Chorwacka gazowa szachownica z Orlenem w tle. Bezpieczeństwo energetyczne w Europie Środkowej zaczyna się od Zagrzebia

Chorwacja to jeden z ważniejszych krajów dla rynku gazu i nafty w Europie. Położenie tego państwa jest decydujące dla bezpieczeństwa energetycznego, zaś sama Chorwacja ma status kraju strategicznego.

Dla Polski jest to o tyle ważne, że rozpoczynający się w Chorwacji rurociąg Janaf (Jadranski Naftovod) uzupełnieni europejską magistralę gazową Północ – Południe, dzięki czemu polski terminal w Świnoujściu będzie miał dostęp do strategicznego akwenu Morza Adriatyckiego.

Wspomniany rurociąg biegnie jedną nitką od miejscowości Omiš przez Chorwację, Węgry i Słowację, gdzie łączy się z rurociągiem Przyjaźń, oraz drugą odnogą w kierunku wschodnim do Serbii i Bośni i Hercegowiny.

Historia powstania rurociągu

Rurociąg Adriatycki i jego infrastruktura zostały zbudowane w latach 1984-1990 jako nierosyjska alternatywa dostaw ropy, która miała połączyć Morze Adriatyckie z Europą Środkową. Część rurociągu położona w głębi kraju została wyłączona z użytku w czasie konfliktu w krajach byłej Jugosławii. Rurociąg ma trzy odgałęzienia, które biegną na trasie z Chorwacji przez Węgry, Bośnię i Serbię. Maksymalną przepustowość zaplanowano na 34 milionów ton ropy rocznie. Obecnie zdolność operacyjna jest na poziomie prawie 27 milionów ton rocznie.

Węgierskie ramię rurociągu, które dociera do rafinerii MOL w mieście Százhalombatta, może przetransportować do 10 milionów ton ropy rocznie. Udziałowcami Janafu są państwo chorwackie – rząd i pięć agencji państwowych – które kontrolują w sumie 78% udziałów, a także spółka gazowa i naftowa INA (w której głównymi udziałowcami są chorwacki rząd oraz węgierska spółka giełdowa MOL (notowana na giełdach w Warszawie i Budapeszcie) z 16% udziałów, oraz inni udziałowcy, którzy kontrolują 6% udziałów.

Port Omišajl jest zlokalizowany w osłoniętej, posiadającej głęboki basen zatoce wyspy Krk. Port ten może przez cały rok przyjmować supertankowce, a Janaf stale rozszerza możliwości magazynowe. Omišajl jest połączony podwodnym rurociągiem z rafineriami w Sisak i Uroni-Rijeka, należącymi do spółki INA. Trzeba zaznaczyć, że Sisak to początkowy przystanek tranzytu ropy w głąb lądu.

Janaf transportuje ropę naftową do rafinerii w Chorwacji, Bośni i Hercegowinie, Serbii oraz na Węgry. Firma przechowuje również ropę naftową i produkty naftowe dla największych światowych koncernów naftowych. Niezależnie od zawartej umowy z Jadranskm Naftovodem, Orlen negocjuje również warunki transportu surowca węgierskim odcinkiem rurociągu.

W oczekiwaniu na tankowce z Bliskiego Wschodu

Przez Chorwację ma popłynąć ropa naftowa z krajów Bliskiego Wschodu. Czeka również na to nasz potentat Orlen. Pod koniec roku 2016 należąca do polskiego giganta spółka Unipetrol podpisała z chorwacką firmą Jadranski Naftovod trzyletnią umowę na przesył surowca do swoich rafinerii w Kralupach i Litwinowie. Umowa z Jadranskim Naftovodem została zawarta na okres trzech lat i przewiduje dostawy ropy naftowej zarówno dla rafinerii w Kralupach, jak i Litvinovie.

