Niemcy: USA pod pozorem sankcji nakładanych na Rosję wspierają swoje koncerny energetyczne

Rząd Niemiec oświadczył w środę, że USA nie mogą „pod płaszczykiem” sankcji przeciwko Rosji uprawiać polityki gospodarczej korzystnej dla własnych koncernów energetycznych.

[related id=”32018″]Amerykańska Izba Reprezentantów zatwierdziła we wtorek zdecydowaną większością głosów projekt ustawy, która wprowadza kolejne sankcje wobec Rosji, Iranu i Korei Północnej. Projekt musi jeszcze zaaprobować Senat i podpisać prezydent.
Rząd Niemiec w odpowiedzi na to oświadczył, że USA nie mogą „pod płaszczykiem” sankcji przeciwko Rosji uprawiać polityki gospodarczej korzystnej dla własnych koncernów energetycznych. Retorsje wobec krajów trzecich za udział w Nord Stream 2 są niezgodne z prawem.

„Nie możemy zaakceptować sytuacji, w której amerykański rząd, amerykańska polityka, amerykański Kongres pod płaszczykiem sankcji realizują politykę przemysłową na korzyść amerykańskich koncernów energetycznych” – powiedział rzecznik niemieckiego MSZ Martin Schaefer na spotkaniu z dziennikarzami w Berlinie.

„Będziemy to naszym amerykańskim partnerom nadal głośno i bez ogródek mówić” – dodał Schaefer.

Rzecznik MSZ podkreślił, że dzięki interwencjom przedstawicieli Niemiec w Stanach Zjednoczonych do pierwotnego projektu ustawy o sankcjach dodane zostały korzystne z punktu widzenia Niemiec i UE poprawki. Jak wyjaśnił, ustawa „nie wprowadza automatycznie sankcji przeciwko europejskim firmom (współpracującym z Rosją), lecz jedynie upoważnia prezydenta do nałożenia w razie potrzeby takich sankcji”.

Dodana – jak twierdzi Berlin – pod naciskiem Niemiec i Komisji Europejskiej poprawka stanowi, że przed ewentualnym wprowadzeniem sankcji Stany Zjednoczone muszą przeprowadzić konsultacje z Brukselą. „Jeśli do tego dojdzie, będziemy mieli dużo czasu, by przedstawić stronie amerykańskiej nasze argumenty” – wyjaśnił Schaefer.

Zastępczyni rzecznika rządu Ulrike Demmer zastrzegła, że celem amerykańskich sankcji „nie może być gospodarka europejska”. „W przypadku sankcji przeciwko gospodarce rosyjskiej odrzucamy z powodów zasadniczych sankcje o działaniu eksterytorialnym, czyli dotyczące krajów trzecich” – dodała Demmer.

Podkreśliła, że dla Berlina ważne jest, by Stany Zjednoczone i Europa „nadal ściśle koordynowały swoje sankcje przeciwko Rosji”. Schaefer zaznaczył, że stanowisko Berlina i Wiednia z połowy czerwca „pozostaje aktualne”.

W opublikowanym 15 czerwca oświadczeniu szef dyplomacji Niemiec Sigmar Gabriel i kanclerz Austrii Christian Kern skrytykowali nowe sankcje wobec Rosji, przewidujące m.in. kary dla europejskich firm współpracujących z rosyjskim sektorem energetycznym.

„Nie możemy […] zaakceptować groźby sprzecznych z prawem międzynarodowym eksterytorialnych sankcji przeciw europejskim przedsiębiorstwom uczestniczącym w rozbudowie europejskiej sieci energetycznej” – napisali wówczas Gabriel i Kern.

Po decyzji Izby Reprezentantów Biały Dom poinformował, że prezydent USA Donald Trump nie zdecydował jeszcze, czy podpisze, czy zawetuje ustawę.

PAP/MoRo

Czytaj również:

Ekspert ds. energetycznych brukselskiego think tanku: sankcje USA mogą uderzyć w Nord Stream 2 i rosyjskie gazociągi

„Niezawisimaja Gazieta”: sankcje USA groźne dla biznesu z UE i rosyjskich projektów

Szef OMV w „Frankfurter Allgemeine Zeitung”: Nord Stream 2 nieodzowny, Ameryka nie ma prawa weta

„Niezawisimaja Gazieta”: sankcje USA groźne dla biznesu krajów unijnych i rosyjskich projektów

Sankcje USA wobec Rosji i Iranu stwarzają realną groźbę dla biznesu europejskiego – pisze „NG”. Eksperci oceniają, że dla większości rosyjskich projektów energetycznych efekt będzie nieprzewidywalny.

[related id=”32018″]”NG” przywołuje ocenę brukselskiego portalu EurActiv, zdaniem którego przyjmowana w Kongresie USA ustawa o sankcjach może docelowo dotyczyć ośmiu rosyjskich projektów, w które zaangażowane są firmy europejskie.

Szef Amerykańskiej Izby Handlowej w Rosji Aleksiej Rodzianko powiedział dziennikowi, iż projekt ustawy może „postawić Europę przed wyborem – albo przestrzegać prawa amerykańskiego, albo włączać swoje interesy i wizje we własny pakiet sankcji”. Rodzianko ocenił przy tym, że istnieje obawa, iż uchwalane w USA sankcje zmuszą amerykańskie firmy energetyczne do odejścia z rynku rosyjskiego.

