Południe Wnet 7 czerwca 2017 roku. Goście: Jadwiga Chmielowska, Leszek Skiba

Głównym tematem rozmowy były emerytury dla działaczy solidarnościowych oraz makroekonomiczne założenia do budżetu na przyszły rok.

Jadwiga Chmielowska– Redaktor naczelna „Śląskiego Kuriera WNET”

 Leszek Skiba – Wiceminister finansów


Prowadzący: Włodzimierz Brewczyński 

Realizator: Karol Zieliński

Wydawca techniczny: Jaśmina Nowak


Część pierwsza:

Jadwiga Chmielowska przypomniała o zmarłym przed kilkoma dniami Tadeuszu Jedynaku – działaczu śląsko-dąbrowskiej Solidarności, sygnatariuszu porozumień jastrzębskich w 1980 r. Jadwiga Chmielowska zwróciła uwagę, że działacze solidarnościowi często żyją na granicy nędzy. Stwierdziła, że kombatanci, osoby walczące w latach 80 powinny mieć emerytury, które pozwolą im na godne życie. Podkreśliła, że jest to do zrealizowania: W tej chwili status działacza niepodległościowego ma około 2.5 tys. osób. Redaktor naczelna mówiła również o likwidacji przemysłu, o Kopalni Krupiński oraz o tym, że o polskie zasoby naturalne na Śląsku walczą już tylko gminy i samorządy. Jadwiga Chmielowska skomentowała stosunki polsko – ukraińskie w kontekście działania moskiewskich sił dezinformacyjnych. Powiedziała m.in., że zarówno polscy jak i ukraińscy ministrowie są wprowadzani w błąd.

Część druga

Leszek Skiba- o makroekonomicznych założeniach do budżetu na przyszły rok.

USA wycofa się z paryskiego porozumienia ws. klimatu. Donald Trump: Ta decyzja nie będzie miała dużego wpływu na klimat

Donald Trump oznajmił, że USA rozpoczną negocjacje w sprawie porozumienia, którego „warunki będą uczciwe dla USA”, ale zastrzegł, że uzyskanie takiego paktu nie jest priorytetem dla USA.

Prezydent USA Donald Trump ogłosił w czwartek, że USA wycofa się z paryskiego porozumienia klimatycznego z 2015 roku, co jest spełnieniem jego obietnicy, że będzie przedkładał interesy amerykańskich pracowników i konsumentów nad inne. „Poczynając od dzisiaj USA zaprzestaną implementacji porozumień paryskich” – powiedział Trump.

Dodał, że „amerykańscy pracownicy, których kocha (…)” płacą cenę za postanowienia, wynikające z tego traktatu w postaci kosztów, utraty miejsc pracy i ograniczenia produkcji w niektórych sektorach gospodarki. Prezydent uzasadnił swą decyzję tym, że konieczność redukcji emisji gazów cieplarnianych, wynikająca z paryskich ustaleń, byłaby zbyt kosztowna dla USA.

Donald Trump oznajmił też, że USA rozpoczną negocjacje w sprawie porozumienia, którego „warunki będą uczciwe dla USA”. Porozumienie paryskie jest „w najwyższym stopniu niekorzystne dla USA”, działa natomiast na korzyść innych krajów – dodał, zaznaczając, że został wybrany po to, by „reprezentować mieszkańców Pittsburgha, a nie Paryża”. Pittsburgh w stanie Pensylwania jest ośrodkiem przemysłu ciężkiego.

Jak można się było spodziewać, ta decyzja wywołała falę krytycznych komentarzy. Były prezydent Barack Obama napisał w oświadczeniu, że administracja Trumpa „odrzuca przyszłość”. Mer Paryża Anne Hidalgo skomentowała decyzję Trumpa, nazywając ją „pomyłką, która będzie miała dramatyczne konsekwencje”. Przypomniała, że podpisanie tego porozumienia w stolicy Francji w 2015 roku było możliwe dzięki pomocy i zdecydowaniu Stanów Zjednoczonych.

