Prezydent RP Andrzej Duda przekazał kondolencje rodzinom ofiar ataku terrorystycznego w Londynie

Po zamachu terrorystycznym w Londynie, w którym zginęły cztery osoby, a ponad 20 odniosło obrażenia, do brytyjskiej królowej Elżbiety II spływają kondolencję od głów państw i rządów z całego świata.

Prezydent Włoch Sergio Mattarella i premier Paolo Gentiloni potępili środowy atak w Londynie, w wyniku którego zginęły cztery osoby, w tym napastnik, i zapewnili Wielką Brytanię o solidarności ze strony władz w Rzymie.

W depeszy do brytyjskiej królowej Elżbiety II prezydent Mattarella napisał: – Po raz kolejny odrażająca i szalona przemoc terroryzmu rani Zjednoczone Królestwo w daremnej próbie podminowania wartości wolności, otwarcia i tolerancji, które społeczeństwo europejskie umieściło u podstaw obywatelskiej koegzystencji.

– Wyrażamy w imieniu Francji naszą całkowitą solidarność i wsparcie dla brytyjskiego narodu – oświadczył prezydent Francji François Hollande.

Prezydent Francji François Hollande zapewnił w środę o swojej solidarności i wsparciu dla brytyjskiego narodu po ataku, do jakiego doszło w okolicach parlamentu w centrum Londynu. W ataku rany odniosło trzech licealistów z Francji – podały władze w Paryżu.

Terroryzm dotyka nas wszystkich – dodał, podkreślając: – Na poziomie europejskim trzeba się zorganizować, by stawić czoło zagrożeniu terrorystycznemu.

Premier Bernard Cazeneuve również zapewnił na Twitterze o „solidarności z tak straszliwie dotkniętymi przyjaciółmi brytyjskimi”. Dodał, że władze wspierają rannych francuskich licealistów, którzy przebywali w Londynie na wycieczce szkolnej, jak również ich rodziny i kolegów.

Rosja apeluje o wspólną walkę z terroryzmem po ataku w Londynie.

W reakcji na ataki w pobliżu parlamentu w Londynie, w których zginęły co najmniej trzy osoby, a 20 zostało rannych, rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa zaapelowała o zbiorowe przeciwstawienie się terroryzmowi i złożyła kondolencje bliskim ofiar.

Składamy kondolencje i zapewniamy o współczuciu dla wszystkich rodzin ofiar śmiertelnych. Nie popieramy i nie będziemy nigdy popierać terroryzmu. Uważamy, że jest to zło, któremu koniecznie trzeba zbiorowo się przeciwstawić – powiedziała w środę Zacharowa na antenie telewizji Rossija 24.

 

ŁAJ/PAP

Michalkiewicz: Istnieje kilka rządów światowych – i całe szczęście, bo ich wpływy po części znoszą się wzajemnie

– Komisja Trójstronna stworzona przez Davida Rockefellera była czymś w rodzaju rządu światowego, ale nie jedynym ośrodkiem z podobnymi ambicjami – powiedział w Poranku Wnet Stanisław Michalkiewicz.


– W komisji Trójstronnej zasiadają wybitne osobistości, które odcisnęły swoje piętno na polityce światowej, takie jak Henry Kissinger. Ale są tam też dziwne osobistości, jak Jerzy Baczyński z Polski – nie wiem, co on ma w Komisji Trójstronnej do powiedzenia – ironizował rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego.

– Jerzy Baczyński był tajnym współpracownikiem SB, co łączy go z innymi Polakami zasiadającymi w Komisji Trójstronnej, jak pan premier Marek Belka czy pan dr Andrzej Olechowski, który co prawda był agentem wywiadu gospodarczego. Był tam też Janusz Palikot – to już kompletny upadek tej komisji – stwierdził gość Poranka Wnet.

Wśród innych ośrodków pretendujących do roli nieformalnego rządu światowego znajdują się, zdaniem Stanisława Michalkiewicza, między innymi Grupa Bielderberg oraz Grupa G7, w ramach której cyklicznie spotykają się najwięksi światowi finansiści.

