Działanie służby geologicznej należy trzymać jak najdalej od świata biznesu. Czy plany GGK to zamach na PIG-PIB?

Lansowany przez Głównego Geologa Kraju projekt powołania Polskiej Agencji Geologicznej jest niemal bliźniaczo podobny do dekretu Bieruta z 1951 r., na podstawie którego dokonano zaboru majątku PIG.

Krzysztof Jaworowski

W Stałym Komitecie Rady Ministrów procedowany jest projekt ustawy dotyczącej powołania Polskiej Agencji Geologicznej (PAG). Dzieje się tak mimo powszechnej krytyki tego zamiaru ze strony polskiego środowiska geologicznego. Wspomniany projekt zagraża gospodarczym i naukowym interesom kraju związanym z działaniami służby geologicznej. W Polsce służbą tą jest Państwowy Instytut Geologiczny (PIG). Istnienie tej placówki stanowi główną przeszkodę dla powstania planowanej agencji. Nic więc dziwnego, że inicjator agencji, Pan Minister Mariusz Orion Jędrysek, Główny Geolog Kraju (GGK), przystąpił – jak to ujęto w dokumencie Krajowego Sekretariatu Solidarności – do „destrukcyjnej działalności prowadzącej do organizacyjnej i finansowej zapaści w Państwowym Instytucie Geologicznym”.

Z tego powodu wydaje się nieodzowne poinformowanie części opinii publicznej niezorientowanej w istocie sprawy, czym jest, w jakich okolicznościach – a zarazem w jakim celu – powstał Państwowy Instytut Geologiczny i jaki jest jego dorobek.

Otóż Instytut ten (PIG), będący polską służbą geologiczną, należy do najstarszych placówek państwowych w naszym kraju. Powstał w czasie, gdy odradzająca się po zaborach Rzeczpospolita toczyła obronne wojny wzdłuż wszystkich swych granic. I właśnie wtedy, gdy zagrożone były losy całego państwa, w maju 1919 roku (a więc ponad rok przed decydującą o niepodległości zwycięską Bitwą Warszawską), Sejm Ustawodawczy RP zajął się problemem służby geologicznej, nadając jej kształt Państwowego Instytutu Geologicznego. (…)

Pojęcie „instytutu” w nazwie naszej służby geologicznej może dziwić. Bywa ono najczęściej kojarzone z placówkami uprawiającymi jedynie badania naukowe. Żal, że niektórzy współcześni nam dyletanci nie dysponują wiedzą polskich wysokich urzędników państwowych niemal sprzed stulecia, którzy bezbłędnie pojęli istotę sprawy. Nie jest nią sama nazwa, ale zadania służby geologicznej, której w Polsce nadano rangę instytutu. Nasz kraj nie jest tu zresztą wyjątkiem. (…)

Podczas uroczystości inauguracji PIG w Warszawie dyrektor, prof. Józef Morozewicz, powiedział o Instytucie m.in.: Będąc w zasadzie kreacją badawczo-naukową ma on jednocześnie (…) służyć Państwu i przedsiębiorczości prywatnej swoją wiedzą fachową, ma ją przetwarzać na kategorie użyteczności publicznej. (…) geologia stosowana nie da się pomyśleć bez geologii teoretycznej, nie może bez niej ani rozwijać się, ani należycie spełniać swojego zadania. Jakże niezrozumiały jest fakt, że te prawdy, wręcz kanoniczne dla nowoczesnych służb geologicznych, są – tylko w naszym kraju – podważane absurdalnym twierdzeniem, że np. Państwowy Instytut Geologiczny nie może być służbą geologiczną, bo… jest placówką naukową! (…)

W rozporządzeniu Prezydenta RP i Rady Ministrów określono jej zadania. Zostały one ujęte w Statucie Państwowego Instytutu Geologicznego. Do zadań tych zaliczono: wykonywanie badań na żądanie władz państwowych, rozpoznawanie budowy geologicznej kraju, kartografię geologiczną, badania zasobów mineralnych i wód podziemnych, gromadzenie dokumentacji i kolekcji geologicznych oraz publikowanie wyników badań. (…)

Osłupienie budzi fakt, że jeszcze dzisiaj spotyka się głosy mentalnych sierot realnego socjalizmu, które mylą pojęcie służby geologicznej z PRL-owską koncepcją centralnie sterowanego urzędu lub agencji. Pogląd taki jest najczęściej udziałem osób spoza środowiska geologicznego (co jakoś można zrozumieć), ale także geologów, którzy nie mają pojęcia, czym jest służba geologiczna.

Obecnie usilnie lansowany przez Głównego Geologa Kraju projekt powołania Polskiej Agencji Geologicznej (PAG) jest niemal bliźniaczo podobny do dekretu Bieruta z 1951 r., na podstawie którego ustanowiono CUG i dokonano zaboru majątku PIG.

W tym miejscu należy podkreślić, że służba geologiczna, tak jak ją pojmują i praktykują kraje cywilizacji zachodniej, nie jest organem administracyjnym, w większości tych krajów nie decyduje o polityce geologicznej, nie udziela koncesji, nie zatwierdza dokumentacji, nie nadaje uprawnień itp. Kompetencje te należą do organów rządowych nadrzędnych w stosunku do służby, która prowadzi badania naukowe w celu dostarczenia informacji i ekspertyz jako placówka doradcza przy podejmowaniu decyzji na szczeblu ogólnopaństwowym. Państwowy Instytut Geologiczny w latach 1919–1948 (z przerwą podczas II wojny światowej) był podporządkowany Ministerstwu Przemysłu i Handlu; w latach 1948–1952 Ministerstwu Górnictwa, w latach 1952–1985 Centralnemu Urzędowi Geologii, a od końca 1985 r. podlega Ministerstwu Środowiska. (…)

W 1993 r., na posiedzeniu FOREGS’u w Hanowerze, z udziałem reprezentującego Polskę przedstawiciela PIG sformułowano międzynarodową definicję służby geologicznej (tzw. hanowerską – innej zresztą nie ma). Głosi ona m.in.: Służba geologiczna pełni funkcje doradcze dla organów rządowych, instytucji pozarządowych, przemysłowych i społecznych. Aby wypełnić powierzone jej zadania, służba geologiczna prowadzi kartowanie geologiczne, monitoring, badania naukowe oraz wszechstronne banki danych z dziedziny nauk o Ziemi. Służba geologiczna interpretuje informacje geologiczne w celu stworzenia podstaw do podejmowania decyzji istotnych dla gospodarki zasobami naturalnymi i ochrony środowiska. Definicja ta jest zbieżna z założeniami polskiej służby geologicznej, tj. PIG, sformułowanymi już w 1919 r.

Na dorobek Państwowego Instytutu Geologicznego składają się osiągnięcia o wymiarze międzynarodowym. Należy podkreślić, że osiągnięcia te są udziałem całej polskiej wspólnoty geologicznej, tj. zarówno PIG jako służby geologicznej, jak i współpracujących z nią placówek akademickich, akademijnych oraz firm państwowych i prywatnych.

Do najbardziej znanych osiągnięć PIG należą odkrycia wielu złóż kopalin użytecznych, a w szczególności: miedzi, siarki rodzimej, węgla kamiennego, węgla brunatnego, soli kamiennej, soli potasowych, rud żelaza, cynku i ołowiu oraz wód termalnych. Wymienione złoża miedzi i siarki mają charakter unikalny w skali światowej. Ich odkrycie było wielkim sukcesem polskiej myśli geologicznej sformułowanej przy udziale PIG, a następnie potwierdzonej w praktyce przez Instytut. Ponadto geolodzy PIG odkryli złoża: glin ogniotrwałych, kaolinów, fosforytów oraz wielu surowców budowlanych. Wgłębne badania regionalne Instytutu przyczyniły się także do stworzenia podstaw poszukiwań złóż ropy naftowej i gazu ziemnego stwierdzonych, obok Karpat, na Niżu Polskim i w polskiej strefie ekonomicznej Morza Bałtyckiego.

To pracownicy Instytutu stworzyli podstawy do oceny możliwości występowania w Polsce nagromadzeń gazu łupkowego. GGK ogłosił się odkrywcą złóż tego surowca, podając jego zawyżone zasoby (1,9 bln m3).

