Dzień 13. z 80 / Minister Elżbieta Rafalska: Przywrócenie wieku emerytalnego nie zagrozi budżetowi

Program 500 Plus jest realizowany, a ta niechęć, właściwie nienawiść, nie jest adresowana jedynie do nas, ale uderza we wszystkie polskie rodziny – powiedziała Elżbieta Rafalska, minister RPiPS.

– Po tej debacie żałowałam, że dałam się ponieść emocjom, bo to wszystko powinno być analizowane zupełnie na chłodno – wyznała Elżbieta Rafalska, minister rodziny, pracy i polityki społecznej. Rzekome dane, na które powoływała się Joanna Scheuring-Wielgus, posłanka Nowoczesnej, podczas niezwykle emocjonalnego wystąpienia w Sejmie w trakcie debaty przed głosowaniem zmian uszczelniających ustawę 500 Plus, „są nieprawdziwe” – podkreśliła Rafalska.

– Odniosę się chociażby do tego prowokacyjnego twierdzenia, jakoby dzieci rodziło się mniej, bo dzieci rodzi się więcej – sprostowała Rafalska. Przypomniała, że w pierwszym kwartale br. urodziło się 100 tysięcy dzieci, a niewielki spadek odnotowano tylko w kwietniu.

– Procesy tego typu nie są liczone w perspektywie miesiąca i ten wzrost, który zaczął się w Polsce w listopadzie 2016 roku, ciągle trwa – powiedziała minister rodziny, pracy i polityki społecznej w Poranku Wnet. Jej zdaniem efekty działania 500 Plus są zdecydowanie lepsze niż zakładali to jego twórcy.

– Wystąpienia takie, jak pani poseł, skutecznie ogień nienawiści wzniecają – zauważyła Rafalska, odnosząc się do wystąpienia Scheuring-Wielgus, jakie miało miejsce w ubiegły piątek, kiedy to posłanka Nowoczesnej, przywoływana do porządku przez marszałka Sejmu, histerycznie krzyczała z mównicy: „Pani nie reaguje, nie słyszy i przyzwala na mowę nienawiści Jarosława Kaczyńskiego, która sączy się od siedmiu lat 10-go każdego miesiąca!”.

Przypomnijmy, że opozycja przed wprowadzeniem programu 500 Plus ostrzegała PiS, że tego typu rozdawnictwo sprawi, że Polska zbankrutuje, a i tak nie przyniesie ono żadnych korzyści, jedynie długi, które będą zmuszone spłacać przyszłe pokolenia.

– Program 500 Plus jest realizowany, a ta niechęć, właściwie nienawiść, nie jest adresowana jedynie do nas, ale uderza we wszystkie polskie rodziny – zauważyła Rafalska. Jej zdaniem polskie rodziny są zdroworozsądkowe i wszelkie niesprawiedliwe i krzywdzące, przekłamane informacje potrafią ocenić. „Uważam, że opozycja traci na  tym”, przez „wypowiedzi takie, jak pani poseł, ci politycy po prostu się kompromitują”. Przypomniała, że Nowoczesna była zdecydowanym przeciwnikiem wprowadzenia 500 Plus.

– Gdyby ci politycy kiedykolwiek, w co nie wierzę, przejęli władzę, zapewne pierwsze, co by zrobili, to zlikwidowali 500 Plus – powiedziała Rafalska.

– Zmiany, które były głosowane w piątek, to nie tylko kwestie tzw. uszczelnienia 500 Plus, ale również te związane z opieką naprzemienną, kwestie informacyjne, zmiana terminu składania wniosków o przyznanie 500 Plus, rozwiązania związane z Kartą Dużej Rodziny – poinformowała minister. Zwróciła uwagę na to, że „zmienia się mechanizm podejścia do utraty uzyskiwania dochodu”, a także kwestie związane z obowiązkiem alimentacyjnym.[related id=”28516″]

– Liczyłam na to, że będzie to merytoryczna i sensowna dyskusja nad tym projektem i się kolejny raz przeliczyłam – mówiła Rafalska, wyraźnie rozczarowana poziomem dyskusji w Sejmie.

– Nie zapominajmy, że mamy bardzo dobrą sytuację gospodarczą, duży wzrost PKB, rosnące zatrudnienie – to wszystko ma wpływ na fundusze, które mi podlegają: ZUS, fundusz pracy, fundusz gwarantowanych świadczeń pracowniczych – powiedziała Rafalska. Podnosiła, że reforma przywracająca wiek emerytalny została dobrze przygotowana i skutki finansowe jej wprowadzenia zostały dobrze oszacowane i dlatego „nie stanowi to zagrożenia dla budżetu”.

– Proszę pamiętać, że przywrócenie wieku emerytalnego daje nam swobodę wyboru, a nie narzuca przymus pójścia na emeryturę – wskazała Rafalska, która uważa, że wiele osób skorzysta tylko na wprowadzonych rozwiązaniach prawnych.

– Jesteśmy przygotowani na to, że wszyscy skorzystają z możliwości, jakie daje przywrócenie wieku emerytalnego, takie mamy środki zarezerwowane w budżecie – powiedziała minister pracy i polityki socjalnej. Pochwaliła się, że dotacja budżetowa dla ZUS w 2016 roku była najmniejsza od 10 lat.

– Wyniki finansowe pokazują, że reforma ta jest wprowadzana w dobrym momencie – powiedziała Rafalska.  [related id=”28443″]

– Chyba trochę innego wystąpienia się spodziewałam. Nie sądziłam, że Trump jest tak znakomitym mówcą – powiedziała Rafalska, pytana o przemówienie Donalda Trumpa. Jej zdaniem prezydentowi USA skutecznie przyprawia się „pewną etykietę, kompletnie nie przystającą do tego, co zobaczyłam na żywo 6 lipca”. Tego dnia usłyszała, że ktoś, kto nie jest znakomitym mówcą, nie mógłby zostać prezydentem Stanów Zjednoczonych. Ujęło ją nie tylko konsekwentne odwoływanie się Trumpa do historii, ale również do wartości takich, jak silna rodzina, która, jak podkreślał Trump w przemówieniu, jest równie ważna jak silna gospodarka.

– Największa promocja, jakiej Polska mogła się doczekać w wykonaniu prezydenta Trumpa – oceniła Rafalska. Zauważyła, że my, Polacy, rzadko kiedy mamy odwagę, aby w taki sposób chwalić się swoją historią, a często zarzuca się nam zbytnią egzaltację i epatowanie historią.

Pytana o zamieszki w Hamburgu, zwróciła uwagę, że wszystko to działo się w kraju, który szczyci się swą demokracją, a do tłumienia rozruchów trzeba było tysięcy policjantów.

MoRo

Chcesz wysłuchać całego Poranka Wnet, kliknij tutaj.

