Prof. Grażyna Ancyparowicz: Reforma emerytalna Mateusza Morawieckiego może być powtórką z OFE [VIDEO]

Zdaniem prof. Ancyparowicz istotną przyczyną dobrej sytuacji finansów publicznych są mniejsze wydatki inwestycyjne sektora publicznego, szczególnie w zakresie projektów infrastrukturalnych.

Gościem Poranka Wnet była prof. Grażyna Ancyparowicz, ekonomista, członek Rady Polityki Pieniężnej oraz Narodowej Rady Rozwoju, która odniosła się do sytuacji budżetowej państwa oraz kondycji całego sektora finansów publicznych – Deficyt w roku 2018 zaplanowano na dość bezpiecznym poziomie, ale mówimy tylko o budżecie państwa, bo trudno w tej chwili przewidzieć, jakie będą wyniki samorządów, zwłaszcza jeżeli będą prowadzone szerokim frontem inwestycje finansowane w ramach funduszy unijnych. (…) Liczę, że w tym roku uda się utrzymać deficyt w ryzach i dalej będziemy poniżej tej magicznej granicy trzech procent PKB.

Mnie wyniki budżetowane za rok 2017 nie cieszą aż tak bardzo, bo dochody rosły tak, jak miały rosnąć, z wyjątkiem VAT-u, którego ściągalność była wyraźnie wyższa od zakładanej. (…) Jedną z przyczyn tak dobrej kondycji  jest kwestia wydatków majątkowych, czyli inwestycji rządowych i samorządowych – podkreśliła prof. Grażyna Ancyparowicz.

Zdaniem gościa Poranka Wnet premierowi Morawieckiemu udało się istotnie zmienić strukturę posiadaczy polskiego długu: Co prawda cały czas się zadłużamy, ale wolniej niż w poprzednich latach. Jednak cieszy to, że część długu udało się przenieść na rynek krajowy. Kiedyś większość naszego długu była w rękach nierezydentów, teraz jest to tylko 30 procent naszego długu publicznego.

W rozmowie z członkiem Rady Polityki Pieniężnej nie mogło zabraknąć pytań o politykę pieniężną:   Jeżeli nie pojawią się żadne sygnały, że w Polsce jest prowadzona jakaś wybujała akcja kredytowa (a nic na to nie wskazuje), a wszystkie impulsy inflacyjne będą efektem bazy, albo czynników niezależnych, to jest bardzo prawdopodobne, że stopy przez cały ten rok nie ulegną zmianie.

Jednym z czynników, który sprzyja utrzymaniu w ryzach budżetu sektora publicznego, jest prowadzona przez Radę polityki Pieniężnej polityka utrzymywania niskich stóp procentowych  – podkreśliła w Poranku Wnet prof. Grażyna Ancyparowicz.

Profesor odniosła się również do prezentowanych przez premiera Morawieckiego planów reformy emerytalnej: Pojawiają się próby wprowadzania obowiązkowego filara kapitałowego w systemie emerytalnym i równocześnie zatrważająca informacja, że do niego mają być wpłacane jakieś składki powitalne z funduszy pracy w wysokości 250 złotych na jedną osobę. Jeśli je pomnożymy przez 16 milionów pracujących, to taka operacja sprawi, że fundusz pracy przestanie faktycznie istnieć.

Obawiam się, że cały ten pomysł wziął się z tego, że OFE  nie mogą inwestować w obligacje, ale jeśli  jednocześnie przeprowadzi się reformę OFE i wprowadzi Pracownicze Plany Kapitałowe, to  OFE znowu staną się instrumentem wysysającym pieniądze publiczne z systemu ubezpieczeń do prywatnych funduszy – podkreśliła prof. Grażyna Ancyparowicz.

Bank jako magazyn pieniędzy / dziewiętnasta audycja z cyklu „Czy fortuna kołem się toczy?”

Na początku banki zarabiały na opłacie za usługę przechowywania złota. Z czasem banki wprowadziły jednak zasadę „częściowej rezerwy”, która umożliwiła im zarabianie na pożyczaniu złota.

 

W audycji pt. „Od barteru do złotej monety” przedstawiliśmy banki jako „magazyny pieniędzy”, które rozwiązywały problem z niewygodą i nieporęcznością wykorzystania złota w transakcjach handlowych. Rozwiązaniem okazała się oferta „składowania złota”. Właściciel kruszcu przekazywał złoto do magazynu, a w zamian otrzymywał „kwit składowy”. Taki kwit stawał się substytutem pieniądza i mógł być wykorzystywany w transakcjach handlowych zamiast samego złota w fizycznej postaci. Bank otrzymywał odpowiednią opłata za usługę magazynowania. Papierowe kwity nazywano notami bankowymi, czyli banknotami.