Przyjęte w grudniu 2015 roku na konferencji klimatycznej ONZ w Paryżu porozumienie ratyfikowało dotąd 147 państw, a USA uczyniły to we wrześniu ubiegłego roku. Zobowiązały się w ten sposób do podjęcia działań na rzecz ograniczenia wzrostu średniej temperatury na świecie do wyraźnie mniej niż 2, a jeśli to możliwe do 1,5 stopnia Celsjusza w porównaniu z epoką przedindustrialną. Wymaga to zredukowania globalnej emisji gazów cieplarnianych, w której udział USA wynosi według porozumienia paryskiego 17,89 procent. Wyprzedzają je pod tym względem tylko Chiny z udziałem 20,09 procent.

Porozumienie paryskie ma wejść w życie w 2020 roku na miejsce protokołu z Kioto, uzupełniającego konwencję w sprawie zmian klimatu. Protokół ten obowiązywał w latach 2008-2012, a uzgodnione na konferencji klimatycznej ONZ w stolicy Kataru, Dausze, w 2012 roku przedłużenie jego ważności na następne osiem lat nie nabrało jeszcze mocy prawnej. 36 państw uprzemysłowionych oraz Unia Europejska podpisały także aneks do protokołu, nakładający na nie określone limity emisji gazów cieplarnianych z możliwością handlu niewykorzystanymi nadwyżkami w przydzielonych kwotach.

Stany Zjednoczone podpisały za prezydentury Billa Clintona protokół z Kioto wraz z aneksem, ale Senat odmówił zajęcia się ich ratyfikacją i stan taki trwa do dnia dzisiejszego. Następca Clintona George Bush junior oświadczył zaraz po swym wyborze w 2000 roku, że jest przeciwnikiem protokołu z Kioto, gdyż większość jego sygnatariuszy, w tym wytwarzające znaczne ilości gazów cieplarnianych Chiny i Indie, nie podpisała ograniczającego emisje aneksu, co mogłoby mieć negatywne skutki dla gospodarki USA.

Kanada, która ratyfikowała protokół z Kioto wraz z aneksem, ogłosiła pod koniec 2011 roku wycofanie się z niego, argumentując, że nie może on być skuteczny, skoro nie obejmuje dwóch największych emitentów gazów cieplarnianych – USA i Chin.

W przeciwieństwie do aneksu do protokołu z Kioto porozumienie paryskie nie nakłada na państwa będące jego stronami określonych oraz egzekwowanych prawnie limitów emisji gazów cieplarnianych i jest z tego powodu krytykowane jako potencjalnie nieskuteczne.

WJB/PAP

Rynek energetyczny na Ukrainie opiera się na powiązaniach oligarchów i polityków; coraz większą rolę gra na nim Rosja

Korupcja, powiązania biznesowe z Rosją. Ukraiński rząd kupujący rosyjskie paliwa – to tezy szokującego raportu ukraińskich ekspertów. Więcej już w najbliższym, czerwcowym „Kurierze Wnet” (27 maja).

Na ukraińskim rynku oleju napędowego  coraz większą rolę odgrywa Rosja, a w tle stoi szara eminencja ukraińskiej polityki Wiktor Medwedczuk  – przyjaciel Putina, były współpracownik Kuczmy  i Janukowycza. Wynika to z raportu ukraińskiego centrum naukowo-badawczego z 2016 roku, do którego dotarł Paweł Bobołowicz.

Jego najistotniejsza część poświęcona jest mechanizmom kupowania rosyjskiego oleju napędowego dostarczanego na Ukrainę za pomocą infrastruktury dawnego rurociągu „Przyjaźń” wprost z rosyjskiej Samary. Oznacza to, że Ukraińcy wciąż kupują rosyjski olej napędowy. Paradoksalnie trafia on między innymi do ukraińskich sił zbrojnych, które przecież bronią się przed rosyjskim atakiem na wschodzie Ukrainy.

Przez rurociąg, kiedyś „Przyjaźn”, a dziś  „Prykarpatzachidtrans”, może płynąć 100 tys. ton oleju napędowego miesięcznie, czyli ponad jedna czwarta ukraińskiego zapotrzebowania na to paliwo.

