Wojciech Jakóbik: Cena gazu z USA, który kupiło PGNiG, zapewne była znacznie niższa od surowca dostarczanego z Rosji

Zdaniem redaktora naczelnego portalu BizesAlert.pl, obecny pojedynczy transport nie stanowi jakościowej zmiany dla polskiego rynku gazu, ale jest dobry prognostykiem dla rozmów o stałym kontrakcie.

Polska w ramach zabiegów o zróżnicowanie źródeł energii zawarła w środę kontrakt na jednorazową dostawę amerykańskiego skroplonego gazu ziemnego LNG. O podpisaniu umowy poinformował w Waszyngtonie Krzysztof Szczerski, szef Gabinetu Prezydenta RP.

Podczas spotkania z dziennikarzami w ambasadzie RP w Waszyngtonie prezydencki minister powiedział, że to pierwszy taki kontrakt na dostawę LNG do Polski i w ogóle Polska jest pierwszym krajem regionu, który otrzyma amerykański gaz.

Zdaniem gościa Popołudnia Wnet podpisany kontrakt pokazuje, że Polska ma coraz więcej możliwości sprowadzania gazu z innych źródeł niż rosyjskie. – Obecna umowa nie stwarza jeszcze trwałej zmiany jakościowej, ale wskazuje, że obok gazu z Kataru oraz z niemieckiej giełdy, możemy skorzystać również z gazu z USA. Media rosyjskie przekonywały, że gaz LNG ze Stanów Zjednoczonych nigdy nie pojawi się w naszym regionie, a okazuje się, że przy korzystnych warunkach jest to możliwe. Ten gaz podnosi nasze możliwości dywersyfikacji dostaw.

To jest bardzo dobry biznes, możliwy dzięki temu, że PGNiG otworzyło biuro w Londynie, które poszukuje jak najlepszych ofert spotowych. Takie transakcje wyglądają trochę jak szukanie biletów „last minute”. Teraz udało się znaleźć dobrą ofertę, szybko podjąć decyzję i zakupić transport gazu – podkreślił Wojciech Jakóbik.

Redaktor naczelny portalu BiznesAlert wskazał, że Polska może również przekazywać gaz LNG dla innych krajów regionu: – PGNiN posiada jeszcze moce re-gazyfikacyjne, aby sprowadzać gaz z USA, ponieważ wcześniej zostały one zarezerwowane. Uruchomiliśmy również dostawy gazu na Ukrainę, co uszczupliło portfel PGNiN o około jednego miliarda m sześć. gazu w ciągu roku, który został uzupełniony przez inne dostawy gazu, ale nie z Rosji, tylko właśnie z rynków światowych w postaci gazu LNG dostarczanego do Gazoportu w Świnoujściu.

Wojciech Jakóbik podkreślił, że cena za obecny transport może być znacznie tańsza od dostaw z Rosji. – Oferta amerykańska pochodziła z rynków spotowych, dlatego zapewne była znacznie tańsza od gazu dostarczanego z Rosji. Prezes PGNiN Piotr Woźnik mówił, że obecnie cena gazu z Rosji jest znacznie wyższa od innych możliwości.

Wsparcie polityczne ze strony polskich władz jest konieczne do zawarcia długoterminowego kontraktu. – Aby ten transport nie był tylko jednorazową sytuacją, potrzeby będzie parasol polityczny dla załatwienie długoterminowego kontaktu, szczególnie po roku 2022, kiedy skończy się długoterminowy kontrakt z Rosji – podkreślił Wojciech Jakóbik.

ŁAJ

Krzysztof Szczerski: Polska jest pierwszym krajem regionu, który otrzyma dostawę amerykańskiego Liquefied Natural Gas

Polska w ramach zabiegów o zróżnicowanie źródeł energii zawarła w środę kontrakt na jednorazową dostawę amerykańskiego skroplonego gazu ziemnego LNG – poinformował w Waszyngtonie Krzysztof Szczerski.

Podczas spotkania z dziennikarzami w ambasadzie RP w Waszyngtonie szef Gabinetu Prezydenta RP powiedział, że to pierwszy taki kontrakt na dostawę LNG do Polski i w ogóle Polska jest pierwszym krajem regionu, który otrzyma amerykański gaz: – Jest to wielkie osiągnięcie, które miało także wsparcie Pana Prezydenta – podkreślił prezydencki minister.

[related id=11531]Podczas wizyty w Waszyngtonie minister Szczerski i szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, Paweł Soloch, przeprowadzili także rozmowy w Pentagonie i spotkali się z doradcą prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego, Herbertem Raymondem McMasterem.

Prezes zarządu PGNiG Piotr Woźniak podpisał umowę o jednorazowej dostawie LNG z amerykańską firmą Cheniere Energy. Ma ona siedzibę w Houston w stanie Teksas, terminale LNG i zakłady skraplania gazu naturalnego w stanie Luizjana. Jest to lider na amerykańskim rynku paliwowym w dziedzinie LNG.

Szef PGNiG spodziewa się, że tankowiec z amerykańskim LNG dotrze do Polski w pierwszej dekadzie czerwca. W rozmowie z dziennikarzami Piotr Woźniak odmówił ujawnienia ilości i ceny zakupionego skroplonego amerykańskiego gazu ziemnego, do czasu otrzymania dostawy.

PAP/WJB

Jan Szyszko, minister środowiska: Wycięcie drzew w stacji badawczej w Tucznie to akt wyjątkowego wandalizmu (VIDEO)

Zmieniamy optykę ochrony przyrody z teorii, że człowiek jest wrogiem natury, na taką, że człowiek ma prawo i obowiązek korzystać z zasobów przyrodniczych zgodnie z zasadą zrównoważonego rozwoju.

