Polskie Linie Oceaniczne. Zniszczono piękny owoc trudu bardzo wielu ludzi morza i morskiego zaplecza. Pozostał ogryzek

Na razie nie widać, by przypominano sobie, czym mogłoby być dla kraju nasze morze, 500 km wybrzeża, wspaniałe porty i jeszcze niedawne tradycje. A gdzie są statki? Zapytajcie Tuska, Lewandowskiego.

Stefan Truszczyński

Kapitan Żeglugi Wielkiej Jerzy Nierojewski prowadził statki w konwojach atlantyckich w czasie II wojny światowej. Pod pokładem, w maszynach jednostek płynących z pomocą Europie, dowodził cheef mechanik, góral z Podkarpacia, Mieczysław Kołodziej. Przetrwali. Całe życie zawodowe, marynarskie, poświęcili potem pracy w Polskich Liniach Oceanicznych, których macierzystym portem była Gdynia, a polem działania przez kilkadziesiąt lat – cały świat.

Stopniowo budowano firmę. Już w 1965 roku (wtedy robiono te zdjęcia) miała ponad 80 jednostek – drobnicowców, masowców, dużych jak na owe czasy, od kilku do kilkunastu tysięcy DWT, a ćwierć wieku później PLO podwoiły stan posiadania. Dziś firma się nie liczy! Nie ma już statków pod polską banderą.

Setki oficerów, jak Nierojewski, Kołodziej i mój ojciec, tysiące marynarzy Polskiej Floty Handlowej spoczywają na cmentarzach Gdyni, Gdańska, Sopotu. Oni pytają, choć nikt nie słyszy ich głosu rozgoryczenia: kto to wszystko utopił, sprzedał za bezcen, unicestwił? (…)

Obcy armatorzy dostali za darmo najpierw flotę, a potem ludzi. Jaki kraj, jacy głupi ludzie nim rządzący tak postępują?

Pasażerowie

PLO-wskie statki to także miejsca pasażerskie. „Batory” – najpiękniejszy, zbudowany przed wojną we Włoszech, a potem „Stefan Batory”, odkupiony jako „MASDAM” od Holendrów. Łza się w oku kręci. To wielka historia, kontynuacja przedwojennych transatlantyków. W Muzeum Emigracji w Gdyni jest wielki model „Batorego”, zdjęcia, filmy, pamiątki po innych statkach PLO. Chwała prezydentowi miasta Wojciechowi Szczurkowi za ten najbardziej gdyński z wszystkiego, co gdyńskie, obiekt. Nie ma już Dworca Morskiego, pozostała jednak namiastka.

Pasażerowie, amatorzy niezapomnianych podróży morskich, mogli też korzystać z kabin pasażerskich na prawie wszystkich jednostkach PLO. Rezerwowali tam miejsca ludzie z wielu krajów. Z reguły kto raz odbył rejs, a był dla załogi zawsze gościem specjalnym, wracał po wielokroć. Pływali też pisarze, artyści. Podróż handlowym statkiem PLO, wielomiesięczna często, to było coś zupełnie niezwykłego. Firma zarabiała dodatkowo, wspomnienia, książki pozostawały.

Tego wszystkiego już nie ma. Zniszczono piękny owoc trudu bardzo wielu ludzi morza i morskiego zaplecza. Pozostał ogryzek.

Statki

Budowane, kupowane – flota była stale modernizowana, nowoczesna. Po polskich seriach – między innymi dziesięciotysięczników – pojawiły się olbrzymy. Ludzie, którzy prowadzili je po morzach i oceanach, to była kadra o najwyższych kwalifikacjach. Polska flota handlowa była bezpieczna. Taką miała opinię.

Dziś jest kilka szkół (nawet akademii!) morskich. Są znakomite szkoły prywatne i studenci z wielu krajów. Tylko statków polskich już prawie nie ma.

Nowa dyrektor Polskich Linii Oceanicznych dobrze rokuje. To Pani Dorota Arciszewska, była waleczna posłanka. Toczyła głośne boje z niemiecką uzurpatorką. Przegrała, bo nie dostała odpowiedniej pomocy ze strony państwa, które dzielnie reprezentowała. W ostatnich wyborach parlamentarnych koledzy z PiS zepchnęli ją na dalszą pozycję. Teraz jest menedżerem zniszczonego zakładu. Wielki PLO-wski budynek przy 10 Lutego, ulicy reprezentacyjnej, zajęli inni. Dyrekcja PLO urzęduje w Domu Marynarza, hotelu, wprawdzie ładnym i zasłużonym, a nawet leżącym przy ulicy Piłsudskiego – ale w porównaniu z tym, gdzie była poprzednio, to degradacja. Czy Pani Arciszewska, nosząca zobowiązujące historycznie nazwisko, córka Kapitana Żeglugi Wielkiej, da radę obojętności naszych decydentów w sprawach morza? Zobaczymy. Na razie nie widać – poza pustym gadaniem, obietnicami – by przypominano sobie, czym mogłoby być dla kraju nasze morze, 500 kilometrów wybrzeża, wspaniałe porty, no i nie tak dawne jeszcze tradycje. Ale gdzie te statki? Zapytajcie Tuska, Lewandowskiego.

Cały artykuł Stefana Truszczyńskiego pt. „Kto utopił PLO?” znajduje się na s. 16 majowego „Kuriera WNET” nr 71/2020.

 


  • Do odwołania ograniczeń związanych z obowiązującym w Polsce stanem epidemii, „Kurier WNET” będzie można nabyć jedynie w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.

O wszelkich zmianach będziemy Państwa informować na naszym portalu i na antenie Radia Wnet.

Artykuł Stefana Truszczyńskiego pt. „Kto utopił PLO?” na s. 16 majowego „Kuriera WNET” nr 71/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Studio Dublin – 22 maja 2020 – Agnieszka Białek, Ewa Witek, Bogdan Feręc- Polska -IE.com, Sławomir Kazek, Alex Sławiński

W piątkowe przedpołudnie na falach WNET jak zawsze informacje z Republiki Irlandii i Ulsteru. Londyn, Belfast, Dublin i cała Republika Irlandii w czasach zarazy i odmrażania – tydzień jedenasty.

W gronie gości:

  • Agnieszka Białek – pedagog, trener, przedsiębiorca z Belfastu.
  • Ewa Witek – trener osobisty, instruktor fitness, doradca ds. metod żywienia.
  • Agnieszka Słotwińska – pomysłodawczyni „My Little Craft World” w Cork.
  • Bogdan Feręc – redaktor naczelny portalu Polska-IE.com.
  • Sławomir Kazek – prezes stowarzyszenia Midlands Polish Community
  • Alex Sławiński – poeta, literat, szef Studia Londyn Radia WNET 

Prowadzący: Tomasz Wybranowski

Wydawca: Tomasz Wybranowski

Realizator: Dariusz Kąkol (Warszawa) i Tomasz Wybranowski (Dublin)



Piątkowe wydanie główne „Studia Dublin” Tomasz Wybranowski rozpoczął jak zwykle od serwisu informacyjnego „Irlandia – Wyspy – Europa – Świat”. W serwisie m.in.:

Irlandzka minister ochrony socjalnej Regina Doherty uważa, że tak zwany okres wypłacania zasiłku pandemicznego musi być absolutnie wydłużony. Te słowa wypowiedziała w obecności posłów w Dáil (odpowiednik polskiej niższej izby parlamentu). Minister Doherty zaznaczyła jednak, że

Oficjalnej decyzji jeszcze nie ma, gdyż ta zapadnie dopiero w najbliższym czasie. Płatność powinna obowiązywać do końca trwania wszystkich zapowiedzianych przez irlandzki rząd faz odmrażania gospodarki, a więc do czasu, gdy obywatele i rezydenci nie zostaną ponownie uwolnieni od wszelkich zakazów.

W czerwcu w Republice Irlandii rozpocznie się akcja badań przesiewowych, która ma dać odpowiedź na pytanie o prawdziwy zakres fali zakażeń koronawirusem w kraju. Środowiska naukowe i medyczne wyrażają pogląd, że ilość przypadków zakażeń wykrytych to niewielka część w porównaniu do stanu rzeczywistego. Tutaj stosowny cytat:

Należy przeprowadzić badania, by dowiedzieć się, jaka ilość osób w Irlandii, faktycznie zakażona była wirusem SARS-CoV-2.

Podczas badania krwi laboratoria szukać będą w próbkach przeciwciał i markerów odpowiadających wirusowi z Wuhan. To dopiero, zdaniem naukowców, powinno wskazać prawdziwą skalę zachorowań na Szmaragdowej Wyspie.

Badaniom nie będą jednak poddani wszyscy mieszkańcy wyspy, tylko wybrana ich liczba. Ta próba ma być reprezentatywna, aby badania były miarodajne.  Według oficjalnych danych wiemy o 24, 5 tysiącu  osób z potwierdzonym koronawirusem. Irlandczcy naukowcy są zdania, że w całej społeczności kraju zakażonych mogło być nawet 6% mieszkańców, jednak wielu z nich „chorobę przeszło bez objawowów.”

Tutaj do wysłuchania wyspiarski serwis Studia 37 Dublin:

 

Agnieszka Słotwińska przy krakowskim „Papieskim oknie”. Fot. Piotr Słotwiński.
W programie także wspomnienie 100. rocznicy urodzin Karola Wojtyły, późniejszego papieża Jana Pawła II i świętego. Na antenę Radia WNET zawitała ponownie pani Agnieszka Słotwińska. Opowiedziała m.in. o tym, co w związku z tą ważną rocznicą przygotowała w ramach działań „My Little Craft World” w Cork (Republika Irlandii).

Pamiętam spotkania z młodzieżą w Krakowie na Franciszkańskiej w słynnym oknie kiedy Papież modlił się i żartował z młodzieżą. Nie chcieliśmy żeby te spotkania się skończyły, ciągle były za krótkie. My pokolenie JP2 dorastaliśmy w czasach kiedy głosił do nas swoją naukę. Te słowa jakże dalej są aktualne: „Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte. Jakiś wymiar zadań, które musi podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować”. Kiedy umierał byłam już w Irlandii tu inaczej obchodzono żałobę niż w Polsce ale każdy Irlandczyk wiedział że John Paul II był Polakiem. Nasz Papież, święty Jan Paweł II jest z nami i dziś i czuwa nad nami. – wspominała Agnieszka Słotwińska.

