Daniel Obajtek: Fuzja PKN Orlen i Energii to polska racja stanu. Musimy pracować nad alternatywnymi paliwami

Daniel Obajtek o regulacji cen paliw na rynku, zależności tych ostatnich od cen ropy, konieczności pracy nad alternatywnymi paliwami oraz o tym, czemu potrzebna jest nam fuzja Orlenu z Energą.

Będziemy starali się trzymać odpowiedni poziom cen paliw.

Daniel Obajtek podkreśla, że Orlen od lat działa na rzecz stabilizacji cen paliwa. Te ostatnie zaś jedynie w 20% zależą od cen ropy. Choć ropa tanieje to zwiększają się koszty logistyki. Walutą rozliczeniową jest dolar, którego kurs wynosi ponad 4 zł.

Musimy pracować nad alternatywnymi paliwami.

W przeciągu 15-20 lat Obajtek uważa, że tradycyjne paliwo będzie wypierane przez nowszą technologię. W związku z tym polskie przedsiębiorstwo realizuje badania nad paliwami wodorowymi:

Wzmacniamy cały czas pion energetyczny. Również wzmacniamy przemysł petrochemiczny.

Dodaje, że „taki koncern jak Orlen już 15-20 lat temu powinien mieć centrum badawczo-rozwojowe”.  Podkreśla, że musimy sami mieć konw-how, by dostosowywać się do zmian wynikających także z transformacji energetycznej planowanej przez UE.

Obajtek mówi także o inwestycji, jaką jest elektrownia gazowa w Ostrołęce. Pierwotnie miała być węglowa. Prezes PKN Orlen mówi, iż przejęcie Energi jest finalizowane.

Łączymy się, żeby mieć kilka filarów swojej działalności. Inwestujemy w elektrownie wodno-parowe.

Opowiada o procedurze przed Komisją Europejską w celu uzyskania zgody na połączenie koncernów. KE przesunęła ogłoszenie decyzji na lipiec, co jak mówi, jest dobrą decyzją, bo gdyby miała wydać decyzję negatywną, to już by to zrobiła.

Robimy wszystko, by ten proces jak najszybciej się zakończył […] jesteśmy praktycznie na finale.

Jest to mozolna procedura związana z wielesetstronicową dokumentacją, która musi być poddana analizie.  Prezes PKN Orlen zauważa, że 60% zysków spółka czerpie spoza polskich rynków. Zaznacza, iż fuzja dwóch koncernów jest konieczna, by zrealizować założenia nowego Zielonego Ładu. Obecnie bowiem:

Nie posiadamy w Polsce spółek, które mogłyby realizować transformację energetyczną.

Naszemu krajowy potrzebny jest, jak mówi, jeden silny sektor energetyczny. Zaznacza, że

Tu nie chodzi o ambicjonalne dążenie PKN Orlen, tylko o Polskę.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Krzysztof Tytko: Rząd likwiduje w sposób bezpardonowy kopalnie. Utracono dochody w wysokości 14 mld zł

Krzysztof Tytko o niszczeniu polskiego górnictwa przez kolejne rządy- imporcie węgla z zagranicy i zamykaniu dochodowych kopalń; błędach ministra Tchórzewskiego oraz o tym, jak Covid-19 „współpracuje”

Import zwiększył się o 10 mln ton. […] Zlikwidowano najbardziej rentowne kopalnie.

Krzysztof Tytko opowiada, że od 30 lat trwa restrukturyzacja górnictwa. Ponad 30 mld zł kosztowały dotychczasowe programy poświęcone temu celowi, z których, jak mówi, żaden nie wyszedł. Wskazuje na zmniejszenie mocy produkcyjnej.

To jest coś pięknego, jak koronawirus współpracuje z polskim rządem.

Były dyrektor kopalni Czeczot zauważa, że koronawirus zaatakował najbardziej dochodową kopalnię. Twierdzi, że każdy rząd dąży do upadku górnictwa. Podkreśla, że miliardy strat są spowodowane likwidacją dochodowych kopalń i niekupowaniem polskiego węgla.

Koszty wzrastają wraz z głębokością, ale przychody są jeszcze większe.