Aktualnie Unipetrol do swoich rafinerii w Litvinowie i Kralupach transportuje surowiec systemami Przyjaźń oraz IKL. Łączne moce przerobowe obu czeskich rafinerii wynoszą około 8,7 mln ton ropy naftowej rocznie.

Grupa PKN Orlen zarządza sześcioma rafineriami w Polsce, Czechach i na Litwie, prowadzi też działalność wydobywczą w Polsce i w Kanadzie. Skonsolidowane przychody koncernu sięgnęły w 2015 roku 88,34 mld zł. Spółka jest notowana na GPW od 1999 r.

ORLEN a chorwacka sprawa JANAF

Na Chorwację spogląda uważnie PKN Orlen. Od lat na jego celowniku znajduje się spółka paliwowa INA, o którą walczy z węgierskim MOL-em. Potem polski potentat paliwowy chciał odkupić udziały od Węgrów, ale obie strony nie doszły do porozumienia. Teraz w łonie INA trwa ostry konflikt między Węgrami a chorwackim rządem, który – jak się okazało w grudniu – chce odkupić od nich udziały. Taką deklarację złożył w Wigilię premier Andrej Plenković.

Do MOL-a należy 49% pakietu, do rządu w Zagrzebiu – 44,8%. Reszta jest własnością pozostałych, prywatnych akcjonariuszy. Od pewnego czasu główni udziałowcy nie potrafią porozumieć się w sprawie administrowania INA. Chorwatom nie podoba się, że ich firma coraz mniej znaczy w regionie, topnieje liczba należących do niej stacji, a będące jej własnością dwie rafinerie – w Rijece i Sisaku – tracą autonomię na rzecz MOL-a.

Deklaracja premiera Plenkovicia może okazać się przełomowa w batalii o INA. Wciąż nie wiadomo jednak, skąd Zagrzeb ma wziąć pieniądze na spłacenie Węgrów. W grę może wchodzić kwota do 2 mld euro, ale na pewno chorwacki rząd chce rozwiązać problemy w akcjonariacie. I tu pojawia się nasz Orlen.

Według informacji portalu BiznesAlert.pl, Chorwacja liczy na zaangażowanie polskiego koncernu w INA. Orlen to mocny gracz w regionie, jego działalność gospodarcza poza Polską rozwija się także na Litwie i w Czechach. Płocka spółka posiada swoje stacje w Niemczech. INA to ważny element na mapie Orlenu, i jeżeli tylko Chorwaci dopną swego, a Orlen wykorzysta nadarzającą się okazję, polski koncern zyska kolejny przyczółek w Europie.

Tomasz Wybranowski

Po rozbudowie gazportu w Świnoujściu i zrealizowaniu projektu Baltic Pipe Polska uniezależni się od rosyjskiego gazu

Gazociąg Baltic Pipe mógłby dostarczyć do Polski nawet 10 mld m3 gazu ziemnego ze złóż norweskich. Razem z Terminalem LNG w Świnoujściu, zaspokoiłoby to nasze roczne zapotrzebowanie na ten surowiec

 

Gazociąg Baltic Pipe mógłby dostarczyć do Polski nawet 10 mld m3 gazu ziemnego ze złóż norweskich. Razem z gazoportem w Świnoujściu, zaspokoiłoby to nasze roczne zapotrzebowanie na ten surowiec. Gościem Poranka Wnet z Bratysławy był Paweł Jakubowski, dyrektor Pionu Rozwoju w firmie Gaz-System. Opowiadał o projektach firmy, takich jak budowa połączeń gazowych z naszymi sąsiadami, czy projekt Baltic Pipe. Inwestycje te , które uniezależnią Polskę od dostaw z Rosji i przyczynią się do poprawy bezpieczeństwa energetycznego Polski i Europy Środkowej.

Paweł Jakubowski zwrócił uwagę, że dzięki Terminalowi LNG im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Świnoujściu i budowie połączenia ze Słowacją, będzie istniała możliwość dostarczania gazu bezpośrednio do naszego południowego sąsiada – obecnie jest to niemożliwe.

Aktywnie współpracujemy z naszym partnerem ze Słowacji Eustreamem. Naszym celem jest budowa nowego transgranicznego gazociągu, który połączy systemy przesyłowe gazu ziemnego Polski i Słowacji – mówił Paweł Jakubowski. Poinformował, że aktualnie Polska jest na etapie prac przygotowawczych i projektowych. Koniec prac i uruchomienia tego połączenia nastąpi w 2020 lub 2021 roku.

Wszystko to stanowi ważny element szerszej polityki energetycznej Unii Europejskiej.

Interkonektory i takie projekty, jak terminal LNG, to ważne komponenty szerzej pojmowanego bezpieczeństwa energetycznego. Zwiększają jego poziom ze względu na zapewnienie dostępu do nowych, niezależnych źródeł gazu – powiedział gość Poranka Wnet. Jego zdaniem nasi sąsiedzi nie mają dostępu bezpośrednio do morza i mogą skorzystać z polskiego systemu, aby mieć dostęp do skroplonego gazu.

Terminal LNG w Świnoujściu daje nam znakomitą szansę na to, by mieć możliwość swobodnego wyboru dostawcy gazu. Dzięki niem w tym momencie możemy go sprowadzać od dowolnego producenta na świecie. Obecnie Polska sprowadza taki gaz z Kataru – poinformował Paweł Jakubowski. Podkreślił również, że jeżeli na rynku jest dostęp do wielu niezależnych źródeł gazu, to zawsze wpływa to pozytywnie na cenę surowca, która jest korzystna dla klientów i konsumentów gazu.

Poprzez Terminal LNG w Świnoujściu już teraz możemy sprowadzić ilość gazu ziemnego odpowiadającą jednej trzeciej, a po rozbudowie nawet połowie część krajowego zapotrzebowania. Surowiec może pochodzić nie tylko z Kataru, ale również ze Stanów Zjednoczonych – powiedział gość redaktora Wierzejskiego.

 

LK

Słowacki ekspert: Największe wyzwanie energetyki dotyczy energii atomowej. Nowe bloki mają kosztować 5 miliardów euro

– Słowacja jest bardzo zależna od energii atomowej, ponieważ aż 50 procent całej energii jest produkowane w ten sposób – powiedział w Poranku Wnet Pavol Szalai, ekspert portalu Euractiv.sk.

Obecnie na Słowacji są budowane dwa nowe bloki atomowe. Jak informuje Pavol Szalai, przedłuża się realizacja tej inwestycji. Zakończenie prac ma nastąpić pod koniec obecnej dekady, a ostateczne koszty budowy szacuje się na 5 mld euro. Pytany o współpracę z firmami włoskim w obsłudze elektrowni atomowych, przypomniał, że elektrownie atomowe na Słowacji były budowane w latach 80., czyli są to jeszcze technologie rosyjskie. Później nastąpiła prywatyzacja, przez co do dzisiaj są one eksploatowane przez włoskie firmy oraz np. czeską firmę Skoda.

Ekspert stwierdził również, że przed Słowacją stoją tak samo wielkie wyzwania energetyczne, jak przed całą Europą Środkową. Pierwsze dotyczy wspomnianej energii atomowej i jej kosztów budowy. Jako drugie wymienił magazynowanie odpadów jądrowych. Trzecim wyzwaniem jest zależność od surowców kopalnych, a czwarte – zależność od ropy.

[related id=17616]- Na Słowacji staramy się wybiegać w przyszłość i wprowadzić taki sposób transportowania towarów, aby nie trzeba było polegać na ropie, ale na przykład na energii elektrycznej, czyli na budowie i stosowaniu samochodów elektrycznych – mówił gość Poranka Wnet.

Zapytany o wykorzystywanie Dunaju, zwrócił uwagę, że w transporcie rzecznym również planuje się stosowanie paliw gazowych zamiast naftowych. Oprócz tego Dunaj służy do produkowania prądu z elektrowni wodnych.

