Przedsiębiorcy nie oczekują od jakiegokolwiek rządu, żeby im cokolwiek dał. Chcą jedynie, żeby im jak najmniej zabrał

Bez głosów przedsiębiorców obóz Dobrej Zmiany wygra za mało, żeby uzyskać większość konstytucyjną i wreszcie zmienić państwo-wydmuszkę, tzw. III RP, w państwo prawdziwe, w Rzeczpospolitą IV.

Jan A. Kowalski

Hallo! Obozie Zjednoczonej Prawicy, czy ktoś mnie słyszy?!

Refleksje przed jesiennymi wyborami

Strasznie mnie wkurzył minister Sasin swoją frywolną wypowiedzią o podwyżce składki ZUS dla przedsiębiorców do 1500 zł co miesiąc od stycznia 2020 roku. Są wskaźniki, procedury i wytyczne, i on, bidny minister, nic na to poradzić nie może. Może i bidulek nie może, ale może znajdzie się jednak w sztabie PiS ktoś mądrzejszy, kto zrozumie, że te głupie wskaźniki, procedury i wytyczne niszczą polską przedsiębiorczość. I na pewno nie przydadzą głosów Obozowi Dobrej Zmiany w czasie nieodległych wyborów parlamentarnych ze środowiska drobnych przedsiębiorców. Trzech milionów głosów wraz z żonami (lub mężami).

O medialnym szoł sprzed roku pn. Konstytucja dla Biznesu nikt już chyba nie pamięta. A najmniej zdaje się o tym pamiętać środowisko (socjalistycznej) Zjednoczonej Prawicy.

Ale bez głosów przedsiębiorców, bez ich co najmniej 50-procentowego poparcia, obóz Dobrej Zmiany wygra za mało. Za mało, żeby uzyskać większość konstytucyjną i wreszcie zmienić państwo-wydmuszkę, tzw. III RP, w państwo prawdziwe, w Rzeczpospolitą IV.

Głos ministra Sasina nie jest jedyny na przestrzeni ostatnich lat. Kilka lat temu na zjeździe Klubów Gazety Polskiej sam Jarosław Kaczyński wyznał z porażającą szczerością, że „tak to już jest, proszę Państwa, że przedsiębiorcy na nas nie głosują”. Dlatego dochodzę do wniosku, że w Prawie i Sprawiedliwości nikt nie rozumie podstawowego problemu przedsiębiorców. Tego, dlaczego popierają taką, a nie inną partię. Jest to na tyle smutne dla mnie, przedsiębiorcy i wyborcy PiS-u w ostatnich wyborach, że spróbuję ten problem poniżej rozwikłać. Dla dobra Polski, Prawa i Sprawiedliwości i przedsiębiorców, rzecz jasna.

Po pierwsze, przedsiębiorcy nie oczekują od jakiegokolwiek rządu, żeby im cokolwiek dał. Chcą jedynie, żeby im jak najmniej zabrał, nie marnował ich czasu na bzdury i maksymalnie upraszczał możliwość prowadzenia biznesu.

Zarabiać pieniądze chcą sami i nie potrzebują do tego pomocy rządu. Przedsiębiorcy są inaczej ułożeni mentalnie niż grupy społeczne oczekujące rządowej pomocy lub bezpośrednio czy pośrednio przez rząd zatrudniane.

Po drugie, przedsiębiorcy cenią konkret, czyli takie rozwiązania rządowe, które przyczyniają się do ułatwienia w zarabianiu przez nich pieniędzy = w rozwoju ich przedsięwzięć. Dlatego z przymrużeniem oka patrzą na polityczne bicie piany i unikają doktrynalnych i ideologicznych sporów. A cenią tych polityków, którzy dokonali rzeczywistej zmiany. To dlatego Leszek Miller, premier SLD-owskiego rządu, na zawsze pozostanie w ich i mojej pamięci. Jako ten, który umożliwił im zbudowanie jakiegokolwiek kapitału poprzez wprowadzenie podatku liniowego w wysokości 19%. Przed tą decyzją, żeby uratować wypracowany dochód swoich firm przed podatkiem 40%, przedsiębiorcy dokonywali kreatywnych cudów organizacyjnych – tak to eufemicznie nazwijmy. Kto nie jest przedsiębiorcą, nie zrozumie, ale przedsiębiorcy tamtych czasów ze zrozumieniem nie będą mieli większych problemów. Dlatego, za tę decyzję, cześć i chwała Leszkowi Millerowi!

Pisałem już wielokrotnie o tym, co rząd może i powinien (od)dać przedsiębiorcom, żeby zyskać ich poparcie. Dwie rzeczy.

Pierwsza to obniżenie kosztów pracy do poziomu obowiązującego w Wielkiej Brytanii – 13, a nie 50% od pensji pracowniczej. Wraz z obniżką o połowę za zatrudnienie wdów i rozwódek. Tak drastyczna różnica uniemożliwia polskim przedsiębiorcom uczciwe i skuteczne konkurowanie na globalnym rynku. Druga to odejście od obowiązku płacenia ZUS od pierwszego dnia działalności bez pytania o zysk. Obecne biurewskie rozwiązania połowiczne dla rozpoczynających działalność są korzystne chyba tylko dla biurw. Bo zwiększają na nie popyt w państwowych urzędach.

Tu proponuję, również na wzór Anglii, zaczekać, aż przedsiębiorca osiągnie dochód w wysokości 40/50 tysięcy złotych i dopiero wtedy obciążyć go kosztami ubezpieczenia społecznego.

I na rozwiązanie tych dwóch kwestii przez Obóz Dobrej Zmiany jeszcze przed wyborami czekam, najpóźniej do połowy września. Czekam na prawdziwą propozycję dla przedsiębiorców, a nie na jakiś kolejny medialny szoł wizerunkowy. Po którym wszyscy nie-przedsiębiorcy będą opowiadać, jak dużo rząd Prawa i Sprawiedliwości robi dla przedsiębiorców. A przedsiębiorców będzie kolejny raz szlag trafiał z powodu idiotycznych utrudnień i kłód rzucanych pod nogi przez „nasz” prawicowy i patriotyczny rząd.

A głos każdy z nas, przedsiębiorców, ma przecież tylko jeden. Ale po zsumowaniu tych głosów może być jakieś 3 miliony.

Hallo! Obozie Zjednoczonej Prawicy, czy ktoś mnie słyszy?!

Artykuł Jana A. Kowalskiego pt. „Hallo! Obozie Zjednoczonej Prawicy! Czy ktoś mnie słyszy?” znajduje się na s. 2 lipcowego „Kuriera WNET” nr 61/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Jana A. Kowalskiego pt. „Hallo! Obozie Zjednoczonej Prawicy! Czy ktoś mnie słyszy?” na s. 2 lipcowego „Kuriera WNET”, nr 61/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Czy istnieje prawda obiektywna w historii, w życiu moralnym, w nauce i nauczaniu? Czy w ogóle warto dociekać prawdy?

Zdezorientowani, rozbici brakiem adekwatnych reakcji i zróżnicowanymi opiniami, wygłaszanymi także w mediach katolickich, rozstrzygamy, że roztropniej jest milczeć, aby „nie nagłaśniać sprawy”.

Katarzyna Purska USJK

„Stoimy dziś w obliczu największej konfrontacji, jaką kiedykolwiek przeżyła ludzkość. Nie przypuszczam, aby szerokie kręgi społeczeństwa amerykańskiego ani najszersze kręgi wspólnot chrześcijańskich zdawały sobie z tego w pełni sprawę. Stoimy w obliczu ostatecznej konfrontacji między Kościołem a antykościołem, Ewangelią i jej zaprzeczeniem. Ta konfrontacja została wpisana w plany Boskiej Opatrzności; jest to czas próby, w który musi wejść Kościół, a polski w szczególności. Jest to próba nie tylko naszego narodu i Kościoła. Jest to w pewnym sensie test na dwutysiącletnią kulturę i cywilizację chrześcijańską ze wszystkimi jej konsekwencjami: ludzką godnością, prawami osoby, prawami społeczeństw i narodów”.

