Energa – po prostu włącz
Od 24 lipca do 28 lipca partnerem projektu Radia Wnet „Wracamy do Źródeł” jest Energa.
Od 24 lipca do 28 lipca partnerem projektu Radia Wnet „Wracamy do Źródeł” jest Energa.
Prof. Gojniczek: Cieszyn to miasto, z którym wiążą się najstarsze dzieje państwa polskiego. Dr Szymeczko: Polakom w Republice Czeskiej żyje się dobrze. Konflikty na tle narodowościowym to incydenty.
Profesor Wacłąw Gojniczek przedstawił słuchaczom Radia WNET historię miasta. Jak mówił w Poranku, Cieszyn to jedno z miast, z którym wiążą się najstarsze dzieje państwa polskiego – wg legendy historia sięga tu roku 810, kiedy to spotkali się u studni bracia – założyciele miasta.
Osadnictwo na Wzgórzu Zamkowym już miało miejsce – jeszcze starsze było na tzw. Cieszynisku po czeskiej stronie. Pierwsza historyczna wzmianka datowana jest na 1155 rok – wtedy Cieszyn był stolicą Kasztelanii, natomiast rok 1290 to początek Księstwa Cieszyńskiego, które powstało z księstwa opolskiego – mówił profesor Gojniczek.
Zapytany o rotundę romańską na Wzgórzu Zamkowym, odpowiedział, że jeśli chodzi o datę powstania są różne hipotezy. Obecnie trwają prace archeologiczne, które być może odpowiedzą na to pytanie. „ Niestety w latach 50. podczas rekonstrukcji rotundy miało miejsce szereg nieprawidłowości”, zrobiono np. betonowe plomby, nie zachowała się dokumentacja, „ nie będzie już żadnych źródeł archiwalnych i ciężko jest określić, kiedy powstała rotunda” – relacjonował Wacław Gojniczek.
Na pytanie o specyfikę i to, czym wyodrębniało się Księśtwo Cieszyńskie spośród innych księstw śląskich, profesor aż do początków, kiedy to w księstwie rządziła miejscowa linia piastowska. – Ciekawa rzecz jest związana z narodowością tego Górnego Śląska – kolonizacja niemiecka, która miała miejsce w średniowieczu, spowodowała, że Dolny Śląsk został zamieszkany przez sporą liczbę Niemców i uległ germanizacji, natomiast inaczej się to potoczyło tutaj, w części górnośląskiej, gdzie dominowała miejscowa ludność”.
– Jak to się stało, że ziemia cieszyńska, będąc kilkaset lat poza Polską, w ogóle nie wchodząc w skład tej nowożytnej Rzeczpospolitej, zachowała swoją polskość do tego stopnia, że stała się tutaj jednym z bastionów odrodzenia w 1918 roku? – pytał dziennikarz Poranka.
– Ma to właśnie związek ze słabym osadnictwem niemieckim, przyjęciem języka czeskiego jako urzędowego, natomiast język potoczny to był gwarowy język śląsko-polski – podkreślił profesor Gojniczek. Do tego doszła „również kultura ewangelicka”:
– Wraz z przyjęciem nowego wyznania – w 1555 roku – mamy już dziekana protestanckiego, co miało istotny wpływ na naukę choćby – ludzie musieli umieć czytać Biblię, tej umiejętności wymagało też coraz częściej życie. To wszystko spowodowało, że ta ludność miejscowa przetrwała aż do XiX wieku, kiedy to język polski zaczął odgrywać coraz większą rolę – tłumaczył.
– Zabytków języka polskiego z XVI wieku jest mało – coraz więcej pojawia się od końca XVII wieku, a największa liczba dokumentów, głównie prywatnych, zachowała się właśnie w archiwum kościoła ewangelickiego w Cieszynie – mówił profesor.
W drugiej części rozmowy dr Józef Szymeczko opowiadał o XX-wiecznej historii miasta. „To dla Cieszyna są przede wszystkim trudne sprawy polsko-czeskie – zagaił rozmowę Antoni Opaliński.