Na początku rozmowy minister wypowiedział się na temat aktu wandalizmu, do którego doszło w stacji badawczej w Tucznie, będącej własnością ministra. Kilkadziesiąt drzew zostało podciętych tak, że przewracały się pod wpływem wiatru i stwarzały zagrożenie, między innymi dla bawiących się dzieci. Przy znajdującej się tam kapliczce były posadzone dwie magnolie, kwitnące w barwach narodowych – jedna na biało, a druga na czerwono. Minister liczył, że krzewy te zakwitną w czasie wizyty ministrów środowiska z Europy, która niedługo odbędzie się w Tucznie. Podobne akty wandalizmu na terenach należących do ministra zdarzały się już wcześniej.

Gość Poranka Wnet, w odpowiedzi na pytanie na temat doniesień prasowych o jego uczestnictwie w polowaniu na bażanty razem z myśliwymi, stwierdził, że jako minister środowiska ma obowiązek spotykać się z Polskim Związkiem Łowieckim. To jest olbrzymia organizacja, zrzeszająca ponad 130 tysięcy osób, mająca bardzo duże zasługi w utrzymywaniu dobrostanu dzikiej zwierzyny. Myśliwi co roku usuwają dziesiątki tysięcy wnyków i różnego rodzaju pułapek rozstawianych przez kłusowników.

Dziś Senat zajmie się m.in. nowelizacją ustawy o ochronie przyrody, która ma zaostrzyć obowiązujące od tego roku liberalne zasady usuwania drzew z prywatnych posesji. Przepisy te wzbudziły liczne protesty.

Do tych kwestii również odniósł się minister Szyszko. Powiedział, że ustawa liberalizująca zasady wycinki drzew to była ustawa poselska i że w pełni się z nią zgadza. Dopuszczała tylko i wyłączne wycinanie drzew na działkach prywatnych. W mediach podaje się, że wycięto dwa miliony drzew, ale nikt nie mówi, ile drzew w tym czasie zostało posadzonych. Nie mówi się również, że Lasy Państwowe sadzą rocznie ponad pół miliarda drzew. Do tego pokazywano również zdjęcia wycinek prowadzonych na terenach leśnych, które z tą ustawą nie miały nic wspólnego, oraz wycinek dokonywanych jeszcze za rządów poprzedniej koalicji.

Lasy Państwowe znacznie więcej sadzą niż wycinają. Polskie lasy pozyskują drewno dla przemysłu i konsumentów, a mamy więcej drzew, które zajmują coraz większą powierzchnię kraju. Do tego przez lata nie straciliśmy żadnego z zagrożonych gatunków.

Zdaniem ministra, ustawa liberalizująca prawo wycinki zrobiła dużo dobrego, bo rozpoczęła w Polsce debatę o tym, jak racjonalnie użytkować zasoby przyrodnicze. Zaczynamy zmieniać optykę w zakresie ochrony przyrody z teorii, że to człowiek jest głównym wrogiem natury, na taką, że jest wręcz przeciwnie, że człowiek ma prawo i obowiązek korzystać z zasobów przyrodniczych, zgodnie z zasadą zrównoważonego rozwoju. Według Jana Szyszki, przykładem takiego prawidłowego wykorzystywania zasobów przyrodniczych jest polskie leśnictwo, polskie łowiectwo i polska wieś.

Kolejnym tematem rozmowy była kwestia możliwości prowadzenia upraw żywności genetycznie modyfikowanej (GMO). Według ministra, Polska powinna być wolna od GMO, a za czasów PO-PSL w sposób niekontrolowany  wpuszczono GMO do produkcji pasz i produktów żywnościowych, które nie muszą nawet być odpowiednio oznakowanie.

Obecnie w Sejmie trwają prace nad nowelizacją ustawy o mikroorganizmach i organizmach genetycznie zmodyfikowanych, autorstwa ministerstwa rolnictwa. Postanowienia ustawy budzą jednak obawy opozycji z Kukiz’15 i organizacji rolniczych. Zdaniem ministra Szyszki, nowe prawo w praktyce wyeliminuje GMO. Przed założeniem upraw GMO konieczne będzie m.in. uzyskanie zgody wszystkich sąsiadów w promieniu 3 kilometrów, władz gminnych, a także wykazanie, że ta uprawa nie będzie mieć negatywnego wpływu na kilka tysięcy gatunków zagrożonych.

ŁAJ

 

Ekspert z European Policy Centre, Marco Giuli: Dania, zmieniając prawo, nie powstrzyma budowy gazociągu Nord Stream 2

Dania nie powstrzyma budowy Nord Stream 2, bo gazociąg może ominąć jej wody terytorialne. Może jednak wzmocnić pozycję przetargową Komisji Europejskiej w negocjacjach z Rosją – uważają eksperci.

Duński rząd chce wprowadzić nowe przepisy, które pozwolą odmówić, ze względów bezpieczeństwa i polityki zagranicznej, pozwolenia na budowę podmorskich gazociągów, takich jak Nord Stream 2.

– Chcemy mieć możliwość powiedzenia tak lub nie, biorąc pod uwagę kwestie bezpieczeństwa i polityki zagranicznej – powiedział niedawno duński minister energetyki i ds. klimatu Lars Christian Lilleholt, cytowany przez agencję Reutera. Obecne duńskie przepisy powalają odmówić takiego pozwolenia na budowę tylko ze względów środowiskowych i jest mało prawdopodobne, by można je było wykorzystać do zablokowania nowego gazociągu, ponieważ ma on przebiegać wzdłuż pierwszej nitki Nord Streamu, na którą wcześniej Duńczycy się zgodzili.

Katja Yafimava, ekspertka Oxford Institute for Energy Studies, uważa, że nawet jeśli Duńczycy wprowadzą nowe przepisy, w co zresztą wątpi, nie powstrzyma to budowy gazociągu. „Tego rodzaju ustawodawstwo pozwoliłoby na większą swobodę w odniesieniu do rurociągów na duńskim morzu terytorialnym, ale nie dalej. Ostatecznie Nord Stream 2 mógłby być przekierowany, aby nie przebiegać przez duńskie wody terytorialne” – powiedziała Agencji Prasowej.