Dzień 13. z 80/Poranek Wnet/Plan Morawieckiego daje dużą nadzieję przedsiębiorcom na rozwój i my ten rozwój już widzimy

GORZÓW WIELKOPOLSKI – 10.07 / Z mapy Gorzowa znikły takie przedsiębiorstwa, jak Ursus, Stilon, Silvana (…) To trzeba będzie odbudować – powiedział Augustyn Wiernicki, miejscowy przedsiębiorca.

– Plan Morawieckiego daje dużą nadzieję przedsiębiorcom na rozwój i my ten rozwój już widzimy – powiedział Augustyn Wiernicki, który stworzył przedsiębiorstwo Metalplast Meblopol w Gorzowie Wielkopolskim, funkcjonujące na rynku od 1982 roku i po dziś dzień pozostające firmą rodzinną.

– Pierwsze, co daje się odczuć, to wprowadzenie do gospodarki pieniędzy. Te ponad 20 miliardów złotych jest kołem napędowym polskiej gospodarki – powiedział Wiernicki. Jego zdaniem uruchomiło to już aktywność przedsiębiorców w regionie.

– Niestety z mapy Gorzowa znikły takie przedsiębiorstwa, jak Ursus, Stilon, Silvana; tutaj było przedsiębiorstwo, które zajmowało się budową mostów, czy fabryka domów. To trzeba będzie odbudować – powiedział Wiernicki, który uważa, że firmy upadły, bowiem gospodarka socjalistyczna zamiast ekonomią, kierowała się ideologią. Nie ma co do tego wątpliwości, że odbudowanie przedsiębiorstw będących lokomotywami ciągnącymi przedsiębiorczość w regionie przyczyni się do rozwoju Polski.

– Może w innej formie, może dysponować powinny inną techniką, ale wrócić powinny – podkreślał Wiernicki. Poinformował, że na terenie jest wielka firma chińska o zasięgu globalnym, która wybudowała ogromne hale – montownie monitorów, gdzie zatrudniani są głównie Ukraińcy. [related id=”28443″]

– Nie wiem, czy tam jest produkcja, ale na pewno składa się tam telewizory – mówił gość Poranka Wnet, który uważa, że jest to wielka produkcja, która daje „pewien obszar zagospodarowania ludzi bezrobotnych”, ale na pewno nie przyczynia się do rozwoju Polski.

– Z mojej firmy kilka osób wyjechało do Anglii i Irlandii. Dzisiaj mamy sygnały, że osoby te chcą wrócić, pytają się, czy przyjmę je do pracy – powiedział Wiernicki, który w PRL-u rozpoczynał własną działalność od kiosku Ruchu, gdy został zwolniony po ogłoszeniu stanu wojennego ze swej funkcji dyrektora dużych zakładów w Gorzowie, ze względu na to, że nie należał do PZPR-u.

– Razem z księdzem Władysławem Pawlikiem wymyśliliśmy sobie, a potem założyliśmy malutką stołówkę, i tak powstała ogromna organizacja charytatywna – wspominał początki swojej działalności społecznej Wiernicki, który ma „wielki dług u Pana Boga”, że mu się udało „jakoś z tego bałaganu i kłopotu wybrnąć”.

Magister inż. Augustyn Wiernicki jest współzałożycielem Stowarzyszenia Pomocy Bliźniemu im. Brata Krystyna i przewodniczącym jego zarządu. Od początku jego istnienia nieodpłatnie, z pełnym poświęceniem, pełni funkcję prezesa stowarzyszenia. Społecznik, a w latach 2006-10 radny miasta Gorzowa Wielkopolskiego.

MoRo

Chcesz wysłuchać całego Poranka Wnet, kliknij tutaj.

Dzień 13. z 80 / Poranek Wnet / Szef lubuskiej SP: Katedra była na ostatnim miejscu, jeśli chodzi o ryzyko pożaru

GORZÓW WIELKOPOLSKI – 10.07 – Skrajne warunki pracy dla strażaków, temperatury pod kopułą sięgały 300 st. C – powiedział brygadier Sławomir Klusek, dowodzący akcją ratunkową podczas pożaru katedry.

– Totalne zaskoczenie, ponieważ gdybyśmy mieli wymieniać obiekty, biorąc pod uwagę skalę ryzyka, to myślę, że katedra byłaby na jednym z ostatnich miejsc – powiedział gość Krzysztofa Skowrońskiego. Jego zdaniem był to bardzo trudny pożar. Zwrócił uwagę na fakt, że sama konstrukcja wieży powoduje, iż od samego początku pożar rozwija się tak jak w kominie, czyli powoduje bardzo szybkie nagrzanie się do wysokich temperatur całej konstrukcji. Podkreślił, że strażacy musieli początkowo ograniczać swoje działania ze względu na duże zadymienie.[related id=”27407″]

– Skrajne warunki pracy dla strażaków – temperatury pod kopułą dochodziły do 300 stopni Celsjusza – powiedział brygadier, który dowodził akcją. Głównym dylematem podczas pożaru gorzowskiej katedry była dla niego kwestia, czy otwierać kopułę, czy nie.

– Wewnątrz wieży pracowało maksymalnie sześciu ludzi – poinformował szef lubuskiej straży, który zwrócił uwagę na to, że niemal wszystkie działania były prowadzone z zewnątrz za pomocą sprzętu wysokościowego, którego użycie wiąże się z wieloma ograniczeniami.

– Były dwa momenty kryzysowe tego pożaru. Pierwszy, gdy zaczęła się przechylać wieża – powiedział dowodzący akcją ratunkową brygadier Klusek, który najbardziej obawiał się upadku z takiej wysokości rozgrzanego do czerwoności dzwonu, ważącego około 0,5 tony wraz z oprzyrządowaniem, co „mogło spowodować przechylenie się i upadek całej wieży”.

– Cały problem polegał na tym, że ta większa kopuła, która nie jest jeszcze zdemontowana, była rozgrzana do czerwoności i wylaliśmy hektolitry wody, by ją utrzymać w stabilności konstrukcyjnej – powiedział komendant Klusek. Kluczowe okazały się dla niego informacje dotyczące solidności konstrukcji, bowiem dzięki temu mógł wprowadzić do wieży dodatkowy strumień piany gaśniczej i ustabilizować sytuację.

– Gdyby ta wieża upadła, skutki byłyby nieprzewidywalne, dlatego w pewnym momencie, gdy realne było takie zagrożenie, w okolicach wieży byli tylko operatorzy maszyn gaszących – poinformował dowodzący akcją ratunkową, który przyznał, że ryzykowali tutaj bardzo dużo.

