Sergiusz Piasecki powraca do ojczyzny – dr hab. Tomasz Balbus o bohaterze i pisarzu

fot. IPN

29 września 2025 roku na Wojskowych Powązkach w Warszawie spocznie Sergiusz Piasecki – żołnierz, agent wywiadu i autor kultowego Kochanka Wielkiej Niedźwiedzicy

W rozmowie z naszą redakcją dr hab. Tomasz Balbus, naczelnik Oddziałowego Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej we Wrocławiu, opowiada o niezwykłej biografii Sergiusza Piaseckiego – żołnierza wojny polsko-bolszewickiej, agenta wywiadu, oficera Armii Krajowej i wybitnego pisarza emigracyjnego.

29 września 2025 roku w Warszawie odbędzie się jego ponowny pochówek na Wojskowych Powązkach.

Historyk podkreśla, że życie Piaseckiego to gotowy materiał na film:

„To sama biografia Sergiusza Piaseckiego jest taką biografią książkową, czy nawet filmową. Może kiedyś film powstanie o Sergiuszu Piaseckim” – mówi.

Przypomina również o literackiej spuściźnie autora „Kochanka Wielkiej Niedźwiedzicy”:

„Był autentyczny, przelewał na karty papieru własne przeżycia, ludzi, których spotykał, trasy szpiegowskie i przemytnicze, którymi chodził”.

Zdaniem naszego rozmówcy ponowny pochówek Piaseckiego to wydarzenie o wielkim znaczeniu:

„Powrót jego do Polski na pewno spowoduje przyciągnięcie osób, które dotychczas nie miały styczności z tym pisarzem. No i oczywiście obecność wielu fanów Sergiusza, fanów jego twórczości”.

Rozmowa przybliża słuchaczom zarówno dramatyczne losy Piaseckiego – od wojny i konspiracji po emigrację – jak i aktualne znaczenie jego dzieł, które wciąż inspirują i pozwalają lepiej zrozumieć XX-wieczne losy Polski.

Przeczytaj także:

Autyzm, szczepienia i paracetamol – medyczne komentarze po konferencji Donalda Trumpa

Każdemu wolno kochać opowieść o Witoldzie Contim czyli Kiedyś to było – 22.09.2025 r.

Witold Conti reklama marki Orpheon fot. staremelodie.pl

Historia Witolda Contiego, jednego z najbarwniejszych artystów dwudziestolecia, którego życie i karierę przerwała wojna. Marek Teler mówi: „To śmierć zaledwie 36-letniego mężczyzny u progu kariery,”

Witold Conti – aktor, śpiewak i malarz – przez lata pozostawał postacią zapomnianą, mimo że był jedną z gwiazd przedwojennego kina i estrady. Opowiada o nim Marek Teler, autor biografii artysty.

„Chciałem przede wszystkim zobaczyć człowieka, nie tylko skandalistę. Opisać całą jego historię i dorobek, bo to był aktor, który miał liczne role na koncie” – zaznacza.

Przypomniane zostały początki kariery Contiego i jego udział w pierwszej polskiej komedii muzycznej Każdemu wolno kochać (1933). Gość mówi o jego zagranicznych przyjaźniach i relacjach:

„Wiadomo, że przyjaźnił się z Polą Negri, a przez wiele lat związany był z Karolem Szymanowskim”. Nie zabrakło także wątku małżeństwa artysty z Zofią Margulesówną, które miało charakter bardziej towarzyski niż uczuciowy.

W rozmowie wybrzmiewa także dramatyczny finał życia artysty:

„To śmierć zaledwie 36-letniego mężczyzny, u progu kariery, którego rosnące drzewo zostało nagle ścięte” – podkreśla autor.  „Conti padł ofiarą okrutnych czasów wojny. Jego życie pokazuje, jak bardzo historia potrafi przerwać najpiękniej rozwijającą się karierę”.

To audycja o człowieku, który łączył sztukę, charyzmę i skomplikowaną tożsamość, a którego historia po latach wraca, by przypomnieć o bogactwie polskiej kultury międzywojennej.

Marek Teler fot. Redakcja Wnet

Zachęcamy także do wysłuchania poprzedniej audycji!

„Jestem tylko dziewczyną” opowieść o Halinie Żytkowiak czyli Kiedyś to było – 15.09.2025 r.

