Osiedle Piaski w Czeladzi. Historia najatrakcyjniejszego architektonicznie osiedla robotniczego w Zagłębiu Dąbrowskim

Zespół urbanistyczny składał się ze 160 domów mieszkalnych i użytkowych o kilkunastu typach zabudowy, zaopatrzonych w piece kaflowe, wodociągi, oświetlenie elektryczne oraz lokalny system kanalizacji.

Anna Binek-Zajda

Zdjęcia: Krystian Niedbał

Nieodzownym elementem dobrze prosperującej kopalni, szczególnie na terenie znacznie oddalonym od właściwego organizmu miejskiego, gdzie przemysł nie posiadał odpowiedniej infrastruktury, było osiedle przeznaczone dla załogi i usytuowane w bezpośrednim sąsiedztwie macierzystego zakładu, co było zresztą zgodne z panującymi wówczas tendencjami. Powszechność zastosowania takiego rozwiązania wypływała, pomijając filantropijne założenia, głównie z dążenia do zatrzymania wykwalifikowanej kadry robotniczej na miejscu, jak i trwałego związania jej z pracodawcą, minimalizując przy tym fluktuację oraz braki kadrowe, co przekładało się na większe zyski z tytułu prowadzenia działalności gospodarczej.

Ulica 3 kwietnia. Pierwsze domy robotnicze z końca XIX wieku

Organizacja przestrzeni osiedla patronackiego na Piaskach rozpoczęła się w roku 1882 budową pierwszych wielorodzinnych domów robotniczych. Symetryczny zespół 16 ceglanych, dwukondygnacyjnych budynków pokrytych dwuspadowym dachem, usytuowany kalenicowo względem nowo założonej ulicy (dziś noszącej miano najstarszej) został uzupełniony o przynależne do każdego z mieszkań pomieszczenia gospodarskie do drobnej hodowli zwierząt. Zgrupowane po trzy, formowały w ten sposób niewielką budowlę, odznaczającą się oryginalną formą uzewnętrznioną przez rodzaj drewnianej altany z dekoracją snycerską.

Na początku XIX wieku oddano do użytku lokale wyróżniające się wysokim standardem i przeznaczone dla najwyższej kadry zarządzającej zakładu górniczego, następne służące rodzinom robotniczym oraz pracownikom nadzoru, a także gmachy o charakterze administracyjnym. Występujące na określonym obszarze budynki o mało zróżnicowanych bryłach, choć nie harmonizowały ze sobą poprzez wyodrębniony styl architektoniczny, łączyła typizacja form, powtarzalność materiałów i jednakowy repertuar wykorzystywanych detali dekoracyjnych: lizen, opasek okiennych oraz drzwiowych, a także gzymsów.

Na terenie osiedla, poza obecną ulicą Sikorskiego, przy której znajdowały się otoczone ogrodami budynki odznaczające się willowym typem zabudowy i użytkowane przez członków zespołu zarządzającego, nie istniał sztywny podział na kwartały odpowiadające miejscu w hierarchii organizacyjnej kopalni „Czeladź”. O przeznaczeniu zazwyczaj decydował standard wyposażenia.

Zabudowa mieszkaniowa dla urzędników

Mieszkania dla urzędników, budowane z materiałów dobrej jakości i starannie wykończone, tworzyły: trzy–cztery pokoje, kuchnia, łazienka oraz toaleta. Średni metraż rzeczonych nieruchomości oscylował na poziomie 90 m². Natomiast powierzchnia lokali robotniczych sięgała maksymalnie 47 m². Z reguły składały się one z dwu (niekiedy trzech) izb mieszkalnych w układzie amfiladowym, z których jedna pełniła również rolę kuchni, a także z ustępu ulokowanego na zewnątrz.

Dalsza faza rozbudowy osiedla nastąpiła po I wojnie światowej. Było ono już wtedy na tyle rozwinięte, iż zarządy kopalń „Czeladź” oraz drugiej, funkcjonującej w mieście pod nazwą „Saturn”, wystąpiły z tyleż odważną, co oryginalną inicjatywą odłączenia się od miasta Czeladzi i utworzenia osobnej gminy przemysłowej. Chociaż dyrektorzy obu przedsiębiorstw niestrudzenie lobbowali w Warszawie w tej sprawie, forsowany przez nich plan nigdy nie został zrealizowany, zapewne z powodów natury prawnej. Niewykluczone także, że na przeszkodzie stanął sprzeciw władz miasta, którego dochody zostałyby w znaczącym stopniu zredukowane. Ostatni etap inwestycji zrealizowano w pierwszej połowie lat 30. XX wieku. Z czasem rozwój przestrzenny osiedla patronackiego wzbogacony został o szeroki program socjalny.

Wznoszone stopniowo ogólnodostępne budynki, kontrastujące z pozostałymi swego rodzaju indywidualnym obliczem, wydatnie urozmaicały dotychczasową kompozycję. Do 1914 r. Piaski otrzymały dwie szkoły, ochronkę dla dzieci, dom dla nauczycieli, noclegownię i jadalnię. W dwudziestoleciu międzywojennym zbudowano kolejny budynek szkolny, okazały Klub Urzędników oraz sklepy.

Dom wyższego urzędnika

Wytyczona przez francuskich decydentów polityka społeczna uwzględniała również zaopatrzenie kolonii mieszkaniowej w odpowiedni zasób terenów zielonych, wpływających na ogólną estetykę układu, lecz w głównej mierze służących załodze do wypoczynku. Szczególny wpływ na kształtowanie całości przestrzennej miała koncepcja miasta-ogrodu sformowana przez angielskiego urbanistę Ebenezera Howarda. Inspirowane wspomnianą ideą ogródki przydomowe nie tylko sprawiały wrażenie bliskości przyrody. Nade wszystko dawały możliwość uprawy roślin na własne potrzeby. Podstawowym jednak sposobem zazielenienia osiedla były szpalerowe nasadzenia drzew wzdłuż ulic. Natomiast istotne dla codzienności miejsca, niewątpliwie oddziałujące na komfort życia były ogólnodostępne duże parki.