„Trudno jest dziś wnioskować, czy [sankcje – PAP] zdołają całkowicie sparaliżować budowę Nord Stream 2 czy prowadzoną wspólnie z europejskimi firmami eksploatację złóż gazu Szach Deniz czy Zohr” – powiedział „NG” analityk Kiriłł Jakowienko z firmy Alor Broker. Gazeta zauważa, że „skutki gospodarcze, jakie pociągnie za sobą wprowadzenie nowego pakietu sankcji, mogą być nieprzewidywalne dla większości funkcjonujących i zaplanowanych rosyjskich projektów w sferze energetyki”.

Inny ekspert, Emil Martirosjan z Akademii Gospodarki Narodowej i Administracji Publicznej przy prezydencie Rosji, ocenia, że wszelkie sankcje odbiją się na przebiegu projektów inwestycyjnych z udziałem partnerów europejskich, głównie na terminie ich realizacji. „Rosja jest w dużym stopniu zintegrowana z projektami ekonomicznymi Europy i USA”, w przypadku sfery energetycznej ograniczenia odczują „wszystkie strony wspólnych przedsięwzięć” – ocenia rozmówca gazety.

EurActiv podał we wtorek, że Komisja Europejska opracowała listę unijno-rosyjskich projektów energetycznych, które mogą zostać dotknięte sankcjami USA. KE ze swej strony nie skomentowała tej listy. Chodzi o projekt budowy zakładów gazu skroplonego (LNG) w rejonie portu Ust-Ługa, położonego 110 km na zachód od Petersburga, o uruchomiony w 2002 roku gazociąg Błękitny Potok (Blue Stream) z Rosji do Turcji oraz oba gazociągi Nord Stream po dnie Bałtyku. Wymieniony został także projekt rozbudowy Sachalin-2, zakładu produkcji LNG, którego nowa linia miała być uruchomiona w przyszłej dekadzie. EurActiv wskazał również rurociąg naftowy CPC (Kaspijskie Konsorcjum Rurociągowe), Gazociąg Południowokaukaski (Baku-Tbilisi-Erzurum), pola Zohr w Egipcie i import gazu do UE z azerskiego złoża Szach Deniz.

PAP/MoRo

Czytaj również:

Ekspert ds. energetycznych brukselskiego think tanku: sankcje USA mogą uderzyć w Nord Stream 2 i rosyjskie gazociągi

Szef OMV w „Frankfurter Allgemeine Zeitung”: Nord Stream 2 nieodzowny, Ameryka nie ma prawa weta

Szef OMV w „Frankfurter Allgemeine Zeitung”: Nord Stream 2 nieodzowny, Ameryka nie ma prawa weta

Nord Stream 2 jest nieodzowny, a Ameryka, Polska i kraje bałtyckie nie mają wobec tego projektu prawa weta – pisze Rainer Seele, dyrektor zarządzający austriackiej spółki OMV w artykule dla „FAZ”.

Autor zaznacza, że rzucone przez prezydenta Donalda Trumpa hasło „America first” oznacza zwrot w relacjach transatlantyckich. „Europa podejmuje starania, by stać się bardziej niezależną i bardziej samowystarczalną, nie tylko w dziedzinie polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, lecz także na obszarze polityki energetycznej” – wyjaśnia Seele.

„Z europejskiego punktu widzenia, szczególnie jeśli chodzi o bezpieczeństwo dostaw gazu ziemnego, Nord Stream 2 jest projektem faktycznie nieodzownym” – ocenił austriacki menedżer.

„Ameryka oraz holowane przez nią Polska i kraje bałtyckie nie mają prawa do wetowania i blokowania europejsko-rosyjskich kontaktów w sprawie gazu ziemnego, włącznie z gazociągami” – uważa Seele.

„Wydobycie gazu w Europie spada. Potrzebujemy więcej gazu z importu” – pisze Seele, podkreślając, że ze względu na wielość źródeł gaz „stracił swoje znaczenie jako instrument politycznego nacisku”.

Nord Stream jest nie tylko „dodatkową ofertą”, lecz ze względu na niskie koszty transportu w dodatku „ofertą atrakcyjną dla klientów”, zapewniającą bezpieczne dostawy taniego gazu i finansowaną przez sektor prywatny, a więc bez dotacji z UE – tłumaczy Seele.

Szef OMV podkreśla, że „nikt nie będzie zmuszany do kupna rosyjskiego gazu”. Przypomina, że UE współfinansowała budowę terminalu na gaz skroplony w Polsce. Za paradoks uznał fakt, że Polska „chce całkowicie zrezygnować z rosyjskiego gazu, a równocześnie chce nadal pobierać opłaty za korzystanie przez Gazprom z polskich gazociągów”. „Pomimo Nord Streamu Rosja jest zainteresowana dalszym użytkowaniem polskich gazociągów, tylko że Polska tego nie chce. W ten sposób interesy gospodarcze zaplątują się w uścisku nacjonalistycznej polityki” – czytamy w „FAZ”.

