Prezes portalu PFR PPK o rozwoju programu oraz m.in. o warunkach udziału dla obcokrajowców.
Robert Zapotoczny informuje, że aktywa Pracowniczych Planów Kapitałowych przekroczyły 9 miliardów złotych, złożyło się na tę sumę 2 miliony Polaków. Przypomina, że udział w programie zapewnia liczne korzyści.
Musimy tylko sobie pozwolić na gromadzenie oszczędności.
Nie jest zalecane wypłacanie środków przed przejściem na emeryturę.
Gość „Kuriera ekonomicznego” podkreśla, że w PPK mogą uczestniczyć również pracujący w Polsce obcokrajowcy.
Odbywa się to na takich samych zasadach, jak w przypadku Polaków.
Szczególnie przybyli do naszego kraju Ukraińcy mogą liczyć na wszechstronną pomoc na etapie dołączania do programu. Robert Zapotoczny podkreśla, że:
Bardzo ważna dla sukcesu PPK jest postawa pracodawców.
Berlin jeszcze nie wszedł na drogę mocarstwa światowego, do czego dążył, jak zaczął schodzić ze sceny, pozostając w roli zatroskanego klienta Kremla. To jest groźniejsze od wojny rosyjsko-ukraińskiej.
Jan Bogatko
Angst ma wielkie oczy
Tsunami strachu przetacza się przez Niemcy. Co będzie, jak Rosjanie zamkną kurek z gazem? Co, kto i jak nas ogrzeje? Ile będziemy płacić na stacji benzynowej? Za gaz do centralnego ogrzewania? Czy mądrze było zadzierać z „naszym rosyjskim sąsiadem”?
Pytania, wątpliwości, żale. I ulga. Wprawdzie Berlin dołączył do sankcji wobec Kremla w wyniku wejścia wojsk rosyjskich na Ukrainę, ale – na razie – nie są one dla Niemców dotkliwe (i dla Rosji też).
Niemcy mają wielki problem. Dyplomacja niemiecka zawiodła na wszystkich frontach. Rosjanie nie posłuchali swych „sąsiadów Niemców” i weszli na Ukrainę. A przecież mogli byli posłuchać prezydenta RP, Lecha Kaczyńskiego, który przecież precyzyjnie przewidział to w Tbilisi po napaści Rosji na Gruzję – o czym przestrzegał 12 sierpnia 2008 roku na wiecu w Tbilisi, stolicy Gruzji:
„Wiemy świetnie, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę”. Lech Kaczyński zginął w Smoleńsku, ale jego przestroga żyje własnym życiem i dzwoni nam w uszach.
Zapomniana dziś przez nas Abchazja i Osetia Południowa to taka dzisiejsza Donbaska Republika Ludowa i Ługańska Republika Ludowa. Jaki cel będzie następny? Republika Odeska? Hitler też nie od razu zajął Czechy. Najpierw, za zgodą uzyskaną w Monachium, przyłączył do Rzeszy Sudety. Ziemie te były Czechom etnicznie obce, podobnie jak i Ługańsk, Donieck – a nawet Krym, który do holocaustu jego mieszkańców był tatarski, a nie rosyjski – Ukraińcom. Ale uratowano pokój! Na 5 minut, ale jednak! Potem powstał Protektorat Czech i Moraw. Czechosłowacja wówczas, podobnie jak Ukraina dziś, była państwem sztucznym, wielonarodowościowym, obejmującym różne obszary językowe i kulturowe Ale pacta sunt servanda i to nie agresja decydować powinna o zmianie granic. Nawet granic, w odczuciu sąsiadów, niesprawiedliwych.
„Rosja, nasz sąsiad”. W Niemczech słyszy się często takie wypowiedzi, mimo że ostatnio granicę niemiecko-rosyjską, na szczęście na krótko, ustalili Hitler ze Stalinem w 1939 roku.