Słowa te wypowiedział w 1976 w Stanach Zjednoczonych Karol Wojtyła – wówczas jeszcze kardynał. Przypomniałam je sobie podczas oglądania relacji filmowej z tegorocznego Marszu Równości, który odbył się w u stóp Jasnej Góry 16.06. Ujrzałam prześmiewczą procesję aktywistów spod znaku LGBT, idących naprzeciw stojących jak mur z wizerunkiem Matki Bożej Częstochowskiej parafian wraz ze swoim księdzem. Stały tak naprzeciw siebie dwie: „Tęczowa Matka Boska” i ta z Jasnogórskiej Ikony Bogurodzicy. Konfrontacja. Słowo to pochodzi od łac. ‘confrontare’ – to znaczy ‘być naprzeciw czegoś, graniczyć z czymś’. „Non possumus” napisał w 1953 roku ks. Prymas Stefan Wyszyński w memoriale do Bolesława Bieruta, wystosowanym w odpowiedzi na ataki wymierzone w Kościół. Po latach „non possumus” powtórzyli po nim polscy katolicy. (…)

Zjawiska, które opisuję, są obecne od 1968 r. w całej Europie, a jednak na gruncie polskim wciąż słychać pobłażliwe komentarze o wojence pomiędzy PiS-em a PO, w której politycy walczą ze sobą na podobieństwo chłopców w piaskownicy.

Niejednokrotnie wypowiada się też opinie o „brudnej polityce”, w której chodzi tylko o „kasę” i władzę. Ja jednak, kiedy słyszę o „polonezie równości” warszawskich maturzystów podczas balu studniówkowego, o karcie LGBT podpisanej przez Rafała Trzaskowskiego, która powołując się na standardy WHO, chce wprowadzać do szkół wczesną seksualizację dzieci, o oficjalnym podziękowaniu dla uczniów warszawskiej szkoły za ich za udział w paradzie LGBT, czy wreszcie o przyjętym z aplauzem wystąpieniu Leszka Jażdżewskiego na Uniwersytecie Warszawskim – w żaden sposób nie mogę się zgodzić z tymi, którzy sprowadzają konflikty publiczne do waśni międzypartyjnych. Przychylam się raczej do tych, którzy piszą o wojnie cywilizacyjnej. Wojnie, którą przed laty trafnie przewidział i opisywał polski historyk i twórca oryginalnej koncepcji cywilizacji – prof. Feliks Koneczny (1862–1949), a po nim rozwinął wybitny amerykański politolog – prof. Samuel Huntington w swojej słynnej publikacji z roku 1993. pt. Zderzenie cywilizacji.

Tęczowy marsz na Jasną Górę odbywał się w czasie, gdy trwała XX Pielgrzymka Podwórkowych Kół Różańcowych. Trasa ich marszu miała przebiegać tuż obok miejsca spotkania dzieci. Jeden z organizatorów tego marszu – Dominik Puchała – powiedział w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”: „Początek przy Jasnej Górze jest symbolicznym powiedzeniem »nie« paulinom, którzy uważają, że to miejsce jest godne nacjonalistów, ale nas tam widzieć nie chcą. – A termin też jest nieprzypadkowy? – W zeszłym roku marsz odbywał się, gdy na Jasnej Górze trwała pielgrzymka dorosłych słuchaczy Radia Maryja. W tym roku na Jasnej Górze będą się wtedy modlić dzieci ze związanych z Radiem Maryja podwórkowych kółek różańcowych… Przyznam, że rozbawiło mnie, gdy się dowiedziałem, że na Jasnej Górze podczas naszego marszu znowu będzie o. Tadeusz Rydzyk”. (…)

Właśnie na taką rzeczywistość – jak sądzę – chciał przygotować Polaków papież Jan Paweł II podczas swojej I pielgrzymki do ojczyzny w roku 1979. Słuchaliśmy go, biliśmy brawa, cytowaliśmy wielokrotnie wypowiedziane wówczas słowa, a potem tak jakbyśmy o nich zapomnieli. Odniosłam takie wrażenie i dlatego wróciłam do tekstów wystąpień i homilii sprzed 40 lat. Czytałam je, analizowałam treści i ze zdumieniem odkrywałam, że słyszę w nich coś innego, a raczej coś więcej niż przed laty.

Z całą pewnością wtedy uważnie śledziliśmy słowa papieża i zachwyceni biliśmy brawo zawsze, ilekroć odkrywaliśmy w nich aluzję do sytuacji Polski zduszonej przez reżim komunistyczny. Łaknęliśmy wolności jak świeżego powietrza i dlatego byliśmy zachwyceni, że nasz Papież jest naszym głosem. Sądzę, że on wtedy widział dużo dalej i głębiej.

Teraz wreszcie może nadszedł czas, aby dojrzeć, że słowa ojca świętego były głosem prorockim kierowanym do rodaków w nadziei, że uchroni ich przed niebezpieczeństwami, które niesie współczesna cywilizacja.

Cały artykuł Katarzyny Purskiej USJK pt. „Jan Paweł II do współczesnych usłyszany po 40 latach” znajduje się na s. 6 i 7 lipcowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 61/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Katarzyny Purskiej USJK pt. „Jan Paweł II do współczesnych usłyszany po 40 latach” na s. 6 lipcowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 61/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Domagamy się niezwłocznego usunięcia tablicy, zanim stanie się ona obiektem drwin, szyderstwa i społecznych protestów

List otwarty przedstawicieli środowisk kombatanckich i niepodległościowych przeciw umieszczeniu u stóp pomnika „Bojownikom o Polskość Śląska Opolskiego” tablicy upamiętniającej wybory z 1989 r.

Opole, 19.06.2019

Rada Miasta Opola, Opole, Rynek – Ratusz

My, niżej podpisani przedstawiciele środowisk kombatanckich i działacze niepodległościowi, wyrażamy zdecydowany protest przeciwko umieszczeniu w dniu 2 czerwca br. u stóp pomnika „Bojownikom o Polskość Śląska Opolskiego” tablicy upamiętniającej 30 rocznicę przeprowadzonych w 1989 roku kontraktowych wyborów, będących rezultatem zmowy okrągłego stołu. (…)

Trzeba jasno powiedzieć, że jest to kłamliwa, świadomie narzucona narracja. Ma ona utrwalić w pamięci społecznej zmowę okrągłego stołu i wybory czerwcowe jako mit założycielski III RP i wmówić społeczeństwu kłamstwo o rzekomo pozytywnym ich rezultacie.

Powtarzany jest przy tej okazji inny nieprawdziwy mit o bezkrwawej, ewolucyjnej drodze do wolności, która zapewniła Polsce powrót do rodziny wolnych i demokratycznych narodów Europy. To cyniczna i arogancka teza, która kłóci się z rzeczywistością i prawdą historyczną tamtych lat. Były wszak skrytobójcze mordy dokonywane na niezłomnych przeciwnikach politycznych i patriotach. Mordowani byli księża, działacze Solidarności i patriotyczna młodzież. (…)

4 czerwca nie może być świętem ani wolności, ani demokracji. To symbol zmarnowanej wówczas szansy na wolność, symbol złodziejskiego uwłaszczenia się komunistycznej nomenklatury, symbol ludzi wyrzucanych na bruk ze swoich zakładów pracy celowo doprowadzanych do upadłości. To symbol grubej kreski, która zapewniła bezkarność zbrodniarzom. To w końcu symbol zdrady fałszywych elit, które dogadały się ponad głowami społeczeństwa z komunistami, którzy powinni znaleźć się w 1989 roku na śmietniku historii.

4 czerwca nie może być świętem Polaków i polskich sukcesów gospodarczych w obliczu grabieży majątku narodowego i krzywd oraz nierówności społecznych, jakie ta operacja po sobie pozostawiła . Może być jedynie świętem wyobcowanych ze społeczeństwa fałszywych, egoistycznych elit. W rzeczywistości jest to data symbolizująca zdradę ideałów wolności i bezpowrotnego zaprzepaszczenia ogromnej szansy na jej odzyskanie w 1989 roku.

Umieszczenie tablicy zawierającej kłamliwą propagandę o wyborach kontraktowych z 4 czerwca 1989 roku obok tablic Powstańców Śląskich, Kadetów Lwowskich oraz tablicy z Pięcioma Prawdami Polaka jest nieuprawnioną próbą podniesienia tych wyborów do rangi czynu zbrojnego. Jest także profanacją miejsca patriotycznych manifestacji Opolan.

Domagamy się zatem niezwłocznego usunięcia tablicy, zanim stanie się ona obiektem drwin, szyderstwa i społecznych protestów o prawdę historyczną.

Sygnatariusze:
Wojewódzka Rada Konsultacyjna ds. Działaczy Opozycji Antykomunistycznej oraz Osób Represjonowanych z powodów Politycznych w Opolu – Przewodniczący Rady Bogusław Bardon
Opolskie Stowarzyszenie Pamięci Narodowej – Prezes Jerzy Łysiak
Towarzystwo Kulturalno-Oświatowe „Polski Śląsk” – Prezes Bogusława Nabzdyk-Kaczmarek
Klub Gazety Polskiej w Opolu – Z-ca Przewodniczącego Wiesław Ukleja

Cały list otwarty środowisk kombatantów i działaczy niepodległościowych do Rady Miasta Opola znajduje się na s. 5 lipcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 61/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

List otwarty środowisk kombatantów i działaczy niepodległościowych do Rady Miasta Opola na s. 5 lipcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 61/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Szokujący list przewodniczącego FZZ Jedność do Jarosława Kaczyńskiego / Wiesław Wójtowicz, „Śląski Kurier WNET” 61/2019

Nadal stosuje się takie same metody wyprowadzania pieniędzy, pomimo dronów, monitoringu, wszystkich innowacji, specjalistycznie wyszkolonych psów tropiąco-bojowych i Bóg raczy wiedzieć czego jeszcze.

Wiesław Wójtowicz

List otwarty do Prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego

Czy nastąpiła reaktywacja „mafii węglowej”, a może jest inne dno?… 

Pierwsze dno

Dokładnie poznałem je w 2007 roku, kiedy to jako członek Rady Nadzorczej skontrolowałem zasady przetargów i realizacje umów w mini PRL-u, jakim wówczas była kopalnia „Budryk” SA. Po mojej kontroli na ławie oskarżonych zasiadło kilkadziesiąt osób, w tym właściciele prywatnych firm i osoby z kierownictwa kopalni. Były szybkie zatrzymania na lotniskach, było wyprowadzanie władz kopalni w kajdankach, były niespodziewane naloty służb i zabezpieczanie dokumentów. W celu rozbicia złodziejskiej mafii była pełna i zdeterminowana praca całej Rady Nadzorczej, była moja praktycznie codzienna praca z oficerami służb w celu wykazania zasad złodziejskiego procederu.

W 2007 r. też rządził PiS, było kluczowe wsparcie wiceprezesa JSW SA Daniela Ozona, który w owym czasie odpowiadał za przyłączenie kopalni „Budryk” do JSW, było bardzo mocne wsparcie ministra i szybkie, precyzyjne śledztwo CBA. Po tych działaniach część przestępców przyznała się do winy i zgodziła się dobrowolnie poddać karze, przed procesem w Sądzie Okręgowym w Katowicach.

Proceder okradania wówczas był prymitywny, ale miał charakter zorganizowany: wystawianie firmom faktur za rzekome prace, które kilka lat wcześniej wykonała kopalnia (np. tamy izolacyjne), zapisywanie w umowach prac, które nigdy nie zostały wykonane, przekraczanie wartości umów, nagminne aneksowanie umów bez przetargów itd.

Stałym procederem było i jak się okazuje, ma się dobrze po dziś dzień, zawyżanie w umowach cen jednostkowych i faktycznych ilości kamienia względem wyprodukowanego węgla.

Każda kopalnia w wydobytym urobku wraz z węglem otrzymuje zmieszany kamień, który trzeba oddzielić i ulokować na zwałowiskach na powierzchni. Np. hipotetycznie: na dobę z wydobytego urobku oddziela się np. ok. 2500 ton kamienia, który prywatna firma zwałuje i zagęszcza ten kamień na zwałowiskach, za co kopalnia płaci jej dotychczas, zgodnie z ceną rynkową, np. 2,5 zł/tonę, a wartość umowy na trzy lata to np. ok. 5 mln. zł. Wówczas nagle pojawia się projekt nowej umowy, gdzie bez jakichkolwiek podstaw przyjmuje się, że wydobycie będzie fikcyjnie zawyżone aż o 12 tys. ton kamienia na dobę i będziemy płacić za zwałowanie jednej tony niemalże dwukrotnie więcej, a wartość umowy wzrasta do ok. 45 milionów zł. Każdy zorientuje się, że ktoś chce wyprowadzić z kopalń prawie 40 milionów złotych. Tak prymitywne złodziejstwo możliwe jest tylko przy porozumieniu dających i biorczych. Oczywiście, ta prywatna firma pilnuje, aby sama sobie wykonała fikcyjne pomiary stopnia zagęszczania kamienia tak, aby na zwałowisku objętościowo wszystko „pasiło’’ (firmy prywatne, kierowane przez Przewodniczących Związków Zawodowych, robią „interesy” z JSW SA w zbliżonym obszarze). Tak było w 2007 r., a jak jest teraz, w 2017–2019 roku?

Drugie dno

Dziesięć lat później okazuje się, że nadal stosuje się takie same prymitywne metody wyprowadzania pieniędzy, pomimo dronów, monitoringu, wszystkich innowacji, zakupywanych samochodów terenowych typu pickup dla nowo tworzonych spółek ochroniarskich, specjalistycznie wyszkolonych psów tropiąco-bojowych, paliwa wodorowego i Bóg raczy wiedzieć czego jeszcze. Z ogólnie dostępnych źródeł informacji wiemy, że Pan Adam Milewski, przypomnijmy – były już Dyrektor Biura Audytu i Kontroli JSW SA – przeprowadził kontrole w JSW, których wyniki powaliły wszystkich. Takie same metody wyprowadzania pieniędzy z JSW, jak wyżej, tylko oczywiście skala 100 razy większa, bo to nie jedna kopalnia. Audyty zatwierdzone przez Zarząd, Radę Nadzorczą, zawiadomienia do Prokuratury – i co dalej? Zdawałoby się, że polecą głowy, rozpocznie się pilne śledztwo, w sprawę włączy się minister, związki zawodowe zażądają pełnej, niezależnej kontroli tych przestępstw przez organy ścigania. Jak się okazuje, nic z tych rzeczy! Właściciel nic nie może, bo rządzą związkowi baronowie, którzy wszystkich straszą, co to oni nie zrobią jak ktoś coś ruszy, a że co chwilę wybory, najlepszą polityczną strategią jest czekać dla świętego spokoju.

My czekamy, a dziesiątki, a nawet setki milionów ciężko wypracowanych przez załogę pieniędzy leją się strumieniami. Rada Nadzorcza też już nic nie może, bo jest okupowana przez działaczy związkowych, którzy pielgrzymują do ministra K. Tchórzewskiego, żeby przejąć za nią władzę.

Za to prężnie „działają” posłowie, których dzieci, rodziny i znajomi zostali zatrudnieni na eksponowanych stanowiskach w JSW… Obudzony mini-PRL za pośrednictwem TW „Kwiatka”, zatrudnionego w spółce na najważniejszym stanowisku, wprowadza ubeckie metody pomawiania, zastraszania, zwalniania każdego, kto odważy się ten cichy „zamknięty układ” przerwać.

Na dyrektora A. Milewskiego, wykazującego nieprawidłowości, nagle w sposób zorganizowany wylano falę hejtu i pomówień, że niby stosował kiedyś wobec swoich podwładnych mobbing; oczywiście na byłych podwładnych TW „Kwiatka”, który pociąga za wszystkie sznurki. Następnie po tym, jak A. Milewski został mężem zaufania M. Sękowskiego w wyborach na członka zarządu, został natychmiastowo zwolniony dyscyplinarnie, wbrew woli i bez zgody Rady Nadzorczej, której podlegał, za to, że wstąpił do związku zawodowego. Marek Sękowski, kandydat na członka zarządu z wyboru załogi – jak wystraszyli się, że kolejne wybory może wygrać ktoś niezależny i sprawdzić ich – w celu zastraszenia innych został zwolniony dyscyplinarnie za kampanię wyborczą prowadzoną podczas własnego urlopu. Zgodnie z ubeckimi metodami, podczas kampanii za kandydatem załogi Markiem Sękowskim, wbrew jego woli, chodził krok w krok ochroniarz z bronią. Upublicznienie tego faktu rzekomo spowodowało spadek kursu akcji JSW (???) i było podstawą zwolnienia dyscyplinarnego M. Sękowskiego. Tak obecnie wyglądają demokratyczne wybory w spółce Skarbu Państwa.

Jakie zatem są różnice pomiędzy tamtym czasem – 2007 r. – i obecnym? Wówczas rządził PiS i teraz rządzi PiS. Wówczas we władzach JSW zasiadał Daniel Ozon i teraz również. Wówczas CBA nadzorował A. Kamiński, teraz jest jeszcze wyżej, ale ponoć pracuje dla niego sam TW „Kwiatek”, który tak twierdzi. Ubecką przeszłość TW „Kwiatka” zbadał znany dziennikarz śledczy i poruszający materiał ma zostać wyemitowany jeszcze w tym miesiącu, a ilość donosów, wyrządzonych krzywd i ludzkich tragedii spowodowanych do dzisiaj działalnością TW „Kwiatka” jest porażająca. Również obecne metody zwalniania ludzi za fikcyjne zarzuty w celu zastraszania pozostałych zostały przeniesione z ubeckich doświadczeń. Na stronie zzjedność.pl przedstawię jego odręcznie napisane zobowiązania do współpracy z SB. Dzisiaj „Kwiatek” obsadza wskazanymi przez siebie osobami kolejne stanowiska i zakulisowo ma wpływ na wszystko.

Dzisiaj oskarżonych z 2007 r. podczas trwania procesu awansuje się na stanowiska dyrektorskie na tej samej kopalni, z której pochodzi oskarżenie, podczas gdy zeznawać mają świadkowie z tej kopalni, a JSW nie wie nawet, że jest oskarżycielem posiłkowym w tym procesie. Wówczas nie zatrudniano byłych oficerów policji czy byłych pracowników służb do operacji specjalnych. Np. były funkcjonariusz o ps. „Krawat” jest prawą ręką konfidenta PRL-owskiej esbecji TW „Kwiatka”.

Za poprzednich rządów PiS CBA działało natychmiast, a teraz od kontroli i zatwierdzonych audytów mija rok i towarzystwo jak się bawiło, tak się dobrze bawi dalej. Jak się okazuje, zawiadomienia przekazywane są z Prokuratury Okręgowej z Gliwic do Rejonowej w Jastrzębiu jak gorący kartofel. Wówczas było pełne wsparcie wszystkich związków zawodowych broniących Spółki i interesu załogi, teraz, jak się okazuje, bronią jak niepodległości jedynie cichego zamkniętego układu związkowego, równolegle obsadzając stanowiska we władzach fundacji razem z prezesami Grupy Kapitałowej JSW, czy też zatrudniając swoich pociotków. Ówczesny zarząd nie budował tak gwałtownie takiego drogiego parasola ochronnego nad swoimi stanowiskami, zarówno politycznego, jak i ekonomicznego, związkowego i kadrowego. To jest prawdziwa przyczyna sparaliżowania posiedzenia RN w siedzibie JSW po wpuszczeniu na nie kilkudziesięciu działaczy związkowych w styczniu br., kiedy to Rada Nadzorcza podejmowała decyzje o odwołaniu osób odpowiedzialnych za złe zarządzanie Spółką. Wówczas, w 2007 r., żaden z podejrzanych tworzących złodziejskie umowy nie mógł powiedzieć, że ktoś z wysoko umocowanych przyjaciół pracuje na 1-go Maja w Katowicach. Nawet ślepy i głuchy zorientuje się że coś tu śmierdzi!

Trzecie dno

Jak by to zrobili dzisiaj twórcy afery FOZZ czy operacji „Żelazo”? Zawyżanie ilości kamienia to tylko „kropla drążąca skałę”, chwilowy środek służący do zaspokojenia większych apetytów. Skoro coś się zawyża w sposób tak banalny, to jedynie po to, by zatuszować brak czegoś innego. Wiadomo, że chodzi o węgiel.

Finalnie w dokumentach faktyczna ilość urobku się zgadza, jedynie proporcje końcowe kamienia do węgla budzą ogromne wątpliwości. Czy prawdą jest, że podczas jednej z kontroli wykryto ok. 120 000 ton zgromadzonego, nigdzie niezarejestrowanego węgla?! Taka ilość przy obecnych cenach daje ok. 100 mln zł możliwych do wyprowadzenia ze Spółki Skarbu Państwa! A jest to tylko ilość wykryta w konkretnym czasie w trakcie konkretnej kontroli. W tym przypadku można jedynie przypuszczać, co dzieje się z samochodami, które powinny przewozić węgiel niby w celach uszlachetnienia z jednego zakładu na drugi.

W dokumentach ewidencyjnych różnica pomiędzy wyjazdem z jednego zakładu pełnego samochodu załadowanego węglem a przyjazdem tego samochodu na drugi zakład, oddalony kilkadziesiąt kilometrów, to raptem 2 minuty! Czasami zdarzało się, że samochód ten wcale nie trafiał na żaden z zakładów i słuch o nim, a przede wszystkim o przewożonym węglu, ginął na dobre. Kiedy jednak trafił i z ewidencji i czasu przejazdu wynika, że tak rzeczywiście mogło być, nikt tak naprawdę nie był w stanie sprawdzić ile cennego „czarnego złota” wywiózł faktycznie np. z KWK „Zofiówka” i przywiózł na inny zakład. Jak zazwyczaj w takich sytuacjach, jest tajemnicą poliszynela, że waga samochodowa na KWK „Zofiówka” od kilku lat była zepsuta. Prywatna firma, ta sama, która zajmuje się lokowaniem kamienia na zwałach i transportem węgla, sama sobie, bez żadnej kontroli zapisywała „podobno” przez siebie zważoną (własną, prywatną wagą) ilość węgla na blankiety wyjazdowe. Nikt, dziwnym trafem, wcześniej się tym nie zainteresował, może dlatego, że wycina się tych, którzy próbują to robić.