W rezultacie trwającego prawie pięć dekad procesu inwestycyjnego powstał nad wyraz nietuzinkowy zespół urbanistyczny, cechujący się efektownym wyglądem i zachowany do współczesności w stosunkowo kompletnym stanie, składający się ze 160 domów mieszkalnych i użytkowych, spośród których można wyróżnić kilkanaście typów zabudowy; zaopatrzonych w piece kaflowe, wodociągi i oświetlenie elektryczne z sieci kopalnianej oraz lokalny system kanalizacji, 11 343 metrów bieżących ulic o trwałej nawierzchni, 12 ha parków, ogrodów i zieleńców.

Kościół pw. MB Bolesnej

Warto dodać, że kompozycja osiedla korespondowała z industrialnymi obiektami, tworząc specyficzny kod znaczeniowy dla komunikowania się z otoczeniem. Czytelność języka w ramach ukształtowanego systemu form przestrzennych wyraźnie ułatwiała identyfikację mieszkańców z miejscem zamieszkania. Występujące na jego obszarze kulturowe nakazy i zakazy, a także powinności towarzyszące codziennemu życiu integrowały zbiorowość, czyniąc ją homogeniczną wspólnotą, której rytm życia wyznaczała kopalnia.

Rzadkim przykładem patronackiego finansowania kompleksowej budowy obiektu sakralnego stanowiła świątynia pod obecnym wezwaniem Matki Bożej Bolesnej, udanie wkomponowana w osiedlową architekturę.

Potrzeby wiernych wspierane były przez francuski zarząd spółki, którego przedstawiciele, wywodzący się z katolickich środowisk, hołdowali przekonaniom o niezmienności i nienaruszalności praw naturalnych oraz boskich. Oparta na doktrynie katolickiej struktura społeczności zamieszkującej Piaski w istocie bazowała na przyjętym hierarchicznym porządku ludzi, rzeczy i wartości.

Zdjęcia są własnością Muzeum „Saturn” w Czeladzi.

Ul. Krzywa. Domy robotnicze wzniesione w latach 20. XX w.

Cały artykuł Anny Binek-Zajdy pt. „Zagłębiowski Nikiszowiec” znajduje się na s. 11 lutowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 56/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Anny Binek-Zajdy pt. „Zagłębiowski Nikiszowiec” na s. 11 lutowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 56/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Studio Dublin – 22 lutego 2019 – W gronie korespondentów: Bogdan Feręc, Polska – IE, Alex Sławiński i Kuba Grabiasz

W piątkowe przedpołudnie w Radiu WNET, tradycyjnie wieści spod nieba Irlandii i sąsiedniej Brytanii. Wywiady, analizy, przeglądy prasy, reportaże i korespondencje z różnych zakątków Irlandii i Anglii.

Prowadzenie: Tomasz Wybranowski i Tomasz Szustek (gościnnie)

Wydawca: Tomasz Wybranowski

Realizacja: Tomasz Wybranowski (Dublin)

Realizacja: Paweł Chodyna (Warszawa)

Produkcja: Katarzyna Sudak i Studio 37 Dublin


Piątkowe Studio Dublin, 22 lutego 2019 roku, rozpoczęła korespondencja Bogdana Feręca, redaktora naczelnego portalu Polska – IE.  Rozmawialiśmy o tym, że organizacje zrzeszające handlowców detalicznych z Republiki Irlandii, ale też z Wielkiej Brytanii, opracowały swoiste ostrzeżenie dla konsumentów z obu krajów.

 

Bogdan Feręc, portal Polska-IE – Radio WNET Irlandia

Agendy poinformowały, że spodziewają się znacznie wyższych wzrostów cen detalicznych, niż mówią o tym analizy ekonomiczne. 

W „Studiu Dublin” Bogdan Feręc poruszył także temat wyroku sądu włoskiego w sprawie dwóch tanich linii lotniczych. Od stycznia ubiegłego roku klienci Ryanair mogli zabrać za darmo tylko małą, osobistą torbę, ale musieli także zapłacić dodatkowo za pierwszeństwo wejścia na pokład, by zabrać dwa bagaże do kabiny – małą walizeczkę i torbę.

Zasady na tyle nie spodobały się podróżnym, iż zgłosili tę sprawę do włoskiego Urzędu ds. Konkurencji, który uznał, iż ich skargi są zasadne. Nie tylko Ryanair spotkała kara, bo bardzo podobną politykę prowadzi Wizz Air, który także otrzymał karę grzywny, jednak znacznie niższą.

 

 

W przeglądzie prasy irlandzkiej, dzisiaj Tomasz Szustek i Tomasz Wybranowski omawiali artykuły i relacje dziennikarzy „The Irish Times” i „Irish Independent”.

Tomasz Szustek omówił jeden z tekstów z piątkowego wydania „Irish Independent”, w którym autorzy napisali, że Unia Europejska zamierza nieco nagiąć reguły wspólnotowe, aby Brexit nie spowodował dużych strat w sektorze mleczarskim i producentów wołowiny.

 

 

Tomasz Wybranowski omówił m.in. tekst z piątkowego wydania „The Irish Times”. Otóż oficerem ds. języka irlandzkiego w Kerry, mianowany został nie kto inny, a Rosjanin urodzony w Moskwie.

Dr Viktor Bayda uczył się języka galeickiego przez dziesięć lat w Moskwie. Mianując Baydę na stanowisko Comhchoiste Ghaeltacht Uíbh Ráthaigh władze organizacji społecznej z południowej części Kerry mają nadzieję, że uda mu się wypromować modę na naukę tego języka, o czym przekonany jest także sam Viktor.

