Medycyna Hildegardy z Bingen – 09.01.2022 r.
Audycja poświęcona m.in. leczniczym właściwościom biedrzeńca.
Audycja poświęcona m.in. leczniczym właściwościom biedrzeńca.
Można przypuszczać, że wielkie pochody latynoskich migrantów z Gwatemali i Hondurasu, przemieszczające się przez Meksyk w kolumnach 200-tysięcznych w kierunku USA, także nie powstały spontanicznie.
Wiadomo, że kot ani jego właścicielka nie złożyli podania o ochronę międzynarodową nie zamierzali też starać się o azyl w Polsce, gdyż kotom znacznie lepiej żyje się w Niemczech (choć mogą je wysterylizować!). Trzeba przyznać, że wprowadzając wątek kota, rosyjscy specjaliści od zarządzania emocjami wykazali znakomitą znajomość mentalności ludzi „kolektywnego Zachodu” i ich dziwaczne słabości.
Prawdopodobnie większość migrantów szturmujących nasze granice nie wyrusza w ciemno, lecz ma krewnych w krajach zachodnich, a świadczą o tym choćby ich rozmowy telefoniczne. Można powiedzieć, że władze polskie, utrudniając, czy wręcz uniemożliwiając akcję łączenia rodzin, zachowują się niehumanitarnie.
Aż dziw, że wrażliwi posłowie lewicy, z których niejeden mógł mieć mało humanitarnego dziadka bez oporów strzelającego w tył głowy „wrogów ludu”, jeszcze nie podnieśli tego aspektu, skupiając się na „wyrzucaniu dzieci nocą do lasu” (w którym mogą być wilki!).
Obecna fala migrantów to echo poprzedniej, z 2015 roku, gdy Europa pozyskała 2 miliony nowych muzułmańskich mieszkańców przybyłych na zaproszenie Angeli Merkel. Zamiast taniej siły roboczej czy mitycznych inżynierów, programistów i lekarzy, uzyskano kosztowne kłopoty (wzrost przestępczości, strefy „no go”), którymi Niemcy chcieli się solidarnie podzielić ze wszystkimi państwami Unii Europejskiej. Nowi mieszkańcy Europy, z których kilkanaście procent rzeczywiście było uchodźcami, nawet na zasiłku zdążyło się już na tyle urządzić, że mogli się pochwalić w mediach społecznościowych swoim statusem (z pewnością znacznie przesadzając), co zachęcało licznych krewnych i znajomych do ryzykownej podróży
Migracja jest w pewnym sensie podobna do epidemii – jeden migrant przyciąga kilku czy kilkunastu następnych. Dlatego prezydent Sarkozy nakazał sprawdzanie DNA rzekomych krewnych, co wywołało oburzenie opinii publicznej, ale skutecznie ograniczyło oszukańcze łączenie rodzin.
Poprzednie tsunami migracyjne było organizowane w dużym stopniu przez organizacje pożytku społecznego i było skutkiem realizacji wizji George’a Sorosa, pragnącego uszczęśliwić ludzkość przez wymieszanie ras i narodów. „Filantrop” zadziałał z rozmachem – utworzono sieć biur pomocy „uchodźcom” (mamy takie w Warszawie), migrantom wydano przewodniki-instrukcje i płacono zapomogi w transzach po dotarciu do pewnych miast. Aby cwaniacy nie wracali do domu po skasowaniu „grantu”, pierwszą ratę płacono np. w Belgradzie, następną po osiągnięciu Zagrzebia itp. Była to jawna działalność przestępcza, choć ponoć ze szlachetnych pobudek, bo według słów Sorosa „plan Orbana zakłada ochronę granic i traktowania uchodźców jako problemu. Mój plan zakłada ochronę uchodźców i traktowanie granic jako problemu”. (…)
Niebezpieczeństwa dla państw europejskich związane ze starzeniem się społeczeństw i migracją dostrzegano już bardzo dawno. Takie prognozy dla Francji roztaczał w roku 1929 dr Zbigniew Łubieński (z UJ), pisząc w liście z Boulogne-sur-Seine do prof. Kazimierza Twardowskiego (z lwowskiego UJK): „Za sto lat Francja zamrze, jak Hiszpania, o ile jej całkowicie nie zaleją cudzoziemcy. Robotnikami będą Polacy i Włosi, banki i prasę wezmą Żydzi, inne fachy w większych miastach zajmie mieszanina międzynarodowych przybyszów; Francuzom zostaną miasteczka prowincjonalne i – hotele, w których gościć będą Amerykanie i Anglicy”.