[related id=”12630″]

Co ważne, suwerenność Danii obowiązuje na jej wodach terytorialnych, ale zmiany w prawie krajowym dotyczące tych wód muszą być zgodne z Konwencją Narodów Zjednoczonych o prawie morza (UNCLOS). W przypadku proponowanych przez duński rząd przepisów, zdaniem ekspertki, mogą pojawić się wątpliwości co do ich zgodności z tą umową międzynarodową. Yafimava uważa też, że jeśli nowe prawo zostanie przyjęte, mogłoby to zagrozić klimatowi inwestycyjnemu w Danii, bez osiągnięcia jakichkolwiek korzyści, bo nie powstrzyma to budowy kolejnej nitki Nord Streamu.

– Moim zdaniem, ta nowa inicjatywa prawna może być odebrana jako próba wzmocnienia roli KE w ewentualnych przyszłych negocjacjach z rządem Rosji w sprawie Nord Stream 2. Komisja Europejska chce uzyskać taki mandat do negocjacji od Rady Europejskiej. Dzięki temu mogłaby przedstawić sprawę w ten sposób, że lepiej zgodzić się na dwustronny traktat UE-Rosja, na mocy którego mogłaby rozpocząć się budowa gazociągu – pod pewnymi warunkami, ale nie trzeciego pakietu energetycznego, ponieważ nie dotyczy on inwestycji morskich – zamiast dalej opóźniać budowę przez działania poszczególnych państw członkowskich, np. Danii – powiedziała Yafimava.

Jej zdaniem, poszczególne państwa członkowskie nie mogą powstrzymać tego rosyjskiego przedsięwzięcia (samodzielnie lub w sojuszu) na podstawie obowiązującego prawa UE i prawa krajowego.

Unia Europejska jako całość – reprezentowana przez KE działającą w ramach mandatu – nie będzie mogła powstrzymać projektu, gdy poszczególne państwa członkowskie, jak np. Niemcy czy Finlandia, chcą, aby był kontynuowany. (…) – To, co Komisja może zrobić, to wynegocjować z Rosją ramy prawne dla budowy morskiej części gazociągu, które pozwoliłyby na budowę Nord Stream 2, ale zapewniłyby pewien tranzyt gazu przez Ukrainę, a tym samym złagodziły obawy polityczne i związane z bezpieczeństwem niektórych państw Europy Środkowej i Wschodniej – powiedziała Yafimava.

[related id=”9524″]

Ekspert brukselskiego think tanku European Policy Centre, Marco Giuli, podkreśla, że Dania ma rząd mniejszościowy, który będzie najpierw musiał uzyskać większość, aby zatwierdzić poprawki do swojego ustawodawstwa. – Gdyby tak się stało, teoretycznie mogłoby to zablokować budowę Nord Stream 2 przed duńskie wody terytorialne. Po pierwsze, musimy jednak wiedzieć, na jakich zasadach Nord Stream 2 będzie uważany za zagrożenie dla duńskiego bezpieczeństwa. Być może będzie to dotyczyło obecności rosyjskiego personelu na wyspie Bornholm w trakcie budowy. Po drugie, trudno sobie wyobrazić, aby Dania podążała tą drogą sama, bez wyraźnego poparcia pochodzącego nie tylko z Polski, ale również z UE – powiedział PAP.

Jak dodał, stanowisko KE w sprawie nowego prawa może być niejednoznaczne. – Z jednej strony Komisja – która przeciwstawia się politycznie budowie gazociągu, ale nie potrafi przedstawić wyraźnego stanowiska, czy trzeci pakiet energetyczny pozwoliłby UE na jego zablokowanie – mogłaby skorzystać z narzędzi państw członkowskich, takich jak proponowane przez Danię rozwiązania prawne. Byłoby to o wiele lepszym rozwiązaniem niż polityczne wykorzystanie uregulowań dotyczących konkurencji. Z drugiej strony, jeśli Dania przyjmie tę ustawę, propozycja KE, aby zawrzeć umowę z Rosją w sprawie zastosowania trzeciego pakietu energetycznego względem Nord Stream 2 (co niekoniecznie blokuje rurociąg), może okazać się zbędna. Komisja mogłaby jednak wykorzystać również zagrożenie duńskim ustawodawstwem, aby skłonić Rosję do porozumienia – powiedział Giuli.

Nord Stream 2 to projekt dwunitkowej magistrali gazowej z Rosji do Niemiec przez Morze Bałtyckie, o mocy przesyłowej 55 mld metrów sześciennych surowca rocznie. Gazociąg ma być gotowy do końca 2019 roku; w tym samym roku Rosja zamierza zaprzestać przesyłania gazu rurociągami biegnącymi przez terytorium Ukrainy. Polska, kraje bałtyckie i Ukraina sprzeciwiają się projektowi. Akcjonariuszami Nord Stream 2 są: rosyjski Gazprom, austriacka OMV, niemieckie BASF-Wintershall i Uniper (wydzielona z E.On), francuska Engie i brytyjsko-holenderska Royal Dutch Shell.

Pod koniec marca Komisja Europejska wystosowała list do rządów Danii i Szwecji. Jej zdaniem projekt nie jest spójny z celami unii energetycznej, gdyż nie daje dostępu do nowych źródeł gazu i wzmacnia pozycję Rosji jako największego dostawcy na rynku europejskim. Komisja w obecnej sytuacji na rynku europejskim nie widzi też zapotrzebowania na budowę nowych gazociągów takiej wielkości.

W swojej niedawnej analizie Ośrodek Studiów Wschodnich informował, że budowa Nord Stream 2 stawia Danię w trudnym położeniu. Bo „w przeciwieństwie do Szwecji i Finlandii – trasa planowanego gazociągu przebiega nie tylko przez wyłączną strefę ekonomiczną, będącą obszarem ograniczonej jurysdykcji państwa, ale także przez duńskie terytorium (morze terytorialne). To znaczy, że Dania mogłaby nie zgodzić się na proponowaną trasę gazociągu”.