AA

Ryszard Terlecki: Na szczycie w Brukseli nie zapadną żadne ważne decyzje. Walka o kształt UE jeszcze przed nami

Zdaniem wicemarszałka sejmu stworzenie Unii wielu prędkości doprowadzi do rozpadu wspólnoty, która powstała jako element łączenia państw w Europie, a nie dzielenia ich na bogatsze i biedniejsze.

W Poranku Wnet Ryszard Terlecki, wicemarszałek Sejmu i przewodniczący klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości powiedział, że jak dotąd, do laski marszałkowskiej nie trafił wniosek opozycji o wotum nieufności dla rządu Beaty Szydło.

W piątek Platforma Obywatelska mówi, że już składają wniosek. Potem okazało się, że miał być w poniedziałek, ale wniosek nie został do dzisiaj złożony. Czekamy, kiedy w końcu się Platforma wygramoli z tym wnioskiem i pojawi się on w Sejmie.

– Głównym celem spektaklu z wnioskiem o odwoływanie rządu jest wyścig między partiami opozycyjnymi, która z nich jest główną siłą, a nie walka o nowych wyborców – powiedział w Poranku Wnet wicemarszałek Sejmu.

Gość Poranka Wnet odniósł się również do propozycji programowych, jakie mają się pojawić przy okazji próby odwołania rządu Beaty Szydło.

Przez 8 lat rządów Platformy mieliśmy trzy panie minister edukacji i one skutecznie pogrążały szkołę w ciągłym obniżaniu poziomu nauczania. Bardzo jestem ciekaw, jaki będzie pomysł Platformy, jeżeli te panie, które mają takie zasługi w niszczeniu edukacji, znowu coś wymyśliły.

Szef klubu parlamentarnego PiS wskazał, że nie ma żadnego sporu politycznego między prezydentem a szefem MON, a cała sprawa z wymianą listów to naturalny sposób komunikacji między ministrem obrony a zwierzchnikiem sił zbrojnych.

Wymiana listów to jest normalna sytuacja, że prezydent interesuje się sprawami w wojsku. Ponieważ prezydent uznał, że nie wszystkie odpowiedzi go satysfakcjonują, to umówili się na spotkanie i tam wyjaśnią sobie wszystkie wątpliwości.

Profesor Terlecki powiedział też, że nie należy się spodziewać żadnych konkretnych ustaleń po szczycie Unii Europejskiej w stolicy Włoch.

Szczyt w Rzymie będzie miał charakter jubileuszowy, a komunikat końcowy będzie taki, aby nie wzbudzać żadnych napięć między uczestnikami.

Natomiast na szczycie Rady Europejskiej pod koniec kwietnia dojdzie już do dyskusji o możliwości wprowadzenia Unii dwóch prędkości, czemu Polska jest zdecydowania przeciwna. Unia powstała jako twór, który miał łączyć państwa i pomagać tym biedniejszym, a nie dzielić kraje na te bogatsze i mniej zamożne.

Kolejnym tematem rozmowy była ustawa o zakazie handlu w niedzielę, złożona przez związki zawodowe i organizacje religijne. Zdaniem wicemarszałka Sejmu, wymaga ona jeszcze pewnych poprawek.

Już w samym projekcie „Solidarności” jest zastrzeżenie, że niektóre niedziele będą handlowe. Jest również kwestia, na którą rząd się nie zgodził, to znaczy na kary więzienia za otwarcie sklepu w niedzielę. Rząd uznał, że tutaj karą powinna być grzywna.

– Założenia były takie, że najpierw reforma sądownictwa, a potem reforma mediów, ale ostatnie wydarzenia sprawiły, że szybciej zajmiemy się ustawą o dekoncentracji mediów – zaznaczył w Poranku Wnet Ryszard Terlecki.

ŁAJ

50 tys. USD wpłynęło w 2015 roku na konto firmy Fillona za organizację spotkania z Putinem – podają francuskie media

Niedawno Fillonowi postawiono zarzuty sprzeniewierzenia środków publicznych poprzez fikcyjne zatrudnianie rodziny z budżetu parlamentu. Ostatnio rozszerzono je o podejrzenie oszustwa i fałszerstwa.

W najnowszym wydaniu tygodnik satyryczny „Le Canard Enchaîné” napisał, że libański miliarder zapłacił tę sumę firmie 2F Conseil, której właścicielem jest Fillon.

Kontrakt między firmą obecnego kandydata w wyborach a firmą Future Pipe Industries, kierowaną przez Libańczyka, podpisano na początku 2015 roku.

Według „Le Canard Enchaîné” umowa zakładała, że za 50 tys. dolarów Fillon przedstawi miliardera rosyjskiemu prezydentowi oraz szefowi koncernu petrochemicznego, Patrickowi  Pouyanne, który w przeszłości był szefem gabinetu Fillona w jednym z ministerstw.

Spotkania zorganizowano w czerwcu 2015 roku podczas Międzynarodowego Forum Ekonomicznego w Petersburgu, nazywanego rosyjskim Davos.

W lutym dziennik „Le Monde” podał, że od czerwca 2012 roku do grudnia 2015 roku firma przyniosła Fillonowi zyski w wysokości 750 tys. euro. Według gazety brak przejrzystości w kwestii umów zawieranych przez 2F Conseil budzi podejrzenie ewentualnego konfliktu interesów.

W ubiegłym tygodniu byłemu premierowi Fillonowi postawiono zarzuty sprzeniewierzenia środków publicznych poprzez fikcyjne zatrudnianie rodziny z budżetu parlamentu. Ostatnio rozszerzono je o podejrzenie oszustwa i fałszerstwa.

25 stycznia „Le Canard Enchaîné” podał, że żona Fillona, Penelope, zarobiła ponad 830 tys. euro za wieloletnią pracę jako asystentka parlamentarna męża, a potem jego następcy na stanowisku premiera, oraz za współpracę z pewnym pismem literackim. Potem poinformowano, że na podobnej zasadzie zatrudnionych było dwoje dzieci Fillona.

Zatrudnianie rodzin polityków jest we Francji legalne i praktykowane przez wielu parlamentarzystów – zarówno lewicowych, jak i prawicowych. Nie może być to jednak praca fikcyjna; tymczasem francuskie media przypominają, że Penelope Fillon była dotąd przedstawiana jako niepracująca zawodowo gospodyni domowa.

Skandal poważnie zaszkodził 63-letniemu kandydatowi prawicy i osłabił jego szanse na prezydenturę; obecnie za faworyta uchodzi centrysta Emmanuel Macron, który według najnowszych sondaży ma zarówno w pierwszej, jak i w drugiej turze może pokonać kandydatkę Frontu Narodowego, Marine Le Pen.

Wybory odbędą się na przełomie kwietnia i maja br.

 

PAP/jn

Prezydent Łukaszenka: Zapobiegliśmy prowokacji. Pieniądze na szkolenia „piątej kolumny” szły przez Polskę i Litwę

Plan domniemanej prowokacji udało się ujawnić dzięki „prawdziwym Białorusinom i Białorusinkom” z zagranicy, którzy uprzedzili władze. Trwają aresztowania organizatorów i uczestników rozruchów.

Od połowy lutego w różnych miastach Białorusi dochodzi do protestów przeciwko tzw. dekretowi o pasożytnictwie i w związku z trudną sytuacją gospodarczą państwa. Od początku marca trwają zatrzymania uczestników i organizatorów demonstracji. Według niezależnego Centrum Praw Człowieka liczba zatrzymanych przekroczyła 240 osób. Wielu z nich wymierzane są kary aresztu lub grzywny. W aresztach przebywa wielu liderów i działaczy środowisk opozycyjnych.

Dekret nr 3 przewiduje specjalny jednorazowy podatek od osób, które nie pracowały co najmniej 183 dni w ciągu roku i nie zarejestrowały się oficjalnie jako bezrobotni.

Prezydent Białorusi uważa, że za niepokoje oraz strajki odpowiedzialna jest tzw ,, piąta kolumna”. O zagrożenie z jej strony zapytał Łukaszenkę pracownik zakładów Kronospan w Mohylewie podczas prezydenckiej wizytacji.

Dosłownie w ostatnich godzinach zatrzymaliśmy około 20 bojowników, którzy przygotowywali prowokację z użyciem broni – oświadczył lider Białorusi, cytowany przez państwową agencję Biełta.

Mówiąc o działaniach „piątej kolumny”, Łukaszenka tłumaczył, że – jak się okazało, oni nie spali – niektórzy z nichale powoli przygotowywali się, czekali na odpowiedni moment. Zatrzymaliśmy już kilkadziesiąt osób – nie chodzi o tych w autobusach, anarchistów w maskach – którzy szkolili się w obozach, z bronią.

Swoją drogą, jeden z tych obozów mieścił się w okolicach Bobrujska i Osipowicz. Pozostałe – na Ukrainie. Wydaje mi się, że także na Litwie lub w Polsce, nie jestem pewny, ale gdzieś tam. (…) Pieniądze płynęły przez Polskę i Litwę do nas – dodał.

„Anarchistami w maskach” prezydent Łukaszenka nazywa osoby zatrzymane po legalnym proteście przeciwko prezydenckiemu dekretowi o pasożytnictwie, który odbył się 15 marca w Mińsku. Według białoruskiego MSW zatrzymywano osoby, które złamały prawo, protestując z zasłoniętymi twarzami, i nie reagowały na wezwania milicji.

Łukaszenka oświadczył, że społeczeństwo zostanie szczegółowo poinformowane o „danym fakcie”, czyli niedoszłej prowokacji. Jak mówił, jej plan udało się ujawnić dzięki „prawdziwym Białorusinom i Białorusinkom” z zagranicy, którzy uprzedzili władze.

Do ambasady przyszła kobieta i napisała oficjalne pismo o tym, że jest przygotowywana prowokacja – oświadczył prezydent, dodając, że należy ustalić, skąd płynęły pieniądze, kto był organizatorem i z jakich krajów przyjechali ci ludzie, o których mowa.

Białorusini chcą żyć w spokoju i wychowywać dzieci. Nikt nie potrzebuje tej wojny i nie mogę do niej dopuścić. Jeśli będzie trzeba, pójdę w pierwszym szeregu ze swoją rodziną – zapewnił.

To nie jest żadna opozycja, to ,,piąta kolumna”. Nazywam ją tak, bo chce doprowadzić do wybuchu w kraju – stwierdził. Zasugerował także, że związek z jej aktywnością mógł mieć „szereg incydentów”, do których doszło w ostatnich dniach na granicy.

Ktoś uznał, że Białoruś dojrzała do kolorowej rewolucji – ocenił. Nawiązując do ukraińskiego Majdanu, powiedział, że „to prowokatorzy strzelali, prowokowali tłum, a w efekcie zwykły człowiek, który przyszedł domagać się swoich praw, stał się bojownikiem”. Jego zdaniem ktoś za granicą uznał, że na Białorusi pojawił się „popyt na prowokatorów”.

W obszernej wypowiedzi na temat „piątej kolumny” Łukaszenka stwierdził m.in., że jest ona „daleka od ludzi”, niepatriotyczna, dąży do zamętu w państwie. Zachodnie organizacje, które finansują opozycję, chcą dawać pieniądze przede wszystkim na wywołanie zamieszek. „Chcą mordobicia, krwi”.

Dzień wcześniej, w poniedziałek, prezydent oświadczył, że „piąta kolumna” próbuje zwiększyć napięcie w kraju i destabilizować sytuację. Jego zdaniem jej działaniami kierują żyjący na emigracji opozycjoniści, finansowani przez „zachodnie fundacje” i „instruowani przez tamtejsze służby specjalne”. Owych ludzi prezydent określił jako „oszołomów”.

W sobotę w stolicy ma się odbyć marsz z okazji Dnia Woli. Środowiska niezależne tradycyjnie obchodzą w tym dniu nieoficjalne święto niepodległości. Dotychczas władze stolicy nie poinformowały organizatorów, czy udzielą zgody na imprezę.

PAP/jn

 

Olga Tokarczuk: Trzeba własną historię napisać od nowa; co robiliśmy jako właściciele niewolników czy mordercy Żydów

Piotr Witt: Rozwinięcie jej tezy można znaleźć w pracach prof. Jana Grossa i Anny Bikont o Jedwabnem. Olga Tokarczuk, nowy Sienkiewicz, a raczej Orzeszkowa 2017, zapewne niebawem otrzyma nobla.

Nowy Sienkiewicz, czy raczej Orzeszkowa 2017, nazywa się Olga Tokarczuk i biorąc pod uwagę rozgłos, który jej towarzyszy, zapewne niebawem otrzyma nobla – jej ogromne fotografie zdobiły mury zewnętrzne hali, a na wielkim regale można było obejrzeć jej książki w przekładach na kilkadziesiąt języków.

Najbardziej promowanym dziełem Polki są „Księgi Jakubowe”: – Sukces dzieła zaczyna się w Polsce w 2015 roku od literackiej nagrody Nike ufundowanej przez „Gazetę Wyborczą”i Fundację Agory. Jest to opowieść o żydowskim oszuście, Jakubie Franku, który w XVIII w. na Podolu i okolicach zjednał sobie rzesze wyznawców, wmawiając im, że jest oczekiwanym mesjaszem.

Opowieść liczy 900 stron, ale jej wymowa sprowadza się do stwierdzenia samej autorki w wywiadzie telewizyjnym: „trzeba będzie stanąć z własną historią twarzą w twarz i napisać ją trochę od nowa, nie ukrywając tych wszystkich strasznych rzeczy, które robiliśmy jako właściciele niewolników czy mordercy Żydów”. – Rozwinięcie tezy można znaleźć w pracach prof. Jana Grossa i Anny Bikont o Jedwabnem – komentował redaktor, przypominając: – Dwa lata temu było ich pełno w polskim stoisku na targach paryskich.

Innym reprezentantem Polski w Londynie był Zygmunt Miłoszewski: – Młody autor, szczególnie chwalony przez dziennik Le Mond, za to, że pokazuje we wszystkich językach świata katolickie i klerykalne wymysły, z których wyrosły pogromy w Polsce, łącznie z ostatnim, dokonanym już po Holokauście.

Piotr Witt przybliżył również sytuację polityczną we Francji:

François Fillon, popierany przez katolików francuskich, został oskarżony o zatrudnianie własnej żony jako doradcy. Nic z tego nie wynikło. Pani Penelopa Fillon jest Angielką, zna kilka języków, posiada dwa dyplomy uniwersyteckie. Każdy deputowany marzyłby o takim doradcy – skwitował.

Inaczej natomiast ma się nowa afera związana z już byłym ministrem spraw wewnętrznych Francji: – Bruno Le Roux zatrudniał jako doradców swoje dwie córki, 15 i 16 lat – a zarobiły one 55 tysięcy euro. Jest to czwarty minister Françoisa Hollanda, który podał się do dymisji z powodu zarzutów kryminalnych.

Zapraszamy do wysłuchania korespondencji.

WJB

29 kwietnia 27 państw UE będzie obradować na szczycie w sprawie negocjowania z Wielką Brytanią warunków Brexitu

Donald Tusk: Naszym priorytetem podczas negocjacji musi być zapewnienie, aby nasi obywatele, firmy i kraje członkowskie jak najmniej ucierpiały z powodu wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej.

– Osobiście wolałbym, żeby Wielka Brytania nie zdecydowała o wyjściu z UE, ale większość brytyjskich wyborców postanowiła inaczej. Dlatego musimy zrobić wszystko co w naszej mocy, żeby proces rozwodowy był jak najmniej bolesny dla UE – powiedział Donald Tusk na konferencji prasowej w Brukseli.

– Naszym priorytetem podczas negocjacji musi być zapewnienie możliwie największej pewności i jasności dla naszych obywateli, firm i krajów członkowskich, które będą negatywnie dotknięte Brexitem – dodał szef Rady Europejskiej.

W poniedziałek tuż po tym, jak rząd w Londynie powiadomił unijne instytucje, że 29 marca premier Theresa May wyśle oficjalny list informujący o zamiarze opuszczenia Wspólnoty przez Wielką Brytanię, Tusk ogłosił, że przygotuje projekt wytycznych dla 27 krajów w ciągu 48 godzin od otrzymania pisma z Downing Street.

Przyjęcie przez szefów państw i rządów wytycznych do rokowań będzie polityczną wskazówką dla mającego prowadzić techniczne rozmowy głównego negocjatora z Komisji Europejskiej, Michela Barniera.

Po przyjęciu wytycznych przez „27” Komisja Europejska ma bezzwłocznie wydać rekomendacje do rozpoczęcia rozmów. Następnie przedstawiciele państw członkowskich w Radzie UE podejmą formalną decyzję o otwarciu rokowań, przyjmując mandat do prowadzenia negocjacji dla KE.

Zgodnie z zapisami traktatu lizbońskiego, rozmowy powinny potrwać dwa lata, co oznacza, że o ile nie dojdzie do jednomyślnego przedłużenia terminu o dwa lata przez wszystkie państwa członkowskie, Wielka Brytania wyjdzie z Unii Europejskiej 29 marca 2019 roku.

Z zapowiedzi polityków wynika, że  kwestia przyszłych praw obywateli UE mieszkających w Wielkiej Brytanii, w tym niespełna miliona Polaków, będzie jednym z pierwszych tematów podjętych w trakcie negocjacji.

Pozycje negocjacyjne obu stron są przewidywalne

Mimo że list uruchamiający formalną procedurę wyjścia Wielkiej Brytanii z UE dotrze do Brukseli w przyszłym tygodniu, od dłuższego czasu wiadomo, jaką pozycję negocjacyjną przyjmują obie strony.

W połowie stycznia premier May zapowiedziała, że W. Brytania wraz z wyjściem z Unii Europejskiej opuści także wspólny rynek UE i będzie chciała wynegocjować nowe porozumienie o wolnym handlu ze Wspólnotą, bez zachowania dotychczasowych czterech swobód.

Na początku lutego rząd w Londynie opublikował z kolei tzw. białą księgę, która m.in. opisuje proponowany proces przeniesienia unijnej legislacji do prawa brytyjskiego, co ma uspokoić pracodawców zaniepokojonych zmianami w przepisach.

Dokument zawiera też zobowiązanie do znaczącego ograniczenia imigracji, przy jednoczesnej „konieczności zrozumienia potencjalnego wpływu proponowanych zmian na różne części W. Brytanii”, a także deklarację chęci wyjścia z unii celnej i podpisywania nowych, niezależnych od UE umów celnych przez władze w Londynie.

Brytyjski rząd powtórzył, że jest gotów do złożenia gwarancji dotyczących przyszłych praw 3,8 mln obywateli innych państw członkowskich Unii Europejskiej – w tym, co zaznaczono, znacznej populacji Polaków – „tak szybko, jak będzie to możliwe”, pod warunkiem uzyskania podobnych gwarancji dla Brytyjczyków na kontynencie.

Z kolei unijna „27” kilkakrotnie wskazywała, że dostęp do rynku wewnętrznego możliwy będzie jedynie przy zachowaniu wszystkich czterech unijnych swobód, łącznie z możliwością przemieszczania się i podejmowania pracy w każdym z krajów wchodzących w skład jednolitego rynku.

Europejska prasa zwraca uwagę, że trudnym tematem w rokowaniach będzie kwestia zobowiązań finansowych Wielkiej Brytanii wobec UE. W poniedziałek „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, a wcześniej „Financial Times” informowały, że Komisja Europejska obliczyła, że występując z UE, Wielka Brytania powinna zapłacić jej ponad 60 mld euro z tytułu wspólnych należności.

Wielka Brytania uważa, że  zaoszczędzi na Brexicie

Tymczasem premier May zapowiedziała, że z chwilą wystąpienia z unijnego wspólnego rynku Wielka Brytania przestanie przekazywać „ogromne sumy” do budżetu UE.

„To jak wyjście do pubu z 27 przyjaciółmi. Zamawiasz kolejkę piwa, ale nie możesz wyjść, jeśli impreza trwa, chyba że zapłacisz za kolejkę, którą ty zamówiłeś” – mówił na początku lutego rzecznik KE Margaritas Schinas, nie potwierdzając jednak dokładnej kwoty.