– Drugim newralgicznym momentem była chwila, gdy już myśleliśmy, że pożar został opanowany; nagle został uszkodzony 55-metrowy podnośnik, który przyjechał do nas ze Szczecina – powiedział gość Poranka Wnet.

– Tak naprawdę sytuacja była trudna do samego rana, bowiem mieliśmy do czynienia z bardzo wysuszonym drewnem, nażywicowanym – stwierdził komendant lubuskiej straży. Rankiem, gdy strażacy przegrupowywali siły, był moment, gdy pożar znów zaczął się rozwijać, ale na szczęście udało się strażakom szybko go opanować.[related id=”28443″]

Starszy bryg. Sławomir Klusek 30 marca 2016 roku został lubuskim komendantem wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej. Służbę w pożarnictwie rozpoczął w 1989 r., podejmując naukę jako podchorąży w Szkole Głównej Służby Pożarniczej w Warszawie. W roku 1994, po ukończeniu szkoły i uzyskaniu tytułu magistra inżyniera pożarnictwa w specjalności taktyczno-dowódczej, rozpoczął pracę jako oficer Wydziału Operacyjnego w Komendzie Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Gorzowie Wlkp., gdzie zdobywał kolejne szczeble zawodowej kariery: w 1998 mianowany na stanowisko zastępcy naczelnika wydziału operacyjnego, w 2005 został naczelnikiem tego wydziału, a w 2014 powołano go na zastępcę komendanta wojewódzkiego PSP woj. lubuskiego.

Wielokrotnie nagradzany i wyróżniany, m.in.: brązową i srebrną odznaką „Zasłużony dla ochrony przeciwpożarowej”, odznaką „Zasłużony dla rolnictwa”, brązowym, srebrnym i złotym medalem „Za zasługi dla pożarnictwa”, brązowym, srebrnym i złotym medalem „Za zasługi dla obronności kraju”, srebrnym medalem „Za długoletnią służbę”, brązowym, srebrnym i złotym Krzyżem Zasługi, Krzyżem Zasługi za dzielność (Oprac za www.straz.gorzow.pl).

MoRo

Chcesz wysłuchać całego Poranka Wnet, kliknij tutaj.

Dzień 13. z 80 / Gorzów Wielkopolski / Ksiądz Zbigniew Kobus: Ośmielam się prosić o wsparcie dla odbudowy wieży

Ośmielam się prosić o wsparcie dla odbudowy wieży, bowiem do tej pory nie możemy wejść do naszego kościoła. Równie ważne jest wsparcie duchowe i modlitwa – powiedział proboszcz gorzowskiej katedry.

 

To są dramatyczne chwile, które głęboko zapadły w moim sercu – powiedział ks. Zbigniew Kobus, proboszcz gorzowskiej katedry, który bardzo mocno przeżył niedawny pożar wieży świątyni. „Chciałbym, żeby to był tylko sen” – zwierzył się gość Krzysztofa Skowrońskiego, który dowiedział się o pożarze o 18.30, gdy zadzwonili do niego jego współpracownicy.[related id=”28460″] W czasie, gdy wybuchł pożar, trwała msza święta, „jak każdego dnia o 18.00”.

– Pożar zastał nas w środku mszy świętej – powiedział ks. Kobus. Po modlitwie wiernych ludzie z zewnątrz dali znać o pożarze wieży. Obecni na mszy rozpoczęli wynoszenie sprzętów z kościoła.

– Przed kościołem byłem około 20.00. Nad wieżą unosiły się kłęby dymu. Wówczas trwała już od jakiegoś czasu ewakuacja sprzętów z katedry – powiedział  proboszcz. – W tym czasie strażacy uwijali się wokół katedry. Akcja gaszenia zakończyła się około godziny 17.00 następnego dnia.

Pożar wybuchł na poziomie zegara i dlatego dostęp dla jednostek ratowniczych był bardzo utrudniony. Duże zadymienie, wysoka temperatura, wąskie schody – z takimi problemami musiały się zmierzyć jednostki straży pożarnej, które ratowały gorzowską katedrę.

– Jeszcze nie dotarłem do szczytu wieży, udało mi się wejść jedynie na wysokość empory organowej, a więc na pierwszy poziomo – powiedział proboszcz Kobus.

Zniszczenia, jakie do tej pory widział, wynikają z zalania wodą i innymi środkami gaśniczymi. Zniszczenia wyższych partii wieży zna proboszcz jedynie z dokumentacji strażaków.[related id=”27407″]

Są one ponoć „jedynie nadpalone”. Proboszcz poinformował, że konieczna będzie naprawa kopuły, która w pewnym momencie pożaru była rozgrzana do czerwoności, a także zdemontowanie iglicy i hełmu.

– Potrzebna jest szybka akcja mająca na celu zabezpieczenie tego, co zostało z wieży, ze względu na otoczenie, w tym samą katedrę – powiedział gość Poranka. Po dziś dzień w katedrze nie mogą odbywać się msze święte, bowiem dokonywane są ekspertyzy i trwa ustalanie przyczyn pożaru.

Historia gorzowskiej katedry

Katedra w Gorzowie została konsekrowana w 1303 roku. Zbudowano ją zgodnie z założeniami tradycji chrześcijańskiej.

– Prace nad nią rozpoczęto już w 1250 roku, a zakończono budowę w 1297 roku – powiedział słuchaczom Poranka Wnet ks. Kobus.

Prezbiterium musiało być zwrócone ku wschodowi, skąd w dniu Sądu Ostatecznego przybędzie Chrystus, główne wejście natomiast znajdowało się zawsze od zachodu, naprzeciw głównego ołtarza.

Jest to budowla gotycka zbudowana z palonej cegły jako budowla halowa, mająca trzy nawy.

Pierwotny kształt kościoła zmienił się w nieznaczny sposób. W XV w. dobudowano prezbiterium, a w XVII w. hełm na wieży południowej, w barokowym stylu. [related id=”28443″]Bardziej znaczące zmiany w strukturze świątyni miały miejsce w jej wnętrzu. Pierwotnie liczba ołtarzy w świątyni wynosiła siedemnaście. Postulaty zwolenników reformacji doprowadziły do likwidacji szesnastu z nich. Z czasów średniowiecznych pozostały zaledwie nieliczne rzeźby. Od końca XVI w. była to świątynia luterańska.

Kościół ustanowiono katedrą 12 grudnia 1945 i zaczął pełnić rolę martyrium. Znajdują się tam groby m.in. biskupów: Wilhelma Pluty i Teodora Benscha. W 1997 roku wizytę w katedrze złożył Jan Paweł II, modlił się wówczas przy grobie bpa Wilhelma Pluty.

