Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze obłudnicy, bo podobni jesteście do grobów pobielanych, które z zewnątrz wyglądają pięknie, lecz wewnątrz pełne są kości trupich i wszelkiego plugastwa.
Jezus przemówił tymi słowami: Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze obłudnicy, bo podobni jesteście do grobów pobielanych, które z zewnątrz wyglądają pięknie, lecz wewnątrz pełne są kości trupich i wszelkiego plugastwa. Tak i wy z zewnątrz wydajecie się ludziom sprawiedliwi, lecz wewnątrz pełni jesteście obłudy i nieprawości. Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze obłudnicy, bo budujecie groby prorokom i zdobicie grobowce sprawiedliwych oraz mówicie: „Gdybyśmy żyli za czasów naszych przodków, nie bylibyśmy ich wspólnikami w zabójstwie proroków”. Przez to sami przyznajecie, że jesteście potomkami tych, którzy mordowali proroków. Dopełnijcie i wy miary waszych przodków!
Dzień 63. z 80 /Szczecin /Poranek WNET – Ks. prałat Dariusz Knapik o nowym wahadle Foucaulta na wieży widokowej katedry, udziale Kościoła katolickiego w rozwoju nauki oraz niezmiennej misji Kościoła.
W dzisiejszym Poranku nadawanym z wieży widokowej katedry św. Jakuba Apostoła w Szczecinie Aleksander Wierzejski rozmawiał z ks. prałatem Dariuszem Knapikiem.
– Byłem na pielgrzymce, gdzie pewna osoba, która powinna wiedzieć o tym, zdziwiła się, że Kościół miał takich wykształconych ludzi. Więc tylko dodałem: Pani profesor, przecież pierwsze uniwersytety, szkoły były dziełem kościelnym po to, by ludzie mogli spojrzeć na świat, zobaczyć piękno stworzenia – opowiadał ks. prałat, nie kryjąc zdumienia stopniem niewiedzy – osoby przecież wykształconej – na temat osiągnięć i wpływu Kościoła katolickiego na rozwój wiedzy i cywilizacji europejskiej.
Poprzednicy ks. prałata Dariusza Knapika włożyli dużo pracy w odbudowę katedry, a przez otwartość na współpracę z różnymi ośrodkami, m.in. ze wspierającą edukację Fundacją Eureka w Szczecinie, „zainicjowali piękne dzieła”. Fundacja Eureka zaproponowała, aby na wieży katedry powstało kilka obiektów „pomagających zrozumieć ludziom to, co nas otacza”. Jednym z owoców współpracy jest uruchomione dzisiaj wahadło Foucault.
– Dzięki nowemu wahadłu dzieci przychodzące do kościoła będą mogły zobaczyć, że ziemia się obraca – powiedział ksiądz Knapik. [related id=35752]
Ksiądz prałat przypomniał, że podstawowym zadaniem Kościoła, prócz propagowania nauki, już od pond 2000 lat jest „głosić tajemnicę paschalną”. Ważne jest nie tylko nauczanie o śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa, ale także pomoc w korzystaniu z „odkupienia poprzez łaski sakramentalne”.
Katedra w Szczecinie oferuje tę pomoc w ramach np. ośrodka katechumenalnego prowadzonego przez siostry jadwiżanki wawelskie, które co roku przygotowują sporą grupę ludzi do przyjęcia sakramentu chrztu świętego. W katedrze działa także kilka wspólnot neokatechumenalnych i Odnowa w Duch Świętym. – Wszystkie te dzieła są po to, by rzeczywiście ten wymiar życia duchowego – który dziś tak często niestety jest pomijany – człowiek mógł odkryć, bo bez tego wymiaru wszystko inne nie ma racji bytu.
Na koniec rozmowy ks. prałat podkreślił, że „anioł ciemności często pod pozorem anioła światłości próbuje okłamać człowieka”. „Okłamanych” ludzi jest bardzo wielu, jednak gdy w końcu odkrywają to kłamstwo, wracają do Kościoła.
Całej audycji można posłuchać tutaj. Rozmowa z ks. prałatem Dariuszem Knapikiem w części szóstej.
Herod kazał pochwycić Jana i związanego trzymał w więzieniu z powodu Herodiady, żony brata swego Filipa, którą wziął za żonę. Jan bowiem wypominał Herodowi: Nie wolno ci mieć żony twego brata.
Herod kazał pochwycić Jana i związanego trzymał w więzieniu z powodu Herodiady, żony brata swego Filipa, którą wziął za żonę. Jan bowiem wypominał Herodowi: Nie wolno ci mieć żony twego brata. A Herodiada zawzięła się na niego i rada byłaby go zgładzić, lecz nie mogła. Herod bowiem czuł lęk przed Janem, znając go jako męża prawego i świętego, i brał go w obronę. Ilekroć go posłyszał, odczuwał duży niepokój, a przecież chętnie go słuchał. Otóż chwila sposobna nadeszła, kiedy Herod w dzień swoich urodzin wyprawił ucztę swym dostojnikom, dowódcom wojskowym i osobom znakomitym w Galilei. Gdy córka Herodiady weszła i tańczyła, spodobała się Herodowi i współbiesiadnikom. Król rzekł do dziewczęcia: Proś mnie, o co chcesz, a dam ci. Nawet jej przysiągł: Dam ci, o co tylko poprosisz, nawet połowę mojego królestwa. Ona wyszła i zapytała swą matkę: O co mam prosić? Ta odpowiedziała: O głowę Jana Chrzciciela. Natychmiast weszła z pośpiechem do króla i prosiła: Chcę, żebyś mi zaraz dał na misie głowę Jana Chrzciciela. A król bardzo się zasmucił, ale przez wzgląd na przysięgę i na biesiadników nie chciał jej odmówić. Zaraz też król posłał kata i polecił przynieść głowę jego. Ten poszedł, ściął go w więzieniu i przyniósł głowę jego na misie; dał ją dziewczęciu, a dziewczę dało swej matce. Uczniowie Jana, dowiedziawszy się o tym, przyszli, zabrali jego ciało i złożyli je w grobie.
Panów pupile, mimo obcięcia im rent i emerytur, i tak będą dostawać wyższe świadczenia niż większość byłych działaczy podziemia antykomunistycznego. Muszą po prostu nauczyć się żyć trochę skromniej.
Piotr Hlebowicz
Do Panów: Pawła Białka, Krzysztofa Bondaryka, Wojciecha Brochwicza, Marka Chmaja, Zbigniewa Ćwiąkalskiego, Adama Rapackiego, Andrzeja Rozenka, Waldemara Skrzypczaka, Piotra Stasińskiego, Jana Widackiego, Pawła Wojtunika i innych sygnatariuszy apelu.
Z obrzydzeniem i niesmakiem przeczytałem Panów apel do władz III RP o odstąpienie od ustawy dezubekizacyjnej, która ma za zadanie zredukowanie wysokich świadczeń emerytalnych byłym ubekom, esbekom i ich rodzinom.
Według Panów ci starzy ludzie, żyjący dotąd w luksusie i nie martwiący się do tej pory o byt powszedni, zostaną w „straszliwy” sposób poszkodowani przez władze III RP. Przekonujecie Panowie, że nowe świadczenia w wysokości 2100 złotych będą dla tych funkcjonariuszy stanowić granicę ubóstwa, a dzięki tej ustawie rząd skaże ich na… śmierć głodową.
Chciałbym Panom przypomnieć los dziesiątków tysięcy byłych opozycjonistów z okresu PRL, będących ofiarami łajdaków bronionych dzisiaj przez Was – większość z tych ludzi przez ostatnie 27 lat musiała żyć w wolnej Polsce za 800–1200 złotych miesięcznie. Nierzadko schorowani działacze niepodległościowi mieli wielki dylemat życiowy i ciężki wybór: czy za swoją emeryturę (rentę) opłacić usługi komunalne, czy kupić wystarczającą ilość produktów żywnościowych, by nie głodować, czy też w aptece wydać pieniądze na drogie lekarstwa, by poprawić swoje nadwątlone zdrowie.
Opozycjoniści tłamszeni w okresie PRL przez funkcjonariuszy SB w ciągu ostatnich 27 lat nie mieli żadnych dodatków i ulg. Znam co najmniej dwie osoby, które popełniły samobójstwo, gdyż nie widziały możliwości dalszego życia w takich warunkach.
Czy interesowaliście się takimi przypadkami wśród działaczy byłej opozycji? Czy zastanowiliście się nad losem rodzin, których dzieci, mężowie, ojcowie, matki zostali zamordowani w latach 1956, 1970, 1981–1989? Jak żyją, co robią, czy ich ból został w jakikolwiek sposób zrekompensowany? Bierzecie w obronę niegodziwców, którzy tym rodzinom oraz działaczom opozycji przysporzyli wiele bólu i cierpienia!
Wypełniając rozkazy reżimu komunistycznego, funkcjonariusze bezpieczeństwa niosą zbiorową odpowiedzialność za popełniane zbrodnie, współudział w morderstwach politycznych, aresztach, torturach, rewizjach, inwigilacji. Tysiącom obywateli zamykali drogę do kariery, edukacji i godnego życia. Wchodzili z butami w życie prywatne, grozili śmiercią i kalectwem. Stosowali niedozwolone (nawet według prawa PRL) środki przymusu przy wykonywaniu swoich „obowiązków”.
I teraz ci rzekomo biedni, poszkodowani funkcjonariusze z czasów komunizmu to – według Panów – …osoby bezradne, często chore. Nie są w stanie podjąć pracy, a wejście w życie ustawy dla wielu z nich oznacza wręcz skazanie na śmierć (cytat z apelu).
To są przestępcy i według nowej ustawy powinni być osądzeni, podobnie jak w ostatnich czasach staruszkowie z SS, zbrodniarze wojenni. Jakoś miłosierna i humanitarna opinia światowa oraz obrońcy praw człowieka nie czynią wrzawy, gdy przed sądami stają 90-letni starcy – funkcjonariusze III Rzeszy, często o kulach lub na wózkach inwalidzkich. Przed trybunałami odpowiadają za swoje czyny i są skazywani na realne kary więzienia! Dlaczego nikt ich nie żałuje? To także starzy, schorowani ludzie…
Panów pupile, pomimo obcięcia im rent i emerytur, i tak będą otrzymywać pokaźniejsze świadczenia niż większość byłych działaczy podziemia antykomunistycznego. Muszą po prostu nauczyć się żyć trochę skromniej, zrezygnować z niektórych luksusów i dobrobytu. Za dwa tysiące złotych można przeżyć, udowodnili to moi koledzy z Solidarności Walczącej, PPN, KPN, NZS, BAZY, PPSZ, OKOR, LDPN i innych struktur podziemia niepodległościowego okresu PRL. Oni musieli w III RP, przez siebie wywalczonej, funkcjonować częstokroć za połowę tej sumy.
Panów cynizm nie wytrzymuje krytyki. Moralność i przyzwoitość – także. Stajecie murem za ludźmi, którzy nigdy nie odpowiedzieli za swoje nieprawości. Nikt ich na siłę nie ciągnął do organów bezpieczeństwa, wiedzieli dobrze, czego się podejmują. To był ich świadomy wybór. A naiwne argumenty w stylu, że tylko wykonywali rozkazy – są powieleniem prób usprawiedliwiania się hitlerowskich zbrodniarzy wojennych sądzonych w Norymberdze i w innych procesach po II wojnie światowej, którzy powtarzali: NIE POCZUWAMY SIĘ DO WINY, WYKONYWALIŚMY TYLKO ROZKAZY.
Piotr Hlebowicz, działacz opozycji antykomunistycznej w latach 1981–1990. Od 1986 szef struktur podziemnych: Solidarność Walcząca Oddział Krakowski, Porozumienie Prasowe „Solidarność Zwycięży”, współprzewodniczący Autonomicznego Wydziału Wschodniego „Solidarności Walczącej”, działacz Ogólnopolskiego Komitetu Oporu Rolników, drukarz podziemny, redaktor gazet podziemnych (tzw. bibuły). Status byłego działacza opozycji antykomunistycznej, legitymacja 321. Członek Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich
Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze obłudnicy, bo zamykacie królestwo niebieskie przed ludźmi. Wy sami nie wchodzicie i nie pozwalacie wejść tym, którzy do niego idą.
Jezus przemówił tymi słowami: Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze obłudnicy, bo zamykacie królestwo niebieskie przed ludźmi. Wy sami nie wchodzicie i nie pozwalacie wejść tym, którzy do niego idą. Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze obłudnicy, bo przemierzacie morze i ziemię, żeby pozyskać jednego współwyznawcę. A gdy się nim stanie, czynicie go dwakroć bardziej winnym piekła niż wy sami. Biada wam, przewodnicy ślepi, którzy mówicie: „Kto by przysiągł na przybytek, nic to nie znaczy; lecz kto by przysiągł na złoto przybytku, ten jest związany przysięgą”. Głupi i ślepi! Cóż bowiem jest ważniejsze, złoto czy przybytek, który uświęca złoto? Dalej: „Kto by przysiągł na ołtarz, nic to nie znaczy; lecz kto by przysiągł na ofiarę, która jest na nim, ten jest związany przysięgą”. Ślepcy! Cóż bowiem jest ważniejsze, ofiara czy ołtarz, który uświęca ofiarę? Kto więc przysięga na ołtarz, przysięga na niego i na wszystko, co na nim leży. A kto przysięga na przybytek, przysięga na niego i na Tego, który w nim mieszka. A kto przysięga na niebo, przysięga na tron Boży i na Tego, który na nim zasiada.
Tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie.
Gdy Jezus przyszedł w okolice Cezarei Filipowej, pytał swych uczniów: Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego? A oni odpowiedzieli: Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo za jednego z proroków. Jezus zapytał ich: A wy za kogo Mnie uważacie? Odpowiedział Szymon Piotr: Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego. Na to Jezus mu rzekł: Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie. Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr, czyli Opoka, i na tej opoce zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie. Wtedy surowo zabronił uczniom, aby nikomu nie mówili, że On jest Mesjaszem.
„Urabiacze opinii publicznej” przekonują nas, że Unia Europejska jest solidarna, sprawiedliwa, pełna dobrobytu i dbałości o każdego obywatela, a jednak każą się nam pochylać nad ludźmi wykluczonymi.
Tomasz Wybranowski
Kilka lat temu w mediach publicznych i komercyjnych, w publikatorach centralnych i regionalnych regularnie pojawiały się dwie typowe reklamy społeczno-gospodarcze związane z funduszami europejskimi. Zapamiętałem szczególnie jedną z nich, która nosiła tytuł „Z funduszy UE korzystają też rodziny”.
Spot reklamowy Mazowieckiej Jednostki Wdrażania Programów Unijnych emitowany emitowano w listopadzie 2010 roku na antenie TVP Warszawa. Ośmioletni bohater opowiadał o korzyściach, jakie odniosła jego rodzina z programu dofinansowania ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego:
Cześć! Jestem Krzyś, poznajcie moją rodzinę. Moja siostra Ania ma super koleżanki. Poznała je na zajęciach integracyjnych. A to mama i tata, dzięki pomocy z Unii będą prowadzić lekcje jazdy konnej i hipoterapii. Dziadek uczy się bezpłatnie obsługi komputera, chyba chce się popisać przed babcią. Cała moja rodzina skorzystała z Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki. A Twoja? – kończy Krzyś. Potem słyszymy głos spoza kadru: Kampania współfinansowana przez Unię Europejską w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego.
Rezolutny malec mówi z przekonaniem o zyskach płynących z Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki 2007–2013. Kampania miała na celu zachęcenie mieszkańców województwa mazowieckiego do korzystania ze środków europejskich oraz budowanie pozytywnego wizerunku Unii Europejskiej. Nosiła nazwę „Człowiek – najlepsza inwestycja”.
Emisja pierwszej reklamy zbiegła się w czasie z emitowanie innej, tym razem społecznej, choć gatunkowo ocierającej się o typ reklamy gospodarczej: „20% mniej, 20% wolniej”.[related id=23115]
Zdaniem unijnych agend, co piąty Polak zmaga się z ubóstwem. Wspólnota Robocza Związków Organizacji Społecznych i zarządzany przez nią Polski Komitet Europejskiej Sieci Przeciwdziałania Ubóstwu we współpracy z Ministerstwem Pracy i Polityki Społecznej przygotowały kampanię „Stop ubóstwu”. Pomysł produkcji i emisji reklamy społecznej na ten smutny temat powstał w związku z obchodami Europejskiego Roku Walki z Ubóstwem i Wykluczeniem Społecznym 2010. Oto jej treść:
Wyobraź sobie, że Twój telewizor zmniejsza się o 20%, Twój samochód jedzie o 20% wolniej, Twoje mieszkanie zmniejsza się o 20%. Tak! 20% to sporo. Niemal 20% Polaków na co dzień zmaga się z ubóstwem: rodziny wielodzietne, dzieci, osoby starsze, niepełnosprawni, bezdomni. Ubóstwo – dostrzegaj – reaguj. 2010 Europejskim Rokiem Walki z Ubóstwem i Wykluczeniem Społecznym.
Oglądając tę reklamę ocieramy się o meta-mit Unii Europejskiej. Oglądając jedną po drugiej opisywane reklamy społeczne, odczuwamy pewien dyskomfort. Rzekłbym nawet – zawstydzenie i niedowierzanie. Dostrzegamy pewną antynomię tematyczną, ewidentne zaprzeczenie, wreszcie rys, skazę na doskonałym gmachu Zjednoczonej Europy.
(…) W reklamie „Z Funduszy Europejskich korzysta…” stykamy się z przekazem uniwersalnym. Ta sama reklama mogła zostać wyemitowana także w Czechach, na Węgrzech czy Malcie. Czytelne przesłanie, o którym wie nawet dziecko (Krzyś), głosi, że Unia Europejska dba o zrównoważony rozwój swoich obywateli. Mit „Unia dba i wspiera” dotyczy absolutnie wszystkich obywateli, bez względu na wiek, wykształcenie i pozycję społeczną. (…)
Reklama stara się utrwalić w świadomości statystycznego Europejczyka pogląd, że każdy z obywateli Unii może stać się beneficjentem rzeczonego programu. Cytując Andrzeja Pankallę i Zygfryda Klausa, ocieramy się o esencję iluzji, która nas uspokaja i pozwala „śnić sny na jawie” (to z kolei słowa Jana Kasprowicza). W kategoriach społecznych i mitotwórczych opisywana reklama wkomponowuje się znakomicie w terapeutyczne funkcje mitu: nadaje cel i znaczenie działaniom ludzkim oraz zbiorowości, spełnia potrzebę całościowego i sensownego obrazu świata, dostarcza systemu wartości. (…)
Z jednej strony „urabiacze opinii publicznej”, cytując Piotra Żuka, przekonują nas, że Unia Europejska jest solidarna, sprawiedliwa, pełna dobrobytu i dbałości o każdego obywatela, a z drugiej strony każą się nam pochylać nad ludźmi wykluczonymi.
Ten oto zgrzytliwy i wstydliwy dysonans zwraca nam uwagę, że pomimo tego, iż Unia Europejska jest jednym z najbogatszych rejonów na świecie, to aż 17% Europejczyków ma ograniczone dochody. Środki do życia tych osób są tak dramatycznie niewielkie, że nie mogą oni zaspokoić podstawowych potrzeb życiowych i zmuszeni są oddać się na łaskę (bądź nie) ośrodków opieki społecznej i placówek wolontariatu.
Nad Wisłą ten wskaźnik przekracza nieznacznie 20%. Zawołanie kampanii „Dostrzegaj, reaguj” zwraca uwagę na problem ubóstwa, ale niestety nie daje już konkretnej recepty, co należy zrobić i jak reagować, by ten stan zmienić. Komisja Europejska na poziomie możliwości zwykłych obywateli Unii doradza, by chociaż wysłuchać opowieści o problemach i zgryzotach tych, którzy czują się wykluczeni społecznie.
Mit unijnego dobrobytu w zetknięciu w rzeczywistością także się kruszy. Wbrew powszechnej agitacji europejskiej, największe unijne potęgi (Niemcy i Francja) są „ubogimi krewnymi” (w przeliczeniu PKB na głowę statystycznego mieszkańca) większości stanów USA, które są w epicentrum „finansowego i gospodarczego trzęsienia ziemi” czy dotkniętej kilka lat temu katastrofą tsunami Japonii. W Unii Europejskiej wzrasta bezrobocie i liczba ludzi bezdomnych i trwale wykluczonych. Najlepszym dowodem na to jest powstanie opisywanej reklamy społecznej „20% mniej, 20% wolniej”.
Przy tej okazji jeszcze jedna uwaga. Warto zaakcentować, w jaki sposób statystyczny Europejczyk – w oparciu o tę konkretną reklamę społeczną – ma zauważyć ubóstwo sąsiada i poczuć do niego empatię. (…) Zło i niedolę, wykluczenie i ubóstwo bliźniego Europejczyk może dostrzec za pomocą wyobrażenia mniejszej przekątnej swojego telewizora, wolniejszego auta i mniejszego apartamentu…
Przez pryzmat dobrobytu i galopującej konsumpcji współczesny Europejczyk może dostrzec fatalne położenie swojego sąsiada, który staje się coraz bardziej anonimowy. (…)
Cały artykuł Tomasza Wybranowskiego pt. „Jak być szczęśliwym” znajduje się na s. 6 sierpniowego „Kuriera Wnet” nr 38/2017, wnet.webbook.pl.
„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.
Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.
Artykuł Tomasza Wybranowskiego pt. „Jak być szczęśliwym” na s. 6 sierpniowego „Kuriera Wnet” nr 38/2017, wnet.webbook.pl
Drugie podobne jest do niego: „Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego”. Na tych dwóch przykazaniach zawisło całe Prawo i Prorocy.
Gdy faryzeusze posłyszeli, że zamknął usta saduceuszom, zebrali się razem, a jeden z nich, uczony w Prawie, wystawiając Go na próbę, zapytał: Nauczycielu, które przykazanie w Prawie jest największe? On mu odpowiedział: „Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem”. To jest największe i pierwsze przykazanie. Drugie podobne jest do niego: „Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego”. Na tych dwóch przykazaniach zawisło całe Prawo i Prorocy.
Królestwo niebieskie podobne jest do gospodarza, który wyszedł wczesnym rankiem, aby nająć robotników do swej winnicy. Umówił się z robotnikami o denara za dzień i posłał ich do winnicy.
Jezus opowiedział swoim uczniom następującą przypowieść: Królestwo niebieskie podobne jest do gospodarza, który wyszedł wczesnym rankiem, aby nająć robotników do swej winnicy. Umówił się z robotnikami o denara za dzień i posłał ich do winnicy. Gdy wyszedł około godziny trzeciej, zobaczył innych, stojących na rynku bezczynnie, i rzekł do nich: „Idźcie i wy do mojej winnicy, a co będzie słuszne, dam wam”. Oni poszli. Wyszedłszy ponownie około godziny szóstej i dziewiątej, tak samo uczynił. Gdy wyszedł około godziny jedenastej, spotkał innych stojących i zapytał ich: „Czemu tu stoicie cały dzień bezczynnie?” Odpowiedzieli mu: „Bo nas nikt nie najął”. Rzekł im: „Idźcie i wy do winnicy”. A gdy nadszedł wieczór, rzekł właściciel winnicy do swego rządcy: „Zwołaj robotników i wypłać im należność, począwszy od ostatnich aż do pierwszych”. Przyszli najęci około jedenastej godziny i otrzymali po denarze. Gdy więc przyszli pierwsi, myśleli, że więcej dostaną; lecz i oni otrzymali po denarze. Wziąwszy go, szemrali przeciw gospodarzowi, mówiąc: „Ci ostatni jedną godzinę pracowali, a zrównałeś ich z nami, którzy znosiliśmy ciężar dnia i spiekotę”. Na to odrzekł jednemu z nich: „Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy; czyż nie o denara umówiłeś się ze mną? Weź, co twoje, i odejdź. Chcę też i temu ostatniemu dać tak samo jak tobie. Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?” Tak ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi.
Rzymscy katolicy Symferopola w niedzielę 21 sierpnia modlili się za biskupa Jacka Pyla, który obchodził 17 sierpnia 55 urodziny. W poniedziałek na spotkanie zjechali się księża z całego Krymu.
Wojciech Jankowski z Ukrainy
Wierni na niedzielnej mszy świętej cieszyli się obecnością biskupa. Przygotowali dla niego tort i składali życzenia. Obecnie już nie martwią się o obecność biskupa, ale w 2014 roku nie dla wszystkich było oczywiste, jak potoczą się losy Kościoła na Krymie. Wielu rzymskich katolików wyjechało wówczas z półwyspu. Dziś na terytorium całego regionu jest około tysiąca praktykujących.
Na poniedziałkową konferencję przyjechali wszyscy obecni na Krymie księża rzymskokatoliccy. Oficjalnie jest zarejestrowanych 9 parafii: w Symferopolu, Eupatorii, Sewastopolu, Teodozji, Kerczu, Jałcie, Kolczuginie, Ałuszcie i Dżankoju. Zabrakło spośród nich jedynie księdza z Kercza, którego chwilowo nie ma na Krymie. Rzymscy katolicy w Symferopolu nie mają swojego kościoła, spotykają się w kaplicy.[related id=35197]
Ksiądz Jacek Pyl jest biskupem pomocniczym diecezji odesko-symferopolskiej. W 2012 roku Benedykt XVI mianował go biskupem pomocniczym odpowiedzialnym za dekanat krymski. Po aneksji Krymu biskup Jacek Pyl nie opuścił wiernych i został w Symferopolu na stałe. Rozpoczął, zgodnie z umową miedzy Stolicą Apostolską a Federacją Rosyjską, tworzenie Krymskiego Okręgu Duszpasterskiego. Kanonicznie kościół katolicki na Krymie podlega ciągle ukraińskiemu Kościołowi katolickiemu. Rosja, nie uznając prawa ukraińskiego, wymagała rejestracji od nowa parafii w zgodzie z prawem rosyjskim. Problemem było to, że spośród księży mało było obywateli rosyjskich.
Na Półwyspie Krymskim w czterech miastach są odprawiane msze święte po polsku: w Kerczu, Eupatorii, Jałcie, w Symferopolu jest odprawiana sobotnia msza wieczorna w języku polskim przez księdza rosyjskiego. Na terenie Krymu msze święte są odprawiane po rosyjsku, ukraińsku, polsku, angielsku dla studentów, w Sewastopolu jest nawet po hiszpańsku dla hiszpańskojęzycznych studentów Szkoły Morskiej.
W samym Symferopolu od 25 lat wspólnota katolicka stara się o to, by miasto wydzieliło działkę pod budowę kościoła. Stary kościół został zniszczony przez komunistów, a w tym miejscu postawiono inny gmach. Przez cały czas starań władze mówią, że już wszystko jest zagospodarowane. Biskup Jacek Pyl prosi wiernych o modlitwę w intencji nowego kościoła w Symferopolu.
Nieco inna sytuacja jest w Sewastopolu, gdzie wierni walczą o oddanie kościoła przerobionego na kinoteatr wiele lat temu.
Korespondencja Wojciecha Jankowskiego w części pierwszej Poranka WNET.