Geolodzy polskiej służby geologicznej, tzn. PIG, ocenili te zasoby wielokrotnie niżej (346–768 mld m3) co znalazło potwierdzenie w jeszcze niższych prognozach Amerykańskiej Służby Geologicznej. No cóż, w służbach pracują fachowcy… (…)

Jak wynika z niniejszej krótkiej informacji o dziejach Instytutu, był on w trakcie całej swej historii praktyczną realizacją koncepcji służby geologicznej. W pamiętnym roku 1920 Minister Przemysłu i Handlu w piśmie do Prezydenta (tak!) Rady Ministrów (był nim wówczas Wincenty Witos) jednoznacznie stwierdził m.in.: Dla polityki gospodarczej państwa jest rzeczą ważną posiadać dane o rozporządzalnych zasobach (…) pewniejsze i bardziej szczegółowe od tych wiadomości, które częstokroć w formie umyślnie pesymistycznej lub umyślnie optymistycznej krążą wśród przedsiębiorców prywatnych i aferzystów.

A więc już blisko sto lat temu nasi światli pradziadowie zdawali sobie sprawę, że działanie służby geologicznej należy trzymać jak najdalej od świata biznesu. Koncepcja zamierzonej PAG, przy jednoczesnej praktycznej likwidacji PIG, jest diametralnie odmienna.

Cały artykuł prof. Krzysztofa Jaworowskiego pt. „Państwowy Instytut Geologiczny w niebezpieczeństwie” znajduje się na s. 14 sierpniowego „Kuriera WNET” nr 50/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł prof. Krzysztofa Jaworowskiego pt. „Państwowy Instytut Geologiczny w niebezpieczeństwie” na stronie 14 „Kuriera WNET”, nr sierpniowy 50/2018, s. 3, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

 

Atlantyk wieńczy dzieło, czyli „Miś” na miarę naszych możliwości. Cd. sporu o państwową służbę geologiczną w Polsce

Generalnie można odnieść wrażenie, że cały projekt oceaniczny służy głównie promocji ministra, gdyż surowce z dna Atlantyku są jak yeti. Wszyscy o nich słyszeli, ale nikt nie widział.

Danuta Franczak

Nowelizacja ustawy o instytutach badawczych z 2016 r. pozwala ministrowi nadzorującemu powoływać nie tylko dyrektora, ale i zastępców w podlegającym danemu ministerstwu instytucie. Nie inaczej było w Państwowym Instytucie Geologicznym (PIG). (…) Zgodnie ze wspomnianą ustawą Główny Geolog Kraju w imieniu Ministra Środowiska pod koniec 2016 r. powołał nowego zastępcę dyrektora ds. administracyjno-ekonomicznych PIG. Funkcję tą objął zupełnie nieznany w środowisku geologicznym Grzegorz Głowacki.

Jednocześnie niezależnie od zmian personalnych, w PIG pod koniec 2016 r. tempa nabrały także działania zmierzające do zakupu działki na Atlantyku pod przyszłą eksploatację surowców. Zorganizowano medialną kampanię mająca na celu przekonanie społeczeństwa, że jest to eldorado. Do dziś w wystąpieniach Głównego Geologa Kraju Mariusza Jędryska nakręcana jest atmosfera, że surowce zalegające na dnie Atlantyku będą zbawieniem i motorem dla rozwoju naszej gospodarki.

Nikt w tamtym czasie nie wspominał, że lokalizację działki na Atlantyku wskazali nam Rosjanie i jeszcze PIG zapłacił za to 30 000 dolarów!

Szczegóły tej transakcji dopiero opisała w swoim artykule pani redaktor Karolina Baca-Pogorzelska w „Dzienniku Gazeta Prawna”. Pojawiają się naturalne pytania, jaki interes mieli Rosjanie, aby przekazać Polsce takie informacje? Jeżeli to rzeczywiście jest eldorado, dlaczego sami nie podejmują tam eksploatacji? Po co oddawać komuś coś, z czego samemu można mieć ogromne zyski? Czyżby bratnia pomoc? (…)

Niezależnie od kontekstu politycznego i prawdopodobieństwa, że Rosjanie mogli nas skierować na manowce, dziwi fakt, że tak doświadczony naukowiec, jakim niewątpliwie jest prof. dr hab. Mariusz Jędrysek, przed wydatkowaniem ogromnych pieniędzy nie wykonał żadnych wstępnych badań i nie sporządził studium wykonalności. Jednocześnie taka niejasna sytuacja pozwala na tworzenie dowolnej narracji o tym, co tam na dnie się znajduje, co daje amunicję przeciwnikom obecnego rządu. Minister opowiada o zawartości 4% miedzi w rudzie i innych skarbach, ale nie wiadomo, na jakiej podstawie to wnioskuje.

Niestety jego wypowiedzi nie są weryfikowane przez inne autorytety, więc może on snuć dowolne opowieści. Z niewiadomych powodów eksploatacja na oceanie jest lejtmotywem każdego wystąpienia pana ministra i można odnieść wrażenie, że jest to temat ważniejszy od uporządkowania zarządzania surowcami w Polsce. Zamiast zajmować się poprawą sytuacji tu i teraz, skupiamy się na tym, co w bliżej nieokreślonym czasie będziemy czerpać z Atlantyku. Podobną retorykę przypominam sobie z czasów, kiedy Donald Tusk opowiadał, że za pieniądze z gazu łupkowego spłacimy wszystkie długi ZUS-u, a Bronisław Komorowski mówił o wydobyciu gazu łupkowego w kopalni odkrywkowej. (…)

Generalnie można odnieść wrażenie, że cały projekt oceaniczny służy głównie promocji ministra, gdyż surowce z dna Atlantyku są jak yeti. Wszyscy o nich słyszeli, ale nikt nie widział. Dziwne, że żaden z dziennikarzy nie konfrontuje rewelacji ministra Jędryska z innymi niezależnymi fachowcami.

(…) Być może strategia polega na tym, aby przez kilka lat prowadzić działania za ogromne pieniądze wyciągnięte z kieszeni podatnika, a i tak na koniec zrzuci się wszystko na ekologów, którzy nie dopuszczają do pozyskania przez Polskę jakże istotnych surowców. Ekologia i związane z tym protesty będą stanowić dobry pretekst do porzucenia eksploatacji i uzasadnienia miliardowych wydatków na przygotowania. W efekcie będzie to taki Miś na miarę naszych aktualnych możliwości?

Moim zdaniem, oczywiście nie należy dezawuować koncepcji wydobycia surowców z dna oceanu i powinno to się znaleźć w długofalowym planie polityki surowcowej, ale wcześniej powinniśmy zadbać o stworzenie racjonalnych podstaw uzasadniających inwestowanie funduszy państwowych. Dziś wydaje się, że to drugie zostało kompletnie zignorowane, a pierwsze stanowi spiritus movens całego działania. Chyba powinniśmy wypłynąć z odmętów i wrócić na ziemię.

Cała sprawa związana z „naszym oceanem” jest bardzo dziwna i otacza ją zamknięty krąg milczenia. Z kimkolwiek rozmawiam, prywatnie mówi, że ta cała zabawa na oceanie to humbug, ale nikt nie chce wystąpić oficjalnie, bo albo liczy na zlecenia z Ministerstwa lub PIG, albo znajduje się w zależności służbowej od GGK. (…)

Po moich artykułach w „Kurierze WNET” na Twitterze pojawił się wściekły atak pani Ewy Stankiewicz na szkalowanie pana ministra Jędryska. Oczywiście nikt ani słowem nie zająknął się, gdzie w artykułach były jakiekolwiek przekłamania bądź oszczerstwa. Niezorientowanych informuję, że pani Stankiewicz jest prezesem Stowarzyszenia Solidarni 2010. To bardzo szlachetny ruch walczący o wyjaśnienie największej tragedii w dziejach Rzeczypospolitej. Tym bardziej zdziwiły mnie rzucane przez nią pomówienia. Jeszcze bardziej zadziwiające okazało się, czego dowiedziałam się z internetu, że członkiem zarządu Solidarni 2010 jest pani Natalia Tarczyńska. (…)

Szok. Pani Natalia Tarczyńska jest dyrektorem ds. ekonomicznych PIG, a jej koleżanka z zarządu fundacji zarzuca mi ataki na ministra Jędryska. A ja po prostu piszę prawdę.

Coś tu jest nie tak. Szczególnie, że PIG, w którym pani Tarczyńska zarządza finansami i który jest nadzorowany przez ministra Jędryska, w 2017 r. wygenerował największą w historii stratę 5,5 mln złotych, a obecnie tonie w kredytach, a strata podobno wynosi już ponad 10 mln złotych. Nie oceniam kompetencji pani Tarczyńskiej, ale z jej CV na stronach PIG wynika, że raczej jest specjalistką od informatyki, choć dawno temu ukończyła także ekonomię we… Wrocławiu. Przypadek goni przypadek.