Tutaj do wysłuchania rozmowa z Agnieszką Słotwińską:

 

 

Bogdan Feręc, portal Polska-IE – Radio WNET Irlandia

Tuż po serwisie w StudiuDublin zawsze korespondencja Bogdana Feręca, szefa najpoczytniejszego portalu dla Polaków na Szmaragdowej Wyspie – Polska-IE.com

Nie jest wykluczone, że granica zewnętrzna Unii Europejskiej wewnątrz irlandzkiej wyspy będzie musiała powstać. Takie pogłoski wpędzają w niepokój Irlandczyków z Ulsteru, jak i Republiki.

Rząd Wielkiej Brytanii opublikował dokument, w którym stwierdza, że „protokół irlandzki, nie wpływa w żaden sposób na utworzenie granicy na Morzu Irlandzkim między Wielką Brytanią a Irlandią Północną.”

Oznacza to, że wszystkie towary, pomiędzy Wielką Brytanią a Irlandią Północną, mogą migrować bez żadnych kontroli i opłat celnych. Jest jeden warunek. Tak może się dziać w przypadku, jeżeli towary i dobra nie przekroczą granic Zjednoczonego Królestwa, którego Irlandia Północna jest częścią.

Takie podejście do sprawy może oznaczać, że granica pomiędzy Irlandią Północną a Republiką Irlandii, stanie się niezbędna, aby chronić interesy Królestwa i Unii Europejskiej. – mówi Bogdan Feręc.

Londyn / Fot. David Iliff / CC 3.0

Londyn twierdzi stanowczo, że „nie powstanie na Morzu Irlandzkim żadna dodatkowa infrastruktura celna.” To wyraźny przekaż dla rządu Republiki Irlandii, że to on będzie zobowiązany do budowy zewnętrznej granicy Unii Europejskiej na prawie pięciusetkilometrowym odcinku.

Widmo odtworzenia granicy między dwiema częściami Wyspy wywołuje niepokój i może eskalować napięcia społeczne wśród Irlandczyków, zwłaszcza między republikanami a lojalistami. Republika Irlandii i brytyjska Irlandia Północna są ze sobą mocno powiązane gospodarcza. Ze Zjednoczonego Królestwa do Republiki sprowadzany jest m.in. nabiał, produkty spożywcze, ale i energia elektryczna. W przypadku odtworzenia granicy konieczne byłoby znalezienie nowych źródeł i stworzenia łańcuchów dostaw z innych krajów unijnych. Bogdan Feręc zwrócił także uwagę na negatywne skutki globalizacji:

Zrobiliśmy chyba sobie dużą krzywdę pozwalając na to, żeby władzę na świecie poniekąd przejęły korporacje, które zarządzają tym wszystkim co się teraz wytwarza.

W finale o braku należytej polityki informacyjnej na stronach ambasady Rzeczypospolitej Polskiej w Republice Irlandii. Dla przykładu, materiały związane z setną rocznicą urodzin Karola Wojtyły, późniejszego papieża Jana Pawła II rozesłano… 19 maja 2020, czyli dzień po. Takich wpadek i niedbałości jest znacznie więcej. 

Tutaj do wysłuchania rozmowa Tomasza Wybranowskiego z Bogdanem Feręcem:

 

 

W trakcie rozmowy z szefem portalu Polska-IE.com pozdrowienia i pocztówka z Connemary. W roli głównej Ewa Witek z 4EvaFit.ie, instruktorka fitness, trenerka osobista i grupowa, która mieszka w tym niezwykłym miejscu w hrabstwie Galway (Irlandia Zachodnia).

 

Ewa Witek radzi na antenie Radia WNET słuchaczkom i słuchaczom, jak żyć sportowo, w jaki sposób z pasją witać każdy nowy dzień, a przede wszystkim jak osiągnąć ten złoty środek między zdrowiem, sprawnością a wyśmienitym humorem! Pojawi się tradycyjnie w niedzielnym podsumowaniu wydarzeń tygodnia Radia WNET (15:00 – 18:00).


 

Sławomir Kazek, prezes stowarzyszenia Midlands Polish Community. Fot. arch. własne.

Dzisiaj powracamy do rozmowy ze Sławomirem Kazkiem, szefem Midlands Polish Community, który opowiedział o obecnych i przyszłych działaniach stowarzyszenia.

Należy podkreślić z radością, że Midlands Polish Community jest jedną z tych organizacji w Irlandii, która rzeczywiście działa (a nie markuje i grzeje się w blasku fleszy). W wyspiarskiej lokalnej społeczności, Midlands Polish Community łączy w zgodnym działaniu nie tylko Polaków mieszkających w Irlandii.

Można o naszej nacji mówić wiele i czasami być krytycznym dla siebie, ale nie można nam Polakom odmówić empatii i solidarności w obliczu trudnych zdarzeń, tak jak pandemia koronawirusa, która – miejmy nadzieję – i na Szmaragdowej Wyspie odejdzie do lamusa zapomnienia.

Znakomitym przykładem jest akcja, którą prowadzi stowarzyszenie Midlands Polish Community. Maseczki szyte są przez polskie wolontariuszki.  Na terenie całego Midlands rozdanych już zostało ponad 2 000 maseczek dla różnych organizacji. Otrzymali je w pierwszej kolejności pracownicy przychodni lekarskich, pielęgniarki środowiskowe, personel domów opieki spokojnej starości, oraz funkcjonariusze irlandzkiej policji – Gardy. O tym opowiadała pani Barbara Stachowska- Pietkiewicz w Studiu Dublin 1 maja 2020 roku.

Stowarzyszenie ma na celu tworzyć warunki do rozwoju intelektualnego, emocjonalnego, artystycznego i fizycznego w naszych społecznościch jak również wspierać ochronę środowiska naturalnego, ochronę zwierząt oraz działalność charytatywną.

Akcja szycia maseczek dla potrzebujących trwa! Są one przekazywane ZA DARMO lokalnym instytucjom zgłaszającym się po pomoc, które zatrudniają pielęgniarki i opiekunów osób starszych.

Prezes Sławomir Kazek zaprasza Polaków w Republice Irlandii, ale i Irlandczków, rezydentów i wszystkich ludzi dobrego serca do wspólnej pracy przy szyciu maseczek i kombinezonów ochronnych. Darownizny materiałów i tkanin  niezbędnych do ich produkcji jak najbardziej wskazane. Cieszymy się jako Radio WNET i portal Polska-IE.com, że Polki i Polacy, których los rzucił na Irlandię w chwilach próby pomagają okazują empatię, dodają otuchy a przede wszystkim niosą pomoc!

Midlands Polish Community współpracuje z Polakami i Irlandczykami. Staramy się aktywizować i wspierać polskich przedsiębiorców, ale nade wszystko budujemy polsko – irlandzką integrację i współpracę w całym Midlands. – mówi Sławomir Kazek.

Ostatni projekt stowarzyszenia, o który mówimy od ponad misiąca na antenie radia WNET, odbił się szerokim echem w całej Republice Irlandii. Komentowany jest nie tylko w mediach polonijnych i polskojęzycznych na Szmaragdowej Wyspie i w Ulsterze, ale także donosi i nim prasa irlandzką i lokalne rozgłośnie radiowe.

Tutaj do wysłuchania rozmowa ze Sławomirek Kazkiem:

 

 

Agnieszka Białek, głos Radia WNET z Belfastu. Fot. arch. własne.

 

W Studiu Dublin połączyliśmy się telefonicznie także z naszą korespondentką Agnieszką Białek, która mieszka i pracuje w Belfaście. Przytoczyła najnowsze statystyki zachorowań na Covid-19 w Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej.

W czwartek po południu brytyjski departament zdrowia podał dobową liczbę zgonów, która wynosiła 338 osób. Łączna liczba ofiar śmiertelnych w Wielkiej Brytanii to 36 042 osób. Dobowa liczba wykonanych testów wynosiła 128 tys.

Tymczasem majowa aura i fala upałów sprawiła, że mieszkańcy Anglii, Szkocji i Walii tłumnie wyruszyli w poszukiwaniu miejsca na plażach łamiąc wszelkie możliwe zasady dystansu społecznego. Lekceważenie zarządzeń sanitarnych w Wielkiej Brytanii przysparza policji bardziej niż wiele pracy:

Policji brytyjskiej powoli kończą się kartki na mandaty po tym jak właśnie wczoraj Brytyjczycy tłumnie wyruszyli w poszukiwaniu miejsca na plaży.

Agnieszka Białek zwracóciła także uwagę na ostrzeżenia organizacji charytatywnej Mind przed nowym kryzysem, związanym ze zdrowiem psychicznych odizolowanych ludzi. Statystyki pokazują pogorszenie stanu psychicznego mieszkańców Wyspy i wzrost przemocy domowej.

Korespondentka Radia WNET informuje także, że do regularnej sprzedaży wprowadzono testy wykrywające przeciwciała na koronawirusa.

Za 69 funtów można w ciągu 24 godzin dowiedzieć się, czy jest się zarażonym koronawirusem. Eksperci ostrzegają jednak przed zbytnią ufnością w te testy.

Boris Johnson / Fot. Andrew Parsons / CC 2.0

Wdrażane są kolejne etapy otwierania brytyjskiej gospodarki. Premier Boris Johnson potwierdził wprowadzenie drugiej fazy do walki z koronawirusem. 1 czerwca 2020 roku rozpocznie się kolejny etap poluzowania lockdownu.

Do czasu wejścia w trzecią fazę poluzowania blokad, czyli do 4 lipca 2020 roku brytyjski minister bezpieczeństwa planuje wdrożyć projekt aplikacji śledzącej, która wraz z zatrudnieniem 21 tysiąca tzw.  zwanych „wyłapywaczy” osób zakażonych mają być kluczem do zniesienia restrykcji. Pomysł aplikacji i powołanie do życia profesji „wyłapywaczy zakażonych” wzbudza mieszane uczucia i sporo kontrowersji.

W tle zaś mamy doniesienia dotyczące pobrexitowej umowy między Wielką Brytanią a Unią Europejską, której podpisanie wydaje się teraz niemożliwe. Dziennik „The Times” zapowiada poluzowanie kwaranntany dla przyjeżdżających na wyspy i stworzenie tzw. „mostów powietrzych”, dając tym samym nadzieję brytyjczykom na spędzenie tegorocznego urlopu poza Wielką Brytanią.