Kolumbowie – Nieregularnik literacki – 21.09.2025 r.

Krzysztof Kamil Baczyński i fotogramy z Jego najbliższymi. Kolaż z arch. Szkoły Podstawowej nr 27 w Kielcach, im. K. K. Baczyńskiego.

Z czego czerpali inspirację poeci generacji Kolumbów? Co uważali za swoją okupacyjną powinność? Jakie miejsce w polskiej kulturze zajmuje ich spuścizna pisarska?

To jedynie kilka kwestii, na które odpowiada profesor Maciej Urbanowski, literaturoznawca i pedagog akademicki, autor eseju monograficznego pt. „Poezja pokolenia wojennego”.

Wysłuchaj całej audycji już teraz!

Maciej Urbanowski „Poeci pokolenia powojennego” / Fot. Tomasz Zapert

 

O 17 września trzeba głośno mówić — Krzysztof Jabłonka w 86. rocznicę sowieckiej napaści

Żołnierze Armii Czerwonej/ Wikimedia Commons, fot. RakaAditya/ CC BY-SA 4.0

Dziś Dzień Sybiraka. 17 września 1939 r. Armia Czerwona zaatakowała Polskę. Krzysztof Jabłonka mówi o kulisach natarcia oraz jego długotrwałych konsekwencjach.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Historyk przypomina, że o tym, co się działo 17 września należy otwarcie mówić, ponieważ kiedyś, nie było takiego przywileju:

My jako starsze pokolenie wiemy, że w czasach komunizmu, ta data była zwalczana. Jak ktoś o niej wspominał, to był bohaterem. Wszyscy raczej mówili: cicho, cicho, niech Pan nie mówi głośno. Ja mówię – trzeba głośno, bo inaczej będzie cicho.

Decyzje polskiego Rządu i początek natarcia

Krzysztof Jabłonka rozpoczyna swoją opowieść, od opisania sytuacji Rządu Polskiego, który w chwili najazdu przebywał w Kutach na granicy z Rumunią:

Rząd polski, który mógł w Kutach wytrzymać jeszcze co najmniej trzy dni, opuścił je z chwilą zbliżenia się Armii Czerwonej.

– mówi historyk i zaznacza, że Rumuni ostrzegali przed możliwym sowieckim atakiem od wschodu. Marszałek Edward Rydz-Śmigły był krytykowany za ucieczkę, jednak Krzysztof Jabłonka staje w jego obronie, twierdząc że nie miał innego wyjścia:

Przyjrzyjmy się rządom Łotwy, Estonii – tam wszyscy zginęli w obozach koncentracyjnych.

I dodaje:

Rydz-Śmigły trzykrotnie przechodził przez most graniczny. Ostatecznie dopiero o świcie 18 września zdecydował się na internowanie w Rumunii.

O świcie 17 września 1939 roku Armia Czerwona rozpoczęła ofensywę.

Dwa potężne fronty, cztery armie, pół miliona żołnierzy. To było nie do zatrzymania. A mimo to mamy wschodnie Westerplatte, czyli Tynne

– przypomina historyk. Kontynuuje, zaznaczając że los obrońców Tynne był tragiczny – zostali spaleni miotaczami ognia, a poddanych zestrzelono.

Problem polega na tym, że na wschodzie wszystkich mordowano. I to jest ta potężna różnica, którą warto zauważać

– dodaje, porównując sytuację do kapitulacji Westerplatte, gdzie Niemcy zachowali minimum szacunku wobec pokonanych. Puentując, zwraca uwagę na ironię historii:

Rosjanie, którzy napadli nas o 03.15 tego czasu, zostali napadnięci o 03.15 przez Niemca. Przypadek? Nie. Po prostu taka jest historia. O świcie najłatwiej kogoś zaatakować, zaskoczyć.

Tajny układ i jego konsekwencje

Krzysztof Jabłonka odsłania też kulisy paktu Ribbentrop–Mołotow:

Turcy przekazali Polakom informację o tajnym porozumieniu. Przedstawiciel Turcji zaprosił ambasadora Sokolnickiego i, wychodząc z pokoju, umożliwił mu odczytanie francuskiej depeszy. Wynikało z niej, że układ dotyczy nie tylko podziału Polski, ale także Litwy, Łotwy, Estonii i Finlandii. Początkowo nie wspominano o Mołdawii, ale to szybko się wyjaśniło. Co ciekawe, w pierwszej wersji Litwa miała przypaść Niemcom, a Polska – Rosji aż po linię Wisły.