Cały artykuł Danuty Franczak pt. „Atlantyk wieńczy dzieło, czyli »Miś« na miarę naszych możliwości” znajduje się na s. 12 sierpniowego „Kuriera WNET” nr 50/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Danuty Franczak pt. „Atlantyk wieńczy dzieło, czyli »Miś« na miarę naszych możliwości” na stronie 12 „Kuriera WNET”, nr sierpniowy 50/2018, s. 3, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Wystąpienie dra hab. prof. nadzw. PIG-PIB Andrzeja Gąsiewicza do Marszałka Sejmu RP Marka Kuchcińskiego

Minister Jędrysek poświadczył nieprawdę w odpowiedzi na interpelację poselską i w uzasadnieniu do projektu ustawy. Jestem zmuszony skierować sprawę do wyjaśnienia przez odpowiednie organa ścigania.

Andrzej Gąsiewicz

Minister Jędrysek miał pełną i bieżącą wiedzę na temat prac prowadzonych w zakresie SI Geoinfonet i akceptował wszystkie prace.

W odpowiedzi na interpelację nr 13645 Minister Jędrysek poświadczył nieprawdę, jakoby to PIG-PIB był odpowiedzialny za prawidłowe zaplanowanie i zapewnienie środków na realizację swojego ustawowego zadania. (…)

Minister Środowiska nie wpisał zadania dotyczącego realizacji SI Geoinfonet do planu prac Państwowej Służby Geologicznej na rok 2016, a także nie zapewnił środków finansowych na ten cel. Jeszcze raz należy podkreślić, że Pan Minister Jędrysek mija się z prawdą, i to Główny Geolog Kraju jest zobowiązany zapewnić środki na zadania Państwowej Służby Geologicznej, a PIG-PIB jest tylko wnioskodawcą i wykonawcą zadań.

(…) Tak więc postawiony w odpowiedzi na interpelację oraz powtórzony przez Ministerstwo Środowiska w uzasadnieniu projektu ustawy o zmianie ustawy Prawo Geologiczne i górnicze oraz niektórych innych ustaw z projektami aktów wykonawczych zarzut, jakoby PIG-PIB nie zapewnił środków na utworzenie SI Geoinfonet, jest zarzutem nieprawdziwym i bezpodstawnym, podczas gdy w rzeczywistości środki te nie zostały zabezpieczone przez zobowiązanego ustawą Ministra.

Obarczanie PIG-PIB winą za nieudolność urzędników Ministerstwa Środowiska jest nie tylko niezgodne ze stanem faktycznym, ale stanowi przejaw braku kompetencji tychże urzędników i próbę obarczenia innych odpowiedzialnością za własne błędy i zaniechania. (…)

Decyzja odstąpienia od wykonania przedmiotowego zadania była autonomiczną decyzją Pana Ministra Mariusza Oriona Jędryska, niekonsultowaną z dyrekcją PIG-PIB. Wielokrotnie na spotkaniach dyrekcji i GGK podnosiliśmy kwestię ustawowego obowiązku stworzenia SI Geoinfonet, lecz wszystkie działania dotyczące prób jego realizacji były torpedowane przez nadzorującego PIG-PIB Głównego Geologa Kraju lub podległych mu urzędników.

Podkreślenia wymaga fakt, iż poświadczenie nieprawdy legło także u podstaw uzasadnienia projektu ustawy o zmianie ustawy – Prawo geologiczne i górnicze oraz niektórych innych ustaw z projektami aktów wykonawczych (gdzie zaproponowano wykreślenie systemu Geoinfonet, pismo: RM-10-174-16 z 5 kwietnia 2017 roku), przekazanego na Radę Ministrów do Sejmu RP. We wspomnianym dokumencie na stronie 215 wykreślenie tego systemu z ustawy uzasadniono następująco: „Aktualnie nie został przygotowany system, który mógłby prawidłowo funkcjonować. Stało się tak głównie z powodu zaniedbań poprzednich władz PIG-PIB”. Jak wykazano powyżej, stan faktyczny świadczy, że za niepowodzenie wdrożenia systemu Geoinfonet jest odpowiedzialny GGK.

Należy także podkreślić, iż na skutek zaniechań Sekretarza Stanu w Ministerstwie Środowiska, Głównego Geologa Kraju, prof. dr hab. Mariusza Oriona Jędryska PIG-PIB poniósł stratę w związku z realizacją SI Geoinfonet na kwotę szacowaną na 325 tys. zł. Kwota ta obejmuje koszty pracy zaangażowanych pracowników Instytutu oraz kontrahentów zewnętrznych świadczących usługi na rzecz PIG-PIB, w tym koszty związane z opracowaniem studium wykonalności. Działania te, realizowane w porozumieniu z Ministrem Środowiska, nigdy nie zostały rozliczone i sfinansowane przez NFOŚiGW, ich efekty zaś zostały zmarnowane w związku z zaniechaniem realizacji projektu.

Wobec powyższego zwracam uwagę na okoliczność, iż działania Ministra Jędryska wyczerpują znamiona niegospodarności popełnionej nie bezpośrednio na budżecie Ministerstwa, ale na budżecie nadzorowanego Państwowego Instytutu Geologicznego – Państwowego Instytutu Badawczego.

W związku z zapoznaniem się z tekstem odpowiedzi sekretarza stanu Mariusza-Oriona Jędryska na interpelację nr 13645 oraz tekstem uzasadnienia do projektu ustawy o zmianie ustawy Prawo geologiczne i górnicze oraz niektórych innych ustaw z projektami aktów wykonawczych i zawartymi tam sformułowaniami poświadczenia nieprawdy, jestem zmuszony skierować sprawę do wyjaśnienia przez odpowiednie organa ścigania.

Cały artykuł prof. Andrzeja Gąsiewicza pt. „Główny Geolog Kraju poświadczył nieprawdę?” znajduje się na s. 15 sierpniowego „Kuriera WNET” nr 50/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł prof. Andrzeja Gąsiewicza pt. „Główny Geolog Kraju poświadczył nieprawdę?” na stronie 15 „Kuriera WNET”, nr sierpniowy 50/2018, s. 3, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

 

Dokąd zmierza państwowa służba geologiczna w Polsce? Kolejny głos w dyskusji toczonej na łamach „Kuriera WNET”

Twierdzenie, jakoby w zachodnich służbach geologicznych dominował model agencji wykonawczej przewidziany dla PAG, to wprowadzanie w błąd zarówno gremiów decyzyjnych, jak i opinii publicznej.

Tadeusz Peryt

W dyskusji toczącej się obecnie w przestrzeni publicznej w związku z planem utworzenia Polskiej Agencji Geologicznej przywołuje się pogląd, jakoby głównym modelem nowoczesnej służby geologicznej na świecie był ten zbliżony to agencji wykonawczej, choć pogląd ten ma niewiele wspólnego z realiami oraz samą naturą służby geologicznej.

Państwowa służba geologiczna w Polsce została powołana dekretem prezydenta Rzeczypospolitej w 1938 r. Dekret ten był pokłosiem prac powołanego rok wcześniej — przez ministra przemysłu i handlu — Komitetu Reorganizacyjnego Państwowego Instytutu Geologicznego, następnie przekształconego w Tymczasową Radę Geologiczną. Dekret stanowił, iż państwowa służba geologiczna polega na prowadzeniu planowych i systematycznych badań geologicznych na ziemiach Rzeczypospolitej w celu poznania złóż surowców mineralnych kraju i umożliwienia praktycznego ich spożytkowania dla gospodarki narodowej.

Do organizowania instytutu przystąpiono pod koniec 1918 r. Rozporządzeniem prezydenta Rzeczypospolitej z 1927 r. Państwowy Instytut Geologiczny został zakładem naukowo-badawczym, mającym na celu wykonywanie badań geologicznych na obszarze RP, ze szczególnym uwzględnieniem potrzeb gospodarczych państwa, a szczegółowy zakres działania instytutu określił statut z 1927 r., który różnił się od wcześniejszego tym, że jako pierwsze zadanie pojawiło się wykonywanie prac geologicznych na żądanie władz państwowych.

Pozycja Państwowego Instytutu Geologicznego jako instytucji wypełniającej wszystkie podstawowe zadania typowe dla państwowych służb geologicznych w Europie była i jest w pełni uznawana.