 

 

W piątkowym „Studiu Dublin” w tym tygodniu zadebiutował kącik sportów irlandzkich. W swoim debiucie Kuba Grabiasz opowiadał o tym, jak wiedzie się rugbystom Irlandii w tegorocznej edycji „Six Nations Cup” / „Pucharu Sześciu Narodów”.

 

 

 

W drugiej odsłonie przeglądu prasy, Tomasz Szustek mówił o tym, że tradycyjne wyjazdy w Dniu św. Patryka po świecie irlandzkich ministrów najprawdopodobniej nie odbędą się. Powód? Brexit.

Irlandzki rząd pracuje nad ustawami, które mają obronić Republikę Irlandii przed skutkami Brexitu.

Aż dwa na pięć stanowisk pracy mogą w Republice Irlandii być utracone przez obywateli i rezydentów na rzecz … bezdusznych robotów i maszyn, donosi piątkowy „The Irish Times”, który przeczytał Tomasz Wybranowski.

 

 

W irlandzkim kalendarium, tym razem rocznica związana z datą 22 lutego i dublińskim cmentarzem Glasnevin. Tomasz Szustek przypomniał, że 22 lutego miało miejsce z pozoru mało istotne wydarzenie, ale które zapoczątkowało bardzo ważny rozdział w życiu narodu irlandzkiego. 

 

Fot. archiwum Studio 37

Obecnie, na prawie 50ha cmentarza leżą doczesne szczątki ponad półtora miliona ludzi, dlatego mówi się teraz, że jest to największe zgromadzenie Irlandczyków w historii.

Był to, co może wydawać się dziwne pierwszy cmentarz dla katolików w Dublinie. Prawo brytyjskich okupantów zabraniało zakładania wyłącznie katolickich cmentarzy, a katolicy mogli być chowani na protestanckich cmentarzach, ale ze zredukowanym do minimum nabożeństwem, co oczywiście było powodem wielu zatargów i konfliktów.

 

 

W finale programu „Londyński WNETowy Zwiad” i gorąca koresponencja z Londynu Aleksandra Sławińskiego, szefa angielskiego oddziału naszego radia. 

 

Aleksander Sławiński.
Alex Sławiński, Radio WNET Londyn. Fot. archiwum Alexa Sławińskiego.

 

 

Partnerem programu Studio Dublin jest portal Polska – IE  https://www.polska-ie.com/

 

 https://www.polska-ie.com/

Zapraszamy na nasze konto instagramowe: https://www.instagram.com/studio37dublin/

Tomasz Wybranowski, redaktor wydania i prowadzący Studio Dublin. Produkcja Studio 37 Dublin. 

Stanowisko OKOPZN i polskiego lobby przemysłowego wobec rządowego projektu polityki energetycznej Polski do 2040 roku

Głównymi nośnikami energetycznymi w naszym projekcie są geotermia i wodór pozyskany z podziemnego procesowania węgla kamiennego i brunatnego, uzupełniane energią z wody, biogazu i biomasy.

Obywatelski Komitet Obrony Polskich Zasobów Naturalnych

Wizja i wartości nadrzędne PEP 2040 wg Ministerstwa Energii

W świetle obecnej polityki Unii Europejskiej prezentowany przez Ministerstwo Energii projekt PEP 2040 uwzględnia wymóg ciągłego ograniczania emisji ze spalania węgla kamiennego i brunatnego poniżej 550 g/kWh zgodnie z BAT (najlepszych nowych dostępnych technik i technologii) oraz wymóg dynamicznego wzrostu bez emisyjnego wytwarzania energii z energetyki jądrowej (EJ) i OZE (farm wiatrowych i fotowoltaicznych), co wymusza konieczność wprowadzenia kosztownego rynku mocy.

Oznacza to w sposób niepodważalny, że koszty produkcji energii w 2040 r. w obecnym Krajowym Systemie Energetycznym (KSE) będą kształtowały się na górnych możliwych poziomach wytwarzania prądu ciepła i chłodu, co pozbawi gospodarkę krajową konkurencyjności a samorządy i gospodarstwa domowe doprowadzi na skraj ubóstwa energetycznego.

Wizja miksu energetycznego Polski w 2040 r. wg Ministerstwa Energii

  1. Węgiel – < 60% (nie określono % udziału w rynku 2040 r.),
  2. OZE – > 25% (zwiększanie udziału w rynku z OZE w 2040 r.),
  3. EJ – ok. 10 – 15% (6 – 9 GW),
  4. Kinetyka wody – ok. 5%.

(…) Wizja i wartości nadrzędne PEP 2040 wg strony społecznej

Nowy model Krajowego Systemu Energetycznego PEP 2040 proponowany przez stronę społeczną uwzględnia, podobnie jak model ME, konieczność ograniczenia emisji, z tą jednak różnicą, że bardziej restrykcyjnie podchodzi do ochrony środowiska naturalnego poprzez stopniowe wyłączanie z obiegu generatorów prądu, ciepła i chłodu opartych na technologii spalania węgla kamiennego i brunatnego i zastąpienie ich gazem uzyskiwanym z podziemnego procesowania węgla zarówno kamiennego, jak i brunatnego oraz w oparciu o krajowe, w większości odnawialne źródła energii. Głównymi nośnikami energetycznymi w naszym projekcie PEP 2040 jest geotermia oraz wodór pozyskany z podziemnego procesowania węgla kamiennego i brunatnego, uzupełniane energią z wody, biogazu i biomasy, przy równoczesnym minimalnym wykorzystaniu drogiej i niestabilnej energii z wiatru i słońca. Wszystkie te źródła energii są paliwami prawie bezemisyjnymi, które będą wykorzystane w nowych inwestycjach w energetyce rozproszonej (prosumenckiej) w generatorach niskiej mocy, w samobilansujących się energetycznie klastrach wspomaganych przez lokalne magazyny energii. Zaproponowany przez stronę społeczną nowy model energetyczny PEP 2040 zapewni większe bezpieczeństwo państwu, a gospodarce, samorządom i gospodarstwom domowym – bardzo konkurencyjne ceny i satysfakcjonujące wskaźniki SAIDI i SAIFI.