Erozja, czy wręcz zamieranie chrześcijaństwa w Europie stwarza warunki do ekspansji młodszej, przebojowej i agresywnej cywilizacji islamu. Najpobożniejszy ze współczesnych przywódców, Recep Erdogan, specjalnie nie kryje się z zamiarem uczynienia z Niemiec tureckiego „terytorium zamorskiego” i dlatego Turcy tak zaangażowali się w „eksport” na Białoruś kłopotliwych dla siebie Kurdów.
Broniąc granicy i uniemożliwiając przedostanie się muzułmańskich migrantów do Niemiec, być może pozyskaliśmy kolejnego wroga – tym razem w postaci „kolektywnego islamu”, któremu utrudniamy poszerzanie przyczółków w Europie.
Wprawdzie obecny napływ ludności muzułmańskiej nie wytworzy w naszym kraju skupisk obcych kulturowo, bo ich celem są „Germany”, ale nie możemy wykluczyć zmiany tej sytuacji w przyszłości. Każdy, kto mieszkał w kraju arabskim (jak ja), wie, że w Polsce żyje się znacznie przyjemniej. Nie możemy sobie pozwolić na powstanie w Polsce dużych skupisk ludności muzułmańskiej (wśród których zawsze pojawiają się fundamentaliści), choćby z powodu troski o naszych żydowskich współobywateli, a także delikatnych osób LGBT. Pisząc łzawe teksty („Miriam nie pójdzie do szkoły – utknęła na granicy”), wrogie wobec obecnych rządów środowiska „Gazety Wyborczej”, TVN czy „Krytyki Politycznej” nie zdają sobie chyba sprawy, że to oni będą najbardziej narażeni, gdyby rząd „z pobudek humanitarnych” ugiął się przed naporem kłopotliwych przybyszów.
Obecny atak muzułmańskich migrantów na Europę różni się zasadniczo od poprzednich, bo jest organizowany przez wrogie państwo, a ci „biedni ludzie szukający swego miejsca na ziemi” (mówiąc Tuskiem) są użyci nowatorsko – jako broń migracyjna. Broń bardzo groźna, która się nie zużyje, bo tego „surowca” nigdy nie zabraknie.
Czy rosyjscy projektanci historii mogliby nie zauważyć potencjału destrukcji, którą niesie masowa migracja?
Ponieważ nie ma wątpliwości, kto zorganizował atak na naszą granicę, można przypuszczać, że wielkie pochody latynoskich migrantów z Gwatemali i Hondurasu, przemieszczające się przez Meksyk w kolumnach 200-tysięcznych w kierunku USA, także nie powstały spontanicznie. (…)
Jednym z efektów wojny hybrydowej przeciw krajom zachodniej demokracji jest też upadek prestiżu Europejczyków. Jeszcze niedawno „blada twarz” Europejczyka była przepustką otwierającą wszystkie drzwi np. w Meksyku czy Egipcie, a znajomość z „białym” nobilitowała towarzysko. Obecnie ludzie innych kontynentów i ras, obserwując infantylizację rdzennych mieszkańców naszego kontynentu, zobaczyli, że ci, którzy zawsze imponowali im swoją kulturą i osiągnięciami naukowymi, stali się dziwakami potrafiącymi rozpatrywać takie dylematy etyczne jak „gwałcenie” krów (i to nie przez byka, tylko przez inseminatora ze strzykawką). Czyżby szalone „europejskie” pomysły ideologiczne były suflowane przez ruskich „influencerów”?