„Pole manewru Danii w sprawie Nord Stream 2 ogranicza jednak duńska interpretacja konwencji o prawie morza (art. 79) z 2009 roku. Wówczas duński rząd wyraził zgodę na budowę pierwszych dwóch nitek gazociągu Nord Stream, argumentując, że Dania na gruncie prawa morza jest zobligowana do takiego działania” – zauważyli analitycy.

[related id=”6501″]

W ostatnim czasie w Danii trwa ożywiona debata na temat projektu. Opozycyjna lewica jest mu przeciwna i wykorzystuje kwestię Nord Stream 2 do krytyki konserwatywno-liberalnego rządu. Przeciw wydawaniu zgody na budowę rury wypowiedział się m.in. były premier Danii i były sekretarz generalny NATO, Anders Fogh Rasmussen. Budowę gazociągu popiera natomiast Duńska Partia Ludowa.

Obok tradycyjnych argumentów przeciw gazociągowi, czyli kwestii geopolitycznych i niezgodności z trzecim pakietem energetycznym, w dyskusjach pojawiły się nowe wątki. Część mediów i polityków opozycji zwracała uwagę, że rządowa interpretacja prawa morza z 2009 roku jest błędna i Dania mogła nie wyrazić zgody na budowę gazociągu Nord Stream w swoim morzu terytorialnym.

PAP/JN

OSW: Komisja Europejska gra na zwłokę i chce opóźnić realizację gazociągu Nord Stream 2. To zła wiadomość dla Rosji

Zdaniem analityków Ośrodka Studiów Wschodnich, Komisja chciałaby przeciągnąć projekt poza rok 2019, bo wtedy wygasa obowiązująca umowa tranzytowa między rosyjskim Gazpromem a ukraińskim Naftohazem.

Eksperci OSW napisali w swej opinii: – Sygnalizując konieczność utrzymania tranzytu gazu z Rosji przez Ukrainę, co jest jednym z celów polityki Brukseli wobec Kijowa, próbuje Komisja Europejska de facto wymusić na stronie rosyjskiej zawarcie nowego kontraktu ze stroną ukraińską na tranzyt rosyjskiego gazu po 2019 roku.

Nord Stream 2 to projekt dwunitkowej magistrali gazowej z Rosji do Niemiec przez Morze Bałtyckie, o mocy przesyłowej 55 mld metrów sześciennych surowca rocznie. Gazociąg ma być gotowy do końca 2019 roku; w tym samym roku Rosja zamierza zaprzestać przesyłania gazu rurociągami biegnącymi przez terytorium Ukrainy. Polska, kraje bałtyckie i Ukraina sprzeciwiają się projektowi. Akcjonariuszami Nord Stream 2 są: rosyjski Gazprom, austriacka OMV, niemieckie BASF-Wintershall i Uniper (wydzielona z E.On), francuska Engie i brytyjsko-holenderska Royal Dutch Shell.

[related id=”6501″]

Pod koniec marca Komisja Europejska wystosowała list do rządów Danii i Szwecji. Jej zdaniem, projekt nie jest spójny z celami unii energetycznej, gdyż nie daje dostępu do nowych źródeł gazu i wzmacnia pozycję Rosji jako największego dostawcy na rynku europejskim. Komisja w obecnej sytuacji  nie widzi też zapotrzebowania na rynku europejskim na budowę nowych gazociągów takiej wielkości.

Dania i Szwecja zwróciły się do Komisji w styczniu o wskazanie skutków realizacji gazociągu Nord Stream 2 dla prawa UE i celów unii energetycznej. Nord Stream 2 ma bowiem przebiegać przez duńską i szwedzką wyłączną strefę ekonomiczną na Bałtyku oraz duńskie wody terytorialne – stąd wymagana jest formalna zgoda obu państw na budowę gazociągu. Do Duńskiej Agencji Energii w kwietniu br. wpłynął list spółki Nord Stream 2 o wydanie zgody na wytyczenie trasy gazociągu w wyłącznej strefie ekonomicznej i morzu terytorialnym Danii.

Zdaniem analityków OSW list KE potwierdził, że zasady stosowania unijnego prawa, w tym trzeciego pakietu energetycznego, wobec gazociągów budowanych po dnie morza, „są niejasne”.

Komisja uważa, że dla części morskiej Nord Stream 2 powinien zostać ustanowiony specjalny reżim prawny, uwzględniający część kluczowych reguł unijnych. W konsekwencji Komisja w liście poinformowała, że będzie się starać uzyskać od Rady Europejskiej mandat do negocjowania umowy z Rosją dotyczącej Nord Stream 2 – napisali.

[related id=”10767″]

W swej analizie eksperci OSW zauważyli, że w odniesieniu do „newralgicznego pytania”, czy Nord Stream 2 powinien podlegać unijnemu prawu, „ostrożność sformułowań użytych w liście podpisanym przez wiceprzewodniczącego KE ds. unii energetycznej i komisarza ds. energii i klimatu kontrastuje z wypowiedzią rzeczniczki prasowej KE, Anny-Kaisy Itkonen”.

Przy okazji udostępnienia treści listu mediom stwierdziła ona, że choć ze względów politycznych projekt nie podoba się Komisji, to nie ma prawnych podstaw, by wstrzymać Nord Stream 2, gdyż unijne prawo nie stosuje się do części morskiej projektu. Równolegle do listu Komisji, 30 marca kilkudziesięciu posłów Parlamentu Europejskiego, reprezentujących niemal wszystkie państwa członkowskie UE oraz ugrupowania polityczne w PE, wystosowało pismo do przewodniczącego Rady Europejskiej oraz przewodniczącego KE, wzywające do pilnego wstrzymania realizacji Nord Stream 2 – zaznaczyli.

Autorzy analizy podkreślili, że list komisarzy, wraz z odpowiedzią KE na list dziewięciu państw członkowskich z Europy Środkowej i Południowo-Wschodniej z marca 2016 r., są jedynymi oficjalnymi dokumentami, w których KE zaprezentowała swoje stanowisko dotyczące Nord Stream 2.