Historyk przypomina, że w ostateczności Litwa została oddana Sowietom, a granicę Polski przesunięto do Bugu:

Podpisano traktat o „przyjaźni i granicach”. Rosjanie mówili o przyjaźni z Niemcami faszystowskimi i granicach, a Niemcy – o granicach przy okazji przyjaźni

– zauważa Krzysztof Jabłonka, podkreślając różnicę akcentów. Jak mówi, Pakt Ribbentrop-Mołotow okazał się także niemiłym zaskoczeniem dla przekonanych o sojuszu z Niemcami Japończyków, którzy toczyli w tym czasie walkę z Armią Czerwoną:

Najbardziej zabolało ich, że Niemcy nie poinformowali o układzie. Japończycy tego bardzo nie lubią. I odwzajemnili się, nie wypowiadając Rosji wojny do 1945 roku.

W konsekwencji Japończycy nie reagowali, gdy artyleria ZSRR była transportowana przez Daleki Wschód i w rekordowym tempie trafiała na front. W tym sensie Pakt Ribbentrop-Mołotow przyczynił się do zatrzymania Hitlera przed wkroczeniem na Wschód.

/ab

Agaton Koziński: prędzej czy później, Niemcy będą zmuszeni do jakichś ustępstw ws. reparacji

Już dzisiaj nie można udawać, że tematu reparacji nie ma; on cały czas będzie powracał – mówi dziennikarz „Rzeczpospolitej”.

1 września przypada 86 rocznica wybuchu II wojny światowej. Agaton Koziński wysłuchał porannego wystąpienia prezydenta Karola Nawrockiego na Westerplatte i potraktował je jako punkt wyjścia do głębszych rozważań nad polityką krajową i międzynarodową:

W pół godziny było widać całą paletę wrażliwości, różnych koncepcji. I ten bardzo wyraźny podział między prezydentem a całą resztą. I zakładam, że 3 września [podczas spotkania z Donaldem Trumpem – red.]  również to wybrzmi bardzo silnie. Sam fakt,  że rząd mówi, że wysłał notatkę przygotowującą prezydenta. Prezydent mówi, że takie notatki to on ma całe biuro takich notatek i on tego nie potrzebuje.

„Prezydent Nawrocki pierwszym przywódcą regionu w Białym Domu”

Relacje polsko-niemieckie

Prezydent Nawrocki tonem dzisiejszych wystąpień pokazał, że niezbyt sobie poważa podejście Niemiec do Polski i generalnie doładu europejskiego czy ładu światowego. Także ten rozdźwięk jest bardzo silny i ta linia niemieckiego podziału będzie silnie. Ta linia jest dosyć naturalna, szeroko rozumiany obróz prawicowy zawsze bardzo mocno rezonował antyniemiecko. Obóz koalicji lewicowo-liberalnej był bardziej decydowanie proeuropejski, czy proniemiecki, i to się utrzymuje tutaj na stałej linii

wskazuje gość „Odysei Wyborczej”, uwypuklając tezę prezydenta RP, iż rządy Hitlera wcale nie były „wypadkiem przy pracy”, jak chciałoby dziś wierzyć wielu Niemców.

Karol Nawrocki na obchodach 35 rocznicy podpisania porozumień sierpniowych: czy obraził Lecha Wałęśę.

Powiedział, że Lech Wałęsa był przywódcą Solidarności, ruchu, który doprowadził do obalenia komunizmu. Fakt. I on bardzo dziękuje profesorowi Sławomir Cenckiewiczowi za to, że napisał te książki, które napisał, bo dowiedzieliśmy się, jak wyglądała, jak skomplikowana była biografia Lecha Wałęsy. Mniej więcej taki był sens Karola Nawrockiego. I to, że to powiedział, od razu wywołało wielkie oburzenie, jak można obrażać bohatera Polski. A gdzie on go obraził? Które słowo jest obraźliwe w jego wypowiedzi? On po prostu stwierdził fakty.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Stanisława Umińska – jak przedwojenna aktorka została zakonnicą? Historia Siostry Benigny

