„Tusk będzie trzymany na dystans, oni nie są traktowani poważnie”

Spotkanie w Białym Domu, fot. x.com/@WhiteHouse

Widać wyraźnie, że administracja Trumpa nie lubi administracji Tuska – powiedział w Radiu Wnet Krystian Kamiński, polityk Konfederacji. Chodzi o brak naszego przedstawiciela na spotkaniu w USA.

18 sierpnia 2025 r., w Waszyngtonie odbyło się spotkanie poświęcone wojnie na Ukrainie. Uczestniczyli w nim prezydent USA Donald Trump, prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski oraz przywódcy Europy — m.in. Keir Starmer, Emmanuel Macron, Friedrich Merz, Giorgia Meloni, Alexander Stubb, Ursula von der Leyen i Mark Rutte. Tematem były gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy oraz możliwości kolejnych rozmów z Władimirem Putinem. Polska, mimo kluczowej roli na początku wojny, a także podczas jej trwania nie miała swojego przedstawiciela w czasie rozmów.

Posłuchaj całej rozmowy:

Wydarzenie w Poranku Radia Wnet komentował Krystian Kamiński, polityk Konfederacji, szczególnie fakt, że amerykańska administracja pominęła Polskę.

Oczywista sprawa – nie mamy siły gospodarczej, militarnej ani dyplomatycznej, żeby być oczywistym uczestnikiem takich spotkań. To było widoczne. Po drugie, niestety też widać, że administracja Trumpa nie lubi administracji Tuska. Każdy, kto widział, co Donald Tusk i jego otoczenie wypisywali o Trumpie, wie dlaczego. Zresztą w lutym byłem na CPAC-u w Waszyngtonie, gdzie Bogdan Klich próbował rozmawiać z kimkolwiek z administracji Trumpa i był zbywany. Oni nie są traktowani poważnie, a Tusk i jego administracja nie mają dobrego wejścia w otoczenie Trumpa – wszyscy o tym wiedzą. W związku z tym jest oczywiste, że będą trzymani na dystans

– podkreślił Kamiński.

Próba zrzucenia odpowiedzialności?

W prorządowych mediach pojawił się przekaz, że za brak obecności naszego przedstawiciela na wczorajszym spotkaniu w Stanach Zjednoczonych odpowiada prezydent Karol Nawrocki.

Rzeczywiście, spotkanie prezydentów powinno być, ale umówmy się – z Niemiec był kanclerz Merz, była premier Meloni, były osoby decyzyjne. Z naszej strony realnie powinien być premier. Problem w tym, że ma on notowania, jakie ma, więc administracja Trumpa w ogóle go nie rozważała. Taka jest rzeczywistość. Prezydent Nawrocki pojedzie we wrześniu do Białego Domu na spotkanie, ale wszyscy wiedzą, że prezydent w Polsce nie ma realnej władzy. To nie jest tak, że my w Polsce coś wiemy, a za granicą nikt o tym nie ma pojęcia. Tam doskonale wiedzą to samo, co my. Nie oszukujmy się – polityka wygląda tak, że realnie w tych rozmowach powinien uczestniczyć polski premier, ale przez to, jak się zachował, kogo nominował i kto go reprezentuje, po prostu nie jest zapraszany

– analizował Kamiński.

Europa nie ma siły

Według polityka Konfederacji ostatnie spotkanie „Trumpa i Putina na Alasce pokazało, że ta historia potoczy się inaczej, niż nam się wydawało”.

Nie będzie tak, że Stany Zjednoczone narzucają swoją wolę każdemu, tylko wróciliśmy do pewnego koncertu mocarstw, gdzie one wspólnie ustalają przebieg stref wpływów i interesów, a pozostałe państwa dowiadują się o tym później. Wczorajsze spotkanie było chyba kwintesencją tego – państwa europejskie z opóźnieniem dowiedziały się, jakie są ustalenia i jak mogą na nie zareagować

– mówił.

Dodał, też, że „wydaje się już oczywiste, że Europa, mimo iż gospodarczo jeszcze w miarę silna, to militarnie jest karłem i nie będzie miała realnego wpływu na to, jak w przyszłości będą się kształtowały losy nie tylko świata, ale nawet najbliższej okolicy, np. Ukrainy”.

Po tych spotkaniach sprzed kilku dni na Alasce i po wczorajszym spotkaniu jest raczej oczywiste, że innej drogi nie ma. Stany Zjednoczone jasno zakreśliły – tak się dogadali prezydent USA i prezydent Rosji – że Ameryka w jakiejś formie będzie gwarantowała istnienie państwa ukraińskiego. Nie będzie to NATO, ale coś na kształt artykułu 5. W zamian jednak musi nastąpić cesja terytorialna. Ukraina musi prawdopodobnie uznać Krym, oddać Donbas i pewnie jeszcze jakieś zajęte przez Rosję tereny. Może nie de jure, ale de facto

– podkreślił.