Najcenniejszym elementem wyposażenia katedry jest renesansowo-manierystyczny ołtarz główny w formie tryptyku (pierwotnie poliptyku) z ok. 1600 r. W predelli ołtarza przedstawiona została scena Ostatniej Wieczerzy, powyżej scena Ukrzyżowania, a w zwieńczeniu rzadko spotykana scena z Jonaszem w paszczy wieloryba. Skrzydła boczne zawierają figury Dwunastu Apostołów pochodzące z wcześniejszego ołtarza.

Najstarszym, piętnastowiecznym elementem wyposażenia świątyni jest późnogotycka Grupa Ukrzyżowania usytuowana na belce tęczowej. W katedrze znajduje się obraz Wniebowzięcie Matki Boskiej z kościoła Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny w Buczaczu.

– Pożar katedry miał miejsce w jego historii kilka razy. Najpoważniejszy w XVII wieku, na skutek zaprószenia ognia przez dzwonnika, który zamieszkiwał kondygnacje wieży kościoła – powiedział proboszcz gorzowskiej katedry. Wówczas dokonano przebudowy wieży i między innymi nałożono hełm, który bardzo ucierpiał w wyniku ostatniego pożaru.

MoRo

 

Wszyscy, którzy pragną wesprzeć dzieło odbudowy zniszczonej na skutek pożaru katedry gorzowskiej, mogą dokonywać wpłat na rachunk bankowy: 25 1020 1954 0000 7102 0069 8399
(rachunek gorzowskiej parafii katedralnej)
W tytule przelewu należy umieścić dopisek „Katedra”.

 

Chcesz wysłuchać całego Poranka Wnet, kliknij tutaj.

Słowo pasterskie biskupa zielonogórsko-gorzowskiego w związku z pożarem katedry gorzowskiej: „Pokornie proszę o pomoc”

W związku z pożarem katedry gorzowskiej 1 lipca biskup zielonogórsko-gorzowski Tadeusz Lityński zwrócił się z pokorną prośbą do „wszystkich ludzi dobrej woli o solidarność i pomoc w jej odbudowie”.

Umiłowani Diecezjanie,

w najnowszą historię naszej diecezjalnej rodziny wpisują się wydarzenia radosne, do których niewątpliwie zaliczamy wizytę w Gorzowie Wielkopolskim Świętego Jana Pawła II przed dwudziestu laty. Ojciec Święty zachęcał nas wówczas do czytelnego świadectwa wiary na wzór Pierwszych Męczenników Polski. Przypomniał nam także ogromne dziedzictwo historyczne i kulturowe naszych ziem, a na końcu spotkania powiedział: „Dziękuję Bożej Opatrzności za spotkanie w Gorzowie”.

Nasze wspólne doświadczenia obejmują też wydarzenia bolesne, do których niewątpliwie zaliczamy pożar katedry gorzowskiej pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, który miał miejsce w sobotę 1 lipca 2017 r. Ta smutna data wpisuje się w historię miasta i diecezji na zawsze.

Jako ludzie wiary nie zaczynamy od liczenia strat, ale tak jak św. Jan Paweł II, zwracamy się w stronę Bożej Opatrzności, by podziękować za ocalenie najważniejszej świątyni w naszej diecezji, która gromadzi wiernych w szczególnych chwilach dla Kościoła i Ojczyzny. Niech Boża Opatrzność prowadzi nas drogami nadziei, byśmy odbudowując to, co materialne, potrafili umocnić to, co duchowe i uwielbiać naszego Pana i Stwórcę.

Jako rodzina diecezjalna, która w tych dniach tak bardzo czuje się wspólnotą, dziękujemy za odwagę i poświęcenie wszystkim strażakom, słusznie nazywanym od początku akcji bohaterami, policjantom, funkcjonariuszom Straży Miejskiej oraz pracownikom innych służb, władzom rządowym, samorządowym, dziennikarzom i mieszkańcom Gorzowa, spontanicznie spieszącym na ratunek. Wdzięczność należy się proboszczowi katedry i całej wspólnocie parafii. Z kraju i zza granicy docierają do nas zapewnienia o modlitwie, wyrazy solidarności i deklaracje konkretnego wsparcia. Wam wszystkim dziękujemy za wrażliwość serca i pocieszenie w tych trudnych chwilach.[related id=28476]

Pożar katedry przyszedł niespodziewanie, ale zarazem w momencie duchowego umocnienia. Przez cały miniony miesiąc zwracaliśmy się w stronę Najświętszego Serca Jezusa, a 18 czerwca zgromadziliśmy się w Rokitnie na uroczystości ku czci Patronki Diecezji – Matki Bożej Cierpliwie Słuchającej. Dzisiejsza Ewangelia przypomina nam o cichości i pokorze Serca Jezusa, a słowa Zbawiciela stają się dla nas wyjątkowym pocieszeniem: „Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię”.

Niosąc dziś do ołtarza wszystkie trudy i obciążenia codziennego życia, zanurzając w tym Najświętszym Sercu czas wakacji i urlopów, dołóżmy tę wspólną intencję błagalną o szybkie odbudowanie świątyni katedralnej w Gorzowie Wielkopolskim i o umocnienie w wierze dla całej Diecezji Zielonogórsko-Gorzowskiej.

Dzisiejsze Słowo Boże jest wołaniem o pokój, o życie według ducha. Nasz Pan Jezus Chrystus wieści światu prawdziwy pokój, który osiąga się jedynie wtedy, gdy człowiek świadomie i dobrowolnie poddaje się władaniu Króla pokoju. On stale wzywa wszystkich ludzi dobrej woli, aby zapatrzyli się w Niego i uczyli się cichości i pokory serca, które niosą światu ukojenie i stwarzają podstawę do zaprowadzenia prawdziwego pokoju.

Cichość lub łagodność stanowi niezwykle trudną do osiągnięcia cechę człowieka, ale jednocześnie wprowadza bardzo skuteczne uspokojenie we wzajemnym obcowaniu ludzi. Jej źródłem jest bogate wnętrze człowieka, który nawiązał ścisłą łączność z Chrystusem. Nie da się jej osiągnąć bez pokory serca, która odrzuca daleko od siebie chęć wynoszenia się ponad drugich, czy tym bardziej świadomego szkodzenia bliźnim.

Jakże dzisiaj potrzeba takiej postawy w naszej Ojczyźnie, na naszej ziemi, bowiem zawładnęła nami wzajemna rywalizacja i niechęć, a nawet wrogość. Zwróćmy się zatem do Tego, który pociesza nas w najtrudniejszych chwilach życia doczesnego, byśmy – niosąc Jego pokój – nie ustawali w pielgrzymce do wieczności. Na tej drodze przez wieki ważne miejsce zajmuje nasza katedra z jej bogactwem modlitwy i otrzymywanego w niej błogosławieństwa.