Miłość do śmierci to książka Pawła Zuchniewicz. Przybliża ona losy postaci o niezwykłym życiorysie – Stanisławy Umińskiej. Po odebraniu życia nieuleczalnie choremu narzeczonemu, wstąpiła do zakonu

Zapraszamy na niezwykłą opowieść o Stanisławie Umińskiej – jednej z najzdolniejszych aktorek młodego pokolenia lat 20., która po dramatycznych wydarzeniach w Paryżu porzuciła scenę, by zostać siostrą zakonną.
Poznamy jej drogę: od warszawskich początków i sukcesów w Teatrze Polskim, przez wielką miłość i tragedię związaną z Janem Żyznowskim, aż po przemianę duchową i życie w zgromadzeniu Sióstr Benedyktynek Samarytanek Krzyża Chrystusowego.
To historia kobiety, której proces sądowy stał się głośnym tematem w całej Europie i wzbudził dyskusję nt. zasadności skracania cierpienia ludzkiego, poprzez odbieranie życia osobom nieuleczalnie chorym.

Stanisława Umińska, później już jako s. Benigna całe swoje życie oddała Bogu, pomagając osobom najbardziej cierpiącym.

Zachęcamy także do wysłuchania poprzedniej audycji!

Wspomnienie Ireny Jarockiej w rocznicę urodzin czyli Kiedyś to było – 18.08.2025 r.

Jak weterynarz uciekł z Auschwitz. Dzięki bazie straty.pl odżywa pamięć o ofiarach represji [REPORTAŻ]

Arbeitskarte źródło: ofiary.ipn.gov.pl

źródło: ofiary.ipn.gov.pl

Ofiary II wojny światowej to pomordowani, ale także pracownicy przymusowi albo porwane dzieci. Ożywianie pamięci o represjach jest możliwe dzięki pasjonatom historii, archiwistom i bazie straty.pl

Bohaterka reportażu — Katarzyna Radłowska — 80 lat po wojnie wciąż próbuje dowiedzieć się, co stało się z jej pradziadkiem. Dzięki bazie straty.pl odkryła, że Adam Seta doczekał końca wojna, ale tu ślad się urywa.

„Repozytorium cierpienia i bólu” — tak o bazie straty.pl mówi wicedyrektor Archiwum IPN dr Mariusz Żuławnik.  Nigdy w pełni nie poznamy skali niemieckiego okrucieństwa i represji, jakim poddano obywateli Polski podczas II wojny światowej. Pracownicy Instytutu Pamięci Narodowej wytrwale pracują, aby przechować dla potomności to, co jeszcze jest do uratowania. „Nie ma rodziny, która nie ucierpiała podczas wojny” — mówi dyrektor Archiwum IPN Marzena Kruk, która apeluje o przekazywanie instytucji dokumentów i relacji przekazywanych z pokolenia na pokolenie.

Reportaż Arkadiusza Jarzeckiego „Ożywianie pamięci” opowiada o rodzinach, które dzięki IPN poznały losy swoich bliskich, a także o pasjonatach historii, którzy toczą nierówną walkę z czasem. Tak jak robi to Włodzimierz Gibasiewicz. Emerytowany lekarz weterynarii od lat opisuje drugowojenne historie „lekarzy zwierząt”. Okazuje się, że wielu z nich wykazywało się niezwykłą odwagą, ratując siebie albo pomagając ratować innych. Jeden z nich powtórzył wyczyn Witolda Pileckiego uciekając z obozu.

Osoby, które mogą pomóc Katarzynie Radłowskiej w ustaleniu losów dziadka mogą się z nią skontaktować za pośrednictwem platformy Facebook (pseudonim Katarzyna Loczek) .

Komentarz Hanny Radziejowskiej po odwołaniu jej z funkcji kierowniczki Instytutu Pileckiego w Berlinie

Hanna Radziejowska, fot. YouTube/Instytut Pileckiego

„Będę egzekwować swoje prawa przed sądem niemieckim, sądem pracy. Jestem bardzo wzruszona wieloma ciepłymi słowami, które doceniają pracę nie tylko moją, ale całego naszego zespołu.”