(…) Na posiedzeniu FOREGS w 1993 r. przyjęto dokument definiujący służbę geologiczną – tzw. deklarację hanowerską; jednym z sygnatariuszy był ówczesny dyrektor Państwowego Instytutu Geologicznego K. Jaworowski. Deklaracja ta stwierdza wyraźnie, jaka jest misja służby geologicznej – nie zajmuje się ona zarządzaniem, natomiast jako organizacja rządowa ma służyć władzom państwowym i społeczeństwom doradztwem oraz informacją w zakresie zasobów naturalnych i środowiska.

Tymczasem projektowana Państwowa Agencja Geologiczna zarządzać geologią i hydrogeologią, czy też – kompleksowo – surowcami mineralnymi. Ten właśnie atrybut Państwowej Agencji Geologicznej budzi szczególny niepokój, gdyż styk informacyjnych zadań państwowej służby geologicznej z działalnością kapitałowo-biznesową jest niebezpieczny. Co więcej, jako taki nie istnieje on w naszej przestrzeni cywilizacyjnej, toteż na fakt olbrzymich zagrożeń płynących z łączenia zadań służby państwowej i wchodzenia w spółki kapitałowe zwraca uwagę NSZZ Solidarność. Warto też zaznaczyć, że zastrzeżenia do tworzenia przez Państwową Agencję Geologiczną spółek kapitałowych oraz nabywania i obejmowania w nich udziałów wyraża także Ministerstwo Finansów. (…)

Wyrażane są powszechne, niestety uzasadnione obawy, że powstanie Polskiej Agencji Geologicznej będzie oznaczać likwidację Państwowego Instytutu Geologicznego–Państwowego Instytutu Badawczego. Wnioskodawca twierdzi, że projekt ustawy o Polskiej Agencji Geologicznej nie zmierza do likwidacji PIG-PIB. Istotnie – literalnie nie, ale…

W dniu 23.11.2017 r. ówczesny dyrektor PIG-PIB, S. Mazurek, w uwagach dotyczących projektu ustawy o Polskiej Agencji Geologicznej adresowanych do M.O. Jędryska, Sekretarza Stanu w Ministerstwie Środowiska, Głównego Geologa Kraju, napisał: Jeżeli więc intencją projektu ustawy o PAG jest oddzielenie zadań naukowo-badawczych Instytutu od stricte technicznych zadań służby, i wydzielenie tych ostatnich do nowo tworzonej Polskiej Agencji Geologicznej, to przeniesiony winien zostać pion Służby Geologicznej razem z działami obsługi. W istocie rzeczy jednak zakres zadań Państwowej Agencji Geologicznej, opisany w projektach ustawy, wskazuje, że Agencja ma de facto wykonywać wszelkie zadania Instytutu, w tym także zadania związane z prowadzeniem prac naukowych, rozwojowych i metodycznych, i reprezentowaniem polskiej nauki. Tym samym Agencja stanowiłaby duplikat Państwowego Instytutu Geologicznego — Państwowego Instytutu Badawczego w jego obecnym kształcie, a więc instytucji łączącej ze sobą działalność badawczo-rozwojową i działalność techniczną [nb. na to samo zwróciła uwagę Rada Legislacyjna w swojej opinii]. Czym miałby się więc zajmować Instytut pozostały po przekształceniach?

Otóż – niczym.

Cały artykuł prof. Tadeusza Peryta pt. „Państwowa służba geologiczna – quo vadis?” znajduje się na s. 13 sierpniowego „Kuriera WNET” nr 50/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Tadeusza Peryta pt. „Państwowa służba geologiczna – quo vadis?” na stronie 13 „Kuriera WNET”, nr sierpniowy 50/2018, s. 3, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

 

Wielka afera w związku z KWK „Krupiński”. Utajnione umowy na niekorzyść JSW / OKOPZN, „Śląski Kurier WNET” 50/2018

Co ujawnił minister Tchórzewski, a co z premedytacją przemilczał? Skala ujawnionych przekrętów, poziom zastraszania ludzi wymaga użycia wszystkich służb zabezpieczających interesy naszego państwa.

Ogólnopolski Komitet Ochrony Polskich Zasobów Naturalnych

Złodziejska nagroda Nobla

Wielka afera w KWK „Krupiński” – minister Krzysztof Tchórzewski otworzył puszkę Pandory! Czy tym razem uda się powstrzymać okradanie polskiego społeczeństwa z zasobów naturalnych?

Na posiedzeniu Komisji Energii i Skarbu Państwa w dniu 03.07.2018 roku. Minister Energii Krzysztof Tchórzewski podał informacje w sprawie oferty zakupu KWK „Krupiński” z siedzibą w Suszcu przez podmioty, które złożyły ofertę zakupu tej kopalni, oraz poniesionych do tej pory kosztów likwidacji KWK „Krupiński”.

Z informacji tej wynika, że grupa audytowa powołana przez Radę Nadzorczą JSW ustaliła, że członek zarządu i prokurent spółki JSW podpisali utajnioną przed innymi członkami zarządu, radą nadzorczą i organami właścicielskimi umowę. W sumie w latach 2013–2016 ukryto przed akcjonariuszami i radą nadzorczą Spółki trzy umowy o istotnym znaczeniu gospodarczym dla JSW, zawarte początkowo ze spółką z Grupy Kulczyk, a później ze spółką Silesian Coal, należącą do niemieckiej firmy HMS Berbau AG. Firmą Silesian Coal kierował wówczas były konstytucyjny minister odpowiedzialny za górnictwo za czasów rządów SLD-PSL – dr Jerzy Markowski.

Chodziło o spowodowanie, aby JSW sfinansowała rozpoczęcie konkurencyjnej dla niej działalności przez podmiot zewnętrzny – firmę Silesian Coal, aby ten w sposób finezyjny ograbił „Krupińskiego”, a następnie zmusił JSW do podpisania dokumentów przejęcia praw własności do mienia trwałego, by w końcu w białych rękawiczkach zniszczyć tę perspektywiczną kopalnię. Przekrętu tego dokonali najgorsi z punktu widzenia interesów państwa przestępcy, tzw. białe kołnierzyki. To oni, wykorzystując swoją pozycję zawodową i społeczną, deprawowali zarządy JSW, dyrekcję kopalni, związki zawodowe (tzw. stronę społeczną, a właściwie biznesowo-społeczną, jako że prowadzi w kopalniach działalność gospodarczą) i w końcu zwykłych pracowników, poprzez tworzenie programów bezpiecznego przejścia do pracy na innych, jeszcze czynnych kopalniach.

W II RP za tego typu działalność groziła urzędnikom kara śmierci!

W kopalni „Krupiński”, należącej do JSW, inwestowano na rzecz prywatnych inwestorów ze szkodą dla akcjonariuszy, w tym dla Skarbu Państwa, który jest właścicielem 54% akcji spółki. Jak to możliwe, że JSW, która, żeby przetrwać, wyprzedawała swój majątek (m.in. dochodowe koksownie i zakład energetyczno-ciepłowniczy), wyłożyła w tym czasie 87,727 mln zł na inwestycję dla prywatnego przedsięwzięcia na konkurencyjną dla niej działalność? Jakie naciski stosowano wobec decydentów JSW i dyrekcji KWK „Krupiński”? Człowiek o zdrowych zmysłach ma świadomość konsekwencji prawnych – chyba, że jest pewny ochrony ze strony tzw. baronów węglowych, a przy okazji dostał zielone światło na mały interesik na boku.

W „Krupińskim” dla potrzeb Silesian Coal wykonano m.in. na poziomie 820 m – łącznie około 1200 metrów wyrobisk, a na poziomie 1020 m – łącznie około 1600 metrów wyrobisk na dzień 31.03.2017 roku. Do wykonania pozostało około 300 metrów na poz.1020 m oraz około 1600 metrów na poz. 820 m, aby osiągnąć dostęp do granicy ze złożem Orzesze. Dodatkowo na powierzchni zmodernizowano zakład przeróbczy i stację wentylatorów za około 16 mln zł. Z informacji przedstawionych w czasie prac Komisji Sejmowej wynika, że większość wykonanych prac nie była ujęta w planach PTE (tzw. planach techniczno-ekonomicznych).

