Dziennikarz tygodnika „Wprost” mówi o niejasnościach wokół publicznej działalności Michała Sz. „Margot” oraz oskarżeniu niewinnego aktywisty o zdewastowanie furgonetki fundacji „Prawo do życia”.
Marcin Dobski mówi o nowych ustaleniach ws. Michała Sz. „Margot”. Był on zatrzymany już na Paradzie Równości w 2019 r.
Zaatakowana została wtedy furgonetka „Prawo do życia”. Wydarzyło się to tuż po założeniu „Stop Bzdurom”.
O zdewastowanie auta nie oskarżono jednak sprawców: Michała Sz. i jego partnerki Zuzanny Madej, tylko innego aktywistę Dawida Winiarskiego.
Według moich ustaleń, Winiarskiego w tym miejscu wtedy w ogóle nie było, ponieważ w tym czasie legitymowała go policja.
Dziennikarz stwierdza, że organizacja „Stop Bzdurom” nie udostępnia mu żadnych informacji na temat swojej działalności.
W pewnym momencie przestali odpowiadać na moje pytania, oraz oskarżać że ich „spamuję”. Jeżeli już odpisują, to w mało satysfakcjonujący sposób.
Rozmówca Magdalena Uchaniuk podaje, że „Stop Bzdurom” zebrało blisko 400 tys. złotych, które miały być przeznaczone na bieżące wydatki.
Wystarczy spojrzeć do KRS, by wiedzieć, że „Stop Bzdurom” właściwie nie istnieje. To w istocie tylko strona internetowa, profile społeczności0we oraz dwie osoby, które przedstawiają się jako kolektyw.
Marcin Dobski nie ocenia, żeby istniały powiązania między „Stop Bzdurom” a Komitetem Obrony Demokracji.
Niektórzy uczestnicy pikniku, a także wspierający tę akcję w mediach społecznościowych, są osobami, które w tej parafii przyjmowały nie tak dawno sakramenty Pierwszej Komunii św. i bierzmowania.
Aleksandra Tabaczyńska
Red. Ryszard Gromadzki | Fot. A. Tabaczyńska
Gorszące sceny na ulicach Polski z udziałem osób spod tęczowych flag, określających się mianem społeczności LGBT i ich sympatyków, opisywane są niemal każdego dnia. Śledząc wszelakie doniesienia medialne, i to od lewa do prawa, widać jasno, że najbardziej wypróbowaną taktyką tego konfliktu jest stawianie się tych środowisk w sytuacji dyskryminowanej mniejszości. Szokuje też impet, z jakim próbuje się przebudować tożsamość, a więc dusze Polaków.
Te działania wprawiają tylko w osłupienie do momentu, gdy jesteśmy obserwatorami zdarzeń, które odbywają się gdzieś w Polsce, do tego w dużym mieście uniwersyteckim. Jednak gdy pewnego dnia okazuje się, że obiektem ataku jest nasza parafia, nasz proboszcz, kościół, gdzie nasze dzieci przyjmowały sakramenty, a do tego na terenie, gdzie zwyczajowo przechodzi procesja Bożego Ciała i Droga Krzyżowa Ulicami Miasta, to emocje, które temu towarzyszą, zapierają dech w piersi.
Co się wydarzyło
15 sierpnia w parafii pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Nowym Tomyślu, podczas mszy świętej, która również była transmitowana poprzez kanał internetowy, proboszcz ks. Tomasz Sobolewski wygłosił kazanie. W pierwszej części, historycznej, homilia nawiązywała do setnej rocznicy Cudu nad Wisłą, kiedy to Polacy obronili swoją niedawno odzyskaną niepodległość, a następnie zahamowali inwazję bolszewicką na całą Europę i obronili wiarę katolicką oraz możliwość jej praktykowania w Ojczyźnie.
W drugiej części omówiona została obecna sytuacja społeczna w kraju i konkretne akty profanacji symboli religijnych, narodowych oraz wandalizmu. W związku z tym, że działania te były przeprowadzane przez aktywistów ruchu LGBT, kapłan skonkludował, że te wydarzenia i sytuacje to bitwy współczesnej wojny cywilizacyjno-kulturowej.