W mojej pamięci przywołuję dziś doniosłe chwile, które przeżywaliśmy w tym roku w gorzowskiej katedrze. Należą do nich obchody Triduum Paschalnego, wydarzenia patriotyczne, święcenia kapłańskie. Ale ze szczególnym wzruszeniem wspominam dzień 13 maja, w którym katedra była wypełniona wiernymi po brzegi. To wówczas nasze miasto zawierzyliśmy na nowo Niepokalanemu Sercu Maryi. Siostry i Bracia, czyż to zwycięstwo w czasie próby dla płonącego serca miasta nie przyszło przez Maryję?

Spójrzmy na historię obiektu sakralnego, który wspólnymi siłami uratowaliśmy i pragniemy przywrócić mu należne piękno. Gorzowska świątynia pw. Wniebowzięcia NMP jest najstarszą budowlą w mieście. Została wzniesiona w drugiej połowie XIII w. Uroczystej konsekracji kościoła dokonał w 1303 r. biskup kamieński Henryk Wacholtz. Po II wojnie światowej świątynia stała się katedrą dla nowo utworzonej Administracji Apostolskiej Kamieńskiej, Lubuskiej i Prałatury Pilskiej.[related id=28468]

Po wzniesieniu nowego ołtarza głównego 9 września 1962 r. katedrę konsekrował bp Wilhelm Pluta. Biały krzyż przy gorzowskiej katedrze przypomina nam okres intensywnej modlitwy i zmagań o ludzką godność i wolność Ojczyzny w czasach zniewolenia. Ten krzyż to symbol solidarności ludzi wierzących w Boga i jednocześnie wierzących w to, że Polska może być krajem wolnym. Pamiętający tamte czasy wiedzą dobrze, że nie tylko krzyż przyległy do ścian najstarszej gorzowskiej świątyni, ale cała katedra jest dla mieszkańców Gorzowa, a zwłaszcza dla ludzi pracy, symbolem solidarności i wiary w prawdziwą wolność.

W jednym z komentarzy medialnych po pożarze katedry pojawiły się takie słowa: „We współczesnej historii (katedra) zajmuje szczególną rolę. W życiu mieszkańców jest miejscem chrztu, pierwszej komunii św., bierzmowania, ślubowania wierności i miłości małżeńskiej, ślubowania wierności i posługi w sakramencie kapłaństwa, święceń biskupich, rekolekcji, dni kultury chrześcijańskiej, modlitwy i pamięci o zmarłych, modlitwy w intencji ważnych wydarzeń w historii naszej Ojczyzny oraz Narodu Polskiego, miasta Gorzowa, regionu i diecezji, a także pogranicza polsko-niemieckiego”.

Ze względu na tak ważną rolę kościoła katedralnego dla całej diecezji i regionu pokornie proszę wszystkich ludzi dobrej woli o solidarność z katedrą gorzowską i pomoc w jej odbudowie po tragicznym pożarze. Trwajmy też na modlitwie, byśmy podejmując wysiłek przywracania piękna tej świątyni, byli dalecy od postawy budowniczych wieży Babel, którym zabrakło porozumienia.

Niech wieża katedry gorzowskiej będzie symbolem solidarności, współpracy, stawania ponad podziałami w trosce o szybkie zakończenie niezbędnych prac. W tym miejscu warto przywołać zawołanie spoczywającego w katedrze sługi Bożego bpa Wilhelma Pluty: „Ut omnes unum sint” – „Aby wszyscy byli jedno”.

Jako rodzina diecezjalna trwajmy w jedności, solidaryzując się z Gorzowem Wielkopolskim, a zwłaszcza z parafią katedralną. Módlmy się o siły dla tych, których czeka ciężka praca przy odbudowie. Na koniec pokornie proszę o materialne wsparcie na rzecz katedry gorzowskiej. Jest to swoiste świadectwo wiary, które najpierw przed wiekami złożyli na tej ziemi nasi przodkowie, wznosząc tę świątynię i troszcząc się o nią.

My dajemy dziś świadectwo, że to dziedzictwo odbudujemy i przekażemy odnowione dla następnych pokoleń. Dlatego proszę o wsparcie katedry w dzisiejszej zbiórce.

Na stronie internetowej diecezji, w mediach i na rozdawanych dziś ulotkach zostały też zamieszczone numery kont, na które można składać ofiary. Natomiast w najbliższym czasie rozpocznie się dystrybucja cegiełek, z których dochód będzie przeznaczony na odbudowę gorzowskiej katedry. Zwracam się do osób indywidualnych i poszczególnych instytucji o hojność serca.

Za wszystkich ofiarodawców będą odprawiane msze św. w naszych diecezjalnych sanktuariach. W ten sposób chcemy pamiętać o  dobroczyńcach zniszczonej świątyni.

Ufam, że wspólnymi siłami, a nade wszystko z Bożą pomocą, gorzowska katedra odzyska swój blask: „Bramy Jerozolimy będą odbudowane, […] rozbrzmiewać będą pieśniami wesela, a wszystkie jej domy zawołają: «Alleluja, niech będzie uwielbiony Bóg Izraela!»” (Tb 13, 17.18).

Zawierzam Was opiece Matki Bożej Cierpliwie Słuchającej z Rokitna i z serca błogosławię.

+ Tadeusz Lityński
Biskup Zielonogórsko-Gorzowski

10.07 / 80 dni / Dzień 13 / Poranek WNET z Gorzowa Wielkopolskiego spod zniszczonej na skutek pożaru katedry

Cztery lata temu Poranek WNET ominął Gorzów Wlkp., ale nagraliśmy rozmowę z gorzowianinem Augustynem Wiernickim, założycielem Stowarzyszenia Pomocy Bliźniemu im. Brata Krystyna.

Na Poranek WNET z Gorzowa Wielkopolskiego Krzysztof Skowroński zapraszał na Facebooku:

Goście Poranka WNET:

Elżbieta Rafalska – Minister Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej;

Dr Sławomir Ozdyk – ekspert ds. bezpieczeństwa, specjalista od ekstremizmu islamskiego

Ks. Zbigniew Kobus – proboszcz gorzowskiej katedry;

Władysław Dajczak – wojewoda lubuski;

Augustyn Wiernicki – przewodniczący zarządu Stowarzyszenia Pomocy Bliźniemu im. Brata Krystyna;

Sławomir Klusek – lubuski Komendant Wojewódzki Państwowej Straży Pożarnej;

Ks. Andrzej Szewciw.


Prowadzący: Krzysztof Skowroński

Wydawca: Lech Rustecki

Realizator: Karol Smyk

Wydawca techniczny: Luiza Komorowska


Część pierwsza:

Ks. Zbigniew Kobus o pożarze katedry w Gorzowie Wielkopolskim, który miał miejsce 1 lipca bieżącego roku.

Wszyscy, którzy pragną wesprzeć dzieło odbudowy zniszczonej na skutek pożaru katedry gorzowskiej, mogą dokonywać wpłat na następujący rachunk bankowy: 25 1020 1954 0000 7102 0069 8399
(rachunek gorzowskiej parafii katedralnej)
W tytule przelewu należy umieścić dopisek „Katedra”.

Dr Sławomir Ozdyk o zamieszkach w Hamburgu, które zostały wywołane przez środowiska lewackie. Zamieszki te były bardzo poważne, dobrze zorganizowane i wyjątkowo brutalne.

 

Część druga:

Augustyn Wiernicki o polskich przedsiębiorstwach i gospodarce oraz o działalności charytatywnej.

Ks. Zbigniew Kobus o Stowarzyszeniu Pomocy Bliźniemu im. Brata Krystyna.

Serwis informacyjny Radia Warszawa i słup ogłoszeniowy Radia Wnet.

 

Część trzecia:

Elżbieta Rafalska o Katedrze Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Gorzowie Wielkopolskim, a także o uszczelnieniu projektu 500+ i systemie emerytalnym.

 

Część czwarta:

Sławomir Klusek i Władysław Dajczak wspominają dzień pożaru katedry gorzowskiej. Komendant mówił też o konstrukcji katedry i akcji ratunkowej, jaką przeprowadzili strażacy. Wojewoda o możliwościach rozwoju Gorzowa Wielkopolskiego.


Posłuchaj całego Poranka Wnet:

 

Szef Kancelarii Prezydenta RP Krzysztof Szczerski: Walczymy o realne partnerstwo ze Stanami Zjednoczonymi

Prezydent swoją pracę wykonał w postaci tego „dużego otwarcia”. Teraz czas na realizację konkretów. Memorandum na system Patriot to pierwszy krok (…) za nim pójdą następne – powiedział gość WNET.FM

– Rozmowa prezydenta Trumpa z prezydentem Andrzejem Dudą trwała dłużej niż przewidywał to protokół – poinformował Krzysztof Szczerski, który ujawnił, że Donald Trump chciał poznać opinię Polski o wielu kwestiach, między innymi gospodarczych i bezpieczeństwa regionalnego. Prezydent USA był ciekaw, jakie zagrożenia dla współczesnego świata postrzega Warszawa jako główne. Sondował, w jakich sprawach Polska może okazać się jego sprzymierzeńcem.

– Wizyta Trumpa w Polsce to wydarzenie ogromnej wagi. Nie ulega wątpliwości, że miało ono duże znaczenie dla pozycji i prestiżu Polski na arenie międzynarodowej – powiedział szef kancelarii prezydenta. Jego zdaniem to niewątpliwy sukces prezydenta Andrzeja Dudy, że prezydent Stanów Zjednoczonych przyjechał na jego zaproszenie nie z powodu jakiejś rocznicy czy spotkania cyklicznego.[related id=”28225″]

Szczerski stwierdził, że teraz nad efektami wizyty Trumpa w Polsce muszą popracować rządy i administracje, bowiem to było dopiero otwarcie. Polska strona przekazała Trumpowi – na tym początkowym etapie kształtowania się zagranicznej polityki amerykańskiej – opcje i możliwości rozbudowania partnerstwa polsko-amerykańskiego.

– Przede wszystkim uczynienia go partnerstwem realnym – w zakresie energetyki, gospodarki, a przede wszystkim bezpieczeństwa, polityki międzynarodowej w naszym regionie, ale także w skali globalnej. Od przyszłego roku będziemy członkiem Rady Bezpieczeństwa ONZ razem ze Stanami Zjednoczonymi – powiedział minister Szczerski. Dla niego praca nad efektami warszawskiego szczytu będzie jeszcze trwała, bowiem dopiero teraz ruszy ona na niższym [related id=”28287″]szczeblu i zagospodaruje możliwości, które dała ta wizyta.

– Prezydent swoją pracę wykonał – w postaci tego „dużego otwarcia”; teraz czas na konkrety. Memorandum na system Patiot to pierwszy krok i został już postawiony. W najbliższych miesiącach pójdą za nim następne w postaci umów między spółkami – powiedział szef prezydenckiej kancelarii. Jego zdaniem efekty tej wizyty są w rękach rządu, spółek, które muszą sobie wynegocjować kontrakty. Jak podkreślił Szczerski, prezydent Duda uważa, że realizacja partnerstwa z USA musi być dokonana na „zasadzie obustronnej korzyści”.

– Udowodniliśmy, że Polska jest w stanie wysiłkiem dyplomacji zorganizować spotkanie 12 państw naszego regionu z prezydentem USA, bo mieliśmy taką wizję. To wzbudziło ogromny respekt na arenie międzynarodowej – powiedział Szczerski.

– Przesłanie Trumpa jest bardzo mocne, bo wyraźnie mówi, że chce on odbudować Zachód jako wspólnotę cywilizacji z jednej strony opartej na wolności i suwerenności narodów i ludzi, a z drugiej – na wartościach takich, jak rodzina, wiara, kultura i tradycja. To dokładnie taka sama wizja, jaką reprezentują dzisiaj polskie władze – powiedział prezydencki minister.

W takim świecie Polska ma bardzo istotną rolę do odegrania – jak uważa Krzysztof Szczerski. Twierdzi, że Trump chce odbudowy świata bezpiecznego i uporządkowanego jako alternatywy dla dzisiejszego chaosu i ciągłych niebezpieczeństw, postmodernizmu i świata bez Boga, gdzie liczy się tylko pieniądz, siła, brutalność i bezczelność.[related id=”28162″]

– Świat konserwatywnych wolności i wartości, które są dla Polski ważne, często był obśmiewany w prasie, w której pisano: „wy macie wartości, my mamy pieniądze” – zauważył Szczerski. Wyznał, że dla niego osobiście bardzo ważne było to, że udało się wprowadzić do spotkania par prezydenckich również element formalny, jakim było złożenie wieńców pod Pomnikiem Powstańców Warszawskich.

– To był formalny hołd oddany przez prezydentów amerykańskiego i polskiego powstańcom warszawskim, który pokazał uniwersalny charakter polskiej historii, co podkreślił jeszcze Trump w swoim wystąpieniu – powiedział Szczerski.

MoRo

Chcesz wysłuchać całego Poranka Wnet, kliknij tutaj

 

Poranek WNET/7.07/ Andrzej Strzeboński/ Na pochylni Wulkan Stoczni Szczecińskiej leży stępka pod budowę polskiego promu

Decyzją polityczną zlikwidowano stocznię i taką decyzją trzeba było ją przywrócić. Pamiętam słowa Jarosława Kaczyńskiego: jak dojdziemy do władzy, to tę kłódkę z bramy zerwiemy i stocznię uruchomimy.

Andrzej Strzeboński zaprosił Radio Wnet na rozmowę na suwnicę, 100 metrów nad Szczecińskim Parkiem Przemysłowym, którego jest prezesem.

Andrzej Strzeboński jest świadom kosztów budowy takiej stoczni – brał udział w takim przedsięwzięciu w 2000 r., jako dyrektor techniczny, ze swoim zespołem; odtwarza także stocznię dzisiaj. Według niego wartość odtworzeniowa stoczni, jak to określił: od piasku na nowo, tej dzisiejszej, która ma zdolność 180 tys. ton wyprodukowania i sprzedaży, wynosi 4,5 mld zł. Zastanawiające jego zdaniem jest to, że państwo wydało przed laty 5 mld zł bez żadnego skutku. Utopienie tych miliardów bez widocznego efektu mogło być powodem decyzji Brukseli o nieprzyznaniu pomocy unijnej stoczni, co ostatecznie spowodowało jej upadek.

Zapytany o to, co państwo musiałoby zrobić, żeby spełnił swoje marzenia o stoczni, gość Poranka Wnet odpowiedział, że państwo podjęło takie działanie. Była nim polityczna decyzja o odbudowie stoczni, na którą i on, i pracownicy stoczni czekali od lat.[related id=28162]

– Decyzją polityczną zlikwidowano stocznię i taką decyzją trzeba było ją przywrócić. Pamiętam wystąpienie w 2011 r. Jarosława Kaczyńskiego przed stocznią, w którym powiedział: jak dojedziemy do władzy, to tę kłódkę z bramy zerwiemy i stocznię uruchomimy.

Drugim ważnym działaniem było zaangażowanie przez Szczecin własnych środków do ponownego uruchomienia stoczni. – To, co dziś widzimy, powstało bez grosza ze strony państwa. Od państwa oczekujemy wsparcia w postaci doinwestowania. Taką deklarację złożył obecny właściciel stoczni, Fundusz Inwestycyjny Mars – że w ciągu 18 miesięcy przywróci jej pełne możliwości produkcyjne. Mają być to środki wyłącznie inwestycyjne.

Na razie i SPP, i stocznia Gryfia, i stocznia Nauta mają właściciela – to ww. fundusz Mars, który dopiero ma stać się także inwestorem.

– Te miejsca czekają na pieniądze, które pozwolą na rozpoczęcie budowy statków. Mars podjął konsolidację branży okrętowej, żeby ją wzmocnić. Chce być aktywny poprzez inwestowanie środków na rozwój. Naszą zaś rolą jest generowanie wartości dodanej, również na rozwój. Fundusz dzięki inwestycjom może spowodować przyspieszenie odtworzenia i pełnego uruchomienia naszych firm.

Pytany o to, co musi się zdarzyć, aby Szczeciński Park Przemysłowy stał się godny nazwy przywróconej mu przez powieszenie na bramie historycznej tablicy „Stocznia Szczecińska”, prezes Strzeboński powiedział, że jego zdaniem to już stało się faktem.

Ze studia na suwnicy widoczna jest pochylnia Wulkan, a na niej stępka. Jest to pierwsza sekcja, tzw. denna promu, którą położyła stocznia Gryfia jako kontraktor PŻB.

– Ta stępka rozpoczyna pewien proces – powiedział prezes Strzeboński – proces budowy promu dla polskiego armatora, którym jest PŻB. To jest wydarzenie przełomowe, o kapitalnym znaczeniu. Po latach wreszcie budujemy duże statki, polski armator uzbraja swoją flotę w nowy statek.[related id=28215]

– Teraz w parku pracują prywatne spółki; przy nabrzeżu stoi zwodowany niedawno kuter. Te firmy budują małą flotę, a my w tym współuczestniczymy, świadczymy im obróbkę, cięcie, gięcie, całą logistykę, technologiczne know-how.

– W kwietniu ub. roku mówiłem o wizji uruchomienia tej stoczni, dzisiaj już mówimy o fakcie. Stocznia została przywrócona do życia i naszym zadaniem w Szczecińskim Parku Przemysłowym i Stoczni Szczecińskiej było i jest odtworzenie tej stoczni na poziomie światowym, żebyśmy mogli śmiało zająć to samo miejsce, co przed laty: piąte w świecie, pierwsze w Europie.

O historii upadłości Stoczni Szczecińskiej, o perspektywach współpracy z zakładami Cegielskiego w Poznaniu, gdzie powstają silniki okrętowe, można posłuchać w drugiej części dzisiejszego Poranka Wnet.

Poranek WNET/7.07/Andrzej Strzeboński/ Stocznia Szczecińska wróci do czołówki światowej: 5. na świecie, 1. w Europie

46 hektarów zdewastowanego terenu z kilkuset tonami złomu odzyska dawną świetność. Dzisiaj spółki Szczecińskiego Konsorcjum Okrętowego pracują na tych obiektach – technologicznie czynnych i aktywnych.

W studiu radiowym na suwnicy, 100 m ponad terenem Szczecińskiego Parku Przemysłowego, dawnej Stoczni Szczecińskiej, Krzysztof Skowroński rozmawia z prezesem Parku, Andrzejem Strzebońskim.

Na bramę Parku powróciła tablica z napisem „Stocznia Szczecińska”. Jak mówi Andrzej Strzeboński, jest to oryginalna, historyczna tablica – ta sama, która została zdjęta trzy lata temu, kiedy zlikwidowano stocznię, a rok temu przywrócona decyzją nowego zarządu na dawne miejsce. Pracownicy stoczni przechowali tę tablicę w piwnicy, wbrew nakazowi jej zezłomowania.

– Nazwa „Stocznia Szczecińska” ma 69 lat. Ludzie są do niej przywiązani. Przechowali tablicę, wierząc, że wrócą do pracy w tym miejscu. To nie tylko miejsce pracy, tutaj jest ich serce; o stoczni mówią: matka żywicielka. Stocznia żywiła i żywi pokolenia.

W roku 2011 wydano decyzję zezłomowania wyposażenia stoczni. Zamknięto hale, odbywało się powszechne złomowanie. Między innymi chciano zezłomować ciągi automatyczne do czyszczenia blach i profili. Hala jednak została zamknięta przez jednego z pracowników i niszczyciele nie mogli się do niej dostać. Pan Zbigniew, pracownik stoczni, który dziś znowu w niej pracuje, zabrał i schował klucze.[related id=28236]

Zniszczenia na skutek decyzji władz były jednak ogromne. Między innymi w 2015 roku zezłomowano „perełkę” stoczni: linię o długości 120 metrów i szerokości 20, z portalem do spawania półautomatycznego wyspecjalizowanych elementów statku, np. pokładów. Ponieważ linia była wyłączona po decyzji zamknięcia stoczni od 2002 roku, jak to określił prezes Strzeboński – kable miały prawo sparcieć, ale takie rzeczy się wymienia nawet w trakcie eksploatacji, a nie złomuje się linię.

Po powrocie do stoczni w ubiegłym roku prezes Strzeboński zastał 46 hektarów zdewastowanego terenu, przeznaczonego do wynajmowania powierzchni i kubatury.

Pochylnia – największa w stoczni szczecińskiej – została zdewastowana. – To jest moje dziecko. 10 listopada 2000 r. kładliśmy pierwszą stępkę na nowej pochylni Wulkan Nowy. Po przyjściu w marcu ub. roku byłem w szoku. Pochylnia była zbiorowiskiem wszelkich śmieci. Nikt się nią nie opiekował. Śmieci rosły przez lata. Zrzucono tam kilkaset ton złomu.

Stoczniowcy, którzy pamiętają czasy powojenne, twierdzą, że te zniszczenia były większe niż dokonane przez Armię Czerwoną. – Tamta dewastacja wynikała z niezrozumienia. Przyjechał do stoczni, chciał zobaczyć, co to jest przekładnia, co jest w środku, uderzył młotkiem, odprysnęła część odlewu, zobaczył koła zębate, zostawił. To, co zrobiono teraz, nie wynikało z braku świadomości – ci, co złomowali, wiedzieli, co robią. To jednak XXI wiek – mówił z żalem Andrzej Strzeboński.

– Natychmiast to zmieniliśmy, uruchomiliśmy technologię. Dzisiaj nasi partnerzy skupieni w szczecińskim konsorcjum okrętowym pracują na tych obiektach – technologicznie czynnych i aktywnych.

W trakcie rozmowy z wysokości suwnicy można było zaobserwować prace remontowe przy zwiększeniu wyporności niewielkiej duńskiej jednostki technicznej. Ze stoczni wypływał po zakończonym remoncie statek PŻM.

Jak powiedział prezes Strzeboński, „budujemy organizację, która będzie zarządzała tą infrastrukturą i tworzyła warunki do szeroko rozumianego outsourcingu, dla polskiego kapitału, który uwierzył w siebie, co widać i słychać dzisiaj tu, na terenie Stoczni Szczecińskiej.[related id=28162]

Żeby stocznia stanęła znów na nogi, trzeba jednak zainwestować wielkie pieniądze.

– Czekają nas inwestycje rzędu 3 mln euro. Musimy skrócić dystans do Europy, przywrócić stoczni dawną świetność. Chcemy znów znaleźć się w czołówce światowej: piąte miejsce na świecie, pierwsze w Europie.

Większość kadry Szczecińskiego Parku Przemysłowego to stoczniowcy Stoczni Szczecińskiej, którzy z kraju i ze świata wracają do swojego dawnego miejsca pracy.

Według Andrzeja Strzebońskiego, odwraca się dziś wieloletni trend, który powstał w wyniku zachęcania Polaków do emigracji „za pracą”. Teraz zaczyna brakować rąk do pracy. – Wracają do nas ludzie z Niemiec, Norwegii – do macierzy. My dajemy im miejsca pracy, które jednak trzeba przygotować, także finansowo.

Jeden z pracowników stoczni powiedział, że w całej historii stoczni, od XIX wieku były okresy gorsze i lepsze. Raz budowało się dużo statków, innym razem były przestoje. „Statki to nie długopisy” – stwierdził. Kiedy nie ma koniunktury, stocznia musi i może produkować inne rzeczy.

Na pytanie, czy wierzy, że stocznia odzyska dawną świetność, odpowiedział, że nie tylko wierzy, ale że nie ma innego wyjścia.

Całej rozmowy Krzysztofa Skowrońskiego z Andrzejem Strzebońskim można wysłuchać w części drugiej dzisiejszego Poranka WNET.

MS

Komentarze w Niemczech po wizycie prezydenta USA w Polsce: Trump to fanatyk i niewłaściwa osoba na niewłaściwym miejscu?

„Potrójny” atak Trumpa na Niemcy: chciałby innej Unii Europejskiej, kraj ten powinien płacić więcej do budżetu NATO, a także zganił nieodpowiednią kooperację Niemiec z Rosją w dziedzinie energetyki.

Niektóre komentarze w Niemczech na temat wizyty Donalda Trumpa są dość zaskakujące. Jeden z nich mówi, że Polska to serce Europy. Dotychczas prasa niemiecka pisała raczej, że to Niemcy są sercem Europy. Najważniejsze według komentatorów niemieckich jest jednak to, że prezydent USA opowiedział się za wypełnieniem zobowiązań Paktu Północnoatlantyckiego (NATO).

Z drugiej strony mówi się o tym, że Trump zaatakował Niemcy. Atak ten miał być „potrójny”. Najpierw przez to, że powiedział, iż chciałby innej Unii Europejskiej, potem, że Niemcy powinny płacić więcej do budżetu NATO, a następnie – co najważniejsze – że skrytykował niemiecko-rosyjską kooperację w dziedzinie energetyki.

Niemców miały też zaskoczyć bardzo propolskie wypowiedzi prezydenta Trumpa, np. ta, że amerykański naród kocha Polskę. Jan Bogatko zwraca uwagę, że musiały być niemiłe dla obywateli kraju, który czterokrotnie uczestniczył w rozbiorach Polski.

Prasa niemiecka odnotowała też podkreślanie przez Trumpa, w przeciwieństwie do Baracka Obamy, ścisłego partnerstwa USA z Polską. Dla Niemców jest to nieprzyjemne, gdyż „mentalnościowo” prezydentem USA nadal jest Obama, a nie „jakiś tam Trump”. [related id=28162]

Pisze się oczywiście, że wizyta dowartościowuje Polskę, ale wskazuje przy tym, że nie wiadomo jeszcze, jakie to będzie miało skutki. Odnotowany został przy tym pogląd z polskiej prasy (rzekomo zbliżonej do kół rządowych), że Polska nie powinna zdawać się na Trumpa, gdyż jest fanatykiem i niewłaściwą osobą na zajmowanym przez niego stanowisku. Po jego odlocie przecież pozostaniemy w „naszej Europie”.

Donald Trump dotarł już do Niemiec, gdzie nie przywitały go, jak w Polsce, przyjazne transparenty i oklaski, ale gwizdy oraz „bijące serce demokracji” – armatki wodne, które rozpędziły protesty lewackich organizacji.

Jeden z komentatorów martwi się, czy na szczycie Donald Trump nie zostanie „wykluczony”, w związku z czym wezwał do poszukiwania nawet najmniejszego wspólnego z nim mianownika.

Felietonu Jana Bogatki można wysłuchać w dzisiejszym Poranku WNET w jego drugiej części. Zapraszamy.

JS