Przewidziane na dwa lata negocjacje rozwodowe planowo mają się zakończyć w 2019 roku, czyli jeszcze w trakcie trwania obecnej, siedmioletniej perspektywy finansowej UE. Polska już od zeszłego roku głośno mówi o tym, że przed wystąpieniem z UE Wielka Brytania powinna wywiązać się ze wszystkich zobowiązań wobec budżetu UE na lata 2014-2020.

Dla naszego kraju, największego odbiorcy środków unijnych z całej „28” to bardzo ważne, tym bardziej, że rachunki dotyczące obecnej perspektywy finansowej będą spłacane jeszcze w 2023 roku, czyli możliwe, że nawet cztery lata po wyjściu Wielkiej Brytanii z UE.

PAP/JN

Ryszard Legutko: List Marka Dekana pokazuje, że mierzymy się nie z pojedynczym przeciwnikiem, lecz ze stugłowym smokiem

– To nie jest tylko jakiś przywódca czy premier, który się z nami nie zgadza, to nie jest jakiś Timmermans. To jest wielka, absolutnie bezwzględnie działająca maszyna – ocenił w Poranku Wnet filozof.

Daje to pogląd na przyczyny tego stanu rzeczy, że w Niemczech wszyscy mówią jednym głosem; trochę jak za PRL, gdy Kisiel mawiał, że w kraju pracuje tylko jeden dziennikarz, który podpisuje się różnymi nazwiskami. Mamy do czynienia z całym siecią, nie tylko dziennikarzy i polityków, ale też publicystów, wykładowców akademickich, pisarzy – kontynuował rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego.

[related id=”7598″]

25 marca w Rzymie nastąpi jubileuszowy szczyt Unii Europejskiej, podczas którego będzie omawiana przyszłość tej wspólnoty, m.in. w kontekście zbliżającego się Brexitu, czyli wyjścia z UE Wielkiej Brytanii.

O możliwych wnioskach ze szczytu, które zostaną zawarte w tzw. deklaracji rzymskiej, mówił europoseł prof. Ryszard Legutko: – Mniej więcej wiemy, czego mamy się spodziewać, żadnych rewolucji nie będzie, natomiast dwa sygnały są wysyłane i prawdopodobnie zostaną włączone do deklaracji, a są to sygnały sprzeczne: z jednej strony mówi się o jedności, którą trzeba zachować i rozwijać, a z drugiej – forsuje się koncepcję Europy dwóch prędkości.

– Różne prędkości integracji w UE nie oznaczają, że lepiej zintegrowani znajdą się w korzystniejszej sytuacji. Widać jasno, gdy porówna się dynamikę gospodarczą państw strefy euro i tych z walutami krajowymi, że prędkość integracji nie przekłada się na tempo rozwoju – w Poranku Wnet mówił prof. Ryszard Legutko.

Zdaniem naszego rozmówcy, unijne elity nie wyciągnęły wniosków z przebiegu i rezultatu brytyjskiego referendum:

Wciąż panuje taka retoryka, że kiedy coś idzie nie po ich myśli, to znaczy, że ludzie zostali wprowadzeni w błąd albo są starzy, albo nie wiedzą, co się dzieje, albo są źle wykształceni, albo są po prostu źli – populiści, nacjonaliści i inne szwarccharaktery.

AA

Były przewodniczący PE Martin Schulz został jednogłośnie wybrany na nowego szefa Socjaldemokratycznej Partii Niemiec

Na nadzwyczajnym zjeździe SPD w Berlinie Schulz uzyskał najlepszy wynik wyborczy szefa tej partii w okresie powojennym. 24 września br. będzie walczył z Angelą Merkel o fotel kanclerza Niemiec.

Były przewodniczący Parlamentu Europejskiego jako kandydat SPD zmierzy się z Angelą Merkel w walce o fotel kanclerza w wyborach do Bundestagu, które odbędą się 24 września br.