Przez lata trwała walka pomiędzy Rosją a Ukrainą o przejęcie tego rurociągu. Cały czas zmieniały się struktury własnościowe. Rurociąg przechodził z rąk do rąk, ale ostatecznie po ukraińskim Majdanie stał się rosyjski, a właściwie szwajcarski. Przejęła go szwajcarska spółka International Trading Partners AG, której właścicielem jest obywatel Niemiec Aliszer Szefer, który jest mocno powiązany z ukraińską elitą polityczną – Blokiem Opozycyjnym (dawną Partią Regionów byłego prezydenta Wiktora Janukowycza), ale też z partią Petra Poroszenki.

 

Szerzej na ten temat, w tym o zamówienia zakupu oleju napędowego dla ukraińskich służb bezpieczeństwa i wojska, a także o polskich wątkach, będzie można przeczytać w artykule Pawła Bobołowicza w najnowszym „Kurierze Wnet”, który dostępny będzie już jutro (w sobotę 27 maja) na Jarmarku Wnet.

Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy oraz do lektury.

JN

Poranek Wnet z Bukaresztu/Diaconescu: Dla Rumunii kluczowy byłby korytarz południowy dostarczający gaz z Kaukazu

Rumunia wspiera wszelkie inicjatywy mające na celu dywersyfikację dostaw gazu w regionie – powiedział gość Poranka Wnet, Cristian Diaconescu, były minister spraw zagranicznych Rumunii.

– Relacje polsko-rumuńskie są znakomite, bowiem łączą nas wspólne interesy i zagrożenia z punktu widzenia bezpieczeństwa europejskiego i światowego – powiedział gość Poranka. Jego zdaniem partnerstwo ze Stanami Zjednoczonymi jest kluczowe, niemniej jednak polityka nie znosi próżni i w przypadku, gdy USA zapowiadają ograniczenie swego zaangażowania w Europie, oczywiste jest, że pojawią się nowe okazje. Uważa on, że oferta chińska budowy drugiego Jedwabnego Szlaku jest reakcją na sygnały, jakie daje Biały Dom.

  Zdaniem Cristiana Diaconescu, chiński projekt 16+1 ma charakter bardziej polityczny niż gospodarczy. Jednak propozycja, która zakłada inwestycje na poziomie 900 miliardów dolarów, zawsze będzie pozytywnie odbierana w państwach, gdzie te inwestycje miałyby trafić.

[related id=18828]

Według byłego szefa rumuńskiego MSZ, „w UE powinna nas łączyć wspólnota działań nie tylko na poziomie politycznym, ale również energetycznym”. Jako przykład rosyjskiej polityki opartej na surowcom szantażu podał kryzys wywołany przez Rosję w 2008 roku, kiedy to zakręcono kurek w środku zimy, a sąsiedzi Rumunii, Bułgaria i Serbia, byli zmuszeni prosić Rumunię o pomoc w dostawach gazu. Okazało się, że Rumunia nie nie miała jak dostarczyć tego gazu. Wyciągnięto jednak z tego wnioski i już w następnym roku rozpoczęto prace nad przesyłem gazu i dywersyfikacją źródeł energii w regionie.

– Interesy polityczne UE powodują, że eksport nadwyżek energii elektrycznej produkowanej w Rumunii jest bardzo ograniczony – powiedział Diaconescu. Wyjaśnił, że rumuńskie moce produkcyjne odnośnie do paliw kopalnianych nie są w pełni wykorzystane. Jako przykład podał chociażby problem z kopalinami z Morza Czarnego. Jego zdaniem najbardziej zyskowny dla regionu byłby projekt Agri, czyli budowa linii przesyłowej z rejonu Kaukazu. Zwrócił uwagę na potrzebę koordynacji wewnętrznej polityki bezpieczeństwa energetycznego w Unii Europejskiej, tylko – jak stwierdził – „tutaj pojawia się problem”.

„Rumunia wspiera wszelkie inicjatywy mające na celu dywersyfikację dostaw gazu w  regionie” powiedział były szef MSZ.