Odwołanie Hanny Radziejowskiej z funkcji kierowniczki Instytutu Pileckiego w Berlinie

W dzisiejszej audycji poinformowaliśmy o decyzji Instytutu Solidarności i Męstwa im. Witolda Pileckiego o odwołaniu Hanny Radziejowskiej ze stanowiska kierowniczki berlińskiego oddziału. Jak podano, powody decyzji mają być „obiektywne”.

Z Ukrainy, gdzie obecnie przebywa, Hanna Radziejowska udzieliła krótkiego komentarza:

„Dowiedziałam się o odwołaniu z mediów społecznościowych, że dzieje się konferencja i że właśnie jestem odwoływana. Zajrzałam na maila i odkryłam, że pół godziny wcześniej dostałam list z tą informacją. Jestem na Ukrainie, jeszcze na urlopie. Moja sytuacja jest trochę bardziej skomplikowana prawnie, bo jestem zatrudniona na prawie niemieckim i domyślam się, że jest prowadzona procedura zwolnienia mnie.”

Była dyrektorka zaznaczyła, że zamierza bronić swoich praw:

„Będę egzekwować swoje prawa przed sądem niemieckim, sądem pracy. Jestem bardzo wzruszona wieloma ciepłymi słowami, które doceniają pracę nie tylko moją, ale całego naszego zespołu. Zawsze kierowaliśmy się dewizą: ‘nie dla lewicy, nie dla prawicy, ale dla całości’.”

Radziejowska przyznała, że nie spodziewała się takiego obrotu spraw:

„Nie byłam poinformowana. Oczywiście było jasne, że nie jest to wielka przyjaźń, ale jest to sytuacja zaskakująca – tym bardziej w czasie wakacji i przy ograniczonym dostępie do internetu.”

W audycji przypomniano, że kilka dni wcześniej w Rzeczpospolitej ukazał się tekst, dotyczący kontrowersyjnego cyklu seminariów pod tytułem Problemy restytucji mienia niepolskiego w Polsce po 1945 roku, zaproponowanego przez obecnego dyrektora Instytutu, prof. Krzysztofa Ruchniewicza. W sprawie tej wysłano także list do minister kultury.

W oświadczeniu Instytutu Pileckiego podano, że powodem odwołania była m.in. „utrata zaufania” wobec Hanny Radziejowskiej. Sprawa pozostaje rozwojowa i będziemy do niej wracać w kolejnych audycjach.

Irlandczycy w Powstaniu Warszawskim – Studio Dublin – 01.08.2025 r.

W wielkim zrywie polskiej stolicy brali udział przedstawiciele 18 innych niż polski narodów, min. Węgrzy, Słowacy, Francuzi, Gruzini, Belgowie, Holendrzy i Grecy. Nie zapominajmy o dwojgu Irlandczyków

Eileen Frances Short-Garlińska (ur. 1 kwietnia 1912 w Liverpoolu, zm. 26 marca 1990 w Londynie) – tłumaczka dokumentów polskiej Delegatury Rządu na Kraj, sanitariuszka w powstaniu warszawskim, nauczycielka angielskiego. W Polsce od 1935 roku.

W 1943 roku jej mąż został aresztowany i trafił do Auschwitz. Wkrótce potem sama Eilen przeszła rewizję gestapo, ale dzięki neutralności Irlandii uniknęła aresztowania. Pozostała sama w okupowanej Warszawie, otoczona z jednej strony nieufnością, ale z drugiej strony pod opieką organizacji muszkieterowie, do której należał jej mąż. Z ich pomocą przekazywała paczki do Auschwitz, starając się nawet uzyskać od gestapo jego zwolnienie, ryzykując własnym życiem.

Gdy wybuchło powstanie warszawskie, została sanitariuszką w Zgrupowaniu „Kryska” na Powiślu. Po wojnie trafiła do Londynu i pracowała dla rządu RP na uchodźstwie. Zmarła w 1990 r.

Tablica poświęcona Eileen Frances Short-Garlińskiej, katedra polowa Wojska Polskiego w Warszawie / Fot. Maria Weronika Kmoch, CC0 1.0, Wikimedia Commons
Grób Eileen Frances Short-Garlińskiej na cmentarzu Gunnersby w Londynie / Fot. Irid Escent, CC 2.0, Wikimedia Commons

Kenneth James Ashmore, lekarz, żołnierz, lotnik i bohater. Oto drugi irlandzki bohater powstania warszawskiego. Numer służbowy 1796373, urodzony w Dublinie, gdzie studiował medycynę w Trinity College. W kwietniu 1943 roku, jako irlandzki ochotnik, wstąpił do RAF-u Royal Air Force.

Zginął w nocy z 4 na 5 sierpnia 1944 r., gdy jego samolot, który przewoził dostawy do zrzutu nad walczącą Warszawą, został zestrzelony nad Polską.

Pośmiertnie odznaczony Medalem Gwiazdy 1939-1945, Medalem Obrony 1939-1945 i Medalem Wojennym. Jemu i sześciu innym członkom załogi, przyznano także polski Krzyż Walecznych, najwyższe odznaczenie za odwagę w walce o wyzwolenie Polski.

Kenneth James Ashmore w otoczeniu kolegów ze swojej załogi. Fotografia ze zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego.

 

Małgorzata Bojanowska: Muzeum Dulag 121 przypomina zapomniane losy ludności cywilnej Warszawy

Kolumna wypędzonych Warszawiaków po przybyciu na teren obozu Dulag 121. W tle największa z obozowych hal - hala nr 5, w której przetrzymywano nowoprzybyłych przed przeprowadzeniem segregacji. Źródło: Ze zbiorów Muzeum Warszawy

Muzeum Dulag 121 w Pruszkowie dokumentuje losy ludności cywilnej Warszawy wypędzonej podczas i po Powstaniu Warszawskim. Obóz działał od 7.08.1944 r., przez który przeszło od 400 do 650 tys. osób

W rozmowie z dyrektor Muzeum Dulag 121, Małgorzatą Bojanowską, przypominamy dramatyczne losy warszawiaków wypędzonych podczas Powstania Warszawskiego. Zbliżająca się 81. rocznica wybuchu Powstania to moment nie tylko wspomnień o walczących, ale także o cywilach, których historia zapisana jest w murach Dulagu 121 – obozu przejściowego w Pruszkowie.

„Misją tego muzeum jest upamiętnienie losów wypędzonej z Warszawy podczas powstania i po jego zakończeniu ludności cywilnej Warszawy” – mówi Małgorzata Bojanowska.

Dowiadujemy się o realiach obozu, który działał od 7 sierpnia 1944 roku, przez który przeszło od 400 do nawet 650 tysięcy osób – głównie kobiet, dzieci, osób starszych i chorych. Część z nich trafiła do obozów pracy przymusowej, część do obozów koncentracyjnych. Wśród tych dramatycznych losów nie brakowało okolicznych mieszkańców, którzy ratowali więźniów:

„Około 100 tysięcy ludzi udało się wyprowadzić z tego obozu dzięki tzw. polskiemu personelowi – wolontariuszom, pielęgniarkom, lekarzom, tłumaczkom” – przypomina dyrektorka muzeum.

Dyrektorka porusza także temat brutalności okupanta – masowych egzekucji ludności cywilnej po upadku dzielnic takich jak Wola i Ochota, a także genezę powstania obozu, który Niemcy zorganizowali, by pozyskać tanią siłę roboczą. Obóz powstał w warsztatach kolejowych na terenie Pruszkowa – w miejscu zupełnie nieprzygotowanym do przyjęcia tysięcy ludzi.

„Były dni, że przychodziło 70 tysięcy ludzi. To jest wielkość obecnego Pruszkowa” – mówi Małgorzata Bojanowska.

Rozmawiamy także o działaniach upamiętniających: spacerach historycznych po Ochocie, Woli i Marymoncie, organizowanych przez muzeum, oraz planowanych wydarzeniach, takich jak wspólne śpiewanie piosenek powstańczych czy upamiętnienie oddziału NENUFAR, który zdobył elektrownię w Pruszkowie w sierpniu 1944 roku.

„Chciałabym jeszcze powiedzieć o rzeczy, która jest mało znana – 1 sierpnia odbędzie się uroczystość złożenia wieńców pod tablicą upamiętniającą epizod pruszkowski Powstania Warszawskiego.”

Zachęcamy także do wysłuchania poniższej audycji!

„A ty mnie jeszcze nie znasz” opowieść o Alinie Janowskiej czyli Kiedyś to było – 28.07.2025 r.