Szybkość i skala procesu przechodzenia na korzystanie z substytutów pieniądza była zależna trzech czynników. Po pierwsze, rosnąca liczba użytkowników kwitów będzie zachęcać kolejnych do korzystania z papierowych tytułów do złota ze względu na malejące prawdopodobieństwo, że dany kontrahent zażąda płatności w złocie. Po drugie, czynnikiem ograniczającym korzystanie z substytutów pieniądza, była klientela poszczególnych banków – im więcej transakcji pomiędzy klientami różnych banków, tym więcej złota trzeba transportować między bankami. Trzecim czynnikiem, wspierającym rezygnację z fizycznego złota, jest zaufanie do banków.

Wraz z wzrostem zaufania do banków mogła rozwijać się ich oferta. Zaczęły pojawiać się kolejne substytuty pieniądza. Klienci uznali, że w pewnych okolicznościach wygodniej będzie zrezygnować z kwitów, czyli banknotów i zamiast nich posługiwać się rachunkami bieżącymi, nazywanymi również depozytami bankowymi. W takiej sytuacji transakcja polega na wydaniu przez klienta dyspozycji w formie polecenia, zgodnie z którym jego bank przekazuje część złota z jego rachunku na rzecz innej osoby, co podlega odpowiednim zapisom w księdze prowadzonej przez bank. Takie pisemne polecenie nazywane jest czekiem.

Kolejną formą substytutu pieniądza stały się monety zdawkowe, które reprezentowały bardzo drobne pieniądze. Można powiedzieć, że były to odpowiedniki banknotów, ale zamiast drukować je na papierze, zdecydowano się na bicie ich na metalu o niskiej zawartości kruszcu.

Na początku banki zarabiały na opłacie za usługę przechowywania złota. Z czasem banki wprowadziły jednak zasadę „częściowej rezerwy”, która umożliwiła im zarabianie na pożyczaniu złota, wystawiając kwity, które nie mają pokrycia w złocie. Tak powstał kredyt bankowy.

Pod koniec XIX wieku wykształcił się system waluty złotej nazywany również standardem lub parytetem złota. To międzynarodowy system walutowy, w którym standardowa jednostka wyemitowanych pieniędzy odpowiada określonej wadze złota, a banki gwarantują wykupienie wyemitowanych pieniędzy za złoto.

Obecnie żaden kraj nie korzysta ze standardu złota, ale państwa posiadają złoto monetarne jako jeden z wielu elementów określających wartość walut. Handel tym złotem odbywa się jedynie między bankami centralnymi oraz z organizacjami międzynarodowymi, np. Międzynarodowym Funduszem Walutowym. Międzynarodowy Fundusz Walutowy publikuje światowy ranking rezerw złota zgromadzonego przez banki centralne. Wszystkie kraje posiadają łącznie ponad 33 tysiące ton złota.


Projekt „Pieniądz – historia i teraźniejszość. Zarządzanie finansami – zagrożenia i szanse” – realizowany z Narodowym Bankiem Polskim w ramach programu edukacji ekonomicznej.

Bank jako magazyn pieniędzy / Zapraszamy na kolejną audycję w Radiu WNET z cyklu „Czy fortuna kołem się toczy?”

Tym razem odpowiemy sobie na pytanie jak banki poradziły sobie z problemem niewygody i nieporęczności wykorzystania złota w transakcjach handlowych. Zapraszamy w czwartek 28 grudnia 2017 r. o g. 9:30.

Rozwiązaniem tego problemu okazałą się oferta „składowania złota”.

Na czym ona polegała? Jakie formy przyjmowała w historii bankowości i systemów finansowych?

Co to jest standard złota i czy obowiązuje dzisiaj?

O tym w najbliższej audycji ekonomicznej w Poranku WNET w czwartek 28 grudnia 2017 r. o g. 9:30.


Projekt „Pieniądz – historia i teraźniejszość. Zarządzanie finansami – zagrożenia i szanse” – realizowany z Narodowym Bankiem Polskim w ramach programu edukacji ekonomicznej.

Głębokie reformy gospodarcze Władysława Grabskiego / Zapraszamy na kolejną audycję z cyklu „Czy fortuna kołem się toczy”

Jak wyglądał proces stabilizacji polskiej waluty w II RP? Czym się wyróżniał na tle innych krajów? O tym w kolejnej audycji ekonomicznej w Poranku WNET w środę 20 listopada 2017 r. o g. 9:30.

W latach 20. w wielu europejskich krajach prowadzono procesy stabilizacji walutowych. W Polsce reformę przeprowadził premier Władysław Grabski. Jak się okazało była ona wyjątkowa na tle innych krajów w podobnej sytuacji. Polska jako jedyna nie korzystała z pomocy międzynarodowej i jako jedyna oparła ją wyłącznie na zasobach krajowych.

W audycji opowiemy o tym, na czym polegała ta reforma. W jej ramach utworzono Bank Polski, który zaczął emitować polskiego złotego. Zakładała także wzrost przychodów budżetowych i ograniczenie wydatków.

Czas w jakim była przeprowadzana reforma był burzliwy – trudna była sytuacja polityczna zarówno krajowa jak i międzynarodowa.

Powstały w 1923 roku rząd Władysława Grabskiego upadł w 1925 roku. Dzieło jego reformy okazało się trwałe. Pokazały to jednak dopiero następne lata.

Zapraszamy do słuchania audycji w środę 20 grudnia o godzinie 9:30.


Projekt „Pieniądz – historia i teraźniejszość. Zarządzanie finansami – zagrożenia i szanse” – realizowany z Narodowym Bankiem Polskim w ramach programu edukacji ekonomicznej.

 

Czym jest Centrum Pieniądza i dlaczego warto je odwiedzić? Zapraszamy na wędrówkę po świecie pieniądza!

Zapraszamy na reportaż Krzysztofa Skowrońskiego o Centrum Pieniądza NBP im. Sławomira Skrzypka

Centrum Pieniądza NBP im. Sławomira  Skrzypka  pomaga zrozumieć podstawowe zagadnienia oraz skomplikowane procesy ekonomiczne. Pokazuje istotę tego, czym jest pieniądz, jaką przebył drogę i w jaki sposób pomaga nam w codziennym życiu.

Pomysłodawcą Centrum Pieniądza NBP był zmarły w katastrofie smoleńskiej prezes Narodowego Banku Polskiego Sławomir S. Skrzypek. Miał on wizję, aby Narodowy Bank Polski służył nie tylko pieniądzom czy podejmowaniu najważniejszych decyzji dotyczących polskiej waluty, ale również uczył.
Stworzył on ideę Centrum Pieniądza, czyli miejsca, gdzie można przyjść i uczyć się o historii pieniądza, czy o historii polskiej gospodarki.

Pracownicy Centrum Pieniądza opowiedzieli o historii jego powstania oraz najciekawszych elementach

– W 2008 roku rozpoczęto pierwsze prace koncepcyjne nad nową placówką. Centrum tworzyło się od 2008 roku do maja 2016 r. Najpierw powstała koncepcja, później rozpisano projekt graficzny, gromadzono eksponaty i wymieniano doświadczenia z podobnymi placówkami na świecie.
Nawiązano współpracę z licznymi ekspertami w dziedzinie ekonomii, historii gospodarczej i historii pieniądza. W 2011 roku Zarząd NBP podjął decyzję o nadaniu placówce imienia patrona. Od tego momentu nosi ona nazwę Centrum Pieniądza NBP im. Sławomira S. Skrzypka.

Pierwsza sala, którą odwiedzamy wraz z Krzysztofem Skowrońskim nosi nazwę „Antyk, średniowiecze, nowożytność”. Opowiada ona o historii pieniądza, handlu oraz gospodarce od czasów przed-monetarnych, do końca XVIII w. Wędrując po osi czas w sali, jak opisuje na swojej stronie NBP „staniesz się świadkiem narodzin pieniądza. Zobaczysz najstarsze monety olśniewające niesłychanym bogactwem form i kształtów. A dzięki multimediom ukrytym w „Studniach Wiedzy” przemierzysz z karawaną jedwabny szlak”.  Jedna z najstarszych monet na świecie, która znajduje się w gablocie sali przypada na VII w. p.n.e. powstała w Lidii (Azji Mniejszej).

Kolejna sala, którą odwiedzamy to „Systemy pieniężne”. Ukazuje ona reguły dotyczące emisji pieniądza oraz  kontrolę jego obiegu. Jest to sala w pełni interaktywna. „Tutaj dowiesz się, czym różni się monometalizm od bimetalizmu oraz co oznacza system pieniądza złotego i system waluty złotej. Będziesz mógł także podnieść monetę płytową z miedzi ważącą blisko 20 kg”. W tej sali możemy również sprawdzić swoją wiedzę przy pomocy quizu oraz wielu ciekawych aplikacji. Można również obejrzeć tam filmy z konferencji w Bretton Woods.

Trzecie miejsce odwiedzane przez nas w Centrum Pieniądza to „Ulica Bankowa”.
Przywita Cię Leopold Kronenberg – warszawski bankier i finansista, który opowie o swoim życiu i działalności. A także wskaże, na co warto zwrócić uwagę w tej części ekspozycji.  Spacerując po tej ulicy, przeniesiesz się do XIX i XX wieku – epoki, w której rodziła się polska bankowość i rozkwitały instytucje finansowe”.

Wychodząc z  Ulicy Bankowej przechodzimy przez przejście i bramę, która łączy dwie przestrzenie w jedną dużą. Ten zabieg architektoniczny ma nawiązywać do tego, że kryzysy i krachy bankowe pojawiają się w rozwoju bankowości praktycznie zawsze. Mają jedynie różny charakter. Ekspozycja ta ukazuje z jednej strony krachy bankowe na świecie  w XIX wieku, a po drugiej stronie te z wieku XX.

Przechodzimy do następnej przestrzeni. Jest to tzw. „Gabinet Numizmatyczny”, gdzie poczujesz się jak dziewiętnastowieczny kolekcjoner monet. Dowiesz się, co to jest tynf, trójniak i portugał. Zobaczysz unikalny zbiór 919 najcenniejszych polskich monet z kolekcji NBP!

Kolejną salą jest „Bank Centralny” Jak czytamy na stronie NBP, jest to symbol siły i suwerenności państwa, dlatego ta część ekspozycji ma wyjątkowo symboliczne znaczenie. Prezentujemy tutaj skomplikowane i burzliwe dzieje polskiego banku centralnego – instytucji odpowiadającej za stabilność pieniądza i całego systemu finansowego państwa.

Tutaj zobaczysz pierwsze polskie banknoty wyemitowane podczas insurekcji kościuszkowskiej, dowiesz się, czym zajmował się pracownik banku centralnego na początku XIX w. i za co odpowiada Narodowy Bank Polski.

Kolejnym odwiedzanym miejscem jest Skarbiec, który znajduje się na poziomie -1. ” Ta sala to spełnienie marzeń każdej osoby odwiedzającej Narodowy Bank Polski – wejść do skarbca! Za potężnymi drzwiami znajdują się ukryte w skrytkach złote monety, a w środku skarbca spoczywa prawdziwa sztaba złota. Możesz jej dotknąć, a nawet spróbować ją podnieść!
Tutaj zobaczysz też, ile miejsca zajmuje milion złotych w 10-złotowych banknotach i jak konwojuje się transporty z pieniędzmi.

Ostatnią sala, którą odwiedzamy nosi nazwę „twórca i produkcja pieniądza”.  Znajdziemy w niej zarówno część poświęconą monetą, jak i banknotom: „Rzadko zastanawiamy się nad tym, co mamy w portfelu, bardziej interesuje nas to, ile w nim mamy. Tutaj odkryjesz, że codziennie nosisz w kieszeni prawdziwe dzieła sztuki powielone
w milionach egzemplarzy”. W sali stylizowanej na halę produkcyjną poznasz proces powstawania pieniądza, wybitnych projektantów monet i banknotów oraz ich warsztat pracy. Projektantem obecnej serii banknotów, oraz tej z przed denominacji jest Andrzej Heidrich, który projektuje polskie banknoty już od pół wieku.

Zapraszamy do wysłuchania całej audycji, oraz do odwiedzenia Centrum Pieniądza, które jest czynne od wtorku do niedzieli, w godz. 10-18. Wejście jest bezpłatne a odwiedziny interakcyjnego centrum to świetny pomysł na spędzenia czasu wraz ze swoją rodziną.  Znajdą tam Państwo niezwykłą ilość informacji, dostępną dla każdej grupy wiekowej. Ogromną ilość eksponatów oraz różnorodną scenografie. To placówka bardzo przyjazna wszystkim, większość eksponatów jest interaktywna, można je dotykać i samodzielnie wyszukiwać interesujące nas informacje.

JN

Galeria podejrzanych postaci ze służbami w tle. Piotr Nisztor mówi w Poranku WNET o genezie bankowego systemu III RP

Tych opowieści nie usłyszycie w wielkich mediach – mówi Witold Gadowski. A pytania o początki polskiego systemu bankowego to nie tylko kwestia historyczna… Tę wiedzę zawiera książka Piotra Nisztora.

 

Gościem Poranka WNET był dziennikarz śledczy Piotr Nisztor, autor m.in. wydanej ostatnio książki Skok na banki. Kto kontroluje pieniądze Polaków. W  tej publikacji została opisana geneza sytemu finansowego III RP, najważniejsi bohaterowie tej części transformacji i ich związki ze służbami PRL.


Prezentacja książki Piotra Nisztora Skok na banki (Fronda) odbędzie się w Przystanku Historia (IPN) przy ulicy Marszałkowskiej 21/25 we wtorek 12 grudnia o godzinie 17.30. Dyskusję z Piotrem Nisztorem, dr. hab. Sławomirem Cenckiewiczem i Witoldem Gadowskim poprowadzi Jacek Ożóg.

 

 

 

 

 

Kapitał zagraniczny nie zawsze zły? / Wiceminister rozwoju Jerzy Kwieciński w Radiu WNET [VIDEO]

Gość Poranka mówił o związkach gospodarki z obronnością, o roli kapitału zagranicznego oraz o tym, czy w przyjmowanych przez nas rozwiązaniach gospodarczych powinniśmy naśladować Koreę Południową.

Polska krajem rozwiniętym (rynkiem kapitałowym) – cieszy się Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie i maklerzy

FTSE Russell ogłosiła, że Polska dołączy do ekskluzywnego grona państw rozwiniętych. Czy jest się z czego cieszyć? Tak, ale wiedzieć trzeba, że wskaźnik określa rynek finansowy, a nie całą gospodarkę.

Achy i ochy, szach-mat itd. to komentarze odnoszące się do informacji, że za rok Polska trafi na listę FTSE Russell jako 25. kraj wśród państw rozwiniętych. Tylko że to wszystko nie wygląda tak różowo, jak byśmy tego chcieli i – na co mało kto zwraca uwagę – dotyczy tylko jednego, bardzo ważnego sektora gospodarki w Polsce, a nie „cudu”, jakobyśmy w jedną noc stali się gospodarką rozwiniętą z rozwijającej się. Co więcej sceptyczna strona polskiej opinii publicznej, ewentualnie trolle na usługach, już rozpisują się w sieci no tym, jakoby minister Morawiecki „kupił” owe przekwalifikowanie Polski z kraju rozwijającego się na rozwinięty. A prawda po prostu- jak rzadko kiedy ostatnimi czasy – leży po środku.

Hub JP Morgan w Polsce 

Podniesienie kwalifikacji polskiego rynku kapitałowego już wcześniej wiele zapowiadało.  Zapewne na podstawie tych samych przesłanek zapadła między innymi decyzja JP Morgan, amerykańskiego banku, że właśnie nad Wisłą zbuduje swoje centrum, w którym zatrudni trzy tysiące polskich absolwentów.

Poza oczywistymi korzyściami dla JP Morgan jest i ta, że dostał on pokaźny grant od polskiego rządu w postaci zwolnień podatkowych. A przecież wiadomo było, że po opuszczeniu UE przez Wielką Brytanię JP Morgan będzie musiał zastąpić czymś lokalizację swojego hubu w Londynie, bo inaczej pozostałby bez tego typu narzędzi w UE (drugi hub finansowy w Europie mieści się w Genewie, a to Szwajcaria, która również nie jest w UE). Co prawda mógłby się pokusić o przekształcenie któregoś ze swoich biur w głównych centrach finansowych: Frankfurcie, Mediolanie, Zurychu, Paryżu i Madrycie, ale tam nie tylko nie dostałby zwolnień podatkowych, a jeszcze musiałby mocno konkurować o fachowców, których uposażenie byłoby kilkakrotnie wyższe niż w Polsce.

Warto przy tym odnotować, że hub finansowy JP Morgan w Warszawie to kolejna już firma, która postawiła na naszą stolicę, po firmie badawczej Nielsen, kancelarii Dentons, Credit Suisse, dostawcy usług IT Luxoft czy Goldman Sachsie, który uruchomił centrum technologii i operacji.

Kwalifikacja FTSE Russell to nie awans do G20 + 5

Dlatego to, co jest „zadziwiające” dla wielu, czyli przekwalifikowanie Polski z rynku rozwijającego się na rozwinięty nie jest w żaden sposób zaskakujące, jeśli wie się, co to faktycznie oznacza. A oznacza to jedynie, że w Polsce są instrumenty, aby na naszym rynku finansowym inwestować bezpiecznie. Dlatego znajdziemy się w gronie państw, w których co prawda jest Wielka Brytania, USA, czy Niemcy, ale również Izrael, Hong Kong czy Singapur.

Nie można też tej kwalifikacji w żaden sposób łączyć z grupą państw potocznie zwanych G-20, bo tam są również Indie czy Chiny, które aktualnie są sklasyfikowane przez FTSE Russell o klasę niżej niż Polska – rynek rozwijający się, a dwie klasy niżej niż USA czy Wielka Brytania. Poza klasyfikacją (a więc inwestycje w tym kraju są poniżej granicy ryzyka finansowego) jest również Arabia Saudyjska (obowiązuje tam prawo szariatu, dotyczy to także rynku finansowego), która bez wątpienia członkiem G-20 jest.

Dlatego kwalifikacja do grupy najbezpieczniejszych rynków finansowych na świecie gwarantuje wzrost inwestycji zagranicznych, ale nie bezpośrednich inwestycji zagranicznych, bo to kolosalna różnica. Bezpośrednie inwestycje to konkretne fabryki, ośrodki badawcze itd. Pośrednie to właśnie rynek finansowy.

Wzrost bezpieczeństwa i obrotów na GPW

Lokowanie olbrzymich sum na naszej giełdzie przez fundusze różnego typu przełoży się bez wątpienia na jeszcze wyższy poziom bezpieczeństwa na parkiecie i miejmy nadzieję, że uchroni to inwestorów od tak przykrych niespodzianek, jak, wśród wielu innych, sprawa Kerdosu, którego upadłość 4.09.2017 ogłosił Sąd Rejonowy w Warszawie. Przypomnijmy – dawna Hygienika, producent materiałów opatrunkowych, po sprzedaniu fabryk została  Kerdosem spółką, która posiadała sieć sklepów branży kosmetycznej Dayli, a jej szef Kamil Kliniewski ogłosił się swego czasu polskim „Rossmannem”, po czym „kupił” – czytaj: wyprowadził pieniądze – sieć drogerii w Luksemburgu – raj podatkowy w ramach UE (SIC!) i ojczyzna miłościwie nam panującego Jeana Jean’a Claud’a Juncker’a – i, jak to było do przewidzenia, splajtował. Komisja Nadzoru Finansowego potrzebowała aż trzech miesięcy od sprzedaży pakietu kontrolnego przez Kiniewskiego, aby zauważyć, że coś ze spółką notowaną na WIG-80 (co wskazuje na bezpieczeństwo lokowanych pieniędzy w odróżnieniu od rynku New Connect, gdzie jest dużo start-upów, które mogą splajtować) jest nie tak.

Dlatego KNF zapewne będzie miała ręce pełne roboty, żeby przygotować się do zmian, jakie nastąpią, bo na nasz rynek wejdą fundusze i holdingi z budżetami większymi niż Polski.

[related id=5913]Wracając do rewizji klasyfikacji FTSE Russell, warto zwrócić uwagę, że bierze on pod uwagę m.in. otoczenie regulacyjne, infrastrukturę i jakość rynku kapitałowego, kształt systemu depozytowo-rozliczeniowego czy rozwój rynku instrumentów pochodnych. A więc wskaźniki ważne dla rynku finansowego i dlatego też media cytują przede wszystkim wypowiedzi nowo wybranego prezesa GPW Marka Dietla, dla którego to więcej zapewne niż gwiazdka z nieba.

„To pierwszy przypadek zakwalifikowania do tego grona kraju z Europy Środkowo-Wschodniej” – czytamy w komunikacie GPW, której łączna wartość obrotu akcjami na rynku głównym w sierpniu br. wyniosła 18,5 mld zł, czyli wzrosła o 18,3 proc. w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku, a po komunikacie FTSE Russel powinna jeszcze bardziej wzrosnąć.

 Dlatego kwalifikacji FTSE Russel nie przeceniałabym, bo nie będzie miała ona wpływu na życie przeciętnego Kowalskiego, chociaż wizerunkowo błyszczy niczym brylant na tablicy polskich osiągnięć gospodarczych, tak jak stały wzrost PKB, wskaźnik niskiego bezrobocia, nadwyżka budżetowa, koniunktura gospodarcza czy optymizm konsumentów.

Monika Rotulska

Klasyfikacja FTSE Russell wrzesień 2017

Zalety długoterminowego oszczędzania, czyli potęga procentu składanego / trzynasta audycja „Czy fortuna kołem się toczy”

Procent składany jest ósmym cudem świata. Ci, którzy go rozumieją, zarabiają na nim. Ci, którzy nie rozumieją, muszą go zapłacić – powiedział kiedyś Albert Einstein.

Gdy mówimy o oprocentowaniu, często mamy na myśli odsetki od kredytu, które stanowią dla nas koszt. Jednak w tej audycji interesuje nas sytuacja, w której procent składany pracuje na naszą korzyść. Taka sytuacja może mieć miejsce, gdy dotyczy pieniędzy, które zaoszczędziliśmy i zainwestowaliśmy. Procent składany pojawia się wtedy, gdy nie wypłacamy zysku, który zarobiliśmy na ulokowanych środkach, ale doliczamy go do kapitału i inwestujemy dalej.

Potęgę procentu składanego widać szczególnie wyraźnie, gdy przyjrzymy się jego efektom w dłuższym okresie. Wyobraźmy sobie, że 35-letni Jan Kowalski postanawia zainwestować zaoszczędzone pieniądze. Przyjmijmy, że każdego roku pieniądze dadzą mu zysk w wysokości 6 procent od zainwestowanego kapitału, a inwestycja zakończy się po 30 latach.

Jeżeli Kowalski zainwestuje 10.000 zł i corocznie będzie wypłacał zarobione odsetki w wysokości 600 zł, po 30 latach zarobi łącznie 18.000 zł. Jeżeli nie będzie wypłacał odsetek, ale zamiast tego doliczy je do kapitału, w tym samym czasie zarobi 47.435 zł odsetek, czyli blisko 30.000 zł więcej. Tak właśnie wygląda praktyczny wymiar zastosowania procentu składanego w inwestowaniu.

Sytuacja zrobi się szczególnie interesująca, gdy Jan Kowalski postanowi odkładać pieniądze na przyszłą emeryturę i każdego roku będzie inwestował kolejne 10.000 zł. Gdy zdecyduje się na kapitalizację odsetek – tak banki i fundusze inwestycyjne nazywają procent składany, przez 30 lat zarobi 538.017 zł. Jeżeli jednak każdego roku zyski będzie wypłacał, w tym samym okresie zarobi jedynie 279.000 zł, czyli blisko 260.000 zł mniej.

Warto podkreślić, że w obu przypadkach Kowalski zainwestował 300.000 zł (10.000 zł rocznie przez 30 lat). Natomiast w pierwszym przypadku na jego koncie inwestycyjnym znajdzie się 838.017 zł, a w drugim przypadku już tylko 318.000 zł. W drugim przypadku nie zadziałała moc procentu składanego, a coroczne odsetki były wypłacane.

Wiedza o procencie składanym jest szczególnie ważna dla młodych osób. Czym wcześniej zacznie się inwestować, tym bardziej można skorzystać z efektu kapitalizacji odsetek. Osiągniecie podobnych wyników w ciągu 20 lat wymagałoby corocznej inwestycji w wysokości 21.500 zł, czyli ponad dwa razy więcej niż w przedstawionym przykładzie.

Żeby maksymalnie wykorzystać dobrodziejstwa procentu składanego, trzeba inwestowanie rozpocząć wcześnie, a najlepiej zacząć od razu. Po drugie, należy inwestować regularnie. Oszczędzanie pieniędzy, żeby móc je następnie zainwestować, powinno stać się priorytetem. Po trzecie, ważna jest cierpliwość i nieuleganie pokusie, żeby pieniądze wypłacić. Na początku zyski mogą wydawać się niewielkie, ale należy pamiętać, że potęga procentu składanego pojawia się z czasem, a pod koniec cierpliwość się opłaci, bo wtedy zyski są największe.


Projekt „Pieniądz – historia i teraźniejszość. Zarządzanie finansami – zagrożenia i szanse” – realizowany z Narodowym Bankiem Polskim w ramach programu edukacji ekonomicznej.

Waluta, podatki i bankowość w zaborze pruskim / dwunasta audycja z cyklu „Czy fortuna kołem się toczy”

Polityka fiskalna i bankowa na ziemiach polskich zaboru pruskiego.Opresyjny w stosunku do Polaków system wymógł rozwój polskiej spółdzielczości kredytowej dzięki, której powstały m.in. Kasy Stefczyka.

Waluta

W rozdrobnionych politycznie Niemczech korzystano z wielu różnych walut. Gdy w 1619 roku powstał pierwszy w Rzeszy bank publiczny, podjęto próbę skutecznego zapanowania nad ówczesnym chaosem monetarnym, a w niemieckim systemie pieniężnym pojawiła się „marka”. Rachunki prowadzone w markach miały uchronić  klientów przed skutkami „psucia” pieniądza, którym ulegały pozostałe waluty.