– Tak, ale nie tylko – XX wiek to dla Cieszyna także wielki rozwój wielokulturowy, bo mieszkańcami miasta są Niemcy, Polacy, Czesi, grupa tzw. Ślązakowców, podkreślających pochodzenie regionalne, a nie narodowe, i dodatkowo Żydzi – dlatego wszystkie te narodowości i kultury mieszały się, bywało różnie, ale na pewno ciekawie – opowiadał historyk z Zaolzia.
– To wszystko zmieniło się po powstaniu państw narodowych – trudno tu było uniknąć konfliktów, bo czyje miały być ziemie, na których żyli i Polacy i Czesi – a Niemcy już wtedy się nie liczyli, bo wojną przegrali.
– Jest pan działaczem społeczności polskiej na Zaolziu, w Czechach – jaka jest obecnie sytuacja Polaków w Republice Czeskiej?
– To trudne pytanie – bo po podziale Śląska Cieszyńskiego w 1920 roku po niepolskiej stronie zostało około 150 tysięcy Polaków – mówił dr Józef Szymeczko – a dzisiaj nas jest na Zaolziu przeszło 30 tysięcy.
Te lata to „były wielkie nacjonalistyczne naciski czeskie, niemiecka okupacja, likwidacja polskich elit przez Niemców i przez Sowietów – w Katyniu zginęło 600 Zaolziaków, to bardzo dużo jak na tak malutki teren”. A dodatkowo, powojenny „internacjonalizm komunistyczny wypaczał prawdziwe relacje międzyludzkie – przez to wszystko przeszliśmy, a teraz – czy te 30 tysięcy to po tych stu latach dużo czy mało?”.
– Czy dzisiaj te relacje polsko-czeskie są dobre, czy Polacy w Czechach mają, podobnie jak w Niemczech, jakieś pretensje, czy oczekują od rządu polskiego jakiejś interwencji? – dopytywał swego rozmówcę Antoni Opaliński.
– Republika Czeska jest bezsprzecznie demokratycznym państwem i to widać w życiu codziennym – odpowiedział dr Józef Szymeczko. – Jest tam wysoka kultura komunikacji mniejszości z władzami i Polakom w Republice Czeskiej żyje się dobrze, a jeżeli zdarzą się jakieś wybryki na tle narodowościowym, to mają charakter incydentalny.
Jak podkreślał, „ogólnie jest dobra atmosfera, tak jak między Pragą a Warszawą. Jesteśmy sojusznikami, jesteśmy w NATO, w UE, myślę, że mają rację ci historycy, którzy twierdzą, że te relacje są najlepsze w całym okresie naszego wspólnego współżycia”.
Na koniec spotkania prof. Wacław Gojniczek opowiedział o historii cieszyńskiego Rynku:
– Rynek cieszyński – tak jak w innych miastach lokowanych na prawie niemieckim – to centralne, najważniejsze miejsce – mówił. Ratusz pochodzi – według prof. Gojniczka – z 1496 roku, bo jak zaznaczył, wokół tej daty istnieją „kontrowersje, niektórzy twierdzą, że powstał w XV wieku”.
„Na Rynku mieszkały elity”, a „po wojnie 30-letniej lat 1618-48 zamek był tak zniszczony, że w trzech kamienicach zamieszkała ostatnia księżna Elżbieta Lukrecja”. „Cztery najstarsze kamienice renesansowe – to pałac baronów Bessów”, również przy Rynku w jednej z kamienic „znajdował się konwent elżbietanek”.
Hotel „Pod brunatnym jeleniem” – to z kolei niegdyś „ jeden z największych hoteli na terenie Śląska Cieszyńskiego”.
Zapytany o Dom Narodowy, prof. Wacław Gojniczek powiedział, że pod koniec XIX wieku był on siedzibą polskich organizacji narodowych – mieściły się tu wydawnictwa, stowarzyszenia, czytelnia, spotykały się chóry, odbywały się spektakle teatralne. Dzisiaj mieści się tu dom kultury o tej samej nazwie.
Dzień 30. z 80 / Cieszyn / Poranek WNET / Mimo przeszłości stosunki polsko-czeskie w Cieszynie są coraz lepsze. – Myślę, że wszystko zmierza ku serdecznym i normalnym relacjom – powiedział nasz gość.