Tytko polemizuje z twierdzeniem, że wydobycie polskiego węgla jest coraz mniej opłacalne, gdyż trzeba go wydobywać z coraz większych głębokości. Zarzuca Krzysztofowi Tchórzewskiemu brak dobrej polityki w zakresie energetyki:

Przez 5 lat nie ma zatwierdzonej polityki surowcowej państwa. To konkurs, jak nie zarządzać polską gospodarką.

Krytykuje forsowaną przez niego budowę elektrowni węglowej Ostrołęka. Zauważa, że „brat pana Tchórzewskiego importuje węgiel i zarabia na tym”.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Kryzys niemieckiej branży motoryzacyjnej. Dr Konrad Popławski: Niemcy wzmacniali tradycyjne, nieekologiczne sektory

Dr Konrad Popławski o kryzysie sektora motoryzacyjnego w RFN, jego problemach z normami ekologicznymi; spolegliwości niemieckiego rządu i rosnącej nieufności obywateli.

Jakiś piasek wpadł w tryby tej dobrze naoliwionej machiny.

Dr Konrad Popławski mówi, że w  Niemczech branża motoryzacyjna  w ostatnich latach „trochę obrosła w tłuszczyk”, przez co nie uniknęła pewnych problemów. Wskazuje, że częściową winę za to ponosi „trochę zbyt spolegliwa” polityka niemieckiego rządu federalnego, gdzie kanclerz Angela Merkel była dostępna dla szefów koncernów samochodowych „niemal na telefon”. Dla dobra niemieckich samochodów:

Niemcy przymusiły Irlandię, by odłożyła regulacje klimatyczne.

Zdaniem eksperta pierwsze symptomy można było dostrzec już 5 lat temu, kiedy wykryto nieprawidłowości przy manipulowaniu badaniami emisji spalin w dieslowskich silnikach Volkswagena. Już w 2010 r. Spiegel wskazywał na praktyki koncernów motoryzacyjnych:

Koncerny od dawna pracują nad ekologią. Stworzyły centrum prac do oczyszczania spalin w ramach, którego ustalały tak naprawdę jak różnych norm unikać.

Od tego czasu spadło zaufanie klientów do niemieckich koncernów samochodowych. Coraz częściej pojawiają się postulaty, by zakazać wjazdu samochodów z silnikiem Diesla do niektórych niemieckich miast. Ekspert prognozuje, że zapaść przemysłu motoryzacyjnego może wywołać „szok” dla całej niemieckiej gospodarki:

Rysy są poważne i nie będzie łatwo ich zaklajstrować. Jest to przestroga przed polityczną hipokryzją; z jednej strony Niemcy kreowały się na lidera ekologicznej polityki energetycznej, z drugiej wzmacniali tradycyjne, nieekologiczne sektory.

Przypomina jak niemieccy biznesmeni „wyśmiewali samochody elektryczne Tesli”, twierdząc, że z doświadczenia wiedzą, iż inwestycja taka się nie opłaca. Okazuje się jednak, że „firma Muska staje się coraz bardziej dochodowa”. Dr Popławski zauważa, że wraz z obecnymi problemami branży może pojawić się tendencja, by dążyć do utrzymania jak największego zatrudnienia w niemieckich zakładach pracy. W sprawie tej na koncerny mogą wpływać niemieccy politycy. Nasz gość zauważa, że aż 20% akcji Vokswagena jest w posiadaniu rządu Dolnej Saksonii.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K./A.P.

Wiech: Stany Zjednoczone bardziej dbają o bezpieczeństwo energetyczne Europy niż Niemcy

Zastępca redaktora naczelnego portalu Energetyka24.pl mówi o przyszłości gazociągu Nord Stream 2, potencjalnych problemach gospodarczych Rosji i niemieckich planach ekspansji energetycznej.

Nord Stream 2 to projekt polityczny, pozbawiony gospodarczego sensu. Rosyjscy analitycy, którzy wyrazili taką opinię, zostali zwolnieni z pracy.