Korespondencja Agnieszki Białek z Belfastu do wysłuchania tutaj:

 

W Studiu Dublin, 22 maja 2020 roku miała też miejsce premiera najnowszego singla legendarnej grupy Sztywny Pal Azji „Wodzirej”. Piosenka jest zapowiedzią najnowszego albumu Sztywnego Pala Azji „Korowód”. Płyta będzie następczynią znakomitej „Szarej” (2017), z singlową „Luxtorpedą” i przebojem Radia WNET „Iluminacje”.

Muzykę skomponował i słowa napisał Jarosław Kisiński, który będzie gościem Tomasza Wybranowskiego w programie „Muzyczna Polska Tygodniówka” (sobota, 23 maja 2020, godzina 14:05).

Aleksander Sławiński. Fot. arch. prywatne.

 

Alex Sławiński w „Londyńskim WNETowym Zwiadzie” zauważył, że w świadomości Brytyjczyków wciąż dominuje i króluje koronawirus odsuwając na boczny tor tak ważne sprawy jak dla przykładu Brexit i życie wyspiarzy po 1 stycznia 2021 roku.

Dziennikarz zwraca uwagę na tendencje Brytyjczyków do przekładania rozwiązywania problemów  na później:

 

Tak jakby naiwnie wierzyli, że same znikną lub ktoś za nich je rozwiąże.

Tymczasem problem granicy z Republiką Irlandii pozostaje aktualny, a brytyjski rząd zadłuża się na potęgę, choć kiedyś ktoś będzie musiał to wszystko spłacić. Alex Sławiński zauważa, że w Londynie niewiele osób karze się za łamanie przepisów epidemiologicznych, inaczej niż w Szkocji, Walii czy choćby na sąsiedniej wyspie, w Ulsterze.

Pocieszające jest to, że zmniejsza się liczba chorych w stolicy Londynie. Czując wiosnę ludzie zdrowieją. I to napawa optymistycznie. – puentuje Alex Sławiński, szef Studia Londyn.

Tutaj do wysłuchania prosto z Londynu korespondencja Alexa Sławińskiego:

Opracowali: Tomasz Wybranowski i Aleksander Popielarz. 


Partner medialny Radia WNET

                       Produkcja Studio 37 – Radio WNET Dublin © maj 2020

 

Dublin i Irlandia w cieniu zarazy i co z tego wynika- 22 marca 2020. Zaprasza Tomasz Wybranowski i Bogdan Feręc. Fot. Tomasz Wybranowski

Jak realizować interes narodowy w sytuacji kryzysu? Czy przez poprawność polityczną i bezkrytyczne naśladownictwo?

„Staje się tak, że Orwell jest ratunkiem na pandemię koronawirusa, a z drugiej strony zagraża nam wirus ratowania świata przez Chiny…”. Na to jako Polska musimy także być przygotowani.

Dariusz Brożyniak

Dziwny rok i dziwny czas. Brak zimy, wielkie pożary, niszczące wichury, miliony wepchnięte lokalnymi wojnami do namiotów, setki rzucone w pułapkę pomiędzy drutami kolczastymi granic Turcji i Grecji.

Nagłe odwrócenie uwagi zatrzymaniem świata w pół kroku niewidzialnym wrogiem pandemii. Dosłownie niewidzialnym, bez żadnych znanych dotąd ludziom oznak zarazy.

Bogaci Północy nudzą się w swych wielkich domach i ogrodach, narzekając na gnuśnienie w „czterech ścianach”. Większość w poczuciu niszczącej niepewności „wścieka się” powoli w swych klatkach blokowisk, oczekując coraz bardziej zaskakujących i niezrozumiałych decyzji. Rządzący nadzwyczajnie szybko zawiesili na kołku demokrację, jakże często jednak goniąc w piętkę i błądząc decyzyjnie w tej mgle wywołanej przez nieznane. (…)

Stan pandemii stawia społeczeństwa przed zasadniczym zadaniem: jak zatem realizować własny interes narodowy w sytuacji kryzysu? A więc chodzi wprost o rację stanu. Czy realizując swą rację stanu, nie wpadamy jednak w pułapkę „celu, który uświęca środki” w jaką wpadł sam Machiavelli, stając się jednak dla historii negatywnym bohaterem? Na to pytanie częściową odpowiedź przyniosła egoistyczna bezradność struktur Unii Europejskiej. Okazuje się, że pełny i bogaty sejf był dobrym narzędziem jak najtańszego kupowania lojalności słabszych dla racji stanu możnych. W sytuacji kryzysu jednak natychmiast przede wszystkim zabrakło kultury solidarności. Kraje przywykłe do stosunków kolonialnych zostały odcięte od źródeł zaopatrzenia i usług. Są gotowe na „wyjątki” w wymogach kwarantanny, aby – jak Austria – uruchamiać wahadłowe transporty kolejowe gastarbeiterów. Inne, jak Szwecja czy Niemcy, godzą się z częściową utratą najstarszego pokolenia, by utrzymać poziom i wygodę życia. (…)

Jak zatem ma wyglądać polska racja stanu? Czy wszelka poprawność polityczna oraz bezkrytyczne naśladownictwo to aby na pewno realizacja racji stanu? Czy jej symbolem ma być sowiecki samolot pod ukraińską banderą i z chińskim towarem, kursujący zresztą po całej Europie?

Czy może dawno znana i skuteczna terapia osoczem tylko dla wybranych w wojskowym szpitalu? Można zaobserwować więcej niepokojących symptomów naśladowczych.

Właśnie zaczynamy przymierzać się do smartfonowego systemu kontroli ludzi, proponowanego przez Austrię. Tylko, że w Austrii od razu rozgorzała dyskusja o konstytucyjnych aspektach obecnej sytuacji ograniczeń wolności obywateli. (…) W obliczu pandemii, której wieszczy się nawroty, realizacja polskiej racji stanu staje się jeszcze trudniejsza.

Mogą powstawać nowe i zaskakujące sojusze w ramach realizacji własnych narodowych interesów. Stany Zjednoczone zbliżają się w swej „biedzie” do Rosji, a Ukraina po raz kolejny ma problem z utworzeniem poważnego bytu (trzy historyczne próby się dotąd nie powiodły), przekonując się pod rządami kolejnego prezydenta, że żywioł i naród to ciągle nie to samo co państwo. Idealistyczny prometejski projekt nie oznacza od razu wspólnych racji stanu, a dla tak jeszcze słabego państwa jak Polska może stanowić nawet śmiertelne zagrożenie. (…)

Sytuacja tego kryzysu, nie mającego precedensu po II wojnie światowej, winna nauczyć nas w końcu przede wszystkim dojrzałego spojrzenia na własny kraj, na nasze otoczenie i mądrze przemyślanego zdefiniowania polskiej racji stanu. Bo jak określił to austriacki korespondent z Chin: „Staje się tak, że Orwell jest ratunkiem na pandemię koronawirusa, a z drugiej strony zagraża nam wirus ratowania świata przez Chiny…”. Na to jako Polska musimy także być przygotowani.

Cały artykuł Dariusza Brożyniaka pt. „Racja stanu” znajduje się na s. 4 majowego „Kuriera WNET” nr 71/2020.

 


  • Do odwołania ograniczeń związanych z obowiązującym w Polsce stanem epidemii, „Kurier WNET” będzie można nabyć jedynie w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.

O wszelkich zmianach będziemy Państwa informować na naszym portalu i na antenie Radia Wnet.

Artykuł Dariusza Brożyniaka pt. „Racja stanu” na s. 4 majowego „Kuriera WNET” nr 71/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Mogiła powstańcza z 1863 roku w Lesie Rokickim koło Zawiercia – wzór spontanicznego kultywowania pamięci narodowej

Za czasów tzw. komuny mogiłę otaczała opieką pamięć rodaków. Okoliczni mieszkańcy stawiali w miejscu walącego się starego krzyża nowy. Dziś miejsce to jest otoczone opieką TMZZ i osób prywatnych.

Tadeusz Loster

22 marca 1863 roku nieduży oddział pułkownika Teodora Cieszkowskiego dotarł od strony Blanowic do Zawiercia, gdzie powstańcy spalili dwa mosty kolejowe, pozrywali linie telegraficzne i rozkręcili tory. Oddział z Zawiercia podążył drogą wzdłuż toru kolejowego w stronę Łaz. Koło Kuźnicy Masłońskiej powstańcy zniszczyli trzeci most kolejowy, nad rzeką Czarną Przemszą. Za oddziałem Cieszkowskiego została wysłana z Częstochowy kolumna wojsk rosyjskich pod dowództwem majora Leo, w sile 2 rot piechoty i 15 kozaków.

Do spotkania doszło 22 marca 1863 roku około godziny 5 po południu. Miejsce potyczki, w pobliżu toru kolejowego, pod Lasem Rokickim było oddalone od zniszczonego mostu ponad kilometr w stronę Zawiercia. W miejscu tym oddział prawdopodobnie, po zniszczeniu mostu, rozłożył się obozem. Powstańcy mogli czuć się pewnie, obozując pomiędzy dwoma zniszczonymi mostami kolejowymi, co uniemożliwiało zaatakowanie oddziału przez wojska rosyjskie dowiezione szybko drogą żelazną. Na przygotowujący się do posiłku oddział powstańczy napadło około 200 żołnierzy rosyjskich.

Ksiądz Benwenuto Mańkowski | Fot. ze zbiorów autora

Jednym z pierwszych, który zginął w potyczce, był kapelan oddziału Cieszkowskiego ks. Benwenuto Mańkowski, w momencie kiedy „krzyżem błogosławił Polaków, padł kulą przeszyty”. W potyczce tej zginął również obywatel ziemski Henryk Wodziński, który „nie mogąc ocalić powierzonej sobie amunicji podpalił proch, na którym siedział i tym sposobem wyrzucony w powietrze, wkrótce żyć przestał”. (…)

Zaskoczony oddział pułkownika Teodora Cieszkowskiego walcząc wycofał się w stronę Siewierza przez Porębę. „Plac boju został przy nieprzyjacielu, który według zwyczaju poobdzierał wszystkich trupów i zostawił niepogrzebanych na polu”. Po odejściu Moskali zwłoki księdza Mańkowskiego zostały rozpoznane. Złożone do drewnianej skrzyni, zostały odwiezione do Przyrowa pod Częstochową, gdzie uroczyście pochowano je w grobowcu pod kaplicą św. Anny. Daty pogrzebu kroniki i zapiski nie podają.