Skutkiem ubocznym wdrożenia nowego modelu dla spółek PGE, Energa, Enea i Tauron oraz operatora przesyłu (PSE) i spółek dystrybucji energii będzie systematyczne zmniejszanie się ich udziału w wytwarzaniu i sprzedaży energii z dotychczasowego KSE, opartego na dużych jednostkach wytwórczych, generujących drogą i niestabilną energię emisyjną. Rynki i przychody tych spółek z roku na rok będą przejmowane przez podmioty gospodarcze, które będą inwestować w energetykę rozproszoną opartą na cieple ziemi i gazie, w tym uzyskiwanym z podziemnego procesowania węgla zarówno kamiennego, jak i brunatnego oraz na innowacyjnych technologiach.

Ze względu na maksymalizację stopnia bezpieczeństwa energetycznego kraju, maksymalizację wpływów do budżetu oraz możliwość generowania potężnych zysków, które powinny zasilać Narodowy Fundusz Emerytalny, zaproponowany przez stronę społeczną obywatelski model PEP 2040 nieodwołalnie wymaga pełnej kontroli Skarbu Państwa nad tym najbardziej strategicznym sektorem w gospodarce.

Alternatywnym rozwiązaniem sprawowania kontroli nad strukturą geologiczną Polski i sektorem paliwowo-energetycznym przez Skarb Państwa, jeszcze bardziej wpisującym się w oczekiwania spauperyzowanego społeczeństwa, byłoby uwłaszczenie obywateli na zasobach naturalnych. Uniemożliwiłoby to korzystania osobom nieuprawnionym z bogactwa, jakim obdarzyła nasz kraj matka natura. Zrekompensowałoby to polskim obywatelom dotychczasowe wywłaszczenie z nieruchomości na powierzchni ziemi oraz ciągle rosnące zadłużenie państwa, samorządów, firm i gospodarstw domowych w okresie 30-letniej transformacji ustrojowej.

Polityka energetyczna Polski do 2040 r. według strony społecznej

Zdaniem strony społecznej nowy model biznesowy przyszłego sektora paliwowo-energetycznego powinien być oparty na maksymalnym udziale energetyki rozproszonej w klastrach energii wytwarzanej z dwóch podstawowych nośników energetycznych:

  1. Geotermii i wód termalnych jako krajowego i bezemisyjnego, odnawialnego, prawie niewyczerpalnego źródła energii, z którego można korzystać na obszarze 2/3 powierzchni Polski;
  2. Wodoru pozyskanego (po dopracowaniu technologii) z podziemnego zgazowania węgla kamiennego i brunatnego, który z naszych zasobów, wg wiarygodnych szacunków, moglibyśmy wytworzyć w ilości ok. 100 bln m3, co zaspokoiłoby potrzeby krajowe – przy dzisiejszym popycie – na ok 10 tys. lat.

Wizja miksu energetycznego Polski w 2040 r. wg strony społecznej

  1. Geotermia głęboka w skałach plutonicznych – ok. 20%;
  2. Wodór, CH4 – z podziemnego zgazowania węgla kamiennego i brunatnego (np. metodą górnictwa otworowego oraz BAT ) – ok. 40%;
  3. Węgiel oparty na dotychczasowej technologii spalania – ok. 20%, z tendencją malejącą w następnych latach;
  4. Biogaz, biomasa – ok. 10%, z zastosowaniem najlepszych technologii;
  5. Kinetyka wody – ok. 5%;
  6. Wiatr, słońce – malejące z dotychczasowych technologii, zwiększające się w miarę rozwoju nowych technologii, które byłyby stabilniejsze i nie wymagałyby rządowego wsparcia finansowego – ok. 5%.

(…) Projekt Polityki Energetycznej Polski 2040 autorstwa Ministerstwa Energii opracowywany był bardzo długo (12 lat) i przez prawie te same osoby, które zasiadały w rządzie również w latach 2005–2007, a później były posłami opozycyjnymi podczas 8-letnich rządów koalicji PO-PSL. Autorzy projektu jako przedstawiciele rządu i opozycyjni posłowie partyjni, finansowani milionowymi subwencjami z budżetu państwa, oprócz ogromu czasu mieli również do dyspozycji dodatkowo setki mln zł, tysiące urzędników, setki ekspertów oraz dziesiątki prawników na jego przygotowanie. Pomimo stworzenia przez naród takich komfortowych warunków pracy i płacy, autorzy przygotowali dokument, który pod żadnym pozorem nie powinien być zaakceptowany do realizacji przez żadną stronę reprezentującą społeczeństwo.

W tej sytuacji jesteśmy zmuszeni do wysunięcia żądania w myśl art. 4 Konstytucji RP, aby rząd wydłużył okres konsultacji społecznych do 31 marca 2019 r. w celu powołania kilkuosobowego zespołu reprezentującego stronę społeczną, któremu rząd zapewni skromne środki finansowe, techniczne i organizacyjne, aby bezkolizyjnie i systematycznie prowadził negocjacje z delegacją rządową celem wypracowania wspólnego stanowiska z udziałem komisji parlamentarnych.

Cały tekst Stanowiska OKOPZN i polskiego lobby przemysłowego wobec projektu polityki energetycznej Polski do 2040 r. opracowanego przez Ministerstwo Energii znajduje się na s. 8 lutowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 56/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Stanowisko OKOPZN i polskiego lobby przemysłowego wobec projektu polityki energetycznej Polski do 2040 r. opracowanego przez Ministerstwo Energii na s. 8 lutowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 56/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Obajtek: Fuzja Orlenu i Lotosu powinna mieć miejsce już 20 lat temu, ale nie było przez te wszystkie lata woli działania

Prezes Orlenu uważa, że połączenie się dwóch polskich gigantów naftowych będzie korzystne dla gospodarki całego państwa. To ważne, bo większość podobnych koncernów takie fuzje ma już za sobą

Daniel Obajtek mówi w Poranku WNET o fuzji Orlenu z Lotosem. W połowie bieżącego roku Komisja Europejska powinna zadecydować czy wyraża zgodę na fuzję dwóch polskich firm naftowych. Prezes Orlenu uważa, że połączenie się dwóch przedsiębiorstw będzie korzystne dla gospodarki państwa polskiego. – Taka fuzja powinna mieć miejsce 20 lat temu – dodaje.

