Nitychoruk: Cieleśnica to wieś z dosyć ważną historią. Pierwotnie to była posiadłość Radziwiłłów

Przewodniczka opowiada o położonej nieopodal Białej Podlaskiej wsi Cieleśnica oraz o ostatnim właścicielu tamtejszego pałacu, baronie Stanisławie Rużyczce de Rosenwerth.

W poniedziałkowym „Poranku Wnet” Maria Nitychoruk mówi o wsi Cieleśnica. Gość Katarzyny Adamiak opowiada o szlacheckiej historii wsi oraz o mieszkającej tam rodzinie Radziwiłłów:

Jest to wieś z dosyć ważną historią, ponieważ tutaj oprócz włościan mieszkała szlachta. Pierwotnie to była posiadłość Radziwiłłów – zaznacza przewodniczka.

Jak wspomina przewodniczka, związani z położona nieopodal Białą Podlaską Radziwiłłowie zamieszkiwali Cieleśnicę do 1810 r. Późniejszym właścicielem majątku w Cieleśnicy był m.in. baron Stanisław Rużyczka de Rosenwerth:

My mamy w pamięci ostatniego właściciela przedwojennego, Stanisława Mariana de Rosenwerth h. Rużyczka. Była to wybitna postać, również jego żona – podkreśla Maria Nitychoruk.

Rozmówczyni Katarzyny Adamiak opowiada o działalności barona i jego żony. Baron w wieku chłopięcym został relegowany z ostatniej klasy rosyjskiego wówczas gimnazjum w Białej Podlaskiej z powodu sprzeciwu wobec sposobu przedstawienia przez nauczyciela tematu powstania listopadowego. Nauki ukończył w Belgii i Niemczech. Po studiach wyższych ekonomicznych i rolniczych powrócił stamtąd z tytułem doktora inżyniera. W 1919 r. wziął ślub z Julią Mirską i osiedli rodzinnym majątku w Cieleśnicy. Zdaniem Marii Nitychoruk baronostwo odznaczało się wyjątkową dbałością o wieś i jej mieszkańców. Podaje m.in. przykład mieszkańca pobliskiej wsi, który znał małżonków osobiście:

Mówił same dobre rzeczy. Mówił o swojej przygodzie, że miał kiedyś wrzód na twarzy i szyi i jechała bryczką pani baronowa Julia. Zobaczyła go, wysiadła z bryczki i zaprosiła do siebie do pałacu i go leczyła. (…) Pani Rosenwerthowa przyjmowała też porody, takie skomplikowane, których nie można było przeprowadzić w domu – komentuje Maria Nitychoruk.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

N.N.

Belgia: Wojsko ewakuuje polskie dzieci uwięzione w ośrodku wczasowym

Stałe Przedstawicielstwo RP przy UE we współpracy z polskim konsulatem będzie ewakuować ponad 60 dzieci i ich opiekunów uwięzionych w ośrodku wypoczynkowym w Belgii. Dzieci ewakuować będzie wojsko.

Od kilku dni w Belgii mają miejsce ulewne deszcze, które doprowadziły do licznych powodzi. Ponad 60 polskich dzieci została uwięziona w odizolowanym od świata przez powódź ośrodku wypoczynkowym Polskiej Macierzy Szkolnej w Comblain-la-Tour we wschodniej Belgii. Jak podają media, wszystkie prowadzące do ośrodka drogi zostały zalane. Ewakuacja uwięzionych w ośrodku wczasowym dzieci i ich wychowawców ma nastąpić w piątek rano. Jak poinformował Stały Przedstawiciel RP  przy UE, Andrzej Sadoś, ewakuacje ma przeprowadzić belgijska armia:

Interweniowaliśmy w tej sprawie i dzieci zostaną ewakuowane w piątek rano z zalanych budynków przez belgijskie wojsko. Następnie zostaną przewiezione naszymi autokarami do Stałego Przedstawicielstwa RP przy UE w Brukseli, skąd rodzice będą mogli je odebrać – przekazał Sadoś.

Ambasador podkreśla, że decyzję o ewakuacji podjęła belgijska armia. Uwięzionym w ośrodku dzieciom ma być zagwarantowana również potrzebna opieka medyczna:

Belgijska armia podjęła decyzję o ewakuacji o świcie. Dzieciom i opiekunom będzie zapewniona opieka medyczna oraz wszelkie dodatkowe wsparcie – mówił polski dyplomata.