I chrześcijanie muszą walczyć, tak jak Polacy 100 lat temu, z ideologią neomarksistowską, ideologią LGBT i innymi prądami lewicowymi, których celem jest wyrugowanie z naszych serc i z naszej polskiej rzeczywistości Pana Boga. (…)
Manifestacja obrońców wartości w Nowym Tomyślu przed kościołem | Fot. A. Tabaczyńska
Już tego samego dnia zawrzało w internecie, a następnego w lewicowej prasie. (…)
18 sierpnia, prawdopodobnie w nocy, nieznani sprawcy zawiesili pomiędzy flagami narodowymi, papieskimi i maryjnymi, które w związku ze świętem narodowym i Wniebowzięcia NPM zdobiły wejścia do Kościoła, swoją tęczową flagę. Proboszcz zawiadomił policję i tego samego dnia w internecie ukazało się zaproszenie na „Tęczowy Piknik”. Piknik zorganizowano na placu Chopina, w którego centrum stoi nowotomyska świątynia. Ów piknik rozpoczął się w sobotę 22 sierpnia, o godzinie 19, a więc dokładnie w tym samym czasie, w którym kończy się we wspomnianym kościele msza św. Parafianie, mieszkańcy Nowego Tomyśla i okolic, odpowiedzieli na tę prowokację. W sobotę 22 sierpnia, jak zawsze o godzinie 18.00, rozpoczęła się eucharystia w niedzielnym obrządku, podczas której dodatkowo odbył się chrzest kilkorga dzieci. Bezpośrednio po mszy św. proboszcz poprosił o udział w nabożeństwie ekspiacyjnym, które trwało równolegle z tęczowym piknikiem. (…)
Świadectwo
Mieszkańców miasta bardzo mocno wsparł redaktor Ryszard Gromadzki. Warto dodać, że dziennikarz TV Republika i Polskiego Radia 24 nie jest jakimś importowanym bojówkarzem. Pochodzi z Nowego Tomyśla, mieszka niedaleko, a świątynię NSPJ w dalszym ciągu traktuje jak swoją. W dzień tęczowego pikniku wraz z żoną Elżbietą dał jednoznaczne świadectwo wiary katolickiej oraz sprzeciwu wobec szargania naszych świętości. Ryszard Gromadzki wyszedł z kościoła tuż po zakończeniu mszy św. Przed sobą trzymał duży drewniany krzyż. Stał w milczeniu, modląc się w intencji działaczy LGBT o ich opamiętanie. Elżbieta Gromadzka w tym samym czasie wraz z wiernymi uczestniczyła w nabożeństwie. Oboje też bardzo aktywnie wsparli proboszcza i parafian dzień później, podczas spotkania pod hasłem stop prześladowaniu chrześcijan. (…)
Uczestnicy pikniku – rozpoznałam dosłownie kilkoro, bo reszta to chyba przyjezdni – a także wspierający tę akcję w mediach społecznościowych, są osobami, które w tej parafii przyjmowały nie tak dawno sakramenty I Komunii św. i bierzmowania
Mało tego, ich rodzice prosili o te sakramenty dla nich proboszcza czy biskupa albo dziękowali za nie, czynnie uczestnicząc w poprzedzających je przygotowaniach. Mówiąc „prosili” czy „dziękowali”, mam na myśli na przykład udział w delegacji, a więc reprezentowanie ogółu rodziców dzieci pierwszokomunijnych czy młodzieży bierzmowanej.
Te związki z parafią przestały mieć znaczenie w kontekście tęczowego pikniku i kilka osób ochoczo udostępniało czy komentowało sprawę w internecie. Smutne jest to, że młodzi ludzie tak bezkrytycznie przyjmują lewicowo-liberalną ideologię i pod pozorem haseł o równości dają się po prostu zwieść.
Cały artykuł Aleksandry Tabaczyńskiej pt. „Niestosowny piknik w Nowym Tomyślu” znajduje się na s. 1 i 2 wrześniowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 75/2020.
Od lipca 2020 r. cena wydania papierowego „Kuriera WNET” wynosi 9 zł.
Ten numer „Kuriera WNET” można nabyć również w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
Tym razem atak, nie mniej bolszewicki niż wtedy, idzie nie od Wschodu, ale od Zachodu, finansowany przez firmy światowe, przekonane, że robią dobry interes, a przecież kopią sobie grób.
ks. Zygmunt Zieliński
Przed 100 laty na przedpolach Warszawy łopotały czerwone sztandary. Do Warszawy ich nie wpuszczono. Nie przedostały się do Niemiec, Francji, na Zachód i zapewne wtedy lewacy tamtejsi przeklinali Polskę, że zamknęła im drogę do raju bolszewickiego. (…)
Tym razem atak, nie mniej bolszewicki niż wtedy, idzie nie od Wschodu, ale od Zachodu, finansowany przez firmy światowe, przekonane, że robią dobry interes, a przecież kopią sobie grób, jak wszystkim, którym grozi pandemia o wiele gorsza od COVID-19. Dlatego musi trwać Bitwa Warszawska AD 2020. Wielu oficjeli zachowuje się dziś jak przed 100 laty dokerzy gdańscy, czescy kolejarze i opiekunowie Sowietów na Zachodzie. Szali zwycięstwa na korzyść bolszewików wtedy nie przeważyli. Dziś, miejmy nadzieję, nie przeważą jej pieniądze Googla, IKEi, Coca Coli, Toyoty, Microsoftu, Empiku, Agory i wielu podobnych sponsorów.
Ale nie brak też takich, i to na wysokich szczeblach polityki, którzy wszystko robią, by ta pasiasta groza miała wolną rękę. Kilka przykładów: „Unijna komisarz ds. równości, Helena Dalli, staje po stronie aresztowanego Michała Sz. »Margot«. Tym razem wezwała Polskę do »zajęcia się kwestią dyskryminacji i nienawiści wobec osób LGBTI«. – Policja podczas protestów spotkała się z nadużyciami. Nie wszyscy demonstranci byli pokojowi – napisało w odpowiedzi Stałe Przedstawicielstwo RP przy UE”.
„Unijna komisarz ds. równości Helena Dalli napisała na Twitterze, że »każdy obywatel UE, w tym osoby LGBTI, ma prawo do spokojnego gromadzenia się i do udziału w pokojowych protestach. Wzywam Polskę do zajęcia się kwestią dyskryminacji i nienawiści wobec osób LGBTI oraz do przestrzegania europejskich wartości równości, demokracji i praw człowieka«”.