Kolejnym gościem Antoniego Opalińskiego w Poranku WNET był Adam Słomka, działacz opozycji w PRL, polityk KPN, poseł na sejm I, II i III kadencji, który opowiedział o swoim przywiązaniu do Zaolzia. Jego rodzinna miejscowość Ropica obecnie znajduje się po stronie czeskiej.
Gość Poranka wspominał czasy PRL-u, kiedy aż do roku 1989, aby odwiedzić rodzinę, musiał posiadać przepustkę , którą można było uzyskać średnio raz w roku. Każde wakacje spędzał w rodzinnych stronach Cieszyna Zachodniego.
Opowiedział o skomplikowanych stosunkach polsko-czeskich związanych z pomnikiem legionistów znajdującym się pod wzgórzem zamku. Pomnik Ślązaczki w stroju cieszyńskim, wzniesiony ku czci legionu śląskiego, czyli grupy ochotników do legionów Piłsudskiego, został wysadzony przez Niemców 1 września 1939 roku, zaledwie 7 lat po postawieniu go. Po wojnie władze wybudowały w tym miejscu pomnik wdzięczności Armii Radzieckiej, który stał jeszcze przez kilka lat po odzyskaniu niepodległości. Dzięki Zbyszkowi Ciechomskiemu oraz grupie działaczy współpracujących jeszcze za czasów konspiracji, po zaciekłym boju o likwidację tego „straszydła sowieckiego” można było rozpocząć pracę nad odbudową pomnika sprzed wojny.
W tym czasie pojawiły się znaczne naciski ze strony rządu czeskiego i polskiego, żeby nie odrestaurowywać pomnika w przedwojennym kształcie. Problem stanowiła szabla trzymana przez postać kobiety, skierowana w stronę Zaolzia. Czesi wnioskowali, by przesunąć szablę. Mimo nacisku władze Cieszyna nie ugięły się, a pomnik stoi już od 9 lat.
Adam Słomka, zapytany, czemu szabla stanowiła taki problem, wyjaśnił, że w świadomości mieszkańców to, co zrobili Czesi, nadal jest silnie obecne. Ostatni zabór Zaolzia miał miejsce w 1945 roku i był to bardzo silny konflikt. Do roku 1958 władze komunistyczne nie uznawały granicy oraz Zaolzia za część Czechosłowacji.
Problem Zaolzia pojawił się po raz pierwszy w 1920 roku, kiedy Czesi wykorzystali najazd Rosjan na Polskę i mimo wcześniejszych ustaleń przyłączyli zbrojnie obszar ponad 1000 km2. Ponieważ wszystkie siły skierowane były na Warszawę i Lwów, nie było komu bronić Zaolzia. [related id=32215]
W późniejszym czasie miał się odbyć plebiscyt, który Polska bez problemu by wygrała, ponieważ 80 procent ludności stanowili Polacy. Jednak nie doszedł on do skutku, ponieważ przez Cieszyn prowadziła jedyna droga dwutorowa łącząca Czechy i Słowację. Jak podkreślił Adam Słomka, obecnie jedyny dworzec w Cieszynie chwilowo znajduje się po stronie Cieszyna Zachodniego.
Mimo, że konflikt militarny zakończył się w 1946 roku, dla wielu polskich rodzin jest to nadal ogromna tragedia. Nie akceptują tego, że te tereny zostały zajęte przez Czechów.
Obecnie Cieszyn stanowi jedno wspólne miasto. Mimo, że nadal jest wiele problemów, jak chociażby wodociągi znajdujące się po stronie czeskiej, sytuacja w relacjach wzajemnych poprawia się. Ludzie starają się przełamać stereotypy i wzajemne żale.
Na koniec Poranka nasz gość zaprosił wszystkich do odwiedzenia Cieszyna i Zaolzia, gdzie jest wiele ciekawych miejsc.
– Mało kto wie, że II wojna światowa zaczęła się na Zaolziu w Mostach Jabłonkowskich. 26 sierpnia 1939 roku Niemcy dokonali tam napaści na wiadukt, kluczowy dla linii kolejowej. Po prostu w tym jednym miejscu nie zdążono odwołać rozkazu Hitlera o napaści na Polskę, która pierwotnie miała nastąpić 5 dni wcześniej.
