Bp Guzdek o Żołnierzach Wyklętych: To oni wsiewali w serca rodaków ziarno nadziei na lepszą przyszłość

Obchody ku czci Żołnierzy Niezłomnych zakończyły się Mszą św. sprawowaną w archikatedrze św. Jana Chrzciciela, której przewodniczył kard. Kazimierz Nycz. Homilię wygłosił bp polowy Józef Guzdek.

Na początku Mszy św. kard. Nycz podkreślił, że Msza św. na zakończenie obchodów Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych powoli staje się tradycją dlatego, że od 2011 r. uczestnicy spotykają się na wspólnej Eucharystii po zakończeniu apelu na pl. Piłsudskiego. – Kładziemy na ołtarzu naszą wdzięczność żołnierzom, których nazywamy „wyklętymi”, za ich poświęcenie, za niestrudzoną walkę o wolność Ojczyzny. Modlimy się i prosimy Boga, aby przyjął ofiarę ich życia – powiedział.

W homilii bp Guzdek powiedział, że istnieją „dwie drogi, po których wędrują ludzie: jest droga przekleństwa i droga błogosławieństwa”. – Na pierwszej z nich człowiek postępuje tak, jakby Boga nie było, a nawet działa wbrew Jego woli. Odrzuca ewangeliczne prawo miłości wynosząc na piedestał prawo siły. Nade wszystko liczy się skuteczność w osiąganiu zamierzonych celów nawet za cenę łamania praw człowieka, rozlewu krwi, prześladowania i eksterminacji całych narodów. (…) Są też drogi, po których chodzą ludzie liczący się z Bogiem, Jego wolą i przykazaniami – wygłosił biskup.

Ordynariusz wojskowy przypomniał, że na długo przed wybuchem II wojny światowej hitlerowskie Niemcy i sowiecka Rosja „wybrały drogę przekleństwa”. Podkreślał, że było to skutkiem rugowania tradycyjnych, chrześcijańskich wartości oraz religii z życia społecznego. – Zostały podważone i odrzucone: Dekalog, ewangeliczne wartości i podstawowe prawa człowieka. Mądrość została zastąpiona przebiegłością, prawo zamieniono w bezprawie. Odrzucona została prawda o tym, że życie każdego człowieka i jego godność są święte i nienaruszalne. Prawo miłości zostało zastąpione pragnieniem podboju i chęcią posiadania siły zdolnej łamać wszelkie przeszkody – mówi.

Biskup polowy podkreślił, że po zakończeniu II wojny światowej Polska znalazła się w sowieckiej strefie wpływów. – W sytuacji ponownego zniewolenia część naszego społeczeństwa nie dała się przekonać ani też przekupić nowej władzy. Wielu żołnierzy nie złożyło broni. Ocaleli nie po to, aby żyć, ale by dać świadectwo. Zbrojne antykomunistyczne podziemie podjęło walkę z tymi, którzy gorliwie zaprowadzali nowy porządek w zniewolonej Ojczyźnie. To oni wsiewali w serca rodaków ziarno nadziei na lepszą przyszłość i czynem zbrojnym przypominali: „Jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy…” – powiedział. Jak podkreślił bp Guzdek „wychodzący dziś z cienia zapomnienia” Żołnierze Niezłomni wybrali walkę – najbardziej radykalną formę sprzeciwu.

Zdaniem ordynariusza wojskowego „wszyscy jesteśmy zobowiązani do dalszego wysiłku w celu poznawania prawdy o ponurych i mrocznych czasach sowieckiej dominacji w powojennej Polsce”. – Mamy moralny obowiązek kontynuować prace w celu odnalezienia, zidentyfikowania i godnego pogrzebu wszystkich ofiar komunistycznego reżimu. Ponadto dokonane bezprawie woła o zadośćuczynienie i sprawiedliwość. Dlatego też potrzebne jest nam nadal rzetelne podejście do przeszłości, które niczego nie pokrywa milczeniem – powiedział. Dodał, że trzeba „zrobić krok w kierunku zrozumienia, dlaczego do tego doszło”. – Jesteśmy moralnie zobowiązani dociekać przyczyn tych zbrodniczych czynów – dodaje.

Biskup Guzdek powtórzył, że przyczyną powojennych prześladowań „było odejście od Boga i zdrada ewangelicznych wartości, niepohamowana żądza władzy i chęć narzucenia jarzma niewoli naszemu narodowi przez komunistyczny reżim”. – Postawa naszego pokolenia musi być inna. Przylgnijmy więc do Boga i Jego przykazań! Jedynie na fundamencie prawdy i ewangelicznych wartości oraz wzajemnego poszanowania, dialogu i zgody można budować przyszłość narodu i pomyślność Ojczyzny – zachęcał.

Eucharystię koncelebrowali kapelani wojskowi i duchowni archidiecezji warszawskiej. We Mszy św. uczestniczyli szef Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk, prezes IPN Jarosław Szarek, prezes Instytutu Piłsudskiego prof. Wiesław Wysocki, przedstawiciele Społecznego Komitetu Obchodów Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych na czele z prof. Janem Żarynem, który w imieniu komitetu podziękował kard. Nyczowiu i bp. Guzdkowi za sprawowaną Eucharystię.

Apel pamięci odbył się w Placu Marszałka Józefa Piłsudskiego z udziałem prezydenta Andrzeja Dudy. Do prezbiterium archikatedry został wprowadzony poczet sztandarowy Wojska Polskiego i odśpiewany został Mazurek Dąbrowskiego.

Dyrektor Muzeum Archidiecezji Warszawskiej ks. Mirosław Nowak zaprosił na wernisaż wystawy „Epitafium dla Wyklętych. Asamblaż: Słowo, Symbol, Pamięć”. Wystawę można oglądać do końca marca.

Liturgię zakończyła „Pieśń Konfederatów Barskich”, zaśpiewana przez artystów Chóru Reprezentacyjnego Zespołu Artystycznego WP.

 

KAI/DK

Wokół „Burego”. Słowo o żołnierzach podziemia niepodległościowego. Walczyli i narażali życie dla Polski Niepodległej

Oskarżenia wyciągane z komunistycznych akt bezpieki czy prasy komunistycznej należy bardzo dokładnie sprawdzać. Nie można bowiem odmówić komunistom kreatywności w prowadzeniu wojny psychologicznej.

Osoby niechętne naszym Żołnierzom Niezłomnym prosiłbym, by w ocenach moralnych naszych żołnierzy zachowały ostrożność. I przypominam, że oskarżenia wyciągane z komunistycznych akt bezpieki czy prasy komunistycznej należy bardzo dokładnie sprawdzać. To, czego nie można odmówić bowiem komunistom, to kreatywność w prowadzeniu wojny psychologicznej z wrogiem.

Nie ma wątpliwości, że żołnierze „Burego” walczyli dzielnie, narażali życie dla Polski Wolnej i Niepodległej.

Walczyli w warunkach skrajnie trudnych, na częściowo wrogim terenie. Nie jest tajemnicą, że wielu mieszkańców, zwłaszcza wiosek białoruskich, było wrogo nastawionych do Państwa Polskiego, podatnych na komunistyczną propagandę już w czasach II RP. Tereny Podlasia po wkroczeniu Armii Czerwonej w 1944 r. były przedmiotem negocjacji między komunistami sowieckiej Białorusi a PKWN. Nie było pewne, że zostaną pozostawione jurysdykcji Warszawy. W tym czasie NKWD, UB, KBW używały wszelkich sposobów, by zniszczyć polski opór. Działania propagandowe, manipulacja, kłamstwa pomieszane z prawdą miały odciąć polskich partyzantów od ich naturalnego zaplecza. Instalowano agenturę we wsiach, w oddziałach, jak i na wyższych szczeblach dowodzenia. Agentura była także obecna w łączności. Dowódcy partyzanccy działali jak oddziały specjalne.

Ich nadrzędnym celem było zadanie wrogowi maksymalnie dużych strat i jak najdłuższe zachowanie swoich zasobów, by dotrwać do rozpoczęcia spodziewanego konfliktu zbrojnego między Zachodem a ZSRS. W kontekście rozpowszechnionego zarzutu, że „Bury” i jego żołnierze zabijali ludzi za wiarę prawosławną, godzi się w tym miejscu przypomnieć, że w okresie walki toczonej przez „Burego” z reżimem komunistycznym u jego boku stali, pełniąc odpowiedzialne funkcje, także żołnierze wyznania prawosławnego, tzw. tutejsi, a także osoby przyznające się do swojej białoruskości. Mam na myśli zastępcę „Burego” z 1945 r., ppor. Mikołaja Kuroczkina „Leśnego”, i dowódcę 1. plutonu 3. Brygady Wileńskiej NZW, Władysława Jurasowa „Wiarusa”. Obaj zginęli za Polskę – „Leśny”, kawaler Krzyża Walecznych za walkę z Niemcami, został zamordowany na mocy wyroku sądu komunistycznego 18 lutego 1947 r. w więzieniu przy ul. Rakowieckiej w Warszawie, zaś „Wiarus” poległ 16 lutego 1946 r. w walce z NKWD pod wsią Gajrowskie.

Czy prawosławni dowódcy pododdziałów zabijali swoich rodaków, bo chcieli przypodobać się Polakom? Nie – bali się, by ich tropione oddziały nie zostały zadenuncjowane. Wiązali się z polskim podziemiem niepodległościowym, bowiem uważali, że Sowieci zagrażają także białoruskiej tożsamości narodowej.

Możemy przeprosić za niewinne ofiary, możemy próbować zadośćuczynić ich rodzinom, ale nie możemy nie docenić wysiłku naszych żołnierzy, jaki włożyli w odzyskanie niepodległości Polski. Historia naszych białoruskich sprzymierzeńców wciąż czeka na głębsze opracowanie. Stereotyp: Białorusin-zwolennik ZSRS jest bowiem krzywdzący i nie do końca zgodny z prawdą. Do dziś w środowiskach białoruskich przeważa narracja pisana przez historyków sowieckich, bezwiednie przyjmowana w Polsce.

Wracając do meritum, logika wojny totalnej już taka była, że także żołnierze walczący o słuszną sprawę nie tylko dokonywali czynów bohaterskich, ale i zbrodni. Znamy takie przykłady z odleglejszej historii. Stefan Czarniecki, nasz bohater znany jako pogromca Szwedów i Moskali, jednocześnie dokonywał okrutnych pacyfikacji na Ukrainie. Tak bywa, że ci, którzy dla nas są bohaterami, dla innych mogą być zbrodniarzami.

Ta uwaga dotyczy także narracji historycznych naszych sąsiadów. W Rosji w Smoleńsku zbudowano pomnik zasłużonych enkawudzistów. W Mińsku stoją pomniki Dzierżyńskiego, a na Ukrainie czczony jest Roman Szuchewycz.

Historii nie zmienimy, współcześnie możemy jednak prowadzić politykę tak, by nie było w przyszłości wojen, okupacji i zaborów. Możemy, ucząc się na błędach, nie dopuścić, by nasze dzieci stawały przed takimi wyborami, jak nasi dziadowie w czasach okupacji czy to niemieckiej, czy sowieckiej…

Mariusz Patey