Odnosząc się do unijnego „pakietu zimowego”, który zakłada m.in. opodatkowanie polskich kopalni węglowych, stwierdził, że te przepisy są też niewygodne dla słowackich elektrowni, ale ten temat jest bardzo wrażliwy politycznie, ponieważ jest związany z problemem społecznym: – Rząd słowacki twierdzi, że elektrownie węglowe zapewniają stabilność i pewną pozycję pracownikom tych elektrowni, a z drugiej strony również uzupełniają energię elektryczną w momentach szczytowych. Aż do roku 2030 te elektrownie mają działać, więc polska strona może liczyć na solidarność ze strony słowackiej.

WJB

Poranek Wnet z Bratysławy/Alexsander Duleba: Rosja nie jest już monopolistą na naszym rynku gazu i ropy naftowej

– Słowacja uniezależniła się od rosyjskiego gazu, bowiem ma możliwość sprowadzenia go z gazowej sieci europejskiej – powiedział w Poranku Wnet Aleksander Duleba z Instytutu Spraw Międzynarodowych.

– Rosja utraciła na rynku słowackim pozycję monopolisty – powiedział Alexander Duleba, chociaż aktualnie zdecydowana większość gazu zużywanego w tym kraju pochodzi z Rosji. Wyjaśnił, że  w momencie „zerowego ciśnienia” w rosyjskim gazociągu Słowacja jest w stanie sprowadzić potrzebny gaz systemem gazociągów z krajów ościennych. Słowacy zużywają około 500 tysięcy metrów sześciennych dziennie, a możliwości przepustowe mają dwa razy większe. Podkreślił, że Słowacja do tej pory nie podpisała z  Polską tego typu umowy.

– Na Słowacji mamy jedną rafinerię ropy naftowej w Bratysławie, która już od dwóch lat jest niezależna od rosyjskich dostaw, bowiem korzysta z ropociągu z Adriatyku – powiedział Duleba, pytany o możliwość „rosyjskiego szantażu”. Poza tym stwierdził, że słowacka rafineria ma technologię, która bazuje na tak zwanej ciężkiej ropie, której głównymi eksporterami poza Rosją są Wenezuela i Kazachstan. Odnosząc się do zagadnień związanych z ropą naftową dodał, że jego zdaniem główną przyczyną tak głębokiego spadku cen ropy naftowej na rynkach światowych jest przede wszystkim to, że USA przestały być importerem ropy naftowej.

– Gospodarki Chin, jak i Indii bazują na pozyskiwaniu energii głównie z węgla kamiennego, a więc nie kompensują wyrwy w popycie ropy naftowej po USA – zauważył Alexander Duleba dyrektor Słowackiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. Przyznał, że spadek cen ropy naftowej i gazu poniżej cen wydobycia zaskoczył go.  Jego zdaniem, dla obserwatorów rynku paliw płynnych sam spadek cen był do przewidzenia. Uważa on, że  o przyszłych cenach ropy naftowej decydować będzie głównie polityka prezydenta USA Donalda Trumpa, chociaż przewiduje, że cena ta w perspektywie roku powróci do pułapu 70-80 dolarów za baryłkę. Jego zdaniem nie ma możliwości, aby w najbliższym czasie cena ropy naftowej znów oscylowała w granicach 100 dolarów za baryłkę.

O reakcji Słowaków na wybory we Francji, a także przykładzie brytyjskim na możliwość wynegocjowania przez Polskę z Unią Europejską swego stanowiska w sprawie węgla, można posłuchać w audycji Aleksandra Wierzejskiego z Bratysławy.

Moro

Poranek Radia Wnet z Bratysławy: Stanowisko Słowacji w sprawie Nord Stream 2 nieustająco negatywne

Nord Stream 2 jest najbardziej negatywnym przykładem inwestycji, która mogłaby zaszkodzić Europie Środkowej – powiedział Karel Galek, słowacki poseł i ekspert ds. energetyki, w Poranku Wnet.

 

Opłaty za gazociąg tranzytowy, zbudowany w latach 80. ubiegłego wieku, są aktualnie „dużym źródłem przychodów” dla Słowacji, powiedział Karol Galek, przedstawiciel opozycyjnej Partii Wolność i Solidarność (SaS) w parlamentarnej komisji gospodarczej oraz ekspert partii ds. energetyki. Jego zdaniem planowany przez Rosję wspólnie z Niemcami i innymi krajami Europy Zachodniej Nord Stream 2 jest dla Słowacji niekorzystny.

[related id=17620]

– Stanowisko słowackiej strony jest stale negatywne, jeśli chodzi o budowę Nord Stream 2 – oświadczył gość Poranka Wnet, mimo że Rosjanie, czyli Gazprom, zagwarantowali pewne ilości przepływów gazu do roku 2030 linią tranzytową przez Słowację.

– Energetyczne bezpieczeństwo jest długoterminowym priorytetem dla Słowacji – powiedział gość Poranka Wnet. Produkcja energii elektrycznej na Słowacji nie  wystarcza na potrzeby tego kraju, dlatego ciągle rozwijana jest sieć elektrowni z surowców odnawialnych, jak chociażby elektrowni wodnych, które dostarczają dziś 17 procent produkowanej przez naszego południowego sąsiada elektryczności.

Więcej o Nord Stream 2, a także o innych problemach związanych z bezpieczeństwem energetycznym w Europie Środkowej, widzianych z perspektywy Bratysławy, w audycji Aleksandra Wierzejskiego.

MoRo

Skończyło się uzależnienie zakładów przetwórczych ropy w Płocku od Rosji. Obecnie kupujemy ropę na zasadach rynkowych

Płockie zakłady – rafineria, petrochemia, elektrociepłownia – to jedne z największych w Europie – mówił w Poranku Wnet Jacek Smyczyński, dyr. Biura Efektywności i Optymalizacji Produkcji PKN Orlen.

Krzysztof Skowroński wraz z zespołem Radia Wnet udał się do Płocka. Znajdują się tam olbrzymie zakłady produkcyjne Orlenu, które rozciągają się na 800 hektarach powierzchni. Ciekawostką jest, że rury, stanowiące istotny element przedsiębiorstwa, liczą 80 tys. km. Dla porównania przypomnijmy, że obwód ziemi wynosi trochę ponad 40 tys. kilometrów.

Z jednej tony uzyskujemy ponad 80% produktów wysokomarżowych, ale co chyba najważniejsze, jest to zakład kompletny i komplementarny, czyli z jednej strony mamy rafinerię w połączeniu z petrochemią, a do tego jeszcze elektrociepłownię, która zasila nas w parę przemysłową, jak i prąd elektryczny – mówił dyrektor Jacek Smyczyński.

Bliskość rafinerii i petrochemii między innymi uzyskać korzyści finansowe, a jak stwierdził gość dzisiejszego Poranka, to rzadkie połączenie, zapewniające zakładowi stałe przychody.

[related id=”17343″]Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego, pytany o rurociąg „Przyjaźń”, przypomniał, że ze strony radzieckiej budowa tego zakładu przemysłowego była bardzo dobrze przemyślana. Duża odległość zakładów od innych źródeł ropy niż rurociąg „Przyjaźń” dawała Związkowi Sowieckiemu monopol na dostawy tego surowca. Teraz dzięki zmianom logistycznym, w tym połączeniu z Naftoportem w Gdańsku, nie ma mowy o rosyjskim monopolu: – Dziś przerób ropy z rurociągu „Przyjaźń” jest rozwiązaniem czysto biznesowym – mówił.

WJB

Czy to koniec bliskowschodniego raju podatkowego? Katar wprowadzi od 2018 roku 5-procentowy podatek VAT na część towarów

Wizyta emira Kataru w Polsce zbiegła się z informacją o wprowadzeniu w tym kraju podatku VAT. Sama wizyta była bardzo dobrze opisywana w katarskiej prasie, o czym w Poranku opowiadał Michał Milford.

Emir Kataru Tamim ibn Hamad Al Sani 5 maja rozpoczął swoją wizytę w Polsce. Pierwsza wzmianka o planowaniu tej wizyty nastąpiła 2 maja, a towarzyszyła jej wpadka. Otóż katarska prasa, pisząc o prezydencie Polski, użyła zdjęcia Bronisława Komorowskiego. Już 3 maja ukazał się spory artykuł o bilateralnych stosunkach polsko-katarskich, w którym można było się dowiedzieć, że Katar jest trzecim co do wielkości biznesowym partnerem Polski na Bliskim Wschodzie.

Jak informuje nas Michał Milford, słuchacz Radia Wnet, oprócz współpracy na polu naftowym i gazowym szeroko omawiano też tematy militarne: – Jak się domyśliłem z artykułów, Katarczycy są bardzo zainteresowani polską technologią wojskową i powiązaną z nią wiedzą wojskową, ale także mają nadzieję na kooperację w przygotowaniu mundialu w 2022 roku. Oprócz aspektów biznesowych poruszano tematy polityczne, w tym konflikt arabsko-izraelski oraz problem światowego zagrożenia politycznego.

Jak to określił rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego, łyżką dziegciu w tym katarskim miodzie było ogłoszenie, że od 2018 roku zostanie w Katarze wprowadzony podatek VAT: – Może nie ma jeszcze co bić w tarabany, bo to tylko 5 procent i nie na wszystkie produkty, ale czy to przypadkiem nie oznacza, że bliskowschodni raj podatkowy chyli się ku upadkowi? Przecież zawsze zaczyna się od tych 5 procent.

WJB

Stany Zjednoczone, dzięki nowej technologii wydobywania ropy naftowej, są znowu graczem numer jeden na rynku

Stany Zjednoczone rozwinęły technologię wydobywania ropy naftowej z niekonwencjonalnych źródeł, przez co na rynku pojawiła się duża ilość tego surowca. W konsekwencji cena ropy naftowej bardzo spadła.

Gościem wyjazdowego Poranka Wnet był Wojciech Potocki, ekspert od rynku ropy naftowej i autor książki „Ropa naftowa a wzrost gospodarczy”. W rozmowie z Krzysztofem Skowrońskim wyjaśniał, na czym polegają pewne mechanizmy, funkcjonujące na rynku tego surowca.

Wojciech Potocki stwierdził, że obecna stabilizacja cen na niskim poziomie nie będzie trwała wiecznie. Jednak na podstawie danych rynkowych przetwarzanych przez znane i uznane ośrodki analityczne, takie jak Amerykańska Agencja Energetyczna czy Międzynarodowa Agencja Energetyczna, jak również dane OPEC, można wywnioskować, że cena na aktualnym poziomie, tzn. pomiędzy 40 a 55 dolarów za baryłkę – utrzyma się w przewidywalnej przyszłości. Za przewidywalną przyszłość uznaje się okres, na jaki zawierane są kontakty na dostawy ropy naftowej. Z dużym prawdopodobieństwem ten okres wyniesie od 3-5 lat.

Według naszego rozmówcy, czynniki polityczne mają na cenę ropy wpływ drugorzędny bądź nawet trzeciorzędny. Fundamentalny wpływ na cenę mają popyt i podaż.

Spadek cen ropy gość Poranka uzasadnił tym, że po roku 2010 nastąpił intensywny rozwój dostaw ropy naftowej z tzw. źródeł niekonwencjonalnych w Stanach Zjednoczonych na skutek przełomowych technologii wydobywania tego surowca. To spowodowało nagłe i nieprzewidywalne pojawienie się na rynku olbrzymich ilości ropy, które konkurowały i wypierały tzw. konwencjonalną ropę, dostarczaną przez kraje OPEC. W sytuacji, kiedy pojawiła się nadwyżka ropy, musiała też spaść jej cena .

Wojciech Potocki przyznał, że naturalnie niskie ceny ropy zmieniły geopolitykę. – Do gry wróciły Stany Zjednoczone, ponieważ są największym dostawcą ropy naftowej i dysponują technologią, która pozwala wydobywać ją po niskich kosztach.

Według eksperta Polska jest bezpieczna energetycznie w zakresie dostaw ropy naftowej, jak również gazu. Posiada łańcuch możliwości ciągłych dostaw surowców, które nie tylko są uzależnione od możliwości logistycznych czy  technicznych, ale też handlowych.

– Aczkolwiek trzeba znać ryzyko, wiedzieć o zmieniających się sytuacjach i reagować odpowiedni o szybko – zaznacza specjalista.

LK

Emir Kataru przybył do Polski z wizytą. Rozmawiał z prezydentem m.in o kontraktach gazowych oraz współpracy gospodarczej

Wizyta rozpoczęła się w piątek przed południem od ceremonii powitania na dziedzińcu Pałacu Prezydenckiego. Emir Tamim ibn Hamad Al-Thani spotkał się m.in. z Andrzejem Dudą i Beatą Szydło.

Polska słynie od lat z bardzo dobrej oferty sprzętu wojskowego, chcemy się nią zainteresować – powiedział po spotkaniu z prezydentem Andrzejem Dudą emir Kataru Tamim ibn Hamad Al-Thani. Jak dodał, rozmowy dotyczyły także m.in. poszerzenia współpracy gospodarczej: – Katar dostarcza Polsce gaz skroplony i podpisano aneks do tej umowy w ciągu ostatnich paru tygodni.

[related id=”16532″]

Jak oświadczył emir, rozmowy dotyczyły także możliwości poszerzenia współpracy gospodarczej i inwestycyjnej, do czego zostaną wyznaczone odpowiednie organy – fundusze po obydwu stronach, które mają przyjrzeć się bliżej możliwościom inwestycji w infrastrukturę, również w turystyce.

Tematem rozmów była także współpraca kulturalna, oświatowa oraz dziedziny obronności. „Polska słynie od lat bardzo dobrej oferty sprzętu wojskowego, chcemy się nią zainteresować” – oświadczył Tamim ibn Hamad Al-Thani.

Kolejnym tematem rozmowy był konflikt izraelsko-palestyński oraz kwestia terroryzmu. Emir podkreślił, że najbardziej poszkodowani przez zjawisko terroryzmu są Arabowie i muzułmanie, a sam terroryzm to – jego zdaniem – „pokłosie dziesięcioleci nieodpowiedniego traktowania rządzących na Bliskim Wschodzie swoich obywateli”.

Musimy walczyć z terroryzmem, również poprzez wykorzenienie jego przyczyn – stwierdził.

Emir Kataru uznał relacje jego kraju i Polski za bardzo dobre, stwierdził, że między oboma państwami nie ma żadnych nieporozumień i wyraził przekonanie, że wzajemne stosunki „będą dalej się dobrze rozwijać w różnych dziedzinach”.

PAP/JN

 

 

Resort środowiska stanowczo przeciwny GMO w Polsce: Nasz kraj będzie wolny od upraw roślin genetycznie modyfikowanych

– Resort środowiska jest zdecydowanym przeciwnikiem upraw żywności GMO w Polsce; stanowisko rządu w tej sprawie jest jednoznaczne – mówi PAP wiceminister środowiska, Andrzej Szweda-Lewandowski.

W Sejmie trwają prace nad rządowym projektem nowelizacji ustawy o mikroorganizmach i organizmach genetycznie zmodyfikowanych. W myśl proponowanych przepisów, terytorium RP będzie wolne od upraw GMO. Projekt przewiduje jednak możliwość prowadzenia takich upraw w specjalnych strefach, na których utworzenie zgodę musiałby wydać minister środowiska, pod bardzo rygorystycznymi warunkami.

[related id=”2094″]

Wynika to z faktu, że w myśl zapisów zawartych w unijnej dyrektywie 2001/18 państwo członkowskie nie może zakazać wprost upraw GMO. Może natomiast wystąpić do KE o wyłączenie swojego terytorium z upraw konkretnych odmian GMO, które są dopuszczone do uprawy na terenie UE. Polska w 2015 roku wystąpiła ze stosownym wnioskiem do KE i otrzymała wyłączenia, na mocy których w Polsce nie można uprawiać żadnej rośliny genetycznie modyfikowanej.

Propozycja nowych przepisów wzbudza jednak kontrowersje. Przeciwnicy GMO zarzucali przedstawicielom władzy, że stwarzają furtkę do prowadzenia takich upraw w Polsce.

Zgadzamy się z postulatami przeciwników GMO, bo rząd, jak i Ministerstwo Środowiska, są przeciwnikami prowadzenia upraw genetycznie modyfikowanych w naszym kraju. Ponadto jest ramowe stanowisko rządu ws. GMO. Wskazuje ono, że Polska będzie dążyć do bycia krajem wolnym od GMO – czy to chodzi o uprawy, pasze czy żywność – podkreślił w rozmowie z PAP wiceminister środowiska i Główny Konserwator Przyrody, Andrzej Szweda-Lewandowski.

Wyjaśnił, że procedowane obecnie w Sejmie nowe przepisy dotyczące GMO są konsekwencją wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE, nakazującego nam stworzenie rejestru upraw genetycznie modyfikowanych, który ma być podany do publicznej wiadomości. Wprowadzony ma być też mechanizm powiadamiania odpowiednich organów, w tym przypadku MŚ, o planowanych uprawach.

Wprowadzane przedmiotową zmianą przepisy będą martwe i są tylko i wyłącznie formalnym wykonaniem wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE. Formalnie musimy te przepisy wprowadzić, ale jestem przekonany, że ten rejestr będzie pusty – dodał Szweda-Lewandowski.

Wiceminister zapewnił, że w projekcie znalazły się mechanizmy, które de facto będą blokować możliwość prowadzenia upraw GMO w Polsce.

[related id=”3237″]

Pierwszą barierą jest stworzona w 2015 r. możliwość polegająca na tym, że państwo członkowskie może wystąpić do KE o wyłączenie jego terytorium spod upraw GMO. My to już zrobiliśmy wobec wszystkich możliwych upraw GMO, jakie figurują w rejestrze UE. Kolejną barierą, którą chcemy wprowadzić w noweli, jest konieczność udowodnienia, że uprawa GMO nie ma negatywnych skutków dla środowiska, np. dla owadów zapylających – wyjaśnił.

Szweda-Lewandowski dodał, że w projekcie nowelizacji znajduje się też przepis, który stanowi, iż rolnik, chcąc uprawiać rośliny GMO, będzie musiał uzyskać na to zgodę od właścicieli nieruchomości położonych w promieniu trzech kilometrów od pola.

Przedstawiciel resortu środowiska pytany był też przez PAP o przyjętą w ubiegłym roku nowelę ustawy o paszach, która pozwala do 1 stycznia 2019 r. na karmienie zwierząt paszami GMO.

Szweda-Lewandowski zapewnił, że resort rolnictwa pracuje nad rozwiązaniami, które mają stworzyć polską bazę wysokobiałkowej paszy, która zastąpiłaby tę z GMO.

Polska importuje ok. 2 mln ton śruty sojowej rocznie, a cała Unia – ok. 35 mln ton. Największymi producentami soi na świecie są: USA, Brazylia i Argentyna.

K.T./PAP