Całego Poranka możesz posłuchać tutaj. Wywiad z Adamem Słomką w części trzeciej.
MW


Ma to być przemyślana strategia, której celem jest to, żeby najbliższe wybory w Polsce wygrał Donald Tusk – wyjaśnia postępowanie kanclerz Merkel „Die Welt”.
Korespondent Radia WNET relacjonuje słuchaczom, co wypisują niemieckie media na temat reformy sądownictwa przeprowadzanej przez rząd Prawa i Sprawiedliwości. Sezon ogórkowy w pełni?
„Die Welt” zdradziła swoim czytelnikom to, o czym od dawna mówiła polska prawica, a czemu niemieckie media zawsze zaprzeczały. Otóż Niemcy próbują w różny sposób oddziaływać na sytuację wewnętrzną w Polsce. Dziennik ten „wysmażył długi materiał”, w którym tłumaczy, dlaczego Angela Merkel milczy na temat Polski. Ma to być przemyślana strategia, której celem jest to, żeby najbliższe wybory w Polsce wygrał Donald Tusk. Bezpośrednie zabranie głosu przez kanclerz Merkel w sprawie – jak ją się określa – „strasznej sytuacji” w Polsce tylko wzmocniłoby pozycję Jarosława Kaczyńskiego, a przecież nie o to Niemcom chodzi. [related id=32215]
„Niemieckim specjalistom od polskiej konstytucji wszystko, ale to wszystko kompletnie się myli”. Dlatego można darować „Spieglowi”, podanie informacji, że prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę o reformie Sądu Najwyższego. W ogóle informacje podawane w Niemczech na temat tego, co jest zgodne, a co nie, z polską konstytucją, są kompletnie niezrozumiałe dla tych, którzy się na tym cokolwiek znają.
Z kolei „Bild” zarzuca, że Polska staje się republiką bananową, przy czym opisując, co się według niego dzieje w Polsce, nieustannie myli Sąd Najwyższy z sądami powszechnymi.
Czy elementem strategii Niemiec jest ultimatum postawione Polsce przez Fransa Timmermansa, „ulubionego” polityka Jana Bogatki, nie reprezentującego obecnie nikogo, bo jego partia w Holandii ostatnio otrzymała zaledwie 7 procent głosów?
Zapraszamy do słuchania korespondencji Jana Bogatki w dzisiejszym Poranku WNET w jego trzeciej części.
JS

Dzień 30. z 80 / Cieszyn / Poranek WNET – „Wypowiedzi wielu polityków „Dobrej zmiany” są rozczarowujące, widać brak profesjonalizmu, brak dystansu i ograniczone umiejętności kontroli własnego ego”.
Antoni Opaliński rozmawiał również z Andrzejem Zybertowiczem, profesorem socjologii i doradcą prezydenta RP, któremu ze względu na gorące wydarzenia polityczne w ostatnich dniach nie udał się zaplanowany na czas urlopu „post informacyjny”.
Profesor Andrzej Zybertowicz powiedział, że stara się zrozumieć, czy ostatnie wydarzenia polityczne – próba uchwalenia ustaw zmieniających wymiar sprawiedliwości, burzliwe protesty opozycji przeciwko nim oraz zawetowanie przez prezydenta dwóch z trzech ustaw – oznaczają jakościową zmianę w polskiej polityce czy też jest to „mała, przejściowa konwulsja”.
Można i trzeba budować scenariusze, co może się wydarzyć z obozem „dobrej zmiany”. Profesor stawia tezę, że obóz ten, a czuje się jego częścią, przechodzi trudny sprawdzian, być może najtrudniejszy od lat. Gdy zmagał się ze „stabilnie zdefiniowanym przeciwnikiem”, potrafił być jednolity. Gdy pojawiły się nowe trendy, „wytworzone zostało ciśnienie”, które doprowadziło do tego, że wielu polityków koalicji rządzącej (jak i część jej elektoratu) nie radzi sobie sobie z nową sytuacją – ulega emocjom, nie potrafi zdystansować się, zachowuje się nieprofesjonalnie. Odżywają – jak to ujął gość Radia WNET – demony defetyzmu i klimat finis Poloniae, jakby od pojedynczego posunięcia miały zależeć losy Polski. Może to być związane z „płytkim rozumieniem zasobów polskości, jakimi dysponujemy”. [related id=32215]
Jakie są te nowe trendy, które spowodowały taką reakcję? To jest temat jeszcze do zbadania, zjawiska nie zostały jeszcze „zmierzone”, a część z nich ma charakter symulowanej spontaniczności. Prawdopodobnie jest tak, że do polityki wchodzi, na razie jeszcze zdezorganizowane, młode pokolenie. Wcześniej nie reagowało ono zupełnie na wezwania KOD-u i „kiepskiej jakościowo, intelektualnie, programowo i organizacyjne” opozycji. Teraz część tego pokolenia dała się poderwać.
Zasadnicze pytanie jest takie, czy wymaga to od obozu rządzącego większej elastyczności politycznej i kulturowej, czy też jest to przejściowe zawirowanie. Bez precyzyjnych badań na razie nie można na nie dobrze odpowiedzieć.
Zapraszamy do słuchania Poranka WNET. Rozmowa z prof. Andrzejem Zybertowiczem znajduje się części siódmej.
JS

Dekret prezydenta spotkał się z się szerokim echem krytyki na Ukrainie. Oburzeni są zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy Saakaszwilego. Jego partia zapowiedziała protesty na kijowskim Majdanie.
Podczas dzisiejszego Poranka Antoni Opaliński połączył się z Pawłem Bobołowiczem, korespondentem Radia WNET na Ukrainie, który skomentował bieżące wydarzenia.
Służba Migracyjna Ukrainy podała wczoraj informację, że Micheil Saakaszwili został pozbawiony obywatelstwa ukraińskiego, na mocy dekretu wydanego przez prezydenta Poroszenkę. Prezydent na razie nie odniósł się do sprawy, a dekret nie został opublikowany.
Były prezydent Gruzji od 2014 roku jest poszukiwany międzynarodowym listem gończym wydanym przez Gruzinów. Był zaangażowany w kryzys ukraiński, m.in. przemawiał na tzw. Euromajdanie. W 2015 roku władze Ukrainy odmówiły ekstradycji Saakaszwilego. Wtedy też otrzymał obywatelstwo ukraińskie, w konsekwencji czego pozbawiono go obywatelstwa gruzińskiego.
Po otrzymaniu ukraińskiego obywatelstwa Micheil Saakaszwili został szefem administracji obwodu odeskiego. Był uważany za przyjaciela Poroszenki, jednak dość szybko zaczął krytykować władze Ukrainy, w tym samego prezydenta. [related id=32215]
W 2016 roku, po rezygnacji z funkcji szefa administracji w obwodzie odeskim, stworzył partię o nazwie Ruch Nowych Sił. Głównym punktem jej programu jest walka z korupcją, o którą oskarża obecne władze Ukrainy. Partia silnie krytykuję zarówno rząd, jak i prezydenta Poroszenkę. Domaga się całkowitej zmiany władzy. W związku z obecnymi wydarzeniami partia Saakaszwilego zapowiedziała protesty na kijowskim Majdanie.
Decyzję Poroszenki skrytykowali politycy z różnych opcji, także tych, które nie były przychylne Saakaszwilemu. „Batkiwszczyna” Julii Tymoszenko zamieściła na swoim profilu komunikat, w którym decyzję prezydenta Poroszenki nazwała kolejnym krokiem do dyktatury.
Sam zainteresowany obecnie przebywa w USA. Jego powrót na Ukrainę może zakończyć się deportacją do Gruzji. Twierdzi, że obywatelstwo ukraińskie jest jedynym, jakie posiada i nie jest możliwe odebranie go.
Całego Poranka możesz posłuchać tutaj. Komentarz Pawła Bobołowicza w części trzeciej.
MW

Dzień 30. z 80 / Cieszyn / Poranek WNET – Na czym ma polegać owo uspołecznienie sądownictwa? Jak powinien przebiegać proces dyscyplinarny sędziów? Czy prokurator może być dobrym sędzią?
W Poranku WNET z Cieszyna Antoni Opaliński rozmawiał z posłem Jerzym Jachnikiem z klubu Kukiz’15. Głównym tematem była reforma wymiaru sprawiedliwości i sytuacja polityczna powstała po zawetowaniu przez prezydenta Andrzeja Dudę dwóch z trzech ustaw, za pomocą których koalicja rządząca zamierzała przebudować system sądowniczy w Polsce.
Gość Radia WNET uważa, że w żadnym wypadku reforma wymiaru sprawiedliwości nie powinna zostać zaniechana. Klub Kukiz’15 liczy, że do zapowiedzianych przez prezydenta konsultacji przy tworzeniu nowych ustaw zaproszone zostaną różne organizacje społeczne.
Jerzy Jachnik zwrócił uwagę, że opozycja „totalna”, również zaproszona przez prezydenta do dyskusji nad zmianami w ustroju sądownictwa, przedstawiła projekty nie będące prawdziwą reformą. Propozycje Nowoczesnej prowadzą do przywrócenia tego, co już było – czyli tego, że sędziowie wybierali sami siebie. Tymczasem, jak to od dawna głosi środowisko Kukiz’15, potrzebne jest uspołecznienie wymiaru sprawiedliwości. W tymi kierunku nie szły jednak rozwiązania zawarte w zawetowanych ustawach. Poseł Jachnik podał przykład izby dyscyplinarnej, która miała powstać w zreformowanym Sądzie Najwyższym. W jej skład nie powinni wchodzić prokuratorzy, jak tego chciał minister Ziobro. Powinna być ława przysięgłych, w której skład wchodziliby losowani obywatele. Ława orzekałaby o winie, a wyrok wydawałby zawodowy sędzia.
W ogóle zdaniem Jerzego Jachnika nie jest dobrym pomysłem, aby prokuratorzy zostawali sędziami. W prokuraturze pracuje się w warunkach podporządkowania i wykonuje polecenia. To nie przygotowuje właściwie do dobrego wykonywania funkcji sędziego. Przykładem może być pani prokurator z Bielska, która została powołana niedawno na sędziego. Jako uzasadnienie tego, że jest dobrą kandydatką podawano, że w czasie pracy w prokuraturze wykonywała bez zarzutu polecenia przełożonych. Ostatecznie została sędzią i według posła Kukiz’15 zupełnie się nie sprawdza. [related id=”32215″]
Jeśli chodzi o wybór członków Krajowej Rady Sądownictwa, to Jerzy Jachnik twierdzi, że z konstytucyjnej zasady, mówiącej, że suwerenem jest naród wynika, że członków KRS mogą wybierani bezpośrednio przez naród albo pośrednio, np. przez Sejm. To drugie rozwiązanie przejściowo mogłoby być dobre. Lepszy jednak jest wybór bezpośredni.
Gość Poranka skrytykował też zbytnie skupienie władzy w rękach Ministra Sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego. Osoba będąca Prokuratorem Generalnym nie powinna nadzorować sądów. Na uwagę Antoniego Opalińskiego, że rozdzielenie funkcji Ministra Sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego nie sprawdziło się, poseł odparł, że owszem, ale dodał, iż nic nie stoi na przeszkodzie, żeby Prokuratora Generalnego wybierać w wyborach bezpośrednich.
Warto też rozważyć wprowadzenie większej transparentności i wpływu obywateli na wybór na stanowiska sędziowskie. Mogłyby odbywać się konsultacje społeczne, w czasie których publikowane byłyby sporządzane przez daną osobę wyroki, skargi na jej prace itp.
Wymiar sprawiedliwości należy reformować. Jaka jest w nim sytuacja, wiadomo nawet z mediów nieprzychylnych rządowi, z programów takich, jak „Uwaga” czy „Państwo w państwie”. Trzeba jednak robić to spokojnie.
O tym, czy działania PiS doprowadzą do realnej zmiany w wymiarze sprawiedliwości, świadczy to, że nic się nie zmieniło w prokuraturze, nad którą panuje minister Ziobro od dwóch lat. Gdyby wyrzucono kilkudziesięciu prokuratorów, którzy odpowiadali za różne nieprawidłowości w latach poprzednich, od razu cały wymiar sprawiedliwości działałby lepiej.
Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy w dzisiejszym Poranku WNET w jego piątej części.
JS

W popołudniowej audycji Radia Wnet rozmawialiśmy na temat jakości współpracy pomiędzy Polską a Białorusią oraz o technice tkania pereborów.

Prowadzący: Tomasz Wybranowski
Realizator: Karol Smyk
Danuta Izdebska – instruktor plastyki w MOK Terespol;
Mirosława Parafiniuk – tłumacz;
Łukasz Pogorzelski – animator w MOK w Terespolu;
Janusz Turecki – nauczyciel tkactwa.

Janusz Szewczak opowiedział o tym jak ważny jest rozwój wschodniej części Polski, w szczególności miejscowości granicznych jak Terespol. Skrytykował również postępowanie opozycji w Warszawie.
Jednym z gości Tomasza Wybranowskiego w dzisiejszym Poranku WNET był poseł PiS Janusz Szewczak. Określił on Terespol jako miejscowość pełną sympatycznych ludzi i miłych gospodarzy. Jest to bardzo ważne miejsce ze względu na swoje położenie geograficzne, które jest dostrzegane przez władze rządzące.
Poseł uważa, że tereny wschodnie Polski przez wiele lat były opuszczone jeśli chodzi o zainteresowanie władzy, pieniądze przeznaczane na rozwój oraz przeprowadzane inwestycje. Na szczęście to zmienia się, rozwój następuje jednak nie tak szybko, jak by tego chcieli okoliczni mieszkańcy. Ma nadzieję, że nowe inwestycje drogowe we wschodniej części kraju będą kontynuowane, co znacząco wpłynie na możliwości regionu.
Aby nastąpił rozwój potrzebny jest przemysł. Zaznaczył, że konieczne jest budowanie fabryk, a nie sprzedawanie jak to przez 27 lat czyniono. Tam gdzie nie ma przemysłu tam poziom życia jest niższy. Można zaobserwować zachodzące już zmiany dotyczące rozwoju gospodarczego we wschodniej części Polski. Najważniejszą sprawą jest wyrównanie płac, które stopniowo trzeba podnosić. Mimo, że płace nadal są niższe niż w wielkich miastach to w zeszłym roku nastąpił wzrost o 4,5 procent, a w czerwcu doszedł do 6 procent. [related id=32013]
Poseł został poproszony również o skomentowanie obecnej sytuacji w Warszawie. Jego zdaniem „twarda” opozycja powinna uszanować wygrane wybory i dać się wykazać obecnie rządzącym. Władza powinna mieć przynajmniej cztery lata na udowodnienie, czy się nadaje i co potrafi. Podkreślił, że trudno nazwać opozycją partie nie znajdujące się obecnie u władzy, ponieważ prawdziwa opozycja powinna wychodzić z projektami zmian, przedstawiać inne propozycję wykazać, że jest lepsza. Opozycji „totalnej” chodzi tylko o obalenie obecnej władzy i powrót do „koryta”, co stara się osiągnąć niegodnymi metodami.
Konstruktywna opozycja jak Kukiz’15 formułuje propozycje prawie idealne, do których warto dążyć. Trzeba jednak najpierw oczyścić „rozminować pole minowe”, którym jest obecnie wymiar sprawiedliwości.
Na koniec stwierdził, że obecnie przedstawiciele PO, Nowoczesnej i PSL doprowadzają do sytuacji niedopuszczalnej w demokratycznym kraju, gdyż nawołują do obalenia rządu przemocą. W krajach jak Niemcy czy Holandia zostaliby oskarżeni o próbę obalenia organów konstytucyjnych.
– Bezkarność rozzuchwala złoczyńców i tam gdzie nie ma kary, tam nie ma miary w tym szaleństwie, w tej zapiekłości, w tej wrogości – podsumował poseł.
Chcesz posłuchać całego Poranka kliknij tutaj.
MW
O życiu kulturalnym w Terespolu oraz współpracy pomiędzy Polską a Białorusią.

Prowadzący: Tomasz Wybranowski
Realizator: Karol Smyk
Anna Pietrusik – dyrektorka MOK w Terespolu;
Łukasz Pogorzelski – animator w MOK w Terespolu.