Zdaniem Seele o popycie na LNG i gaz z gazociągów powinien decydować rynek. Gaz skroplony z USA jest „jedną z opcji dla Europy”, jednak – jak zastrzega – doświadczenie pokazuje, że statki z LNG „płyną tam, gdzie jest najwyższy zysk”.

Nawiązując do ewentualnych negatywnych skutków Nord Stream 2 dla Ukrainy, szef OMV zaznacza, że „konsolidacja ukraińskiego budżetu nie jest zadaniem jego firmy”. „Kijów kasował przez dziesięciolecia miliardy za tranzyt i nie inwestował niestety tych środków w naprawę sieci przesyłowej” – krytykuje Seele.

PAP/MoRo

Dzień 28. z 80/ Wodzisław Śląski/ Czesław Sobierajski, poseł PiS: Pan prezydent zreflektuje się. Śląsk zrewitalizujemy

Prezydent zreflektuje się i jeszcze wszystko będzie dobrze. Reformę sądownictwa przeprowadzimy do końca, bo to fundamentalny program wprowadzania zmian w Polsce – powiedział Czesław Sobierajski z PiS.

– Weto prezydenta było dla mnie zaskoczeniem – powiedział poseł PiS Czesław Sobierajski, pytany o zdarzenia wczorajszego dnia, kiedy to prezydent zawetował aż dwie ustawy reformujące sądownictwo: o KRS i SN. Aktualnie poseł oczekuje na prezydenckie projekty, bo to, co uchwaliło PiS, zgadzało się z oczekiwaniami „tysięcy, milionów ludzi, którzy czekali na sprawiedliwość w dobrze funkcjonujących sądach”. .

Pytany o swoje przemyślenia na temat motywów prezydenckiego postępowania stwierdził, że nie ma o nich pojęcia. Zadeklarował przy tym, że „reformę sądownictwa przeprowadzimy do końca, bo to fundamentalny program wprowadzania zmian w Polsce”.

Przyznał, że prawica w Polsce zazwyczaj nie przegrywała z przeciwnikiem z zewnątrz, tylko rozpad zaczynał się od środka. Wspomniał tu chociażby sytuację, w jakiej znalazła się prawica w Polsce po obaleniu rządów Olszewskiego. Jak przypuszcza, podczas spotkania prezydenta z premier i marszałkami Sejmu musiały zapaść jakieś wiążące decyzje.

– Skoro naród oczekuje „dobrej zmiany”, reformy sądownictwa, to nie możemy się tutaj zapętlić – powiedział poseł Sobierajski. Uważa, że najważniejsza dla PiS była reforma sądownictwa, na którą czekaliśmy od 26 lat, i że „właściwie bez tej reformy nie ma możliwości zmiany czegokolwiek, bo główny hamulcowy działa”.

„Brawo, tak trzymać”, „wreszcie” – pisali wyborcy i znajomi posła Sobierajskiego podczas gorących obrad i uchwalania reformy sądownictwa w ubiegłym tygodniu.

– Mnie nie przeraziłby nawet milion, a nie tylko te kilkanaście tysięcy, które wyszło demonstrować – powiedział . Jego zdaniem można takie wystąpienia brać pod uwagę, ale na pewno „nie powinno to być determinantem naszych działań”.

– Jestem przekonany, że zbyt gwałtownie likwidowano kopalnie – ocenił Czesław Sobierajski ostatnie 25 lat przemysłu wydobywczego. Przypomniał, że jeszcze gdy był członkiem Porozumienia Centrum, postulował w 1994 r. o ustanowienie specjalnych stref w miejscach, gdzie będą likwidowane zakłady pracy. Wskazał, że aktualnie te specjalne strefy pod Opolem są położone na terenach zielonych, a miejsca, w których kiedyś były zakłady pracy, często w samym centrum miasta, tylko straszą, a przecież „są to tereny najbardziej proinwestycyjne i tylko trzeba je ożywić”.

Wiele osób na Śląsku podnosi kwestie związane z upadkiem kopalni, które jeszcze latami mogłyby wydobywać węgiel i były rentowne w momencie zamykania. Ich zdaniem zamykanie kopalń często przebiegało wbrew zdrowemu rozsądkowi i interesom ekonomicznym, ale na zlecenia polityczne, które były w jakiś sposób skorelowane z planami gospodarczymi Niemiec.

[related id=”31888″]- Prawdopodobnie taki był zamysł ogólny i nie dotyczył tylko górnictwa – potwierdził poseł Sobierajski nasze domniemania. Przypomniał słowa ministra Tadeusza Syryjczyka w rządzie Tadeusza Mazowieckiego: „brak polityki gospodarczej to jest polityka”.

– No bardziej głupiego stwierdzenia jeszcze nie słyszałem, bo państwo bez przemysłu to żadne państwo – ocenił. Jego zdaniem postąpiono tak, aby Polska była dostarczycielem tanich produktów, siły roboczej i surowców. Podkreślił, że wprowadzanie „dobrej zmiany” to odbudowa polskiego przemysłu.