Gdyby ktoś złapał wątek z kamieniem, a nie miałby właściwej końcówki o węglu, najlepszym zmyleniem tropu byłoby powielenie, np. po 3 miesiącach, tego samego zamiaru, ale z ceną wyższą, np. 7 zł za tonę, co spowodowałoby oczywiście szum, ale po to, aby Rada Nadzorcza szła za kamieniem, a węgiel zostawiła w spokoju. Również postępowanie prokuratury zostałoby umorzone; gdyby chodziło tylko o kamień, wystarczyłoby zastosować starą ubecką metodę w zawiadamianiu, czyli tylko „zamiar przyjęcia korzyści materialnych przez osoby nieustalone” – umorzenie będzie jak w banku.

Oczywiście to tylko hipotezy. Zaskakująca jest jednak przy tym nagła zmiana właścicieli prywatnych firm: NOVARA, ELEMENTA CRITICA, FORKEZAN – na członków rodzin niezwiązanych z Zarządem JSW SA.

Czy kierowanie jako Prezes Daniel Ozon swoją prywatną firmą z równoległym kierowaniem jako Prezes JSW SA do 2018 r. to dzisiejszy standard w zarządzaniu, czy też ewidentne złamanie prawa?

Jaka jest przyczyna tego, że dzisiaj kilku „pożytecznych związkowych idiotów” biega bez sensu z racami pod mieszkaniami członków Rady Nadzorczej? Czy to właśnie o takich standardach chcą rozmawiać działacze związkowi domagający się ciągłych przyjęć u ministra K. Tchórzewskiego? Tak wygląda obecny mini-PRL, czyli Jastrzębska Spółka Związkowa, utrzymywana przez lokalny układ zamknięty, który za chwilę uwłaszczy się na spółce Skarbu Państwa, przy braku jakiejkolwiek reakcji. Czy to nie czasem z ww. przyczyn były podejmowane próby odwołania obecnego jej prezesa, skutecznie obronionego przez lokalnych działaczy?! W tym miesiącu muszą zostać rozstrzygnięte wybory na nową kadencję zarządu JSW SA. Nieustające wycieczki lokalnych watażków do rządzących odbywają się po to, żeby było tak jak było.

My, pracownicy, możemy sobie na to wszystko co najwyżej potupać, chyba że parasole zostaną zwinięte.

Nie można wiecznie wszystkiego przekładać na „po wyborach”; tutaj trzeba wybrać pomiędzy dobrem a złem, o co w imieniu wielu bardzo Pana proszę, bowiem wszelkie pisma kierowane do rządzących są zamiatane pod dywan.

Dlatego musi Pan coś z tym zrobić, nie wiem co, ale musi Pan, bo kto najlepiej przypilnuje swoich, jak nie Pan.

Wiesław Wójtowicz, Przewodniczący Federacji Związków Zawodowych „Jedność”

PS W związku z podejrzeniem fałszowania wyników pomiarów stopnia zagęszczenia zwałowanego kamienia, natychmiast powinny zostać dokonane niezależne pomiary przez niezależne służby i podjęte decyzje, bo może to grozić katastrofą budowlaną, a gdy dojdzie do tragedii, to kogo wskaże się jako winnego?

List został również wysłany do Prezydenta RP Andrzeja Dudy oraz Premiera Mateusza Morawieckiego.

List otwarty Wiesława Wójtowicza, Przewodniczącego Federacji Związków Zawodowych „Jedność”, do Prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego znajduje się na s. 1 i 2 lipcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 61/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

List otwarty Wiesława Wójtowicza, Przewodniczącego Federacji Związków Zawodowych „Jedność”, do Prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego na s. 1 lipcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 61/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Zgłoszony władzom Bielska-Białej pomysł nadania ulicy nazwy Jana Olszewskiego nie został nawet ogłoszony w BIP

Zmiana nazwy ulicy z Waryńskiego na Jana Olszewskiego wymaga opinii IPN. Nie wymaga tego jednak nazwanie ulicy imieniem austriackiej śpiewaczki, dla której Bielsko-Biała była tylko miejscem urodzenia.

Paweł Czyż

Działaczka samorządowa z Bielska-Białej zaproponowała władzom tego miasta zastąpienie nazwy obecnej ulicy Ludwika Waryńskiego nową – właśnie Jana Olszewskiego. W tym mieście rządzi dziś koalicja PO (prezydent Jarosław Klimaszewski) – Niezależni.BB (Janusz Okrzesik – były parlamentarzysta OKP/UD/UW) i radnych byłego prezydenta Jacka Krywulta (kandydat z listy PZPR do Senatu RP w wyborach z 4 czerwca 1989 roku). Najwyraźniej względy poprawności politycznej w Bielsku-Białej przesądziły o tym, że petycji/wniosku Moniki Sochy-Czyż nie ma nawet w internetowym Biuletynie Informacji Publicznej.

10 czerwca była radna wojewódzka postanowiła wystąpić do władz miasta z protestem, a ich postępowanie skomentowała: „Przekazałam w sekretariacie prezydenta Klimaszewskiego 240 podpisów poparcia bielszczan pod moim projektem. Oczywiście mogło ich być więcej. Chodzi o symbol.

Dla pana Klimaszewskiego i jego koalicjantów ważniejsze jest upamiętnienie austriackiej śpiewaczki Selmy Kurz bez opinii IPN niż przyznanie, że opinia Polaków na temat zmarłego premiera jest pozytywna. To wstyd!” (…)

Za to … na stronie BIP jest zamieszczony wniosek grupy „wojujących feministek” – w tym byłej kandydat Wiosny do Parlamentu Europejskiego pani Anity Zigler-Chamielec – z 8 marca 2019 r. Kompletnie niezrozumiałe jest upublicznienie opinii Zespołu Eksperckiego ds. Nazewnictwa Ulic, Placów oraz Nazw Obiektów Fizjograficznych za pośrednictwem pisma Pana Prezydenta z 23 kwietnia br., w którym informuje Pan, że członkowie tego ciała postanowili uhonorować austriacką śpiewaczkę operową Selmę Kurz, która nagle stała się na potrzeby rozpoznania wniosku feministek osobą związaną z naszym Miastem. (…) Więcej; nie zweryfikowano też, czy Selma Kurz nie była związana z faszyzującą Partią Chrześcijańsko-Społeczną (Christlichsoziale Partei Österreichs, CS) kanclerza Engelberta Dollfußa czy Niemiecką Narodowosocjalistyczną Partią Robotniczą Austrii (Deutsche Nationalsozialistische Arbeiterpartei Österreichs, DNSAPÖ) w czasie, gdy zamieszkiwała w Wiedniu. Z wniosku feministek nie wynika też, jaki był stosunek Selmy Kurz do II RP. Skoro wiceprezydent Waldemar Jędrusiński w piśmie adresowanym do mnie z dnia 16 maja br. przypomina, że zmiana nazwy ulicy Ludwika Waryńskiego na Jana Olszewskiego wymaga opinii IPN, to zdziwienie budzi fakt pominięcia zasięgnięcia takiej opinii IPN na temat Selmy Kurz. Skąd zatem wynika takie wybiórcze traktowanie różnych postaci?”. (…)

Co szokujące, włodarze tego miasta ukryli niezwykle pozytywną opinię, jaką przesłał wiceprezydentowi Bielska-Białej Waldemarowi Jędrusińskiemu dyrektor Biura Upamiętnienia Walki i Męczeństwa IPN Adam Siwek. To jasne, jeśli się zważy, że petycji/wniosku byłej radnej nie ma w elektronicznym Biuletynie Informacji Publicznej. Po co – według urzędników z bielskiego magistratu – informować o tym bielszczan?

„Jan Olszewski był osobą o niezaprzeczalnych zasługach dla naszego kraju (…) Wobec powyższego w pełni popieramy inicjatywę upamiętnienia osoby Jana Olszewskiego w przestrzeni publicznej miasta. Proponujemy równocześnie, aby obok tablicy z nazwą ulicy rozważyć umieszczenie kolejnej, zawierającą krótką informację o osobie patrona.

Takie rozwiązanie będzie służyć naszej wspólnej pamięci, a zwłaszcza edukowaniu młodego pokolenia” – napisał 5 kwietnia dyrektor Adam Siwek w swoim piśmie do władz Bielska-Białej.

Cały artykuł Piotra Galickiego i Pawła Czyża pt. „Komu przeszkadza upamiętnienie Jana Olszewskiego?” znajduje się na s. 11 lipcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 61/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Pawła Czyża pt. „Komu przeszkadza upamiętnienie Jana Olszewskiego?” na s. 11 lipcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 61/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

List otwarty Wiesława Uklei do Urzędu Miasta Opola w sprawie wystawy poświęconej historii NSZZ Solidarność

Nie wyrażam zgody, aby przy pomocy mojego nazwiska, wizerunku oraz innych materialnych świadectw związanych z moją działalnością społeczno-polityczną promowano fałszywy obraz historii mojego kraju.

Wiesław Ukleja

W związku z planowanym w dniu 04.06.2019 r. otwarciem w Centrum Dialogu Obywatelskiego w Opolu wystawy poświęconej historii NSZZ Solidarność na terenie naszego miasta i województwa oświadczam, że zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa dotyczącymi ochrony danych osobowych oraz innych dóbr osobistych, nie wyrażam zgody na wykorzystywanie i upublicznianie w ramach ww. wystawy jakiegokolwiek wizerunku, informacji czy artefaktów związanych z moją działalnością społeczno-polityczną i jej wytworami objętymi taką ochroną. Brak mojej zgody na umieszczenie wspomnianych informacji w ramach organizowanej w CDO w Opolu wystawy wiąże się z licznymi zastrzeżeniami dotyczącymi jej zawartości merytorycznej oraz z okolicznościami jej powstawania.

Od dłuższego czasu w środowisku uczestników ruchu Solidarność na Opolszczyźnie oraz w narracji historycznej kreowanej na jego temat kultywowane są nieprawdziwe legendy i fałszywe mity wokół osób zaangażowanych w działalność w ruchu Solidarność, zwłaszcza w okresie tzw. transformacji systemowej. Wśród nich, obok osób zasłużonych swoją działalnością na rzecz niepodległego bytu państwa polskiego, można odnaleźć ewidentnych kolaborantów i współpracowników służb specjalnych komunistycznego reżimu, którzy doczekali się bezkarności, a nawet cichego rozgrzeszenia i spuszczenia zasłony milczenia na ich haniebną działalność. Z mojej wiedzy wynika, że wystawa ta nie tylko nie piętnuje opisanych postaw, ale podtrzymuje owe mity oraz pomija istotne informacje, przyczyniając się do deformacji prawdy historycznej.

Bezkrytycznie przedstawiany i niewyjaśniony jest również przebieg wydarzeń w okresie tzw. przełomu, czyli „transformacji systemowej” na Opolszczyźnie, z którego wynika, że czołowe role odegrały wówczas fałszywe legendy i osoby o często komunistycznym rodowodzie.

Zgubne dla kształtowania świadomości historycznej i patriotycznej są kłamliwa narracja i symbolika dotyczące tego okresu. Nawet data otwarcia wystawy w dniu 04.06.2019 jest próbą narzucenia fałszywej symboliki – w tym wypadku uznania za rzekomy początek wolności daty kontraktowych i niedemokratycznych wyborów będących rezultatem zmowy okrągłego stołu, która wyhamowała proces przemian wolnościowych w naszym kraju i ochroniła przed odpowiedzialnością komunistycznych zbrodniarzy, czyniąc z nich uprzywilejowaną grupę obywateli III RP.

Zapowiedziom otwarcia wystawy w CDO w Opolu towarzyszyła również, charakterystyczna dla środowisk związanych z przeciwnikami obecnych władz, nagonka medialna na prawowite władze Rzeczypospolitej, które zapoczątkowały proces reform społecznych odbierających wspomnianej grupie uprzywilejowaną pozycję w państwie. W wypowiedziach autorów na temat wystawy pojawiła się niespodziewanie nieskrywana niechęć do patriotycznego etosu związanego z czcią dla żołnierzy podziemia niepodległościowego walczącego po II wojnie światowej z sowieckim okupantem. Spadkobiercy zmowy okrągłego stołu zbliżyli się w ten sposób do najgorszej komunistycznej, antypolskiej propagandy okresu stalinowskiego. Niestety pojawiły się w tym środowisku pożałowania godne spory o podział pieniędzy z dotacji przeznaczonych na wystawę.

Wszystko to powoduje, że – jak zaznaczyłem na wstępie – nie wyrażam zgody, aby przy pomocy mojego nazwiska, wizerunku oraz innych materialnych świadectw związanych z moją działalnością społeczno-polityczną firmowano opisane ekscesy i promowano fałszywy obraz historii mojego kraju.

O podjętej przeze mnie decyzji zawiadamiam na miesiąc przed datą otwarcia wystawy, by zapobiec ewentualnym wykrętom, że było zbyt mało czasu na jej uwzględnienie.

Opole, 06.05.2019

List otwarty Wiesława Uklei do Urzędu Miasta Opola ws. wystawy poświęconej historii NZZZ Solidarność znajduje się na s. 5 lipcowego „Kuriera WNET” nr 61/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

List otwarty Wiesława Uklei do Urzędu Miasta Opola ws. wystawy poświęconej historii NZZZ Solidarność na s. 5 lipcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 61/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Niemiecki sędzia zadał Trybunałowi Sprawiedliwości UE pytanie o niezależność sądów i sędziów w Niemczech

Kilkuletnia dyskusja o stopniu niezależności polskich sądów lub, jak chcą inni, stopniu ich podporządkowania władzy wykonawczej w osobie ministra sprawiedliwości, może przybrać nieoczekiwany obrót.

Zbigniew Kopczyński

A to za sprawą pytania, jakie wystosował do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej jeden z sędziów Sądu Administracyjnego w Wiesbaden, stolicy niemieckiego landu Hesja. Składające się z 25 punktów pytanie można streścić krótko: „Czy jestem niezależnym sędzią i czy pracuję w niezależnym sądzie?” Powody, jakie wzbudziły jego wątpliwości, sprawiają, że na upolitycznienie sądów w Polsce trzeba będzie spojrzeć z zupełnie innej perspektywy. Jest oczywiste, że odpowiadając na to pytanie, TSUE wyda opinię nie tylko o niezależności Sądu Administracyjnego w Wiesbaden, lecz wszystkich sądów w Republice Federalnej. Orzeczenie to będzie również obowiązywać przy ocenie niezależności sądów w całej Unii Europejskiej, w tym oczywiście w naszym kraju. (…)

Autor zapytania uważa, że niemiecki ład konstytucyjny zapewnia jedynie funkcjonalną niezależność sędziowską, ale nie instytucjonalną niezależność sądów. Trudno mówić o niezależności, gdy sędziowie są mianowani przez ministrów sprawiedliwości poszczególnych landów, a ci ministrowie decydują również o sędziowskich awansach. Praca sędziów oceniana jest przez ministerstwa, a sami sędziowie podlegają regulacjom prawnym dotyczącym urzędników. (…)

Z polskiego punktu widzenia najciekawsze będzie odniesienie się TSUE do mianowania sędziów przez ministra sprawiedliwości i jego wpływu na sędziowską karierę.

Mianowanie sędziów przez władze wykonawczą, czasem we współdziałaniu z prawodawczą, jest dzisiaj standardem wśród państw powszechnie uważanych za cywilizowane i praworządne. W końcu jakoś tych sędziów trzeba ustanowić. Inną kwestią jest, czy – i jeśli tak, to jaki – jest wpływ polityków na dalsze losy sędziów, bo to stanowi o ich rzeczywistej lub tylko pozornej niezależności.

Uznanie przez TSUE, że mianowanie sędziego przez polityka nie stanowi naruszenia niezależności tego pierwszego, spowoduje, że bardzo zbledną tak głośno podnoszone zarzuty wobec polskich reform sądownictwa. Totalna opozycja będzie musiała wtedy przyznać, że Polska spełnia standardy europejskie, i to z nawiązką, albo podważać orzeczenie TSUE i ogólnie prawo europejskie.

Znacznie poważniejsze konsekwencje może mieć przeciwne orzeczenie Trybunału.

Uznanie, że mianowanie sędziów przez ministrów czy ogólnie polityków podważa niezależność sądów, zdemontowałoby systemy prawne większości państw Unii i zakwestionowałoby niezależność ich sądów, łącznie z niezależnością samego Trybunału, którego sędziowie pochodzą tylko i wyłącznie z politycznego nadania.

Już to ostatnie sprawia, że taki wyrok jest mało prawdopodobny.

Cały artykuł Zbigniewa Kopczyńskiego pt. „Wątpliwa niezależność sędziów” znajduje się na s. 2 lipcowego „Kuriera WNET” nr 61/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Zbigniewa Kopczyńskiego pt. „Wątpliwa niezależność sędziów” na s. 3 lipcowego „Kuriera WNET”, nr 61/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Anna Pieczarka numerem 1 listy PiS z okręgu Tarnowskiego

Nowe plany i wyzwania Anny Pieczarki, która po raz pierwszy zasiądzie w Polskim parlamencie. Sprawdzamy, jak Wicemarszałek Województwa małopolskiego przygotowuje się do nowej roli.

Anna Pieczarka po sobotnim ogłoszeniu zapowiedzi list Prawa i Sprawiedliwości do parlamentu stała się nr 1 listy z okręgu Tarnowskiego. Jak zaznacza, nie ma jeszcze gotowego hasła, ani pomysłu na kampanię, zależy jej jednak na aktywnym działaniu i  wypełnianiu obietnic zaprezentowanych przez Jarosława Kaczyńskiego. Anna Pieczarka podkreśla, że Zjednoczona Prawica, Prawo i Sprawiedliwość starają się dbać o interesy  wszystkich Polaków,  jak sama twierdzi, ważne jest, aby doceniać „zwykłych ludzi” i wyjść naprzeciw ich potrzebom. Starania o godne życie obywateli Polski powinny być, realizowane we współpracy i wzajemnym szacunku.

Anna Pieczarka zaznacza również, że ma  plany względem miasta Tarnowa, a szczególnie względem jego infrastruktury drogowej, miejsc, które wymagają renowacji, a także różnych atrakcji.

Chciałabym, aby Tarnów zaczął tętnić życiem.

Istotną rolę dla Pani Anny Pieczarki odgrywa również edukacja, za którą  jest odpowiedzialna w Małopolsce, jako Wicemarszałek Województwa, a także służba zdrowia. Anna Pieczarka odnosi się także do obietnic wyborczych zaprezentowanych przez Grzegorza Schetynę, takich jak choćby godna płaca, wsparcie aktywnych zawodowo Polaków przez obniżenie podatku PIT i obniżenie składek na ZUS na NFZ, zastanawiając się, czy są w ogóle realne do spełnienia. Gość „Poranka WNET” zastanawia się, skąd Platforma Obywatelska weźmie pieniądze na spełnienie tych obietnic.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.M.K./M.K.

Tenkraj, z najwyższą starannością zorganizowany przez tajne służby i agenturę, ulega dewastacji na naszych oczach!

Wara Kaczyńskiemu od swobody twórczej! Chcemy scen kopulacji, koprofagii i masturbacji w naszych teatrach! Parafiańszczyzna, dulszczyzna i polskość to nienormalność – nie zniszczą naszej tolerancji!

Jan Martini

Gdańskie Waginalia

W przeddzień wyborów do Parlamentu Europejskiego odbyła się w Gdańsku uroczysta Parada Równości z udziałem prezydenta Gdańska, korpusu dyplomatycznego, profesorów gdańskich uczelni i licznych homoseksualistów, biseksualistów, transseksualistów, monoseksualistów, multiseksualistów oraz – po prostu – seksualistów.

Jakże europejska, kolorowa impreza, w której ludzie się do siebie uśmiechali, miała formę procesji ku czci Waginy – Króla. Centralnym punktem procesji był niesiony na patyku wizerunek zewnętrznych narządów rodnych kobiety, co według organizatorów miało być protestem przeciw opresyjnemu traktowaniu waginy przez patriarchalnych mężczyzn, choć złośliwi twierdzą, że był to symboliczny wizerunek damy – działaczki samorządowej.

Czasy się zmieniają – do niedawna rysunki tego rodzaju spotkać było można tylko w podniszczonych klozetach prowincjonalnych dworców PKS, a dziś trafiły na salony. Nawiasem mówiąc, wciąż formalnie obowiązuje artykuł 141 Kodeksu Wykroczeń, który stanowi: „Kto w miejscu publicznym umieszcza nieprzyzwoite ogłoszenie, napis lub rysunek, podlega karze ograniczenia wolności lub grzywny do 1,5 tys.”.

Wygląda na to, że wizerunek taki na trwałe wszedł do krajobrazu politycznego kraju, bo od tej pory wszędzie, gdzie toczy się walka o postęp, na sztandarach jest p…da.

Wynika to z faktu, że wciąż ci sami aktywiści wędrują po kraju wraz ze swoimi rekwizytami, transparentami i sztandarami. Prezydent Trzaskowski określił liczbę osób LGBT+ w Warszawie na 200 tysięcy, ale nie wiadomo w jaki sposób to policzył (ankiety personalne? Sondy uliczne?). Prawdopodobnie dane dostarczyli mu aktywiści gejowscy. Parę lat temu, gdy w Angli toczyła się prawna batalia o małżeństa homoseksualne, przedstawiono parlamentarzystom wyniki badań naukowych, z których wynikalo, że sprawa dotyczy 15 procent populacji. Po uchwaleniu prawa okazało się, że nastąpił błąd o rząd wielkości – nie 15, a 1,5 procent…

Kilka dni po pierwszych Waginaliach odbyła się, również w Gdańsku, kolejna impreza tego typu. Jeszcze bardziej uroczysta, bo z udziałem certyfikowanego Europejczyka – przewodniczącego Donalda Tuska i licznych samorządowców. Wywiadowcom moherowych beretów udało się zdobyć przemówienie, które nie zostało wówczas wygłoszone, gdyż po przegranych wyborach „macher z zaplecza przestawił wajchę” („nie jesteście żadnym antypisem!”) i treść wystąpienia się zdezaktualizowała. „We free people! My wolni ludzie! Nie pozwolimy, by Kaczyński wypchnął nas z Europy! Nie po to grupa ludzi o europejskich nazwiskach wprowadzała nas na członka Europy, by teraz wyciągać.

Miller i Huebner, Thun und Graf, Szejnfeld und Rotfeld, Rosati, Schnepf, Hartman i Blumsztajn – to dzięki nim mamy autostrady, montownie i hurtownie, multikina i aquaparki, galerie i banki. Populiści – ręce precz od banków!

Dzięki kredytom możemy kupić w sklepach wielkopowierzchniowych plazmę i klimę. Nie dajmy Kaczyńskiemu niszczyć sklepów wielkopowierzchniowych! Są one potrzebne głodnym dzieciom i brzuchom naszych kobiet! Nie pozwolimy, by kler katolicki dotykał brzuchów naszych kobiet! Nasze macice należą do brzydkiej starej panny bez posagu! Żądamy europejskiej edukacji w przedszkolach! Niech nasze maluchy poznają nowoczesne i innowacyjne techniki współczesnej europejskiej masturbacji! Kaczyński nie powstrzyma nas od niekonwencjonalnych ról społecznych i niestereotypowych zachowań płciowych! Wara Kaczyńskiemu od swobody twórczej naszych artystów! Chcemy scen kopulacji, koprofagii i masturbacji w naszych teatrach! Parafianszczyzna, dulszczyzna i polskość to nienormalność – nie zniszczą naszej tolerancji!

Jako ludzie dialogu i kompromisu żądamy, by Kaczyński przestał niszczyć tenkraj. Tenkraj, z najwyższą starannością zorganizowany przez tajne służby i agenturę, ulega dewastacji na naszych oczach!

Kaczyński swoją dyktatorską, faszystowską działalnością już zdewastował następujące dziedziny (w kolejności alfabetycznej): bezpieczeństwo obywateli, dobrostan czytelników red. Michnika, honor oficerów służb mundurowych, kontrwywiad NATO, macice polskich kobiet, myślistwo, łowiectwo i rybołówstwo, nowoczesność w domu i zagrodzie, obronność Polski, praworządność, pozycję Polski w Europie, Puszczę Białowieską i populację dzika, prawa reprodukcyjne środowisk LGBT, reputację sędziów, samorządy terytorialne, służbę zdrowia i sądownictwo, stosunki międzynarodowe, szkolnictwo,Telewizję Publiczną, totalną opozycję, Trybunał Konstytucyjny, wolność słowa, sumienia i zgromadzeń.

Nasze stanowcze NIE dla prób zawłaszczenia mediów i nacjonalizacji prasy! Niezależne niemieckie gazety, szerzące wartości europejskie, są gwarantem naszej demokracji, a słynny niemiecki obiektywizm jest nam pomocny przy budowie otwartego społeczeństwa i przezwyciężaniu zaściankowości. Kamiński i jego siepacze o szóstej rano nie zabronią nam wolności gospodarczej – business na służbie zdrowia będzie robiony! Kaczyński nie zniszczy międzynarodowo uznanego autorytetu Lecha Wałęsy – noblista donosił bez swojej wiedzy i zgody, i tylko na ludzi, którzy wtedy byli nikim i dziś są nikim. Nie damy Kaczyńskiemu otworzyć puszki z Pandorą ksenofobii i nietolerancji! Serdecznie witamy muzułmańskich emigrantów! Niech ich młode, silne ramiona ubogacą nasze środowiska LGBT! Niech rozkwita różowo-tęczowa Polska pod zielonym sztandarem Proroka! Tak nam dopomóż Schultz i Juncker, Junkers & Messerschmidt, Allach i Akbar!”.

Artykuł Jana Martiniego pt. „Gdańskie Waginalia” znajduje się na s. 2 lipcowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 61/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Jana Martiniego pt. „Gdańskie Waginalia” na s. 2 lipcowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 61/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

W mediach społecznościowych krąży film z brutalnego zatrzymania weterana opozycji demokratycznej z czasów PRL z Opola

Wiesław Ukleja, znany działacz niepodległościowy, protestował przeciwko imprezie środowisk LGBTQ, Wiosny i RAZEM, która jako II „Marsz Równości” przeszła w sobotę 29 czerwca przez Opole.

Paweł Czyż

– Po godzinie trzynastej podeszło do mnie od tyłu dwóch osobników… gdy obserwowałem hucpę LGBT. Z grupą osób skandowałem „zamknąć miasto pederastom” – co nie jest określeniem obraźliwym. Byli ubrani po cywilnemu. Zaczęli mnie szarpać i wyglądało to wpierw na prowokację homolobby. Po chwili wyciągnęli legitymacje policyjne, rzucili mnie na ulicę i skuli ręce na plecach jak przestępcy. Czułem się jakbym był – jako niewinny obywatel o tradycyjnych poglądach – potraktowany jak morderca dziesięciolatki, o którego zatrzymaniu było ostatnio głośno. W gmachu Komendy Miejskiej Policji w Opolu trzymano mnie gdzieś do godziny osiemnastej – powiedział w rozmowie z „Niezależną Gazetą Obywatelską” Wiesław Ukleja.

Tymczasem określenie „pederasta” nie jest elementem tzw. mowy nienawiści. Pederastia (stgr. παῖς chłopiec + stgr. ἐραστής – w przekładzie Witwickiego: miłośnik) – termin wywodzący się z języka greckiego (dosł. miłość do chłopców). To, że ktoś interpretuje je jako „wulgarne” – co miało być pretekstem policyjnej interwencji – świadczy jedynie o brakach w edukacji i szukaniu pretekstów dla medialnego uzasadnienia działań podjętych pod adresem zatrzymanego patrioty. Za to… ustalanie przez pięć godzin tożsamości zatrzymanego jest po prostu kompromitujące. Wystarczy wpisać jego imię i nazwisko w przeglądarkę internetową na smartfonie. Potwierdzenie tożsamości zajmuje raptem pięć minut!

Wolność słowa i użycie określenia „pederasta” jest dozwolone w debacie publicznej, nawet jeżeli ktoś wpadł na pomysł, aby stosować tu poprawność polityczną. Niedawno w Warszawie „pastor” Szymon Niemiec parodiował nabożeństwo. Wówczas Policja nie była taka odważna i mając możliwość przerwania przestępstwa z art. 196 kodeksu karnego, będącego w toku, swoich czynności zaniechała. (…)

Dla wielu z nas osoby, które walczyły czynnie o wolność i niepodległość w latach siedemdziesiątych czy osiemdziesiątych XX wieku, coraz bardziej kojarzą się z żołnierzami Armii Krajowej czy NSZ. Czy ktoś sobie wyobraża, że dziś policjant wyciera bruk zakutym w kajdanki na plecach żołnierzem podziemia z czasów ostatniej wojny światowej? Większość aktywnych członków opozycji z lat siedemdziesiątych czy osiemdziesiątych dobiega dzisiaj powoli siedemdziesiątki… Wielu z ich kolegów zapłaciło zdrowiem i życiem za prawo do zgromadzeń czy wolności słowa. Można nie podzielać poglądów Wiesława Uklei, ale to wprost hańba dla kilku osiłków widocznych na filmach z zatrzymania – opolskich policjantów, aby w kilku, „po cywilnemu”, dokonywać zatrzymania tego ogólnie znanego weterana walki z komunizmem. Pomijam, że jeden z tajniaków żuł ostentacyjnie gumę i bardziej przypominał bywalca siłowni niż funkcjonariusza na służbie…

Cały artykuł Pawła Czyża pt. „Równi i równiejsi” znajduje się na s. 2 lipcowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 61/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Pawła Czyża pt. „Równi i równiejsi” na s. 2 lipcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 61/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego