Klimatofanatycy liczą na to, że świat nie wykorzysta samoosłabienia Europy / Zbigniew Kopczyński, „Kurier WNET” 86/2021

Zdaniem p. Merkel, powodzi winne są zmiany klimatu. Podziwiać można krótki czas potrzebny do postawienia diagnozy, ustępujący tylko czasowi ustalenia przyczyny tragedii smoleńskiej w słynnym sms-ie.

Zbigniew Kopczyński

Zaślepienie

Tragiczna powódź dotknęła kilka rejonów w Niemczech, Belgii i Holandii. Najbardziej ucierpiały wsie w górach Eifel: Insul i Schuld. Media pokazywały domy zniesione przez żywioł razem z mieszkańcami, mówiły i pisały o dziesiątkach ofiar i zaginionych. Przepływająca przez te miejscowości rzeczka Ahr, normalnie wielkości Wisły w Ustroniu, nagle zmieniła się w siejącą spustoszenie rwącą, dużą rzekę.

Jak mogło dojść do tego, że w XXI wieku, w kraju – liderze Unii Europejskiej na śpiących spokojnie ludzi lunęła gwałtownie masa wody? I czy rzeczywiście tak niespodziewanie?

Gdy wody opadły, pojawiła się w mediach wiadomość, że system satelitarnej obserwacji meteorologicznej przewidział dokładnie zagrożenie powodziowe i to ponad tydzień przed katastrofą. Dlaczego nie wykorzystano tych informacji, by nie dopuścić do tragedii? Deszcz i powódź były nie do uniknięcia, można było jednak zawczasu ewakuować mieszkańców i ograniczyć straty materialne. Nie zrobiono nic.

Na razie nie widać w mediach dociekania przyczyn i szukania winnych. Być może dlatego, że główne niemieckie media, różniące się między sobą dość subtelnie, w istotnych kwestiach przedstawiają linię rządu. A dla rządzących prawda o przyczynach zaniedbań może być bardzo niewygodna, szczególnie w kontekście zaplanowanych na wrzesień wyborów. Po co zresztą dociekać, skoro sprawa została rozstrzygnięta na najwyższym szczeblu.

Wkrótce po powodzi zalane tereny odwiedziła Matka Narodu – pani kanclerz federalna. Przemawiając w miasteczku Adenau – siedzibie związku gmin, w którym znajdują się zalane Schuld i Insul – stwierdziła: „Musimy być szybsi w walce ze zmianami klimatu”. Sprawa więc jasna: winne są zmiany klimatu, i tyle. Merkel locuta, causa finita. Podziwiać można jedynie krótki czas potrzebny do postawienia jedynej słusznej diagnozy, ustępujący tylko czasowi ustalenia przyczyny tragedii smoleńskiej w słynnym sms-ie.

Gdyby pani Merkel rozejrzała się wokół miejsca, w którym przemawiała, zobaczyłaby na jednym z pobliskich budynków zaznaczony poziom wody podczas powodzi, jaka nawiedziła Adenau ponad sto lat temu, gdy o ociepleniu klimatu nikt nawet nie myślał. A jakie były wtedy zimy, mogliby opowiedzieć pani kanclerz ci z jej rodaków, którzy wyprawili się na wschód w letnich mundurkach.

Dodać należy, że Adenau leży kilkadziesiąt metrów wyżej niż zalane niedawno Insul i Schuld. Nie przepływa też przez nie Ahr, a jedynie mały potok Adenauer Bach. Co więc musiało dziać się w Eifel na początku XX wieku?

A gdyby pani kanclerz udała się kilkadziesiąt kilometrów dalej, w rejon przełomu Renu – a warto, bo to jedno z najładniejszych miejsc w Niemczech – zobaczyłaby na domach w ślicznych nadreńskich miasteczkach ślady dużych powodzi sięgające średniowiecza. Gdyby wtedy istnieli ochroniarze klimatu, straszyliby ludzkość globalnym ochłodzeniem. Na szczęście takich pomysłów wtedy nie było i gospodarka mogła rozwijać się normalnie.

Po co jednak zastanawiać się nad nieuchronnymi i różnorakimi zmianami klimatu, skoro łatwiej wykorzystać anomalie pogodowe do uzasadnienia topienia kolejnych miliardów w budowę większej i piękniejszej motyki, z którą efektowniej ruszymy na klimatyczne Słońce. Słońce przywołałem tu nie bez powodu, bo ma ono ogromny, choć do końca niezbadany wpływ na ziemski klimat. Wystarczy jedna gwałtowna zmiana jego aktywności, jeden większy wybuch, większy wyrzut masy w naszym kierunku, a diametralnie zmieni się nasz klimat. I nic na to nie poradzimy, choćbyśmy na ochronę klimatu przeznaczyli całe budżety Unii Europejskiej i krajów członkowskich.

Zadziwia ślepa wiara klimatofanatyków w ich możliwości zatrzymania zmian. Klimat na Ziemi zmieniał się, zmienia i będzie się zmieniał. Zmieniał się od czasów, o jakich mogą mówić geolodzy. Może więc lepiej, zamiast walczyć z nieuniknionym, przygotować się na nadchodzące zmiany? Tak jak robią to leśnicy w odwiedzonym przez panią kanclerz kraju związkowym. Czyżby bez wiedzy rządu federalnego?

Nadrenia Palatynat to najbardziej zalesiony land w Niemczech. Od dwóch lat trwa tu masowa wycinka drzew. Wycina się całe połacie, a sprzeciwu ekologów nie widać. Przyczyną wycinki jest zły stan drzew, osłabionych z powodu wysuszenia gleby i atakowanych przez szkodniki. Na miejsce wyciętych lasów sadzi się gatunki drzew bardziej dostosowane do zmienionych warunków. Widać, że wzięli się za to fachowcy, a nie ideolodzy. Ci drudzy pewnie, by zapobiec zmianom, stworzyliby system nawodnienia lasów i osłaniania drzew przed prażącym słońcem. A wszystko sfinansowaliby z nowych podatków.

Zamiast więc syzyfowej walki z ociepleniem, lepiej dostosować się do niego. Będzie to tańsze i rozsądniejsze. A w kwestii przeciwdziałania skutkom powodzi – zainwestować należy raczej w usprawnienie retencji i systemu ostrzegania.

Nawet jeśli przyjmiemy, że powodem zmian jest działalność człowieka i generowana przez niego emisja CO₂, to wyłączenie tych kilku procent emitowanego przez Europę dwutlenku węgla nie może wpłynąć na cokolwiek.

Skończy się tym, że gdy zaoramy już cały europejski przemysł, wybijemy zwierzęta hodowlane i zasadzimy lasy na polach, reszta świata zwiększy emisję, by produkować na potrzeby głodującej Europy.

Klimatofanatycy wierzą zapewne, że reszta świata nie wykorzysta samoosłabienia się Europy, by zyskać nad nią przewagę ekonomiczną, i weźmie dobry przykład, likwidując swoje przemysły. Przypomina mi to naiwną wiarę uczestników manifestacji rozbrojeniowych w czasach zimnej wojny, głęboko wierzących w to, że jeśli Zachód jednostronnie się rozbroi, Sowiety uczynią to samo. Trzeba było nie wiedzieć nic o naturze komunizmu.

O ile uczestników ruchów rozbrojeniowych cechowała skrajna naiwność, o tyle ich inspiratorów na pewno nie. Konsekwentnie dążyli do osłabienia krajów zachodnich, by zapewnić przewagę Związkowi Sowieckiemu, a ideowców traktowali jak użyteczne narzędzia. Podobną naiwność obserwujemy u klimatofanatyków. Kim jednak są ich inspiratorzy?

Artykuł Zbigniewa Kopczyńskiego pt. „Zaślepienie” znajduje się na s. 2 sierpniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 86/2021.

 


  • Sierpniowy numer „Kuriera WNET” (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Zbigniewa Kopczyńskiego pt. „Zaślepienie” na s. 2 sierpniowego „Kuriera WNET” nr 86/2021

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Kiedyś nie było Komisji Europejskiej, która dyrektywą powstrzymałaby Słońce/ Krzysztof Skowroński, „Kurier WNET” 86/2021

Dziś większość Europejczyków zdaje się wierzyć, że w zderzeniu Franka Timmermansa ze Słońcem to Franek byłby wygranym. Ale to nie promienie słoneczne powodują najwięcej ludzkich nieszczęść.

 Krzysztof Skowroński

Spędziłem wakacje na jednej z malowniczych greckich wysp, tak jak sobie wymarzyłem. Upał, morze, żadnych informacji ze świata. Czytałem Homera, unosiłem się na fali i powoli zapominałem.

Odys wracał do domu, jaskółka przeleciała nad głową; mrówkom i osom nie przeszkadzał upał, ciągle czegoś chciały. Grecy uciekali do morza, by tam, zanurzeni po szyje, prowadzić wielogodzinne rozmowy. W tawernach podawano pyszne jedzenie, a wszyscy napotkani mieszkańcy wyspy na dźwięk polskiej mowy uśmiechali się, od czasu do czasu przyznając się do znajomości jakiegoś polskiego słowa. Sielanki nie zaburzyły ani morskie fale, które wyrzuciły na kamienisty brzeg dużego morskiego żółwia, ani porażki polskich sportowców na igrzyskach olimpijskich (z wyjątkiem porażki Idy Świątek i polskich siatkarzy).

Ale gdy się spędza w Grecji wakacje, trzeba któregoś dnia zejść z plaży i zobaczyć ruiny dawnych cywilizacji. I trudno uwierzyć, że piękne, olbrzymie świątynie, które, wydawało się, przetrwają wszystko, rozpadły się i ciągłość kwitnących cywilizacji została przerwana. Umiera ostatni, który pamięta, niknie język i wierzenia.

Tajemnicę rozwiała informacja o wielkim trzęsieniu ziemi. Ale też – co nie powinno mnie dziwić, ale zdziwiło – dowiedziałem się, że wyspa kiedyś nie istniała. Otóż dawno, dawno temu, gdy na świecie nie było nie tylko Franka Timmermansa, jego rodziców ani nawet żadnego Holendra, zdarzyła się wielka katastrofa klimatyczna. Słońce z nieznanych powodów zaczęło mocniej grzać, w sposób bezwzględny atakując pokrywę lodową. Topniejące lody na tyle podniosły poziom mórz, że w niektórych miejscach części lądu stawały się wyspami. I tak było w przypadku tej wyspy.

Pomyślałem sobie, że gdyby Frank Timmermans urodził się 11, a może 20 tysięcy lat temu, na pewno by do tego nie doszło. Własną piersią zdusiłby wszystkie przydomowe ogniska, eliminując nadmierną emisję CO2. Na szczęście to się nie zdarzyło. Lody stopniały, powstały wyspy i jeziora, człowiek mógł zająć nowe przestrzenie. Nie było wtedy Komisji Europejskiej, która za pomocą dyrektyw i rozporządzeń powstrzymałaby promienie Słońca. Teraz jest, i większość Europejczyków zdaje się wierzyć, że w zderzeniu Franka ze Słońcem to Franek będzie wygranym. A ja w to nie wierzę. Wątpliwości te mają też inni autorzy „Kuriera WNET”.

W tym numerze „Kuriera” szczególnie polecam Państwu tekst, który nie ma nic wspólnego z wakacjami – artykuł Swietłany Fiłonowej, przypominający o tym, że najczęstszą przyczyną ludzkich nieszczęść jest pazerność wsparta pychą, a nie promienie słoneczne.

Artykuł wstępny Krzysztofa Skowrońskiego, Redaktora Naczelnego „Kuriera WNET”, znajduje się na s. 1 sierpniowego „Kuriera WNET” nr 86/2021.

 


  • Sierpniowy numer „Kuriera WNET” (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł wstępny Krzysztofa Skowrońskiego, Redaktora Naczelnego „Kuriera WNET”, na s. 1 sierpniowego „Kuriera WNET” nr 86/2021

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Tadeusz Grabowski: zarówno latem, jak i zimą można odkrywać tajemnice Roztocza

Zastępca dyrektora Roztoczańskiego Parku Narodowego o tym, co można zobaczyć w Roztoczu i czemu region ten jest wart zainteresowania.


Tadeusz Grabowski wyjaśnia, że

Roztocze to region ciągnący się od Kraśnika do Lwowa.

Podkreśla, że Roztocze jest wpisane na listę ważnych kulturowo regionów UNESCO.

Ważniejsze jest to czego o Roztoczu jeszcze nie wiemy.

Zastępca dyrektora Roztoczańskiego Parku Narodowego wskazuje, że cechą Roztocza jest zmienność krajobrazu. Zachód regionu cechuje się wąwozami, środek ma charakter wapienny.

Jest to region o jednej z największej ilości dni słonecznych.

Stwierdza, że nie potrzeba wiele, aby poznać położoną po ukraińskiej części granicy część Roztocza.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Piotr Sikora: Z domu mam 3,5 minuty do granicy niemieckiej. Niemcy kupują u nas, my kupujemy u nich

Nasz gość mówi o życiu w Szczecinie i dobrych relacjach między Polską a Niemcami. Wymiana handlowa jest w świetnej kondycji. Problemem w przekraczaniu granicy może być paszport covidowy.


W porannej audycji rozmówcą Magdaleny Uchaniuk jest Piotr Sikora, dziennikarz na codzień mieszkający w Szczecinie, który opisuje historię portu w Szczecinie. Jak zaznacza publicysta, dziś w porcie stoi wiele pięknych, choć nieużywanych już budynków i  urządzeń z epoki świetności miasta:

Statki ze Szczecina pływały po całym świecie. Każdy marynarz dobrze wie, że Szczecin był takim miejscem gdzie budowało się dużo i dobrze – podkreśla nasz gość.

Rozmówca Magdaleny Uchaniuk przybliża także słuchaczom jak wygląda życie codzienne w stolicy zachodniopomorskiego. Filozof wylicza problemy, z którymi zmagają się na co dzień mieszkańcy miasta, których dużą część stanowią kłopoty z dojazdami:

Mogę wymienić oczywiście korki, (…) problemy z komunikacją miejską, która mogłaby być szybciej rozbudowywana i bardziej przyjazna mieszkańcom – wymienia dziennikarz.

Ponadto, Piotr Sikora opowiada również o życiu blisko granicy polsko-niemieckiej oraz o przestrzeniach, w których przecinają się życia obu narodów. Dotyczy to głównie relacji handlowych:

Niemcy kupują u nas, my kupujemy u nich. Nie zauważamy kiedy przejeżdżamy przez granicę do momentu kiedy nas ktoś nie zatrzyma np. w celu sprawdzenia paszportu covidowego – zaznacza Piotr Sikora.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

N.N.

Nadleśniczy Gryfina: Tak duży kompleks leśny drzewostanów bukowych to ewenement w skali kraju

Gościem „Popołudnia Wnet” jest Arkadiusz Paleń – nadleśniczy Nadleśnictwa Gryfino, który opowiada o swojej pracy oraz okolicznościach przyrody jej towarzyszących, a także przybliża kawałek historii.

Rozmowa rozpoczęła się od przybliżenia przez gościa charakterystyki terenu, z którym przyszło mu na co dzień mieć styczność. Zwraca on uwagę na roślinność oraz ukształtowanie terenu, które mogą kojarzyć się z Bieszczadami.

Jest to zwarty kompleks drzewostanów bukowych w Polsce, tutaj na nizinach, bo podobne drzewostany występują też w górach, w Bieszczadach. Jest to bardzo specyficzny teren również z tego względu, że jest dość mocno skonfigurowany i występują tu duże różnice wysokości. Teren ten jest też często nazywany „małymi Bieszczadami”, bo tak się właśnie kojarzy.

Teren Nadleśnictwa Gryfino charakteryzuje się również wyjątkowym – jak na nizinę – udziałem procentowym buków w całym kompleksie leśnym. Można powiedzieć, że jest to ewenement na skalę krajową, jeśli chodzi o ten właśnie aspekt.

To ewenement jeśli chodzi o tereny nizinne w Polsce, żeby był taki duży kompleks leśny drzewostanów bukowych. Drugą specyfiką tego obszaru jest to, że te drzewostany cechują się ponadprzeciętną jakością jeżeli chodzi o cechy przemysłowe tego drewna na tle innych drzewostanów w Polsce.

Gość „Popołudnia Wnet” opowiedział również o roślinności, która również rośnie w dość unikalnych – przez wzgląd na specyfikę terenu – konfiguracjach oraz przybliżył nam także historyczne dzieje tego malowniczego terenu. W opowieści tej występuje chociażby zakon cystersów, czy słynny władca pruski Fryderyk Wielki. Pojawia się również wątek walk zaliczających się do II wojny światowej.

Walki tutaj nie były aż tak zacięte, natomiast Szczecin był ostrzeliwany, a Niemcy z kolei, broniąc się, ostrzeliwali drugą część miasta, m.in. puszczę. Do dziś mamy  ślady tego, bo wiele drzew zawiera w sobie odłamki metali – można więc powiedzieć, że drzewostany noszą ślady wojny do dziś.

Zapraszamy do wysłuchania całej audycji!

PK

Niemcy. Wybuch w niemieckich zakładach chemicznych

Ogromne kłęby toksycznego, czarnego dymu wydobywają się z fabryki w Leverkusen.

Jedna osoba zginęła, 16 jest rannych a 4 są poszukiwane w wyniku potężnej eksplozji, do której doszło dziś rano w zachodnich Niemczech. Wybuch nastąpił w dzielnicy Buerrig w Leverkusen w Nadrenii-Północnej Westfalii w centrum gospodarowania odpadami prowadzonym przez firmę Currenta w Chempark Leverkusen.

Głośny huk –  jak podają świadkowie- wstrząsnął całym miastem.

Pojawiły się ogromne, czarne kłęby dymu, które rozprzestrzeniają się nad miastem.  Straż pożarna apeluje do  mieszkańców, by nie otwierali okien i drzwi a osoby znajdujące się na zewnątrz jak najszybciej schowały się do budynków. Federalny Urząd Ochrony Cywilnej i Pomocy Ofiarom Katastrof zaklasyfikował zdarzenie do poziomu ostrzegawczego „ekstremalne zagrożenie”.

Nad miastem widać czarną chmurę – pisze „Bild”.

Zamknięto autostradę A1 w obu kierunkach między Leverkusen a Kolonią-Północ i węzeł autostradowy Leverkusen-Zachód.  Do wybuchu najprawdopodobniej doszło w znajdującej się nieopodal spalarni odpadów. Przyczyny eksplozji nie są znane. Trwają badania toksyczności powietrza wokół miejsca wybuchu.

J.L.

Źródło:wPolityce.pl, PAP, Twitter

Komorowski o polityce samorządowej w Polsce: Ja mam akurat to szczęście, że jestem samorządowcem bezpartyjnym

Eligiusz Komorowski opowiada o powiacie pilskim i jego charakterystyce. Nasz gość odpowiada również na pytanie, czy w polityce lokalnej można spotkać się z patologiami np. nepotyzmem czy sitwą.

Powiat pilski zajmuje szóste miejsce pod względem jakości i tempa rozwoju według najnowszych rankingów Związku Powiatów Polskich. W czwartkowym „Poranku Wnet” starosta Piły, Eligiusz Komorowski, mówi o swoim powiecie oraz o środowisku polskich samorządowców:

O tyle jest to istotne i miłe, że ten ranking jest wielowarstwowy, wielokryteriowy. Oceniany jest np. stan ochrony środowiska w danym powiecie, ale też takie twarde dane np. kwota pozyskanych środków zewnętrznych, kwota inwestycji, działania usprawniające zarządzanie – opisuje samorządowiec.

Eligiusz Komarowski, starosta pilski.

Rozmówca Tomasza Wybranowskiego komentuje zmiany, które nastąpiły w Pile na przestrzeni ostatnich lat. Zaznacza, że zostały one zauważone we wspomnianym rankingu:

Wśród powiatów (…) największych w Polsce zajęliśmy szóste miejsce, czyli kolejny skok o kilka miejsc, ponieważ rok wcześniej byliśmy poza pierwszą dziesiątką – przyznaje nasz gość.

Ponadto, starosta Piły przybliża słuchaczom charakter polityki samorządowej. Opisuje również przypadek politycznej patologii na tym szczeblu, a także tłumaczy, dlaczego cieszy się ze swojej bezpartyjności:

Znam kilka konkretnych przykładów, gdzie niestety zmuszeni byliśmy reagować na pewne działania (…), które odbiegały od etosu dr. Judyma. (…) Ja mam akurat to szczęście, że jestem samorządowcem bezpartyjnym – podkreśla Eligiusz Komorowski.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

N.N.

Dr Jarosław Sachajko: to ostatni moment, by uratować polskie rolnictwo

Gościem Popołudnia WNET był dr Jarosław Sachajko, poseł Kukiz’15, który mówił m.in. o konieczności podjęcia kroków, zmierzających do odbudowy polskiego sektora rolnego.

Gościem redaktora Tomasza Wybranowskiego w Popołudniu WNET był poseł Kukiz’ 15 oraz wiceprzewodniczący sejmowej komisji rolnictwa, dr Jarosław Sachajko. Polityk, pochodzący z Zamojszczyzny odniósł się do reaktywacji Akademii Zamojskiej. Już od 16 lat trwają wysiłki, by dokończyć ten proces.

Pierwszym ministrem edukacji który podjął ten temat, był właśnie były nasz wojewoda a obecnie minister edukacji Przemysław Czarnek. (…) Od razu ten temat zrozumiał – powiedział.

Poseł wskazywał na trudności, jakie napotkał, starając się o przywrócenie znanej uczelni.

Przygotowanie ustawy, zbieranie potencjalnej kadry zajęło bardzo dużo czasu. Potem (…) z jakiegoś powodu premier Jarosław Gowin nie chciał tego pomysłu poprzeć, (…) ale udało mi si przekonać posłów Konfederacji, posłów Polskich Spraw. Niestety lokalni posłowie z PSL, Lewicy ani z Platformy nie poparli tego projektu. To jest coś czego nie rozumiem – zaznaczył.

Ratujmy rolnictwo

Dr Jarosław Sachajko  nawiązał również do kwestii Polskiego Ładu w kontekście zapisów dotyczących rolnictwa. Podkreślił, że rządowy program marginalizuje ten sektor i należy to zmienić. Istotnym zagadnieniem jest ustawa o spółdzielczości.

Dzięki Pawłowi Kukizowi 2 tygodnie temu  miałem okazję rozmawiać z premierem Jarosławem Kaczyńskim i udało mi się go przekonać, by był napisany Polski Ład dla rolników. (…) Próbuję wdrożyć to, co napisałem wiele lat temu w obywatelskim programie rolnym Kukiz’15. Jedna z ustaw, jaka będzie przygotowana to właśnie zmiana  ustawy o spółdzielczości.

Spółdzielcza inicjatywa nie ma jednak dobrego gruntu, by móc się w Polsce rozwijać.  Jedną z przyczyn takiej sytuacji jest to, w jaki sposób prezesi i rady nadzorcze traktują spółdzielców.

Problemem naszej spółdzielczości jest brak transparentności. (…) Spółdzielcy nie mają dostępu do dokumentów, a prezesi spółdzielni traktują właścicieli spółdzielni.

W ostatnim czasie coraz częściej jest wskazywany problem wzrostu liczby gospodarstw produkujących trzodę chlewną w systemie nakładczym. Według przeciwników tej metody, tucz nakładczy jest prowadzony w sposób niezgodny z prawem.

Temat tuczu nakładczego jest to coś co mnie napawa wielkim smutkiem. To nie jest rolnictwo, to produkcja masowa, a rolnik dostaje śladową część pieniędzy – ocenił Sachajko.

To ostatnia chwila, by ratować polskie rolnictwo – dodał.

A.N.

Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy!

Ukryte Skarby – 15.07.2021

Tym razem redaktor Elżbieta Ruman zabiera słuchaczy w podróż do Zwolenia. Miasta, z którym powiązany jest Jana Kochanowski oraz, w którym odkryto szczątki nosorożca i mamuta z czasów neolitu.

W czwartkowych „Ukrytych Skarbach” goszczą dyrektor Muzeum Regionalnego w Zwoleniu, Krystyna Madejska, burmistrz Zwolenia, Arkadiusz Suliman oraz ks. proboszcz Bernard Kasprzycki. Goście audycji wspominają o związanym ze Zwoleniem niezwykłym rzeźbiarzu, Wincentym Flaku. Co ciekawe, dziennikarz z Ilustrowanego Kuriera Codziennego określił tego artystę mianem „Wieśniaka ze wsi Zielonka Nowa”, a rzeźbiarz gościł nawet u samego cesarza Franciszka Józefa. Był to przede wszystkim skromny gospodarz przejęty losami ojczyzny i rzeźbiarz-samouk.

Jego rzeźby były ogromnie cenione w wielu miejscach Europy i świata. Nawet sam Ignacy Mościcki namawiał Flaka żeby przeniósł się do Belwederu, ale mistrz zdecydowanie odmówił. A dzieła jego w tym czasie zostały wycenione na 100 tys. zł – wtedy, kiedy prezydent RP zarabiał 5 tys. – przytacza Elżbieta Ruman.

Poza tradycją artystyczną i powiązaniami z Janem Kochanowskim, Zwoleń to stolica archeologicznych skarbów. Jest to jedyne miejsce w Polsce, gdzie odkryto szczątki nosorożca i mamuta z czasów neolitu. Krystyna Madejska opowiada m.in. o wyjątkowych zbiorach zwoleńskiego muzeum:

Mamy w swoich zbiorach niestety kopie, ponieważ oryginały są przechowywane w Polskiej Akademii Nauk – zaznacza szefowa placówki.

Zapraszamy do wysłuchania całej audycji!

N.N.

Ukryte Skarby

Anna Zalewska: Propozycje KE są nie do zrealizowania. Wszystkie koszty są przerzucone na obywatela

Kto zapłaci za propozycje KE? Eurodeputowana PiS o unijnej reformie systemu opłat od emisji CO2 i problemach z nią związanych.

Anna Zalewska komentuję propozycje Komisji Europejskiej, której celem jest zredukowanie do 2030 roku emisji CO2 o co najmniej 55 proc. w stosunku do roku 1990.  Nazywa ją „ekonomicznym ekoterroryzmem”. Zarzuca KE, że ich pomysły są niepoliczone i nie do zrealizowania. Handel emisjami ma objąć transport i budownictwo.

W pandemii prawie trzykrotnie zwiększyła się opłata za dwutlenek węgla.

Europosłanka wskazuję, że do handlu emisjami mają być dołączeni ludzie zajmujący się transportem morskim i lotniczym. Dodaje, że od półtora roku trwają prace dotyczące mierzenia emisji samochodu. Obecna technologia nie pozwala na ustalenie ile konkretny samochód emituje dwutlenku węgla.

Jest polityczna dyskusja, szczególnie niemiecka.

Zalewska podkreśla, że realizacja propozycji Komisji będzie oznaczało wzrost kosztów życia dla obywateli UE.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.