Prof. Zbigniew Krysiak mówi o projekcie budżetu bez deficytu na 2020 rok, złożonego przez Mariana Banasia.
Minister Finansów – Marian Banaś złożył projekt, który wcześniej był konsultowany wspólnie z innymi ministrami. Jest to sytuacja, która zaskoczyła niemal wszystkich, a szczególnie tych, którzy w jakiś sposób od wielu lat przyzwyczaili się do tego, że niemożliwy jest budżet bez deficytu. W tym momencie brak deficytu oznacza, że nie będziemy się zadłużać czyli nie potrzebujemy zaciągać kolejnych kredytów – mówi prof. Zbigniew Krysiak.
Taka sytuacja ma miejsce po raz pierwszy od 25-ciu lat. Jak dodaje gość „Popołudnia WNET”: „Doszliśmy do tego małymi krokami, od 4 lat budżet wciąż się poprawia, a jego deficyt się zmniejsza”. Jednocześnie obserwowane były wydatki w celu poprawy kondycji gospodarstw domowych, a jednocześnie poprawy kondycji małych i średnich przedsiębiorstw, gdyż na takich podmiotach spoczywa cały ciężar gospodarki.
Obserwowaliśmy inwestycje, czyli wydatki z budżetu. Jego poprawa przede wszystkim nastąpiła przez ostatnie 4 lata, kiedy obecny minister Marian Banaś został szefem administracji skarbowej, podejmując się wysiłku reformy krajowej administracji skarbowej. Polegało to na tym, że wszystkie służby, które były z nią związane zostały zintegrowane – twierdzi prof. Zbigniew Krysiak.
Robert Zieliński liczy na rozwój gospodarczy dla gminy Sztutowo po zrealizowaniu projektu przekopu Mierzei Wiślanej. Ma nadzieję również, że jego gminie wzrosną wpływy do budżetu z turystyki.
Wójt gminy Sztutowo Robert Zieliński mówi o przekopie Mierzei Wiślanej. Dotychczas wycięty został las, a inwestycja czeka na dalszy rozwój. Opowiada również o sytuacji ekonomicznej gminy.
To czy jestem za czy przeciw wycince drzew na Zalewie wiślanym nie ma największego znaczenia. Najważniejsze jest to, co gmina Sztutowo może zyskać dzięki temu przekopowi, a jednoznacznie można powiedzieć, że w 100% przekop będzie miał pozytywny rozwój dla gminy. Zadaniem wójta jest robienie wszystkiego, aby przekop miał wpływ na rozwój swojej gminy – mówi Robert Zieliński.
Gość „Poranka WNET” opowiada, że cała inwestycja ma swoje uwarunkowania. Jednym z nich jest oddziaływanie na środowisko. Wycinka drzew miała miejsce wczesną wiosną, ponieważ tylko w tym momencie można było te drzewa wyciąć. Jak podkreśla rozmówca: „Gdyby tego nie zrobiono wiosną to trzeba by było czekać kolejny rok, albo przynajmniej do jesieni, kiedy to mają się rozpocząć kolejne prace takie jak przesadzanie szuwar na Zalewie wiślanym”.
W okolicach przekopu ma powstać duża, sztuczna wyspa. Częściowo będzie ona rekompensacją dla przyrody, będzie siedliskiem dla ptaków i roślinności wodnej, ale zarazem będzie to miejsce składowania nadwyżki piachu i wszystkiego co zalega na dnie zalewu – opowiada Robert Zieliński.
Gmina Sztutowo nie ma długów. W ciągu ostatnich 10-ciu miesięcy wójtowi gminy i jego pracownikom udało się zamknąć budżet z ponad półtoramilionową nadwyżką. Poza turystyką, która prężnie się rozwija w Sztutowie nie ma większych firm i inwestycji, ponieważ cała gmina znajduje się na obszarze „Natura 2000”. Mieszkańcy zakładają małe, lokalne firmy budowlane, przetwórcze czy rolne.
Był to rok 2013. Rybacy zasygnalizowali, że pojawił się duży spadek populacji ryby. […] Został przerwany pewien cykl produkcyjny — dodaje prezes stowarzyszenia „Nasza Ziemia”.
Marcin Buchna, prezes stowarzyszenia „Nasza Ziemia” wprowadza słuchaczy w problemy Bałtyku. Niedawno Unia Europejska wydała rozporządzenie zakazujące rybakom połów dorsza na większej, wschodniej części naszego morza:
Zatoka Pucka czy Zatoka Gdańska są kluczowe dla stada wschodniego. Te ryby w pierwszej fazie życia żyją właśnie w tych obszarach. Jest to tak zwane przedszkole i ta pierwsza faza ma wpływ na stan stada wschodniego.
Jak mówi gość „Poranka WNET”, istnieje również korelacja czasowa, pomiędzy rozpoczęciem zrzutu odpadu górniczego z budowy podziemnych zbiorników gazu a pojawieniem się problemów na łowiskach w pobliżu strefy zrzutu:
Był to rok 2013. Rybacy zasygnalizowali, że pojawił się duży spadek populacji ryby. […] Fitoplankton, bentos czy zooplankton, jako najbardziej delikatne, miały problem z rozrodem. Są one treścią, którą zjadają większe ryby. […] Został przerwany pewien cykl produkcyjny, później pojawiły się chore ryby, pięciokrotnie wzrosła umieralność foki szarej oraz tutejszego ptactwa.
-Najważniejsze jest zabezpieczenie żywotnych interesów związanych z potrzebami mieszkańców, bo w końcu bez wody nie ma życia. – dodaje Wojciech Jastrzębski.
Wojciech Jastrzębski, pełniący funkcję Prezesa Zarządu PWiK „Wodnik” w Jeleniej Górze, mówi o tym, jak układa się jego współpraca z Narodowym Funduszem Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej:
Jelenia Góra z pieniędzy Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska, zarówno ze środków akcesyjnych, jak i przedakcesyjnych korzysta już od 2002 roku.
Następnie rozmówca „Poranka WNET” przytacza konkretne inwestycje zrealizowane przy wsparciu NFOŚiGW. Były to m.in. modernizacja oczyszczalni ścieków, projekt uporządkowanie gospodarki wodno-ściekowej aglomeracji Jelenia Góra:
Jego efektem ekologicznym było podłączenie 6000 domów do kanalizacji. Projekt ten kosztował bagatela 120 milionów złotych.
Wojciech Jastrzębski mówił także o ubywających zasobach wodnych na terenie Polski, będący ogromnym wyzwaniem i ogromnym problemem dla przyszłych pokoleń, jeśli dziś stanowczo nie będziemy mu przeciwdziałać:
Patrząc przez pryzmat Tych, inwestycje, o których mówiliśmy, głównie te związane z uporządkowaniem gospodarki wodno-ściekowej aglomeracji Jelenia Góra, również powstają pod kątem przyszłych potrzeb. Najważniejsze jest zabezpieczenie żywotnych interesów związanych z potrzebami mieszkańców, bo w końcu bez wody nie ma życia.
Ryba na dawnym targu rybnym była sprzedawana coraz szybciej, za coraz niższą cenę, jako „gorący” towar. Taki wyścig, w związku z globalnym ociepleniem, obserwujemy współcześnie na rynku gazu ziemnego.
Jacek Musiał, Michał Musiał
Wiele wskazuje na to, ze przełom XX i XXI wieku to czas wieloczynnikowego wzrostu temperatury powierzchni naszej planety z towarzyszącym mu spektakularnym wzrostem uwalniania i dwutlenku węgla z oceanów, i potężnych zasobów gazu ziemnego uwięzionego przez setki i tysiące lat w zbiornikach pod chłodną pokrywą na średnich i wysokich szerokościach geograficznych oraz z klatratów. Wymienione zasoby są wyjątkowo wrażliwe na zmianę średniej temperatury nawet o ułamek stopnia Kelvina. Widocznym tego dowodem jest powstawanie na Syberii setek potężnych dziur w ziemi i zjawisko falującego wskutek podchodzenia metanu gruntu.
Jeśli obserwowana tendencja wzrostowa utrzyma się jeszcze przez 20–30 lat, to istotna część płytszych zasobów naturalnych gazu ziemnego/metanu po prostu się ulotni, czyli bogactwa naturalne kilku krajów znikną bezpowrotnie. Dla świata biznesu to niepowetowana strata wielu miliardów metrów sześciennych gazu, który mógłby zostać sprzedany. Strata nieporównanie większa od tej, jaką gospodarka światowa poniosła w ubiegłym wieku, gdy budowała potężne kopalnie odkrywkowe węgla bez wcześniejszego pozyskania gazu ziemnego. Gaz jest tym zasobem, który – w sytuacji naturalnego bądź antropogennego ocieplenia klimatu – w odróżnieniu od węgla nie może zostać przechowany na później, bo się ulatnia. Podobnie jak ryba na dawnym targu rybnym, gdy słońce wychodziło wyżej i robiło się ciepło, sprzedawana była coraz szybciej, za coraz niższą cenę, jako „gorący” towar. Taki wyścig, w związku z globalnym ociepleniem, obserwujemy współcześnie na rynku gazu ziemnego.
Przy nadpodaży gazu ziemnego, utrzymanie nieadekwatnie wysokiej ceny wobec kosztów pozyskania i transportu prawdopodobnie stało się jedną z przyczyn rozpowszechnienia kłamstwa ekologicznego, jakoby to dwutlenek węgla (skutek, a nie przyczyna) stał za globalnym ociepleniem.
Nawet Stany Zjednoczone, gdzie przez 40 lat obowiązywał zakaz eksportu własnego gazu ziemnego, od roku 2015 otwarły się na eksport, gdyż dziś jeszcze swój gaz mogą dobrze sprzedać… A za kilka lat zasoby płytkie mogą wyparować samoistnie.
Tylko od roku 1980 sprzedaż gazu ziemnego na świecie wzrosła o ponad 100%!, osiągając w 2017 roku poziom 3680 mld m³ (za PB Statistical Review of World Energy, 2018). To najlepiej obrazuje pośpiech jego producentów i eksporterów. Świat stanął w obliczu nadpodaży gazu ziemnego na rynku energii.
Nadprodukcja wiąże się z tworzeniem podziemnych magazynów gazu ziemnego. Ocenia się, iż od odwiertu do spalania straty metanu są rzędu 20%! Jeśli dodamy do tego naturalne uwalnianie metanu związane z globalnym ociepleniem, nie powinien nikogo dziwić fakt, że krzywa względnego wzrostu stężenia metanu w atmosferze w okresie minionych 200 lat znacznie przewyższa podobną krzywą dla dwutlenku węgla.
Abstrahujemy w tej chwili od prawdziwości efektu cieplarnianego powodowanego przez dwutlenek węgla, wobec którego metan ma mieć działanie dwadzieścia do ponad stu razy silniejsze. Jeśli faktycznie tendencja wzrostu temperatury (obojętnie z jakiej przyczyny) została zidentyfikowana pod koniec lat 70. XX wieku i producenci gazu ziemnego już wtedy zdali sobie sprawę z możliwych z tego tytułu naturalnych strat gazu (gorącości towaru) lub zysków – to na przeszkodzie wzrostowi popytu w Europie stały wtedy silna niemiecka energetyka jądrowa i węglowa. Sprzymierzeńcami mogli za to stać się Zieloni, prezydent Schröder i być może STASI. Przeprowadzona indoktrynacja społeczeństw, i to od najmniejszych dzieci, kłamstwem ekologicznym o globalnym ociepleniu pochodzącym od węgla, mało gdzie natrafiła na tak łatwowierny grunt jak w Europie.
Cały artykuł Jacka Musiała i Michała Musiała pt. „Gaz ziemny – gorący towar” znajduje się na s. 4 lipcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 61/2019, gumroad.com.
„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.
Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.
Artykuł Jacka Musiała i Michała Musiała pt. „Gaz ziemny – gorący towar” na s. 4 lipcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 61/2019, gumroad.com
Firma Teksid Iron Poland, słynąca z produkcji komponentów do samochodów takich jak Syrenka czy Fiat 126 P, potrzebuje nowych kompetentnych pracowników.
Marek Kanafek opowiada o działalności Teksid Iron Poland, która dwa lata temu obchodziła swoje 70. urodziny. Firma ta, nazywana w Skoczowie Odlewnią, produkuje komponenty do samochodów, w tym w przeszłości do Syrenki. Gość Poranka zaznacza, że w Polsce wiele zakładów produkujących odlewy żeliwne upadło, jednak Odlewnia w Skoczowie wciąż prężnie działa:
W Skoczowie odlewnia jest i ma się dobrze.
Odlewnia powstała w 1947 r. Jako zakład prywatny sukcesywnie się rozwijała. Produkowano w niej części zamienne do maszyn rolniczych, a także grzejniki do centralnego ogrzewania. Później polski rząd zawarł porozumienie z Fiatem, którego celem była produkcja Fiata 126P w Polsce. To stało się przyczyną rozbudowy Odlewni:
Kraj jest coś wart, jeżeli coś tworzy.
W czasie prywatyzacji na początku lat 90 Fiat utworzył spółkę Teksid, w której skład weszła właśnie Odlewnia w Skoczowie. Zakład był zaprojektowany i zbudowany na produkcję 26 tysięcy ton produkcji. Obecnie produkcja wynosi 65 tysięcy ton rocznie.
Wtedy rozpoczął się drugi okres bardzo wielkiego rozwoju Odlewni.
Obecnie Odlewnia jest miejscem pracy dla około 800 osób. Gość Poranka, informuje jednak, że fabryka pilnie potrzebuje rąk do pracy – brakuje jej 80 pracowników. Często kandydaci nie są jednak przygotowani do wypełniania swoich obowiązków. Wiceprezes zarządu wini za ten fakt polski system edukacji.
Zadłużenie Chin jest już trzykrotnie wyższe niż PKB tego kraju — szacuje Institute of International Finance. To kolejne wyliczenia wskazujące na astronomiczny poziom długu w Państwie Środka.
Od lat chińskie PKB rośnie w imponującym tempie nieosiągalnym dla innych gigantów światowej gospodarki, tempie, ale jeszcze szybciej rośnie zadłużenie podmiotów zza Muru. Najnowsze szacunki Institute of International Finance wskazują, że Państwo Środka przekroczyło kolejną granicę — łączny dług władz, gospodarstw domowych oraz przedsiębiorstw niefinansowych i finansowych sięgnął na koniec pierwszego kwartału ponad 300 proc. PKB Chin.
Jak podaje portal Bankier.pl, w ciągu ostatniego roku zmniejszył się poziom zadłużenia chińskich przedsiębiorstw niefinansowych z 158,3% do 155,6%. PKB. Jednocześnie jednak zwykli mieszkańcy zadłużają się w błyskawicznym tempie. W efekcie ich dług wzrósł do 54 proc. PKB z 49,7 proc. PKB rok wcześniej. Same władze również odnotowały wzrost swego zadłużenia 49,7 do 51%.
Jak wynika z szacunków IIF, zadłużenie Chin sięga 40 bln dolarów i stanowi 15% światowego zadłużenia.
Analizując powyższe dane, warto pamiętać o „chińskiej charakterystyce” – wątpliwej wielkości samego mianownika, czyli PKB; niejasnych granicach między władzami a sektorem prywatnym; niskim udziale dochodów gospodarstw domowych w PKB; oraz nieprzejrzystym sektorze finansowym. Istotna jest również nie tyle sama wielkość długu, co cel, na jaki zostaje przeznaczony i wynikająca z tego potencjalna stopa zwrotu, umożliwiająca regulowanie zobowiązania w przyszłości. Ważne też, by pamiętać, że Chiny osiągnęły bardzo wysoki poziom zadłużenia w stosunkowo krótkim czasie oraz przy relatywnie niskim poziomie zamożności społeczeństwa.
Tak komentuje sytuację finansową China portal Bankier.pl, wskazując, że w Chinach wzrost PKB jest centralnie sterowany, gdyż podmioty niższego rzędy muszą wypracować PKB zgodne z tym, co ustaliła Partia. Nie ma w tym wypadku znaczenia czy realizowane inwestycje zwrócą się w przyszłości lub pomogą w spłacie narastającego długu.
Prezes Fundacji Pomyśl o Przyszłości, wyjaśnia, dlaczego młodzi ludzie opuszczają Polskę w poszukiwaniu dobrze płatnej pracy oraz co należy zrobić, aby nasz kraj dorównał krajom Europy Zachodniej.
Bożena Damasiewicz, prezes Fundacji Pomyśl o Przyszłości, pokrótce streszcza cele podmiotu, którym zarządza, a który na bazie doświadczeń przedsiębiorców chce pokazać, jak to gospodarka działa, co jest w niej kluczowe i co zrobić, aby Polska odnalazła swoje miejsce w gospodarce globalnej. Miejsce, które pozwoli jej rozwijać się i doganiać pod kątem poziomu życia kraje europejskie.
Wszyscy Polacy chcą żyć w kraju, w którym żyje się bezpiecznie i dostatnio.
Jak dodaje Bożena Damasiewicz, jeśli nie wykształcimy odpowiedniego poziomu rozwoju w celu dogonienia zachodu, młodzi ludzie wyjadą za granicę. Pomimo że Polska intensywnie się rozwija, dystans pomiędzy naszym krajem a krajami Europy Zachodniej wciąż się powiększa, gdyż w tym samym czasie, te kraje rozwijają się jeszcze szybciej niż ona. To niestety odbija się na naszej gospodarce. Przyczyną tak dużych różnić, według Pani prezes, jest to, że Polska nie posiada rodzinnych firm globalnych, które gwarantują szybki wzrost PKB.
Gospodarka globalna rządzi się takimi prawami, że tylko firmy globalne prowadząc działalność na całym świecie, eksportując produkty, ale też myśl techniczą, powodują napływ kapitału do tego kraju, w którym jest siedziba globalnego koncernu.
Bożena Damasiewicz zaznacza również, że zagraniczni inwestorzy są potrzebni w naszym kraju, jednak jeśli Polska skoncentruje się jedynie na produkcji, będzie czerpać niewielkie korzyści, a wszystkie zasługi przypadną centrali zagranicznego koncernu. Dane pokazują, że od 2005 do 2015 z naszego kraju wypłynęło około 500 mld złotych.
Strona Bitmarket.pl zakończyła swoją działalność w nocy z poniedziałku na wtorek. Głównych powodem zamknięcia biznesu była „utrata płynności”.
Jedna z najstarszych polskich giełd kryptowalutowych BitMarket.pl upadła. Jak tłumaczą to właściciele działalności, powodem był „brak możliwości regulowania zobowiązań przez operatora giełdy”.
Bitmarket.pl była giełdą, która jako jedna z nielicznych oferowała możliwość handlu lewarowego, czym nadrabiała braki w zróżnicowaniu wirtualnych walut w ofercie. Dzienne obroty sięgały nawet 3 milionów złotych, choć giełda zajmowała dopiero 160 miejsce na świecie. W 2018 roku spółka IQ Partners ogłosiła, że zamierza przejąć BitMarket, licząc na roczne wielomilionowe zyski. Do przejęcia jednak nie doszło. Z giełdy w nocy wyparowały depozyty klientów o wartości 2,3 tys. bitcoinów.
Zdaniem profesora Krzysztofa Piecha, eksperta ds. kryptowalut, poszkodowani mają małe szanse na odzyskanie pieniędzy. – W takiej sytuacji klienci mogą co prawda złożyć wniosek do prokuratury, natomiast należy pamiętać, że takie środki jest bardzo trudno odzyskać, a prokuratura sobie niespecjalnie radzi w takich sytuacjach – powiedział ekspert w rozmowie z serwisem chip.pl.
Z giełdy BitMarket zniknęły środki, które oszacować można nawet na 113 mln zł. Z ustaleń gazety wynika, że konto na platformie miało ok. 60 000 użytkowników, z czego w ostatnich miesiącach aktywnych było ok. 5000. Z kolei utworzona na Facebooku grupa „Bitmarket poszkodowani” liczy już ponad 1800 osób.
Liczba zwolnionych pracowników wzrosła do 18 tysięcy, jak informuje Deutsche Bank, liczba ta do 2022 ma wzrosnąć aż kilkakrotnie.
Podczas posiedzenia Rady Nadzorczej, największy niemiecki bank poinformował o zwolnieniu swoich pracowników, jest to liczba 18 tyś. osób, do 2022 roku liczba osób ma wzrosnąć do 74 tyś.
Zwolnienia pracowników w Deutsche Banku mają źródło w 2009 roku, kiedy to firma zaczęła mieć kłopoty finansowe w dziale bankowości inwestycyjnej. Kiedy Bank zaczął konkurować z dużymi bankami amerykańskimi, nałożone na niego zostały ogromne kary finansowe, m.in. w wysokości 630 milionów dolarów za zarzut prania brudnych pieniędzy.
Będąc w sytuacji kryzysowej Deutsche Bank zamierzał połączyć się ze swoim konkurentem – Commerzbankiem w celu wzmocnienia swojej pozycji. Po dłuższych rozmowach zarządcy stwierdzili, że porozumienie nie przyniesie dostatecznych zysków.