Mariusz Moszowski: Chcą wywrócić porządek prawny państwa do góry nogami

Mariusz Moszowski/ fot. arch MM

Prokurator Mariusz Moszowski komentuje rzeczywistość w sądach i prokuraturze po ponad roku urzędowania bodnarowców. Grozi nam wywrócenie porządku prawnego do góry nogami – ostrzega śledczy.

Pierwsza w marcu „Prawodajnia” rozpoczęła się od sprawy kolejnego uchylenia wyroku przez Sąd Najwyższy w powodu zasiadania w składzie orzekającym w sądzie powszechnym sędziego powołaniego po 2017 r. Tym razem jednak temat jest szczególny, ponieważ SN wypuścił na wolność mężczyznę skazanego za naruszenie zakazu sądowego prowadzenia pojazdów. W poprzednich przypadkach, kiedy sądy uchylały wyroki osób skazanych na karę bezwzględnego pozbawienia wolności, stosowały równocześnie wobec oskarżonych tymczasowe aresztowanie.

Awantura autorstwa Iustitia i Themis

W rozmowie z Jakubem Pilarkiem prokurator Mariusz Moszowski z Prokuratury Okręgowej w Świdnicy stwierdza, że jest zszokowany decyzją sądu. Przypomina elementarny fakt, że w polskim porządku prawnym nie istnieje pojęcie „neosędziego”.

Nie ma podstawy prawnej, by kwestionować status sędziów powołanych po 2017 r. To wszystko, co się dzieje, to narracja narzucona przez określoną grupę sędziów, skupionych wokół dwóch stowarzyszeń sędziowskich [Iustitia i Themis – Wnet]

– komentuje prokurator.

W nawiązaniu do wątku kwestionowania statusu sędziów, Mariusz Moszowski wspomniał o dwóch projektach ustaw, przygotowywanych w ministerstwie sprawiedliwości w ramach tzw. komisji kodyfikacyjnej ustroju sądownictwa i prokuratory.

Jako prawnik, ale też jako obywatel uważam, że jeżeli ten projektu, nie daj Boże, weszłyby w życie, to wywrócą do góry nogami polski porządek prawny

– ocenia prokurator.

Wskazuje na konkretny przykład, obrazujący adekwatność takiej oceny.

W tych projektach są przepisy, które przewidują, że na widzimisię strony postępowania zostaną anulowane orzeczenia Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Będzie to oznaczało, ze część przewinień dyscyplinarnych i karnych ulegnie przedawnieniu i sędziowie nie poniosą odpowiedzialności karnej

– wyjaśnia.

Uchwała Prawników dla Polski rozebrała bodnaryzm na czynniki pierwsze

Skutki dla sędziego od pendrive`a

Jak tłumaczy Moszowoski, gdyby proponowane przepisy weszłyby w życie, do zawodu sędziowskiego mogłyby wrócić takie osoby, jak np. sędzia Robert W. z Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu, który został skazany za kradzież pendrive`a.

Uzyskał on karę pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem wykonania. Zgodnie z prawem ta kara już uległa zatarciu, czyli on już jest niekarany. W momencie wejścia w życie tej ustawy przeczenie Izby Dyscyplinarnej, wydane w stosunku do tej osoby, straciłoby moc prawną. Co to oznacza? Że proces dyscyplinarny wobec tej osoby będzie prowadzony od początku, a ona, jako niekarana, może wrócić do orzekania

– punktuje absurdy koncepcji bodnarowców prokurator Moszowski.

Podkreśla również, że funkcjonujące od dawna przepisy dotyczące możliwości składania wniosków o wyłączenie sędziego dawały im możliwość zajęcia stanowiska w takim postępowaniu. W „procedurze” proponowanej przez bodnarowców takiej możliwości już nie ma.

Rzekoma afera Hermesa

W dalszej części rozmowy Jakub Pilarek spytał prokuratora o sprawę wykorzystywania programu Hermes. Było to narzędzie izraelskiej firmy, które za pomocą danych powszechnie, choć niekoniecznie łatwo dostępnych (np. zagnieżdżonych w odmętach mediów społecznościowych), pozwalało ustalać powiązania między różnymi osobami.

Jak informowały sprzyjające obecnej władzy media, prokurator Moszowski był referentem sprawy tzw. afery hejterskiej i wykorzystywał Hermesa. Chodzi o śledztwo z zawiadomienia jednego z sędziów, który został oskarżony o udział w „aferze”.

Jako prokurator nie zamierzam nikomu, tym bardziej osobom, których dotyczyło zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, czyli tak zwanych osobom podejrzewanych, w jakikolwiek tłumaczyć sięz podejmowanych na podstawie i w granicach prawa moich decyzji procesowych oraz wykonywanych czynności

– deklaruje Mariusz Moszowski.

Prokurator zaznacza, że w – jak to nazywa z przymróżeniem oka – „wiejskiej” Prokuraturze Okręgowej w Świdnicy nikt nie wpadł na pomysł, żeby wparować do sędziów z łomami i rozłupić im szafy. To ewidentne nawiązanie do siłowego wejścia do siedziby KRS przez prokuratorów z Wydziału Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej.

Dla nas immunitet sędziowski był też rzeczą świętą i nasze czynności dowodowe uwzględniały niezawisłość sędziowską. To jest raz. A dwa – uwzględniały szacunek do drugiego człowieka, a przede wszystkim uwzględniały szacunek do przepisów prawa. Jeżeli ktokolwiek czuje się pokrzywdzony, to polski proces karny jest tak skonstruowany, że jakakolwiek decyzja, czy to moja w tej, czy innej sprawie, czy jakiegokolwiek innego prokuratora, może być zażalona

– zwraca uwagę.

Ciężkie terminy przed prokuratorem Piotrem Myszkowcem

Bodnar – pan i władca we własnej sprawie

Pytany o sprawy inicjowane przez Prokuratora Generalnego Adama Bodnara i wymierzone w Zastępcę Prokuratora Generalnego Michała Ostrowskiego, Mariusz Moszowski mówi, że nie spotkał się nigdy z sytuacją, w której czynny polityk powołuje swojego rzecznika dyscyplinarnego ad hoc, by ścigał prokuratora w sprawie, która jego samego dotyczy.

Europejska Komencja Praw Człowieka w artykule 6, jak i polska konstytucja mówią, że istnieje coś takiego, jak domniemanie niewinności. Jest też orzeczenie Europejskiej Trybunału Praw Człowieka, bodajże z 2000 roku, które mówi, że domniemanie niewinności jest ściśle związane z zasadą bezstronności organu procesowego. Dotyczy to także prokuratora, jak i rzecznika dyscyplinarnego. Niech każdy zada sobie teraz pytanie: czy można mówić o obiektywności, kiedy Minister Sprawiedliwości Prokurator Generalny w sprawie dotyczącej bezpośrednio jego wskazuje palcem prokuratora, który będzie prowadził postępowanie dyscyplinarne przeciwko innemu prokuratorowi

– pyta retorycznie Mariusz Moszowski.

ZPG Michał Ostrowski zawieszony przez Adama Bodnara!

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz – link na początku tekstu!

jbp/