O zagadnieniu energii w Mołdawii, o roli Republiki Naddniestrzanskiej w dystrybucji gazu w regionie, a także o możliwości powołania na stanowisko szefa rady ministrów muzułmanki  – słuchaj w audycji Wojciecha Jankowskiego, który rozmawiał z Cristianem Diaconescu.

MoRo

Poranek Wnet z Bukaresztu/Dudar: Rumunia jest trzecim krajem w UE co do niezależności energetycznej, po Danii i Estonii

Radu Dudar: Rumunia była jednym z sygnatariuszy państw sprzeciwiających się budowie gazociągu Nord Stream II, który pozbawiłby ją wpływów z opłat za tranzyt gazu przez Ukrainę do Bułgarii i Turcji.

„Niezależność energetyczna Rumunii na tle krajów Europy Środkowo-Wschodniej zgodnie z danymi Eurostatu wygląda dobrze”  powiedział gość Poranka Wnet w Bukareszcie. Poinformował, że Rumunia jest trzecim krajem w UE pod względem niezależności energetycznej zaraz po Danii i Estoniii. Sytuacja ta wynika z tego, że Rumunia posiada bardzo zróżnicowaną bazę źródeł energii – energię wodną, gaz rumuński, który zaspokaja w stu procentach potrzeby wewnętrzne, znaczące wydobycie ropy naftowej (30 procent popytu wewnętrznego) oraz elektrownię nuklearną.

Mówiąc o przyczynach ograniczenia popytu wewnętrznego na energię, ekspert wymienił fakt zamknięcia wielu fabryk zajmujących się przetwórstwem petrochemicznym.

„Rumunia była jednym z sygnatariuszy państw sprzeciwiających się budowie gazociągu Nord Stream II (…) i jest za tym, aby transport gazu z Rosji nadal odbywał się przez Ukrainę”  powiedział profesor Radu Dudar.

Dodał, że jeśli Rosja, tak jak zapowiedziała, od 2019 roku zaprzestanie eksportu gazu nitką przez Ukrainę, wpłynie to bezpośrednio na sytuację Rumunii i pozbawi ją wpływów z opłat za tranzyt gazu na południe, do Bułgarii i Turcji.

„Rumunia uruchomiła wewnętrzne korytarze przesyłu gazu z krajami ościennymi (…) które jednak według dyrektyw unijnych powinny pozwalać na przepływ gazu w obie strony, dziś pozwalają one jedynie na eksport niewielkich ilości z Rumunii” – powiedział rumuński ekspert. Obecnie Rumunia buduje gazociąg nazywany BRUA, od pierwszych liter państw członkowskich, a więc: Bułgaria, Rumunia, Węgry i Austria. Jednocześnie jest to część korytarza Północ-Południe.

„Kraje UE dotychczas bazujące na produkcji energii z węgla będą musiały do 2040-2050 roku dokonać przesunięcia strategicznego w produkcji energii do sektora tak zwanej energii czystej” – powiedział  prof. Dudar.

MoRo

Pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej: węgiel nadal najważniejszym źródłem energii w Polsce

Węgiel pozostanie najważniejszym źródłem produkcji prądu elektrycznego w Polsce – powiedział w poniedziałek na antenie TVP Info w programie „24 Minuty”pełnomocnik rządu Piotr Naimski.

„Polskie kopalnie będą funkcjonowały, będą produkowały tyle węgla ile uznamy, że jest nam potrzebne dla polskich elektrowni, dla polskich odbiorców. To jest strategia, którą realizujemy i od której nie odstąpimy” – podkreślił Naimski. Dodał, że rząd ma świadomość, że jest polityka energetyczna Unii Europejskie, że są naciski różnego rodzaju, ale „jesteśmy zdeterminowani, żeby to utrzymać”.

Według Naimskiego węgiel jest ważny dla polskiej gospodarki w sposób szczególny. „Nie ma takiego kraju w Europie, gdzie pozycja węgla byłaby taka jak u nas” – podkreślił. Wyjaśnił też, że węgla w celu produkcji energii używa się również w Rumunii, Czechach czy Niemczech, gdzie 40 proc. energii elektrycznej pochodzi z tego surowca. „O sojuszników trzeba zabiegać. (…) Trzeba znajdować wspólny mianownik dla działań, które nie pozbawią Europy tego nośnika energii, bo to strategicznie będzie ogromny błąd” – podkreślił.