W tym czasie w Prusach obowiązywał system monetarny oparty na talarze. Podczas wojen w drugiej połowie XVIII i na początku XIX wieku waluta pruska ulegała deprecjacji, a Prusy eksperymentowały z pieniądzem papierowym. Pierwsza próba stabilizacji waluty miała miejsce w 1811 roku. Jednak stabilizację udało się przeprowadzić dopiero w 1826, bo wcześniejsza próba została zniweczona przez wojnę w 1812 roku.

W ten sposób powstał system bimetalistyczny oparty na „złotym fryderyku” i srebrnym talarze. „Złoty fryderyk” był odpowiednikiem 5 talarów. W obiegu były również banknoty, bez ograniczeń wymienialne na kruszec. Natomiast w 1871 roku to marka stała się podstawową jednostką monetarną Rzeszy. W 1873 roku ostatecznie oparto markę na standardzie złota. Kurs marki ustalono na 1/3 talara pruskiego.

W 1875 roku powstał bank centralny Rzeszy skupiając większość banków emisyjnych jednoczących się Niemiec. W banku centralnym Rzeszy nie pracowali Polacy, co uniemożliwiło Polakom mieszkającym w zaborze pruskim zdobywanie doświadczeń i wiedzy w dziedzinie bankowości i polityki walutowej. Podobna sytuacja miała miejsce w zaborze rosyjskim.

Podatki

W 1810 roku, tuż po rozpoczęciu procesu uwłaszczenia chłopów, Prusy wydały dekret o finansach, wprowadzający jednolity, niedzielący już ludzi według stanów, system podatkowy. Pruski system został oparty na podatku gruntowym, przemysłowym, konsumpcyjnym oraz podatku od zbytku i stemplowym. Później dodano osobisty podatek klasowy. Podatek przemysłowy został zmodyfikowany i przekształcony w podatek dochodowy. Wprowadzono jeszcze progresywny podatek majątkowy oraz podatek płacony przez sprzedających nieruchomości. Podatki bezpośrednie dostarczały wyraźnie ponad połowę dochodów i były relatywnie większym obciążeniem dla bogatszych obywateli. Znaczną część wpływów stanowiły dochody z lasów i majątków państwowych.

Samorząd dysponował ok. 30% dochodów podatkowych państwa. Gminy miały prawo wprowadzania dodatków do podatków państwowych, ale tylko do bezpośrednich. W 1893 roku powiększono dochody gmin o wpływy z podatków: gruntowego, domowego i przemysłowego. Ustawa objęła także gminy wiejskie. Sejmiki powiatowe i prowincjonalne również miały prawo uchwalania podatków.

Bankowość

Niemieckie prawo bankowe oparte było na systemie rejestracji, a nie koncesji. Było zatem najbardziej liberalne, a w efekcie polska bankowość zaboru pruskiego była zdecydowania najsłabsza. Po kryzysie 1873 roku, kiedy upadł polski bank, wokół bankowości polskiej powstała stymulowana przez władze atmosfera nieufności. Ratunkiem okazał się  rozwój polskiej spółdzielczości kredytowej. W poznaniu powstała centrala finansowa pod nazwą  Bank Związku Spółek Zarobkowych SA, a kredyt hipoteczny obsługiwało istniejące od 1821 roku Towarzystwo Kredytowe Wielkiego Księstwa Poznańskiego, zastąpione w 1857 roku przez (zdominowane przez Niemców i niechętne polskim interesom) Nowe Towarzystwo Kredytowe dla Prowincji Poznańskiej W zaborze pruskim działały też komunalne kasy oszczędności.

W połowie XIX wieku powstały dwa główne systemy spółdzielczości kredytowe. Pierwszy przeznaczony był raczej dla zamożniejszych: wymagał wysokich wkładów członkowskich, ale ograniczał odpowiedzialność do ich wysokości. W Polsce reprezentowany przez wielkopolskie spółki zarobkowe. Drugi, znany jako system Raiffeisena, przeznaczony był dla biedniejszych, ponieważ zakładał niskie wkłady, ale za to nieograniczoną odpowiedzialność. W Polsce reprezentowany przez małopolskie kasy Stefczyka.


Projekt „Pieniądz – historia i teraźniejszość. Zarządzanie finansami – zagrożenia i szanse” – realizowany z Narodowym Bankiem Polskim w ramach programu edukacji ekonomicznej.