Poparcie dla kanclerz Angeli Merkel wzrosło od lutego o 5 pkt. proc. do 60 proc. i jest najwyższe od września 2015 r. – wynika z opublikowanego w czwartek sondażu Deutschlandtrend dla pierwszego programu niemieckiej telewizji publicznej ARD.

Kandydat SPD na kanclerza Martin Schulz, główny rywal Merkel w wyborach do Bundestagu, stracił w tym czasie 3 punkty procentowe; popiera go obecnie 52 procent Niemców.

Partia Merkel CDU jest nadal najsilniejszym ugrupowaniem, lecz jej przewaga nad SPD stopniała do jednego punktu procentowego. CDU i jej bawarska sojuszniczka CSU cieszą się poparciem 32 procent wyborców, SPD może liczyć na głosy 31 procent elektoratu.

W porównaniu z poprzednim badaniem CDU straciła 2 pkt. proc., a SPD zyskała 3 pkt. proc.

Poparcie dla obu partii opozycyjnych reprezentowanych w Bundestagu – Lewicy i Zielonych – nie zmieniło się. Chce na nie głosować po 8 proc. wyborców.

Antymigrancka Alternatywa dla Niemiec (AfD), która w poprzednich wyborach w 2013 roku nie przekroczyła progu wyborczego, dostała w najnowszym badaniu 11 proc. – o jeden pkt proc. mniej niż w poprzednim badaniu.

PAP/ŁAJ

Dziennikarze Biełsatu zatrzymani na Białorusi. Reporterzy prowadzili transmisję z miejsca, gdzie miał się odbyć protest

Reporterka Wolha Czajczyc i operator Siarhej Kowalou mieli nagrać reportaż z protestów zapowiedzianych przez środowiska anarchistyczne. Dziennikarze zostali zatrzymani w trakcie nadawania na żywo .

Na protest, który według Biełsatu mieli zwołać na godz. 12 czasu miejscowego (godz. 10 w Polsce) anarchiści, nikt nie przyszedł. Reporterka Wolha Czajczyc i operator Siarhej Kowalou przez kilkanaście minut prowadzili transmisję, m.in. podchodząc do nielicznych przechodniów i pytając o ich stosunek do dekretu nr 3 o pasożytnictwie, który od kilku tygodni jest przyczyną protestów w różnych miastach Białorusi.

Ok. godz. 12.15 do dziennikarki – ciągle nadającej na żywo – podeszli dwaj milicjanci i zażądali okazania dokumentów – akredytacji i pozwolenia na nagrywanie. Czajczyc przekonywała, że żadnych dokumentów nie potrzebuje, ale na nagraniu na stronie telewizji Biełsat widać, że przedstawiła funkcjonariuszowi jakiś dokument, zapewne legitymację dziennikarską.

Milicjanci oświadczyli, że konieczne jest wyjaśnienie sytuacji i sprawdzenie dokumentów na posterunku. Dziennikarze zostali tam odwiezieni, jednak funkcjonariusze utrzymywali, że nie jest to zatrzymanie.

Według informacji podanych przez Radio Swaboda w sobotę w Borysowie zatrzymano także dziennikarza Alesia Abramowicza, a inną dziennikarkę – Łarysę Szczyrakową – zatrzymano w Rzeczycy. Była wówczas w drodze na inny protest, który miał odbyć się w Mozyrzu, także na wezwanie anarchistów.

Swaboda informuje również o zatrzymaniu dwóch dziennikarzy jadących do Nowopołocka i Alesia Lauczuka, współpracownika Biełsatu z Brześcia.

Według wcześniejszych, bardzo nieprecyzyjnych informacji, anarchiści mieli wezwać Białorusinów do protestów w sobotę w kilku różnych miastach.

Wiosną 2015 roku prezydent Aleksander Łukaszenka podpisał dekret, zgodnie z którym osoby zdolne do pracy, które nie przepracują przynajmniej połowy w roku, są zobowiązane do płacenia tzw. podatku „od bezrobocia”. Jest to jednorazowa opłata, równowartość ok. połowy średniej pensji na Białorusi. Podatku nie płacą zarejestrowani bezrobotni.

PAP/ŁAJ