Gdyby te roboty górnicze (2800 metrów) wykonano na korzyść kopalni „Krupiński” w kierunku najbogatszego pokładu węgla koksującego 405/1, znajdującego się w odległości 1650 metrów od szybu (po drodze uzyskano by jeszcze dostęp do mniejszego pokładu zalegającego w odległości 650 m od szybów), to zamknięcie jej przez przekręciarzy –przepraszam: przez powszechnie szanowanych biznesmenów – nie byłoby możliwe! Pokłady węgla koksowego wartości 40 miliardów złotych zostałyby udostępnione dla JSW, co znacząco wpłynęłoby na wartość tej giełdowej spółki. Zyski z eksploatacji przekroczyłyby, wg ostrożnych szacunków, kwotę kilkunastu miliardów złotych!

W Umowie ramowej o współpracy zapisano ponadto, że inwestycje Silesian Coal (realizowane przez pracowników kopalni za pieniądze JSW) powinny być zabezpieczone co najmniej poprzez ustanowienie hipotek i zastawów rejestrowych na majątku JSW, w miarę możliwości z prawem przejęcia na własność oraz prawem pierwokupu i opcją pierwszeństwa wykupu infrastruktury KWK „Krupiński” na wypadek sprzedaży lub zamknięcia KWK. JSW miała dołożyć należytej staranności, aby zapewnić Silesian Coal prawidłowe przejęcie kontroli oraz kontynuację procesów na tych aktywach. Umowa w żaden sposób nie zabezpieczała interesów JSW.

Po prostu szczęka opada! Tak finezyjny plan przejęcia zasługuje na „złodziejską Nagrodę Nobla” – gdyby taka istniała.

Minister Krzysztof Tchórzewski mówił m.in. w czasie obrad Komisji następujące słowa:

Działaniami, które zostały pokazane w tych dokumentach, byłem zszokowany, mnie się wierzyć nie chciało, że przedstawiciele spółki, członkowie zarządu i prokurenci są gotowi bez uchwały zarządu podejmować tego typu działania, jakby mając pewność, że nikt tego nie będzie później wyciągał, ponosić nakłady na cele nieuzasadnione z punktu widzenia interesów spółki, podpisywać umowy, które mają być tajne. Członek zarządu z prokurentem podpisują umowę, która ma być tajna przed pozostałymi członkami zarządu, przed radą nadzorczą, przed organami właścicielskimi, i realizuje działania, na które poświęca 80 milionów złotych – to są sprawy całkowicie kuriozalne! (…) pracownicy spółki „Krupiński”, zamiast pracować na swoją korzyść, swojej spółki, drążyli szyby pod potrzeby połączenia „Krupińskiego” ze złożem Orzesze.

Ilu ludzi to widziało, ilu ludzi przy tym było, także mówiąc o stronie społecznej, o związkowcach spółki „Krupiński” – czy oni nie widzieli, że się drąży niepotrzebne dwa szyby (prawidłowa nazwa – przekopy, pochylnie – przyp. red.) (…) przecież to się w tajemnicy nie działo. Dlaczego na takie rzeczy średni nadzór techniczny, znaczna część załogi przymykała oko? Jest straszne wyobrażenie, w jakim stopniu ci ludzie mogli być zastraszeni (…) Jak to jest możliwe, żeby coś takiego zostało zrobione? Wywiezione mnóstwo materiału… szyb zajęty poprzez drążenie tych korytarzy… Wynika z tego, że do pozostałych członków zarządu ta informacja nie docierała albo wiedzieli o tym i nie chcieli wiedzieć – bo że tak funkcjonowali członkowie zarządu w swojej spółce… działy się z takim rozmachem prowadzone działania gospodarcze, które wymagały wydania 100 milionów złotych i nikt tego nie zauważył, i to tylko po to, żeby umożliwić czerpanie zysków przez podmiot znajdujący się w sąsiedztwie…

To jest dla mnie największy szok, w jakim zakresie mogą w naszych działaniach gospodarczych istnieć także elementy działań przestępczych, które nie wychodzą na wierzch na zasadzie, że tak powiem, jakby publicznej tajemnicy. Bo i mieszkańcy musieli o tym wiedzieć; trudno sobie wyobrazić, że ci górnicy nie rozmawiali o tym ze swoimi rodzinami, że takie rzeczy się dzieją. Gdzie były lokalne służby itd.? To jest szokująca sprawa…

Słowa ministra Krzysztofa Tchórzewskiego są porażające. Można powiedzieć, że na KWK „Krupiński” i w JSW działała (a może dalej działa), mówiąc słowami Jerzego Ziętka, szefa Sierpnia ’80 – związku zawodowego, który nie prowadzi działalności gospodarczej – mafia węglowa. O czym powiedział minister, a co z premedytacją przemilczał? Skala ujawnionych przekrętów, poziom zastraszania ludzi wymaga użycia wszystkich służb zabezpieczających interesy naszego państwa, a przede wszystkim przeniesienia śledztwa do prokuratury leżącej poza Śląskiem, np. do Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.

Wzywamy zawodowych dziennikarzy śledczych do zajęcia się tą sprawą. Społeczeństwo polskie musi trzymać rękę na pulsie i włączyć się w proces nadzoru nad tym śledztwem.

Wiarygodność ministrów poznamy po faktach, po podaniu do wiadomości publicznej, od kiedy są im znane te patologiczne umowy – wszak audyty spółek węglowych wykonano w pierwszym półroczu 2016 roku. Dlaczego potrzeba było aż dwóch lat, by przekazać ich wyniki prokuraturze?

Przypominamy jednocześnie, że Ogólnopolski Komitet Obrony Polskich Zasobów Naturalnych od początku 2015 roku wielokrotnie usiłował spotkać się z ministrami Krzysztofem Tchórzewskim i Grzegorzem Tobiszowskim, m.in. w tej sprawie – niestety bez powodzenia.

Ministrowie wierzyli zainteresowanym menedżerom, naukowcom oraz związkowcom i byli odporni na docierające do nich sygnały o patologiach występujących w górnictwie. Nie przejawiali również zainteresowania propozycjami nowych rozwiązań biznesowo-technicznych przedstawianych przez nas w podkomisjach sejmowych w 2016 roku.

Na zakończenie pierwszej części artykułu pozwolę sobie zacytować wpis pochodzący z komentarzy zamieszczonych pod artykułem zamieszczonym przez portal WNP, pt. Silesian Coal bliżej wydobycia w Orzeszu. Znajdziemy go pod linkiem: http://forum.wnp.pl/topic/208690-silesian-coal-blizej-wydobycia-w-orzeszu/page.

„Gość_trzeźwy”, 03 sierpnia 2015

Kolejny raz pytam: jaki jest interes JSW SA, żeby „udostępnić” (sprzedać, wydzierżawić) majątek KWK „Krupiński” niemieckiej konkurencji? Z kim i za ile p. Markowski ten biznes ma klepnięty? Trzeba być ślepym, żeby nie widzieć, że to jest od dawna ustawione i że to jest prawdziwy powód, że Krupiński „się nie opłaca” i że „nie pasuje do profilu wydobywczego”. Kolejny raz w Polsce wyjdzie na to, że to Niemcy będą bogacić się na polskich surowcach, kolejny raz rządzący i zarządzający w Polsce mówią narodowi: jesteśmy do kitu, my nie umiemy zrobić z tego pieniędzy, ale jak Niemcy z p. Markowskim to zrobią, to im się uda…. dzięki temu kilkuset ludzi zarobi na czynsze i kredyty, i niech się cieszą. Propaganda z tego zrobi sukces, a to jest żałosna tragedia.

Wstyd dla rządzących i dla kolejnych zarządów JSW SA. Obawiam się jednak, że oni nie mają wstydu.

(Patrz wystąpienie ministra: http://www.sejm.gov.pl/sejm8.nsf/transmisje_arch.xsp?page=2#5EB7FABA5603B8B6C12582B7002AF8C0 od 18:30:55 do 18:35:08).

Takich komentarzy było w tym czasie dziesiątki, jeśli nie setki. Gdzie były nasze służby – tropiły Aferę Amber Gold? Mamy nadzieję, że teraz sprawy ruszą z kopyta…

Artykuł OKOPZN pt. „Złodziejska nagroda Nobla” znajduje się na s. 1 sierpniowego „Kuriera WNET” nr 50/2018, wnet.webbook.pl.


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł OKOPZN pt. „Złodziejska nagroda Nobla” na s. 1 sierpniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 50/2018, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

 

List otwarty emerytowanych pracowników Państwowego Instytutu Geologicznego do Głównego Geologa Kraju Mariusza Jędryska

Oczywiście Pan jako polityk za przyszłą, a nieuchronną naszym zdaniem katastrofę projektu nie poniesie żadnej odpowiedzialności – bo czym jest w naszej rzeczywistości tzw. odpowiedzialność polityczna?