W świadomości Niemców jest owo sąsiedztwo jednak mocno zakorzenione. Propagandowe kłamstwa kremlowskie są przyjmowane w społeczeństwie w zasadzie bez zastrzeżeń. „Rosjanie nigdy nie napadali na swych sąsiadów”, starała się mnie przekonać pewna nie najlepiej wykształcona dama rodem z miasta Hindenburga (Zabrza), żona prezesa jednej z wielkich niemieckich firm. Moje słowa o napaści Stalina na Polskę, Litwę, Estonię i Finlandię przyjęła z niedowierzaniem.
„Dlaczego Polacy nie lubią Rosji?”, zapytał mnie z kolei pewien lekarz (notabene po studiach w Leningradzie). Otworzył usta ze zdziwienia, kiedy wskazałem zaledwie na pakt Ribbentrop-Mołotow i Katyń.
Są też od tego wyjątki, na szczęście. Po tragedii w Smoleńsku, gdzie w wyniku katastrofy rządowego samolotu zginął prezydent Polski Lech Kaczyński i liczni przedstawiciele polskiej elity, żona ambasadora Niemiec w jednym z europejskich państw w rozmowie ze mną powiedziała bez ogródek: „wiadomo, że to był zamach”. Czy może teraz, kiedy wydaje się, że Zachód przeciera oczy, prawda o Smoleńsku wyjdzie wreszcie na jaw? Może w końcu dowiemy się, dlaczego premier Tusk oddał wbrew normom międzynarodowym i zdrowemu rozsądkowi śledztwo w sprawie największej polskiej tragedii narodowej w ręce Putina?
Wrócę na chwilę do umowy Hitler-Stalin w sprawie rozbioru Polski. Jestem w posiadaniu niezwykle rzadkiej mapy delimitującej linię demarkacyjną w Polsce z dnia 22 września 1939 roku (to znaczy na tydzień przed kapitulacją Warszawy!). Linia ma miała być przyszłą granicą niemiecko-sowiecką. Jej przebieg został zmieniony na życzenie Kremla nieco później, a jedynym powodem tej zmiany był zapewne lęk Moskwy przed tak wielką liczbą Polaków na przyszłym terytorium nowej Rosji. Wszak dopiero tak niedawno uporali się oni z polskimi mieszkańcami Dzierżyńska i Marchlewska!
Nowa „granica przyjaźni” między Rzeszą a Sowietami miała przebiegać następująco: od terytorium Prus Wschodnich przez środek rzek Pisa i Narew do ujścia w Wiśle (zostawiając Kolno po stronie białoruskiej, a także Radzymin i Warszawę-Pragę) a dalej Wisłą i Sanem do granicy z Węgrami, zostawiając Lublin po ukraińskiej stronie.
Rosjanie, obawiając się widocznie braku możliwości transportowych aż tylu Polaków na Syberię, chyba po raz pierwszy w dziejach zrezygnowali (chwilowo) z przydzielonych im terytoriów podbitego państwa, by w 1945 roku poddać je całe swej dominacji, z zachodnią granicą – według celów carskiego ministra Sazonowa z I wojny światowej – na Odrze i Nysie.
Ale revenons à nos moutons, jak mawiają Francuzi. Sytuacja ukraińsko-rosyjska jest coraz bardziej napięta, Kijów wprowadza właśnie stan wyjątkowy. W tej sytuacji Niemcy stawiają pytanie, czy teraz, w środku zimy, Rosjanie aby nie zakręcą kurka z gazem? Konsekwencje tego byłyby dla Niemiec bardzo bolesne, piszą tutejsze gazety. Niemcy, jak widać, wystraszyły się własnej odwagi. Tym przejawem odwagi było wstrzymanie przez lewicowy rząd w Berlinie certyfikacji i dopuszczenia do eksploatacji kontrowersyjnej bałtyckiej rury Nordstream 2. Czy teraz Putin w odwecie nie zredukuje dostaw gazu do Niemiec lub nawet zamknie je do całej Europy Zachodniej? Niemcy się boją. Po tym, jak zdemontowały własne źródła energii, niemal całkowicie rezygnując z węgla oraz z energii atomowej, wbrew apelom ze strony Polski Niemcy zdały się na łaskę i niełaskę Rosji i znalazły się z własnej winy w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Bez rosyjskiego gazu stoi niemiecki przemysł i wygasają domowe ogniska. 20 milionów niemieckich gospodarstw domowych ogrzewa gaz, 10 procent energii elektrycznej wytwarza się z gazu. Także bez bałtyckiej rury Nordstream 2 Rosja jest zdecydowanie najważniejszym dostawcą gazu do Niemiec.
55 procent importowanego w 2021 roku przez Niemcy gazu ziemnego pochodziło z Rosji. Tylko 30 procent z Norwegii i 13 procent z Holandii. I to mimo ograniczeń w dostawach z Rosji w ubiegłym roku! W 2021 roku rosyjski państwowy monopolista Gazprom dostarczył o mniej więcej 30 procent mniej gazu niż poprzednich latach.
Gdyby Niemcy mogły kupić tyle gazu, ile chciały, to paradoksalnie zależność od Rosji byłaby jeszcze wyższa. Nie oznacza to jednak, że Niemcy mogłyby w Norwegii kupić więcej gazu w obliczu zmniejszonych dostaw z Rosji. Więcej gazu w Norwegii po prostu nie ma!
Zasoby gazu w Niemczech i innych państwach europejskich kurczą się już od miesięcy. Jak wynika z danych europejskiego zrzeszenia gazownictwa GIE (Gas Infrastructure Europe), niemieckie magazyny wypełnione są poniżej jednej trzeciej. Wynika to po części z faktu, że magazyn centralny wypełniony był tylko w 70 procentach. Zazwyczaj Rosja oferowała dodatkowo i pozaumownie gaz na wolnym rynku, ale tym razem zrezygnowała ze sprzedaży gazu na światowej giełdzie. Rząd Niemiec jest wprawdzie zaniepokojony sytuacją, ale nie obawia się krachu na gazowym rynku. Minister gospodarki w Berlinie, Robert Habeck, zapewniał niedawno, że Niemcy są bezpieczne, jeśli chodzi o zaopatrzenie w gaz. Nawet gdyby Rosja miała całkowicie wstrzymać dostawy gazu ziemnego, to rząd w Berlinie jest przekonany o tym, że zasoby wystarczą do końca sezonu grzewczego. Tak utrzymuje magazyn „Der Spiegel”. Ale co będzie, jak bociany opóźnią przylot?
Na dłuższą metę gaz jako surowiec energetyczny miały w Niemczech zastąpić energie odnawialne. Ale tymczasem okazuje się, że mimo szczodrych finansowych bodźców ani od lat wspierane przez Zielonych wiatraki, ani też elektrownie słoneczne jeszcze przez wiele lat nie zapewnią wystarczającego zaopatrzenia energetycznego, zwłaszcza w obliczu rezygnacji z węgla.
Na krótszą z kolei metę może dopomóc gaz ciekły (LNG), ale ten transportują statki. Tymczasem Niemcy… nie mają odpowiednich dla nich terminali – te są natomiast w Belgii, w Holandii i w Polsce (na wyspie Wolin). O polskim terminalu raczej się nie informuje niemieckiej opinii publicznej, bo byłoby to przyznanie się do kolejnej strategicznej klęski. USA mogłyby dostarczyć gaz, ale dokąd? Na domiar złego gaz płynny cieszy się wzmożonym popytem na całym świecie, a zatem drożeje. Shell, gigant na rynku gazu płynnego, przestrzega przed redukcją dostaw gazu płynnego w najbliższych latach, także z uwagi na zawarcie przez komunistyczne Chiny wieloletnich umów na gigantyczne dostawy tegoż surowca.
Na to wygląda, że Niemcy wyszły na przyjaźni z Putinem jak Himilsbach na angielskim.
Nie ma się co łudzić, że Berlin będzie skłonny do wzięcia udziału w dalszych sankcjach wobec Rosji (wielu ekspertów i tak uważa je tylko za listek figowy, bo przecież Moskwa się z nimi liczyła). Na to Berlin jest za słaby. Jeszcze nie wszedł na drogę mocarstwa światowego, do czego dążył (stale podnoszone żądanie stałego miejsca dla Niemiec w Radzie bezpieczeństwa ONZ), jak już zaczął schodzić ze sceny, pozostając w roli zatroskanego klienta Kremla. I to jest groźniejsze od wojny rosyjsko-ukraińskiej.
W każdym razie dla Polski nie jest to dobra wróżba. Rozdrażnione Niemcy i słaba, skompromitowana Rosja to mieszanka wybuchowa. Dla Europy i dla świata.
Felieton Jana Bogatki pt. „Angst ma wielkie oczy” znajduje się na s. 3 „Wolna Europa” marcowego „Kuriera WNET” nr 92/2022.
Aktualne komentarze Jana Bogatki do bieżących wydarzeń – co środa w Poranku WNET na wnet.fm.
Marcowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
W Studiu 37 Dublin słów kilka o poradach i podpowiedziach irlandzkiej opozycji dla brytyjskiego rządu : „Brytyjski rząd powinien porzucić swoje „partyzanckie podejście” do Protokołu Irlandzkiego”.
Tak przynajmniej twierdzi krajowy przewodniczący i członek Zgromadzenia Irlandii Północnej z partii Sinn Féin – Declan Kearney. Deputowany powiedział, że powiedział, że
Rząd brytyjski powinien „porzucić” swoje stronnicze podejście do Protokołu Irlandzkiego i zacząć działać w interesie większości obywateli oraz przedsiębiorstw.
Tutaj do wysłuchania cały program:
Ukraina wezwała Republikę Irlandii by czyniła naciski na swoich europejskich partnerów i ONZ, w celu wymuszenia wprowadzenie ostrych sankcji wobec Rosji.
Republika Irlandii mimo tego, że daje swoje pełne poparcie dla wprowadzenia sankcji wobec Rosji, to ostrzega:
To może wywołać konflikt zbrojny na dużą skalę!
Takich obaw nie wykazuje natomiast Wielka Brytania, która rozpoczęła już wprowadzanie własnych sankcji na Rosję. Najmocniejsze uderzenie może przyjść jednak ze strony amerykańskiej, bo tamtejsza administracja zapowiada zaostrzenie konfliktu między Rosją a Ukrainą.
Może to skutkować odłączeniem Federacji Rosyjskiej od systemu SWIFT, czyli globalnego systemu przesyłania głęboko zabezpieczonych wiadomości, w tym przekazów pieniężnych.
Taki krok, o ile nastąpi, odetnie Rosję od pieniędzy płynących ze świata, więc stanie się niewydolna finansowo i nie będzie mogła realizować ponadnarodowych operacji pieniężnych.
Inwazja na Ukrainę podniesie ceny w Irlandii. Ekonomiści są przekonani, że rosyjska inwazja na Ukrainę sprawi, iż ceny na nośniki energii, ponownie poszybują w górę.
Tak samo stanie się po nałożeniu sankcji gospodarczych na Federację Rosyjską, a proces został już zapoczątkowany, więc niebawem, należy oczekiwać kolejnych podwyżek cen na gaz, ropę i prąd.
To będzie miało też wpływ na ceny detaliczne, bo zarówno do ich produkcji, jak i transportu, wykorzystywane są paliwa kopalne.
Giełdy gazu, ropy i prądu, zareagowały już na wkroczenie wojsk rosyjskich do Donieckiej Republiki Ludowej i Ługańskiej Republiki Ludowej. Wartości cen zaczęły zachowywać się nader niestabilnie.
W programie Studio 37 Dublin także przypomnienie o pierwszych nagrodach sieci Radia Wnet, Studia 37 Dublin i portalu Polska-IE.com – „Wnetowe Koniczynki AD 2021”.
Analityk portali „Bankier.pl” mówi o bieżącej sytuacji ekonomicznej w Polsce oraz komentuje poczynania rządu i banku centralnego w walce z inflacją.
Krzysztof Kolany o sytuacji ekonomicznej w Polsce. Przyznaje, że rząd oraz NBP muszą działać w taki sposób, aby inflacja nie przekroczyła 10 procent.
Mleko się rozlało i wskaźnik utrzyma się na tym poziomie przez najbliższy rok albo dwa.
Zaznacza jednak, że odpowiedzialnością za sytuację inflacyjną należy obarczać bank centralny, a nie sam rząd.
Rząd nie jest odpowiedzialny za kontrolowanie inflacji – o tego jest bank centralny.
Jak dodaje, podniesienie stóp procentowych – postulowane jako rozwiązanie najbardziej słuszne – będzie musiało osiągnąć poziom niezwykle zaawansowany, by jakkolwiek poprawić sytuację.
Ekspert Warsaw Enterprise Institute wypowiada się na temat Polskiego Ładu i kondycji ekonomicznej Rzeczpospolitej.
Sebastian Stodolak wypowiada się na temat owoców pracy Ekspertów z Ministerstwa Finansów, takich jak Polski Ład. Nie uważa, aby projekt ten mógł przynieść pozytywne efekty.
Skomplikować, podnieść, zepsuć – to jest dominująca filozofia na Świętokrzyskiej.
Gość „Poranka Wnet” sceptycznie wyraża się również na temat realizacji funkcji eksperta podatkowego w Polsce.
W Polsce mamy ok. 30 tys. ludzi mogących uchodzić za ekspertów podatkowych, a tak to tworzą, że po 30 latach jest jeszcze bardziej skomplikowany.
Ekspert WEI uważa, że chaos cechujący bieżącą sytuację na rynku finansowym w Polsce sprzyja osobom zajmującym najwyższe stanowiska w hierarchii.
W chaosie łatwiej ugrać coś dla siebie. jeśli jest jakaś klika, to w jej interesie jest, żeby wszystko było chaotyczne i niejasne.
Nawiązując do książki „Tyrania Ekspertów” Williama Easterliego rozmówca Łukasza Jankowskiego zaznacza, że dobra kondycja finansowa państwa jest nierozerwalnie związana z wolnościami obywatelskimi.
Nie można zapomnieć o wolności jednostki i jej prawach, bo to z nich bierze się bogactwo.
Popołudnia Wnet można słuchać od poniedziałku do piątku w godzinach 16:00 – 18:00 na: www.wnet.fm oraz w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu, Białymstoku, Szczecinie, Łodzi i Bydgoszczy.
Prowadzący: Łukasz Jankowski
Realizatorka: Kaja Bezzubik/Mateusz Jeżewski
Goście „Popołudnia Wnet”:
Piotr Arak – dyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego
Andrzej Pawluszek – korespondent PAP w Amsterdamie
Krzysztof Wojczal – prawnik
Jerzy Karwelis – dziennikarz, autor bloga „Dziennik Zarazy”
Piotr Arak mówi o skutkach Polskiego Ładu. Zaznacza, że jest to dopiero czas pierwszych transakcji według nowego systemu. Z ulg mogą korzystać głównie przedstawiciele klasy średniej. Gość „Popołudnia Wnet” uważa, że polskie społeczeństwo nie jest dobrze zorientowane w kwestiach podatkowych – jasność przekazywania informacji mogłaby jego zdaniem ulec poprawie. Zdaniem eksperta jedynym problemem polskiej ekonomii na chwilę obecną jest inflacja – w 2022 roku, jak przewiduje, może ona wynieść około 7 procent. Wpłynie to m.in. na wysokość kredytów. W spektrum działań, które, zdaniem dyrektora PIE, mogłyby pomóc w walce z inflacją, są m.in. wyregulowanie cen, zastosowanie mechanizmów obniżających podatki, czy subsydiów pieniężnych dla gospodarstw domowych. Rozmówca Łukasza Jankowskiego uważa, że dopłaty bezpośrednie dla osób poszkodowanych tzw. szokiem energetycznym byłyby zbyt ryzykownym zabiegiem dla kondycji finansowej kraju.
Piotr Arak / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WNET
Andrzej Pawluszek o walce z pandemią w Holandii oraz niedawnych zamieszkach w Amsterdamie. W ciągu tygodnia planowane jest otwarcie części szkolnictwa. W państwie od pewnego czasu obowiązuje całkowity lockdown, co wzbudza gwałtowne reakcje wśród części społeczeństwa – niedawno miała miejsce demonstracja obywateli sprzeciwiających się obostrzeniom. Gość „Popołudnia Wnet” relacjonuje, że część z nich zachowywała się w sposób agresywny – niektórzy z protestujących posiadali broń bez uprawnień. Korespondent wspomina, że informacja o zamieszkach została pominięta przez większość mediów głównego nurtu.
Fot. tddthien (CC0, Pixabay)
Krzysztof Wojczal o nadchodzących dniach szczytów międzynarodowych, które dotyczyć będą relacji między Wschodem, a Zachodem. Zdaniem prawnika żądania Władimira Putina wydają się być dla NATO jak i dla USA nieakceptowalne. Uważa, że Stany Zjednoczone będą starały się grać na zwłokę, a muszą pokazać się jako lider sił Zachodu oraz gwarant międzynarodowego bezpieczeństwa. Przewiduje, że Rosjanie mogą szukać porozumienia z Waszyngtonem i z Berlinem. Zdaniem gościa „Popołudnia Wnet” niewykluczony jest kompromis, w którym Putin sprzedawałby wiele surowców energetycznych na zachód i zachowałby kapitał. Prawnik uważa, że konflikt zbrojny jest na chwilę obecną – mimo napięcia – dość daleką perspektywą, z uwagi na ograniczoną skalę aktywności rosyjskiej na Ukrainie.
Jerzy Karwelis mówi o bieżącej sytuacji pandemicznej w kraju i na świecie – rozpowszechniają się coraz bardziej inwazyjne społecznie metody walki z pandemią Covid-19. Zdaniem publicysty największym zagrożeniem jest wprowadzenie obowiązkowych szczepień, które jako pierwsza planuje Austria. Zdaniem gościa „Popołudnia Wnet” odporność społeczeństwa uległa obniżeniu poza sezonem grypowym. Rozmówca Łukasza Jankowskiego dodaje, że wirus w wariancie omikron rozpowszechnia się bardzo szybko, lecz nie może być bezpośrednia przyczyną zgonów. Zwraca uwagę na nieoczywiste statystyki – jak mówi: „im więcej jest zaszczepień, tym więcej jest zakażeń” – coraz więcej osób zaszczepionych przegrywa walkę z covid-19. Dziennikarz poddaje w wątpliwość również oficjalną liczbę zgonów spowodowanych koronawirusem – jak zaznacza, dane mogą być fałszowane. Karwelis mówi również o pandemicznym strachu, który był napędzany i intensyfikowany przez media. „Jest to nieustanny horror w odcinkach” – mówi, podkreśliwszy, że strach często napędza ciekawość, a ludzie lubią się bać. Przewlekły strach rodzi jednak na dłuższą metę stany depresyjne.
Sylwestrowe wydanie Studia Dublin. Zaprasza Tomasz Wybranowski. Czas podsumowań, podziękowań i snucia planów na przyszły rok.
W gronie gości:
Bogdan Feręc – redaktor naczelny portalu Polska.IE.com
ks. Krzysztof Sikora SVD – proboszcz parafii rzymskokatolickiej w Roundstone w Hrabstwie Galway w Archidiecezji Tuam
Jakub Grabiasz – sportowy korespondent Studia Dublin
Prowadzenie i scenariusz: Tomasz Wybranowski
Redaktor wydania: Tomasz Wybranowski
Współpraca: Katarzyna Sudak i Bogdan Feręc
Oprawa fotograficzna: Tomasz Szustek
Wydawca techniczny: Andrzej Karaś
Bogdan Feręc
Studio Dublin zaczynamy jak zwykle od połączenia z Bogdanem Feręcem. Redaktor naczelny portalu Polska-IE.com skomentował przedstawioną przez minister do spraw zatrudnienia i ochrony socjalnej Heather Humphreys zapowiedź zróżnicowania zasiłków dla bezrobotnych w Republice Irlandii. Jeżeli opozycja poprze nowe regulacje, zasiłki będą zależne od dotychczasowych zarobków.
Chodzi o zniwelowanie szoku, jaki odczuwała część osób pobierających zasiłek.
Ponadto, od 1 stycznia ponownie zasiłki będzie się odbierać w urzędach pocztowych. Chodzi o ukrócenie praktyki załatwiania sobie zasiłków na konto bankowe i korzystania z nich poza granicami Republiki Irlandii.
Bogdan Feręc omawia też kwestię budowy obwodnicy Galway. Irlandzki minister transportu nie wyraził zgody na rozpoczęcie prac. Poruszona zostaje ponadto kwestia drastycznych podwyżek w sklepach sieci IKEA.
Od przyszłego roku w Galway rozpocznie działalność Studio Riverside, gdzie będą zapraszani goście z Galway. Ponadto, będzie można usłyszeć korespondencje z Kanady oraz z Łodzi.
Tutaj do wysłuchania rozmowa z Bogdanem Feręcem:
Kolejnym gościem jest ks. Krzysztof Sikora SVD. Ocenia, że rok 2021 był wielkim wyzwaniem dla Kościoła w Irlandii. Ludzie bardzo ostrożnie powracają do praktyk religijnych po lockdownie. Niemniej, gdzieniegdzie widoczny jest wielki głód obecności w kościele. W Boże Narodzenie frekwencja była bardzo wysoka.
Tutaj do wysłuchania rozmowa z ks. Krzysztofem Sikorą:
W okienku sportowym Jakub Grabiasz podsumowuje rok 2021 w irlandzkim sporcie. Było to udane 12 miesięcy dla rugbystów z Zielonej Wyspy. Niestety, nie można tego powiedzieć o reprezentacji Irlandii w piłce nożnej.
Tutaj do wysłuchania rozmowa z Jakubem Grabiaszem:
Produkcja Studio 37 Dublin Radio WNET – grudzień 2021
Studio Dublin na antenie Radia WNET od października 2010 roku (najpierw jako „Irlandzka Polska Tygodniówka”). Zawsze w piątek, zawsze po Poranku WNET ok. 9:10. Zapraszają: Tomasz Wybranowski i Bogdan Feręc, oraz Katarzyna Sudak, Agnieszka Białek, Alex Sławiński oraz Jakub Grabiasz.
Ekonomista przedstawia prognozę sytuacji gospodarczej na najbliższe 12 miesięcy.
Marek Zuber przewiduje, że inflacja zacznie w Polsce spadać w drugim kwartale 2o22 r. Nie wyklucza, że w ciągu najbliższych 12 miesięcy uda się ją zbić do poziomu 5%.
Jestem większym optymistą niż Narodowy Bank Polski, który właśnie podwyższył swoje prognozy.
W opinii eksperta kryzys gazowy dotknie także tych konsumentów, którzy nie używają go w dużych ilościach. Można jednak liczyć, że za rok ceny gazu będą znacznie niższe.
Surowiec spoza Rosji będzie tym elementem, który ustabilizuje sytuację w Europie.
Zdaniem ekonomisty istotnym problemem Polskiej gospodarki jest to, że koszty pracy rosną szybciej od wydajności.
Gospodarz „Studia Dziki Zachód” wypowiada się m.in. na temat obchodów świąt Bożego Narodzenia w USA, zgody KE na zerowy vat w Polsce od 1 lipca, inflacji, czy wzrostu cen energii.
Wojciech Cejrowski mówi o różnicach między obchodami świąt Bożego Narodzenia w Polsce i w Stanach Zjednoczonych – najbardziej wyraźną z nich stanowi poziom powiązania celebracji z religią, który jest zdecydowanie wyższy w Rzeczpospolitej. W USA święta zaczynają przypominać wydarzenie świeckie.
Każda rzecz świąteczna w Polsce na ryt religijny. W Ameryce to często jest jakiś rodzaj obchodów św. Mikołaja – Jezusa unikamy jak ognia piekielnego. Pasterka nie jest aż tak popularna.
Pewną ciekawostkę stanowi fakt, iż sporą popularnością cieszą się wciąż msze trydenckie. Jak twierdzi gospodarz „Studia Dziki Zachód”, parkingi pod kościołami, gdzie odprawia się msze w języku łacińskim, są wciąż pełne. Podróżnik komentuje również decyzję o usunięciu urządzenia mierzącego poziom smogu w jednym z miast na południu Polski. Zdaniem podróżnika kwestie związane z ochroną środowiska nie powinny zaburzać podstawowej hierarchii ludzkich potrzeb.
To jest bardzo dobry ruch świąteczny – można tylko narazić jakimś bandytom z UE, przyjdą krzywdę zrobić miejscowości, której po prostu jest zimno. Ludzie muszą palić węglem, bo to mają. Od zimna się ubiera szybciej niż od poziomu smogu.
Gospodarz „Studia Dziki Zachód” wypowiada się również na temat niedawnego przecieku medialnego ogłoszonego przez Polsat – Komisja Europejska od 1 lipca wyrazi zgodę na zerowy vat na żywność w Polsce. Podróżnik wyraża rozczarowanie faktem, iż proces ten będzie tak rozciągnięty w czasie.
Czemu nie od ręki? Co to za patałachy tam pracują, że nie potrafią szybciej?
Zdaniem podróżnika motywacją dla takiego odwlekania w czasie podjętej decyzji jest fakt, iż latem następuje obniżenie poziomu ogólnej konsumpcji obywateli. Następnie Wojciech Cejrowski przechodzi do przedstawienia praktycznych aspektów i potencjalnych konsekwencji tej decyzji – sądzi, iż zysk finansowy będzie marginalny.
Zakupy za 140 zł będą tańsze o 5,50. Strasznie panu premierowi dziękujemy, że on do tej Unii poszedł na kolanach, że sobie jeansy na kolanach rozdarł i negocjował – i oni łaskawie się zgodzili.
Redaktor uważa, że w takiej optyce Polska pełni rolę strony poniżonej i pozbawionej suwerenności. Dostrzega także federalne tendencje w działaniach Unii.
Cała ta sprawa jest poniżająca. Gdzie suwerenność? Dlaczego Polska w ogóle zadaje pytania o vat? Kiedy i komu oddali suwerenność? (…) Suwerenność rozeszła nam się jak stare gacie w praniu.
Cejrowski wypowiada się również na temat dokonań Ministra Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry – zdaniem redaktora działania tego polityka są nieefektywne.
Ziobro nie potrafi od tylu lat poradzić sobie z sędziami. Tam jest ktoś inny potrzebny – Ziobro toczy nieustanną wojenkę pozycyjną.
Podróżnik komentuje także doniesienia, według których Gmina Choczewo na Pomorzu będzie miejscem instalacji pierwszego reaktora jądrowego.
Czy ktoś pytał o to ludzi, czy może po prostu dyktator Morawiecki przyjechał i tak zarządził?
Reaktor jądrowy to paliwo z zagranicy oraz budowa przez firmy z zagranicy. Zadałbym pytania rachunkowe – czy też chcemy zapłacić tyle i tyle za jądrówkę, za paliwo kupowane od ruskich.