Jak utrzymuje, walka o klimat to jedno z najbardziej absurdalnych pomysłów w Unii Europejskiej, a przecież wiele spraw „podporządkowuje się tej dziwacznej idei”.

– Już idziemy na udry z Brukselą, bo oni swoje, a my swoje. W dodatku Komisja Europejska tak naprawdę nie realizuje ustaleń paryskich – podsumował Sobierajski, który uważa, że węgiel jeszcze przez lata będzie podstawowym surowcem energetycznym w Polsce ze względu na jego dostępność i taniość.

Z raportu NIK podsumowującego działania koalicji PO-PSL w przemyśle wydobywczym wynika, że wydano 66 mld zł bez żadnych efektów. Poseł PiS pytany, czy nie będzie podobnie, jeśli chodzi o rządy PiS, odparł, że nie ma takiej możliwości, bowiem aktualnie mamy koniunkturę na węgiel i z tego powodu firmy teraz zbierają kapitał, aby wprowadzać inwestycje, w tym budować nowe ściany wydobywcze, a nawet nowe kopalnie.

– Na tym terenie mamy jedną trzecią terenów zdegradowanych i poprzemysłowych, to jest największy problem Śląska – powiedział poseł PiS. Dodał, że często to są centra miast, bo tak się kiedyś budowało. Uważa, że tylko państwo może wkroczyć w taki teren i przystosować go do inwestycji. Przypomniał, że często wokół takiej fabryki powstawały osiedla mieszkaniowe, w których dziś bieda aż piszczy.

Ujawnił, że rząd aktualnie zajmuje się projektem zmian, które mają uzdrowić sytuację na Śląsku i zrewitalizować tereny poprzemysłowe. Przy współudziale władz samorządowych powstanie fundusz, który się tym zajmie zasilany z budżetu państwa.

Chcesz wysłuchać całego Poranka Wnet, kliknij tutaj

MoRo

Chcesz wysłuchać całego Poranka Wnet, kliknij tutaj

Cały wywiad z posłem Sobierajskim  w części 8 Poranka

Dzień 28. z 80/ Wodzisław Śląski/ Poranek WNET / Węgiel to czarne złoto, przetwarzajmy je i twórzmy paliwo bezemisyjne!

W Radiu WNET eksperci opowiadali o pozyskiwaniu z węgla bezdymnych paliw, o produkcji siarkobetonu i innych nowoczesnych technologiach z zakresu ochrony środowiska oraz o perspektywach ich wdrażania.

Łukasz Jankowski rozmawiał z Jerzym Kwiatkowskim i Januszem Bauerkiem z Zespołu Autorskiego WNM. Jest to nieformalna organizacja skupiająca technologów, projektantów, biznesmenów „z pierwszej ligi”. Zajmuje się różnego rodzaju technologiami z zakresu ochrony środowiska od 25-30 lat. W Wodzisławiu zespół zorganizował instalację oczyszczania spalin dla siłowni okrętowej.

Czysta energia węglowa. 25 lat temu jako firma „okołostoczniowa” zajmowaliśmy się oczyszczaniem spalin. Wtedy pytania, ile firma zarobi na oczyszczaniu spalin, były bezzasadne. Oczywiste było wtedy, że aby oczyścić gazy odlotowe, trzeba będzie „dopłacić do interesu”. Dlatego poszukiwaliśmy możliwości, aby doprowadzić do wytwarzania tańszych źródeł energii. [related id=”31888″]

Wydobywany węgiel jest w istocie produktem handlowym, wykorzystywanym do wytwarzania energii, do produkcji paliw płynnych i w zakładach chemicznym. Gazy odlotowe, które powstają w wyniku przekształcania węgla, zamieniają się w gazy palne. Dlatego staraliśmy się przetwarzać węgiel jako produkt paliwowy (a nie „coś, co jest czarne i brzydkie”), dopiero produkty uzyskane z tego przekształcenia wykorzystywać do produkcji energii i w zakładach chemicznych. Spalając tonę węgla, emitujemy 9 tys. metrów sześciennych gazów odlotowych, które potrafimy przekształcić w gaz syntezowy. Produkt beztlenowego wyżarzania węgla jest paliwem bezdymnym. Ten uboczny produkt może być bezdymnym, bezemisyjnym paliwem dla domków jednorodzinnych, dla ciepłowni i elektrociepłowni.

W drugiej części rozmowy tematem była produkcja siarkobetonu. Wytwarza się go z produktów odpadowych, bardzo zagrażających środowisku. Do wyprodukowania siarkobetonu potrzeba dziesięć razy mniej energii i jest on dziesięć razy bardziej wytrzymały, nie nasiąka wodą, nie szkodzi mu mróz. Dlaczego nie jeździmy po drogach z siarkobetonu? Bo dopiero niedawno opanowana została technologia. Musi jeszcze zostać dopracowana przemysłowo.

Żeby w skali wielkiego przemysłu uruchomić produkcję siarkobetonu, potrzeba ok. 100 mln złotych. Ta inwestycja szybko się spłacić.

Rozmowy z Jerzym Kwiatkowskim i Januszem Bauerkiem można posłuchać w części piątej i dziesiątej Poranka WNET.