Jak zapewnia, większość zagranicznych odpowiedników Orlenu już dawno ma takie fuzje za sobą.

Obajtek porusza też temat badań przeprowadzonych przez Orlenu w kwestii paliw alternatywnych. Polski koncern paliwowo-energetyczny rozwija się aktualnie pod kątem elektromobilności. Na stacjach Orlen z czasem będzie coraz szerszy dostęp do ładowarek do samochodów elektrycznych.

Zapraszamy do wysłuchania rozmowy!

Górnictwo w II Rzeczypospolitej: Wspólnota Interesów Górniczo-Hutniczych – kopalnie przejęte głównie przez skarb państwa

Zdolność wytwórcza kopalń WI wynosiła rocznie 7,5 miliona ton węgla, które załadowane na pociągi, napełniłyby 10 000 pociągów towarowych, które pokryłyby linię kolejową z Paryża do Archangielska.

Zenon Szmidtke

W Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu odbyła się ostatnia prelekcja „Akademii po Szychcie” z cyklu Górnictwo w Drugiej Rzeczypospolitej. W stulecie odzyskania Niepodległości, zatytułowana Wspólnota Interesów Górniczo-Hutniczych – kopalnie przejęte głównie przez skarb państwa. Wygłosił ją Piotr Rygus, specjalista ds. dziedzictwa przemysłu i techniki w Regionalnym Instytucie Kultury w Katowicach. (…)

Początki tworzenia koncernu Wspólnota Interesów sięgają 1929 roku, kiedy to z inicjatywy Fryderyka Flicka oraz Williama Averella Harrimana, większościowych udziałowców Górnośląskich Zjednoczonych Hut „Królewskiej” i „Laury” oraz Katowickiej Spółki Akcyjnej dla Górnictwa i Hutnictwa, pomiędzy wymienionymi stronami zawarta została umowa tzw. wspólnoty interesów. (…) Gdy oba koncerny nie były w stanie pokryć bieżących zobowiązań, co groziło upadłością, w marcu 1934 roku nad obiema spółkami ustanowiono nadzór sądowy. Do powierzonych mu zadań należało z jednej strony uregulowanie wszystkich zobowiązań Wspólnoty Interesów, a z drugiej wprowadzenie w jej przedsiębiorstwach ładu ekonomicznego i ostateczne przejęcie firm przez państwo polskie.

W trakcie trwających do 1937 roku zabiegów uzyskano rentowność produkcji, uregulowano większą część zobowiązań oraz zawarto ugody z zagranicznymi akcjonariuszami. W efekcie tego skarb państwa, województwo śląskie oraz Bank Gospodarstwa Krajowego stali się właścicielami 90% akcji obu przedsiębiorstw, tworzących od tego momentu jeden koncern: Wspólnotę Interesów Górniczo-Hutniczych SA w Katowicach. Powstała 16 kwietnia 1937 roku firma posiadała 5 hut żelaza, 5 kopalń węgla kamiennego, 3 kopalnie rudy żelaza, 3 warsztaty przetwórcze, 4 koksownie, 6 cegielni, 7 majątków ziemskich i około 1500 nieruchomości.

Liczba zatrudnionych – ponad 34 000 osób – była wówczas największą w kraju, podobnie jak 40-procentowy udział w ogólnopolskiej produkcji wyrobów hutniczych […].

Węgiel produkowany przez Wspólnotę Interesów charakteryzował się dużą różnorodnością. Najczęściej występującym był typ płomienny i matowo-lśniący, pochodzący z zakładów „Mysłowice”, „Siemianowice”, „Łagiewniki” oraz „Katowice”. Według handlowców koncernu, surowiec ten nadawał się idealnie do opalania pieców domowych […]. W 1937 roku, będącym pierwszym rokiem samodzielnego funkcjonowania Wspólnoty Interesów, wydobycie osiągnęło poziom 4 710 634 t, co dawało spółce 13,18% udziału w krajowej produkcji węgla. W jednym z materiałów reklamowych spółki zamieszczono taki obraz jej działalności: »Zdolność wytwórcza kopalń WI wynosi rocznie 7,5 miliona ton węgla, które załadowane na pociągi, napełniłyby 10 000 pociągów towarowych. Zestawione razem pociągi, mieszczące całkowitą roczną zdolność wydobywczą kopalń WI, pokryłyby linię kolejową z Paryża do Archangielska« […].

Dział górniczy koncernu Wspólnota Interesów w latach 30. XX wieku zdobył pozycję jednego z największych krajowych producentów węgla kamiennego. Pomimo to tworzące go kopalnie borykały się z wieloma problemami, m.in. kłopotami ze zbytem węgla, złym stanem technicznym oraz pogarszającym się poziomem rentowności. W następstwie tego polityka władz koncernu była głównie nastawiona na rozwój dochodowych działów: hutniczego oraz przetwórstwa metali. Szansa na poprawę sytuacji w górnictwie pojawiła się przed 1939 rokiem. Wielkie inwestycje rządowe w rozwój potencjału przemysłowego kraju rokowały zwiększenie krajowego rynku zbytu. Dodatkowo wrażenia te potęgowały zabiegi sfer wojskowych nakierowane na zwiększenie krajowego wydobycia oraz zapasów tego surowca.

Planowane inwestycje miały także ostatecznie rozwiązać problem wysokich kosztów wydobycia oraz żywotności kopalń. Te śmiałe plany i uzasadnione nadzieje na wydobycie pionu górniczego Wspólnoty Interesów z kryzysu lat 30. XX w. nie zdążyły się już jednak ziścić przed wybuchem wojny.

Cały artykuł Zenona Szmidtkego pt. „Wspólnota Interesów Górniczo-Hutniczych – kopalnie przejęte głównie przez skarb państwa”, znajduje się na s. 8 styczniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 55/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Zenona Szmidtkego pt. „Wspólnota Interesów Górniczo-Hutniczych – kopalnie przejęte głównie przez skarb państwa” na s. 8 styczniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 55/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Tchórzewski: Po rozmowach z Komisją Europejską, będziemy musieli nowelizować ustawę o utrzymaniu cen energii

Komisja Europejska wskazała na elementy ustawy idące za daleko. Szczególnie jeśli chodzi o wkroczenie w kompetencje Urzędu Regulacji Energetyki – mówi Krzysztof Tchórzewski, minister energii

– W poniedziałek rozmawialiśmy z Komisją Europejską. Zwrócili nam uwagę, że w niektórych miejscach jesteśmy na skraju akceptowalności, więc musimy nanieść poprawki. Ceny pozostaną jednak takie jak w 2018. W tej chwili nic nie stoi na przeszkodzie, by tak było – mówi Krzysztof Tchórzewski.

Pytany o plany na 2020, Minister Energii odpowiada, że na razie jest „zbyt zajęty dopięciem roku 2019”. – Ale możemy liczyć na akcyzę i zdjęcie opłaty przejściowej, co oznacza zmniejszenie kosztów o 50 proc. – deklaruje.

Nie przewiduje również żadnych zmian w Jastrzębskiej Spółce Węglowej. – Oczywiście w sprawach zmian kadrowych w zarządzie spółki decyduje Rada Nadzorcza – mówi. – Jednak ministerstwo, które ma swoich przedstawicieli w RN nie planujemy żadnych zmian w tym obszarze.

Zapraszamy do wysłuchania rozmowy!

mf

Stodolak: W Davos najciekawsze rzeczy dzieją się tam, gdzie media nie mają dostępu, czyli za zamkniętymi drzwiami

Wyciągnięcie jakichkolwiek informacji poza słowami rzeczników prasowych ws. sytuacji w Wenezueli graniczy z niemożliwością – mówi w poranku WNET red. Sebastian Stodolak, relacjonując szczyt w Davos.

Sebastian Stodolak przedstawia kulisy Światowego Forum Ekonomicznego w Davos, które rozpoczęło się 22 stycznia.

W Konferencji biorą udział prezesi najbogatszych światowych korporacji, przywódcy polityczni oraz intelektualiści, celebryci i dziennikarze.

– W Davos najciekawsze rzeczy dzieją się tam, gdzie media dostępu nie mają, za zamkniętymi drzwiami – opowiada Stodolak. – Dlatego trudno jest rozmawiać z „grubymi rybami” biznesu. Jednym z nielicznych oficjalnie „prześwietlonych” polityków jest premier Morawiecki, który wpadł do Davos na jeden dzień, gdzie jak wiemy spotkał się m.in. z CEO Apple’a Timem Cookiem oraz Witalijem Kliczko.

Pytany o to, jak Davos reaguję na sytuację w Wenezueli albo na wojnę celną Chin z USA odpowiada, że akurat te informacje są na tyle poufne, że wyciągnięcie jakichkolwiek informacji poza słowami rzeczników prasowych graniczy z niemożliwością.

Zapraszamy do wysłuchania rozmowy!

mf

W XX wieku wystarczyło trochę chęci i każdy mógł zostać górnikiem, i zarabiać trochę lepiej aniżeli w innych zawodach

Także dziś, kiedy zarobki górnicze są dalekie od wyobrażeń tych, którzy w sieci plują na nielicznych już górników, internauci, zamiast bezproduktywnie ich obrażać, mogą podjąć pracę w górnictwie.

Jacek Musiał

Jakież proste było zlikwidowanie przemysłu w porównaniu z wizją mozolnej i kosztownej jego modernizacji! Odbyło się to w atmosferze przekonania społeczeństwa, że to dla jego dobra i dla ochrony świata przed efektem cieplarnianym powodowanym przez polski (!) CO2. Można było odnieść wrażenie, że powtarzana w mediach mantra o szkodliwości węgla i CO2 oraz zafałszowana interpretacja efektu cieplarnianego (który jest faktem, ale raczej w innym mechanizmie) jakby zostały przygotowane przez socjotechników pracujących dla lobby paliw płynnych i energetyki jądrowej.

Oglądając debaty telewizyjne na temat węgla i górników, spoglądając w niektóre gazety i przeglądając portale internetowe, dochodziło się do wniosku, że węgiel jest zły, że górnictwo jest złe, że przemysł jest zły, a górnicy to ludzie zasługujący na szczególne piętnowanie.

Węgiel, który kiedyś określano mianem czarnego złota, od tej pory zaczął być wpisywany w społeczne emocje jako najgorsze zło, i to wraz z górnictwem, przemysłem i Śląskiem. Największe odium spadło na górników. Na tych emerytowanych i tych obecnie ciężko pracujących. Prestiżowy, szanowany i niebezpieczny zawód, który kiedyś był powodem niezwykłej dumy, stał się teraz w Polsce obiektem zmasowanego ataku w mediach, a szczególnie na funkcjonujących w sieci forach. Pod każdym tendencyjnym artykułem na temat efektu cieplarnianego, w sieci pojawiały się setki wpisów na temat polskiego górnictwa i górników, gdzie „wszystkowiedzący” internauci ubliżali górnikom. Media ewidentnie przyzwalały im na wylewanie swojej zawiści i zazdrości z powodu przywilejów i zarobków… jakie górnicy zasłużenie mieli w minionym wieku. Ale przecież w ubiegłym wieku nie było w Polsce bezrobocia i wystarczyło tylko trochę chęci, a każdy mógł zostać górnikiem i zarabiać trochę lepiej aniżeli w innych zawodach. Także dziś, kiedy realia zarobków górniczych są dalekie od wyobrażeń tych, którzy w sieci plują nadal na nielicznych już górników, ci obecnie zawistni internauci, zamiast bezproduktywnie obrażać, też mogą podjąć pracę w górnictwie. Nikt przecie tego nie bronił wtedy, nie broni i teraz. (…)

Dla przeciętnego Kowalskiego nie ma też wielkiej różnicy pomiędzy smogiem i CO2 utożsamianym z węglem. Smog może powstawać w sprzyjających warunkach hydrometeorologicznych podczas spalania węgla (ale i ropy, i gazu) w wadliwie wykonanych instalacjach (piecach, kotłach). Nie występuje podczas spalania we współczesnych elektrociepłowniach.

Warto jednak zwrócić uwagę na fakt, że w Paryżu nie spala się węgla, a smog paryski jest gorszy od polskiego.

CO2 to zaś gaz nietrujący, niezbędny dla życia roślin, gaz, który w latach 80. ubiegłego wieku został obwiniony jako domniemany główny sprawca globalnego ocieplenia. Kolejną sprawą jest wiarygodność istotności wpływu dwutlenku węgla na globalne ocieplenie. Jeszcze do ok. 2004 roku było to przyjmowane za dogmat. Polscy pogromcy mitów – studenci AGH – podważyli tę tezę. Ale do dziś obowiązuje ona jako pretekst do nakładania przez państwa podatków.

Cały artykuł Jacka Musiała pt. „Śląsk, Zagłębie i polski górnik ofiarami kłamstwa ekologicznego?” znajduje się na s. 12 styczniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 55/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Jacka Musiała pt. „Śląsk, Zagłębie i polski górnik ofiarami kłamstwa ekologicznego?” na s. 12 styczniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 55/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Pierwsze na świecie wielowymiarowe przedsiębiorstwo naftowe założone przez Ignacego Łukasiewicza w Bóbrce

Kiedy kopalnia działała znakomicie, Łukasiewicz powiedział, że to niesprawiedliwe, iż dostaje 1/3 zysku. Stwierdził, że jemu te pieniądze się nie należą, bo on tylko steruje przedsiębiorstwem.

Zenon Szmidtke

Bóbrka to maleńka wieś położona na terenie województwa podkarpackiego w powiecie krośnieńskim. Decydującą rolę w karierze czarnego złota odegrali tam: Ignacy Łukasiewicz – cichy, skromny farmaceuta; Tytus Trzecieski – ziemianin i inicjator założenia kopalni oraz Karol Klobassa-Zrencki – właściciel Bóbrki. Około 1861 r. ci trzej dżentelmeni założyli pierwszą na świecie spółkę naftową. Trzecieski włączył się w inwestycję z wkładem pieniężnym, Klobassa ofiarował teren pod kopalnię, natomiast Łukasiewicz objął kierownictwo nad całym przedsiębiorstwem (pierwsze lampy naftowe skonstruowane przez Łukasiewicza, wspólnie z Janem Zehem i Adamem Bratkowskim, zapalono w 1853 roku w szpitalu na Łyczakowie we Lwowie i dzięki nowemu światłu przeprowadzono z sukcesem operację chirurgiczną).

Kopalnia w Bóbrce 1911 r. | Fot. Archiwum Fundacji Bóbrka

Zawiązali spółkę dżentelmeńską, bez jednego dokumentu. Po prostu świetnie się rozumieli i mieli do siebie całkowite zaufanie. Uważali, że żaden nie byłby zdolny oszukać pozostałych. I rzeczywiście tak było. Dopiero w latach 70., kiedy kopalnia działała znakomicie, Łukasiewicz powiedział, że to niesprawiedliwe, iż dostaje 1/3 zysku. Stwierdził, że jemu te pieniądze się nie należą, bo on tylko steruje przedsiębiorstwem. Niezwykle skromnie oceniał własny wkład, chociaż dał temu przedsięwzięciu najwięcej – swój umysł.

W różnych źródłach pojawia się informacja, która pewnie jest trochę legendą, jakoby sam John Davison Rockefeller miał odwiedzić Ignacego Łukasiewicza w Bóbrce. Opowieść zachowała się chyba tylko dlatego, że Rockefeller uznał Łukasiewicza za… wariata.

Rockefeller wraz ze współpracownikami przyjechał do Bóbrki i chciał poznać zasady, na jakich Łukasiewicz wydobywa i przetwarza ropę naftową. Ten ze swoim wielkim, szczerym sercem zaprowadził go do rafinerii i pokazał: „tu leję to, a potem dodaję tamto…”. Rockefeller chciał mu za to zapłacić. Amerykanie już wtedy wiedzieli, co to znaczy prawo autorskie. Tymczasem Łukasiewicz nie chciał nic w zamian.

Dlatego Rockefeller uznał go za wariata: dysponuje wielkim skarbem, olbrzymią wiedzą – i trwoni ją. Czy tak było rzeczywiście? Być może w tej historii jest jakaś prawda.

Kopalnia Bóbrka odgrywała znaczącą rolę w miejscowym środowisku, o czym donosił w 1874 r. Edward Windakiewicz: […] wpływ tego przemysłu na okoliczną ludność i w ogóle całą okolicę jest bardzo korzystny. Potrzeba tylko widzieć drogi, uprawę, mieszkanie małych i większych posiadaczy, a nareszcie samych ludzi po drodze do Bóbrki, ażeby doznać takiego wrażenia, jak gdyby się przeniesionym zostało w jaką lepiej uprawianą okolicę Niemiec lub Francyi.

Cały artykuł Zenona Szmidtkego pt. „Pierwsze na świecie wielowymiarowe przedsiębiorstwo naftowe Kopalnia Ropy Naftowej w Bóbrce” znajduje się na s. 10 grudniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 54/2018.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Dzięki prenumeracie na www.kurierwnet.pl otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu w cenie 4,5 zł.

Artykuł Zenona Szmidtkego pt. „Pierwsze na świecie wielowymiarowe przedsiębiorstwo naftowe Kopalnia Ropy Naftowej w Bóbrce” na s. 10 grudniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 54/2018

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Powieść o transformacji. Zderzenie marzeń o kapitalizmie z rzeczywistością. Historia opowiedziana przez jej uczestnika

Te wydarzenia mamy wciąż w pamięci – przemiany ustrojowe, podczas których zostaliśmy „ograni” nie tylko przez wszystkich, po których należało się tego spodziewać, ale i przez tych, którym zaufaliśmy.

Magdalena Słoniowska

Kanwą utworu stała się historia sprzedaży Polakom przez koncern Fiat licencji na cinquecento, a następnie zakupienia przez Włochów Fabryki Samochodów Małolitrażowych w Bielsku-Białej. Historię rokowań, ich szczegółowy przebieg czyta się jak kryminał. Śledzimy przebieg rozmów, zachowanie postaci reprezentujących obie strony rozmów, niekompetencję, beztroskę, cynizm i brak kultury przedstawicieli strony polskiej, przebiegłość Włochów, górujących wiedzą i doświadczeniem nad polskimi aparatczykami partyjnymi występującymi w nieswojej roli specjalistów od negocjacji biznesowych.

Krok po kroku odbywa się przejmowanie fabryki przez włoską firmę, czemu nie można przyglądać się bez emocji. Nie tylko dlatego, że zostało to zajmująco przedstawione, ale przede wszystkim z tego powodu, że są to wydarzenia widziane oczami ich rzeczywistych uczestników, ukrytych pod postaciami bohaterów powieści. Nazwiska niektórych z nich łatwo rozszyfrować.

Na przykładzie sprzedaży Fabryki Aut obserwujemy wkraczanie do Polski kapitalizmu, tak wytęsknionego i wyidealizowanego przez nasze społeczeństwo, a który okazał się tak daleki od wyobrażeń, jakie mieli na jego temat Polacy, oddzieleni żelazną kurtyną od zachodniego świata.

Następuje zderzenie marzeń z rzeczywistością. Powieść pokazuje, do jakiego stopnia oczekiwania milionów członków Solidarności okazały się naiwnością, a przez lata komunizmu karmiliśmy się złudzeniami. Okazuje się, że nowi, europejscy właściciele polskiego zakładu chcą tylko i wyłącznie zarabiać na nas pieniądze. Organizacja pracy może się i poprawia, ale pracownicy są traktowani przedmiotowo w większym jeszcze stopniu niż za komuny, nagradzane jest donosicielstwo, Solidarność – konsekwentnie marginalizowana. Nawet francuskie związki zawodowe, do których zwracają się przedstawiciele zakładowej Solidarności, tak skutecznie walczące o swoich pracowników, odsyłają Polaków z kwitkiem. (…)

Nastroje w powieści zmieniają się jak w kalejdoskopie, podobnie jak zwroty akcji. Nocne czuwanie w kolejce po pralkę, obiad we włoskiej stołówce pracowniczej, omawianie przez towarzyszy z najściślejszej góry PZPR odnowy swojego wizerunku czy proces doboru współpracowników-donosicieli przez włoskich właścicieli fabryki i wiele innych epizodów jest przedstawionych z często finezyjnym humorem. Humor przewija się zresztą przez całą powieść, jest obecny nawet w opisach dramatycznych wydarzeń, choćby takich jak strajk w Tychach.

Poczucie humoru zawsze pomagało Polakom przetrwać, spojrzeć z dystansem na siebie i własną historię. Jeszcze większość z nas ma tę historię w pamięci – zarówno okres socjalis­tycznej niedoli i niedostatku, jak i przemiany ustrojowe, podczas których społeczeństwo zostało „ograne” nie tylko przez wszystkich, po których należało się tego spodziewać, ale i przez tych, którym niemal bezgranicznie zaufało. Tak też zostało to przedstawione przez Rajmunda Pollaka.

Znajdujemy powagę i patos w sytuacjach, które tego wymagają, jednak nad wszystkim góruje poczucie humoru, które nie przeszkadza trzeźwemu spojrzeniu na rzeczywistość, a wręcz jest jego świadectwem. (…)

Powieść jest reprezentatywna dla pokolenia, które zakosztowało życia w komunie, należało do Solidarności i stworzyło etos – i wierzyło w niego – w którym było miejsce na prawdę, wolność, solidarność, sprawiedliwość i poczucie bezpieczeństwa. W pewien sposób jest głosem dzieci i wnuków tych, o których pisał Piotr Semka w My, reakcja – i którzy nadal są „reakcją”, i znowu nie mają swojego miejsca, są spychani na margines jako ci, których poglądy łatwo określić jako nieracjonalne, idealistyczne, czasem śmieszne.

Wiele osób znajdzie w książce Rajmunda Pollaka swoje wspomnienia, emocje i postawy. Innym pomoże zrozumieć sposób myślenia pokolenia Solidarności. A na pewno nikt nie będzie się nudził podczas lektury.

Rajmund Pollak, Capo z licencją. Cena odwagi cywilnej, Editions Spotkania, Warszawa 2018

Cały artykuł Magdaleny Słoniowskiej pt. „Capo z licencją. Powieść o najnowszej historii Polski” znajduje się na s. 16 grudniowego „Kuriera WNET” nr 54/2018.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Dzięki prenumeracie na www.kurierwnet.pl otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu w cenie 4,5 zł.

Artykuł Magdaleny Słoniowskiej pt. „Capo z licencją. Powieść o najnowszej historii Polski” na s. 16 grudniowego „Kuriera WNET”, nr 54/2018

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego