiaj dotykamy, kiedy tam wchodzimy. To było za czasów kustosza Bonifacego z Raguzy, który podjął decyzję, że trzeba odnowić kaplicę i przykryć grób porządnym kamieniem. Tradycja mówi, że kiedy ściągnięto poprzednią płytę, rozniósł się niesamowicie słodki zapach. Naoczny świadek mówi, że na tym kamieniu znaleziono kawałek drzewa zawinięty w płótno, które przy kontakcie z powietrzem po prostu się rozłożyło. Natomiast kawałek drzewa się zachował. Co więcej, na płycie znaleziono pozostałości krwi zmieszanej prochem. Zabrano tę krew i ten proch na relikwie. Nie wiemy, co się z nimi stało. Natomiast z relikwii Drzewa Krzyża, które znaleziono, zrobiono piękny relikwiarz, którego do dziś używany w czasie uroczystości.

I nikt nie zaglądał tam przez pół tysiąclecia?

Tak. Na przykład w czasie pożaru 1808 roku, kiedy w kaplica częściowo się zawaliła, kamień płyty grobu nie został w ogóle naruszony. Grecy, którzy przebudowywali kaplicę, nie ośmielili się dotknąć miejsca pochówku, więc zostało tak jak było. I stąd wrażenia i pytania, co tym razem będzie, kiedy ten kamień ściągną, czy temu wydarzeniu będą towarzyszyć podobne nadzwyczajnie zdarzenia. Rzeczywiście fakt, że po pięciu wiekach ściągano tę płytę, był niezwykły także z punktu widzenia historycznego.

Wróćmy jeszcze do tego pierwszego tysiąclecia, którego świadectwa Ojciec dokładnie przebadał. Był taki czas, kiedy w Jerozolima stała się miastem całkowicie pogańskim.

W 135 roku, w czasie II wojny żydowskiej, cesarz Hadrian zajął Jerozolimę i zbudował całkiem nowe miasto, które nazwał Aelia Capitolina. Przez prawie 200 lat Jerozolima nie istniała na mapie świata. Miejsca kultu chrześcijańskiego i żydowskiego zostały dla wiernych ukryte. Ale sam fakt, że pogańską świątynię zbudowano dokładnie w tym miejscu, jest potwierdzeniem, bo przecież zbudowano ją, żeby ukryć miejsce, w którym Jezus był skazany na śmierć i ukrzyżowany. Pogańska świątynia w sposób absurdalny potwierdza, że w tym miejscu znajdował się grób Chrystusa.

Czyli mimo tego, że była przerwa w ciągłości życia chrześcijańskiego w Świętym Mieście, pamięć o tym miejscu przetrwała?

Przetrwała, bo ci chrześcijanie, którzy uciekli, zaczęli wracać. Mamy teksty, które mówią o tym, że powoli, kiedy minęły zawieruchy wojny, Żydzi zaczęli wracać do Jerozolimy. Wśród nich byli też chrześcijanie. Mamy świadectwa o tym, że tym czasie przebywali we wspólnocie na górze Syjon, przy dzisiejszym Wieczerniku.

Z tradycją Grobu Bożego wiąże się też tradycja Drzewa Krzyża, które zostało cudownie odnalezione.

Wiadomo, że Jezus był ukrzyżowany na Golgocie. Tam stała już belka pionowa. Natomiast belkę poziomą, według rzymskiej tradycji, skazaniec musiał nieść na swoich ramionach. W miejscu, gdzie dzisiaj wkładamy rękę pod ołtarz, który znajduje się na Kalwarii na wzgórzu Golgoty – był zatknięty krzyż Chrystusa. Mamy też potwierdzenie archeologiczne. W latach 80. XX wieku, kiedy prowadzono wykopaliska, znaleziono tam kamienny pierścień, który utrzymywał w pionie belkę Krzyża Chrystusa. Co do samego Krzyża, tradycja mówi, że Żydzi wrzucili go do wielkiej cysterny, żeby nie został odnaleziony przez wyznawców Chrystusa. Dzisiaj ta cysterna nazywa się kaplicą świętej Heleny. Kiedy odnaleziono Krzyż w czwartym wieku, drzewo zostało pocięte na kawałki. Dwie części zostały przekazane do Rzymu i do Konstantynopola, a trzecia została w Jerozolimie, gdzie była czczona i adorowana w Wielki Piątek. Jak czytamy w opisie pielgrzymki hiszpańskiej mniszki Egerii, przy drzewie Krzyża ustawiano dwóch potężnych diakonów, którzy go pilnowali, bo pielgrzymi podchodzili do tego drzewa i całując je, próbowali odgryźć, urwać przynajmniej drzazgę świętego drzewa i zabrać jako pamiątkę.

Czy wiemy, co stało się z tymi trzema głównymi kawałkami, które zostały rozdzielone między najważniejsze metropolie?

Wiemy, że część z Jerozolimy została w 614 roku wykradziona do Persji, kiedy to król perski Chosroes II zdobył Jerozolimę. Później zostało ono odbite przez cesarza Herakliusza, który w 628 roku uroczyście wjechał z nim do Jerozolimy. Wówczas przywrócono relikwie do Bazyliki Bożego Grobu. Później – wiemy, że w czasach wypraw krzyżowych ta relikwia została zabrana nad Jezioro Galilejskie, tam, gdzie odbyła się wielka bitwa pod Rogami Hittinu w 1187 roku, kiedy wojska krzyżowe przegrały z sułtanem Saladynem. Podczas tej bitwy relikwie Drzewa Świętego Krzyża, niesione przez biskupa, zaginęły. Wiemy, że zostały jeszcze w Jerozolimie małe kawałki, które do dzisiaj są umieszczone w relikwiarzach. Każda z głównych wspólnot chrześcijańskich w Jerozolimie posiada mały fragment świętego drzewa, który jest pokazywany tylko przy szczególnych okazjach. Jeden taki kawałek w pięknie ozdobionej monstrancji ma wspólnota katolicka i trzy razy do roku jest wystawiany do adoracji: w Wielki Piątek, w dniu Znalezienia Świętego Krzyża i w dniu Podwyższenia Świętego Krzyża.

Wspomniał Ojciec o najeździe perskim. Historia Grobu Bożego to jest także historia kolejnych najazdów, kolejnych ludów, które budowały w Ziemi Świętej swoje imperia.

Tak, to prawda, Persowie, później muzułmanie… W roku 1009 sułtan Al-Hakim (w tłumaczeniu – wariat) nakazał zburzenie Bazyliki Grobu Pańskiego – bo w Wielką Sobotę odbywała się w niej liturgia świętego ognia i po tej liturgii chrześcijanie zawsze wychodzili na ulice miasta ze świecami zapalonymi przy Bożym Grobie. Czyli tego dnia mieli odwagę, żeby pokazać, że się nie boją i istnieją. To denerwowało sułtana muzułmańskiego, który twierdził, że Jerozolima jest miastem islamu. Dlatego też nakazał – mimo błagań swojej matki, która miała chrześcijańskie korzenie – aby zburzyć Bazylikę, po to żeby nie było już liturgii świętego ognia. A dosłownie kilka dni później –jak przekazują źródła – po rozmowie ze swoją matką wydał pozwolenie na jej odbudowę. To jedno z ciekawych świadectw związanych z tym świętym miejscem, o których niewiele się mówi.

Jakie były losy tego miejsca w czasach wypraw krzyżowych?

Krzyżowcy zastali świątynię już częściowo odbudowaną przez cesarza bizantyjskiego, ale rozbudowali ją i powiększyli. Wszystkie budynki, które dzisiaj oglądamy, wchodząc do Bazyliki Bożego Grobu – cała główna struktura – wywodzi się właśnie z czasów wypraw krzyżowych. To jest styl typowo późnoromański i wczesnogotycki. Oczywiście później nastąpiły pewne zmiany, dołączono mury i postawione kaplice. Bazylika z czasów krzyżowców, pomimo różnych pożarów, trzęsień ziemi i innych zdarzeń, przetrwała aż do dzisiaj.

Zostali w niej pochowani także królowie jerozolimscy.

Dokładnie – pod schodami, którymi się wchodzi na Golgotę, jest kaplica przeznaczona dla pochówków królów jerozolimskich. Niestety te groby zostały zlikwidowane w 1808 roku po wielkim pożarze, który wybuchł w Bazylice. Kiedy Grecy oskarżyli Franciszkanów o celowe podłożenie ognia, otrzymali pozwolenie od sułtana w Stambule na remont i przebudowę Grobu i kaplicy. Wtedy właśnie, wykorzystując sytuację, zniszczyli, dosłownie rozbili na kawałki te groby. Mamy wiele fragmentów płyt nagrobków w naszym muzeum przy studium biblijnym w Jerozolimie.

Czy dzisiejsze spory polityczne wokół Jerozolimy i jej statusu w mają wpływ na pracę Franciszkanów?

Z mojego punktu widzenia nie, ponieważ pracuję w archiwum i ze studentami. Nie mam z tym bezpośrednio do czynienia. Ale mamy wśród nas zakonników, którzy są Palestyńczykami, czyli Arabami, i widzę, że oni to bardzo przeżywają.

A jak Ojciec po 30 latach spędzonych w Ziemi Świętej postrzega stosunki z judaizmem z islamem?

To są różne religie, a wiadomo, że zawsze najgorsze wojny to były waśnie religijne. A z drugiej strony… w piątek Żydzi rozpoczynają świętowanie Paschy, z sederem, czyli uroczystą kolacją. My mamy Wielki Piątek, czyli ofiarę śmierci Chrystusa na krzyżu, a później zaraz po nas w tym roku zaczynają swoje święta prawosławni. To wszystko w Jerozolimie będzie naprawdę widać, te wszystkie grupy będą się spotykać. W tych dniach przy Bożym Grobie były duże grupy – nie powiem, że pielgrzymów, bo oni pielgrzymują do Mekki i Medyny – duże grupy muzułmańskie, które odwiedzały grób „proroka Jezusa”, jak oni Go nazywają. Wchodząc do środka, pytali, czy mają ściągać buty, bo wiadomo, że tak w islamie wchodzi się do miejsca świętego. Była spora konsternacja, kiedy im powiedziano, że mogą wchodzić tak jak stoją, wystarczy po prostu uszanować

Wywiad Antoniego Opalińskiego z Stanisławem Narcyzem Klimasem OFM pt. „Jerozolima – centrum świata, gdzie można dotknąć Grobu Boga” znajduje się na s. 1 i 2 kwietniowego „Kuriera WNET” nr 46/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Wywiad Antoniego Opalińskiego z Stanisławem Narcyzem Klimasem OFM pt. „Jerozolima – centrum świata, gdzie można dotknąć Grobu Boga” na s. 1 kwietniowego „Kuriera WNET” nr 46/2018, wnet.webbook.pl

Izrael: Bazylika Grobu Pańskiego w Jerozolimie znowu otwarta dla wiernych

W środę 28 lutego o godz. 4 rano czasu miejscowego ponownie otwarto, po trzech dniach, bramę bazyliki Grobu Pańskiego w Jerozolimie. „Przywrócono status quo”.

W ten sposób zakończyła się ta bezprecedensowa forma sprzeciwu miejscowych władz trzech Kościołów: prawosławnego, ormiańskiego i katolickiego, zarządzających wspólnie tą świątynią, wobec polityki Izraela. Wspomniane wyznania zarzucają władzom tego kraju prowadzenie „systematycznej kampanii przeciw Kościołom i wspólnocie chrześcijańskiej w Ziemi Świętej i jaskrawe pogwałcenie «status quo»” tego miejsca.

Przy otwarciu bramy obecnych było kilkudziesięciu pielgrzymów i dziennikarzy. Bezpośrednio po wejściu do ponownie otwartej bazyliki rozpoczęło się nabożeństwo w tzw. Kuwuklionie, czyli małej kaplicy nad Grobem Pańskim. Wkrótce potem do świątyni zaczęli przybywać coraz liczniejsi wierni.

„Otworzyłem bramę bazyliki po trzydniowym zamknięciu jej, dzięki tym wszystkim, którzy pomogli przywrócić «status quo»” – powiedział rosyjskiej agencji TASS starszy klucznik tej jednej z najważniejszych świątyń chrześcijańskich świata Wadżih Nusejbe. Wyraził przy tym „wielkie zadowolenie na widok pielgrzymów, którzy tu powrócili”

Bezpośrednią przyczyną zamknięcia bazyliki w niedzielę 25 bm. w południe była zapowiedź rządu izraelskiego podniesienia podatków od nieruchomości, w tym od wspomnianego obiektu oraz ściągnięcia zaległych opłat od różnych Kościołów. 27 bm. po południu urząd premiera Benjamina Netanyahu stwierdził w specjalnym oświadczeniu, że władze wspólnie z Kościołami obecnymi w Ziemi Świętej będą szukały rozwiązań w celu przezwyciężenia punktów spornych. Rozmowy w tej sprawie ma prowadzić specjalnie powołana w tym celu komisja, której przewodniczy izraelski minister ds. współpracy regionalnej Tzachi Hanegbi. W jej skład weszli przedstawiciele ministerstw: finansów, spraw zagranicznych, wewnętrznych i władz Jerozolimy.

Z dokumentu wynika ponadto, że jednocześnie władze Jerozolimy zawiesiły procesy ściągania zaległych podatków z nieruchomości kościelnych na terenie miasta.

Nowo utworzone ciało zajmie się także palącym zagadnieniem prawa własności nieruchomości kościelnych, wydzierżawionych przez wspólnoty chrześcijańskie na długie okresy, do 99 lat, Narodowej Fundacji Żydowskiej. W ostatnich latach same podmioty kościelne – wobec konieczności spłacania własnych zadłużeń – sprzedawały swe majątki wielkim grupom prywatnym, handlującym nieruchomościami.

Od pewnego czasu parlament pracuje nad projektem ustawy, mającej umożliwić Państwu Izrael konfiskatę tego rodzaju działek i nieruchomości, wystawiając je ewentualnie na licytacje, przede wszystkim w celu obrony interesów obecnych dzierżawców. Na razie z myślą o przyszłych rokowaniach między rządem izraelskim a podmiotami kościelnymi zawieszono wszelkie inicjatywy ustawodawcze w tej kontrowersyjnej sprawie.

Oświadczenie kancelarii premiera podkreśla również, iż “Izrael jest dumny, iż jest jedynym krajem Bliskiego Wschodu, w którym chrześcijanie i znawcy wszystkich religii cieszą się pełną wolnością wyrażania swojej wiary”.

Wczoraj po południu także przywódcy miejscowych Kościołów, zarządzających wspólnie bazyliką Grobu Pańskiego, wydali oświadczenie, w którym „wyrazili wdzięczność Bogu” za decyzje ogłoszone przez rząd Izraela oraz „tym wszystkim, którzy działali nieustannie na rzecz utrzymania obecności chrześcijańskiej w Jerozolimie i w obronie «status quo»”. (Chodzi o zasady współżycia różnych wspólnot chrześcijańskich w tym mieście, wypracowane jeszcze w czasach Imperium Ottomańskiego w XIX wieku).

14 lutego władze Jerozolimy zapowiedziały zniesienie tych historycznych uprawnień Kościołów, przede wszystkim zwolnienia ich od podatków oraz zamroziły ich konta na rachunkach bieżących w celu odzyskania zaległości. Na przykład Kościół katolicki winien zapłacić, według wyliczeń żydowskich, około 2,8 mln euro, anglikanie – 1,6 mln, ormiański – 465 tys. i Prawosławny Patriarchat Jerozolimy – 116 tys. euro.

KAI/WJB

Fatima: Trzykrotnie wzrosła liczba zagranicznych grup pielgrzymkowych do Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej

Jak poinformowała rzecznik prasowa sanktuarium Carmo Rodeia, liczba grup pielgrzymkowych spoza Portugalii w ub.r. była rekordowa i wyniosła 7110. Rok wcześniej było ich 2711.

– Pochodzenie tych grup było bardzo zróżnicowane. Zazwyczaj jednak przeważali goście z Europy. Według naszych statystyk, obejmujących duże zorganizowane grupy, w ub.r. do Fatimy przybyło łącznie 9,4 mln pielgrzymów – poinformowała Rodeia.

Największą grupę pielgrzymów w Fatimie stanowili w ub.r. Portugalczycy. Ich liczba przekroczyła w tym miejscu kultu maryjnego 9 mln osób. Z kolei wśród łącznej liczby 374 tys. pielgrzymów z całego świata, którzy w ub.r. dotarli w zorganizowanych grupach do Fatimy, prawie 50,3 tys. osób stanowili Polacy. Liczniejsi od nich, spośród obcokrajowców, byli tylko Hiszpanie i Włosi. Przybyło ich tam odpowiednio 69,5 tys. i 54,9 tys. pielgrzymów.

Najważniejszym wydarzeniem podczas obchodzonego w 2017 r. w Fatimie roku jubileuszowego, związanego ze stuleciem objawień maryjnych, była wizyta papieża Franciszka, do której doszło 12 i 13 maja. Towarzyszyło mu w tej portugalskiej miejscowości 1,5 mln osób z całego świata.

 

KAI/WJB

Liban – ziemia święta, ziemia świętych, tolerancji i współistnienia w pokoju. Refleksje z pielgrzymki spółdzielców WNET

Chrześcijańska praktyka życia sprawami doczesnymi poprzez Ewangelię daje światło na wszystkie rzeczywistości ziemskie. Dla chrześcijan nie ma dwóch odrębnych nurtów życia: duchowego i świeckiego.

Adam Rosłoniec

Gdy spotkaliśmy się przed odlotem i rozpoczęliśmy naszą drogę Mszą świętą w kaplicy na Okęciu, nikt chyba nie spodziewał się, jak głęboka jedność zespoli nas w tym nadchodzącym tygodniu. Jak wiele powstanie przyjaźni, jak wiele zostanie w nas wspomnień. I wreszcie, jak wiele świadectw wiary możemy przekazać teraz innym. Można powiedzieć: połączył nas Bóg.

Każdy z nas podczas tej wspólnej podróży został obdarzony jakimś wrażeniem, w jego sercu pozostało szczególne wspomnienie. (…) Andrzej: „doświadczyłem tam poczucia wyjątkowego przeplatania się wiary”, Joanna: „ta pielgrzymka była magiczna, a Liban to miejsce o zaskakującym międzyreligijnym pojednaniu. Kraj oddycha inaczej. Źródło, prawda, prostota”. „To przecież piękny, zielony kraj, piękni ludzie”, zachwyca się Piotr, który, jak większość z nas, był tam po raz pierwszy i podobnie jak inni zrozumiał, że jego wcześniejsze wyobrażania o Libanie były całkowicie mylne. Tam jest spokój, nikt nie podkłada bomb pod monument Jezusa Chrystusa albo Matki Bożej. (…)

Fot. Dolina Wadi Kadisza | Fot. z archiwum autora

Libańskie góry i doliny przywodzą na myśl początki i trudne wieki Kościoła na Bliskim Wschodzie. Zamieszkiwana niegdyś przez pustelników Wadi Kadisza jest wymownym świadkiem wiary pierwszych chrześcijan. Wiary, która dotarła tu wprost od Apostołów i ich uczniów i która przetrwała wieki podbojów muzułmańskich. Ta głęboka dolina przecięta rzeką Orontes (tą samą, nad którą w pobliskiej Antiochii Syryjskiej św. Paweł formował jedną z pierwszych wspólnot), niedostępna dla sułtana muzułmańskiego, była schronieniem maronitów – wspólnoty katolickiej zawsze pozostającej w jedności z nauczaniem Apostołów. Ta wspólnota stała się narodem w tej części świata. To św. Maron z Syrii, mnich i pustelnik, mistrz ascezy wschodniej, dał początek głębokiej duchowości swojego ludu.

W V w. w Syrii rozwijał się monastycyzm i wielu chrześcijan stosowało formę ascezy, dla nas dzisiaj kompletnie nieosiągalną. Byli to ludzie prości, niewykształceni, kochający Boga. Na swe trudne powołanie pragnęli odpowiedzieć życiem doskonałym. Taki był św. Maron. Odsunął się od świata i wybrał życie w górach pod gołym niebem. Przed deszczem i śniegiem chronił go tylko namiot z koziej skóry. Jego filozofią i wiarą było to, że Boża mądrość uświęca, pomimo braku wykształcenia. Święty Maron, poprzez swoje umartwianie się, dostał od Boga dar uzdrawiania. Słowa Biblii Sprawiedliwy rozrośnie się jak cedr na Libanie wydają się mówić właśnie o nim. Gdy po krótkiej chorobie zmarł, ludność z okolicznych wiosek wzniosła dla niego grobowiec. Jego ruiny znajdują się do dzisiaj w Kafr Nabu, na terenach niedostępnej dla nas, ogarniętej wojną Syrii. (…)

Harissa jest miejscem głęboko zakorzenionego kultu maryjnego. To dawna wioska, położona 20 km od Bejrutu, na wysokości 650 m n.p.m. Na szczycie góry widnieje, usytuowana na monumentalnej podstawie w kształcie latarni morskiej, piękna statua Najświętszej Marii Panny – Notre Dame du Liban. Posąg z 1904 r. został ufundowany jako dziękczynienie z okazji 50-lecia ogłoszenia dogmatu o Niepokalanym Poczęciu Maryi.

Harissa to miejsce wyjątkowe i jedyne takie na całym Bliskim Wschodzie, a może i na całym świecie. Niezwykłości dodaje mu fakt, że to centrum pielgrzymek, założone przez Maronickie Zgromadzenie Misjonarzy, odwiedzane jest zarówno przez chrześcijan, jak i muzułmanów.

Oglądamy tutaj widok niepowtarzalny: po wijących się dookoła statui schodach przeciskają się ramię w ramię dziewczyny w hidżabach, dziewczyny w białych chustach – tradycyjnym nakryciu głowy Etiopek i dziewczyny w zwykłych T-shirtach. Wszyscy wędrują na górę, aby po swojemu i w znanej tylko sobie intencji zostawić ślad obecności u Pięknej Pani. Prawie dotknąć Jej stóp, złożyć swego ducha w Jej otwarte, oczekujące ręce.

O tej rzeczywistości, która przeradza się w symbolikę tego kraju, mówił Święty Jan Paweł II podczas pamiętnej pielgrzymki: Liban to coś więcej niż kraj, to przesłanie. Takie słowa zapamiętały rzesze wiernych przybyłych zewsząd na Mszę świętą. (…)

Ksiądz Miled Skayem | Fot. ze zbiorów autora

Niedaleko od Harissy, podążając wyżej w góry Libanu, napotkamy Bzommar. Tam w miejscowej parafii swą posługę sprawuje ksiądz Miled Skayem. Wielki orędownik św. Jana Pawła II, św. Faustyny Kowalskiej, św. Maksymiliana Kolbego, bł. Jerzego Popiełuszki, bł. Michała Sopoćki i innych świętych, w tym oczywiście libańskich. Ten kapłan wielokrotnie przybywał do Polski, ale także do Rzymu, aby „zdobyć” relikwie polskich świętych, do których ma szczególne nabożeństwo. W jego niewielkiej parafii sąsiadują ze sobą: kościół pw. św. Charbela i kaplica pw. św. Jana Pawła II. Wielki Święty Libanu i Wielki Święty Polski. Tam licznie gromadzą się Libańczycy, oddając cześć naszym świętym. (…)

w pobliskim Ghosta buduje sanktuarium Miłosierdzia Bożego, w którym znajdą miejsce wszystkie relikwie z Polski. Obok, na zboczu góry, stanie monumentalna statua Jana Pawła II, a u jej stóp wijąca się po zboczu Droga Miłosierdzia. Będzie po niej szła procesja różańcowa, której idea jest podobna do procesji, jaka odbywa się każdego 22. dnia miesiąca od pustelni św. Charbela do Annaya. Konsekracja nowego sanktuarium i Drogi Miłosierdzia zapowiedziana jest na 2019 rok.

Cały artykuł Adama Rosłońca pt. „Liban – ziemia święta, ziemia świętych. Pielgrzymka spółdzielców WNET” znajduje się na s. 3 dodatku „Bliski Wschód” do styczniowego „Kuriera WNET” nr 43/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Adama Rosłońca pt. „Liban – ziemia święta, ziemia świętych. Pielgrzymka spółdzielców WNET” na s. 3 dodatku „Bliski Wschód” do styczniowego „Kuriera WNET” nr 43/2018, wnet.webbook.pl

Rowerowa pielgrzymka przez Europę w stulecie objawień fatimskich: Zaczęliśmy w Fatimie, a trasa wiodła m.in. przez Rosję

Doszliśmy do takiego wniosku, że to, co było złe, po prostu musi umrzeć, że w Rosji to, co było naganne, co było zakażone tą chorobą komunizmu – po prostu nie ma wyjścia, to jest pogrzeb, degeneracja.

Aleksander Wierzejski
Zbigniew Czajka

Powiedzmy o przygotowaniach do wyprawy.

Zaplanowanie takiej trasy naprawdę nie jest łatwe. Na dystansie od 200 do 1000 km w ciągu pięciu dni łatwo sobie poradzić, mamy doświadczenie, ale zaplanować, jaką drogą chcemy jechać dzień po dniu przez 2 miesiące, uwzględnić różnice wzniesień – bo były Pireneje, Alpy, były fiordy norweskie… Więc z trasą nam zeszło dosyć sporo.

Ale najważniejszym wyzwaniem były dla nas miejsca objawień Matki Bożej i miejsca kultu maryjnego, w których chcieliśmy być. Do tego musieliśmy dostosować terminarz – żeby znaleźć się tam w odpowiednim czasie. Na przykład w Berlinie chcieliśmy być w kościele w pierwszy piątek miesiąca i uczestniczyć w pierwszej sobocie miesiąca. To było nasze podstawowe wyzwanie. Z kolei, żeby uczcić pięć pierwszych sobót, zgodnie z tym, o co prosiła Matka Boża, założyliśmy sobie, że pierwsze trzy soboty odprawimy w Polsce, następna będzie w Belinie i ostatnia w Rosji. Dlatego te odcinki musiały mieć po 200 i ponad 200 km dziennie. (…)

Nasz plan składał się jakby z trzech wątków. Pierwszy to wyzwanie duchowe, czyli uczestnictwo we mszy świętej i obecność w miejscach kultu maryjnego. Drugim był wątek rowerowy – wszystko, co się wiązało z przejazdem, w tym odcinek głównie skandynawski, gdzie dotarliśmy na North Cape. To było takie nasze rowerowe marzenie. North Cape to jest mekka rowerzystów. Każdy marzy i śni o tym, żeby tam dotrzeć; my też takie sny mieliśmy i chcieliśmy je urzeczywistnić.

Był jeszcze trzeci, bardzo ważny element – tło historyczne. Bo wiadomo, że objawienia maryjne miały przełożenie na to, co się działo od początku I wojny światowej poprzez rewolucję październikową, okres II wojny światowej, aż do obalenia komunizmu. I w tę setną rocznicę chcieliśmy to wszystko zobaczyć, przypomnieć sobie, nawiedzić te miejsca. W tym wątku był cmentarz w Miednoje, obóz koncentracyjny w Dachau, był Katyń i jeszcze jedno miejsce, o którym – powiem szczerze – nie miałem pojęcia, a mianowicie Bykownia koło Kijowa. Cmentarz ofiar terroru komunistycznego z czasów przedwojennych i wojennych. (…)

Jakie było najciekawsze spotkanie?

Tych spotkań było wiele. Może powiem o duchowym spotkaniu w Sankt Petersburgu. Dotarliśmy tam w pierwszą sobotę lipca. Właśnie w lipcu Matka Boża prosiła o modlitwę za Rosję. Mieliśmy wizę od pierwszego lipca, byliśmy na granicy o północy. Do Sankt Petersburga dojechaliśmy do kościoła Katarzyny Aleksandryjskiej; na szczęście znaliśmy go, byliśmy tam rok wcześniej. Dotarliśmy tam o 8:45. Trwała msza, nie byliśmy pewni, czy to jest nasza msza dziękczynna, miałem nadzieję, że nie. Tuż po zakończeniu pobiegłem do zakrystii, do księdza, którego znałem z ubiegłego roku. Powiedziałem: proszę księdza, niech ksiądz mi tylko nie mówi, że to była ta msza dziękczynna! On stwierdził ze stoickim spokojem, że nie. Ta będzie o 12. No więc udało nam się zrealizować jeden z najważniejszych punktów.

Byliśmy w pełni usatysfakcjonowani, po mszy, że tak powiem, wyluzowani, a siostra zakonna przygotowywała nam nocleg. Podeszła jakaś pani i mówi: a może byście chcieli zatrzymać się u mnie, to taka ciekawa historia, chciałabym posłuchać… Była Rosjanką, ale mówiła dosyć dobrze po polsku. Trochę się wahaliśmy, ale siostra zakonna stwierdziła: nie wypada wam odmówić, powinniście pójść. Tak też było. Poszliśmy najpierw na miasto, pokazała nam Sankt Petersburg, zjedliśmy obiad. Jedziemy do niej domu. Akurat tak szczęśliwie się złożyło, że to było na obrzeżach Sankt Petersburga od strony Moskwy, a następny kierunek to była Moskwa; po drodze chcieliśmy jeszcze Carskie Sioło zobaczyć i Puszkin.

Fot. z archiwum Z. Czajki

Jak dojeżdżaliśmy do jej domu, ona stwierdziła, że idzie dzisiaj do pracy na noc i zostaniemy z jej mężem, ale rano wróci i pójdziemy sobie na 11 do kościoła właśnie w Puszkinie, tam jest katolicki kościół. Byliśmy zaskoczeni, bo wcześniej o tym nie było mowy.

Wychodzi gospodarz, czyli mąż Iriny, w stanie, że tak powiem, weekendowym. A my mieliśmy pomysł, żeby wziąć jakiś alkohol, bo jak tu rozmawiać w Rosji o czymkolwiek bez takiego atrybutu? Byłem tyle razy i nigdy się to nie udawało. Irina szybciutko przekazała nam klucz i już była na progu gotowa do wyjścia. Poczuliśmy się lekko zdezorientowani. Zapytaliśmy, czy można tutaj pić alkohol, bo chcielibyśmy porozmawiać i tak dalej. Na to ona powiedziała, że on w tym stanie jest już od 20 lat. Daliśmy więc spokój z tym pomysłem. On był trochę obruszony i zaskoczony całą tą sytuacją. Patrzyliśmy na siebie lekko skonsternowani, ale zainteresował się tym, co robimy, zaczęła się opowieść, coraz bardziej go wciągała, coraz więcej nas dopytywał, a my mu opowiadaliśmy. Stworzył się fajny klimat, o alkoholu nie było mowy.

Poszliśmy spać. Rano Janek z nim parzył herbatę. On ciągle był pod wrażeniem naszego wyczynu. Patrzył na to głównie w kategoriach sportowych. Jego żona wróciła z pracy, bardzo zaskoczona miłą atmosferą. Powyciągała z lodówki chyba wszystko, co tylko mieli, ugościła nas pięknie. Ponieważ klimat się zrobił taki fajny, zaproponowaliśmy, że może Jurij, czyli jej mąż, pojedzie z nami do kościoła. Ona parsknęła śmiechem i powiedziała, że on nigdy w kościele nie był i dobrze, że chociaż jej pozwala chodzić. Ale poprosiłem Janka, żeby z nim pogadał. Po 20 minutach patrzymy, a on idzie do łazienki, ubiera się i pojechaliśmy do tego kościółka wspólnie.

Przed kościołem spotkaliśmy proboszcza. Też oczywiście zafascynowany naszym pomysłem, od razu usadził nas w pierwszych ławkach. Rozpoczęła się msza święta. Po mszy oczywiście duże zainteresowanie. Zawsze tak było, jak się pojawiliśmy w jakimś miejscu i tylko rozpoczęliśmy naszą historię, to się robił tłum chętnych do zdjęć, do rozmowy. Tam też tak było, a ja sobie pomyślałem – no to pięknie, wykorzystamy to polsko-rosyjskie spotkanie, w dodatku z proboszczem Hiszpanem.

Po polsku mówił?

Mówił po rosyjsku, ale my sobie radziliśmy po rosyjsku dosyć dobrze. Odbiegając na chwilę od tego wątku; ciekawą historią było, że kiedy szukałem w Moskwie noclegów, to pisałem do Polskiej Misji Katolickiej. Miałem adres siostry zakonnej o imieniu Agnes; napisałem, dzwoniłem, ona nie odpowiadała. Potem, na dwa tygodnie przed tym Puszkinem, dodzwoniłem się z Finlandii do pewnego księdza, który stwierdził, że siostry Agnes nie ma, ale ona się tym zajmuje, a jak wróci, to na pewno nam tam coś przygotuje, tylko że on nawet nie jest w stanie powiedzieć kiedy ona wraca, ale żebyśmy byli spokojni, bo jeszcze jest dużo czasu.

No i wracając teraz do tego Puszkina i do kościółka, ksiądz proboszcz, zadowolony i ciekawy naszej historii, mówi: słuchajcie, dobrze trafiliście, bo mamy ikonę Matki Bożej Fatimskiej. To jest szczególny obraz, był pisany, kiedy żyła jeszcze siostra Łucja, powstawał w konsultacji z nią. Będzie cudowną rzeczą, jak się przy tym obrazie pomodlimy, a ja wam opowiem historię tego obrazu.

Zaproponowałem różaniec. Zrobiła się niesamowita atmosfera. W kapliczce przed tym obrazem wspólnie z Rosjanami odmawialiśmy różaniec w taki sposób, że my pierwszą część mówiliśmy po polsku, a oni odpowiadali po rosyjsku.

Ale jakby clou sprawy i głównym wątkiem, bardzo zaskakującym, było to, że właśnie Jurij został ze swoją żoną przed tym obrazem, uklęknął, przygotowując się do modlitwy, a ksiądz proboszcz, kończąc historię tego obrazu, stwierdził, że ta Matka Boska jest patronką ludzi uzależnionych od alkoholu.

Modlitwa była naprawdę przecudowna, ludzie byli pod dużym wrażeniem, my zresztą też. Na koniec podeszły trzy siostry zakonne, mówiły po polsku. Jedna z nich zapytała, czy mamy w Moskwie przygotowane miejsce na nocleg. Powiedziałem, że w zasadzie nie mamy, bo pisałem do takiej siostry Agnes, ale nie odpowiedziała. Na to ona wyciąga rękę i mówi: dzień dobry, to ja jestem siostra Agnes. Takie to było niesamowite; tak że miejsce mieliśmy już przygotowane.

 

Cały wywiad Aleksandra Wierzejskiego ze Zbigniewem Czajką pt. „Opatrzność była naszym najważniejszym drogowskazem” można przeczytać na s. 5 listopadowego „Kuriera WNET” nr 41/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Wywiad Aleksandra Wierzejskiego ze Zbigniewem Czajką pt. „Opatrzność była naszym najważniejszym drogowskazem” na s. 5 listopadowego „Kuriera WNET” nr 41/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

„Za daleki Bliski Wschód”. Książka polskiego jezuity o losach Kościoła w Syrii i o dramacie bliskowschodniej wojny

Jeżeli chcemy pomagać, to musimy przede wszystkim nauczyć się słuchać. Nasza obecna wiedza jest jakimś konstruktem opartym na wybiórczych informacjach medialnych – mówi ksiądz Zygmunt Kwiatkowski.

 

Jeżeli obecnie chce się szczerze pomagać Syryjczykom lub jakiejkolwiek innej społeczności bliskowschodniej, to przede wszystkim należy usunąć przyczyny wojny. Została ona wywołana jako świadoma misja zaprowadzenia na świecie „nowego porządku” (…) Ważnym etapem była też tzw. arabska wiosna, która zyskała poparcie opinii światowej i zmieniła się w straszliwy wojenny chaos – pisze ksiądz Zygmunt Kwiatkowski, jezuita, który przez trzydzieści lat pracował na Bliskim Wschodzie.

 Ojciec Zygmunt Kwiatkowski, który był gościem Witolda Gadowskiego w Poranku Wnet, jest autorem książki „Za daleki Bliski Wschód”. Książka pokazuje wciąż zbyt mało znaną w Polsce rzeczywistość Kościoła w Syrii, Libanie, Egipcie – czyli tam, gdzie chrześcijaństwo istnieje od czasów apostolskich. Jest to właściwie reportaż pokazujący wyznaniową mozaikę Bliskiego Wschodu. W pierwszej części autor opisuje względną wolność, jaką cieszyli się tam chrześcijanie przed inwazją na Irak i przed powstaniem Państwa Islamskiego.[related id=41518]

Druga część książki pokazuje dramatyczną sytuację, która panuje obecnie w tamtym rejonie – od symbolicznego początku, czyli wojny w Iraku, poprzez arabską wiosnę, aż po wojnę w Syrii. Jezuita nazywa ją najgorszą od pierwszych lat trwania chrześcijan na tych ziemiach. Możemy śmiało stwierdzić, że mamy do czynienia z ludobójstwem i wielkim exodusem chrześcijaństwa z jego macierzystych stron. Grozi niebezpieczeństwo, że Kościół całkiem zniknie z ziem, które stanowiły jego kolebkę.

Misjonarz stawia tezę, że Zachód ponosi dużą współodpowiedzialność za to, co się dzieje na Bliskim Wschodzie.

– Dla mnie to obowiązek moralny, żeby o tym mówić – deklaruje o. Zygmunt Kwiatkowski. – To są konkretni ludzie, wobec których mam obowiązek być tutaj świadkiem.

Autor publikacji zwraca uwagę na to, że nieznajomość człowieka, jego kultury i regionu stanowi przeszkodę w skutecznej pomocy ofiarom wojny w Syrii. – Jesteśmy pod presją tego, że tam dzieje się źle i że trzeba szybko reagować. Jednak bez poznania tamtej kultury nasze wychodzenie im naprzeciw nie jest wychodzeniem naprzeciw. Jest raczej mijaniem się.

Wypowiedzi ojca Zygmunta Kwiatkowskiego wysłuchaliśmy podczas konferencji prasowej zorganizowanej przez Katolicką Agencję Informacyjną.


Książka księdza Zygmunta Kwiatkowskiego SJ Za daleki Bliski Wschódjest kolejną publikacją w serii reportaży wydawanych przez poznańskie wydawnictwo Święty Wojciech.

Przesłanie ks. Tadeusza Jasińskiego z parafii pw. Świętego Ducha w Wilnie: Szukajmy wspólnoty w Miłosierdziu Bożym!

W Poranku WNET w rozmowie z proboszczem polskiej parafii w Wilnie o wileńskich kościołach, o duchowości dzisiejszej Litwy oraz o zmianach w stosunkach między Polakami a Litwinami.

W 1993 roku ksiądz Tadusz Jasiński słuchał słów św. Jana Pawła II w czasie jego wizyty na Litwie. Był wtedy polonistą w jednej z podwileńskich szkół. Dzięki temu, że uczył języka polskiego ówczesnego arcybiskupa wileńskiego, został przedstawiony papieżowi. Miało to wpływ na jego późne, bo w wieku czterdziestu lat, powołanie do kapłaństwa.

Obecnie jest proboszczem parafii pw. Ducha Świętego w Wilnie. Był dziś gościem Krzysztofa Skowrońskiego w Poranku WNET, nadawanym z Wilna. Opowiedział o kościołach Wilna oraz o duchowości na Litwie.

Duchowość na Litwie jest to duchowość tradycyjna z pewnymi elementami nowych ruchów. W swojej parafii ks. Jasiński ma wspólnoty neokatechumenalne, oazy rodzin, kursy alfa.

Parafia ks. Jasińskiego jest przeznaczona wyłącznie do posługi w języku polskim; w katedrze na przykład używa się wyłącznie języka litewskiego; są też parafie dwujęzyczne. Wspólne wydarzenia, np. odpust w Ostrej Bramie, gromadzą i Litwinów i Polaków, a nawet Białorusinów. Święta obchodzone są razem, ale w różnych językach. [related id=39209]

Jeśli chodzi o relacje polsko-litewskie, to ksiądz jest zdania, że ogólna tendencja jest dobra. „Ostrzejsze sytuacje”, które były po uzyskaniu przez Litwę niepodległości, już wygasają. To, co ważniejsze, zaczyna łączyć, choć daleka jest droga do jedności.

Czasami ludzie mówią „Polak, ale dobry ksiądz” albo „Litwin, ale dobry ksiądz”, jednak nie ma już wysokiej temperatury dawnych sporów.

To w Wilnie powstał obraz Jezusa Miłosiernego i podyktowana została św. Faustynie Koronka do Miłosierdzia Bożego. Przesłaniem dla słuchaczy, które przekazał ksiądz proboszcz, jest wezwanie do szukania wspólnoty w Miłosierdziu Bożym.

Rozmowy można wysłuchać części szóstej Poranka WNET z Wilna.

JS