Od ogłoszenia projektu w 2015 roku komisarze wielokrotnie wypowiadali się na temat projektu, jednak KE unikała opublikowania całościowej oceny projektu – jego zgodności z prawem i celami politycznymi UE oraz możliwych skutków. Jedynym dodatkowym dokumentem na jego temat była opinia doradców prawnych KE, upubliczniona w marcu 2017 roku na portalu Euractiv. Stwierdzono w niej nieoczywistość zastosowania prawa UE w przypadku NS2, wynikającą m.in. z konfliktu między dwoma reżimami prawnymi: unijnym i rosyjskim, którym powinien podlegać Nord Stream 2 jako gazociąg mający początek w Rosji, a koniec w UE. Nie zostały natomiast ujawnione inne dokumenty wewnętrzne KE na temat NS2, w tym dokument prawników z Dyrekcji Generalnej ds. Energii, mający sugerować konieczność podporządkowania NS2 prawu unijnemu – podkreślili.

Ich zdaniem, obecne stanowisko KE przedstawione w liście do ministrów energii Danii i Szwecji nie rozwiewa wątpliwości dotyczących reżimu prawnego, jakiemu projektowana rura miałaby podlegać.

Co więcej, dodatkowe wątpliwości pojawiają się w związku z cytowaną w mediach wypowiedzią rzeczniczki KE, jednoznacznie stwierdzającą, że unijne prawo nie stosuje się do części morskiej projektu. Jest to pierwsza tak kategoryczna wypowiedź na ten temat ze strony unijnej, kontrastująca z ostrożnymi sformułowaniami samego listu i nie jest jasne, czy odpowiada to stanowisku Komisji. Do tej pory, pomimo pojawiających się pytań, nie zostało ono formalnie skomentowane (ale też zdementowane) przez żadnego wyższego rangą urzędnika KE. List Komisji nie odnosi się też w żaden sposób do pytań o konsekwencje geopolityczne projektu, w tym dla bezpieczeństwa na Morzu Bałtyckim, podnoszonych m.in. w państwach skandynawskich – zaznaczyli.

[related id=”1902″]

Eksperci OSW zauważyli, że debata związana z listem i wypowiedzi rzecznik KE potwierdzają, że projekt Nord Stream 2 pogłębia podziały wśród państw członkowskich UE. Jego zwolennikami są popierające go koncerny: niemiecki Uniper i Wintershall, austriacki OMV, brytyjsko-holenderski Shell i francuski ENGIE, jak również – w mniej lub bardziej formalny sposób – Niemcy, Austria, Francja i Holandia. Przeciwnikami są natomiast Polska, państwa bałtyckie i Słowacja.

Szereg państw UE ma do Nord Stream 2 stosunek niejednoznaczny; z jednej strony docenia możliwe korzyści ekonomiczne, z drugiej obawia się jego negatywnych skutków w obszarze bezpieczeństwa. Są to m.in. Czechy czy państwa skandynawskie.

W poniedziałek autor artykułu w jednym z najbardziej opiniotwórczych duńskich dzienników, zatytułowanym „Jyllands Posten”, zauważył:

– Niemcy w sporze o gazociąg zachowują się egoistycznie. UE powinna się uwolnić od dominacji rosyjskiej i tym samym osiągnąć większe bezpieczeństwo zaopatrzenia (w gaz – Agencja Prasowa). – Ale to wymaga jedności, a nie działania w pojedynkę. Polityka podwójnej gry Niemiec, które z jednej strony uczestniczą w sankcjach przeciwko Rosji, z drugiej kontynuują ścisłą współpracę z Kremlem w dziedzinie energetyki, musi się spotkać z poważną krytyką strony duńskiej, ponieważ właśnie tutaj leży prawdziwe wyzwanie – napisał „Jyllands Posten”.

Zdaniem ekspertów OSW, dla Danii list Komisji, mimo swej niejednoznaczności, jest korzystny politycznie. „Zaangażowanie UE w kwestię projektu jest zgodne z interesem Danii, która nie popiera powstania gazociągu, ale też nie chce go blokować samodzielnie. Projekt wspierają Niemcy (największy partner handlowy Danii), ale rodzi on obawy natury geopolitycznej i przeciwne jego realizacji są m.in. USA (najważniejszy sojusznik) oraz partnerzy regionalni (np. Polska i państwa bałtyckie)” – podkreślają.

Dania może przyjąć nowe rozwiązania prawne, które uniemożliwiłyby budowę gazociągów 

Budowa Nord Stream 2 stawia Danię w trudnym położeniu, bo – w przeciwieństwie do Szwecji i Finlandii – trasa planowanego gazociągu przebiega nie tylko przez wyłączną strefę ekonomiczną, będącą obszarem ograniczonej jurysdykcji państwa, ale także przez duńskie terytorium (morze terytorialne). To znaczy, że Dania mogłaby nie zgodzić się na proponowaną trasę gazociągu. – Pole manewru Danii w sprawie NS2 ogranicza jednak duńska interpretacja konwencji o prawie morza (art. 79) z 2009 roku. Wówczas duński rząd wyraził zgodę na budowę pierwszych dwóch nitek gazociągu Nord Stream, argumentując, że Dania na gruncie prawa morza jest zobligowana do takiego działania – zauważyli analitycy.

W ostatnim czasie w Danii trwa ożywiona debata na temat projektu. Opozycyjna lewica jest mu przeciwna i wykorzystuje kwestię Nord Sstream 2 do krytyki konserwatywno-liberalnego rządu. Przeciw wydawaniu zgody na budowę rury wypowiedział się m.in. były premier Danii i były sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen. Budowę gazociągu popiera natomiast Duńska Partia Ludowa. Obok tradycyjnych argumentów przeciw gazociągowi, czyli kwestii geopolitycznych i niezgodności z trzecim pakietem energetycznym, w dyskusjach pojawiły się nowe wątki. Część mediów i polityków opozycji zwracała uwagę, że rządowa interpretacja prawa morza z 2009 roku jest błędna i Dania mogła nie wyrazić zgody na budowę Nord Stream w swoim morzu terytorialnym.

Duńskie Ministerstwo Energii pod koniec marca wydało oświadczenie, w którym powtórzyło argumentację z roku 2009.

PAP/jn

Cezary Mech: wicepremier Morawiecki w trakcie wizyty w USA powinien skupić się na walce z dyskryminacją energii węglowej

Dobrze, że wicepremier rządu pojechał do Stanów Zjednoczonych. Jednocześnie trzeba pamiętać, że do tej pory nikt z polskich władz nie spotkał się osobiście z Donaldem Trumpem – zaznaczył Cezary Mech.

Gość Poranka Wnet, ekonomista i były wiceminister finansów, oceniał rezultaty trzydniowej wizyty wicepremiera Mateusza Morawieckiego w Stanach Zjednoczonych. – Po wizycie w USA polityczna rola premiera Morawieckiego zdecydowanie wzrosła. Otwarte pozostaje pytanie, jak ta wizyta przełoży się na efekty gospodarcze. Spotkania z politykami z Białego Domu w sprawach energetycznych wydają się sukcesem.

[related id=10388]

Wicepremier Morawiecki w czasie swojej wizyty w USA spotkał się m.in. z Kennethem Justerem, doradcą prezydenta Donalda Trumpa nadzorującym z ramienia Prezydenta USA całą międzynarodową politykę gospodarczą. Juster jest także głównym negocjatorem USA w G7 i G20. Spotkanie dotyczyło perspektyw rozwoju handlu między Polską a Stanami Zjednoczonymi. Omawiano m.in. zakup przez Polskę gazu skroplonego z USA.

Chcemy dywersyfikować źródła dostaw gazu. Mamy największy terminal LNG na Morzu Bałtyckim i myślimy o powiększeniu jego możliwości. Minister Juster wyraził zainteresowanie rozmowami o ewentualnym zakupie przez Polskę gazu z USA – powiedział wicepremier Morawiecki.

Były wiceminister przypominał niefortunną wypowiedź Mateusza Morawieckiego, która mogła rzutować na przebieg wizyty. – Po pewnej niezręczności popełnionej przez premiera Morawieckiego, kiedy jeszcze przed wyborami mówił o dżumie i cholerze, teraz pojawia się pytanie, czy wicepremier jechał do USA, żeby coś załatwić, czy żeby coś zrekompensować obecnej ekipie w Białym Domu.

Zdaniem dr. Cezarego Mecha, kwestia walki z polityką klimatyczną powinna zdominować rozmowy wicepremiera Morawieckiego z nową administracją. – Decyzja Donalda Trumpa o zakończeniu wojny z energią pochodzącą z węgla daje szanse na porozumienie w sprawie podważenia ideologii globalnego ocieplenia. W maju ma zapaść decyzja, czy USA wypowiedzą porozumienia klimatyczne z Paryża.

– Musimy pamiętać, że obecnie Polska jest zmuszana od zamykania energetyki węglowej, co będzie skutkować ponad dwukrotnym zwiększeniem cen energii dla odbiorców – zaznaczył Cezary Mech, podkreślając jednocześnie, że „w tej sprawie z premierem Morawieckim do USA powinien polecieć również minister Szyszko, aby negocjować zmianę światowej polityki klimatycznej”.

W handlu liczyliśmy na przepływ nowych technologii do Polski, a rozmowy koncentrowały się na dostarczeniu amerykańskiego sprzętu wojskowego – podkreślił dr Cezary Mech gość Poranka Wnet.

ŁAJ

Morawiecki w USA: Jest duże zainteresowanie strony amerykańskiej sprzedażą Polsce gazu, ale za wcześnie na szczegóły

Możliwość zakupu przez Polskę skroplonego gazu z USA była jednym z tematów rozmowy wicepremiera Mateusza Morawieckiego z doradcą prezydenta Donalda Trumpa ds. gospodarki i handlu, Kennethem Justerem.

Od rozmów w Waszyngtonie wicepremier rozpoczął w poniedziałek trzydniową wizytę w Stanach Zjednoczonych. Rano miało się odbyć spotkanie z ministrem handlu Wilburem Rossem. Po południu Morawiecki poinformował dziennikarzy, którzy polecieli z nim z Polski, że zostało ono przesunięte na wtorek. Jak mówił, w momencie, gdy spotkanie miało się rozpocząć, Ross został wezwany przez prezydenta Donalda Trumpa.

Zgodnie z planem wicepremier Morawiecki spotkał się z doradcą prezydenta Trumpa ds. międzynarodowych relacji gospodarczych i handlowych, Kennethem I. Justerem. Jednym z tematów była możliwość zakupu przez Polskę z USA gazu skroplonego. Wicepremier powiedział, że we wtorek do Waszyngtonu ma przylecieć prezes PGNiG Piotr Woźniak.

We wtorek Morawiecki ma spotkać się z amerykańskim ministrem ds. energii Rickiem Perrym. Polski wicepremier, pytany, czy to oznacza, że zostanie podpisany duży kontrakt na dostawę LNG do Polski, uchylił się do odpowiedzi.

Czy będzie podpisany kontrakt, dzisiaj wolałbym nie mówić, ponieważ to jest duża sprawa. Natomiast chcemy rzeczywiście rozmawiać o możliwości zakupu LNG. Rozmawialiśmy o tym z ministrem Justerem. Było wręcz duże zainteresowanie, zadowolenie; myślę, że to obie strony do siebie przybliża – powiedział na konferencji po spotkaniu Mateusz Morawiecki.

Podkreślił, że Polska chce dywersyfikować źródła dostaw gazu i uniezależniać się od dostaw z Rosji. Jak mówił, podczas spotkania z Justerem zaznaczył, że terminal w Świnoujściu ma możliwość regazyfikacji 5 mld metrów sześciennych rocznie. – Może będzie 7,5, a nawet 10 mld, to już jest bardzo poważna ilość. Minister Juster na pewno przekaże to prezydentowi.