List otwarty
do wiceministra Ochrony Środowiska, Głównego Geologa Kraju, Pełnomocnika Rządu ds. Polityki Surowcowej Państwa
Pana Mariusza Oriona Jędryska
emerytowanych pracowników PIG-PIB

Nie reprezentujemy żadnego lobby, korporacji, grupy politycznej czy innej organizacji. Jesteśmy po prostu bardzo poruszeni zmianami, które w takim tempie i z własnej woli chce Pan wprowadzić do systemu funkcjonowania państwowej służby geologicznej. (…)

Dlaczego w tylu wypowiedziach publicznych gołosłownie atakuje Pan dorobek, kadrę naukową PIG i jej kompetencje? (…)

Prosimy nie traktować słuchających tych wyjaśnień jako osób naiwnych. Od czasu objęcia przez Pana stanowiska Głównego Geologa Kraju, jeszcze w latach 2005–2007, forsuje Pan radykalną zmianę sposobu administrowania geologią i sprawowania służby geologicznej poprzez projekty kolejnych hybryd, z których ostatnia nazywać się ma Polską Agencją Geologiczną. Służba państwowa to szczególna forma działalności dla wspólnego dobra, którym jest przede wszystkim Polska, a nie agencje, fundusze inwestycyjne czy spółki, które nieuchronnie zajmą się własnymi interesami w biznesie i na giełdzie.

Przy okazji wydrąży Pan Instytut z zasobów kadrowych i finansowych, pozostawiając za to podmiot administracyjno-biznesowy zajęty głównie sobą, bez należytych kompetencji badawczych koniecznych dla sprawowania rzeczywistej służby państwu.

Owszem, mogą i powinny istnieć różne państwowe agencje powołane dla realizacji konkretnych zadań w zakresie gospodarczym i finansowym, ale służba geologiczna musi pozostać obiektywnym źródłem informacji bazującej na wiedzy naukowej, a nie graczem na giełdzie, na której tą informacją można handlować. Taka hybryda kompetencji i zadań to nie furtka, a brama szeroko otwarta korupcji.

Taką oto agencję buduje Pan na gruzach działającej organizacji służby geologicznej, którą dobrze dotąd sprawował stuletni Instytut. Nie można też inaczej zinterpretować Pana poczynań niż konsekwentnego dążenia do zniszczenia Instytutu i jego kadry, gdyż wtedy będzie miał Pan wolną rękę w realizacji swojego życiowego biznesplanu. Niech Pan wybaczy, ale powtarzane przez Pana zapewnienia, że Państwowy Instytut Geologiczny pozostanie, że będzie „naukowym ramieniem” agencji, są niewiarygodne. Świadczą o tym nie słowa, a czyny – czyli obecna polityka realizowana przez Pana i Pana nominatów (nie mających wiele wspólnego z geologią), która już doprowadziła do zapaści organizacyjnej i finansowej Instytutu, nad którym przecież Pan ma iście dyktatorską władzę.

„Reformy” zaczął Pan w Instytucie od podporządkowania sobie Rady Naukowej, obsadzając jej większość swoimi ludźmi. Do kierowania Instytutem zamiast generałów, na których Instytut zasługuje, powołuje Pan kaprali, którzy z niewiedzy kompromitują siebie i instytucję. (…)

Zapewne likwidacja Instytutu poprzez finansowe bankructwo ma przyspieszyć powołanie tak ukochanej przez Pana agencji, agencji, która już spotyka się z krytyką i dystansem nie tylko w środowisku geologicznym, ale nawet wśród członków rządu, który i Pan reprezentuje. Wiele wskazuje na to, że w obliczu pewnych trudności z przekonaniem do swojej koncepcji wdraża Pan metodę tworzenia faktów dokonanych.

Funkcjonariuszami Polskiej Agencji Geologicznej staliby się nowi ludzie przez Pana namaszczeni, niekoniecznie kompetentni w sprawach geologii, skoro i teraz podobni zarządzają Instytutem. Natomiast stanowisko wszechwładnego prezesa przyszłej Polskiej Agencji Geologicznej rezerwuje Pan zapewne dla siebie, o czym świadczą zapisy projektu ustawy. Notabene, jak Pan sobie wyobraża jednoczesne odpowiedzialne sprawowanie funkcji posła lub senatora, wykładowcy akademickiego i prezesa agencji o tak rozbudowanych zadaniach i kompetencjach? (…)

Domagamy się zaprzestania prowadzonej przez Pana destrukcji państwowej służby geologicznej, degradacji Państwowego Instytutu Geologicznego, a instytucje kontrolne Państwa prosimy o pełne zbadanie zasadności Pana działań prowadzonych z determinacją i bezwzględnością bez rzetelnych konsultacji, a także wyjaśnienie ich celu i motywów.

Grażyna Burchart, Teresa Grabowska, Olech Juskowiak, Marta Juskowiak, Krystyna Kenig, Honorata Leszczyszyn, Anna Maliszewska, Bartłomiej Miecznik, Lech Miłaczewski, Ewa Miłaczewska, Jędrzej Pokorski, Krzysztof Radlicz, Jadwiga Radlicz, Wanda Rygiel, Marian Stępniewski, Tadeusz Sztyrak, Ilona Śmietańska, Ryszard Wagner, Maria Wichrowska, Joanna Zachowicz, Stanisława Zbroja

Warszawa, 18.07.2018 r.

Cały list otwarty emerytowanych pracowników PIG-PIB do GGK Mariusza Jędryska znajduje się na s. 15 sierpniowego „Kuriera WNET” nr 50/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

List otwarty emerytowanych pracowników PIG-PIB do GGK Mariusza Jędryska na stronie 15 „Kuriera WNET”, nr sierpniowy 50/2018, s. 3, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

 

Unia uderza w polską branżę drzewną. Kolejne potwierdzenie chęci centralnego sterowania procesami gospodarczymi przez UE

Bariery administracyjne w końcu uderzą i w tych, którzy je tworzą. Jak to się zakończyło w krajach realnego socjalizmu, doskonale wiemy. Czy unijne elity zdają sobie sprawę ze skutków swojej polityki?

Mariusz Patey

Rada Europy i Parlament Europejski zdecydowały, że podstawą do ustalania limitów pozyskiwania drewna w latach następnych będzie pozyskiwanie drewna z lat 2000–2009. Dla naszej gospodarki drzewnej, przemysłu meblowego może to zakończyć się katastrofą. W Polsce mamy coraz lepszą substancję leśną, wzrasta średni wiek drzew. Polskie Lasy Państwowe, prowadząc zrównoważoną gospodarkę, umożliwiając nie tylko prostą zastępowalność drzewostanu, ale stopniowo zwiększając powierzchnię areałów leśnych, mogły bez szkody pozyskiwać coraz więcej surowca. (…)

W roku 2018 planowano uzysk 43 mln3 drewna. Natomiast w latach 2000–2009, które będą podstawą do obliczenia limitów na lata do 2030 roku, uzysk wyniósł średnio 29 mln m3. Możemy zatem obawiać się znacznych deficytów surowca dla naszego przemysłu przetwórczego. (…)

Nasi producenci mebli, papieru, stolarki muszą myśleć wyprzedzająco, jak dostosować się do niekorzystnych dla nich uwarunkowań. Polski rząd, posłowie do europarlamentu muszą walczyć o branżę dającą Polsce miliardy dolarów i euro przychodów. Pomysłem wartym rozważenia jest zezwolenie Lasom Państwowym na obrót drewnem pozyskiwanym z zagranicy. Trzeba także się zastanowić, jak ograniczyć eksport surowego drewna, tak by zapewnić naszej branży przetwórczej możliwości rozwoju.

Pomysł, aby UE regulowała gospodarkę leśną, jest jeszcze jednym argumentem potwierdzających chęć centralnego sterowania procesami gospodarczymi. Można także tu szukać drugiego dna i roli lobbingu koncernów dużych państw UE w narzuceniu regulacji osłabiających konkurencyjność polskich producentów. Tyle, że bariery administracyjne w końcu uderzą także i w tych, którzy je tworzą. Jak to się zakończyło dla gospodarki w krajach realnego socjalizmu, my, Polacy, doskonale wiemy.