JS

 

Dzień 28. z 80 / Wodzisław Śląski / Poranek WNET / Mieczysław Kościuk: Czy tak miała wyglądać reforma górnictwa?

„Młode zdrowe chłopy, posłane na urlopy górnicze, na osłony socjalne, dostają pieniądze z budżetu państwa, żeby nie pracowali w górnictwie.” – mówi Mieczysław Kościuk o likwidacji KWK „Krupiński”.

W Poranku WNET nadawanym z Wodzisławia Śląskiego Łukasz Jankowski rozmawiał z Mieczysławem Kościukiem, szefem Solidarności w kopalni „Krupiński”, o tym, w jakim stadium jest proces zamykania kopalni KWK „Krupinski”.

Pięć miesięcy temu zapadła decyzja o zamknięciu kopalni. Likwidacja obecnie trwa. Sprzęt jest wywożony.

Kopalnia jest jedną z najmłodszych i najnowocześniejszych. Planowano w niej produkcję węgla koksowego, która jednak się nie rozpoczęła. Tuż przed zamknięciem można było zaczynać eksploatację węgla koksowego. Niestety – jak twierdzi Mieczysław Kościuk – w wyniku pewnych układów (niemieckich firm i poprzedniej władzy PO i PSL) doprowadzono do tego, żeby wykazać, że kopalnia jest stale nierentowna. W konsekwencji obecnie podjęto decyzję o zamknięciu kopalni.

Minister Krzysztof Tchórzewski powiedział w Radiu WNET, że pokłady kopalni „Krupiński” będą eksploatowane. Jednak Mieczysław Kościuk uważa, że tak jak rząd realizuje swoje obietnice, tak minister Tchórzewski, odwrotnie, ich nie spełnia. Minister zapowiada teraz, że nie odda kopalni nikomu, że trzeba ją zrównać z ziemią.

Szef „S” w kopalni powiedział, że jest wizja jej wskrzeszenia. Powstała „grupa inicjatywna” w tej sprawie. Są robione przymiarki do biznesplanu. Wykonany powinien zostać remanent, aby można było określić, jak duże środki są aktualnie potrzebne, aby rozpocząć produkcję węgla koksowego. W marcu szacowano, że koszty te wyniosą 280-300 mln złotych. Tymczasem sama likwidacja kopalni będzie kosztować budżet państwa 1 mld złotych. [related id=”31888″]

– Młode zdrowe chłopy, posłane na urlopy górnicze, na osłony socjalne, dostają pieniądze z budżetu państwa, żeby nie pracowali w górnictwie. Czy tak miała wyglądać reforma? – pytał gość Poranka.

Premier Szydło na spotkaniach z górnikami zapowiadała, że to, co zostało zamknięte za czasów poprzedniej władzy, nowy rząd otworzy. Premier Morawiecki realizuje plan wskrzeszenia stoczni. „Zwracam się do pana Morawieckiego, aby pomógł również reaktywować kopalnie” – powiedział Mieczysław Kościuk w Poranku WNET. Uzasadnia to tym, że w przeciwieństwie do pomysłu poprzedniego zarządu obecnie jest realny plan na reaktywowanie kopalni „Krupiński”.

Skoro w rządzie ta idea nie znajduje poparcia, będzie go trzeba szukać pośród posłów PiS, a następnie, jak biznesplan będzie gotowy, były górnik będzie chciał dostać się do prezesa Kaczyńskiego.

Rozmowy można wysłuchać w części trzeciej dzisiejszego Poranka WNET.

JS

 

Dzień 28. z 80 / Poranek Wnet / Samorządowiec z Wodzisławia Śląskiego Alojzy Szymiczek o lokalnych kopalniach i polityce

WODZISŁAW ŚLĄSKI – 25.08 – Przymierzano się do zamknięcia kopalni Rydułtowy, ale cudem się utrzymała – powiedział Alojzy Szymiczek przewodniczący zarządu dzielnicy Stare Miasto w Wodzisławiu Śląskim.

Wodzisław Śląski, miasto 50. równoleżnika i kopalń, których do niedawna było cztery. W Poranku Wnet gościł Alojzy Szymiczek, były górnik, aktualnie przewodniczący zarządu dzielnicy Stare Miasto w Wodzisławiu Śląskim, mieszkaniec miasta od urodzenia.

– W okresie prosperity Wodzisław miał cztery dobrze prosperujące kopalnie: „1 Maja”, „Anna”, „Marcel” i kopalnia „Rydułtowy” – powiedział, ubolewając nad tym, że aktualnie działają tylko dwie. Przypomniał, że za premierowania Jerzego Buzka w 2001 roku została zamknięta kopalnia „1 maja”, a całkiem niedawno – kopalnia „Anna”.

– Przymierzano się do zamknięcia kopalni „Rydułtowy”, ale cudem się utrzymała – powiedział gość Poranka Wnet. Pan Szymiczek przez wiele lat był górnikiem i pracował w kopalni „1 maja” na kierowniczym stanowisku. Jego zdaniem kopalnia ta mogła działać po dziś dzień, a zamknięta została dlatego, „że komuś na tym zależało”. Powołuje się przy tym na ekspertów, którzy ocenili, że „mogła ona jeszcze ze 40 lat fedrować”.

– To była najlepsza kopalnia w rejonie, a wydobywano w niej najlepszy węgiel koksujący – stwierdził Alojzy Szymiczek, podkreślając, że kopalnia w momencie zamknięcia była dochodowa, a w dodatku jako kopalnia gazowa, największa w Europie, mogła dostarczać mieszkańcom gaz jako opał. Dziś Wodzisław jest miastem, nad którym często utrzymuje się smog, „a mogliśmy być jednym z najczystszych miast”.

[related id=”31888″] Alojzy Szymiczek ocenia, że doszło do zmarnowania dużego potencjału tej kopalni, bowiem sama płuczka (jeden z większych budynków kopalni, gdzie zajmowano się uzdatnianiem węgla) w chwili zamknięcia była jednym z nowocześniejszych tego typu zakładów. W dodatku zamknięcie „1 maja” doprowadziło to skokowego wzrostu bezrobocia w Wodzisławiu Śląskim.

Przyznaje jednak, że kopalnia ta ze względu na zagazowanie była bardzo niebezpieczna, ale”mimo tego niebezpieczeństwa, żeśmy sobie dawali radę i wydobycie szło”.

W Wodzisławiu rządzi Platforma, a kiedyś SLD. Słusznie nazywają to miasto „najbardziej czerwonym miastem Śląska”. – Powiem szczerze, z tych rządów nie jestem zadowolony – powiedział pan Alojzy, który uważa, że „tu bardziej wchodzi w grę polityka niż gospodarka”, a jemu osobiście zależy na tym, żeby samorządowcy zadbali o mieszkańców, zajęli się czystością powietrza, a nie tylko rozgrywkami politycznymi.

– Ta kadencja i następna będzie dla tego rządu – powiedział Alojzy Szymiczek, którego zdaniem „dobra zmiana” rzeczywiście ma miejsce, a rząd premier Beaty Szydło jest najlepszym rządem od lat.

MoRo

Cały wywiad z Alojzym Szymiczkiem w części drugiej Poranka Wnet.

Chcesz wysłuchać całego Poranka Wnet, kliknij tutaj.

 

Dzień 17. z 80/ Poranek WNET/ Dyrektor kopalni Turów: Do wydobycia jest jeszcze 280 mln ton węgla. Działamy do 2044 roku

Budowa nowego bloku elektrowni wymogła przebudowę układu technologicznego kopalni, co umożliwia wydobycie całego złoża i dostarczeni go do elektrowni – powiedział dyrektor kopalni Turów Leszek Sondaj.

Cztery lata temu redakcja Wnet była z wizytą w Bogatyni, gdzie sytuacja w kopalni i elektrowni Turów była napięta, a poszkodowani na konsolidacji elektrowni i kopalni Turów toczyli spór zbiorowy ze Skarbem Państwa. Ekipa Wnet wędrowała wówczas po wielkich wyrobiskach kopalni Turów, gdzie operowały olbrzymie koparki.

– Kompleks energetyczny Turów to jeden z głównych pracodawców w okolicy – powiedział Leszek Sondaj, dyrektor kopalni Turów, której węgiel głównie zasila elektrownię Turów. Kopalnia wydobywa 10-15 ton węgla dziennie, co „wynika z obecnej sytuacji elektrowni”, która modernizuje się, bo w szczycie swych mocy przerobowych, gdy działało 10 bloków, kopalnia dostarczała do 35 tysięcy ton węgla brunatnego na dobę.

– W 2020 roku, kiedy do eksploatacji wejdzie blok 11, poziom wydobycia wzrośnie, będzie to 20-25 tysięcy ton – powiedział Sondaj. Dodał, że złoże Turów rozpoznane jest w kategorii A i B, czyli że dane są dokładne i szacuje się, że zawiera ono jeszcze „310 mln ton zasobów operacyjnych”, a do wydobycia pozostało 280-290 mln ton.[related id=29013]

– To daje nam gwarancję, że kompleks energetyczny Turów będzie działał jeszcze w dotychczasowy sposób do 2044 roku – powiedział gość Poranka Wnet.

– Budowa nowego bloku elektrowni wymogła przebudowę układu technologicznego kopalni, aby umożliwić wydobycie całego złoża i dostarczenie go do elektrowni – powiedział dyrektor kopalni.

– Przez ostatnie pięć lat kopalnia jest mocno obciążona inwestycyjnie. Idzie to w dobrym kierunku, aby kompleks energetyczny w 2020 roku ruszył pełną mocą – powiedział dyrektor Sondaj, związany z kopalnią Turów od 20 lat.

Leszek Sondaj pracował w kopalni na wszystkich stanowiskach, przez 20 lat uczestniczył we wszystkich zmianach, jakim podlegała. Jak mówi – przejął ją w sposób naturalny po poprzedniku.

MoRo

Chcesz wysłuchać całego Poranka Wnet, kliknij tutaj.

Wywiad z Leszkiem Sondajem w 2 części Poranka Wnet.

Dzień 17. z 80/ Paweł Styczyński z elektrowni Turów: „Budowa najnowocześniejszego bloku nr 11 to efekt dobrej zmiany”

Spełniamy wszystkie rygorystyczne normy, nawet te, które będą obowiązywać od 2019 roku – powiedział dyrektor elektrowni Turów, która od 2020 roku będzie najnowocześniejsza w Europie.

– To wszystko, co wydobywa się z kominów elektrowni Turów, to jest para wodna – powiedział Paweł Styczyński, dyrektor ekonomiczno-finansowy elektrowni Turów. Poinformował, że największym zainteresowaniem mieszkańców cieszy się najwyższy komin-emiter o wysokości 150 metrów, z którego również „przede wszystkim wydobywa się para wodna”.

– To efekt naszych inwestycji proekologicznych. W ubiegłym roku uruchomiliśmy instalację tak zwanego mokrego odsiarczania spalin, która ogranicza emisję dwutlenku siarki do atmosfery – powiedział gość Poranka Wnet.

Podkreślił, że elektrownia spełnia wszystkie najbardziej rygorystyczne przepisy UE, mające za zadanie wymusić działania proekologiczne. Pochwalił się, że ostatnio Urząd Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego wydał przedsiębiorstwu tzw. pozwolenie zintegrowane, czyli licencję na prowadzenie działalności przemysłowej. Taki dokument muszą posiadać wszystkie zakłady, które oddziałują na środowisko.[related id=29013]

– Spełniamy wszystkie rygorystyczne normy, nawet te, które będą obowiązywać od 2019 roku – powiedział.

– Budowa najnowocześniejszego bloku nr 11 to efekt dobrej zmiany i chylę czoło przed ministrem Tchórzewskim, bo dzięki niemu inwestycja ta jest realizowana – zadeklarował Styczyński. Budowa bloku o mocy 450MW netto będzie kosztowała 4,5 miliarda złotych. Zakończy się w roku 2020. Zdaniem dyrektora, zagwarantuje pracę mieszkańcom regionu aż do roku 2044.

Część technologii stosowanej w elektrowni jest rodzima, ale wiele elementów trzeba było kupić, bowiem jest to najnowocześniejsza technologia na świecie. Między innymi generator przypłynął  do Gdyni z Japonii.

– W systemie bezpieczeństwa energetycznego Polski elektrownia ta odgrywa bardzo ważną rolę. Jest największa na Dolnym Śląsku i prąd z niej zasili milion gospodarstw domowych – powiedział gość Poranka WNET. Inwestycja w Bogatyni jest przeprowadzana w ramach grupy kapitałowej PGE jako jedna z szeregu przedsięwzięć.

MoRo

Zapraszamy do wysłuchania Poranka Wnet, cała audycja kliknij tutaj

Wywiad z dyrektorem Styczyńskim – w części 3 Poranka Wnet.

Prezes KGHM: Potrzebna jest ocena zasadności inwestycji w Kongo. Był to „bolesny proces” nauki zarządzania

Zyski na chilijskim projekcie (Sierra Gorda) mam nadzieję osiągnąć w perspektywie 2-3 lat – powiedział prezes KGHM Radosław Domagalski-Łabędzki, przyznając, że zainwestowano tam kilkanaście mld zł.

– Przetrwaliśmy ten najgorszy czas, kiedy był dołek surowcowy, i teraz sytuacja firmy jest stabilna – powiedział Radosław Domagalski-Łabędzki, prezes Zarządu KGHM Polska Miedź SA, która obecna jest na warszawskiej giełdzie od 20 lat.
Parkietowe sukcesy i porażki

Na GPW różnie się wiodło papierom KGHM-u. Dziś cena za akcję kształtuje się na poziomie stu kilkunastu złotych i jest spółką, bez której trudno sobie wyobrazić warszawski parkiet. To jedna z najpopularniejszych spółek wśród inwestorów indywidualnych, a przypomnijmy, że były czasy, gdy za akcje tej spółki płacono zaledwie 9,75 zł, ale i takie, gdy kurs poszybował na niebotyczny poziom 200 złotych za akcję.[related id=28780]

Główną przyczyną sukcesów była „surowcożerna” gospodarka Chin, która nakręcała koniunkturę, również dla KGHM. Miedziowy sukces zakończył się, gdy cios spółce zadał premier Donald Tusk, który wprowadził podatek od wydobycia miedzi i srebra. W połączeniu z niższymi cenami metalu sprawiło to, że KGHM zaczął mieć problemy.

Zakup kanadyjskiej firmy – konieczna ocena zasadności

Drugim wydarzeniem, które odmieniło KGHM, był zakup za niemal 10 mld złotych kanadyjskiej firmy Quadra FNX, który formalnie został sfinalizowany 5 marca 2012 roku. Aktualny prezes KGHM przyznał w rozmowie w Poranku Wnet, że przygląda się „potwornie skomplikowanej strukturze inwestycji w Kanadzie chociażby po to, aby wiedzieć, w jaki sposób nią zarządzać”. Wyjaśnił, że działania jego zarządu skupiają się na uproszczeniu struktury i likwidacji struktur w rajach podatkowych.

– Te 10 mld to oczywiście tylko kwota początkowa, bo projekt wymagał jeszcze dokapitalizowania – powiedział Domagalski-Łabędzki. Przyznał, że konieczna jest „ocena zasadności tej inwestycji”, a zwłaszcza czas, w którym została dokonana.

– Pytanie, czy KGHM był przygotowany od strony zarządczej do tego typu inwestycji – zastanawiał się szef lubińskiej firmy.

Sierra Gorda i kolejne straty

Oprócz kilku kopalni w Kanadzie i Stanach Zjednoczonych KGHM nabył wielki projekt wydobywczy Sierra Gorda.[related id=25658] Chilijska inwestycja jak dotąd przyniosła spore straty. Wydano na nią „kilkanaście mld złotych i jest to największa zagraniczna polska inwestycja kapitałowa”. KGHM kupił drogo i nie docenił skali nadchodzącej wówczas bessy na rynku miedzi. Górniczy kombinat musiał zainwestować w nowe złoża, a za sprawą „kagiemnego” inwestycje w polskie pokłady miedzi stały się nieopłacalne. Dziś nowy zarząd chwali się pierwszym „dodatnim wynikiem operacyjnym z tej inwestycji”.

– Dzisiaj KGHM jest jedyną polską spółką globalną. Prowadzimy biznes na czterech kontynentach, mamy osiem kopalni i ambitne plany rozwojowe. Inwestujemy w nowoczesne formy zarządzania, dokładnie wiemy, co chcemy zrobić – zapewniał prezes.

– Ostatnio odnieśliśmy spore sukcesy, jeśli o chodzi o poprawę parametrów wydobywczych na Sierra Gorda – powiedział.

– Aktywa polskie i ich zrównoważony rozwój to jest priorytet, a na aktywach zagranicznych staramy się poprawić jakość zarządzania i wyjść przynajmniej na minimum, które stanowi „zero plus” – zadeklarował gość Poranka Wnet, który uważa, że celem zagranicznych inwestycji są zyski.

– Zyski na chilijskim projekcie (Sierra Gorda) mam nadzieję osiągnąć w perspektywie dwóch-trzech lat – zadeklarował, zastrzegając, że „parametry samego złoża nie są zachwycające”. Jego zdaniem o wiele lepiej wyglądają sprawy w polskich kopalniach KGHM.

Bolesny proces nauki, czyli miedź w Kongo

Pytany o inwestycje w kopalnie miedzi w Kongo, stwierdził, że inwestycje te „przerosły możliwości zarządcze w tak trudnym otoczeniu” ówczesnych władz KGHM.

Przypomnijmy, że KGHM wydzierżawił prawo eksploatacji złoża Kimpe od kongijskiej firmy Sodimico. Ta zaś na żądanie swego rządu wypowiedziała dzierżawę. Inwestycja w Kongu nie była więc oparta na solidnych podstawach prawnych. Ułatwiłoby to ewentualne wszczęcie procedury przed arbitrażem międzynarodowym i zwiększyło szansę na odzyskanie części nakładów inwestycyjnych. Sprawa zakończyła się tak naprawdę w końcu marca 2009 roku, kiedy zarząd KGHM Congo dosłownie uciekł z Afryki, pozostawiając spółkę z całym majątkiem (w tym kontami bankowymi zablokowanymi przez kongijski fiskus), a KGHM odnotował pokaźne straty.

– To jest temat definitywnie zamknięty i nie przewiduję, aby w najbliższej przyszłości KGHM mógł wrócić do Kongo. Rzeczywiście zostały popełnione wówczas ogromne błędy – powiedział Domagalski-Łabędzki, który stwierdził, że to był „bolesny etap uczenia się”.

Inwestycje KGHM

Również kwestia sprzedaży Polkomtela (sieć komórkowa Plus) wydaje się wpisywać w ów „bolesny” nurt nauki zarządzania w KGHM-ie. Chociaż prezes nie chciał tego jednoznacznie oceniać, stwierdził, że sprzedano wówczas „zdrowe aktywa” firmy, które mogłyby zabezpieczać jej byt w czasach dekoniunktury.

Możliwości inwestycyjne KGHM-u widzi w branży energetycznej, gdzie ma już aktywa, ale – jak zaznaczył prezes – każda inwestycja musi generować określone przychody. [related id=28737]

– Nie chcemy akumulować kapitału i szukamy możliwości inwestycyjnych, które przyczynią się do wzrostu gospodarczego Polski – powiedział Domagalski-Łabędzki. Zapewnił, że polityka KGHM jest zbieżna z planem Morawieckiego, ale inwestycje muszą być rozsądne, bezpieczne i spójne, zapewniające przede wszystkim rozwój spółce.

– Gwałtowne plany inwestycyjne, takie jak w wypadku Quadry, na pewno nie będą miały miejsca – powiedział. Jego zdaniem przyszłość i pozycja spółki jest przewidywalna, zwłaszcza że rynek metali jest stabilny, a złotówka tania, co dobrze wróży na przyszłość.

Rozmowy z prezesem KGHM można posłuchać w pierwszej części Poranka WNET.

MoRo