Jakub Wiech mówi o trudnościach Gazpromu w realizacji inwestycji Nord Stream 2. Projekt w zasadzie zablokowały sankcje amerykańskie oraz niezgoda niemieckiego urzędu regulacji energetyki na wyłączenie gazociągu z unijnych przepisów antymonopolowych. Dzisiaj również sąd UE odrzucił skargę rosyjskiego giganta energetycznego na nowelizację unijnej dyrektywy gazowej.

Nad niemiecko-rosyjskim gazociągiem ciąży widmo dalszych  sankcji USA. Mają to być sankcje odstraszające spółki europejskie od kupowani rosyjskiego gazu.

Jak mówi wiceszef redakcji portalu Energetyka24.pl, spadek popytu na gaz w związku z pandemią powoduje, że budowa Nord Stream 2 traci ekonomiczny sens:

Być może warto pozostawić krzyżyk na Nord Stream 2 i pozostawić budowę niedokończoną. Należy zadać sobie pytanie, czy ten projekt jest Rosji jeszcze potrzebny.

Rozmówca Łukasza Jankowskiego dodaje, że:

Porażki Rosjan są oddechem dla Europy Środkowej, zwłaszcza dla Ukrainy, która mogła wynegocjować nową umowę tranzytową.

Jak mówi gość „Popołudnia WNET”, Nord Stream 2 miał służyć do wzmocnienia pozycji gospodarczej Niemiec, które planowały dystrybuować pozyskany stamtąd gaz do krajów chcących wdrażać transformację energetyczną i oprzeć się na energii odnawialnej z pomocniczą rolą gazu:

Smutna konkluzja jest taka, że USA bardziej troszczą się o energetyczne bezpieczeństwo Europy, niż Niemcy.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Gdy w kopalniach powstają ogniska zakażeń, od połowy kwietnia wybuchł w Polskiej Grupie Górniczej nowy konflikt płacowy

Przewodniczący górniczej Solidarności Bogusław Hutek stwierdził, że propozycje zarządu i strony rządowej postawiły stronę społeczną „pod ścianą z pistoletem przystawionym do głowy”.

Stanisław Florian

Podczas gdy w kolejnych kopalniach na Śląsku: Annie, Marcelu, Rydułtowach, Wieczorku i Sośnicy ujawniane są ogniska zakażeń covid-19, a takie związki zawodowe jak NSZZ Solidarność ʼ80 ze składek członkowskich kupują i zaopatrują swoich członków w maseczki i płyn dezynfekujący – od połowy kwietnia wybuchł w Polskiej Grupie Górniczej nowy konflikt płacowy. Zarząd PGG przedstawił wówczas stronie społecznej projekt porozumienia antykryzysowego, które sprowadza się do tego, że od maja do lipca wymiar czasu pracy i wynagrodzenia w PGG w ramach przepisów tzw. „tarczy antykryzysowej” miałyby być zmniejszone o 20%. (…)

Przewodniczący górniczej „Solidarności” Bogusław Hutek skomentował sytuację następująco: – Spodziewaliśmy się propozycji, które nie będą łatwe do zaakceptowania i takie niestety padły. Piątki bez pracy, a w ślad za tym o ok. 20 proc. niższe wynagrodzenia to trudne warunki, w dodatku ma to obowiązywać co najmniej trzy miesiące. […]

Wszyscy jesteśmy pod ścianą, cała załoga. Bez zawarcia porozumienia nie będziemy mogli skorzystać z tarczy antykryzysowej.

W tej sytuacji widać, jak ogromny błąd popełnił rząd oraz władze spółki, którzy od miesięcy nie robili nic z faktem, że energetyka nie odbierała zakontraktowanego w PGG węgla i nie płaciła za niego. Mielibyśmy teraz więcej czasu i środki, aby walczyć z gospodarczymi skutkami epidemii, a tak za te błędy i pazerność energetyki mogą zapłacić górnicy. Jeśli działania antykryzysowe w górnictwie mają przynieść efekt, to zahamowanie importu węgla jest niezbędne. Chyba dla każdego skutki epidemii są wystarczającym dowodem, że bez ochrony własnego przemysłu, własnego rynku, cała nasza gospodarka pójdzie na dno. (…)

21 kwietnia doszło w Warszawie do spotkania związkowców i Zarządu z udziałem wicepremiera Jacka Sasina, którego interwencje podczas negocjacji płacowych na przełomie 2019/2020 r. kończyły się zawieraniem kompromisów. (…) Komentując sytuację, B. Hutek stwierdził, że propozycje zarządu i strony rządowej postawiły stronę społeczną „pod ścianą z pistoletem przystawionym do głowy”. (…) – Przekonują nas, że jedyne wyjście to wyrzeczenie się 20 proc. wynagrodzeń, żeby spółka doraźnie przetrwała te trzy miesiące – powiedział.

– Na pytania, co dalej, jak ma dalej funkcjonować PGG, pan premier Sasin powiedział, że do połowy albo do końca maja, czyli pewnie po wyborach, przedstawią program restrukturyzacji PGG. Na pytania, co będzie w sierpniu i później, nikt nie jest dziś w stanie odpowiedzieć.

De facto nie wiemy, czy ograniczenie dzisiaj wynagrodzeń pracowników PGG o 20 proc. doprowadzi do tego, że ta firma przetrwa – nikt nam nie jest w stanie tego teraz zagwarantować ani powiedzieć. Niech przedstawią program, który pokaże, że przy 20-procentowej redukcji wynagrodzeń i innych wyrzeczeniach ta spółka jest w stanie funkcjonować dalej i przetrwać, uratować miejsca pracy; chcemy zobaczyć sens tych wyrzeczeń – relacjonował przebieg rozmów w Warszawie.

Cały artykuł Stanisława Floriana pt. „Koronakryzys w Polskiej Grupie Górniczej” znajduje się na s. 1 i 2 majowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 71/2020.

 


  • Do odwołania ograniczeń związanych z obowiązującym w Polsce stanem epidemii, „Kurier WNET” będzie można nabyć jedynie w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.

O wszelkich zmianach będziemy Państwa informować na naszym portalu i na antenie Radia Wnet.

Artykuł Stanisława Floriana pt. „Koronakryzys w Polskiej Grupie Górniczej” na s. 1 majowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 71/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Dr Naimski: Epoka dostaw rosyjskiego gazu się skończy. Nie mamy formalnych narzędzi, by zatrzymać import węgla z Rosji

Dr Piotr Naimski o budowie Baltic Pipe i gazoportu, uniezależnieniu się od dostaw rosyjskiego gazu, tym skąd teraz będziemy go sprowadzać oraz o imporcie węgla z Rosji.


Dr Piotr Naimski opowiada nieprzedłużaniu kontraktu PGNiG z Gazpromem. Nasz gość twierdzi, że niebawem epoka rosyjskich dostaw gazu do Polski się kończy. Do 2023 r. przestać mamy sprowadzać gaz od naszego północnego sąsiada. Następnie dr Namiski przedstawia informacje dotyczące projektu Baltic Pipe.

Podpisany został kontrakt na ułożenie odcinka podmorskiego. Pozwolenia zostały wydane w Danii i w Polsce.

Budowa rozpocznie się w najbliższych dniach. Kontrakt na budowę podmorskiego gazociągu Baltic Pipe otrzymał od spółki Gaz-System włoski Saipem. Wartość kontraktu wynosi 280 mln euro. Umowa obejmuję ułożenie gazociągu o długości 275 km na głębokościach pomiędzy od czterech do 57 metrów. Przez rurociąg będziemy mogli sprowadzić 10 mld m³ gazu. Poza tym przez mający powstać do 2021 r. gazoport będziemy mogli sprowadzać kolejne 7,5 mld m³ skroplonego gazu.

To pozwoli w pełni zaopatrzyć Polskę ze źródeł innych niż rosyjskie. […] Skroplony gaz można mieć od różnych producentów. Teraz głównie z Kataru i Stanów Zjednoczonych.

Pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej odpowiada również, dlaczego Polska importuje miliony ton węgla z Rosji.

Węgiel wydobywany w Polsce jest cenowo czasem niekonkurencyjny.

Zauważa, że jeśli chodzi o rosyjski węgiel to „tylko mała część trafia do energetyki zawodowej”. Podkreśla, że rząd ma ograniczone możliwości jeśli chodzi o zablokowanie importu tego surowca z FR.

 Nie mamy formalnych narzędzi do tego, żeby ten import zatrzymać w stu proc.

Nasz gość komentuje także sprawę głosowania korespondencyjnego. Krytykuje postawę opozycji w tej kwestii.

Jeżeli ta destabilizacja ma służyć uratowaniu formacji opozycyjnej od klęski […] to znaczy, że jej przywódcy nie wiedzą, co to jest interes państwa polskiego.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Mnich: Polska w ostatnich dwóch latach sprowadziła z Rosji 23 mln ton węgla

Marek Mnich o importowaniu przez państwo węgla z Rosji i Kolumbii, o polskim wydobyciu, krytyce górników, odpowiedziach rządu i o tym, kto jest odpowiedzialny za górnictwo.


Marek Mnich komentuje ostatnią dostawę  123 tys. ton węgla z Kolumbii do Polski. Górnicy chcą, aby węgiel był kupowany z polskich kopalń. Na pytania ich pytania o powód sprowadzenia tego surowca z zagranicy rządzący odpowiadają, że kolumbijski węgiel był już zakontraktowany już wcześniej. Jednak, jak zauważa przewodniczący Krajowej Komisji NSZZ „Solidarność” 80 to samo można powiedzieć o węglu z polskich kopalń.

Według obliczeń Krajowej Komisji NSZZ „Solidarność” 80 w ostatnich dwóch latach nasz kraj importował 23 mln ton rosyjskiego węgla. Nie wiadomo, jakie dokładnie spółki Skarbu Państwa i w jakiej ilości kupują węgiel od naszych północnych sąsiadów. Zasłaniają się one tajnością umów handlowych.

Polska Grupa Górnicza wydobywa na poziomie 30 mln ton rocznie.  […] Twierdzi się, że to węgiel, jakiego polskie górnictwo nie produkuje.

Nasz gość zauważa, że nieprawdą jest by sprowadzano tylko węgiel, którego w Polsce się nie wydobywa. Zwraca uwagę, że „odpowiedzialnym za górnictwo nie jest nikt z Górnego Śląska”. Przypomina, iż minister Adam Gawęda został odwołany „w dziwnych okolicznościach”. Tymczasem był to, jak mówi Mnich, „merytoryczny praktyk”.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Ujemne ceny ropy. Grzegorz Kuczyński: Koronawirus pokrzyżował polityczne, wewnątrzkrajowe plany Putina

Grzegorz Kuczyński o ujemnych cenach ropy, jej skutkach dla Rosji, odwołaniu defilady 9 maja i braku planów rosyjskich władz na to, jak walczyć z koronawirusem i jego skutkami gospodarczymi.


Grzegorz Kuczyński zwraca uwagę, że w Stanach Zjednoczonych cena ropy naftowej wynosi już ponad 30 dolarów na minusie. Oznacza to, że producenci dopłacają odbiorcom do ropy, bo nie mają już jej, gdzie magazynować. Dramatyczne spadki ceny wiążą się ze spadkiem popytu na ropę wobec epidemii koronawirusa. Także w Rosji cena tego surowca spadła poniżej zera.

Jest go za dużo na rynku. Petrodolary nie wpływają już do rosyjskiego budżetu.

Działania 23 krajów zrzeszonych w OPEC+, które zobowiązały się do zmniejszenia wydobycia ropy nie wystarczą, gdyż „spadek zapotrzebowania na ropę wynosi 3 razy więcej” niż przyjęte ograniczenia. Ekspert ds. rosyjskich sądzi, że Rosja będzie musiała zamknąć część swych szybów, wbrew „urzędowemu optymizmowi” rosyjskich ministrów. Do pokrycia różnicy między przewidzianą w budżecie ceną ropy, a ceną faktyczną służy w tym opartym na surowcach naturalnych państwie Fundusz Dobrobytu Narodowego.

Fundusz Dobrobytu Narodowego na pewno by pomagał, jeśli chodzi o naftową część kryzysu w Rosji.

Obecnie poza problemami związanymi z niesamowicie niską ceną ropy dochodzą te wynikające z problemów biznesu wobec epidemii.

Rosyjskie władze nie mają określonego jasnego planu walki z koronawirusem.

W Rosji „ogłoszono dni wolne od pracy”, w których czasie pracownicy nie pracują, ale „pracodawcy mają im płacić normalnie”. Tymczasem Kreml nie śpieszy się z ogłoszeniem własnej „tarczy antykryzysowej”.

Koronawirus pokrzyżował polityczne, wewnątrzkrajowe plany Putina.

Ciosem dla rosyjskiej władzy jest konieczność odwołania defilady 9 maja. Opóźni się także realizacja planów związanych ze zmianami konstytucyjnymi w FR.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Niemiecki polityk chwali współpracę z Rosją i nawołuje do sankcji europejskich na USA

Jakub Wiech o skutecznych i nieskutecznych sankcjach, prorosyjskości niemieckich polityków, niskich cenach ropy i tym, co może je zmienić.


Jakub Wiech odnosi się do słów Klausa Ernsta, deputowanego do Bundestagu i współprzewodniczącego Die Linke. Niemiecki polityk twierdził w swym wystąpieniu, że”współpraca z Rosją jest dobra i konieczna i lukratywna dla Niemców”. Potępił  on amerykańskie sankcje na firmy pracujące przy Nord Stream II i wezwał do europejskich sankcji na Amerykę polegających na embargo na amerykański gaz. Uderzałoby to mocno w Polskę, dla której ten ostatni jest podstawą dywersyfikacji źródeł energii.

Niemiecki minister gospodarki podpisał w ubiegłym roku bardzo dużą umowę, której jak wprost mówiono celem jest ratowanie niemieckiej rosyjskiej gospodarki i pomoc w pomoc rosyjskim spółkom.

Jednocześnie Niemcy coraz głośniej przyznają, że nałożone przez UE na Rosję sankcje są w istocie fantomowe i dlatego można by je zdjąć. Zastępca redaktora naczelnego portalu Energetyka24.pl zwraca uwagę na sprzedaż Rosjanom turbin gazowych, które trafiły na Krym. Komentuje także sytuację na rynku ropy, która wciąż pozostaje rekordowo tania:

W tym momencie nawet pomimo porozumienia w ramach OPEC Plus […], gdzie kraje zrzeszone w kartelu zgodziły się obniżyć produkcję o 10 mln baryłek dziennie, ceny ropy nie skoczyły w sposób przewidywany.

W niektórych regionach świata można się spodziewać ujemnych cen ropy, tzn., że jej producenci będą dopłacać za jej pobieranie. Tym, co może im pomóc jest ponowne rozpędzenie chińskiej gospodarki.

Myślę, że tutaj kluczowym aktorem są Chiny, największy rynek ropy na świecie.

A.P.

 

 

 

 

Członek zarządu PGE: Planujemy potężną inwestycję na Morzu Bałtyckim, czyli farmę wiatrową

Paweł Cioch o działaniach Polskiej Grupy Energetycznej na rzecz przeciwdziałania epidemii, unijnym Zielonym Ładzie, nowych inwestycjach i spadku zużycia prądu.

Polska Grupa Energetyczna ma sytuację pod kontrolą.

Paweł Cioch mówi, że PGE przekazał 5 mln zł dla szpitali, z którymi ściśle współpracuje. Informuje, że prąd w czasie pandemii nie zostanie odcięty. Ponadto mówi o spadku zużycia prądu w czasie zarazy, które odnotowuje PGE. Spadek jest na poziomie kilkunastu procent.

Komisja Europejska pracuje nad wprowadzeniem nowego prawa klimatycznego.

Odnosi się także do Zielonego Ładu, którego celem cząstkowym jest ograniczenie emisyjności do 2030 r. W przypadku Polski ma to być do 50-55% redukcji. Przeznaczonych ma być na to kilkadziesiąt miliardów euro. Zwraca uwagę na „olbrzymie koszty zakupu uprawnień do emisji CO2”. Członek zarządu PGE Polska Grupa Energetyczna S.A. wyjaśnia, że spółka pracuje nad nową strategią inwestycyjną:

Planujemy potężną inwestycję na Morzu Bałtyckim, czyli farmę wiatrową.

Poza tym rozwijane mają być farmy fotowoltaiczne na lądzie.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.