Według niego, jeżeli zrezygnujemy z węgla, to polska energetyka stanie się uzależniona a polskie państwo „częściowo niesuwerenne”. „My tego nie chcemy, nie dopuścimy go tego. Suwerenność energetyczna jest częścią suwerenności politycznej” – zaznaczył.

Naimski przypomniał, że do końca tego roku zostanie podjęta – na podstawie wnikliwych studiów – decyzja o dalszych losach polskiego programu atomowego.

Jak podkreślił Naimski, aby zapewnić bezpieczeństwo energetyczne kraju rząd realizuje konsekwentną strategię. „Mamy plan połączenia Polski z norweskimi złożami gazu. Nad tym pracujemy. (…) Rozmowy z partnerami duńskimi – bo przez Danię będzie to połączenie prowadzone – są na ostatnim etapie. I możemy się spodziewać, że ten plan zostanie zakończony uruchomieniem gazociągu przed końcem roku 2022” – powiedział Naimski. Dodał, że to jest plan strategiczny, którego drugim elementem jest gazoport w Świnoujściu. „Chodzi o to, żebyśmy w Polsce przełamali dominującą pozycję Gazpromu, jednego dostawcy gazu do Polski”.

Odnosząc się do kwestii bezpieczeństwa naftowego Naimski wskazał, że z Naftoportu jesteśmy w stanie zaopatrzyć polskie rafinerie zarówno w Gdańsku, jak i Płocku. „W sytuacji wielkiej awarii i przecięcia dostaw ropociągiem z Rosji (..) jesteśmy w stanie dać sobie radę” – zaznaczył. Dodał, że ropę naftową można kupić wszędzie, „pływa na tankowcach po całym świecie”.

„W sensie konieczności dywersyfikacji dostaw gaz jest poważniejszym problem (niż ropa naftowa – PAP). Nad tym rzeczywiście pracujemy. Mamy określony czas. Chcemy to skończyć w ciągu najbliższych kilku lat” – powiedział pełnomocnik rządu.

To, że PGNiG udało się kupić „statek z gazem” w Stanach Zjednoczonych, to – zdaniem Naimskiego – symboliczny sukces, który wspiera realną politykę. „Stany Zjednoczone mają w tej chwili nadmiar gazu, chcą ten gaz skroplić i wysłać w świat, w ten sposób budować swoją pozycję polityczną” – ocenił. Dodał, że gaz amerykański jest w stanie skutecznie konkurować z gazem rosyjskim, także w sensie politycznym.

Według Naimskiego strategicznym celem dla rozwoju rynku w Polsce jest stworzenie możliwości konkurencji dla gazu dostarczanego gazociągiem z szelfu norweskiego, z norweskich pól i skroplonego gazu przez gazoport. „Wtedy będziemy mieli konkurencję cenową pomiędzy dostawcami ze źródeł, które są cywilizowane” – podkreślił Naimski.

PAP/MoRo

Węgiel jest nadal najtańszym i czołowym źródłem pozyskiwania energii elektrycznej przez takie kraje, jak Chiny czy USA

Jeżeli się przypatrzymy wydobyciu węgla we wszystkich krajach zrzeszonych w OECD, to pomiędzy 1973 rokiem, a 2015, wydobycie węgla wzrosło – mówił w Poranku Wnet prof. Kazimierz Dadak.

W dzisiejszej (12 maja) rozmowie z Aleksandrem Wierzejskim prof. Kazimierz Dadak, wykładający na Hollins University, stwierdził, że nie ma możliwości, aby węgiel przestał odgrywać znaczącą rolę w pozyskiwaniu energii. Jest on szczególnie istotny dla krajów rozwijających się, dla których bardzo liczy się koszt pozyskania energii.

Zdaniem profesora, węgiel pozostanie źródłem numer jeden pozyskiwania energii elektrycznej w Chinach. Podobnie ma się sytuacja w krajach takich jak Indie, Wietnam czy nawet Japonia, Korea, Tajwan oraz Stany Zjednoczone.

Rozmówca Aleksandra Wierzejskiego zwrócił uwagę, że w Niemczech nadal wydobywa się bardzo dużo węgla kamiennego i brunatnego, a wydobycie jest o około 50% wyższe niż w Polsce. Co więcej, wzrasta wydobycie węgla pomimo spadku procentowego udziału tego surowca w pozyskiwaniu energii elektrycznej.

Bardzo wiele krajów nadal jest w dużym stopniu uzależniona od węgla. Wyjątkiem jest Francja, która ponad 75% swojej energii elektrycznej uzyskuje z energii atomowej: – Mówiąc szczerze, w interesie Francji leży likwidacja wydobycia węgla, ponieważ wtedy kraje musiałyby się przestawić na jakieś inne źródła energii, a energia nuklearna jest tutaj bardzo atrakcyjną alternatywą. Stąd są tutaj bardzo poważne interesy komercyjne.

Ekspert stwierdził również, że radykalnie spada zanieczyszczenie wywołane przez spalanie węgla.

WJB

 

Unipetrol największą polską inwestycją w Czechach, kluczową dla bezpieczeństwa energetycznego w tym kraju

– Unipetrol odgrywa największą rolę w bezpieczeństwie energetycznym Czech, jeżeli chodzi o paliwa. Jesteśmy jedynym producentem paliw, posiadamy dwie rafinerie – prezes Unipetrol Andrzej Modrzejewski.

Gościem Krzysztofa Skowrońskiego w Poranku Wnet z Pragi był Andrzej Modrzejewski, prezes zarządu Unipetrol a.s., który mówił o tym, czym jest Unipetrol, o inwestycjach PKN ORLEN w Czechach i najbliższych planach koncernu.

– PKN Orlen posiada 63 procent Unipetrolu i tym samym  jest większościowym akcjonariuszem notowanym na praskiej giełdzie. W tej chwili budujemy instalacje polietylenu 3, która jest największą petrochemiczną inwestycją w historii Czech, o wartości ponad 8 mld czeskich koron, tj. 1,4 mld złoty. 

Prezes Unipetrol uważa, że rynek czeski jest całkowicie otwarty, a Słowacja i Węgry są wielkim konkurentem. Stąd wyzwania są jeszcze większe niż w Polsce. Twierdzi też, że nie ma  mowy o sprzedaży akcji Unipetrol komukolwiek, bo „dziś wszyscy rozumieją, że jest to prawdziwy klejnot w PKN Orlen”.

Nawiązując do bezpieczeństwa energetycznego Polski, rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego przyznał z przykrością, że Grupa Wyszehradzka obecnie nie ma porządnego programu. Ważnym projektem politycznym i gospodarczym byłaby m.in. budowa konkretnego rurociągu, który umożliwiłby państwu polskiemu otrzymywanie ropy naftowej z Morza Śródziemnego, niezależnie od Rosji.

LK

Bogatko: Niemcy uzyskują energię przede wszystkim z węgla. Odnawialne źródła energii były sprawą czysto lobbystyczną

Wbrew temu, co się mówi, że w Polsce są przestarzałe elektrownie zanieczyszczające środowisko, to właśnie w Niemczech największą część energii – aż 40 % – uzyskuje się z węgla brunatnego i kamiennego.

Jednym z gości Poranka Wnet z Pragi był Jan Bogatko. Nasz korespondent przedstawił krótko sytuację energetyczną w Niemczech.

– Niemcy mają energię przede wszystkim z węgla, wbrew temu, co się mówi, że w Polsce są straszne elektrownie i zanieczyszczanie środowiska, to jednak największa część energii elektrycznej w Niemczech, bo 40 procent, wytwarzana jest z węgla brunatnego i kamiennego. Prawdopodobnie to dlatego Niemcy obok Polski głosowali przeciwko decyzjom gremiów Unii Europejskiej, nakładających ostre wymogi dotyczące emisji zanieczyszczeń przez elektrownie na bazie węgla w Europie, które są tak bardzo szkodliwe – stwierdził korespondent Radia Wnet.

Następnie przypomniał sprawę odnawialnych źródeł energii w Niemczech. Jego zdaniem była to kwestia czysto lobbistyczna, ponieważ „firmy należące do członków Partii Zielonych musiały się z czegoś utrzymać”

Jan Bogatko wspomniał o stronie internetowej w Niemczech o nazwie „Obłęd wiatrowy”, która śledzi wszystkie historie dotyczące wiatraków, które nie tylko zaśmieciły krajobraz północnych Niemiec: Zbudowano wiele wiatraków. W godzinach szczytu produkowały one niesamowite ilości energii, której nie można było przesłać, bo nie było czym.

LK

Rosja potrafi szantażować „zakręcaniem kurka z gazem”. NS II to nie tylko kwestie ekonomiczne, ale i bezpieczeństwo UE

Paweł Bobołowicz: Ukraina posiada największe w Europie podziemne magazyny gazu. Istnieje możliwość integracji przechowalni gazu z systemem bezpieczeństwa energetycznego państw Grupy Wyszehradzkiej.

 

Paweł Bobołowicz, korespondent Radia Wnet z Ukrainy, mówił o bezpieczeństwie energetycznym Ukrainy. Powiedział, że celem wschodnioeuropejskiego państwa jest uniezależnienie się od rosyjskich dostaw paliw. Korespondent przedstawił również ukraińskie projekty dotyczące polityki energetycznej.

Paweł Bobołowicz powiedział, że największym sektorem energetycznym na Ukrainie jest sektor gazowy oraz, że Ukraina od ponad roku nie kupuje już gazu bezpośrednio od Rosji i korzysta z rewersu głównie przez Słowację, a w zdecydowanie mniejszej skali – przez Polskę i Węgry. Jak dodał: to również jest gaz rosyjski, a Ukraina wciąż pozostaje krajem tranzytowym dla dostaw gazu.

Korespondent Radia Wnet zwrócił uwagę na to, że wielkim atutem Ukrainy są największe w Europie podziemne magazyny gazu. Ukraina posiada aż 12 takich zbiorników o powierzchni 31 miliardów sześciennych.

Paweł Bobołowicz powołał się również na eksperta z portalu Enrgetyka24, Pawła Kosta, który zwrócił uwagę  na możliwość integracji przechowalni gazu z systemem bezpieczeństwa energetycznego państw Grupy Wyszehradzkiej.

Redaktor powiedział, że w grudniu ubiegłego roku polski Gaz System i Ukrtransgaz podpisały umowę 0 współpracy przy rozbudowie interkonektora łączącego Polskę z Ukrainą. Realizacja projektu pozwoli transportować 5 mld m. sześciennych gazu, a w przyszłości nawet 8 mld m. sześciennych w kierunku Ukrainy i 7 mld m sześciennych z Ukrainy do Polski.

Rozbudowa interkonektora mogłaby pozwolić na transfer surowca z terminala LNG ze Świnoujścia na Ukrainę. Gaz mógłby płynąć ze wschodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych do Ukrainy i środkowoeuropejskich odbiorców.

Paweł Bobołowicz podkreślił, że Nord Stream II to nie tylko kwestie ekonomiczne, ale również bezpieczeństwo europejskie:

Rosja potrafi szantażować zakręcaniem „kurka z gazem”. Realizacja Nord Stream II sprawi, że w Europie powstaną dwie grupy cen za rosyjski gaz: niższa zachodnioeuropejska oraz wyższa wschodnioeuropejska, która obejmie Ukrainę, Polskę, Słowację i może Bułgarię. 

Korespondent powiedział również, że  na Ukrainie  na handlu gazem zarabia spółka Укргаз-энерго (Ukrgaz Energo) należąca do oligarchy Dmytry Firtasza. Jest on przeciwnikiem byłej premier Julii Tymoszenko, współpracownikiem Gazpromu oraz jedynym dostawcą gazu w czasach Janukowycza.

Paweł Bobołowicz mówił także o sektorze elektroenergetycznym.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.

JN