Nie dziwię się pani Dalli, ale stanowisko Stałego Przedstawicielstwa RP przy UE? Czyżby nie było wiadomo, co działo się w czasie demonstracji LGBT? Po co te eufemizmy? To, co powiedziała pani Dalli, świadczy o jednym. Ruch czy ideologia LGBT jest pod ochroną tego, co UE uważa za prawo. Większość normalnych ludzi, nie oznakowanych żadnymi literkami, powinna w myśl tego prawa spokojnie znosić wybryki tamtych i profanacje drogich dla większości Polaków wartości. Nic dziwnego, że UE traci coraz bardziej na autorytecie, tak interpretując prawa człowieka. (…)
Oto apel naukowców z całego świata:
„Wzywamy polskie władze do natychmiastowego uwolnienie Małgorzaty Szutowicz. My, niżej podpisane i podpisani badaczki i badacze, wyrażamy głębokie zaniepokojenie bezprecedensowym atakiem na społeczność LGBT+ w Polsce. Z całą mocą potępiamy aresztowanie działaczki LGBT+ Małgorzaty (Margot) Szutowicz, które uważamy nie tylko za niepotrzebny i nieproporcjonalny środek zapobiegawczy, ale także za kolejny – po ogłoszeniu niektórych części Polski »strefami wolnymi od LGBT« – etap homofobicznej kampanii prowadzonej przez polskie władze. Niepokoi nas również brutalność, z jaką polskie siły policyjne interweniowały wobec osób uczestniczących w demonstracji wspierającej Małgorzatę 7 sierpnia. Wzywamy polskie władze do natychmiastowego uwolnienia Małgorzaty Szutowicz i do zagwarantowania praw osób LGBT+”.
Nie dziwię się podpisom z uczelni zagranicznych, bo tam często ludzie podpisujący takie apele niekoniecznie wiedzą, gdzie dzieje się to, o czym apel traktuje i w czym rzecz; wystarczy hasło. Z polskich środowisk wsławił się Uniwersytet Warszawski i częściowo PAN, czyli żadne zaskoczenie.
Jak podają media, Michał Sz. z kolektywu »Stop Bzdurom« identyfikuje się jako… kobieta – Małgorzata. Michał Sz. pseud. »Margot« opisywał w rozmowie z dziennikarką »Newsweeka« okoliczności ataku na Pana Łukasza. Aktywiści uzbrojeni w noże wbiegli i nie tylko z furią fizycznie zaatakowali kierowcę furgonetki oklejonej materiałami kampanii »Stop pedofilii«, ale również zdewastowali samochód należący do Fundacji Pro-Prawo do życia” (Taką wersję wydarzenia podał sam Michał Sz.; video, Tygodnik Solidarność, 8.8.20). (…)
Znieważanie i lekceważenie uznanych wartości i głoszenie bredni teorii gender o 59 płciach, czy jak to nazwać, idzie zawsze w parze z szerzej rozumianym nihilizmem. „Redakcja »Newsweeka« wpadła na pomysł, by w rocznicę Bitwy Warszawskiej przypomnieć swój tekst sprzed 11 lat. »Dzieło« Igora T. Miecika opisuje wojnę polsko-bolszewicką z perspektywy rosyjskich jeńców. Miecik pisze o rzekomym złym traktowaniu bolszewickich żołnierzy. Padają nawet słowa o »barbarzyńskich łagrach II Rzeczypospolitej«. Opowieść o rzekomym złym traktowaniu jeńców po Bitwie Warszawskiej jest motywem przewodnim wielu rosyjskich ataków na Polskę i naszą historię. (…) Inne medium Ringier Axel-Springer poszło podobną drogą. Na czołówce portalu Onet.pl znajdziemy wspomnienia bolszewickiego lekarza, który znalazł się na froncie: »Tego, co wyprawiają Polacy, nie da się opowiedzieć«” (cytat za wpolityce.pl).
To tylko niektóre wynurzenia mediów ukazujących się w Polsce za cudze pieniądze, a wiadomo: kto płaci, ten żąda. Nie jest to nic nowego. Za okupacji niemieckiej też wychodziły gazety w języku polskim, a przecież przeciwko wszystkiemu, co polskie. Miały swoją nazwę.
Na koniec coś osobistego. Mój ojciec jako żołnierz zaraził się w tamtym czasie tyfusem plamistym od jeńca sowieckiego. Opowiadał, że chorych wśród jeńców było mnóstwo, a możliwości leczenia nikłe, nawet własnych żołnierzy. Nie do końca wiadomo, jak umierali polscy jeńcy w Sowietach. Połowa tylko wróciła. Ale co to może obchodzić „Newsweek” i Onet? Przecież to chodziło o Polaków!
Antypolska nagonka idzie różnymi torami, ale w jednym kierunku. Wytyczają go zawsze ci sami wrogowie, choć inaczej się nazywają.
Cytaty nieopisane w tekście pochodzą z Niezalezna.pl.
Cały artykuł ks Zygmunta Zielińskiego pt. „Bitwa warszawska 2020” znajduje się na s. 12 wrześniowego „Kuriera WNET” nr 75/2020.
Od lipca 2020 r. cena wydania papierowego „Kuriera WNET” wynosi 9 zł.
Ten numer „Kuriera WNET” można nabyć również w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
Chiny doprowadziły do epidemii covida i do epidemii strachu. Mamy wojnę i biologiczną, i psychologiczną. Chiny i USA sprawdzają swoje sojusze. Wojna kinetyczna – walki – toczą się już w kilku krajach.
Jadwiga Chmielowska
Wrzesień. Zakwitły wrzosy, dziatwa spragniona wiedzy i towarzystwa rówieśników rusza do szkoły. Pandemia okazała się nie tak straszna, jak przypuszczano. Mam wrażenie, że jednak wirus genderowej zarazy jest o wiele groźniejszy.
Nie atakuje płuc, a mózgi. Wbrew faktom i doświadczeniu każe wierzyć w brednie, żyć w wyimaginowanej rzeczywistości i działać wbrew rozumowi.
81 lat temu wybuchła II wojna światowa. Życie straciło kilkadziesiąt milionów ludzi, bo dwie zbrodnicze ideologie chciały przebudować świat. Narodowo-socjalistyczne Niemcy i komunistyczna Rosja napadły na Polskę. Kunktatorstwo Wielkiej Brytanii i Francji doprowadziło do tragedii. Chciały uniknąć wojny, którą i tak miały. Ich mocarstwa upadły i gdyby nie przystąpienie USA do walk, Europa cała stałaby się Rzeszą Niemiecką już 80 lat temu.
Coraz więcej osób zdaje sobie sprawę z tego, że już od 2007 roku (atak cybernetyczny na Estonię) trwa wojna. Chiny doprowadziły do epidemii covida i do epidemii strachu. Mamy więc wojnę nie tylko biologiczną, ale i psychologiczną. Chiny i USA sprawdzają swoje sojusze. Wojna kinetyczna, czyli walki, toczą się już w kilku krajach.
Nie ulega wątpliwości, że USA zostały zaatakowane nie tylko przez wirusa, ale też przez lewackie organizacje typu Antifa i Black Lives Matter. Bitwy na ulicach trwają. „Możliwość skorzystania z praw wynikających z Pierwszej Poprawki jest niezwykle ważną częścią naszej demokracji i dążenia do sprawiedliwości. Pozostaje jednak granica między pokojowym zgromadzeniem a tym, co widzieliśmy zeszłej nocy, co stanowi zagrożenie dla osób, rodzin i przedsiębiorstw” – stwierdził w komunikacie prasowym gubernator stanu Wisconsin Tony Evers – demokrata.
Oby naród amerykański miał dość demolki dużych miast i Trump wygrał. Ważne jest to, że jako konserwatysta odwołuje się do Boga i wartości. Jedynie one są ważne, bo porządkują świat.
Demolowanie ulic, palenie samochodów to nie tylko domena lewackiej dziczy w USA. Tak samo wyglądają zamieszki w Europie Zachodniej. Jakże inaczej demonstrują Białorusini. Pragną wolności, a nie zniszczeń. Cały świat powinien brać przykład. Podobnie wyglądał na początku kijowski Majdan. Dopiero bestialski atak Berkutu doprowadził do walk ulicznych. Miejmy nadzieję, że braciom Białorusinom uda się stworzyć demokratyczne, w pełni niepodległe państwo. Najważniejsze, że naród się przebudził. Koszt interwencji rosyjskiej jest zbyt wysoki dla Kremla. Białorusini nie są antyrosyjscy, a po interwencji będą. Putin nie powtórzy błędu: na Ukrainie interwencja zbrojna doprowadziła nie tylko do konsolidacji narodu, ale i do jego antyrosyjskości. Putin teraz zastanawia się, jak pozbyć się Łukaszenki i zastąpić go przychylnym Rosji kandydatem.
Dla zachowania niepodległości naszych państw konieczna jest budowa Międzymorza i współpraca z USA. Nagrodę Prometejską im. Lecha Kaczyńskiego dostali w sierpniu 2020 r. m.in. b. prezydent Litwy Valdas Adamkus i b. sekretarz ds. energii USA Rick Perry.
Niebezpieczne jest dążenie lewaków do tworzenia nowego człowieka, który ma wierzyć we wszystkie brednie ideologii LBGT.
Pouczanie też nas – Polek przez zakompleksiałe Anglosaski, jak ma wyglądać równouprawnienie kobiet, to żenada. Polskie kobiety brały udział we wszystkich powstaniach, a w 1920 r. kobiece oddziały bojowe biły bolszewików. Pierwszy w świecie obóz jeniecki dla kobiet-żołnierzy AK, wziętych do niewoli po powstaniu warszawskim, był w niemieckim Oberlangen.
Prawa wyborcze polskie kobiety uzyskały już w dniu ogłoszenia niepodległości w 1918 roku. Amerykańskie – dopiero w 1920 r. (19 poprawka do konstytucji USA), a Szwajcarki dopiero w roku 1971.
Kto ma kogo cywilizować? Odporne na komunizm, wolne i solidarne narody Międzymorza, czy zniewoleni lewactwem dekadenci Zachodniej Europy, walczący z rozumem i Bogiem?
Artykuł wstępny Jadwigi Chmielowskiej, Redaktor Naczelnej „Śląskiego Kuriera WNET”, znajduje się na s. 1 wrześniowego „ Śląskiego Kuriera WNET” nr 75/2020.
Od lipca 2020 r. cena wydania papierowego „Kuriera WNET” wynosi 9 zł.
Ten numer „Kuriera WNET” można nabyć również w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
Dawny Poznań jeszcze istnieje i zachowuje łączność z porządkiem i zdrowym rozsądkiem, ale widoczne akcenty tęczowej ideologii sprawiają, że człowiek przywiązany do tradycji może się w nim poczuć obco.
Jolanta Hajdasz
Spacer przez centrum Poznania z gośćmi z innej części Polski, sierpień. Co tu ukrywać, dla mnie co chwila powód do konsternacji. Na głównej ulicy w mieście, św. Marcina, smutny widok wielu sklepów z alkoholem otwartych do 23.00 i pustych lokali do wynajęcia – po zwykłych sklepach i po second handach, które nie wiadomo dlaczego w ogóle przy tej ulicy były. Obok, przy 27 Grudnia, wielki mural na wielkim budynku z napisem „konstytucja” i „otua”, większy niż cokolwiek innego tego typu w centrum… Kto i dlaczego wykonał ten gigantyczny wysiłek pomalowania kilkupiętrowej ściany wielkiej kamienicy w sposób tak mało ponadczasowy? Kto pamięta, jak się rozwija ten skrót i co to w ogóle było?
Kilka tęczowych flag w oknach wyglądających na wynajmowane siedziby, a nie mieszkania prywatne, ale z perspektywy chodnika trudno to ocenić jednoznacznie. Pseudotęcza wisi nad głowami, i tyle. Dziwaczna rzeźba na placu Wolności, szkło i aluminium zupełnie niepasujące do historycznego otoczenia z widokiem na poznański Bazar, czyli hotel, z balkonu którego płomiennie przemawiał Ignacy Paderewski, dając tym sygnał do wybuchu powstania wielkopolskiego.
Tylko krzewy i drzewa, jak zawsze wspaniale zielone, świadczą o tym, że dawny Poznań, zwany zielonym dzięki tej ogromnej, zadbanej i bujnej roślinności w środku miasta, jeszcze istnieje i zachowuje łączność z tym, co kształtowało go przez wieki – z porządkiem, czystością, stabilnością i tzw. zdrowym rozsądkiem, bo pragmatyczny Poznaniak trzy razy się zastanowił, zanim wydał ciężko zarobione pieniądze.
Pragmatyczne i racjonalne do bólu były działania Poznaniaków w czasie zaborów, gdy z wielkimi sukcesami nawiązali i wygrywali rywalizację z Niemcami na polu gospodarczym i oświatowym; pragmatyczne były w czasach komunistycznych, gdy trudno było znaleźć ruderę w centrum miasta, a czyste podwórka i uporządkowane place między blokami z wielkiej płyty udowadniały, że ktoś o to dba. Dziś też jest generalnie czysto i schludnie, ale wspomniane ideologiczne akcenty sprawiają, że człowiek przywiązany do tradycji może się poczuć w Poznaniu obco.
Nie odkrywam tu zresztą Ameryki, piszemy o tym w „Wielkopolskim Kurierze WNET” od początku jego istnienia, wskazując na źródła tej sytuacji. To przede wszystkim nieograniczone i przez nikogo niekontrolowane finansowanie dziesiątek lewackich organizacji pozarządowych, fundacji i stowarzyszeń, które dziś w tzw. agendzie mają wszystko, co wiąże się z ideologią LGBT, popieraną przez UE i finansowane przez nią instytucje i organizacje.
W ubiegłym roku o tej porze pisałam o darmowych warsztatach dla tych środowisk, obejmujących nawet szkolenie z tolerancji dla rodziców dzieci LGBT, darmowe poradnictwo prawne dla osób LGBT czy warsztaty dla osób LGBT z Ukrainy, finansowane hojną ręką przez Poznań. W tym roku idziemy jeszcze dalej.
W sierpniu Polskę obiegła informacja o obscenicznych warsztatach dotyczących technik współżycia dla środowisk LGBT, prowadzonych przez organizacje, które dostały granty od władz Poznania na prowadzenie zajęć w szkołach. Proszę wybaczyć obsceniczność, ale w tym wypadku to ważne. „Jak zrobić lewatywę przed seksem analnym?”. Taki wideoporadnik opublikowali tzw. edukatorzy seksualni LGBT z grupy Stonewall z Poznania, ci sami, którzy za pieniądze władz miasta mogą działalność w szkołach.
Dziś po Poznaniu w proteście przeciwko temu jeździ samochód Fundacji Pro-Prawo do Życia. Ten, który został uszkodzony w Warszawie podczas napadu aktywistów LGBT na wolontariuszy Fundacji. Jeden z głównych sprawców tamtej napaści, Michał Sz., który uważa się za kobietę i nazywa siebie Margot, został aresztowany przez policję i usłyszał zarzuty prokuratorskie w stolicy. Kolejna odsłona ideologicznej walki przed nami. Czy Poznań się przed tym atakiem obroni?
Artykuł wstępny Jolanty Hajdasz, Redaktor Naczelnej „Wielkopolskiego Kuriera WNET”, znajduje się na s. 1 wrześniowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 75/2020.
Od lipca 2020 r. cena wydania papierowego „Kuriera WNET” wynosi 9 zł.
Ten numer „Kuriera WNET” można nabyć również w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
W Paryżu żółtych kamizelek nie było nadziei. W starej Europie i USA nowym wyznaniem wiary jest destrukcja i coraz głębsze dzielenie ludzi, izolowanie i budowanie między nimi nienaturalnych murów.
Krzysztof Skowroński
Wzruszające są obrazy, które do nas docierają z Białorusi. Jest jakaś naturalna uczciwość i szczerość w białoruskiej rewolucji. Nam przypomina sierpień ’80 roku.
Wtedy w Gdańsku, Szczecinie, Jastrzębiu czy Wrocławiu chodziło o poszanowanie najprostszych zasad, o przywrócenie godności i elementarnej uczciwości w zakłamanym świecie komunistycznego reżimu. O to samo chodzi Białorusinom, dlatego tak dobrze czujemy nastrój ulic Mińska czy Grodna.
Nie ma liderów, nie ma podziałów. Po drugiej stronie barykady jest ten, któremu wydawało się, że jego władza jest wieczna i nie może się pogodzić z tym, że jego czas właśnie się skończył, że brutalna siła, aresztowania i tortury stosowane masowo w aresztach na nie wiele się zdadzą, że już stał się czarną kartą w historii Białorusi.
Jest jeszcze jedna analogia do polskiego sierpnia. Białoruś dziś nie może myśleć o pełnej niepodległości. Śpiewają o Pogoni i Ostrej Bramie, odwołując się do historii Wielkiego Księstwa Litewskiego, ale wiedzą, że Moskwa nie może wycofać się z Mińska Litewskiego. Patrząc na szlachetną pokojową walkę i demonstracje Białorusinów, możemy ją porównać do ruchu żółtych kamizelek czy obecnych demonstracji w Ameryce. W Mińsku nie ma zbitych witryn i obrabowanych sklepów. To jest świadectwo głębi i powagi.
I jest jeszcze jedna istotna różnica. Na Białorusi jest nadzieja, a w Paryżu tej nadziei nie było. W krajach starej Europy i Stanów motorem jest destrukcja i chęć coraz głębszego dzielenia ludzi. Tu, czyli w Mińsku, jest wspólnota. Ta idea dzielenia ludzi, izolowania i budowania między nimi nienaturalnych murów jest teraz w świecie Zachodu nowym wyznaniem wiary. Jest jakaś siła, której głównym zadaniem jest mieszać, zmieniać znaczenia słów po to, by coraz bardziej utrudniać ludziom komunikację. Tak jest z ideologią LGBT, z ruchem burzącym pomniki w Ameryce, z nieszczęsnym covidem, który bezobjawowo może doprowadzić do najgłębszych cywilizacyjnych zmian poprzez zmiany sposobu funkcjonowania gospodarki i likwidacji pieniądza.
To jest podstawowa różnica między sierpniem w Polsce 40 lat temu a białoruskim w 2020 roku. My widzieliśmy za murem berlińskim normalny świat, a w oknach pałacu apostolskiego – Jana Pawła II. Białorusini widzą świat, który sam siebie postanowił pozbawić życia.
I to nie teraz. To rozpoczęło się na długo przed strzałami Gawriły Principa w Sarajewie.
Artykuł wstępny Krzysztofa Skowrońskiego, Redaktora Naczelnego „Kuriera WNET”, znajduje się na s. 1 wrześniowego „Kuriera WNET” nr 75/2020.
Od lipca 2020 r. cena wydania papierowego „Kuriera WNET” wynosi 9 zł.
Ten numer „Kuriera WNET” można nabyć również w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
Józef Białek o celach ruchu LGBT, podążaniu śladem pieniędzy, George’u Sorosie, imigrantach i wzroście liczby homoseksualistów.
Józef Białek odpowiada na pytanie o cele ruchu LGBT, które opisał w swojej książce „Czas Sodomy”. Stwierdza, że korzeni tego ruchu
Należy szukać w programie ideowym Iluminatów, którzy stworzyli program walki z Kościołem i Tronem.
Reprezentowali go tacy ludzie jak markiz de Sade, Zygmunt Freud, czy Aleksandra Kołłątaj. Bolszewicką rewolucję seksualną przerwał, jak mówi nasz gość, Józef Stalin.
Józef Białek wskazuje, że w czasach PRL homoseksualiści byli także wysoko postawieni ludzie i nikt ich z tego powodu nie ruszał. Zauważa, że w skutek działań ruchu LGBT odsetek ludzi deklarujących się jako homoseksualiści wzrósł z jednego do trzech procent.
Staje się modne to. […] Dzisiaj wzrasta nam liczba lesbijek, homoseksualistów, jakichś innych zboczeń.
Autor książek zauważa, że ktoś lobby LGBT musi finansować. Zwraca uwagę na Fundusze Norweskiej, których rozprowadzaniem zajmuje się Fundacja Batorego. Budżet tej ostatniej wynosi 200 mln zł, z czego 37 mln pochodzi z Funduszy Norweskich.
To jest cel walki z chrześcijaństwem, to jest cel końca naszej cywilizacji. […] Idziemy do końca cywilizacji białej rasy.
Rozmówca Łukasza Jankowskiego zwraca uwagę na imigrację do Europy w wyniku której przybysze z Południa zastępują rdzenną ludność. Dodaje, że pieniądze na fundacje takie, Fundacja Batorego idą z Nowego Jorku i z Europy „od ludzi tej samej grupy etnicznej”, do których zalicza się George Soros.
Z punktu widzenia patrioty najważniejsze wydaje się budowanie świadomości narodowej, w której pierwszorzędnym zagadnieniem będzie interes narodowy, a nie troska o los np. Unii Europejskiej.
Piotr Sutowicz
W kwestii samych wyborów ważniejszy nawet od tego, kto wygrał, jest fakt, że głosujący podzielili się niemal po połowie. Za oboma startującymi w drugiej turze wyborów kandydatami stały bowiem całkowicie rozbieżne hasła i cele. Pomijam oczywiście te mówiące od dodatkowych emeryturach, dopłatach socjalnych i tym podobnych. Tu obaj pretendenci zdawali się artykułować podobne postulaty, przy czym ich wygłaszanie przez Rafała Trzaskowskiego brzmiało w społecznym odbiorze znacznie mniej wiarygodnie, przede wszystkim dlatego, że obóz, który reprezentował, przez długie lata kwestionował możliwość niektórych z wydatków społecznych i dowodził ich szkodliwości dla finansów kraju, w związku z tym partię, która je wprowadzała, ukazywał jako antypaństwowego szkodnika pierwszego rzędu. (…)
LGBT
O tym zjawisku pisałem już na łamach „Kuriera WNET” ponad rok temu. Okazało się, że temat ten z całym impetem wypłynął i tym razem. Rzecz na pewno będzie się powtarzać. Przy czym przy bierności strony przeciwnej, głos opinii publicznej coraz bardziej będzie się przechylał na korzyść tego, nazwijmy to bezpiecznie: ruchu. (…) Ideologia LGBT i to wszystko co wraz z nią idzie, to tylko narzędzie zniszczenia. Celem marksistów było i jest społeczeństwo bezklasowe, czyli coś zbliżonego do wyimaginowanej przez nich formy ustrojowej zwanej wspólnotą pierwotną. Realizacja tego założenia ma doprowadzić do końca humanistycznej historii.
Trudno odpowiedzieć na pytanie, po co to wszystko jest. Czy ludzie, którzy takie ideologie tworzą i próbują realizować, sami są zmęczeni byciem ludźmi, czy też uważają, że ziemia powinna być uwolniona od gatunku homo sapiens, bo lepiej się będzie bez niego rozwijać? (…)
Wydaje mi się, że jednym z poważniejszych zadań, jakie stoją przed wszystkimi tymi siłami społecznymi i medialnymi, które nie chcą dominacji ideologii LGBT, jest skuteczne wypchnięcie jej z obiegu politycznego.
Trzeba doprowadzić do tego, by dyskusje publiczne obracały wokół innych, ważniejszych tematów, co nie znaczy, że należy uciec od roszczeń ludzi, którzy w imię tejże ideologii dążą do zmiany prawa. Należy uzmysłowić społeczeństwu, w tym przede wszystkim jego młodszej części, że tzw. LGBT to nie jest kwestia polityczna, lecz cywilizacyjna. Dominacja tej doktryny byłaby odejściem od łacinizmu, a także wprowadzeniem prawa i rządów totalitarnych. Byłby to oczywiście totalitaryzm świecki, przy czym wymyśliłby on sobie odpowiednich „bogów” z jakiegoś udziwnionego panteonu. Już niektórzy rzymscy cesarze ewidentnie taką świecką religię tworzyli. W czasach bliższych nam było tego znacznie więcej, od mistycyzmu hitlerowskiego po taki sam komunistyczny.
Jak tę sprawę rozsupłać? Oczywiście kwestia jest trudna, ale na pewno są w Polsce ludzie i ośrodki zdolne do przeprowadzenia takich akcji edukacyjnych, które byłyby częścią działalności propatriotycznej. Trzeba działać, i to szybko.
Rodzina
Kwestia polityki prorodzinnej zdaje się nie schodzić z ust i szpalt z programami wyborczymi wszystkich partii, od lewa do prawa. Oczywiście nurty polityczne różnią się w tym zakresie, zależnie właśnie od stopnia lewicowości i prawicowości. (…)
Jeżeli projekt 500+ zaistniał i okazał się sukcesem, nie wywracając budżetu kraju, to znaczy, że był możliwy i wcześniej, a to z kolei może oznaczać, że rządziły nami kompletne głupki albo ludzie, którzy świadomie blokowali takie rozwiązanie.
Oczywiście mogło być to jedno i drugie. Lecz w sytuacji świadomej niechęci nadal mamy do czynienia z dwiema możliwościami: partie rządzące w Polsce albo miały rozkaz czynników wyższych, by nad takimi rozwiązaniami nie pracować, albo ich doktrynerstwo było wystarczającą autocenzurą. Rozwiązaniem tej kwestii w tym miejscu nie będę się zajmował. Jedno jest pewne: jeden, dwa czy pięć programów socjalnych to ciągle za mało.
Z programami należy zgrać mentalność społeczną. Dofinansowanie rodzin nie może kojarzyć się jedynie z pozyskiwaniem przez patologiczne środowiska kolejnych 500 zł, chociaż tego im zabronić nie można. Trzeba stworzyć świadomość prorodzinną i pronatalistyczną w narodzie. (…)
Media
Obawiam, się, że hasło polonizacji mediów użyte w kampanii przez Andrzeja Dudę było zwykłym „wiele hałasu o nic”. Chociaż absolutnie wolałbym nie mieć racji. Mało tego, polonizacja mediów jest rzeczą pierwszorzędną, choć niesłychanie trudną w globalnym świecie. Nie chodzi przecież o to, by „Gazetę Wyborczą” wykupiła spółka związana z ORLENEM czy KGHM; mało tego, nie może być tak, że największe media w Polsce staną się tubami rządu.
One muszą być polskie, co oznacza, że nie mają być politycznie ujednolicone, tylko nie wolno im promować obcych interesów.
W wypadku niektórych z nich wystarczy, że nie będą kłamać; w innych rzeczywiście znacząco musi zmienić się ich optyka. W kampanii wyborczej sprawa ta połączona była z kwestią niemiecką. Osobiście bardzo bym chciał, by rzecz była tak jednowymiarowa.
Cały artykuł Piotra Sutowicza pt. „Najpilniejsze po wyborach” znajduje się na s. 13 sierpniowego „Kuriera WNET” nr 74/2020.
Od lipca 2020 r. cena wydania papierowego „Kuriera WNET” wynosi 9 zł.
Ten numer „Kuriera WNET” można nabyć również w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
Dr Zbigniew Kuźmiuk mówi o przemianach społecznych na Białorusi, presji międzynarodowej na Łukaszenkę by podjął dialog z obywatelami i ordynarnych prowokacjach środowisk LGBT.
Europoseł PiS, Dr Zbigniew Kuźmiuk uważa, że Rosja nie odpuści Białorusi, ani nie odda władzy tamtejszej opozycji, ponieważ jest to kraj ważny dla Moskwy ze względów strategicznych. Zdaniem europosła Prawa i Sprawiedliwości, mieszkańcy Białorusi przestali się bać, a sytuacja polityczna w tym kraju, już nigdy nie będzie taka sama.
Myślę, że Łukaszenka nie żyje w bańce informacyjnej i zdaje sobie sprawę ze skali tych protestów […] Ta skala jest dla Łukaszenki dużym zaskoczeniem, bo protesty rozlały się po całej Białorusi i mają miejsce nawet w malutkich miasteczkach. Widać, że ten strach opuścił mieszkańców Białorusi […] Aparat władzy w dalszym ciągu jest mocny, ale zmiany w ludziach nastąpiły.
Dr Kuźmiuk wyraża nadzieje, że choć opozycja nadal jest słabo zorganizowana, to międzynarodowa presja i konieczność współpracy, choćby w sprawie dywersyfikacji dostaw ropy, będzie zmuszała Łukaszenkę do ustępstw.
Na pewno ta kadencja nie będzie dla niego [Łukaszenki-przyp.red.] łatwa. Myślę, że będzie nacisk międzynarodowy, żeby prowadził rozmowy z opozycją. Mam nadzieję, że wykrystalizuje się tam jakieś przywództwo. Dobrze byłoby, żeby Białoruś pozostała samodzielnym krajem, nawet z tak ułomną demokracją.
Rozmówca Magdaleny Uchaniuk odnosząc się do ostatnich protestów osób LGBT podkreśla, że to środowisko dzięki tego typu akcjom, straci poparcie społeczne „dla swoich dziwactw”. Dodaje też, że jest pełen podziwu dla polskiej policji, która cierpliwie pilnuje porządku i wykorzystuje swoje doświadczenie w egzekwowaniu prawa.
Mikołaj „Jaok” Janusz mówi o protestach środowisk LGBT w Warszawie, hipokryzji płynącej ze wznoszonych haseł i mieszaninie osób, którzy celowo dzielą społeczeństwo lub naprawdę wierzą w ideologię.
Mikołaj „Jaok” Janusz z kanału „pyta.pl” opowiada o swoich doświadczeniach ze środowiskiem LGBT i wskazuje, że składa się ono z mieszaniny „sabotażystów, którzy chcą siać zamęt” i „beneficjentów”, którzy wznoszą postulat tolerancji, a jednocześnie plują w twarz swoim przeciwnikom. Dodaje też, że ich działania prowadzą do podziałów społecznych, a niektórzy z nich są prawdziwie przekonani o racjonalności swoich poglądów.
Wydaje mi się, że jest to mieszanina takich sabotażystów, którzy chcą siać zamęt (…) i tych ludzi, którzy są beneficjentami jak Margot, który ma 4 dziewczyny i jest chłopakiem (…) i po trzecie jest to wypadkowa ludzi, jak Sylwia Spurek, którzy naprawdę uwierzyli w to z jakiegoś powodu.
Zdaniem rozmówcy Magdaleny Uchaniuk, wczorajszy protest lewicowych aktywistów pokazał ogrom hipokryzji, gdyż osoby wzywające, by nie używać przemocy, same stosowały agresję.
Wykorzystują oni hasła związane z tradycją chrześcijańską na zasadzie broni. Nie atakujcie mnie, bo przecież mówicie o miłości bliźniego (…) Te hasła są tylko próbą użycia naszych wartości przeciwko nam.
Wskazuje także, że agresywne zachowania wobec jego osoby, stosowały jedynie nieliczne osoby spośród protestujących w Warszawie aktywistów:
Spotkałem się owszem z agresją, ale nie chce by wszyscy myśleli, że są to ludzie strasznie agresywni, bo zazwyczaj są to ludzie bardziej skrzywdzeni, niż agresywni – powiedział dziennikarz.