Rozmawialiśmy też o kontraktach w obszarze zbrojeniówki, a także o perspektywach rozwoju handlu między Polską a Stanami Zjednoczonymi – powiedział wicepremier, podkreślając:

– Minister Juster powiedział, że Polska jest normalną gospodarką rynkową, świetnie się rozwijającą, w przeciwieństwie do niektórych innych państw.

Nie chciałbym wymieniać tutaj tych państw, bo to byłoby nieeleganckie z mojej strony, natomiast wyraźnie jest różnica w podejściu do niektórych państw, które utrzymują permanentne nadwyżki handlowe w relacjach z USA, a krajami takimi jak Polska, które mają bardziej zrównoważone podejście – powiedział wicepremier Morawiecki.

Tematem rozmowy obydwu polityków była przyszłość negocjacji umowy TTIP o wolnym handlu UE-Stany Zjednoczone, która po zamrożeniu negacji w wyniku przyjęcia przez UE umowy CETA, znowu staje na agendzie. – Nie było takiego sformułowania, że TTIP to jest temat zamrożony, wręcz przeciwnie, raczej minister Juster zasugerował, że jest to temat do dyskusji między Stanami Zjednoczonymi a UE. Podkreśliłem, że kompetencje handlowe należą do Komisji Europejskiej – powiedział Morawiecki.

Mateusz Morawiecki zaznaczył, że Polska ma do tego porozumienia stosunek dość ambiwalentny:

Nie chcemy, żeby duże korporacje międzynarodowe zdominowały jeszcze bardziej życie gospodarcze w Polsce, a w sytuacji sporów, żeby były one rozstrzygane na zasadzie arbitrażu – zaznaczył.

Wicepremier Morawiecki był też pytany o to, jak będzie się kształtować polityka monetarna USA, zwłaszcza w perspektywie wygasających już niedługo mandatów większości członków Komitetu ds. Operacji Otwartego rynku (FOMC; odpowiednik polskiej Rady Polityki Pieniężnej).

USA zareagowały na ostatni kryzys finansowy w odmienny sposób niż Europa. Bardzo szybkim luzowaniem monetarnym i fiskalnym, a także dopuszczeniem do bankructwa niektórych instytucji, przy jednoczesnym utrzymaniu tych, które stanowiły substancję przemysłową, jak GM i Ford – odpowiedział. Jak dodał, Europa zareagowała z opóźnieniem i w sytuacji, gdy FED decyduje się na zacieśnianie polityki pieniężnej, Europejski Bank Centralny wciąż utrzymuje rekordowo niskie stopy procentowe.

ŁAJ

Nie składamy broni i nie ma zgodny Solidarności na zniszczenie „Krupińskiego”, ale pojawiło się światełko w tunelu

W ostatnim dniu pracy KWK „Krupiński” przed przekazaniem jej do SKR o konsekwencjach decyzji ministra energii rozmawialiśmy z Witoldem Gadowskim, Karoliną Bacą-Pogorzelską i Mieczysławem Kościukiem.

Przewodniczący Solidarności na KWK „Krupiński” mówił w Poranku Wnet, że istnieje nadzieja na uratowanie kopali poza ramami Jastrzębskiej Spółki Węglowej. – Kopalnia od kilkunastu dni stoi w bezruchu, ale nie oznacza to, że związek zawodowy Solidarność złożył broń. Będziemy walczyć dalej o tę kopalnię i będziemy walczyć o to złoże. Pojawiło się światełko w tunelu, aby przejąć inicjatywę.

[related id=9018]

Redaktor Karolina Baca-Pogorzelska podkreślała, że kopalnia już od jakiegoś czasu nie prowadzi wydobycia, a jej pracowni zostali przeniesieni na inne zakłady. – Wszyscy górnicy, którzy zostali przeniesieni na kopalnie „Pniówek”, mówią, że żal takiej młodej kopalni, żal błędnych decyzji ministerstwa. Ale z drugiej strony przyznają, że nikt nie stracił pracy, wszyscy zostali przeniesieni do innych kopalni.

Zdaniem Bacy-Pogorzelskiej mimo, że rząd zapewnił pracę górnikom, cały czas pozostaje kwestia zmarnowania doskonałego złoża węgla. – Szkoda tylko złoża węgla koksowego typu 35 hard, to jest węgiel najwyższej jakości, który jest używany do wytopu stali. U nas zawsze problemem było, że nie do końca potrafiliśmy dostosować podaż do popytu. Produkujemy dużo węgla, ale nie takiego, na jakiego mamy zapotrzebowanie. W tej chwili już czterdzieści procent firm ciepłowniczych zgłasza problem z paliwami do swoich kotłów.

Przewodniczący Mieczysław Kościuk zapowiedział, że jeżeli zarząd Spółki Restrukturyzacji Kopalń będzie chciał doprowadzić do wysadzenia budynków na powierzchni, dojdzie do protestów okupacyjnych.- Jeśli firma SRK będzie chciała w pierwszej kolejności zlikwidować zakład przeróbczy, jeżeli do tego dojdzie, to będzie wojna na dużą skalę. Nie pozwolimy, żeby wysadzić zakład przeróbczy, jesteśmy gotowi przywiązać się do murów zakładu.

ŁAJ

Mariusz-Orion Jędrysek: Polska polityka surowcowa jest pod ciągłym naciskiem zagranicznego kapitału i grup interesu

W ostatnich latach upadły w Polsce systematyczne badania geologiczne. Cały interes z gazem łupkowym trzeba będzie rozpocząć od nowa. Na razie pracujemy nad uporządkowaniem bałaganu po poprzednikach.

W Poranku Wnet Krzysztof Skowroński i Witold Gadowski rozmawiali z Mariuszem-Orionem Jędryskiem, wiceministrem środowiska i głównym geologiem kraju. Gość Radia Wnet podkreślił, że udało się dopiąć ostatni element, stojący na drodze do wielkiej fuzji w górnictwie węgla kamiennego. – Dzisiaj odbędzie się uroczyste przeniesienie koncesji na wydobycie węgla kamiennego z Katowickiego Holdingu Węglowego do Polskiej Grupy Górniczej. Bez tej decyzji nie mogłoby dojść do połączenia KHW z PGG.

