Kolejna odsłona obrony dwutlenku węgla niewinnie oskarżonego o zaobserwowane zmiany klimatu na kuli ziemskiej

Bardziej prawdopodobni sprawcy globalnego ocieplenia to gaz ziemny i zmiana albedo powierzchni lądów przez drogi, dachy i rolnictwo. Teraz zastanowimy się nad rolą sztucznych zbiorników wodnych.

Jacek Musiał, Karol Musiał, Michał Musiał

Istnieją dowody na sztuczne nawadnianie pól w Egipcie i na Bliskim Wschodzie, sięgające 6000 lat p.n.e. (Gibling M.R., River Systems and the Anthropocene, Dept. of Earth Sciences, Dalhousie Univ., Halifax, 2018). Pojedyncze źródło sugeruje, że w Dolinie Nilu zbudowano mniej więcej wtedy zbiornik o pow. 2000 km2 i pojemności 12 km3 (Hjorth P., Bentsson L., Large Dams, Statistics and Critical Review, Encyclopedia of Lakes and Reservoirs, Springer, 2012). Z uwagi na klimat woda z tak nawadnianych pól parowała, powodując w konsekwencji wytrącanie się soli w nawadnianych glebach, czym tłumaczy się przejście z upraw pszenicy na odporniejszy na sól jęczmień ok. 2000 p.n.e.

W Polsce jednym z najstarszych udokumentowanych sztucznych zbiorników wodnych jest Jezioro Zygmunta Augusta, pochodzące sprzed 1559 roku, wykorzystywane do hodowli ryb.

Dzięki uprzejmości i na podstawie informacji uzyskanych od p. Alicji Michałek z Muzeum Ustrońskiego przytoczymy ciekawostkę hydrotechniczną. Około 1772 roku wybudowano sztuczny kanał, zwany Młynówką, prowadzący wodę pochodzącą z Wisły, zaczynający się w miejscowości Wisła-Obłaziec, ciągnący się prawie równolegle do rzeki Wisły przez 16 kilometrów aż do Skoczowa. Woda ta była potrzebna do napędzania maszyn w powstałej w 1772 roku hucie żelaza, 5 innych zakładach przemysłu metalowego oraz przynajmniej jednego młyna. Przy każdym z zakładów powstał własny rezerwuar wody – staw. W 1872 roku Huta w Ustroniu dostarczała 40% żelaza ze Śląska Austriackiego. Obecność zbiorników wodnych, których część wciąż istnieje, prawdopodobnie złagodziła tamtejszy klimat, tworząc swoisty mikroklimat, doceniany współcześnie przez turystów, wczasowiczów i kuracjuszy. (…)

Energię wodną do napędzania generatorów elektrycznych zaczęto stosować od II poł. XIX w. w Stanach Zjednoczonych. Tzw. dostępna moc hydroelektrowni jest wprost proporcjonalna do wysokości spiętrzenia wody nad turbiną i wielkości strumienia wody przepływającego przez turbinę w m3/s. (…)

Największym pod względem obszaru (powierzchnia to jeden z najważniejszych czynników mających wpływ na parowanie, o czym w dalszej części) sztucznym akwenem jest Volta (Akosombo) w Ghanie o powierzchni 8500 km2, służący hydroelektrowni o zainstalowanej mocy mocy 1,38 GW; w Unii Europejskiej – zespół zbiorników Suorva w Szwecji, o powierzchni do 266 km2 i objętości 5900 mln m3 (ICOLD 1984/1988, za: Leonard J., Lakes and Reservoirs in the EEA area), z hydroelektrownią Harsprånget o zainstalowanej mocy 977 MW. Szwedzkie Archiwum Wodne SVAR, administrowane przez Szwedzki Instytut Meteorologiczno-Hydrologiczny (SMHI), wymienia 11 tysięcy zapór wodnych. Wśród nich jest prawie 200 dużych zapór, a 3 powyżej 100 m wysokości korony.

Szwedzi nie mają świadomości, że aż 43% swojej energii czerpią kosztem zniszczenia ekosystemu wodnego i klimatu europejskiego. Top secret? Czynione przez koncerny energetyczne zarybiania lub budowa infrastruktury rekreacyjnej to tylko fałszywe uspokajanie własnego sumienia.

Krzywa obrazująca wzrost pojemności zbiorników wodnych na świecie (Development of Worldwide reservoir storage since 1900, [w:] World Water: Resources, Usage and the Role of Man-Made Reservoirs, A Review of Current Knowledge, revised 2010, U.K.) doskonale koreluje z obserwowanym w minionym stuleciu wzrostem średniej temperatury przy powierzchni ziemi, tzw. krzywej kija hokejowego. Związek przyczynowo-skutkowy wydaje się o wiele mocniejszy niż w przypadku dwutlenku węgla, choć bardziej złożony – niebezpośredni i może być trudny do zrozumienia przez mniej lotnych ekologów-amatorów. (…)

Sztuczne zbiorniki powiększyły zatem obszar śródlądowych zbiorników naturalnych (wód stojących) o około 10%. (…) Jaką cegiełkę w globalnym ociepleniu dokłada zmiana albedo od sztucznych akwenów – przedstawimy w przyszłości. Za to są inne, poważniejsze oddziaływania sztucznych zbiorników wodnych na klimat.

1/3 światowej produkcji żywności pochodzi z upraw nawadnianych. Stanowią one ok. 20% upraw, czyli 300 mln ha, i pochłaniają ¾ używanej przez ludzi wody (dane nieco różniące się od podanych w poprzednich artykułach, rząd wielkości jednak podobny, za: Development of worldwide…). 300 mln ha to 3 mln km2, co stanowi ok. 2% powierzchni lądów, której albedo zostało zmienione wskutek nawadniania. (…)

Nawet gdyby sztuczne nawadnianie pól tylko w połowie pochodziło z antropogenicznych zbiorników, to bez tych zbiorników zmiana albedo, wynikająca ze zmiany użytkowania gleby, nie byłaby tak spektakularna, jak oszacowaliśmy w poprzednich artykułach.

Swoją drogą – bez zbiorników irygacyjnych zmiana użytkowania tych gleb w celu upraw najpewniej nie byłaby nawet możliwa.

Cały artykuł Jacka, Karola i Michała Musiałów pt. „Hipoteza Harsprånget. Czy zapory wodne i hydroelektrownie zmieniają klimat” znajduje się na s. 3 październikowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 76/2020.

 


  • Od lipca 2020 r. cena wydania papierowego „Kuriera WNET” wynosi 9 zł.
  • Ten numer „Kuriera WNET” można nabyć również w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Jacka, Karola i Michała Musiałów pt. „Hipoteza Harsprånget. Czy zapory wodne i hydroelektrownie zmieniają klimat” na s. 3 październikowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 76/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Marek Jurek: Bez poparcia mieszkańców wsi PiS na pewno straci władzę . Zmniejszenie rządu poprawia stabilność koalicji

Były marszałek Sejmu mówi o rekonstrukcji rządu, konfliktach w Zjednoczonej Prawicy, postulacie zakazu aborcji eugenicznej oraz możliwych konsekwencjach uchwalenia tzw. piątki dla zwierząt.

Marek Jurek komentuje zakończoną niedawno rekonstrukcję rządu. Tłumaczy, że jej celem było zwiększenie kontroli Prawa i Sprawiedliwości nad koalicjantami w ramach Zjednoczonej Prawicy. Gość „Popołudnia WNET” ocenia, że politycy Porozumienia i Solidarnej Polski nie potrafią zapanować nad swoimi ambicjami.

Zmniejszenie rządu jest funkcjonalne nie tylko pod względem merytorycznym, ale i pod kątem utrzymania stabilności koalicji.

Rozmówca Łukasza Jankowskiego stwierdza, że wejście Jarosława Kaczyńskiego do rządu podyktowane było koniecznością wzmocnienia działań na rzecz zażegnania sporu między Mateuszem Morawieckim a Zbigniewem Ziobrą.

Premier Kaczyński może obecnie kontrolować każdą decyzję personalną i administracyjną.

Były marszałek Sejmu wraca do kwestii wyborów prezydenckich. Ocenia, że dobrze się stało, iż odbyła się w miarę normalna kampania wyborcza, co byłoby niemożliwe w przypadku utrzymania majowego terminu wyborów.

Dzięki przełożeniu wyborów, Andrzej Duda ma pełnowymiarowy mandat społeczny.

Rozmówca Łukasza Jankowskiego porusza kwestię walki o zakaz przeprowadzania w Polsce aborcji eugenicznej. Wyraża nadzieję, że Trybunał Konstytucyjny wyda wyrok sprzyjający takiemu rozwiązaniu. Jak przypomina, TK już wcześniej wypowiedział się pozytywnie na temat zakazu aborcji eugenicznej:

Nadrzędna norma jest bardzo silna, wystarczy, że Trybunał się do niej zastosuje, zgodnie z sugestią prof. Andrzeja Zolla, który zredagował tamto orzeczenie.

Marek Jurek mówi o swoich nadziejach związanych z objęciem funkcji ministra edukacji i nauki przez prof. Przemysława Czarnka. Wskazuje na potrzebę prowadzenia spokojnych, ale zdecydowanych działań w obszarze wychowania i edukacji:

Niestety,  politycy zbyt często zajmują się tworzeniem emocji, a nie instytucji.

Jak dodaje Marek Jurek:

Przez ostatnie 30 lat w edukacji mieliśmy do czynienia z dreptaniem w kółko. Nowy minister powinien dać nauczycielom nowe, lepsze narzędzia do wykonywania pracy.

Omówiony zostaje również temat tzw. piątki dla zwierząt. Były marszałek Sejmu przestrzega, że zakaz eksportu mięsa z uboju rytualnego wywoła „katastrofalne skutki gospodarcze”:

Doskonale rozumiem niezadowolenie rolników i ministra Ardanowskiego. […] Jeżeli teraz wycofamy się z rynków arabskich, to już tam nie wrócimy.

Były polityk Prawa i Sprawiedliwości z pewnym sceptycyzmem ocenia próby połączenia myśli konserwatywnej z zawłaszczoną przez ruchy lewicowe z ekologią.

Zielony konserwatyzm i polityka prozwierzęca to dwie zupełnie różne sprawy.

Marek Jurek przypomina ewolucję PiS z partii wielkomiejskiej na formację opartą na elektoracie małomiasteczkowymi i wiejskim:

 Jeżeli te dwa filary się zawalą, Prawo i Sprawiedliwość na pewno straci władzę.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Sławomir Mazurek o prof. Janie Szyszko: Był to człowiek naprawy Rzeczypospolitej, człowiek integralny

Sławomir Mazurek o prof. Janie Szyszko w pierwszą rocznicę jego śmierci: o pasji i oddaniu zmarłego ministra środowiska ochronie przyrody.

Odczuwamy brak profesora. […] W Starej Miłosnej odprawiana będzie msza święta.

Sławomir Mazurek wspomina prof. Jana Szyszkę, wielokrotnego ministra środowiska, w pierwszą rocznicę jego śmierci.  Cieszył się on uznaniem w kraju i za granicą.

Jarosław Kaczyńskim mówił o nim, że był to człowiek naprawy Rzeczypospolitej, człowiek integralny.

Prezydent Andrzej Duda podkreślał, że zmarły był osobą z pasją. Podsekretarz stanu w Ministerstwie Klimatu w latach 2019–2020 przypomina, że prof. Szyszko podkreślał mocno rolę dostępnych dla wszystkich lasów państwowych. Był przeciwko ich prywatyzacji.

Patrzył na upadek Puszczy Białowieskiej związanej z gradacją kornika.

Mazurek wskazuje, że mimo manipulacji ze sprawą tą związanych, profesor nauk leśnych walczył o uratowanie Puszczy Białowieskiej do końca swoich dni.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Albedo Ziemi. Czynniki, które mają największy wpływ na pochłanianie promieniowania, a więc na temperaturę na Ziemi

Albedo powierzchni szacowane w czasach, gdy tworzono teorię CO2-centryczną globalnego ocieplenia, znacznie odbiegały od rzeczywistości, w szczególności zaniżane było albedo zieleni.

Jacek Musiał, Karol Musiał

Kiedy na początku ubiegłego stulecia szacowano bilans energetyczny Ziemi, przyjęto pewne współczynniki. Jednym z nich jest właśnie albedo planetarne na poziomie 30%. Planetarne oznacza – Ziemi widzianej jako planeta z daleka – z kosmosu.

Po drodze do powierzchni Ziemi promieniowanie elektromagnetyczne Słońca ulega odbiciu od atmosfery, rozproszeniu w niej, odbiciu od chmur. Udział albedo powierzchniowego w wyżej wymienionych 30% stanowi w przybliżeniu zaledwie 1/5. Zamierzano wtedy opisać albedo różnych powierzchni.

Względnie wiarygodne przyrządy służące do pomiaru albedo – albedomierze – zaczęły powstawać dopiero w II połowie ubiegłego wieku. Do tego czasu dostępna za to była fotografia czarno-biała (monochromatyczna), w której poziom szarości wydawał się odpowiadać natężeniu promieniowania trafiającego przez obiektyw aparatu na kliszę (błonę) fotograficzną.

Ilość tego promieniowania miała być zależna od jasności fotografowanego obiektu, czyli od jego zdolności do odbijania światła. Po latach okazało się jednak, że oszacowane wówczas w ten sposób wartości albedo znacznie odbiegają od rzeczywistości.

Przede wszystkim produkowane emulsje światłoczułe (materiały panchromatyczne), używane do produkcji negatywów, były prawie niewrażliwe na barwę zieloną. Negatyw w miejscach zielonych przedmiotów pozostawał niedoświetlony, pozytyw zaś przedstawiał obraz zieleni jako najczarniejszych elementów zdjęcia, czarniejszych od asfaltu i papy dachów. Ludzie się do tego przyzwyczaili, radość rozpoznawania obiektów na fotografiach niwelowała wady, że pewne jej elementy były rozpoznawane według kształtów, a nie poziomu szarości. (…)

Jednym z chwytów wykorzystywanych przez głosicieli teorii CO2-centrycznej jest informowanie o topniejących masowo lodach Antarktydy, Arktyki i Grenlandii, zestawiając tę informację z mapami. Robi to wrażenie, gdyż na mapach przedstawione obszary lodowe wydają się ogromne. Przykładowo – Grenlandia leżąca blisko bieguna północnego na siatce geograficznej walcowej, wizualnie wydaje się być wielkości Afryki. W rzeczywistości ich powierzchnie są dużo mniejsze, gdyż złudzenie wynika z rozwinięcia – przekształcenia powierzchni kulistej na prostokątny arkusz mapy, co znacznie powiększa obszary znajdujące się na globusie w okolicach podbiegunowych.

A w dodatku od stosunkowo niedawna wiadomo, że śnieg i lód, o ile dobrze odbijają i źle przepuszczają promieniowanie widzialne, to mają one zupełnie inne właściwości fizyczne wobec podczerwieni, czyli energii niewidzialnej dla ludzkiego oka, które stanowi ponad 50% energii słonecznej przy powierzchni Ziemi, a na biegunach jeszcze więcej.

Nic więc dziwnego, że ostatnio naukowcy nie nagłaśniają już antropogenicznego zanieczyszczenia śniegu i lodu w Arktyce jako tak istotnego czynnika ich topnienia, jak wcześniej sądzono. (…)

Promieniowanie słoneczne padające prawie prostopadle na powierzchnię oceanów w okolicach równika jest bardzo dobrze pochłaniane – albedo wody jest wtedy małe. Obserwowane odbicie własnej twarzy w spokojnej wodzie jest mało wyraźne, z uwagi na to, że wiązka światła odbitego pada prawie prostopadle do obserwatora. Odbicie drugiego człowieka, stojącego nad wodą trochę dalej, jest już wyraźne. (…)

Jasność odbić tych obiektów w wodzie wydaje się być równa jasności samych obiektów, co wynika głównie z faktu dużego albedo wody wobec światła padającego pod kątem. Jeśli promieniowanie słoneczne pada prostopadle do nieruchomej wody, albedo wody jest rzędu 1% i pochłonięciu przez wodę ulegnie blisko 100% światła. Odbicie promieni słonecznych narasta wraz z kątem określającym wysokość Słońca nad horyzontem. (…)

Już w okolicy koła podbiegunowego wartość albedo wzrasta do ok 10% i dalej gwałtownie narasta w kierunku bieguna do 90%, co oznacza, że tam już odbiciu ulega 90% padającego światła. Duże albedo wody dotyczy zatem szczególnie obszarów o większych szerokościach geograficznych, ale także wszystkich innych, nawet okołorównikowych, jeśli nie są akurat pod Słońcem w zenicie.

Zmienność albedo wody jest niezwykle ważnym czynnikiem uzależniającym pochłanianie energii słonecznej przez wodę. W przypadku oceanów czynnikiem niwelującym skrajne wartości albedo są fale morskie. Pofalowanie w okolicach okołorównikowych zwiększa albedo tych okolic oceanu, zaś fale w okolicach podbiegunowych zmniejszają tamtejsze albedo. Biorąc pod uwagę dramatyczny wpływ kąta padania na albedo wody oraz jego zależność od długości fali, błędne są wczesne kalkulacje bilansu energetycznego Ziemi dokonane przez radzieckich uczonych Budykę i Kondratiewa, a już całkowicie nieuprawnione czynią prezentacje science-fiction Ala Gore’a głoszone w czasach, gdy opisane powyżej zjawiska były już znane.

W artykule Spowiedź naukowca, opublikowanym w maju 2019 r., wspomnieliśmy, że Kondratiew świetny fizyk – naukowiec, zasłużony dla rozwoju nauk związanych z fizyką atmosfery, niezbędnych dla techniki wojskowej ZSRR, w 2011 roku publicznie wycofał się z wcześniej szeroko lansowanej przez niego tezy CO2-centrycznej, dzięki której zrobił międzynarodową karierę (w dziedzinie wojskowej było to niemożliwe).

Natężenie promieniowania na Ziemi zależy od szerokości geograficznej, co wynika z trygonometrii i jest oczywistym, podstawowym czynnikiem, który determinuje klimat na danej szerokości geograficznej. Zsumowane obydwa czynniki powodują, że pochłanianie energii słonecznej odbywa się przede wszystkim w niskich szerokościach geograficznych – bliższych równikowi.

Zatem minimalna nawet zmiana albedo dokonywana antropogenicznie w tych rejonach powierzchni Ziemi: urbanizacja, budowa dróg, a jeszcze wydatniej mechaniczna uprawa roli z nawadnianiem – mają największy wpływ na absorpcję promieniowania słonecznego i najprawdopodobniej to właśnie one odpowiadają za zaobserwowane globalne ocieplenie.

Cały artykuł Jacka Musiała i Karola Musiała pt. „Hipoteza Poznań (II). Drogi, dachy i rolnictwo przyczyną globalnego ocieplenia?” znajduje się na s. 3 wrześniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 75/2020.

 


  • Od lipca 2020 r. cena wydania papierowego „Kuriera WNET” wynosi 9 zł.
  • Ten numer „Kuriera WNET” można nabyć również w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Jacka Musiała i Karola Musiała pt. „Hipoteza Poznań (II). Drogi, dachy i rolnictwo przyczyną globalnego ocieplenia?” na s. 3 wrześniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 75/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Uwagi do programu „Adaptacja do zmian klimatu i ograniczanie skutków zagrożeń środowiska – finansowanie retencji na wsi”

W skali międzynarodowej – powiększanie areału sztucznych akwenów to przykładanie ręki do dalszego ocieplenia klimatu. Z punktu widzenia epidemiologicznego to wylęgarnia komarów i innych muchówek.

Jacek Musiał

Ilość sztucznych zbiorników wodnych w Polsce, łącznie z tymi o powierzchni kilkaset m2, szacowana jest na ponad 10 tys., z tego o pojemności powyżej 0,001 km3 zaledwie 140. Całkowita pojemność sztucznych zbiorników wody w Polsce nie jest wielka – jest rzędu 3 km3.

Objętość wody zgromadzona w polskich sztucznych zbiornikach na jednego mieszkańca wynosi ok. 60 m3, co plasuje Polskę na jednym z ostatnich miejsc w Europie. Czy to dobrze, czy źle?

Może się wydawać, że jesteśmy pod tym względem zacofani. Faktycznie, państwa europejskie o dużej ilości wody w antropogenicznych zbiornikach na głowę mieszkańca, a są to przede wszystkim państwa skandynawskie i Hiszpania, odniosły z tego tytułu ekonomiczną korzyść (intensyfikacja rolnictwa, rozwój przemysłu ciężkiego). Czy jednak straty ekologiczne i klimatyczne nie są większe? Państwa te dopiero teraz uświadamiają sobie, do czego doprowadziły, choć – jak się wydaje – starannie to ukrywają, co więcej, próbują szukać innych winowajców zmian ekologicznych i klimatycznych, aby odwrócić od siebie uwagę. Czy Polska, przy obecnym stanie wiedzy ekologicznej, powinna bezrefleksyjnie naśladować te kraje, a przynajmniej na ich skalę?

Obecnie w Polsce realizowanych jest kilka programów dotacji do tzw. małej retencji: prowadzony przez ARiMR (Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa) i Ministerstwo Klimatu program budowy zbiorników wodnych w obszarach rolniczych; następny – „Zielono-Niebieska Infrastruktura” – realizowany przez NFOŚiGW (Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej) i kolejny, będący w gestii Wód Polskich, wprowadzany w życie przez jednostki samorządu terytorialnego przy współudziale Ministerstwa Gospodarki Wodnej i Żeglugi Śródlądowej oraz Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Środki zaplanowane na powyższe zadania obejmują łącznie kilkaset milionów złotych. Czy wszystkie te cele są słuszne? (…)

Dla dobra kraju o wiele ważniejszy w tej chwili jest program tworzenia lub utrzymania naturalnych, suchych zbiorników przeciwpowodziowych, w tym rejestrowanych łąk zalewowych (z ulgą podatkową dla właścicieli lub najemców i oczywistym obowiązkiem wykazywania tego faktu w razie ubezpieczeń).

Dziwne wydaje się hasło, pod jakim realizowana jest część programów retencji wody: „przeciwdziałania zmianom klimatu”. Dla Polski może to i minimalnie zrównoważy negatywne skutki klimatyczne spowodowane przez niezbyt odległe kraje, które zbudowały u siebie sztuczne zbiorniki o znacznej powierzchni. Z pewnością jednak nie przeciwdziała globalnemu ociepleniu, wręcz przeciwnie. W skali globalnej – międzynarodowej – powiększanie areału sztucznych akwenów to przykładanie ręki do dalszego ocieplenia klimatu. Z punktu widzenia epidemiologicznego to wylęgarnia komarów i innych muchówek.

Nieprawdopodobne? Dramatycznemu wpływowi antropogenicznych zbiorników wodnych na klimat i środowisko będą poświęcone kolejne, obszerne artykuły Zapory wodne i hydroelektrownie – prawdziwa przyczyna globalnego ocieplenia?, które ukażą się w październikowym i listopadowym „Kurierze WNET”.

Artykuł Jacka Musiała pt. „Program »Retencja wody na wsi«” znajduje się na s. 9 wrześniowego „Kuriera WNET” nr 75/2020.

 


  • Od lipca 2020 r. cena wydania papierowego „Kuriera WNET” wynosi 9 zł.
  • Ten numer „Kuriera WNET” można nabyć również w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Jacka Musiała pt. „Program »Retencja wody na wsi«” na s. 9 wrześniowego „Kuriera WNET” nr 75/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Krzysztof Bosak: Nie szykujemy się na przyjmowanie do Konfederacji polityków z PiS

Czy Konfederacja zyska nowych wyborców i posłów dzięki „piątce dla zwierząt”? Na czym polega spór z lewicą odnośnie zwierząt? Odpowiada Krzysztof Bosak.


Krzysztof Bosak krytycznie odnosi się w „piątki dla zwierząt”. Nie dość, że Prawo i Sprawiedliwość forsuje ustawę, która niszczy dochodowy sektor gospodarczy, to prezydent Andrzej Duda nie pragnie podjąć konsultacji społecznych. Stwierdza, że na miejscu głowy państwa zaprosiłby do siebie rolników, by wysłuchać ich głosów. Dodaje, że Konfederacja wolałaby nie mieć takiej szansy na przekonanie do siebie nowych wyborców, gdyż

Robienie szansy politycznej na pozyskanie kolejnych wyborców z sytuacji, w której obóz rządzący w trzy dni przegłosowuje ustawę likwidującą dochodowe sektory gospodarcze to jest po prostu dramat dla polskiej gospodarki.

Jeden z liderów Konfederacji wskazuje, iż marszałek Senatu Tomasz Grodzki zamierza wykonać ten ruch. Ocenia, że rządzący nie rozmawiają z rolnikami, bo nie mieliby co odpowiedzieć na ich argumenty. Zaznacza, że fermy norek nie przedstawiają ich sąsiadom bardziej niż hodowla innych zwierząt, jeśli są przestrzegane odpowiednie standardy. Koło ferm powstają nawet nowe osiedla. Bosak odnosi się do cytowanej w mediach wypowiedzi wiceprezesa partii KORWiN, który stwierdził, że zwierzęta to „maszyny z mięsa”, które „nie czują bólu”. Zauważa, że

To są nagrania Dobromira Sośnierza, które zostały teraz wyjęte z jego starych rozmów i happeningów […]. Polemizował z lewicą z pozycji, które ja odbieram jako materialistyczno-naturalistyczne.

Przedstawia również swoje partii w stosunku do postrzegania zwierząt. W przeciwieństwie do swego kolegi z ław poselskich stoi na stanowisku arystotelystyczno-tomistycznym, tak jak powinien stać, jak mówi, każdy katolik. Wskazuje, że punktem sporu z lewicą jest to czy zwierzęta mają samoświadomość. Interpretują oni zachowania zwierząt przez pryzmat ludzkiej psychologii. Podkreśla, że jest to sprzeczne z antropologią chrześcijańską. Na pytanie o humanitarne warunki w hodowlach odpowiada, że

Stosowanie pojęcia humanitaryzmu do rolnictwa, czy uboju zwierząt, a więc mówienie o humanitarnych rzeźniach, humanitarnych hodowlach jest swego rodzaju nieporozumieniem językowym. […] Humanitaryzm jest pojęciem, które stosuje się do ludzi.

Podkreśla, że hodowle powinny być prowadzone w sposób profesjonalny, zgodnie z zasadami zootechniki. Uważa za nieporozumienie, że hodowlami chcą zajmować się ekolodzy, którzy nie są specjalistami od tego, tak jak zootechnicy. Na uwagę, że w wielu krajach Unii Europejskiej postanowiono zakazać hodowli futer naturalnych polityk Ruchu Narodowego wskazuje, że

To są kraje w których lewica zdominowała już myślenie społeczeństwa. […] To jest argumentacja taka sama jak z „małżeństwami homoseksualnymi”. Wiele krajów wprowadziło sobie tzw. małżeństwa homoseksualne, ale to nie znaczy, że rodzina przestała być złożona z kobiety i mężczyzny.

Czy są możliwe transfery ze Zjednoczonej Prawicy do Konfederacji? Krzysztof Bosak ocenia, że gdyby byli posłowie chętni na taki krok, to mogli to zrobić w ciągu ostatniego roku.

Konfederacja nie zajmuje się rozbijaniem większości sejmowej. Nie zajmujemy się wyciąganiem posłów.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Raport Oxfam: 10 proc. najbogatszych odpowiada za 52 proc. emisji dwutlenku węgla

Zgodnie z raportem Oxfam w latach 1990-2015 podwoiły się emisje dwutlenku węgla. Za ponad połowę emisji odpowiadało 630 mln najbogatszych na świecie osób, a za 15 proc. emisji jeden procent ludzi.

W przeddzień debaty generalnej na 75. sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ w Nowym Jorku organizacja humanitarna Oxfam publikuje raport na temat emisji CO2. Jak stwierdziła cytowana przez portal DW.com, Ellen Ehmke z  niemieckiego oddziału Oxfam ds. nierówności społecznych:

Za gorączkę zakupów bogatej mniejszości wysoką cenę płacą najbiedniejsi.

U naszych zachodnich sąsiadów dziesiąta część najbogatszych obywateli (8,3 mln) odpowiada za 26 proc. emisji CO2. Za 29 proc. emisji odpowiadają zaś mniej zamożni obywatele RFN w liczbie 41,5 mln. Ehmke wskazuje na SUV-y, używane głównie do jazdy po mieście i transport lotniczy jako źródła wysokich emisji. Proponuje w związku z tym nałożenie podatku na jeżdżenie SUV-ami i częste loty odrzutowcami:

Musimy razem rozwiązać problemy wynikające ze zmian klimatu i nierówności majątkowych.

A.P.

13 km ropy na Morzu Karaibskim. Wenezuelska spółka potwierdza wyciek z rafinerii

W sobotę wenezuelska spółka Skarbu Państwa PDVSA potwierdziła, że w największej w kraju rafinerii naftowej doszło do wycieku ropy. Jednocześnie produkcja ropy w tym kraju stale spada.

Według komisji środowiskowej wenezuelskiego parlamentu (zdominowanego przez opozycję) ropa rozlała się po powierzchni morza na szerokość 13 km. PDVSA, jak informuje Reuters, odkryła wyciek w Golfete de Coro w wenezuelskim stanie Falcón. Spółka ogłosiła, jak podaje Gult Today, że zajęła się oczyszczaniem dotkniętych wyciekiem obszarów. Jednocześnie zadeklarowała, że pomimo wycieku dostawy surowca do Centrum Rafinacji Paraguaná nie zostaną przerwane.

Obecny incydent, jak przypomina Reuters, ma miejsce miesiąc po wycieku, który pokrył pokosy Parku Narodowego Marrocoy. Sierpniowy wyciek pokrył cztery kilometry plaż parku narodowego. Rafinerie Amuay i Cardon doświadczyły w ostatnich latach niejednego przestoju, za co winą opozycja i organizacje ekologiczne obciążają niewłaściwe zarządzanie.

Produkcja ropy w Wenezueli 12 lat temu wynosiła 2,3 mln baryłek dziennie. W czerwcu br. wyniosła ona w ciągu całego miesiąca 400 tys. Nieuznawany przez Stany Zjednoczone prezydent Wenezueli Nicolas Maduro wini za ten stan rzeczy amerykańskie sankcje. Opozycja wskazuje zaś na zaniedbania i korupcję wśród odpowiedzialnych za działanie sektora wydobycia ropy.

A.P.

Inż. Waś o prezydencie Trzaskowskim: Niech ktoś zabierze tej małpie brzytwę! Otoczył się oponą z cwaniaczków

Mgr inż. Janusz Waś krytykuje pomysł rozbudowy Oczyszczalni Południe w Warszawie, apeluje aby władza centralna interweniowała w stolicy i wskazuje na absurd pompowania ścieków w górę Wisły.


Ekspert ds. systemów kanalizacyjnych, mgr inż. Janusz Waś mówi, że awaria Czajki to największa katastrofa budowlana w dziejach tej branży w Polsce. Dodaje, że procedury wskazują, co powinno zostać wykonane, gdy dochodzi do tego typu sytuacji. Władza centralna powinna „ostro wkroczyć”, by „zabrać małpie brzytwę”, zanim narobi większych szkód w stolicy.

Włos mi się na głowie jeży, nawet tam gdzie go nie mam, bo usłyszałem niedawno, że […] zamiast myśleć o budowy oczyszczalni na wysokości Huty Warszawa, to ktoś wymyślił, żeby rozbudować Oczyszczalnie Południe w okolicach Ursynowa […] Pan Trzaskowski otoczony jest nieprzepuszczalną oponą zbudowanych z cwaniaczków […] Ta twarda opona wymyśliła, że po co ścieki mają grawitacyjnie siłami natury spływać do oczyszczalni, która powinna być na północy Warszawy, kiedy można je pompować pod górę.

Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego wskazuje, że Oczyszczalnia Południe była projektowana przez Francuzów przez 5 lat i „koncertowo schrzanili” sprawę. Oczyszczalnia miała mieć zdolność do oczyszczania 120 tys. m3 na dobę, ale ostatecznie była zdolna do oczyszczania tylko połowy tej ilości ścieków.

Francuska myśl techniczna, tak jak w Czajce, bryluje w naszym kochanym kraju […] Znowu pieniądze wyrzuci się w błoto, ale co tam. Prezydent podniesie opłatę za parkowanie samochodów i się kasa znajdzie. To się nie mieści w pale.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

M.K.

Cetliński: Ustawy chroniące naturę wprowadzone w Kalifornii zaczynają zagrażać ludziom. W pożarach lasów zginęło 14 osób

Paweł Cetliński relacjonuje sytuację związaną z pożarami w Kalifornii i wskazuje, że prawo dot. ochrony środowiska zabraniające usuwania martwych drzew z lasów, mogło stworzyć pożywkę dla ognia.


Polak mieszkający w Kalifornii, Paweł Cetliński relacjonuje wydarzenia z zachodniego wybrzeża USA, gdzie ogromne pożary trawią tamtejsze lasy. Władze zalecają sprawdzanie stanu powietrza i ograniczenie wychodzenia z domu ze względu na unoszący się w powietrzu dym. Strażacy wykonują wytężoną pracę wznosząc zapory z ziemi. Do miejscowości Sacramento w Kalifornii ma dziś przyjechać prezydent Donald Trump.

Jak na razie zginęło niestety 14 osób […] Na dzisiaj zapowiadane są mocne wiatry, a to właśnie wiatr może być niebezpieczny, ponieważ roznosi ogień, który szybko się rozprzestrzenia.

Gość Popołudnia Wnet wskazuje, że ustawy chroniące naturę wprowadzone w amerykańskim stanie, zaczynają zagrażać ludziom. Przyczyną pożarów mogły być drzewa, które na skutek wysokich temperatur padają i tworzą łatwopalną ściółkę, która stwarza zagrożenie pożarowe. Wielu specjalistów od ochrony środowiska pracujących dla stanu Kalifornia uznało, że nie można pozbywać się wspomnianych drzew, gdyż stanowią one m.in. dom dla wielu insektów i zwierząt.

Paweł Cetliński mówi, że gubernator stanu tłumaczy pożary globalnym ociepleniem i podnoszeniem temperatur. Oficjalny komunikat z biura szeryfa wskazuje, że do pożarów doszło na skutek uderzenia pioruna. Dodaje, że prezydent USA zadeklarował pomoc pod warunkiem, że Kalifornia zmieni swoją politykę.

Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego donosi, że szkoły stanowe w Kalifornii funkcjonują online.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

M.K.