N.N.

Źródło: TVP Info

Kowarzyk: Zapytałem wiceministra Patkowskiego czym jest klasa średnia. Tę wypowiedź cytowało każde duże medium w kraju

Adrian Kowarzyk przedstawia to, czego się jak dotąd dowiedział o Polskim Ładzie w „Kurierze Ekonomicznym”.


W piątkowym „Poranku Wnet” redaktor Adrian Kowarzyk opowiada o nowym programie na antenie Radia Wnet. Jak zaznacza rozmówca Tomasza Wybranowskiego, audycja poświęcona jest zagadnieniom ekonomicznym, a jej ostatnie odsłony skupiały się wokół programu Polskiego Ładu:

Od poniedziałku do piątku po 12.30 na antenie Radia Wnet prowadzę „Kurier Ekonomiczny”. Tam, aktualnie rozbijamy na części pierwsze program Polski Ład. To 130 stronnicowy dokument, który roztacza wizję działań rządu w najbliższym czasie – tłumaczy dziennikarz.

Adrian Kowarzyk wspomina pierwsze programy „Kuriera Ekonomicznego”. Przytacza m.in. szeroko komentowaną później w mediach rozmowę z Piotrem Patkowskim, w czasie której polityk stwierdził, że klasa średnia zaczyna się od pensji powyżej 4 tys. zł brutto:

Autorzy projektu przy snuciu planów rozwoju gospodarki i poprawy jakości życia mieszkańców odnoszą się często do określenia klasy średniej. (…) W „Kurierze Ekonomicznym” zapytałem m.in. wiceministra finansów Piotra Patkowskiego czym jest ta mityczna klasa średnia – komentuje Adrian Kowarzyk.

Gość porannej audycji opisuje także medialną burzę, która wywiązała się po wspomnianej rozmowie. Ministrowi zarzucano m.in., że 2900 zł netto, które z tej pensji wychodzi to mniej niż płaca minimalna w krajach Zachodu:

Ta wypowiedź była cytowana w każdym dużym medium w kraju, spowodowała też lawinę komentarzy – redaktor.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

N.N.

Warszawa: Rafał Trzaskowski chce ubiegać się o reelekcję na prezydenta stolicy

Prezydent stołecznego miasta zapowiada, że w 2023 r. chce znów stanąć w wyścigu o urząd prezydenta Warszawy. Podkreśla jednak, że przyszła sytuacja polityczna może zmienić jego plany.

W czwartkowym wywiadzie dla TOK FM Rafał Trzaskowski zadeklarował, że ma zamiar ubiegać się o reelekcję na urząd prezydenta Warszawy. Mimo to, zaznaczył, że jego plany może zmienić sytuacja polityczna:

Jestem prezydentem miasta stołecznego i tak, planuję ubieganie się o reelekcję. Natomiast nauczyło mnie życie polityczne tego, żeby nie podejmować decyzji kilka lat wcześniej w sposób definitywny, bo wszystko się może zmienić. Przede wszystkim nieznana jest sytuacja polityczna. Ale mam nadzieję, że będzie mi dane ubiegać się o kolejną kadencję w Warszawie – mówił prezydent stolicy.

Co więcej, Rafał Trzaskowski wypowiedział się również na temat rządowych planów odbudowy Pałacu Saskiego w Warszawie. Stwierdził m.in., że PiS chce podjąć się tych działań samodzielnie, bez współpracy z ratuszem:

Mam do tego bardzo ostrożny i ambiwalentny stosunek. Jak zwykle PiS chce robić coś sam bez współpracy z miastem. (…) Toczą się rozmowy, ale boję się, że będzie tak jak zawsze, czyli PiS zrobi swoje, nie pytając się warszawianek i warszawiaków o zdanie – podkreślił Rafał Trzaskowski.

N.N.

Źródło: TOK FM

Ukryte Skarby – 15.07.2021

Tym razem redaktor Elżbieta Ruman zabiera słuchaczy w podróż do Zwolenia. Miasta, z którym powiązany jest Jana Kochanowski oraz, w którym odkryto szczątki nosorożca i mamuta z czasów neolitu.

W czwartkowych „Ukrytych Skarbach” goszczą dyrektor Muzeum Regionalnego w Zwoleniu, Krystyna Madejska, burmistrz Zwolenia, Arkadiusz Suliman oraz ks. proboszcz Bernard Kasprzycki. Goście audycji wspominają o związanym ze Zwoleniem niezwykłym rzeźbiarzu, Wincentym Flaku. Co ciekawe, dziennikarz z Ilustrowanego Kuriera Codziennego określił tego artystę mianem „Wieśniaka ze wsi Zielonka Nowa”, a rzeźbiarz gościł nawet u samego cesarza Franciszka Józefa. Był to przede wszystkim skromny gospodarz przejęty losami ojczyzny i rzeźbiarz-samouk.

Jego rzeźby były ogromnie cenione w wielu miejscach Europy i świata. Nawet sam Ignacy Mościcki namawiał Flaka żeby przeniósł się do Belwederu, ale mistrz zdecydowanie odmówił. A dzieła jego w tym czasie zostały wycenione na 100 tys. zł – wtedy, kiedy prezydent RP zarabiał 5 tys. – przytacza Elżbieta Ruman.

Poza tradycją artystyczną i powiązaniami z Janem Kochanowskim, Zwoleń to stolica archeologicznych skarbów. Jest to jedyne miejsce w Polsce, gdzie odkryto szczątki nosorożca i mamuta z czasów neolitu. Krystyna Madejska opowiada m.in. o wyjątkowych zbiorach zwoleńskiego muzeum:

Mamy w swoich zbiorach niestety kopie, ponieważ oryginały są przechowywane w Polskiej Akademii Nauk – zaznacza szefowa placówki.

Zapraszamy do wysłuchania całej audycji!

N.N.

Ukryte Skarby

Wróbel: Polacy chyba nigdy szczególnie emocjonalnie nie reagowali na to, co się dzieje w TSUE

Prezes Fundacji Republikańskiej mówi o wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej i odpowiedzi polskiego Trybunału Konstytucyjnego, a także o szeroko komentowanym „efekcie Tuska”.


Marek Wróbel komentuje wyrok TSUE i reakcję TK. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej zobowiązał Polskę do natychmiastowego zawieszenia stosowania przepisów krajowych odnoszących się do uprawnień Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Trybunał Konstytucyjny zaś zdecydował, że stosowanie środków tymczasowych w sprawach dotyczących ustroju sądów nakładanych przez TSUE jest niezgodne z polską konstytucją. Zdaniem naszego gościa wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej wzbudził raczej małe emocje w naszym społeczeństwie. Dodaje również, że jest niskie prawdopodobieństwo na zmianę w postanowieniach polskiego organu:

Polacy chyba nigdy jakoś szczególnie emocjonalnie nie reagowali na to co się dzieje w TSUE, czy w podobnie abstrakcyjnych dla ogromnej większości instytucjach. Oczywiście, że mieliśmy różne zamieszania, okupację Sejmu i tym podobne zjawiska, natomiast one, w przeciwieństwie do Czarnych Protestów, nie wzbudzały masowych emocji wśród zwykłych ludzi – stwierdza Marek Wróbel.

Rozmówca Łukasza Jankowskiego mówi też o politycznych kosztach, jakie może ponieść polski rząd za sprzeciw wobec wyroku TSUE oraz o tendencjach sprzeciwu wobec centralizacji w państwach członkowskich UE:

Takie combo może rzeczywiście być przesileniem z tymże, wydaje mi się, że może pójść to w różnych kierunkach. (…) W bardzo licznych środowiskach, politycznych, (…) luminarskich środowiskach w Europie następuje bunt przeciwko przejmowaniu najróżniejszych uprawnień przez organy unijne – zaznacza gość audycji.

Nasz gość komentuje również powrót Donalda Tuska do Polski. Według niego efekt Tuska nie jest spektakularny, ponieważ Platforma Obywatelska nie podskoczyła na tyle w sondażach, na ile oczekiwano.

Na razie z sondaży najróżniejszych (…) wynika, że ten efekt Tuska nie jest silny albo też nie poszedł w tę stronę, na którą Tusk mógłby liczyć. Mamy na razie nie taki znowu wielki spadek notowań ruchu Polska 2050, to wszystko – podkreśla Marek Wróbel.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

N.N./K.T.

Ks. Mąka o sytuacji w Kolumbii: W tym momencie wiele osób zastanawia się o co tak naprawdę chodzi

Mieszkający w Kolumbii polski ksiądz opowiada o mających tam miejsce brutalnych protestach przeciwko podwyższeniu podatków, które przerodziły się w falę przemocy.

W porannej audycji Ks. Mąka opowiada o bieżącej sytuacji w Kolumbii. Jak podkreśla duchowny, od trzech miesięcy trwają tam intensywne protesty, które zagrażają bezpieczeństwu mieszkańców:

Mieliśmy w ostatnim czasie dość trudną sytuację społeczną i nadal jest oczywiści dość trudno. Zamieszki, które pojawiły się trzy miesiące temu i trwają nadal w różnych częściach Kolumbii sprawiły, że sytuacja stała się dość trudna dla wielu osób jeśli chodzi o bezpieczeństwo na ulicy, (…) powstanie z lockdownu – komentuje duchowny.

Ksiądz mówi również o genezie strajków. Było nimi podwyższenie podatków przez rząd w czasie pandemii:

Niezadowolenie powstało na podstawie jasnych przesłanek, ponieważ rząd przedstawił wzrost podatków właśnie w tym czasie pandemii, co oczywiście wzburzyło głównie studentów i osoby z niższej sfery społecznej – wspomina ks. Mąka.

Według ks. Mąki protesty doczekały się ogromnej eskalacji przemocy, w wyniku której niszczone są mienie i sklepy. Zdaniem duchownego, trudno przewidzieć do czego to doprowadzi:

To jest oczywiście zrozumiałe, ale niestety te protesty, które nastąpiły potem (…) w tym momencie nie mają już żadnego sensu, bo kończą się zniszczeniem mienia wielu osób, sklepów. W tym momencie wiele osób zastanawia się o co tak naprawdę chodzi – mówi kaznodzieja.

N.N.

Studio Olimpijskie. Tomański: Nawet w wiosce olimpijskiej na stołówce sportowcy nie mogą między sobą rozmawiać

W „Poranku Wnet” Rafał Tomański opowiada o trudnych warunkach w olimpijskiej wiosce oraz o wczorajszej pomyłce szefa Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, który nazwał Japończyków Chińczykami.

Japonista, Rafał Tomański mówi o panującej w olimpijskiej wiosce atmosferze pustki. Jak zaznacza rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego, nawet okoliczni mieszkańcy nie spodziewali się, że w rejonie igrzysk będzie tak spokojnie:

Mieszkańcy okoliczni wioski olimpijskiej twierdzą, że spodziewali się, że będzie głośniej, że otwarcie będzie huczne. (…) Nawet zastanawiają się ludzie co będzie z ceremonią otwarcia i zamknięcia, skoro nic nie można i nawet na trybunach nikogo nie będzie – komentuje nasz gość.

Gość „Poranka Wnet” przytacza przykłady epidemicznych obostrzeń, które mają obowiązywać wśród sportowców. Mimo ich nader rygorystycznego charakteru, japonista podkreśla, że nie chodzi tu o złą wolę mieszkańców Japonii, ale strach przed wirusem:

Nawet w wiosce olimpijskiej na stołówce sportowcy między sobą nie mogą rozmawiać. (…) Trzeba to przeczekać. Japończycy nie chcą źle – przyznaje Rafał Tomański.

Ponadto, Rafał Tomański opowiada co dzieje się w środowisku Komitetu Olimpijskiego. Przytacza m.in. wczorajsze faux-pas, które padło ze strony szefa Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, który w swojej wypowiedzi pomylił Japończyków z Chińczykami:

Dziś jest taki niesmak społeczny, ponieważ wczoraj skończyła się kwarantanna szefa Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, Thomasa Bacha. Oni go nie lubią w Japonii, bo wielokrotnie pokazywał, że nie rozumie Japończyków, a wczoraj podczas spotkania z prezes Japońskiego Komitetu Olimpijskiego powiedział, że „to będzie wielki wysiłek chińskiego narodu” – mówi japonista.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

N.N.

Zalski: Rosja i Chiny czują słabość administracji Joe Bidena

W rozmowie z redaktorem Krzysztofem Skowrońskim Ryszard Zalski opowiada o pro tajwańskiej polityce Joe Bidena. Nasz gość twierdzi, że kontynuuje on kierunek wyznaczony przez Donalda Trumpa.


W środowym „Poranku Wnet” polski dziennikarz mieszkający na Tajwanie, Ryszard Zalski, ocenia pół roku prezydentury Joe Bidena. Jak wskazuje nasz gość, mimo początkowego sceptycyzmu, jest raczej zadowolony z przyjaznej Tajwanowi polityki nowej administracji USA:

Ja początkowo byłem dosyć negatywnie do niego, ale teraz znacznie lepiej. (…) Sprawdził się, ale myślę, że czekają Zachód ciężkie chwile, bo i Rosja i Chiny czują słabość administracji Bidena. Przecież on ani fizycznie ani mentalnie nie przekazuje sobą siły – komentuje dziennikarz.

Polski mieszkaniec Tajwanu porównuje również gospodarki Dalekiego Wschodu i Zachodu, stwierdzając, że te drugie zdecydowanie bardziej ucierpiały na pandemii. Według rozmówcy Krzysztofa Skowrońskiego, jest to kolejny powód do tryumfu dla Chin:

Gospodarka Stanów Zjednoczonych nie wygląda najlepiej, także wydaje mi się, że Chiny czują się bardzo pewnie nie tylko swoją siłą, ale słabością Zachodu – podkreśla Ryszard Zalski.

Mimo to, Ryszard Zalski zaznacza, że długoletnia pro tajwańska polityka Stanów Zjednoczonych wzmocniła Tajwan i jego niektórych sąsiadów. To z kolei budzi niezadowolenie Chińskiego mocarstwa:

Jego administracja jest pro tajwańska. Popiera Tajwan, wysyłają tu różnych przedstawicieli, wysłali szczepionki. Nawet dają różne oświadczenia, które na pewno nie podobają się Chińczykom – zaznacza gość audycji. Skutkuje to tym, że sąsiedzi Tajwanu czy alianci USA w regionie czują się silni – przyznaje Ryszard Zalski.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!


N.N.

Studio Olimpijskie. Puszkarski: Istnieją dwa przypadki kiedy pochodnie olimpijskie w kolejnych latach były takie same

Przedstawiciel Muzeum Sportu opowiada o wystawie „Dzieje sportu polskiego i olimpizmu” oraz o niezwykłych historiach, które kryją się za pochodniami olimpijskimi.

We wtorkowej audycji „Studia Olimpijskiego” Radia Wnet kierownik Działu Edukacji i Promocji Muzeum Sportu, Michał Puszkarski, mówi o zbiorach Muzeum Sportu związanych z Igrzyskami Olimpijskimi. Rozmówca redaktora Krzysztofa Skowrońskiego ze szczegółami opisuje unikatowe przedmioty, które możemy zobaczyć na ekspozycji warszawskiego muzeum:

Zapraszamy na Wybrzeże Gdyńskie do Centrum Olimpijskiego na wystawę stałą „Dzieje sportu polskiego i olimpizmu”, na której możemy zobaczyć bardzo dużo unikalnych pamiątek. Fotografii, sprzętu sportowego, medali olimpijskich, ale również takich unikatowych rzeczy, których nigdzie w Polsce nie można zobaczyć. Mówię o pochodniach olimpijskich – opisuje nasz gość.

Przedstawiciel Muzeum Sportu przybliża słuchaczom ciekawostki związane z pochodniami olimpijskimi. Jak komentuje nasz gość, każdego roku są one inne, jednak w historii odnotowano jeden przypadek gdy wzór olimpijskiego ognia się powtórzył:

W historii zanotowano dwa przypadki kiedy pochodnie w kolejnych latach były takie same. Mowa o dawnych Igrzyskach Olimpijskich w Londynie i w Melbourne. Australia chciała w latach 60. upamiętnić rolę Imperium Brytyjskiego jako swoją spuściznę historyczną – zaznacza Michał Puszkarski.

Michał Puszkarski opowiada także o niektórych, ciekawszych wizualnie latarniach olimpijskich. Wspomina m.in. pochodnię z Soczi wykonaną w kształcie skrzydła. Zapytany o kształt ognia z Tokio, potwierdza, że wie jak będzie wyglądać:

Oczywiście, że wiem – przyznaje gość porannej audycji.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

N.N.