Tak się dziwnie złożyło, że na „odcinku” polskim w jednej drużynie grają Berlin, Bruksela, Moskwa, Waszyngton, Tel Awiw i Mińsk – wszyscy są zainteresowani w przywróceniu w Polsce „praworządności i trójpodziału władzy”. Dlatego opozycja w Polsce twierdzi, że nasz kraj jest skłócony ze wszystkimi.
To jest komplement dla naszych sterników i znaczy, że rządzący rozpychają się łokciami, starając się wyrwać nieco podmiotowości, czyli nie są marionetkami sterowanymi z zewnątrz. Tym „wszystkim” opozycja jest gotowa pomagać, bo ma odpowiednich generałów, artystów, profesorów i Obywateli PR, gotowych wybudować ukwiecone bramy dla wyzwolicieli z „reżimu PiS”.
Cały artykuł Jana Martiniego pt. „Gdzie jest kot z Usnarza?” znajduje się na s. 8 grudniowo-styczniowego „Kuriera WNET” nr 90/2021.


Audycja o Złotoryi. Gościem Elżbiety Ruman jest Sylwia Dudek-Kokot.
Studio Medellín przybliża kulturę, mentalność i życie społeczne Kolumbijczyków. Zaprasza ks. Mariusz Mąka.
Audycja o kopalni Kletno. Gościem Elżbiety Ruman jest Piotr Kucznir.
Historyk, podsumowując bieżącą sytuację na świecie, wypowiada się m.in. na temat manipulacji w mediach publicznych, zjawiska tzw. „cancel culture”, czy bieżących tendencji w polityce międzynarodowej.
Prof. Andrzej Nowak dokonuje podsumowania bieżącej sytuacji na świecie, rozpoczynając od kwestii pandemii oraz nieefektywnych metod walki z nią. Zdaniem profesora obowiązujące – głównie w krajach zachodnich – obostrzenia odcisną piętno na kondycji ekonomicznej społeczeństwa.
Lockdowny niszczą klasę średnią w wielu krajach świata. Ludzie tracą swoją niezależność finansową.
Rozmówca Łukasza Jankowskiego wypowiada się również na temat zakrojonej na coraz szerszą skalę manipulacji w środkach masowego przekazu, skupiając się na zjawiska masowego powstawania tzw. „baniek informacyjnych”.
To wszystko tworzy system coraz bardziej zamknięty i pozwalający manipulować rzeczywistością. (…) To istotny czynnik, który niszczy demokrację.
Historyk zahacza również o krajową politykę – krytykuje lidera opozycji Donalda Tuska, w którego narracjach dostrzega dużą dawkę cynizmu oraz chęci dzielenia obywateli.
Jest to człowiek cyniczny, nie posiadający żadnych wyrazistych poglądów ideowych.
Gość „Poranka Wnet” mówi również o innym groźnym zjawisku – tzw. „cancel culture”, czyli współczesnej formie ostracyzmu. Występuje ono coraz częściej, zwłaszcza w państwach takich, jak USA.
Ludzie, którzy wychylają się poza coraz sztywniej określaną ramę ortodoksji i politycznej poprawności są niszczeni całkowicie i wyrzucani z pracy.
Profesor komentuje również artykuł Bartłomieja Sienkiewicza w magazynie „Liberty” o konieczności porozumienia między liberałami a konserwatystami, z uwagi na zagrożenie ze strony lewicy – zgadza się on z jego przesłaniem.
Jeśli ktoś reaguje na rzeczywistość, to jest to znak ozdrowieńczy. Na gruncie rzeczywistości możemy się spotkać, na gruncie nierzeczywistości tylko nienawidzić.
Historyk mówi również, że głównym zagrożeniem dla Polski są polepszające się stosunki Rosji i Stanów Zjednoczonych – po odbytej niedawno rozmowie między Władimirem Putinem a Joe Bidenem mnożą się głosy, jakoby prezydent USA był otwarty na część postulatów prezydenta Federacji Rosyjskiej.
Wg komunikatów Biden przyznał, że część postulatów Putina – sprzecznych z suwerennością krajów naszego regionu – jest słuszna. To nie są żarty – duch Jałty wraca do rzeczywistości politycznej XXI wieku.
Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!
P.K.
Gospodarz „Studia Dziki Zachód” wypowiada się m.in. na temat obchodów świąt Bożego Narodzenia w USA, zgody KE na zerowy vat w Polsce od 1 lipca, inflacji, czy wzrostu cen energii.
Wojciech Cejrowski mówi o różnicach między obchodami świąt Bożego Narodzenia w Polsce i w Stanach Zjednoczonych – najbardziej wyraźną z nich stanowi poziom powiązania celebracji z religią, który jest zdecydowanie wyższy w Rzeczpospolitej. W USA święta zaczynają przypominać wydarzenie świeckie.
Każda rzecz świąteczna w Polsce na ryt religijny. W Ameryce to często jest jakiś rodzaj obchodów św. Mikołaja – Jezusa unikamy jak ognia piekielnego. Pasterka nie jest aż tak popularna.
Pewną ciekawostkę stanowi fakt, iż sporą popularnością cieszą się wciąż msze trydenckie. Jak twierdzi gospodarz „Studia Dziki Zachód”, parkingi pod kościołami, gdzie odprawia się msze w języku łacińskim, są wciąż pełne. Podróżnik komentuje również decyzję o usunięciu urządzenia mierzącego poziom smogu w jednym z miast na południu Polski. Zdaniem podróżnika kwestie związane z ochroną środowiska nie powinny zaburzać podstawowej hierarchii ludzkich potrzeb.
To jest bardzo dobry ruch świąteczny – można tylko narazić jakimś bandytom z UE, przyjdą krzywdę zrobić miejscowości, której po prostu jest zimno. Ludzie muszą palić węglem, bo to mają. Od zimna się ubiera szybciej niż od poziomu smogu.
Gospodarz „Studia Dziki Zachód” wypowiada się również na temat niedawnego przecieku medialnego ogłoszonego przez Polsat – Komisja Europejska od 1 lipca wyrazi zgodę na zerowy vat na żywność w Polsce. Podróżnik wyraża rozczarowanie faktem, iż proces ten będzie tak rozciągnięty w czasie.
Czemu nie od ręki? Co to za patałachy tam pracują, że nie potrafią szybciej?
Zdaniem podróżnika motywacją dla takiego odwlekania w czasie podjętej decyzji jest fakt, iż latem następuje obniżenie poziomu ogólnej konsumpcji obywateli. Następnie Wojciech Cejrowski przechodzi do przedstawienia praktycznych aspektów i potencjalnych konsekwencji tej decyzji – sądzi, iż zysk finansowy będzie marginalny.
Zakupy za 140 zł będą tańsze o 5,50. Strasznie panu premierowi dziękujemy, że on do tej Unii poszedł na kolanach, że sobie jeansy na kolanach rozdarł i negocjował – i oni łaskawie się zgodzili.
Redaktor uważa, że w takiej optyce Polska pełni rolę strony poniżonej i pozbawionej suwerenności. Dostrzega także federalne tendencje w działaniach Unii.
Cała ta sprawa jest poniżająca. Gdzie suwerenność? Dlaczego Polska w ogóle zadaje pytania o vat? Kiedy i komu oddali suwerenność? (…) Suwerenność rozeszła nam się jak stare gacie w praniu.
Cejrowski wypowiada się również na temat dokonań Ministra Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry – zdaniem redaktora działania tego polityka są nieefektywne.
Ziobro nie potrafi od tylu lat poradzić sobie z sędziami. Tam jest ktoś inny potrzebny – Ziobro toczy nieustanną wojenkę pozycyjną.
Podróżnik komentuje także doniesienia, według których Gmina Choczewo na Pomorzu będzie miejscem instalacji pierwszego reaktora jądrowego.
Czy ktoś pytał o to ludzi, czy może po prostu dyktator Morawiecki przyjechał i tak zarządził?
Reaktor jądrowy to paliwo z zagranicy oraz budowa przez firmy z zagranicy. Zadałbym pytania rachunkowe – czy też chcemy zapłacić tyle i tyle za jądrówkę, za paliwo kupowane od ruskich.
Zapraszamy do wysłuchania całej audycji!
P.K.
Studio Medellín przybliża kulturę, mentalność i życie społeczne Kolumbijczyków. Zaprasza ks. Mariusz Mąka.
Duszpasterz polskich Ormian, historyk Kościoła, uczestnik opozycji antykomunistycznej mówi o istocie świąt Bożego Narodzenia oraz różnicach w świętowaniu w różnych odłamach chrześcijaństwa.
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski o istocie świąt Bożego Narodzenia oraz różnicach w świętowaniu w różnych odłamach chrześcijaństwa. Duchowny przedstawia także historię powstania tego święta.
Narodziny Chrystusa to światło, które w tych ciężkich czasach jest dla nas drogowskazem.
Dopiero w V wieku kościół rzymski wprowadził to święto. (…) Kilka kościołów, m.in. ormiański, nie uznały Bożego Narodzenia.
Jak się okazuje chrześcijanie przekształcili święto przesilenia zimowego Cesarstwa Rzymskiego. Ks. Isakowicz-Zaleski mówi także o próbie przejęcia świąt Bożego Narodzenia przez laickie kręgi – zjawisko to charakteryzuje się jego zdaniem szczególnym natężeniem we Francji.
Dziś w wielu krajach mówi się po prostu o „przerwie zimowej”. Widać to zwłaszcza we Francji, gdzie od czasów Rewolucji panuje uprzedzenie do chrześcijaństwa. (…) Ten spór dzieje się na naszych oczach również w Polsce.
Ksiądz opowiada również o podjętej przez Fundację Brata Alberta inicjatywie organizowania paczek świątecznych dla służb mundurowych na granicy – przedstawiciele fundacji wzięli udział w wigilii o wyjątkowym charakterze.
Wigilia odbyła się w wielkim hangarze. Atmosfera była niesamowita – miała charakter ekumeniczny, pojawili się duchowni rzymskokatoliccy, prawosławni, a stół wigilijny przygotowali muzłumanie – polscy Tatarzy.
Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!
P.K.
Gościem wigilijnego wydania „Poranka Wnet” jest Adrianna Porowska – dyrektor Kamiliańskiego Domu Pomocy Społecznej, która opowiada jak wyglądają święta z perspektywy podopiecznych tej placówki.
Adriana Porowska mówi, jak wyglądają święta z perspektywy Kamiliańskiej Misji Pomocy Społecznej. Organizacja pomaga osobom bezdomnym, których w stolicy może być więcej, niż zakładają statystyki.
W Warszawie jest bardzo dużo osób doświadczających bezdomności. Osoby badające mówią o błędach metodologii – ich liczebność może być dwa razy większa.
Gość wigilijnego „Poranka Wnet” dodaje, że – mimo atmosfery ciepła i wsparcia – dla części jej podopiecznych jest to trudny czas, ze względu na ciężkie doświadczenia z przeszłości.
Bywają to bardzo smutne święta, bo podopieczni wspominają minione chwile, gdy spędzali je z bliskimi. (…) Bywa tak, że ktoś przy składaniu mi życzeń wspomina, że od lat nie dzielił się z nikim opłatkiem bo nie miał okazji.
Dyrektor Kamiliańskiego Domu Pomocy Społecznej podkreśla jak wielką rolę w ludzkim życiu odgrywa poczucie bezpieczeństwa.
Należy życzyć każdemu poczucia bezpieczeństwa, bo dom to nie są tylko mury.
Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!
P.K.