Cały artykuł Mariusza Pateya pt. „Unia uderza w polską branżę drzewną” znajduje się na s. 10 lipcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 49/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Mariusza Pateya pt. „Unia uderza w polską branżę drzewną” na s. 10 lipcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 49/2018, wnet.webbook.pl

Skarboferm – jak w II Rzeczpospolitej polsko-francuska spółka z zyskiem wydobywała i sprzedawała węgiel kamienny

„Skarboferm” to skrótowa nazwa spółki polsko-francuskiej utworzonej w celu dzierżawy państwowych kopalń węgla kamiennego na Górnym Śląsku, przejętych przez rząd polski od władz pruskich.

Zenon Szmidtke

Choć formalnie spółka została założona 25 II 1922 r., porozumienie w sprawie jej utworzenia zostało podpisane jeszcze przed plebiscytem na Górnym Śląsku, mianowicie 1 III 1921 r. w Paryżu. Było ono wyrazem koncesji gospodarczych poczynionych przez rząd polski na Górnym Śląsku dla przemysłu francuskiego, w zamian za poparcie Francji dla sprawy polskiej przynależności państwowej Górnego Śląska. To specyficzne przedsiębiorstwo funkcjonowało do czasu wybuchu II wojny światowej.

Dla rządu polskiego zasadniczy cel jego powstania i funkcjonowania nie stanowiły korzyści ekonomiczne, lecz obrona i utrwalanie polskiej racji stanu. Rzecz jasna, finansowy zysk był pierwszoplanowym motywem zaangażowania się w spółce grupy francuskich przemysłowców, jednakże przez cały czas swej działalności w spółce nie zapominali oni o respektowaniu polskiej racji stanu, do czego obligowało ich powstanie spółki na mocy umowy międzyrządowej w określonym momencie dziejowym. (…)

Kapitał zakładowy Skarbofermu został wpłacony w połowie przez akcjonariuszy francuskich. Drugą połowę wpłacił skarb państwa polskiego za pożyczkę od rządu francuskiego na 9 lat, oprocentowaną w wysokości 5% rocznie. (…)

Dnia 19 XII 1921 r. rząd francuski złożył w Polskiej Krajowej Kasie Pożyczkowej w Warszawie do dyspozycji rządu polskiego kwotę 150 000 000 marek niemieckich z przeznaczeniem na wpłatę polskiej części kapitału akcyjnego. Tę pożyczkę rząd polski całkowicie spłacił już w lutym 1927 r. ze swych dochodów z należnego mu czynszu dzierżawnego Skarbofermu i z należnej mu jako akcjonariuszowi dywidendy.

Od 25 II 1922 r., to jest dnia Walnego Zgromadzenia Założycielskiego spółki, wybitny Polak i Górnoślązak Wojciech Korfanty był przewodniczącym Rady Nadzorczej Skarbofermu, a tym samym ─ na podstawie § 17 statutu spółki ─ również prezesem Komitetu Stałego. (…)

Biorąc za podstawę swej działalności na polu gospodarczym dwa uzyskane w 1922 r. kluczowe stanowiska: prezesa Rady Nadzorczej Skarbofermu oraz prezesa Rady Nadzorczej Banku Śląskiego SA w Katowicach, Korfanty postawił przed sobą zadanie integracji przemysłu górnośląskiego z organizmem gospodarczym państwa polskiego. Chciał to osiągnąć za pomocą stopniowego i systematycznego wzmacniania roli kapitału polskiego w tym przemyśle, mianowicie przez skoordynowanie akcji kapitału polskiego na Górnym Śląsku i w Wielkopolsce, pozyskiwanie kapitalistów niemieckich do celów gospodarczych państwa polskiego w wyniku prowadzenia korzystnej dla nich polityki podatkowej oraz polonizowanie kadry kierowniczej obcych przedsiębiorstw. (…)

Skarboferm był koncernem, w którego skład w 1922 r. wchodziły 3 kopalnie węgla: „Król” w Królewskiej Hucie, „Bielszowice” w Bielszowicach i „Knurów” w Knurowie; również w Knurowie koksownia wraz z fabrykami produktów ubocznych odgazowania węgla kamiennego: benzolu, smoły i produktów amoniakalnych: amoniaku, siarczanu amonowego; brykietownia przy kopalni „Król”. Kopalnia „Król” w Królewskiej Hucie (obecnie Chorzów) w 1922 r. dzieliła się na 4 kopalnie ─ „Wyzwolenie”, „Święta Barbara”, „Król-Święty Jacek”, „Król-Piast”.

Spośród kopalń górnośląskich, właśnie w kopalniach Skarbofermu zaznaczył się w okresie międzywojennym największy wzrost wydajności pracy. Kardynalną przyczyną przewagi Skarbofermu nad innymi koncernami była „stała i systematyczna modernizacja kopalń, przeprowadzana dzięki przeznaczeniu w umowie dzierżawnej stałej sumy (6% rocznie od kapitału zakładowego) na inwestycje. (…)

W marcu 1931 r. Skarboferm uruchomił na wydzierżawionym przez siebie nabrzeżu w porcie w Gdyni transporter taśmowy skombinowany z wywrotnicą wagonową boczną systemu polskiego inżyniera Gustawa Willimka, jedyne w świecie urządzenie o takiej konstrukcji. Urządzenie to, którego właścicielem był Skarbopol (Morski Eksport Węgla i Koksu z Polskich Kopalń Skarbowych na Górnym Śląsku Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością w Gdyni), służyło do przeładunku węgla z wagonu na statek. Zostało wykonane przez firmę Pohlig z Kolonii.

Wagon z węglem wciągano na platformę, która posiadała silnie przytrzymujące go chwytaki. Platformę wraz z wagonem podnoszono i przechylano, w wyniku czego zawartość wagonu wpadała do leja, a z niego do przesuwających się pod nim małych kubełków przymocowanych do „taśmy bez końca”. Taśma podciągała kubełki ponad luk statku. W punkcie zwrotnym taśmy kubełki przechylały się, wysypując węgiel do luku przez rurę teleskopową. Na dolnej, powracającej części taśmy puste kubełki wracały pod lej, gdzie ponownie napełniały się węglem. Teoretyczna zdolność przeładunkowa tego urządzenia wynosiła około 650 ton na godzinę. W drugiej połowie 1932 r. zarząd Skarbopolu urządził uroczystą demonstrację opisywanego urządzenia, podczas której ładowano motorowy transportowiec norweski „Tecero”, zabierający 7 400 ton węgla do Argentyny.

Były to działania Czesława Klarnera, a także innych członków władz Skarbofermu, w imię idei, którą Klarner podzielał z Eugeniuszem Kwiatkowskim, że Górny Śląsk i Pomorze są dwoma fundamentami niezależności gospodarczej i politycznej Polski.

Cały artykuł Zenona Szmidtkego pt. „Polskie Kopalnie Skarbowe na Górnym Śląsku Spółka Dzierżawna” można przeczytać na s. 8 i 9 lipcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 49/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Zenona Szmidtkego pt. „Polskie Kopalnie Skarbowe na Górnym Śląsku Spółka Dzierżawna” na s. 8 lipcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 49/2018, wnet.webbook.pl

Dlaczego przewodzi Pan oddawaniu polskich złóż węgla zagranicznym przedsiębiorcom? List otwarty do Dominika Kolorza

Związki zawodowe z przywódcami na listach płac pracodawców nie mają żadnej wiarygodności. Trzeba być pozbawionym honoru, godności oraz szacunku dla siebie i innych, by funkcjonować w takich układach.

Ogólnopolski Komitet Obrony Polskich Zasobów Naturalnych

Panie przewodniczący Kolorz!

(…) Kiedy za rządów PO-PSL import węgla do Polski przekroczył 10 milionów ton, Pan na granicach organizował blokady. Kiedy w ubiegłym roku jego import przekroczył 13,3 miliona ton – Pan siedział cicho jak mysz pod miotłą. W tym roku import węgla przekroczy 15 milionów ton, a Pan zachowuje się jak struś i chowa głowę w piasek. (…)

Jakim prawem wywiera Pan nacisk na rządzących, by – sprzeniewierzając się narodowi będącemu prawowitym właścicielem bogactw naturalnych na terytorium Polski – pospołu z Panem i kliką Panu podobnych zdrajców interesu narodowego – przystąpili jak najprędzej do sfinalizowaniu aktu grabieży, jakim jest przekazanie KWK „Krupiński” w zagraniczne posiadanie? Ściślej mówiąc, w posiadanie zagranicznych funduszy emerytalnych, pomnażających środki dla swoich podopiecznych w bogatych państwach, bazujących na ogłupiającym i zaślepiającym chciejstwie polskich urzędasów związkowych, nie mających nic wspólnego z przywódcami związkowymi autentycznie i perspektywicznie dbającymi o byt obecny oraz przyszły ludzi pracy? (…)

Z czego budżet państwa polskiego będzie czerpał środki na zaspokojenie tych zobowiązań, czyli regularne wypłacanie emerytur już w niedalekiej przyszłości, na spłatę ogromnego zadłużenia państwa, jeżeli liczące się przedsiębiorstwa produkcyjne, korporacje handlowe i usługowe należą do właścicieli zagranicznych, płacą symboliczne podatki, przy eksporcie – 0% podatku VAT – oraz lokują lwią część zysków za granicą, a rolnictwo polskie doprowadzane jest do całkowitej zapaści?

Co pozostanie, jeżeli Pan z kolesiami dodatkowo odda obcym najcenniejsze polskie surowce naturalne – ostatnią bazę, na której można by wypracowywać sukcesywnie dochody, uniemożliwiając ogłoszenie upadłości Polski i jej ostateczny rozbiór?

Czemu ma służyć naiwne przekonywanie górników, że zagraniczne przedsiębiorstwa nie będą starały się wprowadzać metod podziemnego zgazowania węgla, przez co oni nie będą tracić miejsc pracy? Otóż na świecie metody te są bardziej dopracowane niż w Polsce. Natomiast Polska ma duże prawdopodobieństwo stać się poligonem doświadczalnym dla wdrażania tych metod, tak jak została sprowadzona ostatnio do rangi międzynarodowego śmietniska. (…)

Nadto wzywamy Pana do zaprzestania haniebnych i destrukcyjnych działań na szkodę Państwa i narodu Polskiego. Wzywamy Pana oraz wszystkich górników do włączenia się w starania, jakie podejmuje nasz Komitet, zmierzające do przywrócenia eksploatacji węgla w KWK „Krupiński” oraz udostępnienia złoża węgla koksowego pod zarządem utworzonej w tym celu spółdzielni.

Skandaliczne decyzje podjęte w sprawie tej kopalni spotkały się ze zdecydowanym potępieniem społecznym, jak i wolą zorganizowania zbiórki funduszy na przywrócenie w niej wydobycia węgla. Również Pańska postawa i działania, Panie Przewodniczący, są zdecydowanie potępiane.

Czy takie działania podpadają pod określenie zdrady interesu narodowego Polaków?

Cały List Otwarty Obywatelskiego Komitetu Obrony Polskich Zasobów Naturalnych do Dominika Kolorza znajduje się na s. 1 lipcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 49/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

List Otwarty Obywatelskiego Komitetu Obrony Polskich Zasobów Naturalnych do Dominika Kolorza na s. 12 lipcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 49/2018, wnet.webbook.pl

Czy aktualny Główny Geolog Kraju dąży do ukrytego celu – zniszczenia nauki w Państwowym Instytucie Geologicznym?

Gdy pisałam pierwszy artykuł o „lepszej zmianie” w Państwowym Instytucie Geologicznym, myślałam, że będzie to jeden tekst. Ale puzzle geologiczne zaczęły składać się w coraz bardziej szokującą całość.

Danuta Franczak

Za zdobyte na drodze konkursowej kilkanaście milionów złotych z „Fundacji na rzecz nauki polskiej” zakupiono unikatowe urządzenia do datowania skał i określania izotopów stabilnych – australijską mikrosondę jonową SHRIMP.

Wykorzystanie potencjału mikrosondy SHRIMP napotkało natychmiast po przyjściu nowej władzy na nieoczekiwane trudności. I tak, nie wyrażono zgody na powołanie rady programowej, która, składając się z wybitnych naukowców wykorzystujących tego typu urządzenia, mogłaby poszerzać krąg użytkowników.

W połowie realizacji zamknięto finansowanie pierwszego pakietu analiz, w ramach którego pracownicy PIG spoza laboratorium mieli nabyć umiejętności optymalnego wykorzystania tego urządzenia. (…)

W 2017 roku przy okazji zmian organizacyjnych mikrosondę SHRIMP i inne laboratoria oddzielono od pionu badawczo-rozwojowego i umieszczono w pionie ogólnym, którym przez jakiś czas zarządzał „fachowiec” od laboratoriów, prawnik dr Tomasz Nowacki. Przy okazji zlikwidowano też pracującym na mikrosondzie stanowiska naukowe. Wspomnę, że w wiodących służbach geologicznych, takich jak brytyjska BGS, w laboratoriach są głównie stanowiska naukowe. „Fachowość” tej osoby, obecnie dyrektora PIG-PIB na obszarze zarządzania nauką, uwidacznia się w liście do pracowników Instytutu z maja br., w którym dyrektor Nowacki pisze: „PIG-PIB będzie miał stabilne finansowanie zapewnione przez MNiSZW, NCN oraz kontrakty PAG”. Czy Narodowe Centrum Nauki, które przyznaje środki wyłącznie w drodze konkursów, zdaje sobie sprawę, że ma zapewnić PIG stabilne finansowanie? (…)

Niedawno zlikwidowano prowadzoną od wielu lat w wydawanym przez PIG „Przeglądzie Geologicznym” zakładkę dotyczącą informacji z konferencjach naukowych, w których brali udział geolodzy z PIG i z innych instytucji zajmujących się naukami o Ziemi.

Nie można odwołać się do Rady Naukowej, w której 2/3 osób pochodzi z nadania ministra Jędryska. I nie są to, jak w normalnie funkcjonujących tego typu ciałach, osoby delegowane przez swoje instytucje, lecz znajomi wskazani przez GGK. Nie ma zatem mowy o ścieraniu się opinii i wypracowywaniu optymalnych rozwiązań.

Jeszcze nigdy w historii PIG odsetek odrzucanych wniosków o rozpoczęcie procedur związanych z awansami naukowymi pracowników PIG, w tym profesorskich, nie był tak wysoki.

Całościowego obrazu sytuacji dopełnia odmowa wszczęcia przewodu doktorskiego, co jak potwierdzają moi znajomi z innych uczelni, praktycznie się nigdy nie zdarza. Pan Borkowski nie reaguje, a poziom naukowy obniża się drastycznie. Cel może być tutaj tylko jeden – zniszczenie kadry naukowej Instytutu. Pojawiły się już działania ukierunkowane na zwolnienia pracowników mianowanych, czyli profesorów. Instytut bez profesorów i nowoczesnego zaplecza laboratoryjnego nie będzie przecież istniał. (…)

W końcu 2012 roku PIG przy poparciu Brytyjskiej Służby Geologicznej został przyjęty na warunkach preferencyjnych do elitarnego konsorcjum ECORD (European Consortium for Ocean Research Drilling), które zajmuje się badaniem geologii den mórz i oceanów. Już w następnym roku naukowiec z PIG został włączony w ekspedycję bałtycką tej organizacji, podczas której wykonano kilkanaście wierceń. Młodzi pracownicy PIG odbyli szkolenia dotyczące metod badawczych stosowanych dla rdzeni osadów morskich w ich magazynie w Bremie.

Dla PIG i polskiej geologii ECORD skończył się wraz z nastaniem nowego Głównego Geologa Kraju i nowych władz PIG. Po prostu zrezygnowano z płacenia składek, nie starając się nawet o dotacje na ten cel z MNiSZW. Mamy zatem kupić statek, a nawet statki do badań geologii mórz w ramach PROGEO, nie mając kontaktu z tymi badaniami.

A może każdy kontakt, każda inicjatywa i każda diagnoza geologiczna jest właściwa tylko wtedy, gdy pochodzi z jedynego możliwego dzisiaj źródła? Musi być tylko w jednych rękach, tak jak projektowana PAG w rękach nieomylnego i nieusuwalnego prezesa.

Mierzymy w odległe cele w przyszłości, a chyba zapomina się o teraźniejszości. Pozytywne rezultaty tych działań (eksploatacja złóż oceanicznych) podobno będą widoczne za około 50 lat. Tylko, czy już teraz nie jest aż zanadto widoczne, że planista jest niewiarygodny? Wokół niego – tylko propaganda i destrukcja naukowego zaplecza polskiej geologii.

Cały artykuł Danuty Franczak pt. „Ukryty cel – zniszczyć naukę w Państwowym Instytucie Geologicznym?” znajduje się na s. 8 lipcowego „Kuriera WNET” nr 49/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Danuty Franczak pt. „Ukryty cel – zniszczyć naukę w Państwowym Instytucie Geologicznym?” na s. 8 lipcowego „Kuriera WNET” nr 49/2018, wnet.webbook.pl