Rozmawiano o polskich zasobach węgla kamiennego. – Polska ma ponad 80 procent zasobów węgla kamiennego Unii Europejskiej, w tym prawie całość węgla koksowego, czyli tego najcenniejszego, uznanego przez Komisję Europejską za surowiec o największej wartości ekonomicznej.

[related id=9072]

Wiceminister środowiska przyznał, że w ostatnich latach upadły w Polsce systematyczne badania geologiczne złóż, nie tylko węgla. – Znacznie więcej dokonywaliśmy odwiertów geologicznych w latach 70, niż to się robi obecnie. Obecnie rozpoznanie jest bardzo słabe, a odwierty dokonywane przez prywatne spółki są nieodpowiednio opisane i skatalogowane, ponieważ nie ma kto tego robić. Państwo powinno włączyć się w opisywanie wyników komercyjnych odwiertów geologicznych.

W tej chwili projekt ustawy o państwowej służbie geologicznej jest gotowy i za dwa, trzy miesiące zostanie przedstawiony na Komitecie Stałym Rady Ministeriów – podkreślił Mariusz-Orion Jędrysek.

Główny geolog kraju powiedział, że sytuacja w przemyśle wydobywczym węgla pogarsza się od lat, a do tego poprzedni rząd pozwolił niemieckiemu kapitałowi na pełne skopiowanie dokumentacji o stanie polskich złóż węgla oraz warunkach technicznych kopalń.

Od roku 2010 bardzo źle zaczęło się dziać w polskim górnictwie węgla kamiennego, a szczególnie w węglu koksującym. W cały polskim przemyśle wydobywczym został przeprowadzony przez niemiecką firmę Roland Berger audyt za kilka milionów złotych, na zamówienia ówczesnego ministerstwa gospodarki. Niemiecka spółka dostała dostęp do wszystkich danych, a efekt prac jest bardzo mizerny.

Witold Gadowski pytał gościa Poranka Wnet także o sytuację w złożach łupków. – Gaz i ropa w skałach łupkowych jest w Polsce. Kwestia wydobywania gazu niekonwencjonalnego w Polsce rozpoczęła się w 2005 roku, kiedy jeszcze nikt nie mówił, że Amerykanie nad tym pracują. Już za pierwszego rządu PiS-u udało się podpisać umowy z firmami wydobywczymi, ale podniesienie ryzyka inwestycyjnego, w wyniku decyzji rządu PO-PSL, który rozdał wszystkie koncesje za darmo, do czego doszło obniżenie cen ropy i gazu, spowodowało upadek całego projektu.

ŁAJ

Dominik Kolorz: Walka o kolejne kopalnie jest przed nami, ale nie potrafię się pogodzić z likwidacją „Krupińskiego”

– Następnych kopalni węgla już nie pozwolimy oddać tak łatwo. Do działań rządu w górnictwie mam coraz więcej zastrzeżeń – podkreślił przewodniczący „Solidarności” regionu śląsko-dąbrowskiego.

Gość Poranka Wnet krytycznie odniósł się do działania rządu oraz ministerstwa energii w zakresie restrukturyzacji kopalni węgla kamiennego. – Największym sukcesem rządu na Śląsku, mówiąc w dużym cudzysłowie, jest to, że udało się doprowadzić do rozbicia ruchu związkowego. To rozbicie służy temu, że te kopalnie są tak spokojnie likwidowane.

Zdaniem gościa Poranka Wnet, rządowe plany zamykania kopalń spotkają się ze zdecydowanym sprzeciwem strony związkowej, jeśli nie dojdzie do zmiany polityki. – Ocena rządowego programu restrukturyzacji nie może być pozytywna. My na Śląsku pamiętamy, co się działo w kampanii wyborczej, kiedy wszyscy politycy z Prawa i Sprawiedliwości nas zapewniali, że nie będzie powtórki z polityki Platformy Obywatelskiej. Niestety po półtora roku doszło już do zamknięcia dwóch kopalń, a szykuje się zamknięcie kolejnych trzech.

Jak podkreślił Dominik Kolorz, obecna sytuacja finansowa spółek węglowych pozwalała na uratowanie KWK „Krupiński”. – To, że JSW, która ma bardzo dobre wyniki, nie chce inwestować w KWK „Krupiński”, w kopalnię, która ma doskonałe złoże, jest przejawem złego zarządzania. Tutaj ministerstwo energii dało się ograć Unii Europejskiej i zbyt mocno zagwarantowało, że niektóre kopalnie będzie likwidować. Ale w momencie podpisania porozumień  sytuacja gospodarcza była zupełnie inna, nie było tak dobrej koniunktury na węgiel, to powinno zmienić podejście rządu do kwestii porozumień z Brukselą.

– Być może uda się zawiązać spółkę pracowniczą, znaleźć inwestora i dalej pracować, tak aby nie marnować skarbu narodowego, jakim jest polski węgiel – podkreślił w Poranku Wnet Dominik Kolorz.

Przewodniczący „Solidarności” podkreślał, że w połączeniu dwóch górniczych spółek istnieje ryzyko dla całej branży. – Sytuacja rynkowa jest teraz dobra i połączenie PGG z KHW w efekcie końcowym powinno wywołać pozytywny efekt synergii. Ale z drugiej strony obserwujemy niebezpieczne eksperymenty w zarządzaniu i mimo, że mamy ssanie na węglowej, to nie potrafimy go wydobywać w większej ilości, aby zapełnić rynek.

Dominik Kolorz wskazał, że jest możliwość ekspansji rynkowej dla polskiego węgla, jednak w ostatnim roku produkcja węgla energetycznego spadła. – Unia zaimportuje w tym roku około 160 milinów ton węgla, więc mamy rynek zbytu tuż pod nosem, a nie potrafimy z tego korzystać. Musimy dozbroić infrastrukturalnie i organizacyjnie nasze kopanie, aby następnie, kiedy przyjdzie dekoniunktura na rynku węgla, cały sektor był na to gotowy.

ŁAJ