Ksiądz Benwenuto Mańkowski był w okresie powstania styczniowego nie byle jaką postacią. Urodził się w 1816 roku w rodzinie chłopskiej, w powiecie konińskim. W roku 1838 został wyświęcony na kapłana.

Zasłynął jako znany kaznodzieja warszawski – Popiełuszko tamtych czasów. W roku 1850 został aresztowany przez władze carskie i osadzony w warszawskiej cytadeli. Po długim i głośnym śledztwie, oskarżony o „podburzanie przeciw władzy ludu”, zesłano go na Syberię do guberni wołogodzkiej.

Ze zsyłki wrócił w 1856 roku, po ogłoszeniu przez rząd carski amnestii. Chory na gruźlicę ksiądz Mańkowski z nakazu władz rządowych i za zgodą Kościoła zamieszkał w klasztorze św. Anny w Przyrowie pod Częstochową. Tam, ograniczony murami klasztoru, został skazany na polityczną bezczynność. Wypadki lutowe i kwietniowe w Warszawie 1861 roku odrodziły księdza Benwenuta. Mimo moskiewskiego rozkazu wygłaszał religijno-polityczne kazania dla pielgrzymów podążających przez Przyrów do Częstochowy. Był to okres największego rozkwitu jego kaznodziejskiego talentu. 22 stycznia 1863 roku wybuchło powstanie. Ksiądz Benwenuto czekał chwili, aby wstąpić do oddziałów powstańczych. Około 20 marca na wieść o zbliżającym się do Przyrowa oddziale Teodora Cieszkowskiego porzucił klasztorną celę i został powstańczym kapelanem. Niestety niedługo. 22 marca 1863 roku zginął.  (…)

W sobotę 11 maja 1974 roku koparka zaczęła rozkopywać powstańczą mogiłę, przygotowując teren pod budowę Centralnej Magistrali Kolejowej. Zaskoczeniem dla operatora koparki oraz obecnych przy tym leśniczego Mariana Dudka i jego teścia Stanisława Jarosa było to, że łyżka koparki nie natrafiła na ślady powstańczego pochówku. Pod mogiłą ziemia stanowiła nienaruszoną caliznę. Dopiero kilkadziesiąt metrów dalej natrafiono na ludzkie kości.

Jarosowi udało się wykopać dwie ludzkie czaszki: jedna była dobrze zachowana, z pełnym uzębieniem, druga była uszkodzona i spróchniała. Stanisław Jaros zbił drewnianą skrzynkę, do której złożył szczątki i zakopał je w nowym miejscu, blisko leśnej drogi oddalonej od dawnej mogiły o około 50 metrów.

Po kilku dniach świeżo usypany kopczyk ozdobił brzozowy krzyż i stalowo-betonowe ogrodzenie przeniesione ze starej mogiły. Emerytowany kolejarz Stanisław Jaros zmarł w 1982 roku, nie doczekał się nowego „wystroju” powstańczej mogiły w Lesie Rokickim, odbudowanej w 1990 roku, w nowej polskiej rzeczywistości.

Konstanty Szulhan zainteresował się powstańczą mogiłą jeszcze w okresie, kiedy była na „starym miejscu”. Wtedy na wycieczki rowerowe pod mogiłę przyjeżdżało ich dwunastu. Trzech z nich zaczęło się nią opiekować. Konstanty, syn przedwojennego podoficera zawodowego wojska polskiego, jeździł tam na rowerze i sprzątał mogiłę powstańczą jeszcze w wieku 82 lat. Zmarł kilka lat temu. Mogiła „miała szczęście”: równocześnie z panem Konstantym opiekował się nią Adam Komenda, który oprócz tego, że sprzątał, starał się umieszczać w miejscowej prasie wiadomości o ks. Benwenucie Mańkowskim oraz o potyczce, która miała miejsce w Lesie Rokickim. Jeszcze za życia Adama Komendy znalazł się nowy opiekun grobu – Leszek Merta. Pełni on swoją rolę do dziś. Z jego to inicjatywy w 150 rocznicę Powstania Styczniowego koło symbolicznej mogiły został usypany nieduży kopiec pamięci. Nie zapominało o mogile również Towarzystwo Miłośników Ziemi Zawierciańskiej – organizator rocznicowych obchodów, z Maciejem Świderskim na czele. Otoczona troskliwą opieką zawierciańskiego TMZZ oraz bezinteresownych czcicieli powstańczego zrywu, jest obecnie przykładem miejsca pamięci narodowej..

Cały artykuł Tadeusza Lostera pt. „Rocznica, której nie upamiętniono” znajduje się na s. 3 majowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 71/2020.

 

  • Do odwołania ograniczeń związanych z obowiązującym w Polsce stanem epidemii, „Kurier WNET” będzie można nabyć jedynie w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.

O wszelkich zmianach będziemy Państwa informować na naszym portalu i na antenie Radia Wnet.

Artykuł Tadeusza Lostera pt. „Rocznica, której nie upamiętniono” na s. 3 majowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 71/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

„Mądrzy inaczej”, których procent niebezpiecznie wzrósł w naszej populacji, kandydują na najwyższe urzędy

Sto lat temu Józef Piłsudski zauważył, że na Polaków najskuteczniej działają emocje. Wiedzą o tym i stosują w masowych przekaziorach ci cwani „mądrzy inaczej”. Czy pozwolimy, „aby było, tak jak było”?

Antoni Ścieszka

„Mądrzy inaczej” mają ograniczoną możliwość myślenia abstrakcyjnego. Stąd, jak u Kalego, trudności w zrozumieniu takich pojęć jak: szlachetność, honor, moralność, prawda i dobro w oderwaniu od „ego”. Zwolnieni są z rozważań i rozterek, co jest uczciwe, co legalne, a co można ominąć, „falandyzując prawo”. Jednak Pan Bóg jest sprawiedliwy – zabrał wrażliwość humanistyczną, w zamian obdarzył ich sprytem do konkretnych działań. (…)

Ale ambicje niepełnosprawnych na myśli i ubogich na duchu sięgają wyżej – chcą być intelektualną, przywódczą elitą (elytom) narodu. Przykład: Miałem rozmowę z pewnym budo(butlo)wlańcem, który oświadczył, że mógłby zostać ministrem budownictwa. Żadna to sztuka. Trzeba tylko wziąć klucze od gabinetu, rozejrzeć się za bystrą i oddaną sekretarką i zacząć rządzić. Ale gdy zapytałem, czy potrafi wybudować most, począwszy od projektu i nadzoru, odpowiedział: no nie – to jest robota dla inżyniera!

Mam wrażenie, że w miarę postępującego zatrucia naszego środowiska i oddziaływań masowych ogłupiaczy – niebezpiecznie wzrósł również w naszej populacji procent „mądrych inaczej”. Tych genetycznie obciążonych i tych za peerelu lub teraz zmanipulowanych „na nie”.

Bez względu na dobro ogółu sadowią się nawet na przywódczych stanowiskach! Kilka procent (to normalne) nie byłoby szkodliwe, ale więcej może już narzucać obyczajowość i znacząco wpływać na losy kraju. Przeraża zaś wysuwanie ich jako kandydatów na Prezydenta Polski. Taki „mądry inaczej” nie pojmuje, że jeśli dla swej marnej korzyści szkodzi bliźniemu, to na tym stanowisku pomnaża ten grzech przez liczbę obywateli. Działa niefrasobliwie (na luziku), egoistycznie (co ja z tego będę miał), kumotersko (panowie – teraz my), głupio (a po nas to może być koniec świata). Sto lat temu Józef Piłsudski zauważył, że na Polaków najskuteczniej działają emocje. Wiedzą o tym i stosują w masowych przekaziorach ci cwani „mądrzy inaczej”.

Wiedzą, że w wyborach przeważą głosy ludzi zapracowanych, zabieganych, nie mających czasu, a bywa że i ochoty na przemyślenia.

Stosują więc chytrze opracowane, emocjonalne hasełka i skróty myślowe do zapamiętania i powtarzania zamiast rzetelnego programu (projektu) – co i jak chcą zrobić dla Polski. Czy mamy poprzestać na tym, „aby było, tak jak było”?

Cały felieton Antoniego Ścieszki pt. „»Mądrzy inaczej« wśród kandydatów na najwyższe urzędy” znajduje się na s. 8 majowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 71/2020.

 


  • Do odwołania ograniczeń związanych z obowiązującym w Polsce stanem epidemii, „Kurier WNET” będzie można nabyć jedynie w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.

O wszelkich zmianach będziemy Państwa informować na naszym portalu i na antenie Radia Wnet.

Felieton Antoniego Ścieszki pt. „»Mądrzy inaczej« wśród kandydatów na najwyższe urzędy” na s. 8 majowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 71/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

„Cud nad Wisłą” dodał ducha Ślązakom do walki o przyłączenie Śląska do Polski i zaowocował „cudem nad Odrą”

„Czyż może być lepszy dowód polskości Śląska, niż te dwa bohaterskie powstania, jedno w 1919 r., drugie w sierpniu 1920 r., jakie lud śląski podjął przeciw Niemcom i zwycięsko prowadził?”

Zdzisław Janeczek

Fot. ze zbiorów Z. Janeczka

„Cud nad Wisłą” zaowocował kontrakcją Górnoślązaków, co spotkało się z ostrą reakcją niemieckich mediów. Jak pisała „Gwiazdka Cieszyńska”, „prasa berlińska i wiedeńska przedstawiała wydarzenia na Górnym Śląsku jako nowe powstanie, przygotowane dla przeprowadzenia aneksji tego obszaru, polskiej ludności miejscowej w porozumieniu z rządem polskim. Cała prasa twierdzi, że napad Polaków dokonał się z namowy Francji w celu uniemożliwienia plebiscytu. Prawdą zaś jest, że ludność polska przy pomocy władz koalicyjnych zdołała uniemożliwić niemiecki zamach stanu”. (…)

W nocy z 25 na 26 sierpnia rozpoczęło się usuwanie Sicherheitswehry z Górnego Śląska. Kolejno z Zabrza, potem Bytomia, Katowic, Gliwic i innych miast. W środę wieczorem odbyło się w Bytomiu spotkanie przedstawicieli Polaków i Niemców w sprawie przywrócenia spokoju i porządku. „Gwiazdka Cieszyńska” pisała, iż jego inicjatorem była strona niemiecka. Polaków reprezentowali poseł Wojciech Korfanty i adwokat Konstanty Wolny. Niemcy wydelegowali charyzmatycznego centrowca księdza Carla Ulitzkę, zdecydowanego przeciwnika oderwania nawet najmniejszego skrawka Śląska od Republiki Weimarskiej, wiernego „matce Rzeszy”. Towarzyszył mu Żyd Bloch, który podzielał zdanie pruskiego duchownego i równocześnie starał się wcielić w życie oczekiwania berlińskiego „Wall Street”. Kontrolowało ono handel śląskim węglem, nie szczędząc w 1921 r. grosza na ochotników Freikorpsu i „Schwarz Reichswehry”, wśród których nie brakowało ich ludzi. Bloch reprezentował wyznawców judaizmu w większości wychowanych na Górnym Śląsku w kulturze niemieckiej, mocno z nią związanych, określających się jako „Niemcy wyznania mojżeszowego” i manifestujących swe przywiązanie do Rzeszy.

Fot. ze zbiorów Biblioteki Śląskiej w Katowicach

Pertraktacje nie należały do łatwych. W. Korfanty i K. Wolny oświadczyli, że przywrócenie spokoju możliwe jest tylko po spełnieniu warunków, które delegacje robotników polskich przedłożyły Komisji Rządzącej i które uzyskały jej akceptację. Najważniejszym z nich było usunięcie Sicherheitswehry i zaprowadzenie „wspólnej milicji” składającej się z 50% Polaków i 50% Niemców. Ostatecznie przedstawiciele niemieccy zgodzili się na polskie warunki i przedłożyli je do zatwierdzenia zgromadzeniu reprezentantów partii górnośląskich, które zostało zwołane do Gliwic.

Wkrótce na łamach „Gwiazdki Cieszyńskiej” ukazał się tekst zatytułowany Uspokojenie na Górnym Śląsku. Gazeta donosiła: „W plebiscytowych terytoriach Górnego Śląska nastąpił już spokój. Komisja Koalicyjna przystępuje do zastąpienia Sicherheitswehry przez policję lokalną, złożoną w połowie przez Polaków i Niemców. Komendantami tej policji będą oficerowie koalicyjni. Na 72 kopalń strajkuje jeszcze 6 – 80% górników podjęło pracę”.

27 VIII 1920 r. został podpisany przez Walentego Fojkisa akt demobilizacji wszystkich oddziałów bojowych samoobrony. 28 VIII przedstawiciele polskiego i niemieckiego komitetu plebiscytowego wydali wspólną odezwę wzywającą do przywrócenia spokoju i podjęcia pracy. Uczestnicy drugiego powstania doprowadzili do usunięcia z obszaru objętego plebiscytem niemieckiej policji SIPO, a także do rozwiązanie niemieckich bojówek. Ponadto powstanie przybliżyło cel, jakim było przeprowadzenie plebiscytu. Jego ostateczny termin wyznaczono na 20 III 1921 r.

Wypadki na Górnym Śląsku skutkowały ujawnieniem niemieckich dążeń. „Otworzyły także koalicji oczy na niezmniejszone jeszcze niebezpieczeństwo niemieckie. Mimo nakazu aliantów, Niemcy nie tylko, że nie oddały broni, ale zarządziły nowe zbrojenia, by opanować Górny Śląsk. Stwierdzono to urzędowymi dokumentami. Dokumenty te przedstawiono na konferencji w Spa”. Rezultatem debat była decyzja o konieczności rozbrojenia Niemiec. (…)

„Gwiazdka Cieszyńska” podkreśliła nie tylko doniosłość dwóch powstań śląskich, ale także wkład Górnoślązaków w zmagania całego narodu polskiego o suwerenne państwo.

Porównała Bitwę Warszawską z batalią, jaką stoczyli w 1241 r. Ślązacy na polu legnickim, odpierając nawałę ze Wschodu.

I tak jak w sierpniu 1920 r. Rzeczpospolitą uratował manewr Józefa Piłsudskiego znad Wieprza, tak siedem wieków wcześniej Królestwo Polskie ocalało dzięki ofierze śląskiego księcia Henryka Pobożnego i jego rycerzy.

Polski Komitet Plebiscytowy | Fot. ze zbiorów Biblioteki Śląskiej w Katowicach

Redakcja śląskiej gazety stawiała pytanie: „Ale czyż może być lepszy dowód polskości Śląska, niż te dwa bohaterskie powstania, jedno w 1919 r., drugie w sierpniu 1920 r., jakie lud śląski podjął przeciw Niemcom i które przeciw przeważającym siłom zwycięsko prowadził? W sierpniu 1920 r., kiedy cała Warszawa, zwrócona na Wschód, odpierała jeden z tych najazdów wschodniej dziczy mongolskiej, które od 1241 r., od bitwy pod Legnicą raz po raz się powtarzają, zdradziecki Prusak chciał nam wbić nóż w plecy, aby to uczynić, aby przeciąć kolej Warszawa–Kraków, musiał przejść przez Śląsk. Nie znał piastowskiej mocy bohaterskiego ludu. Bohaterowie Bytomia, Katowic, Zabrza i Raciborza zwyciężali Prusaków w tym samym czasie, kiedyśmy bili ich sprzymierzeńców – Mongołów pod Radzyminem i nad Niemnem”. (…)

Akcja plebiscytowa na Górnym Śląsku obfitowała w liczne spory i napięcia łącznie z utarczkami z niemieckimi bojówkami Selbstschutzu. Zgodnie z regulaminem w plebiscycie mogli brać udział obywatele, którzy po 1 I 1920 r. ukończyli co najmniej 20 lat i zamieszkiwali na spornym obszarze. Do głosowania dopuszczono też tzw. emigrantów, czyli osoby, które z różnych powodów opuściły na stałe lub czasowo teren plebiscytowy.

W lokalach wyborczych każdy uprawniony do głosowania otrzymał dwie białe kartki z dwujęzycznym wydrukiem nazw obu państw: „Deutschland – Niemcy”; „Polska – Polen”, z których do urny mógł wrzucić tylko jedną. Obie strony prowadziły bezpardonową kampanię propagandową.

W Polsce powstawały komitety, które starały się nieść pomoc rodakom zza kordonu. Zbierano pieniądze, opracowywano i przesyłano materiały propagandowe. Utworzono Centralny Komitet Plebiscytowy z marszałkiem sejmu Wojciechem Trąmpczyńskim na czele, który miał koordynować przygotowania. Akcję propagandową prowadzono również na terenie Niemiec. We Wrocławiu powstało Towarzystwo Opieki nad Górnoślązakami, które zajmowało się odszukiwaniem adresów zamieszkujących Dolny Śląsk Górnoślązaków i namawiano ich do udziału w plebiscycie. Akcja ta była odpowiedzią na podpisaną polsko-niemiecką umowę o emigrantach, co zapoczątkowało szeroko zakrojoną akcję mobilizacji osób spełniających ustalone kryteria uprawniające do udziału w plebiscycie. Początkowo liczbę emigrantów szacowano na 200–300 tysięcy, jednak w ostatecznym rozrachunku przybyło tu około 180 tysięcy Górnoślązaków z terenu Niemiec i około 10 tysięcy z terenu Rzeczypospolitej.

Emigrantom z Rzeszy władze tego kraju zapewniały bezpłatną podróż, zakwaterowanie i wyżywienie. Dodatkowo każdy zatrudniony mógł uzyskać odszkodowanie za utracony czas pracy, jeśli po powrocie okazał przywiezioną z sobą kartkę „Polska – Polen”, co potwierdzało zagłosowanie za pozostawieniem obszaru plebiscytowego w granicach Niemiec.

W odpowiedzi na ten wybieg jeszcze przed głosowaniem polscy agitatorzy rozprowadzali dodatkowe kartki „Polska – Polen” z nadzieją, że jedną emigrant wrzuci do urny, drugą zabierze w celu otrzymania odszkodowania, a kartkę „Deutschland – Niemcy” zniszczy.

Ponieważ dojazd Niemców z głębi Rzeszy na Górny Śląsk był utrudniony, dlatego starali się oni dla swoich bojówek, napływających z całych Niemiec, o legitymacje, że są rodowitymi Ślązakami. W tym celu fałszowali dowody osobiste dla przybyszów. Potajemny handel dokumentami „rodowitych Górnoślązaków” rozwinął się na wielką skalę, szczególnie w powiecie rybnickim i katowickim, gdzie wykradziono z urzędów policyjnych kilkanaście tysięcy blankietów legitymacyjnych z pieczątkami i podpisami in blanco. W legitymacje te zaopatrywali się niemieccy bojówkarze przybyli tu spoza linii demarkacyjnej, a to w celu ułatwienia sobie pobytu na terenie plebiscytowym w razie ewentualnej kontroli dokumentów osobistych. Polski Komisariat Plebiscytowy wydał odezwę do ludności polskiej, aby śledziła nadużycia i donosiła o nich polskim komitetom i władzom koalicyjnym.

Cały artykuł Zdzisława Janeczka pt. „Górny Śląsk a wojna polsko-bolszewicka na łamach »Gwiazdki Cieszyńskiej« cz. IV” znajduje się na s. 6 i 7 majowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 71/2020.

 


  • Do odwołania ograniczeń związanych z obowiązującym w Polsce stanem epidemii, „Kurier WNET” będzie można nabyć jedynie w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.

O wszelkich zmianach będziemy Państwa informować na naszym portalu i na antenie Radia Wnet.

Artykuł Zdzisława Janeczka pt. „Górny Śląsk a wojna polsko-bolszewicka na łamach »Gwiazdki Cieszyńskiej« cz. IV” na s. 6 i 7 majowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 71/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Koncyliacyjna propozycja zmiany Konstytucji Rzeczpospolitej. Totalna opozycja nie będzie musiała zgłaszać poprawek

Jestem głęboko przekonany, że przyjęcie mojej propozycji Ustawy Zasadniczej zakończy wreszcie wojnę polsko-polską i umożliwi nam w spokoju i zgodzie pokonać zarazę i kryzys popandemiczny.

Zbigniew Kopczyński

Wszyscy mamy już dość zamieszania z konstytucyjnością wyborów i w ogóle problemów rządzących z Konstytucją. Prawo i Sprawiedliwość miota się od ściany do ściany, zmieniając swoje projekty, a mimo tego nie potrafiąc zadowolić opozycji. Ponieważ na rządzących nie ma już co liczyć, pozwalam sobie przedstawić własny projekt zmiany naszej Konstytucji, który powinien spełnić opozycyjne oczekiwania. Nie ma on jeszcze formy projektu ustawy, z przyporządkowaniem zmian do konkretnych artykułów Konstytucji. Na to przyjdzie czas po przyjęciu przez rząd i opozycję głównych jego założeń. A oto one:

1.     Termin i tryb wyboru prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej określa przewodniczący Platformy Obywatelskiej.

2.     Komitet wyborczy ma prawo w każdym momencie procesu wyborczego zmienić swojego kandydata, gdy uzna, że nowy kandydat daje większą szansę wygrania wyborów.

3.     W wyniku wyborów, po pierwszej kadencji Andrzeja Dudy prezydentem zostaje Małgorzata Kidawa-Błońska lub inna osoba wskazana przez przewodniczącego Platformy Obywatelskiej.

4.     Tworzy się Izbę Wyborczą Sądu Najwyższego, będącą jedynym organem uprawnionym do orzekania o ważności wyborów.

5.     Na pierwszą, dziesięcioletnią kadencję powołuje się w skład Izby Wyborczej sędziów:

  • Małgorzatę Gersdorf,
  • Wojciecha Łączewskiego,
  • Ryszarda Milewskiego,
  • Igora Tuleję,
  • Waldemara Żurka.

6.     Likwidacji ulega Trybunał Konstytucyjny, a w jego miejsce ustanawia się urząd Ostatecznego Interpretatora Konstytucji, którego orzeczenia są ostateczne i niepodważalne.

7.     Na pierwszą, dziesięcioletnią kadencję Ostatecznym Interpretatorem Konstytucji zostaje Borys Budka.

8.     Likwidacji ulega Trybunał Stanu, w którego miejsce ustanawia się Trybunał Ludowy do osądzenia zbrodni rządzących wobec Unii Europejskiej i Konstytucji.

9.     Na pierwszą, dziesięcioletnią kadencję powołuje się w skład Trybunału Ludowego:

  • Romana Giertycha,
  • Ewę Kopacz,
  • Stefana Michnika,
  • Stefana Niesiołowskiego,
  • Sylwię Spurek.

Jestem głęboko przekonany, że przyjęcie mojej propozycji zakończy wreszcie wojnę polsko-polską i umożliwi nam w spokoju i zgodzie pokonać zarazę i kryzys popandemiczny. Moje obawy wzbudza jednak dotychczasowe doświadczenie odrzucania przez opozycję każdego rozsądnego projektu, niezgłoszonego przez nią samą, bez nawet pobieżnego zastanowienia się nad jego treścią. Bo też ze zastanawianiem się ma największy problem.

Felieton Zbigniewa Kopczyńskiego pt. „Moja propozycja zmiany Konstytucji” znajduje się na s. 2 majowego „Kuriera WNET” nr 71/2020.

 


  • Do odwołania ograniczeń związanych z obowiązującym w Polsce stanem epidemii, „Kurier WNET” będzie można nabyć jedynie w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.

O wszelkich zmianach będziemy Państwa informować na naszym portalu i na antenie Radia Wnet.

Felieton Zbigniewa Kopczyńskiego pt. „Moja propozycja zmiany Konstytucji” na s. 2 majowego „Kuriera WNET” nr 71/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Skąd powinna płynąć ropa naftowa, aby Polska była bezpieczna i niezależna od Rosji? Uzależnienie i próby uniezależnienia

Pojawiła się zależność wskazująca, iż im kraj jest bliżej położony od Federacji Rosyjskiej i ma dłuższą z nią granicę, tym wydaje więcej procentowo w stosunku do swojego PKB na obronność.

Jadwiga Chmielowska, Mariusz Patey

Ropa daje złudzenie życia zupełnie odmiennego, życia bez wysiłku, życia za darmo. (…) Myśl o nafcie doskonale wyraża odwieczne ludzkie marzenie o bogactwie osiągniętym przez szczęśliwy przypadek, przez łut szczęścia. (…) W tym sensie ropa jest bajką i jak każda bajka – jest kłamstwem. Ryszard Kapuściński, Szachinszach

Globalizacja współczesnego świata i jego niestabilność polityczna zmuszają do refleksji, czym jest współczesny wymiar bezpieczeństwa i jaką rolę odgrywają w nim surowce energetyczne. Bezpieczeństwo energetyczne oznacza możliwość produkcji i zapewnienie dostaw energii w taki sposób, by państwo mogło prawidłowo funkcjonować. To, że państwo jest samowystarczalne energetycznie, ma strategiczny charakter i ściśle wiąże się z gospodarczą i polityczną suwerennością, a ponadto jest też istotnym elementem polityki zagranicznej, wpływającej na bezpieczeństwo międzynarodowe. Dlatego wszelkie działania na rzecz bezpieczeństwa energetycznego oraz plany na przyszłość muszą skupiać się na zapewnieniu dostaw surowcowych, by uniknąć zagrożeń wynikających z ich braku.

Podstawowe spostrzeżenia

  • Ropa naftowa nawet w czasie rozwoju elektromobilności pozostanie ważnym surowcem dla wielu branż (chemicznej, farmaceutycznej, budowlanej, motoryzacyjnej, opakowań itp.), dlatego nie należy zaniedbywać przemysłu rafineryjnego w Polsce.
  • W obecnej sytuacji geopolitycznej, uwzględniając położenie Polski, trzeba rozumieć, że biznes związany z ropą naftową jest mocno powiązany z polityką wielu państw. Także tych, których działania powinny rodzić obawy w Polsce.
  • W naszym regionie największym eksporterem ropy naftowej i innych surowców energetycznych jest Federacja Rosyjska. Kraj ten jest rządzony niemal od chwili swojego powstania przez establishment uznający za główny cel polityki państwa reintegrację przestrzeni postradzieckiej i odbudowę wpływów Rosji na obszarach kontrolowanych przez dawny ZSRR.
  • Federacja Rosyjska znaczną część wpływów dewizowych, którą uzyskuje z eksportu ropy i produktów ropopochodnych, wykorzystuje dla finansowania zwiększenia swoich zdolności militarnych, rozbudowy resortów siłowych, wzmacniania przemysłu zbrojeniowego, a także realizacji celów polityki zagranicznej znaczonej tysiącami ofiar.
  • Polskie przedsiębiorstwa naftowe od czasu przejścia na rozliczenia dolarowe z dostawcami z Rosji odbierały wartościowo ok. 10–11 % całkowitego eksportu ropy naftowej FR, co stanowiło około 2,5% budżetu Federacji Rosyjskiej.
  • Polska pośrednio zasila (płacąc za tranzyt ropy i gazu) dużymi kwotami (550 mln dolarów za przesył ropy i 104 mln za przesył gazu rocznie) budżet Białorusi, państwa związanego umową sojuszniczą z FR, natomiast nie wykazuje zainteresowania projektami infrastrukturalnymi w obszarze przesyłu ropy, mogącymi wesprzeć kraje o proatlantyckich i proeuropejskich aspiracjach.
  • Polskie przedsiębiorstwa naftowe, tak jak wszystkie tego typu firmy z krajów dawnego RWPG, mając przez wiele lat funkcjonowania w gospodarce realnego socjalizmu dostęp do określonego gatunku ropy rosyjskiej, wyspecjalizowały się w jej przerobie. Poczyniły także w latach 90. XX w. i pierwsze 20 lat XXI w poważne inwestycje, dostosowujące procesy jej przerobu i parametry produktów do wymogów UE. Trudno im zrezygnować z dominującej pozycji ropy rosyjskiej bez wpływu na wynik finansowy. Zapewnia go utrzymywana przez FR dodatnia różnica ceny między ropą typu Ural a innymi, mniej zanieczyszczonymi rodzajami ropy dostępnymi na rynku.
  • Wynik finansowy polskiego strategicznego przedsiębiorstwa (PERN), zarządzającego infrastrukturą rurociągów dostarczających surowiec do polskich i niemieckich rafinerii oraz zapewniających magazynowanie strategicznych zapasów ropy naftowej dla rynku polskiego, uzależniony jest w dużym stopniu od postawy kontrahentów powiązanych z rządem FR. To osłabia determinację firmy w rozwijaniu projektów infrastrukturalnych źle postrzeganych w FR.
  • Polska w ostatnich latach zrobiła znaczący postęp w dywersyfikacji kierunków dostaw ropy naftowej. Jednak w swych projektach dywersyfikacji dostaw ropy nie uwzględnia dotychczas kierunku z Morza Czarnego i wykorzystania części magistrali EAKTR i gotowego rurociągu Odessa–Brody, pozbawiając się tym samym ważnego narzędzia ekonomicznego dla budowy obszaru stabilności i zrównoważonego rozwoju tworzącego setki wysoko płatnych miejsc pracy związanych z rynkiem polskim i nierosyjskim (w krajach o aspiracjach transatlantyckich i proeuropejskich).
  • W ekosystemie ekonomicznym Europy Środkowo Wschodniej przedsiębiorstwa sektora naftowego mają do spełnienia misję wykraczającą poza realizowanie zysków dla swoich akcjonariuszy. Kierowanie się w obszarze zakupów ropy głównie ceną surowca, nieuwzględnianie potrzeby inwestycji w bezpieczeństwo energetyczne Europy Środkowo-Wschodniej i kontekstu bezpieczeństwa politycznego mogą w długim horyzoncie czasowym przynieść wzrost kosztów dla polskiego podatnika, wynikających ze wzrostu ryzyka w kontekście bezpieczeństwa państwa i zwiększenia wydatków na obronność. Już obecnie pojawiła się zależność wskazująca, iż im kraj jest bliżej położony od FR i ma dłuższą z nią granicę, tym wydaje więcej procentowo w stosunku do swojego PKB na obronność. Korzyść z niższej ceny ropy jest dezawuowany wyższym kosztem zachowania bezpieczeństwa.
  • Kolejne polskie rządy w swojej polityce wschodniej, mimo retoryki wskazującej na dystans do poczynań rosyjskich, w sferze praktycznej nie uwzględniają zagrożenia płynącego z prowadzonych także za polskie pieniądze rosyjskich działań w obszarze postradzieckim.
  • Polska nie wykorzystuje siły swojego rynku ropy dla osłabienia skutków destrukcyjnej polityki FR w regionie Europy Środkowo-Wschodniej. Powodzenie rosyjskiej aktywności, zwłaszcza w kontekście Ukrainy, może okazać się niezwykle trudnym wyzwaniem, radykalnie zwiększającym koszt polskiej niepodległości. (…)

Ropa naftowa narzędziem polityki

Niemal zaraz po rozpadzie ZSRR część elit politycznych, zwłaszcza powiązanych z resortami siłowymi, zmiany w Europie Środkowo-Wschodniej postrzegała jako katastrofę. Przed FR stanęło zadanie odbudowania strefy wpływu w przestrzeni poradzieckiej. Ważnym celem stało się niedopuszczenie krajów Europy Wschodniej do wstąpienia do UE i NATO. W katalogu metod uwzględniono między innymi użycie nacisku ekonomicznego i utrzymanie uzależnienia tych krajów od dostaw surowców energetycznych i rosyjskich rynków zbytu. Jak się okazało w 2008 i 2014 roku, Rosja nie cofnęła się przed środkami militarnymi.

Państwa przestrzeni postradzieckiej przyjmowały różne strategie rozwoju i różnie próbowały układać swoje relacje z FR, a także ogólnie rozumianym Zachodem. W latach 90. XX w Ukraina, Białoruś, Gruzja, Armenia, Mołdawia przyjęły zasadę wielowektorowości, co skończyło się dla Białorusi i Armenii wejściem w rosyjską strefę wpływów, a dla Ukrainy i Gruzji oddaleniem na czas nieznany dołączenia do państw Zachodu.

Białoruś jest przykładem kraju, który próbował wyzyskać dobre stosunki polityczne z FR dla budowania swojej strategii rozwoju gospodarczego. Niższa od rynkowej cena ropy dostarczana Białorusi przez FR wstrzymywała potrzebne reformy rynkowe, pozwalała utrzymywać archaiczną gospodarkę białoruską, nie wymuszała także zmian w zarządzaniu samym białoruskim przemysłem przetwórstwa ropy. Polityka ścisłego sojuszu z FR nie uchroniła, jak się okazało, białoruskiej branży rafineryjnej od wstrząsów związanych z redukcją zniżek i rabatów na importowaną ropę z FR. Systemowa nieufność strony rosyjskiej do wszystkich partnerów, nawet tych blisko związanych z polityką FR, powodowała jednak próby trwałej politycznej integracji nawet tak wiernego i ideowego sojusznika, jakim jest Białoruś rządzona przez prezydenta Łukaszenkę. Białoruś musiała dostroić swoją politykę do rosyjskich oczekiwań. Obecnie w jej relacjach z FR obowiązuje nadal mechanizm zależności funkcjonujący w czasach RWPG między ZSRR a jego satelitami. Państwo staje przed dylematem, co dalej: bronić niezależności, czy też dać się wchłonąć przez większego partnera? Polska, choć jest dużym dostarczycielem dewiz dla FR i Białorusi, nie potrafi wykorzystać swojej pozycji dla realizacji własnych celów politycznych. Dla polskich polityków i menedżerów przedsiębiorstw naftowych przykład białoruski powinien być ważną lekcją.

Państwa nadbałtyckie, przewidując zagrożenia dla swojej państwowości ze strony FR, od początku odzyskania niepodległości obrały wektor proatlantycki i proeuropejski. Zwieńczeniem ich starań było wstąpienie do Sojuszu Atlantyckiego i UE w 2004 r.

W Gruzji od 2 do 23 listopada 2003 r. miała miejsce tzw. rewolucja róż. W następstwie sfałszowania wyborów prezydenckich (potwierdzonych w raporcie OBWE) przez popieranego przez Kreml prezydenta Eduarda Szewardnadze nastąpiły masowe protesty społeczne. Po zwycięstwie „rewolucji” nowo wybrane rządy deklarowały przestawienie wektora polityki zagranicznej na bardziej prozachodni.

W 2004 r. wybuchły protesty na Ukrainie, nazwane „pomarańczową rewolucją”. Ich przyczyną także było sfałszowanie wyborów prezydenckich przez polityka powiązanego ze środowiskami prorosyjskimi. I w tym przypadku po dojściu do władzy nowego establishmentu politycznego i zorientowaniu ukraińskiej polityki na Zachód doszło do prób ekonomicznego uniezależnienia się od FR.

Wielką przeszkodą w osiągnięciu celów nowych rządów w Gruzji i na Ukrainie stanowi uzależnienie tych państw od rosyjskiego rynku i rosyjskich surowców. Jako jeden ze sposobów rozwiązania tego problemu państwa te przyjęły zbudowanie obszarów biznesu niezwiązanych z rynkiem FR. Priorytetem stało się uniezależnienie od rosyjskiego sektora wydobywczego. Już w końcu lat 90. XX w. rozważano pomysły na dywersyfikację dostaw ropy naftowej i gazu w oparciu o złoża kaspijskie Azerbejdżanu i innych krajów regionu. Po 2004 r. projekty te znalazły się w agendzie działań politycznych. Tak powstały plany południowego korytarza transportowego EAKTR dla przesyłu ropy i White Stream dla gazu. Istotny element w budowie nowej architektury bezpieczeństwa energetycznego miał przypaść Polsce. Kontrakcja FR była natychmiastowa.

Oddane pod kontrolę kapitału rosyjskiego rafinerie ropy naftowej na Ukrainie, wykorzystując swoją pozycję, podwyższyły ceny paliw na rynku ukraińskim. Spowodowało to kontrakcję władz ukraińskich – zniesienie cła na paliwa. Rynek ukraiński został zalany tanim importem produktów rafineryjnych z Białorusi i Rosji. Rosyjscy właściciele zawiesili produkcję paliw na Ukrainie, nie chcąc inwestować w modernizowanie ukraińskich rafinerii, skoro można zarabiać na sprzedaży importowanych paliw. Ukraina przestała się liczyć na rynku przetwarzania ropy naftowej.

W 2008 r. FR zaatakowała Gruzję pod pretekstem obrony praw do samostanowienia „narodu osetyńskiego”. Została zakwestionowana suwerenność Gruzji nad ważnymi rurociągami biegnącymi przez ten kraj.

Podjęto również działania zmierzające do odsunięcia zdecydowanie prozachodniej ekipy rządzącej i zamienienie jej na polityków uległych woli Kremla. Następstwem działań FR było zamrożenie inwestycji infrastrukturalnych na azymucie północ–południe, omijających FR w Europie Środkowo-Wschodniej.

Przegrana PiS w wyborach parlamentarnych w 2008 r. i śmierć prezydenta Lecha Kaczyńskiego zamroziły udział Polski w projekcie połączenia polskiej infrastruktury ropociągowej z rurociągami przechodzącymi przez Ukrainę, Gruzję i Azerbejdżan.

Aneksja Krymu uniemożliwiła realizację projektu White Stream – połączenia złóż gazu w Azerbejdżanie podwodnym gazociągiem z Ukrainą. Proces uniezależnia się gospodarek tych państw od FR przebiegałby szybciej, gdyby udało się te projekty zrealizować.

Odessa jednak została przez Ukrainę obroniona. Czy zatem zostanie zrealizowana w końcu inwestycja połączenia polskiej i ukraińskiej infrastruktury przesyłu ropy? Czas pokaże.

Cały artykuł Jadwigi Chmielowskiej i Mariusza Pateya pt. „Polski przemysł rafineryjny w pętli zależności” znajduje się na s. 10 i 11 majowego „Kuriera WNET” nr 71/2020.

 


  • Do odwołania ograniczeń związanych z obowiązującym w Polsce stanem epidemii, „Kurier WNET” będzie można nabyć jedynie w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.

O wszelkich zmianach będziemy Państwa informować na naszym portalu i na antenie Radia Wnet.

Artykuł Jadwigi Chmielowskiej i Mariusza Pateya pt. „Polski przemysł rafineryjny w pętli zależności” na s. 10 i 11 majowego „Kuriera WNET” nr 71/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Gdy w kopalniach powstają ogniska zakażeń, od połowy kwietnia wybuchł w Polskiej Grupie Górniczej nowy konflikt płacowy

Przewodniczący górniczej Solidarności Bogusław Hutek stwierdził, że propozycje zarządu i strony rządowej postawiły stronę społeczną „pod ścianą z pistoletem przystawionym do głowy”.

Stanisław Florian

Podczas gdy w kolejnych kopalniach na Śląsku: Annie, Marcelu, Rydułtowach, Wieczorku i Sośnicy ujawniane są ogniska zakażeń covid-19, a takie związki zawodowe jak NSZZ Solidarność ʼ80 ze składek członkowskich kupują i zaopatrują swoich członków w maseczki i płyn dezynfekujący – od połowy kwietnia wybuchł w Polskiej Grupie Górniczej nowy konflikt płacowy. Zarząd PGG przedstawił wówczas stronie społecznej projekt porozumienia antykryzysowego, które sprowadza się do tego, że od maja do lipca wymiar czasu pracy i wynagrodzenia w PGG w ramach przepisów tzw. „tarczy antykryzysowej” miałyby być zmniejszone o 20%. (…)

Przewodniczący górniczej „Solidarności” Bogusław Hutek skomentował sytuację następująco: – Spodziewaliśmy się propozycji, które nie będą łatwe do zaakceptowania i takie niestety padły. Piątki bez pracy, a w ślad za tym o ok. 20 proc. niższe wynagrodzenia to trudne warunki, w dodatku ma to obowiązywać co najmniej trzy miesiące. […]

Wszyscy jesteśmy pod ścianą, cała załoga. Bez zawarcia porozumienia nie będziemy mogli skorzystać z tarczy antykryzysowej.

W tej sytuacji widać, jak ogromny błąd popełnił rząd oraz władze spółki, którzy od miesięcy nie robili nic z faktem, że energetyka nie odbierała zakontraktowanego w PGG węgla i nie płaciła za niego. Mielibyśmy teraz więcej czasu i środki, aby walczyć z gospodarczymi skutkami epidemii, a tak za te błędy i pazerność energetyki mogą zapłacić górnicy. Jeśli działania antykryzysowe w górnictwie mają przynieść efekt, to zahamowanie importu węgla jest niezbędne. Chyba dla każdego skutki epidemii są wystarczającym dowodem, że bez ochrony własnego przemysłu, własnego rynku, cała nasza gospodarka pójdzie na dno. (…)

21 kwietnia doszło w Warszawie do spotkania związkowców i Zarządu z udziałem wicepremiera Jacka Sasina, którego interwencje podczas negocjacji płacowych na przełomie 2019/2020 r. kończyły się zawieraniem kompromisów. (…) Komentując sytuację, B. Hutek stwierdził, że propozycje zarządu i strony rządowej postawiły stronę społeczną „pod ścianą z pistoletem przystawionym do głowy”. (…) – Przekonują nas, że jedyne wyjście to wyrzeczenie się 20 proc. wynagrodzeń, żeby spółka doraźnie przetrwała te trzy miesiące – powiedział.

– Na pytania, co dalej, jak ma dalej funkcjonować PGG, pan premier Sasin powiedział, że do połowy albo do końca maja, czyli pewnie po wyborach, przedstawią program restrukturyzacji PGG. Na pytania, co będzie w sierpniu i później, nikt nie jest dziś w stanie odpowiedzieć.

De facto nie wiemy, czy ograniczenie dzisiaj wynagrodzeń pracowników PGG o 20 proc. doprowadzi do tego, że ta firma przetrwa – nikt nam nie jest w stanie tego teraz zagwarantować ani powiedzieć. Niech przedstawią program, który pokaże, że przy 20-procentowej redukcji wynagrodzeń i innych wyrzeczeniach ta spółka jest w stanie funkcjonować dalej i przetrwać, uratować miejsca pracy; chcemy zobaczyć sens tych wyrzeczeń – relacjonował przebieg rozmów w Warszawie.

Cały artykuł Stanisława Floriana pt. „Koronakryzys w Polskiej Grupie Górniczej” znajduje się na s. 1 i 2 majowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 71/2020.

 


  • Do odwołania ograniczeń związanych z obowiązującym w Polsce stanem epidemii, „Kurier WNET” będzie można nabyć jedynie w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.

O wszelkich zmianach będziemy Państwa informować na naszym portalu i na antenie Radia Wnet.

Artykuł Stanisława Floriana pt. „Koronakryzys w Polskiej Grupie Górniczej” na s. 1 majowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 71/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Nie brak solidarności, ale niejednakowe skutki pandemii w różnych krajach mogą doprowadzić do rozpadu strefy euro

To restrykcje zastosowane z uwagi na pandemię doprowadziły do paraliżu gospodarczego, nie na odwrót. Wywiad Adama Gnieweckiego ze Stanisławem Kubielasem – profesorem Wydziału Nauk Ekonomicznych UW.

Adam Gniewecki, Stanisław Kubielas

Czy uda się uniknąć kryzysu o rozmiarach podobnych do tego z lat 30. ubiegłego wieku? A może powtórka z Wielkiego Kryzysu jest nieunikniona?

(…) Na długość kryzysu w gospodarce światowej będą miały ostatecznie wpływ kraje krańcowe, gdzie pandemia wygaśnie najpóźniej, co nie jest pocieszające. Wielki Kryzys trwał kilka lat. Można przypuszczać, że okres pandemii będzie krótszy. Jednocześnie kryzys gospodarczy związany z pandemią różni się od Wielkiego Kryzysu tym, że ma charakter podażowy bardziej niż popytowy, jak ten z lat 30. ub. wieku. Stąd do jego przezwyciężenia nie wystarczą instrumenty polityki popytowej, bo niezbędne jest odmrożenie gospodarki przez reaktywację przedsiębiorstw, a więc zniesienie ograniczających regulacji. To może opóźniać proces wychodzenia z kryzysu, bo nawet po wygaśnięciu pandemii pełne zniesienie restrykcji będzie możliwe po wyleczeniu wszystkich zakażonych, którzy mogą być źródłem nowej fali zakażeń. Pocieszające jest to, że nawet gdyby obecny kryzys był równie głęboki pod względem spadku PKB, to odczuwalny efekt spadku dobrobytu będzie mniejszy, ponieważ obecne społeczeństwa są znacznie bogatsze niż wiek temu. Nie można mechanicznie porównywać obecnego kryzysu z tym z lat 30. ub. wieku lub z 2008 roku. Zasadniczo inne są ich źródła: ten pierwszy miał głównie charakter popytowy, kryzys 2008 roku był spowodowany załamaniem się systemu finansowego, szczególnie bankowego. Obecny kryzys jest w istocie podażowy i wynika z zaburzeń systemu bankowego, ale z paraliżu czynnika ludzkiego wskutek pandemii. (…)

Czy świat byłby w stanie solidarnie przeprowadzić proces odwrotu od tak dotychczas powszechnego produkowania w Chinach i rezygnacji z kupowania tanich chińskich towarów? Czy też, jak zwykle, zwyciężą krótkoterminowe interesy partykularne?

Wydaje się, że w tej kwestii jakiejś solidarności ogólnoświatowej trudno oczekiwać i raczej przeważą interesy partykularne. Nawet gdyby kraje bogate starały się zrezygnować lub ograniczyć import produktów chińskich, to kraje biedne będą ciągle importowały chińskie produkty, które są tańsze. (…)

Jak w tym kontekście mogą wyglądać losy waluty europejskiej? Czy euro przetrwa? Czy więzy łączące kraje UE nie ulegną takiemu osłabieniu, że w praktyce będzie następował stopniowy powrót do „wspólnoty węgla i stali”, czyli współpracy ograniczonej do sfery gospodarczej, a sama Unia pozostanie jedynie fasadą?

Obecnie nikt nie myśli jeszcze o rezygnowaniu z euro, bo wszyscy zajmują się walką z epidemią, ale po dojściu do normalności różne kraje znajdą się w różnym położeniu, bo skutki gospodarcze kryzysu nie będą wszędzie takie same. Kraje, które przejdą głębsze załamanie gospodarcze, znajdą się w trudniejszej sytuacji finansowej i wpadną w głębsze deficyty. Wówczas trudno będzie powrócić do dyscypliny finansowej, jakiej wymaga utrzymanie unii walutowej. Spowoduje to napięcia, które mogą doprowadzić do wyjścia niektórych krajów ze strefy euro. Zatem nie tyle sam brak solidarności w okresie pandemii, ile niejednakowe skutki kryzysu w różnych krajach mogą doprowadzić do rozkładu strefy euro. Solidarnej współpracy w niwelowaniu skutków kryzysu trudno się spodziewać w obliczu choćby obecnych kontrowersji w sprawie ewentualnej emisji tzw. korona-euroobligacji.

O rozpadzie samej Unii Europejskiej czy jej redukcji do „wspólnoty węgla i stali” trudno w tej chwili przesądzać, chociaż trzeba się liczyć z poważną jej transformacją. W warunkach ograniczenia globalizacji znaczenia nabiorą regionalne wspólnoty gospodarcze, ułatwiające współpracę gospodarczą, naukową i technologiczną; te funkcje UE mogą ulec nawet wzmocnieniu. Trudno natomiast jednoznacznie powiedzieć dzisiaj, co stanie się z mechanizmem integracji politycznej, ale wydaje się, że po przykrych doświadczeniach kryzysu pandemii zwycięży zasada subsydiarności i zwiększy się rola narodowych państw członkowskich. Tak czy inaczej, trajektorię ewolucji Unii Europejskiej po kryzysie wyznaczy zaostrzony konflikt między zwolennikami i przeciwnikami federalizacji.

Biorąc pod uwagę scenariusze szybkiego i powolnego wygasania pandemii, jak można by, optymistyczne i pesymistycznie, oszacować średnie tempo światowego przyspieszenia gospodarczego po depresji? Jak może kształtować się bezwzględnie i na tle innych krajów europejskich przyrost polskiego PKB w 2020 i 2021 roku?

Odbicie wzrostu gospodarczego po depresji będzie z pewnością różne w różnych krajach oraz zależne od dwóch czynników: głębokości depresji i szybkości wygasania pandemii. Tam, gdzie depresja była najgłębsza, możemy liczyć na większe odbicie w górę, chociaż bardziej rozłożone w czasie. W krajach o płytszej depresji odbicie będzie mniejsze, lecz szybsze. W scenariuszu szybkiego wygasania pandemii powrót do przedkryzysowego tempa wzrostu nastąpi szybciej, a w scenariuszu powolnego wygasania pandemii – siłą rzeczy wolniej. Nie jest wykluczone, a nawet bardzo prawdopodobne, że po depresji tempo wzrostu gospodarczego w wielu krajach nawet znacznie przekroczy poziomy sprzed kryzysu. Będzie to efekt odbudowy gospodarki podobny do obserwowanego w okresach powojennych, gdy dokonywała się rekonstrukcja zrujnowanej strony podażowej gospodarek.

Oczywiście kluczowym czynnikiem dla rozkładu tych procesów w czasie będzie moment wynalezienia leku i szczepionki na covid-19, co przełoży się na skutki podobne do zakończenia wojny. W tym kontekście Polska, jako kraj przechodzący stosunkowo łagodnie pandemię, pogrąży się w stosunkowo łagodnej depresji, ale też nie może liczyć na zbyt silne odbicie.

Prawdopodobnie przyrost polskiego PKB w 2020 roku będzie oscylował wokół zera lub kilkuprocentowego spadku, a w 2021 roku powróci od poziomów sprzed kryzysu, czyli 3–4 procent. Głębokość recesji będzie zależała od skuteczności przyjętej tarczy antykryzysowej, czyli rozmiarów środków pomocowych i sprawności administracji państwowej w rozdziale tych środków. Jednym ze spodziewanych skutków kryzysu jest wzrost bezrobocia; w celu jego ograniczenia zostały uruchomione specjalne instrumenty pomocowe. Pierwsze efekty są pocieszające; w pierwszym miesiącu kryzysu, w marcu, stopa bezrobocia rejestrowanego nie wzrosła, a nawet obniżyła się w stosunku do lutego. Oby tak było dalej.

Cały wywiad Adama Gnieweckiego z prof. Stanisławem Kubielasem, pt. „Krajobraz po bitwie”, znajduje się na s. 14 majowego „Kuriera WNET” nr 71/2020.

 


  • Do odwołania ograniczeń związanych z obowiązującym w Polsce stanem epidemii, „Kurier WNET” będzie można nabyć jedynie w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.

O wszelkich zmianach będziemy Państwa informować na naszym portalu i na antenie Radia Wnet.

Wywiad Adama Gnieweckiego z prof. Stanisławem Kubielasem, pt. „Krajobraz po bitwie”,” na s. 18 majowego „Kuriera WNET” nr 71/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego