Obecni na spotkaniu liderzy świata muzułmańskiego i arabskiego wyrazili solidarność z Katarem, nie brakowało również bardzo ostrych słów pod adresem Izraela oraz premiera Benjamina Netanjahu. W swoim przemówieniu emir Kataru Tamim Bin Hamad al Thani stwierdził, że rząd w Jerozolimie nie jest zainteresowany zakończeniem wojny, a marzeniem Netanjahu jest stworzenie strefy wpływów na obszarze całego świata arabskiego. Ze swojej strony prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan nazwał działania Izraela mianem bandytyzmu, ponownie określając poczynania rządu izraelskiego jako terroryzm. Przypomnijmy, że już w marcu Erdogan stwierdził, że Izrael to państwo terrorystyczne.
Należy jednak skonstatować, że choć nie brakowało czasem bardzo ostrych słów pod adresem Izraela, jak i wyrazów solidarności i braterstwa z Katarem, nadzwyczajny szczyt pokazał raczej słabość państw regionu wobec działań Tel Awiwu. W komunikacie wydanym na zakończenie spotkania nie ma mowy o konkretnych rozwiązaniach ani o możliwych represjach.
Dalekie są czasy, gdy państwa Zatoki Perskiej potrafiły nałożyć embargo na eksport ropy naftowej do państw wspierających Izrael w roku 1973. Nie ulega jednak wątpliwości, że naloty z zeszłego tygodnia – które zresztą okazały się nieefektywne i nie doprowadziły do śmierci przedstawicieli Hamasu – mogą doprowadzić do głębokich zmian w grze geopolitycznej państw Zatoki Perskiej, które w ostatnich dekadach inwestowały w utrwalanie sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi.

Na szczycie w Katarze przebywał również prezydent Egiptu Abdel Fatah el-Sissi i to być może jego przemówienie wzbudziło największe zainteresowanie. W swoim przemówieniu oskarżył Izrael o dążenie do destabilizacji regionu,zwracając jednocześnie uwagę obecnych liderów na konieczność zmiany tego, w jaki sposób państwa arabskie i muzułmańskie postrzegane są przez „wroga”. Jest to bardzo znaczące, ponieważ od czasu podpisania pokoju z Camp David między Egiptem a Izraelem w 1977 roku, żaden przywódca Egiptu nie określił w ten sposób północnego sąsiada.
Według analityków, słowa el-Sissiego pokazują obawy Kairu co do nieprzewidywalności poczynań rządu izraelskiego, którego lider, Benjamin Netanjahu, stwierdził po ataku w Katarze, że Izrael gotowy jest do eliminowania członków Hamasu „gdziekolwiek by nie byli”. W tej sprawie wypowiedział się wczoraj również premier Egiptu Mustafa Madbuli, który stwierdził, że rząd egipski poważnie przygląda się izraelskim planom dążącym do utworzenia tzw. „Wielkiego Izraela”.
Postępuje ofensywa lądowa Izraela w Strefie Gazy. Według najświeższych informacji, armia izraelska otworzyła dodatkowy korytarz komunikacyjny, aby zmusić pozostających w mieście Gaza Palestyńczyków do ucieczki. Natomiast dzisiaj Komisja Europejska zaproponowała zawieszenie umowy o wolnym handlu z Izraelem oraz nałożenie sankcji na dwóch ministrów rządu Benjamina Netanjahu – Itamara Ben Gwira oraz Becalela Smotricza.
Zawieszenie umowy doprowadziłoby do wprowadzenia ceł na towary izraelskie w wysokości 37%. Aby te propozycje weszły w życie, plan Komisji Europejskiej musi zostać poparty przez 15 państw reprezentujących 65% ludności Unii Europejskiej.
W poniedziałek Benjamin Netanjahu przyznał w rozmowie z mediami, że Izrael jest izolowany na scenie międzynarodowej. Przypomnijmy, że wczoraj ukazał się pierwszy raport Komisji Śledczej ONZ ds. Okupowanych Terytoriów Palestyńskich, w którym Izrael został oskarżony o ludobójstwo na narodzie palestyńskim, co może doprowadzić do jeszcze większej izolacji. W ostatnich dniach premier Izraela zaproponował, aby Izrael stał się „super-Spartą”, samowystarczalnym gospodarczo państwem. Pytanie tylko czy jest to wykonalne, biorąc pod uwagę głębokie podziały wewnętrzne, emigrację oraz chociażby fakt, że Mossad odmówił przeprowadzenia operacji w Katarze.
